Teatr absurdu, antyteatr, nowy teatr, awangardowy nurt w dramaturgii XX w. (termin wprowadzony przez angielskiego krytyka M. Esslina); poprzez określenie A. Camusa, sformułowane m.in. w Micie Syzyfa (1942) odnosi się do filozofii egzystencjalnej. Do głównych przedstawicieli teatru absurdu należeli: A. Adamov, E. Albee, S. Beckett, J. Genet, E. Ionesco, A. Jarry, S. Mrożek, H. Pinter. Łączyły ich poglądy na los człowieka we współczesnym świecie, dzieliło – zainteresowanie mechanizmami politycznymi, społecznymi itp. Działania ich bohaterów pozbawione były motywacji psychologicznej, chętnie odwoływali się do groteski i parodii. Rozkwit nurtu skończył się w latach 60., ale teatr absurdu miał dla dramatu duże znaczenie, gdyż zburzył wiele obowiązujących dotąd konwencji.
Doskonałym przykładem są utwory 'Czekając na Godota' S. Becketta czy też 'Lekcja' E. Ionesco. Chyba większości bardziej absurd będzie kojarzył się z 'Kartoteką' T. Różewicza zna ze szkoły średniej. Również 'Kurka wodna' S.I. Witkiewicza, 'Operetka' W. Gombrowicza, 'Strip-tease' czy 'Tango' S. Mrożka.
Czarny humor, odmiana komizmu, łączenie efektów absurdalnych z elementami grozy, niesamowitości lub obrzydliwości w sposób niewinny, a jednocześnie zabawny. Sceny chaotyczne, często krótkie i pozornie ze sobą niepowiązane.
Znacie? Lubicie? Interesuje was to? Jest to niewątpliwie temat bardzo szeroki, a podane przeze mnie tytuły to tylko przykłady. A może znacie coś ciekawszego? Doświadczyliście 'na żywo' teatru absurdu czy jedynie w formie papierowej?
_________________ ***Nic nie jest prawdą, wszystko jest dozwolone***
Kiedy człowiek umiera, dusza jego przez trzy dni siedzi u wezgłowia śmiertelnego łoża i stara się zwracać plecami do ognia.
Po trzech dniach pojawiają się aniołowie i prowadzą duszę nad most Czinwat... TanBlog
Bardzo lubię teatr absurdu. Sama trochę bawię się w teatr i w tym rodzaju czuję się dobrze;) Uwielbiam Becketta, Witkiewicza, Gombrowicza, Mrożka... Zresztą jednym z moich ulubionych dramatów w ogóle jest "Iwona Księżniczka Burgunda" Przemawia do mnie cięta ironia zamiast trochę czasem nudnego moralizatorstwa. Zresztą trzeba przyznać, że spostrzeżenia twórców tego rodzaju dramatów są bardzo zaskakujące, niepokojące, pobudzające do refleksji... Podsumowując, jeśli chodzi o teatr absurdu, jestem na duże TAK
Wprawdzie nie czytałam ani nie widziałam nic prekursorów- czyli Becketta albo Ionesco (czytałam tylko w opracowaniach o ich technikach) za to uwielbiam, przeuwielbiam, ubóstwiam Mrożka- zaraziłam się nim w wieku około 12 lat, kiedy zobaczyłam "Tango" na deskach miejskiego teatru. Jeszcze wiele nie rozumiałam z absurdu, ale sceny mnie rozśmieszały i teraz mam sentymenta. xd Prezentację maturalną miałam o "Absurdzie świata w utworach Mrożka", a w pracy pisemnej szczęśliwie trafiła się mała proza- czyli "Lolo". Poza tym przed i po maturze naczytałam się sporo dramatów i opowiadań. Najmniej podobało mi się "Wesele w Atomicach", zaś najmilej wspominam "Vatzlava", zresztą z tego dramatu pochodzi jeden z moich ulubionych cytatów, wypowiedziany przez barbarzyńcę do Edypusa: "Myśmy nie takich z pomocą Bożą je*ali".
Zgadzam się z koleżanką powyżej- Teatr Absurdu ma w sobie masę humoru, ale to taki śmiech przez łzy, bo kiedy już przebijemy się dzięki absurdowi przez mur konwenansów, zobaczymy, że tak naprawdę świat bez nich istnieć nie może, ich cień pojawia się wszędzie, a chcąc się od nich odciąć, jeszcze bardziej się w nie zaplątujemy.
Dla mnie mistrzostwem gatunku (a i teatru w ogole) sa sztuki Boguslawa Schaeffera:
Scenariusz dla trzech aktorow oraz Kwartet dla czterech aktorow w wykonaniu braci Grabowskich (Mikolaj byl rezyserem rowniez) i Peszka wspieranych przez Frycza w Kwartecie.
Inscenizacje Krakowskiego Teatru Scena STU to ascetyczne arcydziela. Zreszta wiele by o tym opowiadac, obejrzec trzeba, jazda obowiazkowa!
A ja te sztuki znam z wykonania aktorów teatru "Korez" w Katowicach. Nie widziałam inscenizacji STU, ale też mi się podobało. Ale Peszek brzmi zachęcająco. : d Nawet nie wiedziałam, że te sztuki należą do tego gatunku... oo
Ja póki co jestem na etapie czytywania recenzji i planów rychłego wybrania się na Lekcję/Zaliczenie tudzież wspomnianego "Czekając na Godota", którego niestety bardzo rzadko wystawiają...
A na teatr absurdu jako zagadnienie natrafiłam ostatnio, szukając jakiegoś pomysłu na spędzenie któregoś popołudnia (pomysł na kulturalną i kameralną wycieczkę na przedstawienie jawił się świetnie i się wciąż świetnie jawi, tylko ponownie muszę się zorientować co teraz wystawiają...)
Cymes, polecam, ten szereg etiud teatralnych, każda jak gdyby pokazująca inną przewagę teatru nad innymi mediami, uświadamiają takiemu miśkowi jak ja, jak bardzo schamiał ograniczając się tylko do książek, seriali, kina. Genialne efekty wizualne i dźwiękowe oraz iluzje (właściwie to one mnie zaabsorbowały bardziej; chyba będę musiał iść jeszcze raz na to ..). Totalna przeróżność.
"Godot" Becketta, "Iwona księżniczka Burgunda" Gombrowicza, "Tango" Mrożka, absurdalna proza Rolanda Topora (choć nie kojarzę, co z jego twórczości przeniesiono na deski teatralne...) pozostaną w mojej pamięci i wyobraźni już chyba na zawsze.
A niedawno dowiedziałem się o ekranizacji "Nosorożca" Ionesco, z udziałem duetu Gene Wilder - Zero Mostel (współpracownicy Mela Brooksa). Brzmi intrygująco.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum