FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Co teraz czytam? V2.0
Autor Wiadomość
m_m 
Uchodźca

Posty: 1867
Skąd: Zewsząd
Wysłany: 2021-05-17, 21:17   

Nie o relacje mi chodzi a o sam techniczny sposób komunikacji, o to że obce sobie gatunki moga sie porozumieć na poziomie semantycznym.
_________________
quot libros, quam breve tempus
 
 
Beata 
deformacja IU


Posty: 5370
Wysłany: 2021-05-17, 21:33   

Lem mówił, że nie. Ale tu mamy ciekawe warunki brzegowe. Obaj mają ten sam cel, obaj są w tej samej sytuacji. Brak podejrzliwych podżegaczy, brak klakierów. Porozumienie (jakieś) jest środkiem, nie celem. Ale środkiem absolutnie koniecznym, imperatywem. Wymusza pragmatyczne podejście. Gen altruizmu.
Edytowałam.
_________________
Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
  
 
 
m_m 
Uchodźca

Posty: 1867
Skąd: Zewsząd
Wysłany: 2021-05-17, 21:39   

No i ja tu sie z Wielkim Pisarzem zgadzam.
_________________
quot libros, quam breve tempus
 
 
bio 
Człek pod dębem

Posty: 1816
Skąd: Znad stawu w parku
Wysłany: 2021-05-17, 21:46   

Trojan film był wedle noweli Barry'ego B. Longyeara Enemy Mine, która jest środkową częścią trylogii pod takim samym zbiorczym tytułem. Lubię Barrego. Co do Weira, to chyba spróbuję, acz Marsjanin był paszą dla mas. Naturalnie nie uległbym zachwytom gawiedzi, bo te i Marsjaninowi towarzyszyły, gdyby nie pochwała Beaty. W razie czego, wiedział będę kogo pociągnąć.
Kończę Christophera Isherwooda Pan Norris się przesiada, czyli część zakwasu do Kabaretu filmowego. Wróciłem do Kate Wilhelm Gdzie dawniej śpiewał ptak. To książka bardzo wysoko ceniona u anglosasów. U nas mało się o niej mówiło zarówno po pierwszym wydaniu, jak i po reedycji. Za poważna? I dwie SF sensacyjne. Jeffa Sommersa The Electric Church - cyberpunkowy trochę czarny kryminał dziejący się w niezbyt odległej przyszłości, gdzie ideologia zbawienia i niesmiertelności od zaraz promowana przez wzmiankowany kult zaczyna niepokoić sprawujących władzę. Bohater to typowy super zabójca na zlecenie, który zostaje wynajęty przez służby do rozpracowania formacji EC. Schematy za schematami, ale dobre czytadło. Do tego pierwsza powieść Petera Hamiltona Mindstar Rising i początek cyklu o Gregu Mandelu agencie do specjalnych czegoś tam. Zanim zaczął pisać te opasłe tomiszcza z dalekiej przyszłości.
_________________
Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
 
 
ASXnew
twój stary


Posty: 419
Skąd: z kurnika
Wysłany: 2021-05-17, 22:19   

bio napisał/a:
Wróciłem do Kate Wilhelm Gdzie dawniej śpiewał ptak. To książka bardzo wysoko ceniona u anglosasów. U nas mało się o niej mówiło zarówno po pierwszym wydaniu, jak i po reedycji.


Pisałem o niej przy kilku okazjach na przestrzeni wielu lat. Bardzo pozytywnie.
 
 
Trojan 


Posty: 11269
Skąd: Wroclaw
Wysłany: 2021-05-17, 23:05   

pisał
 
 
KS 
KS


Posty: 2534
Wysłany: 2021-05-17, 23:41   

bio napisał/a:
Wróciłem do Kate Wilhelm Gdzie dawniej śpiewał ptak. To książka bardzo wysoko ceniona u anglosasów. U nas mało się o niej mówiło zarówno po pierwszym wydaniu, jak i po reedycji.


Po pierwszym wydaniu, w serii z kosmonautą Czytelnika, odzew w środowisku był bardzo pozytywny i zaryzykowałbym opinię, że w owym czasie i u nas ta książka była wysoko ceniona.
_________________
Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2021-05-18, 06:32   

Też czytałem, też chwaliłem.
_________________
Instagram
Twitter
 
 
Stary Ork 
Świnia z klasą


Posty: 10141
Skąd: Sin Tychy
Wysłany: 2021-05-18, 06:33   

Nie czytałem, ale jak wszyscy chwalą, to nie będę się wychylał //help
_________________
* W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
 
 
Bibi King

Posty: 1595
Skąd: Stamtąd
Wysłany: 2021-05-18, 10:31   

Czytałem z kosmonautą. Rzeczywiście wspominam bardzo dobrze, ale ponieważ nie powtarzałem, to nie wykluczam, że w trudnych latach 80-tych był to efekt "na bezrybiu i Kate Wilhelm ryba". Pomijając oczywiście fakt, że byłem piękny, młody i mniej obyty z literaturą wszelaką.
 
 
bio 
Człek pod dębem

Posty: 1816
Skąd: Znad stawu w parku
Wysłany: 2021-05-18, 22:41   

Serce rośnie.
_________________
Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2021-05-20, 11:16   

Parabellum. Prędkość ucieczki - Remigiusz Mróz

Książkę tę dostałem z przypadku, jeszcze zanim autor stał się rozpoznawalny. Z czasem ta jego rozpoznawalność rosła, a mi ubywało chęci do czytania. Pewnie rzuciłbym w diabły i zapomniał, gdyby nie okładka. Ta w jakiś sposób mnie przyciągała i nie pozwalała się wyprzeć. W końcu powiedziałem, raz kozie śmierć. Może Mróz pisze badziewie, ale ponoć język ma lekki, łyknę raz dwa i będzie z głowy, a nuż się okaże, że to przyjemne czytadło będzie. No i sięgnąłem.

Akcja zaczyna się kilka miesięcy przed wojną, jednak zasadnicze wydarzenia rozgrywają się w czasie kampanii wrześniowej. Rzecz jest równolegle trzywątkowa - nawiewająca do Francji, piechotą na zachód w prostej linii przez front i całe Niemcy, para polsko-żydowska (sic!), niemiecki oficer zdobywający Rawicz oraz niewielka grupka polskich żołnierzy z rozbitego oddziału. Część wątków oczywiście gdzieś tam się splata, nie wiem czy wszystkie, bo nie doczytałem. Porzuciłem lekturę jakoś w 2/3, gdy niemiecki oficer, po usłyszeniu wystrzału, uchyla się przed karabinową kulą zmierzająca w kierunku jego głowy. Ręce mi opadły i dalej nie dałem rady, choć wcześniej mężnie zniosłem kwitnący we wrześniu rzepak. Insza inszość, że do tego czasu nudziłem się niepomiernie, mimo iż nieustannie coś się działo. Co z tego jak bez większej logiki czy sensu. Plany i działania bohaterów są tak durne, że ciągle zastanawiamy się, czemu te głupki żyją tak długo.

Postacie Mroza są skrojone jak z podręcznika kreatywnego pisarstwa. Niby w rozmaity sposób rozbudowane, jednak przez skórę czujemy, że to kukły. Brak tu jakichkolwiek emocji, zakusy autora w tym kierunku są wybitnie żałosne. Reakcje emocjonalne, mocno teatralne, przywodzą na myśl wysiłki sceniczne prowincjonalnych aktorów. Nawet przez chwile nie wierzymy, że to się dzieje na serio. Dylematy moralne jakie dręczą te marionetki, są z gatunku tych najbardziej pensjonarskich. Wszystkiego dopełnia język na poziomie gimnazjalnego wypracowania, będący tak daleko od choćby potocznego wyobrażenia o języku polskim z pierwszej połowy XX w. jak to tylko możliwe. Niby mamy 1939 rok, a w nieustannym napięciu czekamy, kiedy te patafiany wejdą do Starbucksa w Sochaczewie i zamówią sojową latte. Niemcy zaś, są jakby żywcem wyjęci z Czterech Pancernych. Dają się robić w bola pierwszemu lepszemu wsiokowi (oczywiście poza kilkoma, którzy przelatującą kulę potrafią złapać zębami) przy pomocy najbanalniejszych trików. Czytelnik, obserwujący wracającego z oddalenia za potrzebą niemieckiego żołnierza, zastanawia się czemu on nie jest obszczany po kokardę, jakim cudem udało mu się podołać tak skomplikowanemu zadaniu. No i humor..., dobra odpuśćmy, nie ma co kopać leżącego (tak naprawdę to kończą mi się wredne porównania).

Co do wiarygodności historycznej, ogólnie rzecz biorąc, sprawa jest drętwa jak ryba po 14 kV. Autor naczytał się rozmaitych faktów z Wikipedii i zastosował jak leci, większości nie rozumiejąc i nie potrafiąc stosownie umiejscowić.

Podsumowując, dostajemy najtańszą wojenną przygodówkę, z żenująco głupimi przygodami i takimiż bohaterami. Najbardziej discopolowa książka jaka mi się przydarzyła. Rzecz dla wyjątkowo niewymagającego czytelnika.

1,5/10
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Jachu 
princeps senatus


Posty: 3200
Skąd: Dom-na-Drzewie
Wysłany: 2021-05-20, 12:31   

Piękne :mrgreen:
_________________
Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz //orc [Stary Ork]

Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje //utrivv [utrivv]

"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2021-05-21, 07:14   

Więzień na Marsie - Gustave Le Rouge

Le Rouge napisał tę opowieść na początku wieku XX, jednak literacko i fabularnie rzecz jest bardzo mocno dziewiętnastowieczna. To trochę taki "Verne dla ubogich", o kilka długości odstający od np. Wellsa, który mocno wybiegał wyobraźnią w przyszłość. Fabuła powieści jest liniowa, banalna, autor niespecjalnie grzeszy wyobraźnią. Mars u Le Rouge'a przypomina po prostu jakieś fragmenty nieodkrytej Azji czy Afryki, gdzie francuski inżynier, przedstawiciel kultury europejskiej, niesie kaganek oraz jedynie słuszne wartości. Przy pomocy ognia i miecza zaprowadza cywilizację i porządek. Prymitywnego lokalnego języka można się nauczyć w kilka tygodni, miejscowe dziewczęta natychmiast zakochują się w przystojnym nieznajomym, a dokoła rosną buki i brzozy. Poza tym mamy tam milionerów, szurniętych naukowców, hinduskich magów-mistyków, itp. tałatajstwo. Już w chwili powstania tytuł był szablonowo nieodkrywczy. Powiedzieć, że Więzień na Marsie trąci myszką, to nic nie powiedzieć, z tej powieści wali naftaliną jak ze starej szafy. Dziś, w ramach SF, powieść nie broni się w żaden sposób. To wyłącznie zabytek.

Dla lubiących tego typu archeologię.

Wysłuchałem w niezłej interpretacji Marcina Popczyńskiego.

5/10
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2021-05-24, 13:08   

Inne okręty - Romuald Pawlak

Historia podboju którego nie było. Książka ta zostawia mnie w rozkroku. Bo z jednej strony sporo tu świetnych momentów, ale z drugiej, nie bardzo wiadomo po co to wszystko.

Po kolei. Koncepcja świata alternatywnego bardzo elegancka, przemyślana, bez zarzutu. Na dodatek sporo tu nawiązań do naszej rzeczywistości, ale nie prostackich przełożeń, a właśnie modulowanych nawiązań (np. szarża Kozietulskiego, Asarpay, Wojtyła i zamach). Dwa, rzecz napisana jest dynamicznie, językiem warsztatowo nienagannym, wyjątkowo przyjemnym w obcowaniu. Trzy, postacie również nakreślone umiejętnie, z głębią zależną od planu na którym występują. Cztery, opis rzeczywistości plastyczny, naturalny, historycznie i kulturowo stosowny. Pięć, batalistyka wyważona, w normie. Narracja wojenna nie narzuca się powieści w sposób przesadny. Jedyny zarzut, który mi przychodzi do głowy, to nadmierna lakoniczność, wręcz asceza w prezentowaniu wydarzeń.

Czyli cała konstrukcja, narracja, mięso powieści, jest w najwyższym gatunku. I kompletnie nie mam pojęcia po co to wszystko.

Żeby opowiedzieć odrobinę pogmatwaną, romansową historię w trudnych czasach, z której nic specjalnego nie wynika? Bo to właściwie powtórnie opowiedziana historia Skrzetuskiego i Kurcewiczówny. Choć oczywiście nie dosłownie, a nawet przewrotnie. Druga rzecz to wizje. Coś tam mówią o przyszłości. No i co z tego? Po co to? Co z tego ma wyniknąć? Dla głównego wątku fabularnego wystarczyłyby znacznie krótsze i inaczej podane. Ich obszerność i szczegółowość powinna do czegoś prowadzić. Według mnie, nie prowadzi do niczego. Spowodowało to u mnie frustrujące wrażenie, że cała powieść jest bardzo szerokim, bogato przygotowanym intro, świetnie zawiązującym akcję przed głównymi wydarzeniami. Których niestety nie ma, bo dalej jest słowo "Koniec". I jeśli jesteśmy przy okazji rzeczy których nie rozumiem, to kocówka z Andagoyą jest zupełnie od czapy, nie znajduję dla niej żadnego umocowania.

Podsumowując, Inne okręty oparte są na niezłym pomyśle, jednak nie wyzyskują potencjału jakie ten dawał. Pozostają solidnym, sprawnie napisanym czytadłem.

Wysłuchałem w bardzo dobrej interpretacji Marcina Popczyńskiego.

6,5/10
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23108
Wysłany: 2021-05-25, 16:29   

"Wicked. Życie i czasy Złęj Czarownicy z Zachodu" - Gregory Maguire. Nie darząc jakimś wielkim sentymentem "Czarnoksiężnika z krainy Oz", nie znając musicalu (opartego na książce G. Maguire'a) podszedłem do tej powieści bez oczekiwań, choć z ciekawością. Póki co, mego serca nie zdobył, a w odróżnieniu od fantasy, którą czytam ostatnio do recenzji, jest jakaś. Ma charakter, ciekawą historię, nieszablonowych bohaterów, w tym główną. I nieźle się tę powieść czyta. Zakładam, że im dalej, tym będzie lepiej. Ciekaw jestem, czy kolejne trzy powieści z cyklu zostaną w Polsce wydane.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2021-06-01, 13:48   

Ostatnia Imperoks - John Scalzi

Autor ładnie wystartował pierwszym tomem, by mocno opaść przy drugim. Tom trzeci utrzymuje wady serii, raczej nie udało się odzyskać początkowego wigoru. Naiwność fabularna, kreskówkowe przerysowanie bohaterów, kawa na ławę na poziomie hiper (Początkowo pokój ze sztuczną inteligencją, zdawałoby się, jest dobrym pomysłem, ale tak na prawdę potrzebny jest autorowi po to by wyjaśniać sprawy najbardziej oczywiste, tak by najgłupszy z czytelników nie czuł się wyobcowany). Scalzi nieustannie stara się być cool tak bardzo, jak tylko może, co przynosi efekt podobny do tego, jaki uzyskuje pięćdziesięciolatek próbujący na imprezie poderwać nastoletnią córkę kolegi z pracy. Część dialogów autor mógłby wyrzucić do kosza lub sprzedać Zelazny'emu do Amberu, drętwota tego aspektu bywa przykra. Trzeba jednak przyznać, że jest tu nierówny i zdarzają się dialogi bardzo rzetelne. Do plusów zaliczam też zamknięcie historii w trzech tomach. Stoję na stanowisku, że jeśli komuś nie udaje się ta sztuka i musi naprodukować więcej, to nie warto takiej taśmówki nawet zaczynać. Podobały mi się też nazwy statków/okrętów kosmicznych, czasem wykorzystywane do metażartów, oraz to, że przez trzy tomy autor nawet nie zająknął się co do genezy takiego zwyczaju.

Sumując wszystkie tomy, szkoda trochę mocno popowej tonacji tej trylogii, bo uniwersum udało się Scalziemu wymyślić fajne. Niemniej polecam w celach relaksacyjnych. Łatwo, lekko i przyjemnie. W sam raz na plażę.
6/10
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Beata 
deformacja IU


Posty: 5370
Wysłany: 2021-06-01, 18:16   

Wygnaniec. 21 scen z życia Zygmunta Baumana Artura Domosławskiego. Bardzo warto, bo biografia na wysokim poziomie, jak książka o Kapuścińskim, czyli pokazuje odcienie szarości. Zero kategorycznych ocen. Nabrałam ochoty, by coś Baumana przeczytać. Znaczy, już zamówiłam Straty uboczne. Nierówności społeczne w epoce globalizacji.
_________________
Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
 
 
KS 
KS


Posty: 2534
Wysłany: 2021-06-01, 22:38   

Beata napisał/a:
Wygnaniec. 21 scen z życia Zygmunta Baumana Artura Domosławskiego. Bardzo warto, bo biografia na wysokim poziomie, jak książka o Kapuścińskim, czyli pokazuje odcienie szarości. Zero kategorycznych ocen. Nabrałam ochoty, by coś Baumana przeczytać. Znaczy, już zamówiłam Straty uboczne. Nierówności społeczne w epoce globalizacji.

Obcowanie z intelektem Baumana jest czystą przyjemnością. Trafnie ocenił i przewidział wiele aspektów globalnej transformacji. Imponuje przenikliwością i sposobem formułowania myśli sprawiającym, że tekst "wchodzi gładko". Straty uboczne - wyszło to w 2011, dziś widać, ile miał racji, ale bardziej polecam 44 listy ze świata płynnej nowoczesności. Czyta się jeszcze lepiej.
_________________
Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23108
Wysłany: 2021-06-02, 12:50   

Beata napisał/a:
Wygnaniec. 21 scen z życia Zygmunta Baumana Artura Domosławskiego. Bardzo warto, bo biografia na wysokim poziomie, jak książka o Kapuścińskim, czyli pokazuje odcienie szarości. Zero kategorycznych ocen. Nabrałam ochoty, by coś Baumana przeczytać. Znaczy, już zamówiłam Straty uboczne. Nierówności społeczne w epoce globalizacji.

Mnie po tej biografii ochota na czytanie Baumana nie naszła, ale książka bardzo dobra, choć chciałem ją przeczytać, aby się przekonać, dlaczego tak naprawdę katoprawica cierpi na ból annusa, jeśli chodzi o Baumana. Wiedziałem z grubsza, że chodzi o służbę w KBW i jego komunizm, ale Domosławski raczej zdemitologizował kolejny mit tych osłów.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Trojan 


Posty: 11269
Skąd: Wroclaw
Wysłany: 2021-06-02, 15:17   

Romulus napisał/a:
Wiedziałem z grubsza, że chodzi o służbę w KBW i jego komunizm, ale Domosławski raczej zdemitologizował kolejny mit tych osłów.


służył w KBW ? służył.
w '45 wojnę skończył w stopniu kapitana (miał 20 lat)
"Po zakończeniu wojny 4. Dywizja Piechoty weszła w skład powstającego właśnie Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Bauman służył w KBW w latach 1945–1953, pracując w pionie polityczno-wychowawczym oraz w jednostkach zajmujących się propagandą wśród żołnierzy. W latach 1945–1948 współpracował także z Informacją Wojskową jako agent-informator. Jego służba w organach bezpieczeństwa oraz współpraca z kontrwywiadem powróciły w 2006 r., do dzisiaj rzucając cień na jego twórczość. Piotr Gontarczyk, historyk z IPN, publikując wówczas materiały na ten temat, pisał o KBW: „Struktura, choć ubrana w mundury wojskowe, to z wojskiem miała niewiele wspólnego. Była bowiem zbrojnym ramieniem partii komunistycznej utworzonym na wzór wojsk NKWD i służącym ujarzmieniu polskiego społeczeństwa. To właśnie jednostki KBW ścigały po wojnie najsłynniejsze oddziały polskiej partyzantki: V Wileńskiej Brygady AK mjr. Zygmunta Szendzielarza »Łupaszki« na Białostocczyźnie, mjr. Hieronima Dekutowskiego »Zapory« na Lubelszczyźnie czy Józefa Kurasia »Ognia« na Podhalu. Przeciwko zbrojnemu podziemiu walczył z bronią w ręku także Bauman. Otrzymał za to Krzyż Walecznych”. Ta ostatnia informacja – często powtarzana w mediach – nie jest akurat prawdziwa: Krzyż Walecznych został przyznany Baumanowi rozkazem Dowódcy 1 Armii Wojska Polskiego Nr 141 z 19 maja 1945 r. (zanim jeszcze jednostka, w której służył, została wcielona do KBW) za walkę z Niemcami o Wał Pomorski. W materiałach zebranych przez historyka pojawiły się jednak istotne informacje o przeszłości Baumana: zwłaszcza ta z wniosku awansowego z 1950 r., gdzie jego przełożeni zapisali, iż: „Jako Szef Wydziału Pol[ityczno]-Wych[owawczego] operacji bierze udział w walce z bandami. Przez 20 dni dowodził grupą, która wyróżniła się schwytaniem wielkiej ilości bandytów”.

Bauman – pytany o współpracę z Informacją Wojskową przez brytyjski „The Guardian” – replikował w sposób, który wzbudził kontrowersje w Polsce. Przypomniał, że nigdy nie ukrywał, iż w młodości był komunistą, że do dziś jest przekonany, iż partia komunistyczna miała po wojnie najlepszy program dla Polski. Idee komunistyczne stanowiły dlań kontynuację oświecenia. KBW opisywał jako służbę powołaną do zwalczenia terroryzmu wewnątrz państwa, a swoją pracę jako nudne pisanie politycznych pamfletów dla żołnierzy. Nie sądził, aby jego praca komuś zaszkodziła, choć był też świadom, że nie zna jej wszystkich konsekwencji. Z tych lapidarnych sformułowań trudno było właściwie odczytać, jak socjolog podchodzi do swojej przeszłości. Oburzenie wywołało również porównanie tzw. żołnierzy wyklętych do dzisiejszych terrorystów.

Szerzej te zagadnienia autor Nowoczesności i Zagłady wyjaśnił kilka lat później w rozmowie z Anną Zeidler-Janiszewską i Romanem Kubickim. Próbował wyważyć swoją odpowiedzialność. Mówił o roli przypadku. Tak było z wcieleniem jego oddziału do KBW. Dodaje jednak od razu – podkreślając też swoją odpowiedzialność za te zdarzenia: „Ale nie było przypadkiem, że przyjąłem ów przypadek bez szemrania”. Współpracę z Informacją Wojskową tłumaczył naiwnością: „jak na żółtodzioba przystało, o tych sprawach wiedziałem tylko z powieści i sądziłem, że pomoc kontrwywiadowi jest dla oficera oczywistym patriotycznym obowiązkiem wobec sił zbrojnych i państwa, jakiego w ich szeregach broni”. Pracę w KBW opisywał przez pryzmat pogadanek dla żołnierzy, doglądania kuchni żołnierskiej i… organizowania wojskowej drużyny piłkarskiej WKS Burza. Komentował także swój czynny udział w walkach z „bandami”: „W »teren« – w wiejskie okolice Białegostoku – wysłano mnie tylko raz (…), o ile pamiętam mroźną śnieżną zimą z 1946 na 1947 rok. Zbrojne oddziały rozsiane po Białostocczyźnie – czasami wywodzące się z podziemnych organizacji, a w większości zwykłe gangi przestępcze, pozostałości i następstwa okupacyjnej demoralizacji, napadały na posterunki milicyjne, zatrzymywały pociągi, wyciągały pasażerów, ściągały z nich haracz i często poddawały egzekucji na miejscu. (…) Osobiście nie byłem świadkiem ani jednego przypadku użycia żołnierskiej broni. (…) Zadaniem wyprawy miało być aresztowanie uczestników licznych wówczas napadów (…). Nie spalili żołnierze ani jednej chaty, nie oddali ani jednego strzału. Pod adresami domowymi rebeliantów spisanymi na podstawie miejscowych donosów żadnego lub prawie żadnego z podejrzanych, o ile mi wiadomo, nie znaleziono. (…) Mało zresztą pozostało w mojej pamięci z tej wyprawy w teren, poza wspomnieniem okrutnego mrozu i wielkiego przeżycia premiery Zakazanych piosenek w białostockim kinie”.

Na podstawie dostępnych źródeł (a więc jednej wzmianki w aktach oraz wspomnień samego zainteresowanego) trudno dziś zweryfikować, czy Bauman kiedykolwiek użył broni przeciwko antykomunistycznemu podziemiu.

Kłopot z oceną jego rozliczeń z przeszłością wiąże się z ich ambiwalencją – Bauman z jednej strony podkreślał w wywiadach swoją naiwność, to, że dał się uwieść, że nie chciał wiedzieć o wielu ciemnych stronach reżimu, ale z drugiej – przekonywał, że nie pamięta, by osobiście uczynił coś złego, oraz że wybrał wówczas słuszne wartości, którym pozostał później wierny. "

https://www.miesiecznik.z...gmunta-baumana/

każdy wyciąga własne wnioski - dla jednych mógł być papierkowym politdrukiem w ramach wojska dla drugich oficerem prowadzącym akcje na wschodnich rubieżach PRL przeciw żołnierzom NSZ. Oba zdania są równie prawdopodobne, czy może nawet do drugie - prawdopodobniejsze ;)
 
 
Stary Ork 
Świnia z klasą


Posty: 10141
Skąd: Sin Tychy
Wysłany: 2021-06-02, 15:50   

Dude, napisałeś "żołnierzom NSZ" //panda
_________________
* W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
 
 
Bibi King

Posty: 1595
Skąd: Stamtąd
Wysłany: 2021-06-02, 16:14   

Napisał również "politdrukiem". Tylko co z tego?
 
 
Trojan 


Posty: 11269
Skąd: Wroclaw
Wysłany: 2021-06-02, 16:53   

nie idź tą drogą
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23108
Wysłany: 2021-06-02, 17:15   

Mnie nie ekscytują (już) tego typu historie. Zresztą, żyjemy w czasach, gdzie to nie ma już żadnego znaczenia. Dla nikogo poza garstką frustratów. W przypadku Baumana deprecjonowanie go z tego powodu, że za młodu dał się uwieść komunizmowi jest słabe w stosunku do tego, kim stał się później i jaki wpływ wywarł na - w tym przypadku - socjologię. Takie argumenty ad personam zazwyczaj są dowodem na słabość intelektualną tego, kto ich używa. Ponieważ nie jest w stanie podjąć z przeciwnikiem w dyskusji merytorycznego sporu więc chwyta się pyerdu "a panu z gęby jedzie". Podstawa erystyki, zdaje się.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Trojan 


Posty: 11269
Skąd: Wroclaw
Wysłany: 2021-06-02, 18:00   

oczywiście,
ja się zgadzam.

polecam Sprawę Colliniego - ciekawe spojrzenie na tego typu sytuacje
 
 
Beata 
deformacja IU


Posty: 5370
Wysłany: 2021-06-02, 18:06   

Romulus +1
A ponadto, rzekome rewelacje o Baumanie ujawnił pan Gontarczyk, któren udaje, że nie wie, za co Bauman został odznaczony. Nie wspominając już o tym, że pan Gontarczyk współpracował z panem Cenckiewiczem przy paru publikacjach. Sorry, żaden z nich nie jest dla mnie autorytetem.
_________________
Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
 
 
Trojan 


Posty: 11269
Skąd: Wroclaw
Wysłany: 2021-06-02, 19:08   

rzekome rewelacje ?

przecie to jest jasno i na piśmie i za jego słownym potwierdzeniem.
po wojnie został w wojsku- tym bardziej w niesławnych oddziałach KorpusuBW, w stopniu oficera.
przez 8 lat był oficerem politycznym - w aparacie IIIRzeszy i ZSRR to były największe skórwyśyny ale on w Polskim robił wycinanki i pamflety układał.

właśnie mam wrażenie że jego intelektualne osiągnięcia mogą przesłonić - czy że tak powiem przeimponować jego przeszłość - 8 lat zajęło temu tytanowi dojście do tego że jednak coś jest nie teges ? czy po prostu uznał że w KBW nie ma już jak rozwijać swojego potencjału ??:)
nie wiem- nie czytałem, w jakim stopniu opuścił służbę ? major ? podpułkownik ?
 
 
Beata 
deformacja IU


Posty: 5370
Wysłany: 2021-06-02, 19:42   

Oczywiście, że rzekome. Był w KBW nie dlatego, że złożył podanie, żeby tam być, ale dlatego, że po wojnie jego jednostkę przekształcono w KBW.
No właśnie - nie wiesz, nie czytałeś. I osądzasz bez kontekstu.
_________________
Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
 
 
marjarkasz

Posty: 202
Wysłany: 2021-06-02, 19:47   

Fidel-F2 napisał/a:
Ostatnia Imperoks - John Scalzi

Autor ładnie wystartował pierwszym tomem, by mocno opaść przy drugim. Tom trzeci utrzymuje wady serii

W pierwszym dobrze się bawiłem, drugi był jako taki. W trzecim z trudem dotrwałem do końca - kartkowałem byle szybciej. Mogło być dużo lepiej.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

gamedecverse


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,46 sekundy. Zapytań do SQL: 14