namówiono mnie do odświeżenia sobie Silent Hilla2
grałem to dawno - pewnie w 2002/3
pamiętam że nieźle zryło beret- ale poza ogólnikami (coś tam żona, siakieś Arkham, trupy, jakaś zagadka) to w sumie nie pamiętam wtf. Była tam dość skomplikowana fabuła, a przez ubogi ang pewnie nie wyłapałem z 50% contentu
Gra dostała fanowskiego refresha grafy dzięki czemu prezentuje się przyzwoicie (1gb podstawka +4 nakładek) - jak galowy F125 wyszykowany na pogrzeb. wstydu nie ma. Zresztą samo to świadczy o jakości gry (gra ma 20 lat, i jak wrzucałem na SB osiąga jakieś absurdalną wartość "kolekcjonersko"
na razie jestem na początku - dreszczyk jest.
dam znać co dalej
Po 20+ latach wróciłem do BattleTecha, tym razem w wersji cyfrowej. Co by nie mówić, wielgachne roboty mają swój urok (I like big bots ), zwłaszcza kiedy strzelają do siebie z obscenicznie wielkich pukawek albo skaczą sobie po głowach (Highlander burial, anyone? ). Nowy BattleTech to ładna taktyczna turówka z odrobinę X-comowym sznytem - pod tym względem, że mechanikę mamy dość prostą na polu bitwy (dowodzimy jedną lancą, max cztery mechy, mamy do dyspozycji kilka specjalnych zdolności których uczą się nasi piloci w trakcie rozwoju zawodowego), za to dostajemy sporo opcji na konfigurowanie naszych zabawek w warsztacie. Cała oryginalna mechanika jest w zasadzie zachowana, począwszy od przegrzewania czy niestabilności, a na doborze uzbrojenia skończywszy, do tego jest ładnie zrobiona strona ekonomiczno-logistyczna między misjami, a cała rozgrywka ma sporo taktycznej głębi mimo powierzchownej prostoty. Będzie grane. Zaczynam się ogrywać z całym systemem; pierwsza, wprowadzająca misja była, kurde, trudna, ale to bardziej ze względu na moje nieogarnięcie. Dalej jest dużo lepiej.
I, oraz, najlepszym sposobem na wrogi czołg jest drania rozdeptać
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
W Twoim pokoleniu nie ma osoby której by Szyndler nie ciulał na zasadach W środowisku bitewniakowym do dzisiaj krążą legendy o armii snotlingów i wielkim oraz małym wałku warszawskim
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Hehehe, koledzy. To tak nie działa że przychodzicie sobie na forum i za darmoche chcielibyście mieć takie historie. To jest legenda. To jest epickość Trzeba płacić.
Dlatego organizuje kickstarter.
Miękogłowy Rydwan
(10 dolanów)
Ja znałem głównie Szyndlera z turniejów i pokazów battle'a które organizował.
Podczas jednej z bitew, Artur wystawił kilka rydwanów. Były to dość dziwne rydwany, dość szybko okrzyknięte jako JEŻE. W 4 edycji, była zasada że szarżujący powóz zadaje k6 impactów +1 za każdą kose. Hity były z siłą 7 i -4 do save'a. W pudełkowym zestawie dostępnym w sklepie, były rydwany z dwoma kosami, które można było dokleić lub nie. Ale legendy takie ograniczenia nie obowiązują. Na każdym jego rydwanie było przyklejone średnio 20-25 dodatkowych kos, ktore wyrastały zewsząd! Nawet z koni.
Mina cwaniaka, który wjeżdzał 10 letnim dzieciakom, w regiment automatycznie go kasując... bezcenna.
Wściekły Martwiako-Demon, czyli 64 twarzy Khorne'a
(25 dolanów)
Tą historie podaje z drugiej ręki, nie było mnie podczas tej bitwy w sklepie, ale sam Artur, chwalił się swoim fortelem jeszcze długo.
Otóż jest sobie taki demon jak bloodthirster, który w czasach edycji 4, miał w profilu 8 ataków. W tamtych czasach, przynajmniej według legendy, gdy rzuciło się na niego jakiś tam czar, ilość jego ataków podwajała się, czyli wynosiła 16. Potem demon wpadał we freenzy, co podnosiło ilość ataków do 32. Ostatecznie dawało mu się jakiś item z podręcznika który znał tylko Artur i tak szarżujący BT uzyskiwał ataków 64. Co ciekawe rozwiązanie działało tylko w bitwach z dziećmi do lat 13, które dało się zakrzyczeć.
Arturiańska Roszada
(50 dolanów)
Taki tam malutki wałek. Podczas bitwy bierze się dwóch własnych herosów i ściąga ich ze stołu. Zazwyczaj po to żeby pokazać ich świetne malowanie drybrushem. Bohaterowie trafiają na stół, ale zamienieni miejscami. Kiedy ktoś zwróci uwagę, jeszcze nic straconego. Przecież "każdy może sie pomylić, to w końcu 20 bitwa dzisiaj", a ponowne przestawienie zawsze daje te kilka dodatkowych cali w dowolnym kierunku
Armia Snotlingów
(100 dolanów)
To dosyć malo znana historia, świadkami były tylko dzieciaki z lokalnego sklepu. Artur zorganizował turniej, gdzie na stole stała Armia Broniąca się (1500 pktów) i część Armii Atakującej (500 pktów). Napastnik co runde dostawiał po 500 pktów z własnej krawędzi (bez górnego limitu).
Zasada byla taka ze nie mozna bylo wyjsc z danego miejsca, jeśli powodowałoby to pojawienie sie w promieniu 12 cali od jednostek broniącego.
Artur przyniósł w torbie, milion baz snotlingów (które wystawia sie w rojach na dużych podstawkach). Do tej pory było jeszcze okej. W chwili kiedy okazało się że turniej odbywa się na stolach 60 x 60 cm, a snotlingi potrafią wystawiać się w skirmishu bo Artur grał jakąs armią na zasadach z WD, evil plan wyszedł na jaw.
Snotlingi zawsze broniły się i w pierwszej rundzie zastawiały cały stół, więc każda bitwa była z automatu wygrana.
Na koniec turnieju Artur sam sobie wręczył nagrode, mówiąc dzieciakom "takie życie".
Dobry Martwiak, czyli bitwa generałów
(250 dolanów)
Szyndler jak wiecie pracował jeżdząc po sklepach figurkowych, odwiedzając różne turnieje, czasem przywożąc materiały promocyjne. Jedna z jego wizyt wypadła akurat podczas sobotniego "comiesięcznego lokala", jak się okazało, nie przypadkiem, bo miał sędziować. Gry były rozgrywane systemem pucharowym, więc zazwyczaj zapisywało się ośmiu graczy, lecz tym razem jeden chłopak nie dotarł, więc Szyndler, zaoferował się że będzie grał i sędziował.
Turniej zbiegał się z premierą armii Vampire Counts, więc nie bylo dziwne ze wlasnie taką armie, nasz bohater przywiózł ze sobą. Oczywiście wedle jego słów, byla to najsilniejsza i "najklimatyczniejsza" armia, co zadeklarował się udowodnić by namówić oglądające dzieciaki do kupna.
Sam również udział w turnieju brałem. Z sześcioma rydwanami i trójką magów na 1000 pktów, dojście do finału bylo raczej formalnością, natomiast artur i jego szkielety radziły sobie raczej średnio i tylko dzięki niewidzialnej ręce rynku i pływających makietach dotarł do finału.
Rozstawiliśmy się i zaczeliśmy gre. Po trzech rundach z wampirów został może regiment ghouli, mocno nazgryziony klocek zombich i konny wampir-dowódca. U mnie stalo wszystko, poza jednym magiem, który miał miscast. I wtedy Szyndler, stwierdził że jest mu bardzo przykro, ale niestety bitwe trzeba przyspieszyć, bo do zamknięcia sklepu została zaledwie godzina. Przyspieszenie bitwy polegalo na tym że ściągamy wszystkie jednostki ze stołu i mój generał mierzy się z jego generałem. Problem był w tym ze sam wystawiał von carsteina na koszmarze, z savem 2+ i 5 atakami, a moim generałem był goblinek na 2 woundach i 1 atakiem.
Kiedy powiedziałem że 60 punktów vs 300 to lekko nie halo, dowiedziałem się że "nie dziwi się że się boje, bo vampiry są potężne i ciężko wygrać z jego armią". Bitwa rozegrała się na podręczniku by mieć pewność że jego wampir doszarżuje w pierwszej rundzie i skończyła się pierwszym wiaderkiem kości. Na koniec, Artur powiedział że nie ma się co przejmować "po prostu był lepszy".
Niestety skarga u sędziego, którym był on sam, nie wchodziła gre
Na koniec, już tradycyjnie Artur wręczył sobie nagrode i przez kolejne 50 minut, do zamknięcia sklepu zbierał pochwały za to że jest handsome but cunning.
MrSpellu napisał/a:
Kenshino napisał/a:
Szarża wślizgiem.
Oczywiście był to jakiś pokaz dla dzieciaków.
Nie pamiętam, która to była edycja WHFB ale było wtedy coś takiego, że można było bić tylko modele, z którymi się stykało. Generał (czy inny hero) siedział na koniu i szarżował na jakiś regiment. przodem stykałby się tylko z trzema modelami więc co wymyślił Arturius? Szarży heros dokonał z wślizgiem i dostawił się do regimentu bokiem...
No i Wałki Warszawskie:
KastorKrieg napisał/a:
To trochę czterdziestkowe Uncanny Fandom Lore, ale oba wałki są znane pod tą nazwą, a wiem że Szyndler je stosował, jak i kilka innych (np. zyskiwanie dystansu piwotem pojazdów, piwot wokół odpowiadającego mu końca, a nie środkowego punktu, etc.). No, ale to bądź co bądź gość, który w grze pokazowej (!!!) z zimną krwią wałował +- 10-letnie dzieciaki
Oba wałki warszawskie opierają się na niepostrzeżonym przesunięciu figurek. Najłatwiej je pokazać, ale spróbuję opisać.
Mniejszy Wałek Warszawski:
Przestawiasz figurki z oddziału, zaczynając od pierwszych. Sięgając po nie, robisz to tuż nad figurkami, tak aby nadgarstkiem podsunąć sobie nieco te, które stały tuż za nimi, w ten sposób zyskując pół cala / cal konieczne ci np. do szarży, zasięgu broni, etc.; W wersji odwrotnej kwestionujesz zasięg u przeciwnika, rozciągasz miarkę od wrogiego modelu do własnego, a gdy przeciwnik patrzy na wynik, przesuwasz końcówką miarki jak patykiem nieco ów model, by "udowodnić" brak zasięgu.
Większy Wałek Warszawski:
Oddział stoi sobie na kawałku terenu, np. na ruinach które mają podstawkę (podstawka jest wielce istotna dla tego wałka!). Zajmujesz się innym swoim oddziałem na stole, by przeciwnik się na nim skoncentrował, a w tym czasie, niby przypadkiem, łokciem czy w inny sposób "jedziesz" całym oddziałem. Ruina twoim Land Raiderem!
Każdy kojarzy zapisy o dyskwalifikacji przy nieautoryzowanych przesunięciach modeli i terenu - powinni płacić tantiemy Paladynowi Arturiusowi :v
O rany, znowu przepona mnie boli
To rzecz zbyt piękna żeby pozwolić jej odejść
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
zasadniczo - jak Szyndler trafił pod skrzydła GW, nikt normalny z nim nie grał. W żadnym poważnym turnieju itp itd. Znajomi prowadzili sklepy (np. Bard - także na G.Śląsku) i każdy wiedział że Szyndler nie nadaje się do dopuszczenia do gry. Zasadniczo nie interesowałem się jak był otoczony gromadą gówniaków.
Temu działał wśród dzieci - stąd te historie.
Jak wiecie Szyndler oprócz powyższego, był(pewnie jest nadal) także hodowcą gadów (stąd mocne skrzywienie w tym kierunku) - gdy pojawiła się armia Lizardmenów, był przez moment najszczęśliwszym człowiekiem
a na serio - Szyndler z angielskim stał na bakier, i na każdą jego "oszukajkę" , wyciągało się podręcznik i pytało - gdzie to kurwa jest napisane? No ale na przestawianie figurek podręcznik nie poradzi. Szczęściem - zawsze się na jego gry brało sensownego sędziego którego ASz nie powalał swym "autorytetem".
szczeniaki to szczeniaki... jego naturalny przeciwnik w naturze.
Wracając do BattleTecha - jest naprawdę, naprawdę dobrze. Rozgrywka pod płaszczykiem prostoty jest na tyle złożona, że można się ładnie pobawić i nie wystarczy taktyka Wezme se najcięższego mecha na dzielni, wypcham po uszyska jebutnymi laserami i bede se napierdalał (zwłaszcza jak w księżycowych warunkach wymienniki ciepła nam nie wyrobią). W misjach szybko zaczynają się pojawiać przeciwnicy w cięższym sprzęcie (Centurion to buc, buce trzeba tłuc ), w dodatku mają przewagę liczebną (zwykle dwie lance na naszą jedną) i często trzeba pałować wszystkich naraz - a to nie bywa łatwe, zwłaszcza jak się okaże że do Griffina załadowaliśmy w cholerę za mało rakiet, Wolverine grzeje się jak córka Stannisa, a za Jennerem biega Centurion z dwoma Locustami i grozi, że dupczył będzie. Trzeba się mocno nagłowić nad manewrem, wykorzystaniem terenu i zdolności. Jest ubaw.
EDIT: A, grałem w misję eskortową i nie była spierdolonym tam i nazad marszem przez piekło z podopiecznymi którzy ewidentnie pchają się w gips
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Nie mogę na publicznym forum powiedzieć, skąd ją mam Jest na Steamie za jakieś duże piniondze, ale pewnie gdzie indziej znajdziesz w przystępniejszej cenie. Sam się zastanawiam nad legalizacją jak potanieje, bo mam tylko podstawkę, a trochę się wkręciłem.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Ten sam. I to już jest na androida, ale tam jednak rozgrywka polega w 80% na czytaniu, a resztę można ogarnąć prostą grafiką. Pierwsza część fabularnie jest taka sobie, ale Dragonfall i Hong Kong rwą pytę.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Ten sam. I to już jest na androida, ale tam jednak rozgrywka polega w 80% na czytaniu, a resztę można ogarnąć prostą grafiką. Pierwsza część fabularnie jest taka sobie, ale Dragonfall i Hong Kong rwą pytę.
grałem w podstaw/nawet mam
scenariuszowo dupy nie urywało
Kolejne odsłony pod tym względem dużo ciekawsze, same fabuły i lokacje dużo ciekawsze, towarzysze bardzo bardzo fajnie skonstruowani (Gloria i Jonas z Dragonfalla albo Gobbet i Gaichu z Hong Kongu cud-miód ).
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Kupiłem dla dziecek na święto dziadka mroza (i już ogrywamy) Super Smash Bros. Ultimate.
Pierwsze odpalenie i nostalgłem. Jakbym znalazł się w jakimś wypasionym nippońskim salonie z automatami. Ta gra jest intertekstualna do szpiku kości. I jest zajebiście grywalna, miodna i sterowanie jest tak intuicyjne, że moja pięcioletnia córka daje radę i jest w stanie skopać mi dupę. Ale jednocześnie jest na tyle złożona, że nie dziwię się, że ten tytuł jest mocną pozycją na scenie turniejowej.
Jeżeli ktoś rozważa zakup Switcha, to ta gra jest zakupem obowiązkowym.
Cały czas też od lipca ogrywam Hades i ograć się nie mogę. Ta gra się nie nudzi, zwłaszcza że syci moje zamiłowanie do szukania optymalnych buildów, które tutaj dodatkowo siłą rzeczy są losowe i trudno mówić o powtarzalności. Wielka gra
Niewygórowana cena za odkurzenie wspomnień Ale sama gra jest naprawdę dobra, taktycznie dość zniuansowana żeby bawić, i dość zaskakująca nawet na poziomie standardowych misji żeby się nie nudziła (podstawową zasadą jest nie ufać raportom wywiadu, stopień trudności misji to tylko ostrożny szacunek i w trakcie może się wszystko srogo popterodaktylić).
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum