Ale pasuje złożenie powodów dla których ci którzy teoretycznie powinni głosować na lewicę głosują na konserwatywną prawicę pokroju Le Pen i PiS. Serio, przeczytaj, zaciekawi cię to.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Jest taka bardzo ciekawa książka "Powrót do Reims" Didiera Eribon, który to autor, homoseksualista, zastanawia się m.in. czemu jego rodzina, robotnicza, dawniej zaangażowana w ruchy lewicowe, mająca w historii przeprowadzane aborcje, teraz jest wiernymi wyznawcami Le Pen. Jego przemyślenia idealnie pasują też do naszej rzeczywistości. Polecam.
Byłbym ciekaw wniosków, ale raczej nie kupię i nie przeczytam (sterta nieprzeczytanych książek niedługo mnie zasypie). Jeśli byłbyś tak miły i streścił w paru zdaniach najważniejsze tezy autora, zyskałbyś wiele w mych pięknych oczach, please.
Stary Ork napisał/a:
Biejat, Zawisza, Dziemianowicz-Bąk
Nie przebijają się do świadomości przeciętnych wyborców, jak choćby taki Kołodziejczak, że o Ikonowiczu nie wspomnę. A polityk musi umieć sprzedać, to co robi, inaczej bawimy się w grę Co robimy w ukryciu.
Cytat:
A czego w ogóle oczekujesz, co byłoby możliwe do zrealizowania?
Ty piszesz "co byłoby możliwe do zrealizowania" a ja czytam "nic nie róbmy bo i tak się nie uda".
Oczywiście nie przedstawię ci tu zaraz gotowych recept, co nie znaczy, że nie mam zdania co do wielu kwestii - nie mam teraz czasu, by brać się za żmudne formułowanie zrębów programu politycznego. Ale...
Oczekiwałbym przede wszystkim, że jako lewica przestajemy udawać, że musimy podobać się wszystkim i przestajemy się bać, że ktoś na korytarzu sejmowym nie powie nam dzień dobry.
Zamiast biedroniowych tańców na rurze i częstowania wszystkich od lewa do prawa uśmiechami i "pozytywnym przekazem", oczekiwałbym przeformułowania targetu wyborczego i zradykalizowania postawy wobec przeciwników, w tym zwłaszcza KRK.
To oczywiście temat na poważniejszą dyskusje, ale w Polsce jest wiele do zrobienia w temacie:
1. praw pracowniczych
2. praw konsumenckich.
PiS tylko rzuca ludziom kasę (to i tak dużo więcej niż kiedykolwiek zrobiła dla nich PO), ale nic realnie nie robi w tych obszarach, może poza zakazem handlu w niedziele. A tu jest prawdziwe pole do popisu dla odważnych. Odważnych, bo trzeba zadrzeć z niejednym wpływowym lobby, choćby sektorem bankowym czy ubezpieczeniowym.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Byłbym ciekaw wniosków, ale raczej nie kupię i nie przeczytam (sterta nieprzeczytanych książek niedługo mnie zasypie). Jeśli byłbyś tak miły i streścił w paru zdaniach najważniejsze tezy autora, zyskałbyś wiele w mych pięknych oczach, please.
Musiałbym sięgnąć ponownie. To zresztą tylko jeden z elementów tej książki, jeden z poruszanych tematów.
O ile pamiętam, np. było podkreślone to, że nowa lewica ma gdzieś realne interesy tej grupy wyborców, że kiedyś walczyli o ich interesy, będąc rodem z ich poziomu, że w ogóle lewica już nie jest zainteresowana ideałami i tematami z których wyrosła, a prawica w prosty, populistyczny sposób, może zakłamany, ale pokazuje im że na nich zwraca uwagę, słucha i chce jakoś odpowiedzieć na ich potrzeby. Że lewica jako zamiast mieć za sobą wykluczonych klasowo, walczyć o ich interesy, zajęła się wykluczonymi pod innymi względami, zapominając o kwestiach pracowniczych, socjalnych itd. A prawica potem dając coś, wpycha jednocześnie ideową watę w uszy i sączy swoje poglądy. Tak mi to mniej więcej się przypomina, ale czytałem już dawno zaraz po tym jak się ukazała. To bardzo osobista książka, nie społeczna analiza, tam te refleksje wychodzą przy okazji problemów rodzinnych i spojrzenia na oddalenie się narratora, autora od swojej rodziny.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
KS, póki co realnie jest do ugrania 10-15% i zostanie ważnym koalicjantem, bo do poważniejszego wyniku trzeba długiej perspektywy (na dzień dzisiejszy wynik, powiedzmy, 12%, wejście do koalicji, teka wicepremiera plus na przykład resorty edukacji i środowiska to byłby zajebiście dobry wynik. Ale trzeba by się dogadać z PO i - co gorsza - pogodzić z mówieniem do Czarzastego per panie wicepremierze, brrr). Ale tu jestem umiarkowanym optymistą, bo lewica mocno rośnie w młodszych grupach wyborców (których głosy naturalną koleją z roku na rok będą ważyć więcej) przy jednoczesnym bardzo mocnym spadku pozycji KRK (który zawsze był głównym przeciwnikiem lewicy, nawet kiedy Oleksy leżał krzyżem i SLD ssało pastorały jakby jutro miało nie nadejść). A dla młodszych wyborców kwestie obyczajowe czy ekologiczne są ważne i nie można ich odpuszczać; o elektorat socjalny czy ogólnie pracowniczy trudno będzie walczyć z PiS-em z bardzo różnych powodów - np. przy nowych modelach zatrudniania w ogóle przestało funkcjonować poczucie solidarności grupowej i proletariat przemysłowy jako klasa społeczna w ogóle przestał istnieć - a tu była zawsze baza dla klasycznej lewicy; trudno teraz szukać poparcia w grupie, która de facto nie istnieje, a prekariat to już trochę inna bajka i mówi innymi językami niż robotnicy pracujący całe lata w jednej fabryce i należący do związków. To se ne vrati. Jeśli chcesz w ogóle na krótką metę walczyć o elektorat prowincjonalny i socjalny, to jest on w dużej mierze związany z PiSem przez ambonę, pewnie można by próbować wyszarpać w paru wyborach dodatkowe 1-2%, ale będzie to kosztem skurwienia się na innych polach, i to tanio (czyli dupy damy, ale rubelka nie zarobimy, bo zyski będą znikome, elektorat miejski i laicki odpłynie nam do PO czy gdzie tam, a perspektywy rozwoju się zamkną). Czas gra na naszą korzyść, w odróżnieniu od reakcyjnej prawicy demografia jest po naszej stronie. A w sferze obyczajowej od lat wygrywamy, nawet jeśli PiS próbuje zawracać Wisłę kijem.
m_m, pojęcia lewicy i prawicy w ogóle się w ostatnich dekadach przewartościowały i ciągle się przewartościowują, zwłaszcza, że trzeba je odnosić nie do jednowymiarowego spektrum, tylko do różnic na co najmniej trzech osiach (z grubsza: gospodarczej etatyzm-leseferyzm, społecznej konserwatyzm-liberalizm, ustrojowej demokratyzm-autorytaryzm; pewnie są na to bardziej fachowe nazwy, ale nie mam teraz czasu guglać ). Zwłaszcza, że przeciętnemu niezainteresowanemu obserwatorowi w głowie się nie mieszczą na przykład takie pojęcia jak prawicowe państwo opiekuńcze albo nacjonalistyczna lewica .
KS napisał/a:
Nie przebijają się do świadomości przeciętnych wyborców, jak choćby taki Kołodziejczak, że o Ikonowiczu nie wspomnę. A polityk musi umieć sprzedać, to co robi, inaczej bawimy się w grę Co robimy w ukryciu.
Ikonowicz przebija się do świadomości, i w każdych wyborach od lat dostaje mniej głosów niż ja, a ja nawet nie startuję. Kołodziejczak to efemeryda, podobnie jak wcześniej Stonoga. To są wszystko jętki, efemerydy i plankton, a ich rozpoznawalność słabo się przekłada na poparcie. Na trwałe poparcie przekłada się za to parę innych czynników, takich jak przychylność dużych mediów (i/lub Kościoła) i rozbudowane struktury terenowe. Jednym i drugim lewica w Polsce nie dysponuje, więc musi grać cierpliwie kartami, które już ma.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Nie mam czarnego pasa w sondażologii, obserwuję wyniki z dystansu, więc to, co napiszę to tylko moje wrażenia, mogę się mylić.
Lewica zadowala się właśnie wynikiem w granicach 5-10%, a o 15% marzy, jakby to był klucz do raju. Podejrzewam, że rozkład preferencji może układać się tak: popieram 10, nie mam zdania 40, jestem przeciw 50.
Już tylko radykalizując program i kampanię, można sięgnąć głębiej po sfrustrowanych antyklerykałów, których w PRL bis nie brakuje. Oczywiście, koszt bezpardonowego zaatakowania KRK i jego nieuzasadnionych przywilejów, będzie taki, że wzrośnie liczba przeciwników, ale ja bym się tego nie bał. Nie da się zjeść omleta nie rozbijając jajek. Rozkład preferencji np. 20 - 20 - 60 wydaje się lepszy, bo na jakiego grzyba wciąż uśmiechać się do wyborców, którzy i tak na lewicę nigdy nie zagłosują.
Tak mi się marzy tylko.
Stary Ork napisał/a:
i zostanie ważnym koalicjantem,
I tu jest pies pogrzebany. Stołki, stołki, stołki. Żeby je mieć trza wejść w koalicję, a żeby wejść w koalicję trzeba się wdzięczyć do tych, tamtych i inszych. I to nie do wyborców różnych opcji, Polaków-szaraków, a do polityków. I co gorsza do ich sponsorów lub przeróżnych "duchowych przewodników". No i jak tu atakować KRK, jak marzy się koalicja z tymi co niby antypis ale w pierwszych ławkach na mszy.
Nie tylko ja mam opory, by głosować na ludzi, którzy są jak kurek na dachu i mnie akurat niska frekwencja, na którą niejeden katon z bożej łaski pomstuje nie dziwi.
Stary Ork napisał/a:
co gorsza - pogodzić z mówieniem do Czarzastego per panie wicepremierze
Właśnie nieumiejętność odcięcia się od pępowiny sprawiła, że nowa lewica nie uzyskała wiarygodności w oczach większości społeczeństwa. No i tym łatwiej do nich strzelać, sami dają przeciwnikom amunicję. Ale wygrało myślenie: po co zapieprzać, pracować od podstaw, chodźmy razem z Włodkiem, Włodziu jest przy forsie i ma struktury. A jakby jeszcze Olek pobłogosławił, to już w ogóle maniana.
Stary Ork napisał/a:
Ale tu jestem umiarkowanym optymistą, bo lewica mocno rośnie w młodszych grupach wyborców (których głosy naturalną koleją z roku na rok będą ważyć więcej) przy jednoczesnym bardzo mocnym spadku pozycji KRK
A pamiętasz klęskę PO, te wybory, w których wielkomiejska młodzież dokonała wolty na prawo?
To nie jest stabilny elektorat. Jasne, dostrzegam zmiany, też się cieszę z radykalizacji nastrojów młodzieży, popierałem wnuczkę, gdy chodziła na marsze przeciw ustawie antyaborcyjnej. Ale żeby tych ludzi pozyskać na stałe trzeba coś więcej niż nie aborcji i ratujmy Ziemię, bo oni za parę lat założą rodziny, praca stanie dla nich podstawą egzystencji i naiwny idealizm przestanie im wystarczać jako sposób na życie.
ja (może też idealistycznie) zakładam, że oni wtedy chętnie poprą siłę, która zapewni stabilność miejsc pracy, warunków zatrudnienia i w miarę sprzyjające otoczenie ekonomiczne.
Stary Ork napisał/a:
Ikonowicz przebija się do świadomości, i w każdych wyborach od lat dostaje mniej głosów niż ja, a ja nawet nie startuję.
Bo opowiada za dużo politycznych bredni. Nie namawiałem, by go naśladować w 100%, a tylko w tym, co akurat robi dobrze.
Stary Ork napisał/a:
Kołodziejczak to efemeryda,
Lepper trafił na dużo bardziej sprzyjające czasy, balcerowiczowski rozpiździaj i niezagospodarowaną scenę polityczną.
Nie znam gościa, i nawet nie wiem, jakie ma ambicje, czy w ogóle jakieś ma?
Tak jak wyżej, chodziło mi o to, że wyjść z cienia można, zamiast siedzieć na dupie i powtarzać jak Smerf Maruda "to się nie uda".
Stary Ork napisał/a:
Na trwałe poparcie przekłada się za to parę innych czynników, takich jak przychylność dużych mediów (i/lub Kościoła) i rozbudowane struktury terenowe. Jednym i drugim lewica w Polsce nie dysponuje, więc musi grać cierpliwie kartami, które już ma.
O ile z pierwszym zdaniem trudno dyskutować, o tyle uzupełnię je o uwagę że jak ktoś przepierdolił ostatnie 2 dekady, to teraz został z fiutem w ręku.
Co do drugiego zdania, nowa lewica karty ma słabe, bo po lepsze nie ma odwagi sięgnąć. Ale to jest właśnie skutek minimalizmu politycznego, który mam im do zarzucenia. Mogę się w tym, czy tamtym szczególe mylić, bo nie siedzę wewnątrz polityki i nawet nie mógłbym powiedzieć, że obserwuję ją przez lupę, bardziej operuję tzw. ogólnym wrażeniem - ale tak to właśnie działa - 99% wyborców ma szczegóły w dupie, liczy się wrażenie.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
pojęcia lewicy i prawicy w ogóle się w ostatnich dekadach przewartościowały i ciągle się przewartościowują, zwłaszcza, że trzeba je odnosić nie do jednowymiarowego spektrum, tylko do różnic na co najmniej trzech osiach
Można to skwitować tak: ach, gdzie te niegdysiejsze śniegi.
Lewica ma niewiele elektoratu młodszego niż ten tęskniący za złotymi czasami Gierka oraz kanali w rodzaju ubeków lub ich TW.
Wręcz przeciwnie. Elektorat tęskniący za Gierkiem w dużej mierze poszedł w PiS, a w grupie 18-24 lata lewica ma poparcie wyższe niż w innych grupach wiekowych. Z resztą jest to spora zmiana wobec tego co było 10-15 lat temu, kiedy młodzież dużo chętniej skręcała w prawo.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Nie będzie żył wiecznie. Przynajmniej taką mam nadzieję.
m_m napisał/a:
widać że znasz takie badania
Innych od paru lat nie ma, starszy elektorat w dużej mierze odpłynął do PiSu, młodzi chętniej niż na partie głównego nurtu (PO, PiS) chcą głosować na Lewicę i Konfederację (spore różnice w sympatiach są tu na poziomie płci - chłopaki idą w prawo, dziewczny w lewo - i wyksztacenia, im wyższe, tym bardziej na lewo układają się preferencje). Ale póki co wśród młodych wygrywa chyba Hołownia, bezbarwne fajnopolactwo nadal znajduje kupców.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Nie wykluczałbym scenariusza, że po śmierci Jarosława padnie hasło: santo subito.
Rydzyk namaści następcę, który poprowadzi hunwejbinów katoprawicy na świętą wojnę
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
A ja myślałem, że kojąco to działa melisa.
BTW, ciekawe, ile procent ma standardowe mszalne wino.
Z tego co wiem, picie alkoholu jest niezdrowe niezależnie od ilości - choć oczywiście im więcej, tym gorzej dla zdrowia.
Wstawał kolejny wspaniały czerwcowy dzień… Radio Maryja zapowiadało tydzień upalnej , słonecznej pogody…
– W takim razie dlaczego kurwa twoja mać nad moim domem ciągle wisi jakaś jebana chmura i pada jebany deszcz… – darł się Tygrysek do słuchawki.
– Mój synu… My jesteśmy radiem katolickim, przenoszącym dobrą nowinę a nie stacją meteorologiczną. A tak w ogóle to nie klnij mój synu bo jesteś na wizji, tzn. na fonii i wszyscy cię słyszą… – odezwał się ksiądz prowadzący audycję w Radiu Maryja.
– W taki razie… Trzy słowa do księdza prowadzącego… „Chuj ci w dupę !” – wrzasnął Tygrysek i rzucił słuchawkę.
– Kiedyś rozwalę im tę chrześcijańską budę… Jebany kler… Krzyku trzeba mi… kiedy szept… bojaźliwie łka… – Tygrysek podśpiewując wyszedł przed domek.
– Pierdolę taką robotę… Ten jebany deszcz sprał mi prawie całe prążki… Idę na piwo… – już po chwili Tygrysek był pod budką z piwem gdzie leniwie sączyli złoty trunek Puchatek, Kłapouchy i Królik.
– Mam w dupie taką robotę – rzekł Królik.
– Cały czas pada. I nie zanosi się na rozpogodzenie… A do tego jeszcze jebane Radio Maryja ciągle ogłasza jaką tu mamy słoneczną pogodę… Nienawidzę tych skurwieli… – wycedził przez zęby.
– Fakt. Są upierdliwie wkurwiający… – dodał Puchatek.
– A może by tak ich rozjebać – jęknął głucho Kłapouch.
– To nie taki głupi pomysł, ale na razie poza deszczem i ich głupimi komentarzami nie mam motywacji… Może kiedy indziej… – rzekł Tygrysek i już miał odchodzić gdy nagle rozległ się krzyk Prosiaczka…
– Mam ! Mam ! Eureka ! Mam ! Veni, Vidi, Wiejusz ! Odkryłem, znalazłem… Przewidziałem ! – darł się Prosiaczek.
– I czegi się dżesz !- zapytał z wieśniackim akcentem Tygrysek.
– Bo znam wreszcie deszczową tajemnicę !!!- krzyczał podniecony Prosiaczek.
– Jaką tajemnicę ? – zapytał Kłapouchy.
– No, wiem dlaczego pada deszcz !
– To chyba każde dziecko wie – zauważył Puchatek.
– No kurwa, nie o to mnie chodzi ! Wim czymu deszcz pada akurat u nas ! To przez jebane Radio Maryja. A raczej przez ich stację nadawczo-odbiorczą w naszym lesie. Ona ma tam mały generator deszczu. Klechy wymyśliły, że można spuścić deszcz właśnie u nas i powiedzieć, że to kara boska ! Trzeba rozjebać stację i wtedy deszcz przestanie padać ! – podniecenie Prosiaczka sięgnęło zenitu.
– No to teraz mam motywację ! Panowie ! Zaczynamy akcję dywersyjną pod nazwą „Klecha” – krzyknął rozentuzjazmowany Tygrysek.
– Ja i Puchatek tworzymy grupę dywersyjno-sabotażową a Królik, Prosiaczek i Kłapouchy będą odwracać uwagę nieprzyjaciela.
– A co z Krzysiem ? – zapytał nieśmiało Prosiaczek.
– A co ma być ? Kula w łeb i do ziemi – stwierdził Kłapouchy.
– Dość ! Prosiaczek niech idzie na zwiady a my tym czasem układamy plan. – rzekł stanowczo Tygrysek. Po chwili Prosiaczek był już na zwiadach a reszta brygady zaczęła układać plan.
– Ja proponuję rozciąć ogrodzenie i w ten sposób dostać się do środka – zaczął powoli Królik.
– Każdego napotkanego strażnika należy bestialsko mordować – dodał Kłapouchy.
– No to strażnikami zajmie się Kłapouchy. A jak rozwalimy urządzenia elektryczne ? – zapytał Tygrysek.
– Gófer miał w swoich podziemiach kupę dynamitu ! Z nim trzeba pogadać – zauważył Królik.
– Zapomniałem ci powiedzieć, ale kiedy byłeś naćpany to my zjedliśmy Gófera… Tak wyszło… – stwierdził z żalem Kłapouchy.
– Nawet nie chce mi się z wami dyskutować… Dobra, niech Puchatek skoczy do domku Gófera po parę lasek dynamitu a później skoczymy do Pana Sowy… On na pewno umie zrobić bombę ! – stwierdził Królik.
– OK ! To na razie ! – i cała brygada rozeszła się w sobie tylko znanych kierunkach. Po paru godzinach wszyscy byli z powrotem.
– Macie dynamit ? – zapytał Tygrysek.
– Momy !
– Co tam na zwiadach ? – zapytał Tygrysek Prosiaczka.
– No więc. Mamy problem bo nie ma ogrodzenia tylko jebany stalowy murek. Nie do przebicia nawet dynamajtem. Ale możemy wjechać do środka samochodem stojącym przed wejściem. A urządzenia elektryczne są standardowe tak więc nie będzie problemu z rozwałką – zakończył swą opowieść Prosiaczek.
– Dobra. Tera idziemy do Pana Sowy. On nam zrobi dajnamajt – zarządził Tygrysek i po chwili cała piątka była już u Pana Sowy.
– Te, Sowa. Zrób nam dajnamajt bomb. Bo Gófera ni ma w pobliżu – zagadnął z wieśniackim akcentem Puchatek.
– Nie umiecie zrobić DaBomb ? Wy debile… Hehe – Pan Sowa po raz kolejny udowodnił swą wyższość umysłową.
– Siarap Sowa bo zaraz rozwalimy ci tę budę i będziesz def ! – zagroził Puchatek.
– Dobra, już dobrze… macie… – Pan Sowa szybkimi ruchami sklecił DaBomb i dał ją naszej dzielnej brygadzie.
– A co z nią chcecie zrobić, jeśli można zapytać ?
– Nie można. A donieś coś policji to my już powiemy komu trzeba dlaczego zgłosiłeś się na ochotnika jako opiekun pierwszoklasistów z pobliskiej podstawówki. I jak im pokazałeś kamerę i jak oni w zamian pokazywali ci swoje ptaszki ty stary zboczeńcu.
– Dobra, dobra… macie i spierdalajcie ! – i cała nasza dzielna brygada wyruszyła w stronę siedziby Radia Maryja. Kłapouch jak to zwykle w takich sytuacjach bywa zaczął śpiewać: „.. If you christian and you know it cross yourself ! If you christian and you know it blow yourself. If you christian and you know it and you really want to show it. If you christian and you know it kill yourself”.
– „… harvesting helpless christian spiryts…” – zamruczał głucho Puchatek.
– „hewenli fater is streczing his hand a beging prajing for mersy. Wi split off pis of holy flesz lyw łejting for anholy” – zamruczeli z wieśniackim akcentem wszyscy.
– Dobra ! Zamknąć dzioby. Jesteśmy niedaleko bramy. A tak bajdełej to w jaki sposób chcesz wjechać tym samochodem ??? – zapytał Puchatek.
– To proste – odparł Prosiaczek. – Kłapouchy zagada strażników a my porwiemy samochód… Kłapouchy co robisz ???
– Piłuję – rzekł spokojnie Kłapouchy.
– To widzę, ale co piłujesz ? – zapytał ponownie Prosiaczek.
– Robię sobie obrzyna. Piłuję lufę od mojej dwururki – odparł spokojnie Kłapouchy.
– Dobra… Okej… Ruszaj zagadać tamtych pacanów na stróżówce – rozkazał Tygrysek – My ruszamy zaraz za tobą.
Kłapouchy schował strzelbę w rękawie swojego prochowca i udał się w kierunku stróżówki. Po chwili był już obok samochodu. Była to wspaniała opancerzona limuzyna z przyciemnianymi szybami. Kłapouchy dyskretnie przemknął bokiem i powoli zbliżył się do wartownika…
– Hej madafaka ! – krzyknął. Strażnik odwrócił się na pięcie i w tym samym momencie wielka eksplozja przeniosła jego plecy parę metrów dalej od reszty ciała… – Nigdy nie byłem dobry w rozmowach z nieznajomymi…
– Chłopaki ! Idziemy… – wrzasnął Kłapouchy w kierunku Tygryska i innych. W tym momencie poczuł gaz-rurkę na swojej głowie. Uderzenie było tak silne, że Kłapouchy przeleciał parę metrów i uderzył w ogrodzenie. Gdy się odwrócił jego oczom ukazała się dziwna, mroczna postać. Było to skrzyżowanie Arnolda Szwarcenegera i Matki Teresy z Kalkuty.
– Ty mały skurwielu… – rzekła postać – teraz przeprowadzę ci trepanację czaszki… tym… – nie dokończyła jednak gdyż przewróciła się i z hukiem uderzyła o ziemię. Zza samochodu wyłonił się Prosiaczek z kijem bejzbolowym.
– Zapomniałem ci powiedzieć, że w samochodzie siedzi jakiś dryblas – rzekł spokojnie Prosiaczek.
– Dzięki – odparł Kłapouchy – pakujemy go do bagażnika… Pojeździ z nami na Popiełuszkę – rzucił Kłapouchy.
– Ładujemy się do bryki ! – krzyknął Tygrysek – Puchatek z karabinem maszynowym na dach. Kłapouchy prowadzi, ja … siedzę z tyłu. No ruszać się do kurwy nędzy ! – Tygrysek skakał jak poparzony. Ruszyli. Tymczasem w domu na środku dziedzińca…
– … Bardzo dziękujemy, że zechciał ojciec nas zaprosić na tę skromną kolację z 30 dań… – rzekła z uśmiechem mama Krzysia.
– Ależ to żaden problem… Pieniądze z tacy nie mogą się przecież zmarnować… – odparł z jeszcze większym uśmiechem ksiądz proboszcz.
– Ale przecież te pieniądze miały iść na biedne dzieci… – rzekł Krzyś.
– Nie gadaj… jedz – powiedziała mama wpychając mu do ust chochlę z kawiorem. Wtem wielki huk przerwa jadalni przez ścianę wtoczył się samochód z naszą dzielną brygadą.
– Daj ju fakin kristians ! – zawył Tygrysek i wywalił serię prosto w mamę Krzysia. 32 pociski dorobiły drugi uśmiech jej obliczu.
– DOOM ! – wrzasnął Kłapouchy i rzucił się na księdza. Dzie jest radiostacja jebany klecho ?!
– Tttaaamm zzza ro ro giem – odpowiedział ksiądz.
– Dzięki – odparł Kłapouchy i pociągnął za spust. Po chwili mózg księdza zdobił pobliską ścianę.
– Mam cię ty mały geju… – Prosiaczek wsadził lufę swojego uzi Krzysiowi prawie do gardła.
– Profe… ne fabijaj mnie – jęczał przerażony chłopak. Wtem otworzyły się drzwi.
– On jest nasz !
– ŁOWCY PIP ??? Krzyknął zdziwiony Tygrysek.
– Właśnie dowiedzieliśmy się, że aby nasz przywódca DonVasyl(tm) mógł przeżyć musi zjeść serce geja. Krzyś jest nam potrzebny… Musimy go mieć – rzekł ósmy z nich.
– Okej, okej… jest wasz – Prosiaczek zawiedziony powoli wyciągnął lufę z jamy istnej Krzysia… – ale jeśli oni cię nie dopadną, ja cię znajdę… nawet u diabła w dupie… – Prosiaczkowi oczy zaszły krwią …
– Co tak śmierdzi ??? – zapytał Kłapouchy.
– To tylko Krzyś się zesrał… – Puchatek był kurewsko bezpośredni.
– Dobra my go zabieramy a wy róbcie co chcecie – powiedział trzeci łowca pip.
– Noo. Spadamy na całego – rzekł piąty łowca pip, po czym obydwaj wzięli Krzysia i wybiegli z pokoju.
– Dobra. Kłapouchy bierz DaBomb i instaluj przy radiostacji… My tym czasem wywleczemy brykę z budynku i szykujemy się do odwrotu – Tygrysek doskonale czuł się w roli dowódcy.
– OK. – już po chwili cały budynek był zaminowany, a nasza brygada ruszyła z piskiem opon z dziedzińca. Po chwili potężna eksplozja rozdarła ciszę.
– No to mamy ich z głowy… zaraz przestanie padać… – rzekł z uśmiechem Puchatek.
– Pppppppannowie… mam pytanie… dlaczego zamiast ognia na horyzoncie widzę atomowy grzybek i goniącą nas falę uderzen… – nie dokończył jednak Prosiaczek, gdyż podmuch wyrzucił samochód 30 metrów w górę… Po paru minutach lotu samochód z impetem uderzył w domek Królika.
– Jak zwykle w mój domek – jak zwykle jęknął głucho Królik.
– Zamknij ten swój ryj i módl się aby ta bryka była zabezpieczona ołowiem bo inaczej będziemy świecić w nocy – wtem klapa bagażnika otworzyła się i wyskoczył z niej poznany wcześniej dryblas…
– Ja pierdolę… aleście kurwa nawywijali… no to oznacza wojnę… ja was… – nie dokończył jednak gdyż salwa z obrzyna Kłapouchego oderwała mu pół głowy.
– To za tamtą gaz-rurkę… – splunął Kłapouchy na ciepłe jeszcze zwłoki.
– Czy wy kurwa wiecie kto to był ??? – zapytał przerażony Puchatek.
– Jakiś mocarny klecha – odparł spokojnie Prosiaczek.
– To był ojciec Tadeusz Rydzyk, założyciel Radia Maryja.
– Cóż… umarł król, niech żyje król… Zakopcie go w ogródku Królika i zapomnijmy o całej sprawie. Chyba zaczyna się przejaśniać – stwierdził z uśmiechem Tygrysek, po czym cała piątka zabrała się do kopania grobu…
– Mam pytanie… Dlaczego miałem wrażenie, że to był wybuch jądrowy ? – zapytał niepewnie Królik.
– Pewnie ten jebany Sowa pomylił dynamit ze wzbogaconym uranem ze swojej małej elektrowni… Dać debilowi marchewkę to się pokaleczy… – rzekł Tygrysek.
Stare, ale nadal bawi.
_________________ Załaduj Wszechświat do działa. Wyceluj w mózg. Strzelaj.
Mają budować elektrownie jądrowe i dobrze.
Teraz pytanie: czemu tak późno i które, kurwa, ruskie onuce są odpowiedzialne za taką opieszałość?
I kto upierdolił łupki?
Wszyscy rządzili z lewa na prawo, co nie?
Zobaczymy jak będzie... Zaraz ekoterroryści germańscy i ich polscy koledzy będą protestować... od razu wyjdzie kto najbardziej lubi smrodek ruskich kopiejek...
Toż dawno pisałem ìż różne lewicowe-zielone zjeby to pożyteczni idioci albo po prostu płatne kanalie. Walka o klimat, jasne.
Żeby nie było, prawicowe gnoje też ssą pieniądz ze wschodu.
Rosja od dwudziestu lat szykowała się do tej wojny uzależniając Europę od swoich nośników energii. Niemcy likwidują elektrownie jądrowe, nam Unia kazała zamykać kopalnie.
Nikt za to nie beknie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum