niestety przekazu jaki ze sobą niesie, w żaden sposób nie można nazwać radosnym.
Czemu "niestety"? Ja skończyłem "Spisek przeciwko ludzkiej rasie" Ligottiego, to dopiero jest radosna lektura Polecam wszystkim, dla których, jakby to powiedział autor, świat i nasza egzystencja nie są w porządku. Inni niech omijają szerokim łukiem, bo książka może mieć zgubny wpływ na "zdrowych psychicznie" (ewentualnie rzucą ją bez żalu w kąt po jakimś czasie uznając, że to wszystko brednie).
Czy taktyka "rozdział tu, rozdział tam" twoim zdaniem się sprawdza? Czy lepiej czytać "Łódź" mniejszymi kawałkami, a częściej?
W sumie to nie wiem. Chciałam tak naprzemiennie jechać, ale zostałam w Łodzi nieco, bo mi kilka rozdziałów z Ulissesa "łatwo" weszło, ale teraz utknęłam z bohaterami w szpitalu i trochę pomocy by mi się przydało (będę musiała dowiosłować ). Każdy rozdział z Łodzi ma podobną strukturę: zaczyna się omówieniem treści, nawiązań greckich, wskazaniem, które postaci są prawdziwe, uwagami na temat topografii miasta, a kończy się kilkoma przykładami problemów translacyjnych - zatem wydaje mię się, że dzielenie na mniejsze kawałki nie ma sensu. Ale przecież, co czytelnik, to metoda.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Skróciłaś, co czytelnik to szaleństwo ale w tym szaleństwie jest metoda
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Każdy rozdział z Łodzi ma podobną strukturę: zaczyna się omówieniem treści, nawiązań greckich, wskazaniem, które postaci są prawdziwe, uwagami na temat topografii miasta, a kończy się kilkoma przykładami problemów translacyjnych - zatem wydaje mię się, że dzielenie na mniejsze kawałki nie ma sensu. Ale przecież, co czytelnik, to metoda.
Ulissesa czytałem na studiach. Lektura zajęla mi jakieś trzy miesiące, bo właśnie brakowało mi czegoś w rodzaju przewodnika po intertekstach, wyłapywałem naprawdę nieliczne. Jest myśl, by powtórzyć lekturę Twoją metodą.
właśnie brakowało mi czegoś w rodzaju przewodnika po intertekstach, wyłapywałem naprawdę nieliczne
O to to. Czytam, i jestem jak pień. Są miejsca, w których naprawdę odbijam się od tekstu. I aż mi głupio - autor napisał pewne sceny ewidentnie po coś, a ja czytam i nic. Widzę, że do czegoś nawiązuje, że chciałby ze mną podialogować, pokalamburzyć. Jeśli robi to grubiej, to mam jakieś szanse, ale delikatności mi umykają. Sfrustrowany pień.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
_________________ Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz [Stary Ork]
Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje [utrivv]
"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
Cudze czytacie swego nie znacie.
Mamy wszak tutaj polskiego Joyce'a, pana Trojana.
Też nie wiadomo o czym pisze.
Spoko. Trojan jest przecież ulubionym twórcą Fidela (nikt inny nie wywołuje w nim takich emocji), zatem poczekajmy aż Fidel napisze Łódź Trojana i będziemy w domu.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
"Ptaki, które zniknęły" za mną. Świetna powieść. Zaskoczyła mnie kilka razy, choć zakończenie chyba pozostawiło z niedosytem. Anyway, jedna z lepszych rzeczy wydanych w Uczcie Wyobraźni ostatnimi laty (przy tym Ada Palmer wciąż czeka na przeczytanie).
Teraz powieść historyczna, co do której żywię pewne oczekiwania. "Mistrz intryg. Miecz i korona" Sabine Ebert, tom 1 cyklu o Fryderyku Barbarossie. Walka o tron, o władzę godna epickiej powieści i właśnie na to czekam. Spróbowałem na razie i zapowiada się na to, że rozczarowania nie będzie.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Lektura trochę mi zajęła, ze trzy, cztery miesiące z różnymi przerwami. Jest tego tych parę stron i nie jest to wiosenny spacerek. Lem po swojemu napakował tu mnóstwo teorii, trzy czwarte słownika wyrazów obcych, trochę filozofii rozmaitych i jako człowiek renesansu udaje na wycieczki w wielu kierunkach. Choć jak zwykle bezdyskusyjnie udowadnia potęgę swojego umysłu, tak tym razem, z mojej prywatnej perspektywy, lektura w sporej mierze była stratą czasu. Przede wszystkim praca jest z lat sześćdziesiątych i w dużej mierze to migawka chwili. Zawartość bardziej ponadczasowa jest akurat z przestrzeni teorii, która interesuje mnie najmniej. Dużo też o tym jaka fantastyka powinna być a nie jest. Również komentarze do konkretnych tytułów mało są interesujące, bo to komentarze do zdecydowanie przebrzmiałych już dziś ramotek. Np. Bradbury'ego ma za mistrza wizji, ale raczej infantylnego i niezbyt inteligentnego, który panuje nad swoimi utworami jak człowiek nad snami; 451 stopni Fahrenheita ma za książkę marną na wiele sposobów. Lekceważy również sporo innych "kamieni milowych" fantastyki. Moim zdaniem słusznie. Docenia natomiast mocno, zapomnianego już właściwie, Olafa Stapledona.
Poza wyjątkami, SF to gatunek, w opinii autora, zdecydowanie pośledni. Trudno się z tym spierać, choć dziś jest chyba odrobinę lepiej. Warte uwagi jest chyba ostatnie zdanie posłowia: "Co do Science Fiction, nie zabraknie jej czytelników, ponieważ miło jest nabywać tanim kosztem przeświadczenie uczestnictwa w największych prawdach bytu.".
Lem zauważa też, że fantaści to głównie prawacy (tu się do dziś niewiele zmieniło na polskim poletku), większość z nich ma za tumanów (to też by się u nas zgadzało).
Dziś to praca w zasadzie historyczna, choć oczywiście nie pozbawiona pewnych wartości uniwersalnych. Zabierając się za lekturę, czytelnik powinien mieć na względzie te fakty.
7/10
Dwie najważniejsze książki Stapledona, czyli Ostatni i pierwsi ludzie oraz Stwórca gwiazd zostały dopiero teraz wydane w Polsce, więc dopiero teraz można się do odnieść do jego twórczości, oczywiście przyjmując, że te książki były pisane pomiędzy I i II Wojną Światową.
Lem zauważa też, że fantaści to głównie prawacy (tu się do dziś niewiele zmieniło na polskim poletku), większość z nich ma za tumanów (to też by się u nas zgadzało).
7/10
on to pisał kiedy? pod koniec lat '60...? kogo miał na myśli mówiąc o prawakach i tumanach.
Gdyby wydał to u schyłku życia, to nie byłoby trudne...
Jak zawsze czytam kilka książek równocześnie. W międzyczasie coś kończę, w międzyczasie coś zaczynam. Teraz są to:
Środa Magdalena , Mała książka o tolerancji
Sobański Piotr , Roszczenia Polski przeciwko RFN w świetle doktryny niemieckiej
Sajnóg Zbigniew , Na przykładzie Gdańska
Semka Piotr , My Reakcja
Każda z książek jest z totalnie innej bajki, ale polecam je wszystkie.
Jak zawsze czytam kilka książek równocześnie. W międzyczasie coś kończę, w międzyczasie coś zaczynam. Teraz są to:
Środa Magdalena , Mała książka o tolerancji
Sobański Piotr , Roszczenia Polski przeciwko RFN w świetle doktryny niemieckiej
Sajnóg Zbigniew , Na przykładzie Gdańska
Semka Piotr , My Reakcja
Każda z książek jest z totalnie innej bajki, ale polecam je wszystkie.
jak z innej bajki ?
"Roszczenia Polski przeciwko RFN w świetle doktryny niemieckiej, na przykładzie Gdańska"
"My Reakcja, mała książka o tolerancji"
Przeczytałem Hyperion... za cholerę nie wiem czemu dopiero teraz ... i tak jak książka mnie urzekła, porwała i nie mogłem się oderwać, tak zakończenie mnie wkurwiło
Bo to złe zakończenie było... Myślę, że wielu czytelników tak miało, zwłaszcza kiedy Hyp wyszedł u nas po raz pierwszy i nie było wiadomo, czy i kiedy wyjdzie kontynuacja. A tak, kiedy masz od razu pod ręką UpHyp, to płynnie wchodzisz w bezpośredni ciąg dalszy.
Przeczytałem Hyperion... za cholerę nie wiem czemu dopiero teraz ... i tak jak książka mnie urzekła, porwała i nie mogłem się oderwać, tak zakończenie mnie wkurwiło
Endymiony mają inny charakter, nie gorszy per se, ale inny. Atutem jest m.in. fajna wizja wynaturzenia Kościoła czy przedstawienie Wygnańców (Ousters). Ale fabuła to taka trochę bardziej skomplikowana przygodówka. No i nie zgadzam się z tym "step-by-step": nie ma tendencji spadkowej, czwórka jest lepsza od trójki.
"Dni ostatnie" Evensona. No nie wiem, nie wiem, trochę za dużo zabijania. O tyle dobrze, że było raczej bez próby grania na emocjach. Albo to po prostu ja, że przestało mnie to ruszać po tym, co ruscy robią na Ukrainie.
"Tragedia wyzwolenia" Dikottera, czyli o pierwszych latach komunizmu w Chinach. Na początku kilka najważniejszych wydarzeń z wojny domowej, a później już opis zaprowadzania komunizmu. Niby wcześniej gdzieś się pojawiały liczby ofiar, ale czytanie o szczegółach jak to wyglądało jest cholernie przygnębiające.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum