FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Audiobooki
Autor Wiadomość
toto 
Carrot Guerilla


Posty: 8272
Skąd: Magic Kingdom
Wysłany: 2021-04-22, 18:50   

Przesłuchałem "Lód" Dukaja. Nie wiem, nie znam się, zarobiony jestem. To była uczta. Kiedyś naprawdę chciałbym przeczytać opracowanie porównujące "Lód" i "Inne pieśni". Ja tam widzę dużo odbić, ale jestem trochę za cienki, żeby samemu się porwać na taką analizę. Daję wam temat, może nawet na licencjat.

"Piknik na skraju drogi" Strugackich. Odsłuchanie to świetna forma na przypomnienie klasyki. To w starszej fantastyce lubię - nie ma opisywania wszystkiego na strony. Jest problem, wokół tego rozwinięta historia, a po całości "oprowadza" wątek głównego bohatera. Plus jest taki, że, poza paroma detalami, wciąż można uznać, że akcja dzieje się w przyszłości odległej o jakieś kilkanaście lat.

"Ostatni brzeg" to z kolei, jak na razie, duże rozczarowanie. Wszystkie dialogi brzmią tak sztucznie, że aż głowa mała. Nawet monologi w "Lodzie" brzmią naturalniej. Póki co, duży zawód.
_________________
es­te­ta eks­tra­or­dy­na­ryj­ny

To wprawdzie zbyteczne, ale może jednak.

Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2021-04-23, 08:55   

Rycerz bezkonny - Romuald Pawlak

Rzecz zaczyna się dość przyjemnie, z niejakim humorem, konwencję załapujemy szybko i lecimy dalej. A dalej niestety jest niemrawo. I choć po stronie zalet można postawić warsztat i pewne elementy humoru, to po stronie wad jest cała reszta.

Fabuła wygląda jak robiona naprędce, bez jakiegokolwiek celu. To zbiór opowiadań sfastrygowanych jako tako do kupy, które oddzielnie jeszcze jakoś się bronią, ale razem dążą do nudy. Powieść kończy się niczym, w szczerym polu. Poszczególne intrygi czasem coś w sobie mają, ale w znacznie większym stopniu są kuriozalne. I choć mam świadomość, że absurd który legł u fundamentów jest całkowicie świadomie zamierzony, to jednak nie gra i nie buczy. Z jednej strony mamy ów absurd, i gdyby pójść w tę stronę zdecydowanie, być może powstałyby jakieś historie na wzór Opowieści kosmikomicznych, z drugiej jednak autor próbuje to wszystko racjonalizować w sposób właściwy dla standardowych opowieści. Niestety ferment który powstaje na styku tych mas, zamiast buzować, z lekka jedynie popyrkuje. Nie udało się w tym aspekcie stworzyć zbyt wielkiej wartości dodanej.

Humor jest różny. Gry słów, skojarzeń, nawiązań popkulturowych czy historycznych, lekko pobudzają czytelnika i to jest jakiś plus. Trafiają się momenty błyskotliwe, ale, znów, przytłoczone są znacznie większą ilością dowcipów wysilonych, gaszących entuzjazm. Gdzie tam jakie skrzydła się rozłożyły do lotu, to zaraz siła nośna gdzieś znikała. I nigdzie nie wyskakuje hiszpańska inkwizycja, której nikt się nie spodziewał.

Lektura Rycerza bezkonnego nie jest bolesna, jednak nie zasysa, a na finiszu niestety trąci poczuciem zmarnowanego czasu.

Wysłuchałem w niezłej interpretacji Jakuba Kamieńskiego.

4/10
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
toto 
Carrot Guerilla


Posty: 8272
Skąd: Magic Kingdom
Wysłany: 2021-05-02, 08:42   

"Wspomnienia z martwego domu" Dostojewskiego. Moim zdaniem lektor poległ tutaj zupełnie. Mam wrażenie, że to po prostu odczytanie tekstu, zero emocji, nic. Jeszcze czasami jakby "rytm" jest różny, choć to może być akurat przypadłość tekstu (czy oryginału, czy tylko tłumaczenia). Z tego powodu mózg potrafi mimowolnie uznać to za szum tła i przestać rejestrować sens słyszanego tekstu.
_________________
es­te­ta eks­tra­or­dy­na­ryj­ny

To wprawdzie zbyteczne, ale może jednak.

Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2021-05-03, 08:20   

Brudny szmal - Dennis Lehane

Półświatek, a w nim bar, gdzie przekazuje się nielegalne pieniądze. Jakiś napad, trochę trupów, jakaś kobieta i czubek.

Krótki, gangsterski kryminałek, nowelka. Bardzo oldskulowy, klasyczny w koncepcji. Stworzony rzetelnie pod względem warsztatowym, tak literacko jak kompozycyjnie, jednak to nic więcej jak lekkie czytadełko. Okazało się, przypadkiem, że nakręcono film na podstawie. Z Jamesem Gandolfinim i Tomem Hardym w głównych rolach. I ja ten film oglądałem parę lat temu, i w ogóle nie pamiętam. Nawet nie tyle o czym był, ale że w ogóle go oglądałem. Tak, że tego.

Wysłuchałem w niezłej interpretacji Krzysztofa Plewako-Szczerbińskiego.
6/10
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2021-05-06, 08:16   

Bezgwiezdne Morze - Erin Morgenstern

W ogóle nie miałem w planach, jedynie gdzieś tam, kiedyś wskoczyło przed oczy. Zanotowałem, że fantastyka, opis zniechęcał, dałem spokój. Ale ukazało się w Storytelu, postanowiłem spróbować. I wytrzymałem, coraz bardziej się zmuszając, do jednej trzeciej.
Jakieś takie pomieszanie Harry'ego Pottera z koncepcjami Dana Browna i pensjonarską erotyką. Mnóstwo chodzą, mnóstwo gadają, zapychaj rozmaitą watę ile się da. Wszystko to zanurzone w sosie urban fantasy. Tajemnicze tajemnice, jakieś zagadkowe symbole, sekretne stowarzyszenia, podstępne walki wróżkowych wywiadów, bajkowe legendy, maski i drżenia, niepokoje duszy i rozgorączkowanie ciała, znikające drzwi, czary mary inne wymiary, magiczne magiczności i jeszcze więcej tego typu rzeczy. I do tego och, ach i och, ach, ach. I nigdy nie wiadomo co z tego wyniknie, bo rzeczy nie mają ze sobą związku.

Mdły pasztet, albo nie moja wrażliwość. I bardzo mnie cieszy, że nie moja.
3/10
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2021-05-11, 08:10   

Siostrzyczka - Raymond Chandler

Chandler wytrawny jak zawsze. Fabuła odpowiednio skomplikowana, narracja może nie tak mroczna jak by mogła być, ale wciąż zadowalająco. Sam detektyw trzyma się tych swoich zasad, choć nie zawsze rozumiemy po co mu ta harcerzykowatość. Specyficzne frazy i wrażenie językowej dezynwoltury też jak zwykle. Zdania w rodzaju "Była chłodna jak zupa w akademiku", rozczulają mnie niezmiennie.

Kolejny Marolwe wciągnięty dzięki Storytelowi. Kilka przyjemnie spędzonych godzin.

Wysłuchałem w niezłej interpretacji Przemysława Bluszcza.
7/10
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23108
Wysłany: 2021-05-11, 15:05   

U mnie po kolei "lecą" teraz powieści Rossa Macdonalda z Lew Archerem. Ciekawsze intrygi niż u Chandlera, styl może nie tak charakterystyczny, a i lektor trochę monotonny. Ale fabularnie to powieści lepsze.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2021-05-17, 07:53   

Rambo: Pierwsza krew - David Morrell

Książka na podstawie której powstał dość znany film. I choć w filmie zaznaczone są główne koncepty społeczne przyświecające autorowi, wypadają one jednak znacznie bladziej. Powieść w aspekcie problemowym, dziś raczej prosta i wyraźna - w momencie powstania nie były to sprawy tak oczywiste, jest znacznie głębsza i szersza. Również postacie, zwłaszcza główne - Rambo i szeryf Will Teasle, są w pierwowzorze literacki stworzone o niebo pełniej. Miast głupawego szeryfa i superbohatera, mamy równorzędnych przeciwników różniących się jednak sposobem myślenia, umiejscowieniem w strukturze społecznej, celami, motywacjami i możliwościami. Dzięki ich konstrukcji pozycja nabiera dodatkowego, solidnego wymiaru psychologicznego, co również należy traktować jako rodzaj refleksji odautorskiej. Wersja literacka jest znacznie głębsza, bardziej poruszająca. Wyraźnie mniej skupia się na fajerwerkach i "efektach specjalnych". Brak efektu "zabili go i uciekł". Zamiast tego mamy emocje, dylematy, różne postrzeganie świata. I choć tak naprawdę, gdyby przystawić postać Rambo i szeryfa obok siebie, to okazuje się, że obaj walczą o to samo. A mimo to starcie jest nie do uniknięcia. Rambo: Pierwsza krew to także song antywojenny opowiadający o bezwzględności w traktowaniu człowieka jako maszynki do spełniania celów, a także o zmarnowanym pokoleniu młodych ludzi.

Poza wszystkim jest to bardzo dobre, dynamiczne czytadło sensacyjno-obyczajowe.

Literacko poznajemy Morrella jako sprawnego rzemieślnika. Język jest stosownie prosty acz nie prostacki. Trudno spodziewać się przy okazji tego typu literatury wielostronicowych rozważań nad pięknem przyrody. Pewna, nieznaczna, kostropatość może, jak się wydaje, pochodzić od tłumaczącego Jana Kraśki. Znam kilka jego powieści i jest tu pewne podobieństwo.

Wysłuchałem w bardzo dobrej interpretacji Leszka Lichoty.
8/10
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
KS 
KS


Posty: 2534
Wysłany: 2021-05-17, 11:24   

Czytałem jakieś 30 lat temu, ale odczucia miałem niemal identyczne.
_________________
Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
 
 
toto 
Carrot Guerilla


Posty: 8272
Skąd: Magic Kingdom
Wysłany: 2021-05-17, 17:37   

"Księgi Jakubowe" do słuchania mnie pokonują. Przyspieszyłem do prędkości x2, a w połowie i tak mam już trochę dosyć. Przesiadka na "Imperium hiacyntów". I bez rewelacji w porównaniu do "Opuścić Los Raques". Chodzi mi o materiał źródłowy, bo do realizacji adaptacji nie mogę się przyczepić.
_________________
es­te­ta eks­tra­or­dy­na­ryj­ny

To wprawdzie zbyteczne, ale może jednak.

Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2021-05-29, 13:53   

Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy - Sergiusz Piasecki

Opowieść o rzeczywistości przemytników na granicy polsko-radzieckiej w latach dwudziestych XX w. W jakiejś mierze biograficzna, jak się zdaje, dobrze oddaje realia. Jednak mamy tu ogromną dozę romantyzmu typowego dla opowieści pirackich czy westernowych. Choć czytelnik jest informowany o trupach, trudach i niebezpieczeństwach, to jednocześnie dostaje potężną dawkę liryzmu. Poetycznie rozgwieżdżone niebo, szorstką męską przyjaźń, miłości i zdrady, kawaleryjską fantazję, lekceważącą wszelkie niebezpieczeństwa brawurę, przy tym heroizm i swoistą rycerskość. Zapomina, że to po prostu przestępcy, bandyci; darzy sympatią, kibicuje im w przedsięwzięciach.

Poza tym mamy tu pewien fatalizm. Kolegów ubywa w szybkim tempie, entropia społeczna środowiska postępuje z bezwzględną konsekwencją, podobnie ma się z moralnością oraz stanem psycho-emocjonalnym bohatera. To nieuniknione, więc żyjmy szybko i intensywnie.

Język powieści jest prosty, jednak zgrabny. Narracja potoczysta, jest w tym rytm, puls. Trafia się niewymuszony, zwykle sytuacyjny, humor. Czyta się (no dobra, ja słuchałem).

Wysłuchałem w bardzo dobrej interpretacji Jacka Rozenka.
7/10
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2021-06-03, 09:23   

Rzeka złodziei - Michael Crummey

Nowa Funlandia początku XIX w., a w retrospekcjach cofamy się, mniej więcej, o pół wieku. Powieść jest swoistą zadumą nad losem plemienia Beothuków, zwanych Czerwonymi Indianami. Część z nich wymarła od chorób przywleczonych przez białych osadników. Resztę wymordowano.

Crummey w dużej mierze opiera się autentycznych wydarzeniach i postaciach. Naturalnie przykrawa materię na potrzeby powieściowe i w efekcie otrzymujemy coś na kształt beletryzowanego reportażu. Reportażu o agonii plemienia. Acz paradoksalnie nie jest to główny plan, bo sami Indianie, są gdzieś w tle, w rozmowach, planach. Powieść przedstawiona jest głownie z perspektywy Europejczyków, którzy w różnych charakterach zawitali na Nową Funlandię, i to oni bezwzględnie dominują. Indian widzimy niemal wyłącznie na pozycjach słabych, podległych, czasem prezentują się wyraźnie infantylnie.

Narracja Crummeya jest niemal ślimacza. Autor pochyla się nad wszystkim z wielką dociekliwością i cierpliwością. Nawet sceny starć, napadów, pozbawione są dynamiki, rozwleczone. Bohaterowie opowieści przedstawieni są z wielką drobiazgowością i głębią. Jest tu jednak pewna drażniąca wada. W przypadku każdej postaci, gdy ta szerzej wypływa na kartach powieści, autor odrywa się od głównego wątku i popada w obszerną dygresję. Opowiada długo o dzieciństwie, traumach, przeżyciach kształtujących postawę i moralność, rozmaitych mniej lub bardziej istotnych wydarzeniach. Samo w sobie nie jest to oczywiście naganne, jednak gdy metoda zastosowana jest wielokrotnie przy szeregu postaci, w sposób niemal identyczny, zaczyna razić schematycznością.

Do niewątpliwych zalet powieści zaliczyć można sposób kreowania relacji pomiędzy postaciami. Głębokie, uzasadnione, logiczne, bardzo prawdziwe. Autor bardzo umiejętnie uwypukla niejednoznaczność zdarzeń, postępków. Czasem nieznajomość drobnego faktu może zmieniać bardzo dużo, a pochopne, chybione osądy doprowadzić do tragedii.

Poza wszystkim Crummey doskonale przedstawia obraz epoki. Społeczne zawiłości, idee, postawy, sposób myślenia ówczesnych, przemiany. Kolejnym plusem jest sposób prezentacji przyrody. Sugestywnie oddana surowość, w oczywisty sposób wpływająca na niemal wszystkie aspekty życia, jest dopełnieniem, przesłanką, wyjaśnieniem, czasem usprawiedliwieniem.

Sednem powieści jest zagłada Indian, ale obserwujemy głównie białych. To sugestia, że ten świat już przepadł. Choć jeszcze gdzieś tam istnieje, to nic go już nie uratuje. Jest w tym pewien fatalizm. Indianie byli skazani, bez możliwości ratunku. Brzmi to trochę jak usprawiedliwianie białych. I trochę tak jest, jednak Crummey widzi ich winy - okrucieństwo, bezwzględność, pazerność, egoizm, pozorowanie działań, lekceważenie, brak wrażliwości, empatii - ale nie potępia w czambuł, stara się patrzeć ze wszystkich stron. Dużym winowajcą zaistniałej sytuacji była przepaść pomiędzy mocno różniącymi się kulturami. Odmienne postrzeganie świata, sprzeczne paradygmaty cywilizacyjne, stosunek do natury czy chociażby prawa własności. Dla białych przywłaszczenie sobie cudzej rzeczy to kradzież zasługująca na bezwzględne potępienie, dla Indian "znalezione" przedmioty były darem natury, a ich spożytkowanie, jak najbardziej moralnie właściwe. Prowadziło to do nieuchronnej spirali odwetów, a w efekcie, katastrofy. Pech Beothuków polegał na tym, że byli stroną słabszą.

Z powyższych wynurzeń wyłania się obraz powieści bardzo solidnej, niemal bez wad i nie będę się spierał sam ze sobą :) , niemniej czegoś mi tu zabrakło. Mimo tak wielu zalet, nie potrafiłem odnaleźć magii, wczuć się w klimat. Przyswoiłem dość beznamiętnie.

Wysłuchałem w bardzo dobrej interpretacji Marcina Popczyńskiego.
8/10
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23108
Wysłany: 2021-06-04, 16:53   

Bryan Denson "Syn szpiega" - książka oparta na faktach. Opowiada o wysokim rangą oficerze CIA, Jamesie Nicholsonie, złapanym po Aldrichu Amesie i przewyższającym go rangą. Szpiegował dla pieniędzy, dla Rosjan. Niby nic nowego - kolejny złapany szpieg. Ale historia ta jest dosyć niezwykła. Ponieważ po tym, jak Nicholsona złapano, osądzono i trafił do więzienia to on nadal szpiegował dla Rosjan, tj. sprzedawał im posiadane informacje. Umożliwiło mu to wciągnięcie syna, który pośredniczył w przekazywaniu informacji.

Ciekawa historia, którą - niestety - autor próbował dramatyzować i wprowadzać literacką narrację. Ale może dzięki temu jest strawna, w przeciwnym wypadku byłby to zapis akt sprawy, wiadomości medialnych, wywiadów itp. Mimo wszystko w trakcie słuchania te zabiegi irytują i czasami przewracam oczami.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Trojan 


Posty: 11269
Skąd: Wroclaw
Wysłany: 2021-06-04, 18:42   

ale bezczelniak :)
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23108
Wysłany: 2021-06-09, 15:49   

"Mam na imię Hope" - Claire North. Powieść nagrodzona World Fantasy Award, ale nie wiem, czy to coś znaczy, czy to dobrze, czy źle. :) Jednak wciągnęła mnie bardzo szybko. Główną bohaterką jest tytułowa Hope, która zapada na taką dziwną przypadłość: od kiedy skończyła 16 lat ludzie ją zapominają. Powoli zapomina ją rodzina, przyjaciele, ludzie, których znała. W końcu nikt jej nie pamięta. Spotyka ludzi, rozmawia z nimi, a niedługo potem oni już tego nie pamiętają i nie wiedzą kim jest. Bohaterkę poznajemy jednak już jako młodą kobietę, a nie nastolatkę, która nauczyła się żyć z tym "darem" i potrafiła się w życiu urządzić jako złodziejka. Fabuła od początku wydała mi się interesująca, nie wiem, co się wydarzy dalej a przesłuchałem już cztery i pół godziny, przede mną jeszcze prawie siedem. Można się domyślić, co będzie dla bohaterki najważniejszym wyzwaniem, ale pewności nie ma.

Czyta Filip Kosior więc to dodatkowa zachęta.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2021-06-11, 08:12   

Święty Wrocław - Łukasz Orbitowski

Zacząłem od późnych książek autora i Inna dusza, a przede wszystkim Kult, zrobiły na mnie duże wrażenie. To były bardzo dobre rzeczy pod każdym względem. Postanowiłem nadrobić zaszłości i spróbowałem Świętego Wrocławia. No i lipa.

Mamy tu pewne podobieństwo do Kultu. Jest wiele scen, wątków, koncepcji, które znajdują się w obu powieściach. Tyle, że w wersji ze Świętego Wrocławia sprawiają wrażenie notatek, zapisu pomysłów, konspektów do Kultu.

Cały warsztat Orbitowskiego w tej powieści, sprawia wrażenie niedorobionego, zwłaszcza w porównaniu do rzeczy późniejszych. Co oczywiście jest pozytywem, wszak najprawdopodobniej są to oznaki rozwoju. Niemniej w trakcie akurat tej lektury, rozmaite niedyspozycje nam doskwierają. Postacie są niby rozbudowane, ale momentami koślawo, momentami sztampowo, przy tym w tonacji przesadnie cool. Sama fabuła, w mojej ocenie, mocno niewiarygodna, chaotyczna, zgrzyta sprzecznościami. Postacie miotają się wte i wewte, bez specjalnego uzasadnienia i przy mocno pozornej logice. I na dodatek, grzech największy, od pewnego momentu jest to wszystko mocno nudne, nawet wydumana i komiksowo przerysowana końcówka nie ratuje sytuacji. Na koniec nie bardzo wiem po co to wszystko. Autor opisał się po same uszy i w zasadzie nic z tego nie wynika, zero przekazu, zero refleksji. Jakby celem samym w sobie było błyszczenie formą, tyle, że ta jest mierna.

Pozycji brakło weryfikacji, redakcji, przemyślenia. Wyszedł półprodukt na szybko.

Wysłuchałem w jakiej takiej interpretacji Macieja Więckowskiego.
4/10
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2021-06-25, 09:00   

Nocne życie - Dennis Lehane

Poznajemy Joe Coughlina w 1926 roku, podczas napadu na nielegalne kasyno, w którym akurat zabawiają się kartami członkowie mafii. A potem jest jak zwykle w tym klubie. Napady, zdrady, więzienie, miłość, śmierć, nielegalny alkohol, sprzedajni policjanci i wiarołomni przyjaciele, itd. Nocne życie to biografia Joe, historia gangsterska. W tle Ameryka z prohibicją, wielkim biznesem i polityką.

Rzecz napisana solidnie pod każdym względem, w wielu aspektach mocno pokrywająca się z historią Vito Corleone i jego rodziny. Zarówno fabularnie jak i nastrojem. Żaden to jednak plagiat, po prostu ta sama grządka.

Świetna powieść dla fanów kina/literatury gangsterskiej. Dla pozostałych po prostu niezła historia.

Wysłuchałem w przyzwoitej interpretacji Macieja Więckowskiego.
7/10
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2021-06-30, 08:53   

Glatz. Zamieć - Tomasz Duszyński

Kolejna odsłona cyklu kłodzkiego. Dostajemy, w zasadzie, dokładnie to samo co w przypadku obu poprzednich tomów, na podobnym poziomie. Rzetelnie skonstruowany kryminał retro, z ciekawymi postaciami i wyczuwalnym klimatem międzywojnia. Rzecz utrzymana jest w lekkim stylu noir. Świat przedstawiony tupta sobie powolutku w czasie, i oprócz powojennych, społeczno-polityczno-ekonomicznych, problemów Republiki Weimarskiej coraz wyraźniej pojawiają się faszyści. Autor nie uchronił się przed pokusą, by korzystając z okazji, zarzucić mega sztampowego suchara z Hitlerem w roli głównej (Poza tym żarty nie są natrętne i raczej na przyzwoitym poziomie. Trafiają się naprawdę klasowe). Tu i tam trafiają się próby mędrkowania w kategoriach życiowo-filozoficznych, ale szczęśliwie ze stosownym umiarem.

Fabuła kryminalna zupełnie przyzwoita, nic wyjątkowego, ale daje radę. W jednym miejscu coś mi się nie zgadzało (ale może podczas słuchania utraciłem jakiś drobiazg, więc nie będę się upierał), w innym zbieg okoliczności był wyraźnie zbyt mocno naciągany (i tu będę się upierał).

Nie jest to wybitna literatura, ale nie obraża smaku ni inteligencji czytelnika. Jeśli komu podobały się poprzednie tomy, to i ten zasadniczo powinien.

Wysłuchałem w bardzo dobrej interpretacji Filipa Kosiora.
6,5/10
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23108
Wysłany: 2021-07-05, 16:03   

Skończyłem słuchać powieści Rossa Macdonalda o detektywie Lew Archerze. Przesłuchałem wszystko, co było na Storytel. I było warto, choć może nie ma sensu słuchać jedna po drugiej. :) Niemniej, fabuły wydały mi się ciekawsze niż u Raymonda Chandlera. Lektor zasadniczo mi nie przeszkadzał, przyzwyczaiłem się. Warto, polecam.

Teraz "Ostrze" Abercrombiego. A co mi tam, czyta Filip Kosior więc skuchy pod tym względem nie ma. A że znam, bo czytałem ze dwa, trzy razy - co z tego. :)
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2021-07-05, 17:36   

Nie ogarniam kolejności tych tomów. Kilka pierwszych części? :shock: To która jest pierwszą z tych pierwszych?
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23108
Wysłany: 2021-07-06, 12:50   

Fidel-F2 napisał/a:
Nie ogarniam kolejności tych tomów. Kilka pierwszych części? :shock: To która jest pierwszą z tych pierwszych?

Pojęcia nie mam. :) Można je słuchać bez kolejności, ponieważ każda część to zamknięta całość i nie przypominam sobie, żeby w którejś były odniesienia do wydarzeń z innych. Storytel chyba je jakoś numeruje.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2021-07-06, 12:53   

No właśnie numeruje. Cztery czy pięć tytułów ma nr 1. Ale spoko, nie spędza mi to snu z powiek.
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23108
Wysłany: 2021-07-07, 08:40   

Na zmianę z Abercombiem włączyłem sobie Kresa. "Północna Granica" już tak nie wciąga, nawet słuchana. Fakt, że fabuła jest dosyć uboga, nie tylko w stosunku do słuchanego "równolegle" Abercrombiego, ale sama w sobie. Może z "Królem Bezmiarów" pójdzie mi lepiej, zwłaszcza że w ogóle nie pamiętam treści.

A Abercrombie - nadal ma moc, przyjemność słuchania jest ogromna.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2021-07-12, 10:04   

Wiśniowy blues - James Lee Burke

Wczesny tom z cyklu z Davem Robicheaux. Dostajemy wszystko to co typowe dla Burke'a. Południe Stanów (choć tym razem część akcji przenosi się do Montany, na tereny indiańskiego rezerwatu), doły społeczne, wadliwe amerykańskie prawo, mafia, brutalna rzeczywistość, fatalizm losów, itp. Burke zwykle w swoich powieściach zwraca uwagę na jakiś konkretny problem społeczny. Tym razem mamy kwestie związane z rdzennymi mieszkańcami Ameryki. Fabularnie, w porównaniu z innymi tomami tego cyklu, jest raczej prosto (ale naturalnie nie prostacko), choć finałowe rozwiązania dają pewną satysfakcję. Postacie realistyczne, silnie umocowane w psychologii i rzeczywistości.

Dość wyraźnie da się zauważyć, że to wczesna powieść autora i pewne kierunki, które tu zaznacza, z czasem zostaną rozwinięte. Kolejne pozycje serii wyraźnie zmierzają do kategorii "uwspółcześniony, realistyczny i zbrutalizowany, kryminał noir". Wiśniowy blues, w porównaniu, jest lekturą dość lekką, prostszą w zasadzie w każdym aspekcie, i raczej jedynie wykazuje pewne symptomy czarnokryminalne.

Wysłuchałem w bardzo dobrej interpretacji Wojciecha Masiaka.
6,5/10
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2021-07-16, 07:26   

Pożegnalne spojrzenie - Ross MacDonald

Klasyczny, wannabe noir, kryminał. Trudno orzec czy autor wzorował się na Chandlerze czy innych ojcach gatunku bo to zupełnie nie ta klasa. Rzecz niczego nie obraża ale też nie wzbudza, przynajmniej we mnie, żadnych emocji. Taki klepak. Intryga logiczna i nic poza tym. Bohaterowie niewybitnie poprawni, brak klimatu, humoru. Tekst jest treściwy i suchy, bez charakteru. Jeśli kto lubi emocje związane z rozwiązywaniem sudoku, polecam.

Nie zaprzyjaźnimy się z panem MacDonaldem.

Wysłuchałem w bardzo średniej interpretacji Tomasza Ignaczaka.
5/10
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2021-07-22, 14:34   

Ostatnia arystokratka - Evžen Boček

Miała być lekka, humorystyczna lektura. Okazało się, że to rzadko spotykany gniot. Raz, że to infantylna książka o niczym, a dwa, że pełna wysilonych, żenujących, płytkich dowcipów. Przez większość lektury (tam zaraz lektury, dałem radę przebrnąć może przez 15% całości), zamiast śmiechu/uśmiechu odczuwałem zażenowanie prymitywizmem autora. Warsztat amatorski, głośno woła o redakcję.

Dowcipy w stylu "idzie sobie tato z kotem i się zesrał (kot nie tato)".

Wysłuchałem w fatalnej interpretacji Mirelli Rogoza-Biel.

Omijać najdalej jak się da. Fatalna kumulacja.
1/10
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Uther Doul


Posty: 355
Wysłany: 2021-07-22, 17:18   

A na lubimyczytać średnia 7/10, przy prawie 3k głosów, haha.
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2021-07-26, 11:47   

Oblężenie - Marek Adamkowicz

Kryminał w realiach epoki napoleońskiej. Rok 1813, oblężony Gdańsk, morderca zostawia za sobą kolejne trupy. Kapitan Savigny dostaje zadanie rozwiązania problemu. Przełożeni domagają się szybkich rezultatów. Obiektywne trudności nie są wytłumaczeniem. Fabuła nie jest specjalnie wyjątkowa acz logiczna, zgrabnie obmyślana i nieoczywista.

Świat przedstawiony wydaje się skonstruowany adekwatnie do epoki, postacie również. Autorowi udało się uniknąć częstego błędu twórców powieści historycznych czyli wciskania w dawne realia bohaterów o światopoglądzie dwudziestopierwszowiecznym. Poza tym postacie są wiarygodnie wielowymiarowe, ukształtowane stosownie do niełatwej rzeczywistości, równie stosownie reagujące na pojawiające się bodźce. Świetnie odmalowane realia oblężenia, wojenne tło, stosunki społeczne, polityczne, wszystko to razem powoduje, że w istocie, ówczesny Gdańsk wyrasta na pierwszoplanowego bohatera.

Nie mam nic do zarzucenia umiejętnościom stricte literackim autora.

Oblężenie to solidna pozycja pod każdym względem.

Wysłuchałem w niezłej interpretacji Mateusza Drozda.
7/10
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23108
Wysłany: 2021-07-26, 15:51   

"Ostrze" Abercrombiego za mną. Kiedy kolejne części? Ktoś coś wie? Bo ja chętnie posłucham reszty.

Teraz zmierzam do finału z "Trzynastką" Morgana - czyta Maciej Kowalik, więc na pewien wysoki poziom można liczyć i się go dostaje. Lubię twórczość Morgana i nie rozumiem utyskiwań na to, że pisze cały czas tego samego bohatera. :) Dawać "Rzadkie powietrze". W końcu jakieś audiobooki, które nie przynudzają.

Ale w kolejce "Wiek niewinności" Edith Wharton. :) Tam to dopiero są emocje.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2021-07-28, 11:31   

Misja Greyhound - Cecil Scott Forester

Rok 1942, atlantycki konwój - 37 statków - zmierza na wyspy brytyjskie w skromnej, czterookrętowej eskorcie. Powieść opisuje wydarzenia mające miejsce podczas przejścia przez lukę środkowoatlantycką czyli obszar poza zasięgiem alianckich samolotów startujących z lądu. Konwój napotyka wilcze stado i przechodzi ciężkie chwile. Głównym bohaterem - powieść to niemalże monodram - jest dowódca niszczyciela i jednocześnie dowódca całości sił eskortowych, kapitan George Krause.

Fabuła skupia się na walce eskorty z U-Bootami, widzianej z perspektywy dowódcy eskorty i przedstawionej z naturalistyczną szczegółowością. Ta szczegółowość wzbudziła we mnie ambiwalentne uczucia. Z jednej strony ciągnące się (i nieustannie powtarzające) listy dialogowe zawierające serie hermetycznych rozkazów i ich potwierdzeń oraz nieustannie podawanych informacji mogą znużyć. Coś co jest konieczne do zarządzania okrętem/grupą okrętów, niekoniecznie musi się nadawać do beletrystycznej lektury. Z drugiej, dzięki temu mamy możliwość wczucia się w atmosferę mostku. Taka konstrukcja narracyjna powoduje, że audiobook ma dużą przewagę nad tradycyjną lekturą.

Oprócz samej walki, duża część powieści poświęcona jest wewnętrznym przeżyciom bohatera. Mimo, iż jest starszy wiekiem i stopniem od pozostałych, i o wiele dłużej pełni służbę, to jest to jego pierwsza misja bojowa, jego podwładni zaś walczą już od dawna. Poza tym, podczas wcześniejszej służby opinie miał co najwyżej średnie, w efekcie pomijany był przy awansach. Dodatkowo niespecjalnie układa mu się życie prywatne. Wszystko to mocno zaważyło na jego samoocenie. Wyraźnie brak mu pewności siebie i poczucia słuszności podejmowanych decyzji. Niemniej dzięki żelaznej samodyscyplinie i głębokiemu poczuciu obowiązku wykonuje swoje zadania w najlepszy sposób na jaki go stać.

Nie jest to chyba pozycja na miarę "Okrutnego morza" Monsarrata czy "Okrętu" Buchheima. Ale przede wszystkim nie sposób je porównywać. Wymienione pozycje to epicka perspektywa obejmująca całokształt wojny na morzu. Misja Greyhound to bardzo bliskie spojrzenie na wąski aspekt rzeczywistości - osamotnienie jednostki, która na swe barki musi wziąć odpowiedzialność wielkiej wagi i nie ma w tym nijakiego wsparcia. Autor zdaje się sugerować, że jest to bohaterstwo najwyższej próby, ciężko się z nim nie zgodzić. I w tym sensie, rzecz jest wykonana naprawdę dobrze.

Wysłuchałem w zupełnie niezłej interpretacji Michała Lesień-Głowackiego, co było pewnym zaskoczeniem, bo moim zdaniem, pan ten nie należy do pierwszej ligi zawodu.
8/10
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Qfant


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,23 sekundy. Zapytań do SQL: 13