Słaby ten trzeci sezon Sex Education w porównaniu do pierwszego a nawet drugiego. Gdzieś zniknęła świeżość i serial stał się zwykłą opowieścią o nastolatkach i ich rodzicach. Oglądałem bez znudzenia, ale też i bez ekscytacji.
Sprawdziłem o co tyle hałasu z tym Squid Game. Odpadłem w trakcie 2 odcinka. Definitywnie nie dla mnie. Wracam do 4 sezonu Rake'a.
Edit: Dobrnąłem do końca 4 sezonu. Jakość dowcipu spada na ryj, a smęty Barneya trudno zdzierżyć. Ale to nic w porównaniu z początkiem 5 sezonu. To już kompletna głupawka. Temu serialu już dziękujemy. Ale, jak ktoś nie widział, pierwsze 2 sezony polecam z czystym sumieniem.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Słaby ten trzeci sezon Sex Education w porównaniu do pierwszego a nawet drugiego. Gdzieś zniknęła świeżość i serial stał się zwykłą opowieścią o nastolatkach i ich rodzicach. Oglądałem bez znudzenia, ale też i bez ekscytacji.
Mnie się podobał, ale rozwiązanie wątku romantycznego między Otisem i Wiadomo Kim mnie rozczarowało z uwagi na schematyczność i sztampowość. Serial by zyskał w moich oczach, gdyby właśnie z tego nędznego schematu "wiecznej" Pierwszej Miłości się wyłamał. No i napiszę to samo co przy drugim sezonie - warto byłoby już go skończyć. Obawiam się, że z następnym sezonem będzie u mnie tak, jak z ostatnim sezonem "Stranger Things", po dwóch odcinkach resztę oglądałem na przyspieszeniu bo kompletnie mnie nie ekscytowało mielenie wciąż tego samego.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Wszyscy obejrzeli Squid Game obejrzałem i ja. Nie jest źle ale też nie wybitnie. Pomysł już gdzieś tam był przerabiany moje pierwsze skojarzenie to był Running Man ze Shwarzenegerem(tak wiem różnią się te produkcje bardzo), ale jako że serial był tworzony przez koreańczyków to miał pewien powiew świeżości. Absolutnie mnie nie dziwi że jest taki popularny szczególnie wśród nasto i dwudziestolatków dla nich to faktycznie musiała być przełomowa produkcja bo po prostu z takim konceptem się jeszcze nigdy nie zetknęli. Objawieniem to zdecydowanie nie jest, ale nie mogę napisać że zmarnowałem czas oglądając.
_________________ W życiu - oczekujemy co najwyżej sporej porcji bezrefleksyjnej zabawy i przyczynku do dalszej zabawy.
"Oats Studio" - kilka krótkometrażówek Neilla Blomkampa z bodajże 2017 r. Wszystko fantastyka, niektóre są mroczne i ciekawe fabularnie (polecam drugi "odcinek"), niektóre niezbyt udane ("Gdańsk", na który liczyłem). Można to chyba obejrzeć w niespełna dwie godziny, ponieważ najdłuższe filmy mają około dwudziestu minut, najkrótsze raptem pięć - siedem. Dostępne na Netflixie.
Na Netflixie jest już od tygodnia jedna z moich guilty pleasures, czyli trzeci sezon serialu "You". Joe w nowej roli i w nowych kłopotach. Jeśli ktoś dotarł tak daleko w oglądaniu, to nie trzeba go zachęcać. Serial ma swoje wady, fabuła bywa mocno naciągana i momentami niedorzeczna, ale ma to swój urok i albo kupuje się całość albo nie ma sensu oglądać. Wkurza mnie ten serial, bo choć Joe jest obiektywnie złym człowiekiem, to jednak mu kibicuję. Nie dlatego, że wokół są gorsi, tylko po prostu to taki uroczy facet. I chyba życiowa rola Penna Badgleya, który pozbył się łatki z "Gossip Girl". Nie będzie spoilerem napisanie, że powstanie sezon czwarty, skoro Netflix już go oficjalnie zapowiedział przed lub w trakcie premiery sezonu trzeciego. Trochę szkoda, bo ładnie się trzeci sezon skończył, ale z drugiej strony, to taki serial, który ma jeszcze trochę życia przed sobą. Bawiłem się znakomicie, odprężały mnie te odcinki niesamowicie, co może być dziwne zważywszy na fabułę. Jeśli ma tak być w kolejnym sezonie (i następnych) to proszę bardzo, nie mam nic przeciwko.
https://www.youtube.com/watch?v=xAN1ThhTWsE
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Obejrzałem dwa odcinki The Office pl. Trochę się nagrzałem, bo recenzje zewsząd entuzjastyczne. Wyborcza nawet napisała, że to najlepszy polski serial komediowy od lat (choć konkurencji wielkiej nie ma). Ale nie. Nie jest bardzo źle, ale ten typ humoru opartego na cringu wymaga jednak gry aktorskiej na wysokim poziomie, a tutaj większość postaci nie dojeżdża. W rezultacie żarty generalnie wypadają sztucznie. Nie ma tragedii, kilka razy się zaśmiałem, ale w sumie takie 5/10.
Obejrzałem dwa odcinki The Office pl. Trochę się nagrzałem, bo recenzje zewsząd entuzjastyczne. Wyborcza nawet napisała, że to najlepszy polski serial komediowy od lat (choć konkurencji wielkiej nie ma). Ale nie. Nie jest bardzo źle, ale ten typ humoru opartego na cringu wymaga jednak gry aktorskiej na wysokim poziomie, a tutaj większość postaci nie dojeżdża. W rezultacie żarty generalnie wypadają sztucznie. Nie ma tragedii, kilka razy się zaśmiałem, ale w sumie takie 5/10.
Jakikolwiek produkt kultury z przymiotnikiem "polski" w nazwie niemal gwarantuje beznadzieję. Jak, żyjąc kilkadziesiąt lat w tym kraju, można jeszcze się na takie tanie chwyty łapać?
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Polski horror, polskie reggae, polskie porno, polskie sitcomy... Dostrzegam wzorzec
Fidel-F2 napisał/a:
Nie zamierzam tego tykać nawet pięciometrowym bosakiem.
Bo od tego jest armatohaubica samobieżna 155 mm AHS Krab, można tyknąć z 40 kilometrów i w ciągu paru minut zmienić pozycję żeby uniknąć kontrtyknięcia.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Polskie "The Office" można porównać, po trzech odcinkach, z amerykańską wersją. Ma bowiem te same wady - a mianowicie brak własnego charakteru i próba przeniesienia na grunt amerykański brytyjskiego pierwowzoru, na czele z humorem. Ale ma też i amerykańskie zalety - obsada i wykreowani bohaterowie. Kilka razy się zaśmiałem a te odcinki oglądałem bez bólu. Nie wiem, czy to dobrze wróży na przyszłość. Amerykańskie "Biuro" też mi się na początku nie podobało, a w drugim sezonie, do którego wróciłem kilka lat po jego premierze, już byłem wciągnięty i kupiony.
BTW, na Netflixie jest już amerykańskie "The Office". Żadna nowość, do niedawna było w Polsce do obejrzenia na Amazonie.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
"My name" to kolejna po "Squid Game" koreańska produkcja mająca potencjał po temu, aby stać się wielkim hitem. Naturalnie nie aż takim co dzieło Hwang Dong-hyuka, które przebiło sufit i wiele pięter, niemniej ma w sobie to absorbujące "coś". Przy czym od razu zaznaczam, żeby później nie było przykrych niespodzianek - to dynamiczny serial akcji z uroczą i pierwotnie delikatną bohaterką w roli głównej, która przebywa długą drogę "od zera do bohatera" Mamy tutaj do czynienia recyclingiem znanych i ogranych schematów, lecz w szczegółach nie idą one jak po sznurku i jest tu dużo fajnych niespodzianek. Mordobicia są bardzo efektowne, takoż i inne sceny akcji. Adwersarz jest całkiem ciekawą postacią. Ta dwójka błyszczy niczym księżyc w pełni. Aktorsko również. Niestety, im bliżej końca, tym robi się mniej ciekawie i trzeba zawieszać niewiarę, bo za bardzo to trąci "jazdą na autopilocie" Natomiast w niczym nie zmienia to faktu, że oglądało się to miło, mimo oczywistych wad. Dodatkowy plusik za brak azjatyckich "odpałów", if you know what i mean
"Ted Lasso" - dawkuję sobie drugi sezon. Choć odcinków więcej niż w pierwszym, no i są dłuższe. Dziś obejrzałem dziesiąty. Ten serial jest jak kroplówka z dobrym nastrojem i może nie warto się z nim spieszyć. Jason Sudeikis jak nic zgarnie Emmy za drugi sezon. Będzie chujnią jeśli nie. Aczkolwiek przydałoby mu się zmienić kategorię, bo wyrósł z tą kreacją ponad "serial komediowy". W kategorii dramatycznej dałby sobie radę z palcem w nosie. Znakomity aktor. W związku z "Tedem Lasso" awansuje do moich ulubionych. Oglądam go i po prostu wierzę w to co robi. Kupuję to bez zastrzeżeń.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Po pierwsze primo, twardym cza być, nie mientkim. I po drugie primo, dawka czyni truciznę. Dwa odcinki dziennie, Waaaaaaaaaaaaagh! i do przodu.
Poza tym jestę ewenementę, bo Steve'a Carrella znałem do tej pory w zasadzie tylko z poważnych ról (wyjąwszy Space force) i odkrywam jego potencjał.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum