to nie takie proste, tak czy owak najpierw musi być wyrok sądu i z sentencji musi wynikać, że samochód staje się własnością skarbu państwa (Romulusie, popraw jeśli się mylę), a gdy to nastąpi dalszy tok reguluje ustawa o zarządzaniu mieniem państwowym lub przepisy wykonawcze do niej
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
to nie takie proste, tak czy owak najpierw musi być wyrok sądu i z sentencji musi wynikać, że samochód staje się własnością skarbu państwa (Romulusie, popraw jeśli się mylę), a gdy to nastąpi dalszy tok reguluje ustawa o zarządzaniu mieniem państwowym lub przepisy wykonawcze do niej
Nie mylisz się, bez prawomocnego przepadku pojazdu nic z nim nie można zrobić, poza przechowywaniem, na koszt Skarbu Państwa.
Po orzeczeniu przepadku trzeba go wycenić (zatem: koszt wyceny przez rzeczoznawcę) i można sprzedawać. Pewnie przez komornika lub przez urząd skarbowy. Chyba że wymyślą przepisy i będą te pojazdy sprzedawać specjaliści od sprzedaży "bezwypadkowego" i "Niemiec płakał jak sprzedawał".
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Muszę uzupełnić. Zatrzymany pojazd można oddać pod pieczę osoby zaufanej, np. członka rodziny podejrzanego, lub samemu podejrzanemu. Często tak robi prokuratura, kiedy stosuje zabezpieczenie na mieniu podejrzanego. W sprawie o oszustwa zabezpieczyli np. na poczet grzywny, czy obowiązków naprawienia szkody samochód podejrzanej, ale pozostawili go w jej posiadaniu. Mogła go użytkować, ale nie mogła go zbyć bez zgody prokuratora a potem sądu.
Tylko nie wiem, czy takie coś chodzi pomysłodawcom. Bo o ile w sprawach o przestępstwa przeciwko mieniu ma to sens, o tyle w przypadku jazdy w stanie nietrzeźwości takie tymczasowe powierzanie pojazdu podejrzanemu lub członkowi jego rodziny mija się z celem późniejszego orzeczenia przepadku tego pojazdu.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Zasada get a lawyer - wczoraj zadzwonił mój kumpel z prośbą o poradę. Bo skoro jestem prawnikiem to znam się na wszystkich przepisach. Nie wytłumaczysz, że specjalizuję się w prawie karnym, z doskoku w prawie zobowiązań. A zatem chłopak kupił jakąś ziemię na licytacji komorniczej. Dłużnik, którego komornik zlicytował zaczął pozywać wszystkich nabywców, bo było tych działek kilka. Pyta co robić. Powiedziałbym, że nic - jeśli licytacja była przeprowadzona prawidłowo, a zapewne była, to koleś przegra. Ale właśnie - to prawo cywilne. Diabeł tkwi w szczegółach. To mu mówię - idź do adwokata, niech ci napisze porządną odpowiedź na pozew. Jeśli cię nie stać na płacenie mu za reprezentację to przychodź do niego na kolejnych etapach. Pewnie wygrasz, ale a jeśli kasę wydasz i to wykażesz to sąd ci zasądzi od powoda poniesione koszty.
"To może ty mi napiszesz". No i mówię, że to nie moja działka. A poza tym prosząc mnie o taką przysługę ryzykuje, że jak coś spieprzę to i on spieprzy i w zasadzie będzie po ptakach, nawet mnie nie pozwie o "błąd w sztuce", bo nie jestem adwokatem/radcą.
To się chyba obraził. Najgorsze jest to, że termin odpowiedzi na pozew mija mu we wtorek.
Podniósł mi ciśnienie. Siedział na tyłku, nic nie robił a za pięć dwunasta obudził się, że może jednak warto byłoby zapytać specjalisty. I co zrobił? Zadzwonił nie do tego, co trzeba.
Oczywiście, wywalić 150 tysięcy za jakąś okazyjną działkę - luzik, co mu tam. Zapłacić specjaliście od obsługi prawnej za obronę przed (prawdopodobnie) niezasadnym pozwem - no gdzie tam.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
to stały problem informatyków
co zabawniejsze, 20 lat temu faktycznie tak było. Informatyk ogarniał prawie wszystkie problemy z IT - obecnie tak posunięta jest specjalizacja że programista z jakieś tam działki nie ogarnia innych tematów (nawet prostych czy pozornie prostych)
Panie, jaki informatyk. Wejdź na większy projekt, pisany nawet w jednej technologii, gdzie pracuje więcej niż 2 zespoły (czyli tak z 10+ osób) i zobaczysz, że za żadne skarby ludzie z zespołu A nie będą chcieli dotykać pracy normalnie robionej przez zespoły B i C. Poza technologią jest tam tyle tzw. wiedzy biznesowej, a dodatkowo próg wejścia rośnie wraz z czasem życia projektu i wielkością projektu (w rozumieniu pracujących przy nim ludzi).
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
@up najśmieszniejsze jest to ze metoda pomaga przynajmniej w 50% przypadków.
Sorry za offtop jeśli chodzi o informatyków to ten filmik najlepiej ukazuje problem stwierdzenia "ty jesteś informatyk to sie znasz".
https://www.youtube.com/watch?v=k5BV5A7C99Y
_________________ W życiu - oczekujemy co najwyżej sporej porcji bezrefleksyjnej zabawy i przyczynku do dalszej zabawy.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Zasada get a lawyer - wczoraj zadzwonił mój kumpel z prośbą o poradę. Bo skoro jestem prawnikiem to znam się na wszystkich przepisach. Nie wytłumaczysz, że specjalizuję się w prawie karnym, z doskoku w prawie zobowiązań. A zatem chłopak kupił jakąś ziemię na licytacji komorniczej. Dłużnik, którego komornik zlicytował zaczął pozywać wszystkich nabywców, bo było tych działek kilka. Pyta co robić. Powiedziałbym, że nic - jeśli licytacja była przeprowadzona prawidłowo, a zapewne była, to koleś przegra. Ale właśnie - to prawo cywilne. Diabeł tkwi w szczegółach. To mu mówię - idź do adwokata, niech ci napisze porządną odpowiedź na pozew. Jeśli cię nie stać na płacenie mu za reprezentację to przychodź do niego na kolejnych etapach. Pewnie wygrasz, ale a jeśli kasę wydasz i to wykażesz to sąd ci zasądzi od powoda poniesione koszty.
"To może ty mi napiszesz". No i mówię, że to nie moja działka. A poza tym prosząc mnie o taką przysługę ryzykuje, że jak coś spieprzę to i on spieprzy i w zasadzie będzie po ptakach, nawet mnie nie pozwie o "błąd w sztuce", bo nie jestem adwokatem/radcą.
To się chyba obraził. Najgorsze jest to, że termin odpowiedzi na pozew mija mu we wtorek.
Podniósł mi ciśnienie. Siedział na tyłku, nic nie robił a za pięć dwunasta obudził się, że może jednak warto byłoby zapytać specjalisty. I co zrobił? Zadzwonił nie do tego, co trzeba.
Oczywiście, wywalić 150 tysięcy za jakąś okazyjną działkę - luzik, co mu tam. Zapłacić specjaliście od obsługi prawnej za obronę przed (prawdopodobnie) niezasadnym pozwem - no gdzie tam.
Znam to. Stały zestaw. Od kiedy zajmuję się prawem na poziomie zawodowym (powiedzmy, że bycie aplikantem radcowskim to poziom zawodowy ), to od razu zaczęły się telefony od dawnych znajomych z pytaniami o różne dziwne kwestie prawne - od prawa pracy, przez karne, nawet po prawo bankowe i różne kwestie związane z prawem energetycznym (Enea i te sprawy) I co ciekawe, ci znajomi nie odzywali się do mnie przez 10-12 lat, a potem nagle telefon i "co słychać? A wiesz, u mnie taki problem. Pomożesz? Przecież to dla ciebie 5 minut" I też nie pomagają odpowiedzi, że ja w sumie to najwięcej się znam na szeroko rozumianym prawie administracyjnym, a do tego to rodzinne i podstawy cywilnego... "Przecież to dla ciebie 5 minut"...
A najlepiej, jak już coś doradzę, np. kumplowi, aby nie kupował domu z zasyfioną księgą wieczystą, gdzie właściciel wszedł w jego posiadanie na podstawie umowy pożyczki z przewłaszczeniem na zabezpieczenie, to i tak kumpel zrobił po swojemu i teraz jak się zaczęły jakieś sprawy z unieważnieniem tych wcześniejszych umów, to ma pretensje, że za mało byłem przekonujący w odciągnięciu go od pomysłu kupna Jak żyć?
_________________ Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz [Stary Ork]
Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje [utrivv]
"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
Zasada get a lawyer - wczoraj zadzwonił mój kumpel z prośbą o poradę. Bo skoro jestem prawnikiem to znam się na wszystkich przepisach. Nie wytłumaczysz, że specjalizuję się w prawie karnym, z doskoku w prawie zobowiązań. A zatem chłopak kupił jakąś ziemię na licytacji komorniczej. Dłużnik, którego komornik zlicytował zaczął pozywać wszystkich nabywców, bo było tych działek kilka. Pyta co robić. Powiedziałbym, że nic - jeśli licytacja była przeprowadzona prawidłowo, a zapewne była, to koleś przegra. Ale właśnie - to prawo cywilne. Diabeł tkwi w szczegółach. To mu mówię - idź do adwokata, niech ci napisze porządną odpowiedź na pozew. Jeśli cię nie stać na płacenie mu za reprezentację to przychodź do niego na kolejnych etapach. Pewnie wygrasz, ale a jeśli kasę wydasz i to wykażesz to sąd ci zasądzi od powoda poniesione koszty.
"To może ty mi napiszesz". No i mówię, że to nie moja działka. A poza tym prosząc mnie o taką przysługę ryzykuje, że jak coś spieprzę to i on spieprzy i w zasadzie będzie po ptakach, nawet mnie nie pozwie o "błąd w sztuce", bo nie jestem adwokatem/radcą.
To się chyba obraził. Najgorsze jest to, że termin odpowiedzi na pozew mija mu we wtorek.
Podniósł mi ciśnienie. Siedział na tyłku, nic nie robił a za pięć dwunasta obudził się, że może jednak warto byłoby zapytać specjalisty. I co zrobił? Zadzwonił nie do tego, co trzeba.
Oczywiście, wywalić 150 tysięcy za jakąś okazyjną działkę - luzik, co mu tam. Zapłacić specjaliście od obsługi prawnej za obronę przed (prawdopodobnie) niezasadnym pozwem - no gdzie tam.
No to do mnie ludzie dzwonią notorycznie/piszą maile "tylko o coś zapytać" albo z pytaniem, czy porada jest odpłatna. Nie, kurde, powietrzem żyję. Z powietrza płacę ZUS, VAT od każdej porady, najem lokalu. Fryzjera czy dentysty jakoś nikt nie pyta, czy pracują za darmo. Prawnika - notorycznie.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Do sprawy wrócono w październiku 2020 roku, wówczas funkcjonariusze z poznańskiego Archiwum X rozpoczęli poszukiwania osób, które mogą mieć jakiekolwiek informacje w sprawie zabójstwa sprzed lat. Wytypowano 40 mężczyzn i tylko jeden z nich - Waldemar B. - nie miał alibi.
jakby na ten przykład zaraz wpadła policja i zapytała co robiłem w środę 25 lat temu, to też nie miałbym alibi
Brak alibi nie jest żadnym procesowym dowodem na cokolwiek. Nawet kłamstwo o tym, gdzie się było lub się nie było nie jest takim dowodem. To tylko poszlaka w śledztwie, powód, aby "kopać" dalej w kierunku danego gościa - bo skłamał, to może coś jeszcze ukrywa.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Mnie trochę dziwi ten fetysz (przynajmniej w popkulturze) alibi lub jego braku. Gdyby mnie spytano, co robiłem dowolnego dnia x lat temu o godz. 21:37, to jedyne, co mógłbym odpowiedzieć "nie wiem". Takie rzeczy po prostu wyrzuca się z głowy jako nieistotne. Mógłbym pamiętać o jakichś bardzo ważnych wydarzeniach. Nawet gdyby mnie spytano o dzień dokładnie sprzed roku, to mógłbym powiedzieć, że w godzinach 8-17 najprawdopodobniej byłem w pracy lub w drodze do/z pracy. Ale w środku dnia mogłem wyjść na obiad, jeśli nic nie przygotowałem rano. A może pracowałem z domu? Albo w ogóle miałem tego dnia wolne i gdzieś pojechałem. Po prostu nie wiem, to nieistotne. A to stosunkowo najłatwiejsze dla osoby pracującej. Bo już co robiłem między 17 a 23, to bym mógł powiedzieć "daję jakieś 80% szans, że tego dnia biegałem, pewnie zrobiłem jakieś zakupy, może gdzieś wyszedłem wieczorem; nawet nie wiem, czy z kimś się spotykałem; jednak jeśli gorzej się czułem, to po prostu wziąłem jakąś tabletkę i poszedłem spać wcześniej". Jeśli danego dnia nie zdarzyło się coś wartego zapamiętania, to dość szybko taki dzień zaciera się we wspomnieniach.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Ja rozumiem to tak że owe alibi podawali na etapie śledztwa n lat temu tylko po prostu nikt tego nie sprawdził. Oczywiście nie kliknąłem w tego linka więc nie wiem o czym mowa ale chętnie się wypowiadam
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Przeczytałem tę notatkę i tekstu wynika, że potencjalnych podejrzanych wytypowano 26 lat od popełnienia przestępstwa. I wtedy 39 z 40 przedstawiło jakieś alibi. Moim zdaniem to dziwne, że ludzie są w stanie powiedzieć, co robili dnia x 26 lat temu, poza przypadkami w stylu "miałem ślub, urodziło mi się dziecko, wyszedłem z wojska, pierwszy raz poleciałem na Islandię".
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Ja rozumiem to tak że owe alibi podawali na etapie śledztwa n lat temu tylko po prostu nikt tego nie sprawdził. Oczywiście nie kliknąłem w tego linka więc nie wiem o czym mowa ale chętnie się wypowiadam
Zapewne. Bo, jak zwykle, artykuł dziurawy. Sugeruje, że dlatego go "złapali", bo nie miał alibi. Zapewne nikt go nie sprawdził. Ale nawet jeśli było fałszywe, to nadal nie jest dowodem na cokolwiek innego poza tym, że koleś kłamał/pomylił się. I to wszystko. Musiały być inne dowody wskazujące na jego sprawstwo.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Tymczasowe aresztowanie to nie kara. Po co człowieka trzymać dłużej niż to konieczne. A że aktu oskarżenia jeszcze nie ma w sądzie - zakładam, że trwa oczekiwanie na opinie biegłych. Poza tym od zdarzenia minęło ledwie pięć miesięcy. Bez przesady z tą opieszałością.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
biją się
Ziobro myślał że jego nominaci będą mu posłuszni, i jak krzyknie "skakać" to oni odpowiedzą "jak wysoko". Ambicje rosną w miarę stołkowania - chociaż tyle tego. Możemy się nie zgadzać z poglądami Manowskiej, ale nie będzie narzędziem w renkach Zera.
Pani Manowska nie jest dla mnie autorytetem. Opowiadanie, że się nie będzie narzędziem polityka to jedno, a bycie narzędziem w rękach polityka pomimo gadki, że się nie będzie, to drugie. Reasumując, po czynach ich poznacie i na razie pani Manowska mówi jedno a robi drugie.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
biją się
Ziobro myślał że jego nominaci będą mu posłuszni, i jak krzyknie "skakać" to oni odpowiedzą "jak wysoko". Ambicje rosną w miarę stołkowania - chociaż tyle tego. Możemy się nie zgadzać z poglądami Manowskiej, ale nie będzie narzędziem w renkach Zera.
Od dawna jest.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum