_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Nowy album Lorna Shore zgodnie z zapowiedziami wszedł wtem 14. października i od tego czasu kręci się u mnie w zasadzie nieprzerwanie, bo to fantastyczny album jest. Bardzo symfoniczny, ale w niezłym smaku - czasem balansuje na granicy obciachu, ale zawsze po gustownej stronie, choć niektóre momenty brzmią jak zrobione przez Two Steps From Hell; instrumentalnie świetny (nie pamiętam kiedy ostatnio tak bardzo podobały mi się solówki), melodyjny, ale przygniatający ścianą dźwięku - przy czym nie jest to klaustrofobiczne przygniatanie, bo produkcja jest w zasadzie bezbłędna. Udało się uzyskać brzmienie jednocześnie brutalne i przestrzenne, co nie jest łatwym zadaniem (słyszeliście kiedyś eteryczny karambol albo kombajn górniczy z mgieł i oparów? Teraz już słyszeliście). Aż chce się to kiedyś usłyszeć na żywo z pełną orkiestrą i chórem - Epica taki numer wycięła, Lorna Shore to jeszcze chyba nie ten budżet, ale kto wie. Miałbym momentami zastrzeżenia do zbyt mocnego akcentowania perkusji w miksie, ale to nie są duże zastrzeżenia.
Póki co Pain Remains jest u mnie mocnym kandydatem do albumu roku (Preacher's Daughter Ethel Cain jest ciut bardziej nierówny, choć tam mamy fantastyczny storytelling, parę genialnych piosenek, a Ptolemaea to jest kawałek, którego autentycznie boję się słuchać po ciemku ); zobaczymy, jak mi się ułoży po kilkudziesięciu następnych przesłuchaniach. Póki co, smacznego:
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Szlag by was trafił z tymi Kiurami wczorajszymi, popłynąłem na zimnej i ciemnej fali głęboko w lata osiemdziesiąte, a ja nie mam teraz mindsetu na lata osiemdziesiąte, mam mindset na muzykę brzmiącą jakby dwa szkielety ruchały się w blaszanej trumnie, albo jakby psy się gryzły. A Wyście mi o mało co jesień spierdolili, bo byłem o, o taki malutki kroczek od Joy Division, szczęście Wasze zezowate, że zatrzymałem się na Tears for Fears i INXS. Jeszcze jeden taki wybryk i Ork, Ork will tear you apart, again.
Na odreagowanie i zgodę, bo już się nie gniewam, zapraszam do poga - panie proszą panów:
O.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Swoją szosą ten nimb, który otacza artystów, którzy było nie było "odpadli od ściany" jest socjologicznie ciekawym zjawiskiem. W muzyce przejawia się to szczególnie, ale i w filmie mieliśmy Jamesa Deana - młodzież może nie wiedzieć, ale gość był popularny niczym Elvis.
Także w literaturze, np. w ejtisach zauważałem, że dla młodszych Stachura, romantyczny (???) samobójca był bardziej atrakcyjny niż tytan pracy i intelektu Lem. Nie żebym się na to obruszał, po prostu odnotowuję.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Teraz Pink Floyd, ale już wiem, że zaczęli się dla mnie i skończyli na "Ciemnej stronie Księżyca". "The Wall" to poszczególne piosenki, tak samo jak pozostałe albumy. Przy tym te przed "Ciemną stroną Księżyca" to posłuchania na raz.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Dobra, odsunąć się wszyscy, będzie disco. Wszedł mi ten numer o czwartej rano pośród mroku, i dobrze, bo to jest dokładnie ta energia jakiej my, ponure ludy dalekiej Północy i głębokiego Wschodu, tak pożądamy. O Emeli Sande złego słowa powiedzieć nie mogę, a Nile Rodgers nie dlatego jest legendą, że od pół wieku jedzie na tych samych zgranych patentach, tylko dlatego, że to są przezajebiste patenty - a ja oprócz tego mam gigantyczną słabość do takiej sekcji rytmicznej. No to jazda.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Teraz Pink Floyd, ale już wiem, że zaczęli się dla mnie i skończyli na "Ciemnej stronie Księżyca".
Na kolana, barbarzyńco. Umma Gumma i Atom Heart Mother to były filary "nowej muzyki" przełomnu 60/70.
No ale wtedy czasy byli tacy, że do Astronomy Domine pląsało się w studenckich klubach i co poniektórych dyskotekach.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Teraz Pink Floyd, ale już wiem, że zaczęli się dla mnie i skończyli na "Ciemnej stronie Księżyca".
Na kolana, barbarzyńco. Umma Gumma i Atom Heart Mother to były filary "nowej muzyki" przełomnu 60/70.
No ale wtedy czasy byli tacy, że do Astronomy Domine pląsało się w studenckich klubach i co poniektórych dyskotekach.
Słowo daję, "przeleciały" przeze mnie. Za to "Animals" fpytkę. Zastanawiałem się wcześniej, na której płycie jest "Shine on you crazy diamond". To już wiem.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Nie, nigdy wcześniej nie przesłuchałem ich dyskografii w całości. Znałem grejtest hits i "Dark Side Of The Moon". Coś jak z Bitelsami, coś tam słyszałem, ale nigdy w całości. Aczkolwiek Pink Floyd wzbudzali we mnie większe emocje niż Bitelsi.
Mam w planach Stonesów, ale sam nie wiem, czy uda mi się przebrnąć.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Stonsów IMO nie warto, straszna ramota.
Ale Bitelsów ze środkowego okresu trzeba znać. Abbey Road, Sierzant Pieprz , Rubber Soul, Revolver i Biały Album to absolutne klasyki. No i slucha się tego bardzo sympatycznie.
Stonsów IMO nie warto, straszna ramota.
Ale Bitelsów ze środkowego okresu trzeba znać. Abbey Road, Sierzant Pieprz , Rubber Soul, Revolver i Biały Album to absolutne klasyki. No i slucha się tego bardzo sympatycznie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum