FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Anime
Autor Wiadomość
Jander 
Nonholik


Posty: 6189
Skąd: Kolabo. miasto Tichy
Wysłany: 2014-10-29, 14:09   

To chyba było jakoś tak, że jeden to w większości skrót serialu, a drugi to konkretne zakończenie.
W każdym razie musisz obejrzeć.
_________________
www.lovage.soup.io
 
 
Jander 
Nonholik


Posty: 6189
Skąd: Kolabo. miasto Tichy
Wysłany: 2014-10-30, 20:32   

MrSpellu napisał/a:
@Następny w kolejce Cowboy Bebop

:mrgreen:
Bezwarunkowo wpytę anime. I też nie zapomnij o filmie. :)
_________________
www.lovage.soup.io
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2014-11-07, 11:15   

Cowboy Bebop - Zajebioza. Za-je-bio-za!
_________________
Instagram
Twitter
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2014-11-07, 11:17   

//pacnij
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Bernkastel 
o v o


Posty: 73
Skąd: Berlin
Wysłany: 2014-11-08, 18:28   

Oglądałyśmy z koleżankami niedawno kinówki Berserka. Pomijając, że Casca jest straszną "łajzą" - nie mam nic przeciwko, żeby postać żeńska była mniej sprawna niż wykokszeni główni bohaterowie, ale.. przez wszystkie filmy jest tylko ratowana przez Gutsa i Griffitha, a i tak wszyscy mówią o niej jak o wielkiej, sprawnej pani kapitan - była to całkiem niezła zabawa i nawet rozważam czy nie zapoznać się z częścią dalsza historii.
_________________
Where do we go? Not a valid question. You have to ask HOW do we go. I Largo.
© 2004 by Larg04. Proudly created with gomputer.
 
 
Plejbek 


Posty: 842
Skąd: Black Lodge
Wysłany: 2014-11-21, 11:51   

Ja parę dni temu obejrzałem poraz pierwszy "Neon Genesis Evangelion" plus "The End of Evangelion" (wszystko przez Spella). Nawet dla mojej zepsutej przez duszy, stawiającej ciężkie i pokręcone fabuły nad te lekkie i przyjemne, to był (i jest nadal) ciężki cios młotem prosto w czaszkę.

Ogólnie z anime jestem cienki. Kiedyś tam oglądałem Berserka, Serial Experiments Lain, Ghost in the Shell, Akirę, Hellsinga, Triguna i filmy Miyazakiego ale to chyba wszystko. Do NGE mnie nie ciągnęło przez jakieś głupie uprzedzenie "bo to mechy, bądźmy poważni". I żałuję, że nie obejrzałem wcześniej.

W ogóle nie widzę (po obejrzeniu 26 odc. plus "The End of...") przesłanek ku temu, żeby traktować film jako jakąś alternatywę dla odc. 25 i 26 serialu. To jest wg mnie dokładnie ta sama opowieść tylko że koniec serialu dzieje się na poziomie jaźni/umysłu Shinjego i Asuki a film przedstawia to samo tylko w realnym świecie. No ale piszę to po jednorazowym obejrzeniu bez jakiegoś skupiania się na dokładnym zapamiętywaniu szczegółów - na 100% umknęło mi ich sporo.

A obejrzę to pewnie jeszcze nie raz. Miazga.
 
 
martva 
grzeczna dziewczynka


Posty: 1942
Wysłany: 2014-12-26, 17:13   

Bernkastel napisał/a:
Ich rozterki były nużące, ilość ich patetycznych gadek przekroczyła mój próg wytrzymałości jakoś w połowie sezonu,


+1. Oglądałam z chłopem i strasznie chichotał obserwując moje reakcje na 'ach, zaufam moim towarzyszom i ich umiejętnościom, wiedzą co mówią, mają tyle lat doświadczenia bablabla' i 'ach, mogłem pokonać wroga, ale nie zrobiłem tego, teraz wszyscy nie żyją, to przez mnie, to moja wina'. Emo-rozkminy strasznie kiepsko wpływają na umiejętności bojowe i autentycznie mnie wkurzało czasem jak bohaterowie reagowali ('nie idź sobie, dobij go, przecież zaraz wstanie i cię załatwi! aaaargh!' - a ja naprawdę jestem spokojną martvą).

Ale świat jest ciekawy i wciągnęły mnie zagadki. A sami tytani, ci zwyczajni, strasznie mi się z czymś kojarzą, ale nie mogę dojść z czym (wydawało mi się że z malarstwem Boscha, ale chyba nie o to chodzi).
_________________
Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4468
Skąd: fnord
Wysłany: 2015-01-19, 11:40   

Psycho-pass - Bardzo fajna utopijno-dystopijna wizja, w zarysie przypominająca nieco Raport Mniejszości. Każdy obywatel ma na bieżąco monitorowany poprzez skan fal mózgu poziom przestępczości - po przekroczeniu danego poziomu (rośnie przez strach, stres, kompleksy, niespełnienie) z automatu jest zamykany poprzez stróżów prawa jako utajony kryminalista, w przypadkach skrajnych - od razu przeprowadza się egzekucje. Jako że praca w policji też stresującą bywa, większość brudnej roboty odstawiają łowcy - ludzie z poziomem przestęczości powyżej progu wolności ale poniżej egzekucji, pilnowani przez komisarzy, z których jedną jest główna bohaterka.

Pierwszy sezon to bardzo dobry serial, polecam. Spodobała mi się postawa i ostateczna decyzja głównej bohaterki, mocno niedomyślna w konwencji. Drugi sezon jest dwa razy krótszy i dwa razy gorszy, nie wprowadza nic ciekawego, odradzam.

Zajawka: www.youtube.com/watch?v=DgDBzAHg4wU
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4468
Skąd: fnord
Wysłany: 2015-02-18, 14:07   

"Samurai Champloo" - kiedyś odpuściłem po 2 odcinkach. Teraz dałem się namówić na seans całości i żałuje. Strasznie słaby scenariusz, odcinki nudawe z osobna i z szczątkowym metaplotem, patent mieszania kultury dawnej japonii z stylistyką hip-hopu w sumie jest miły ale jest ozdobnikiem bez jakiegoś zamysłu. W dodatku oprawa muzyczna do dupy - zamiast big bandowej adrenaliny jak w Cowboy Bebop, tutaj nawet w sekwencjach akcji bywa grany smooth jazz, i to taki wybitnie windowo-podkładowy.

Odradzam, szczególnie tym napalonym po Cowboy Bebop (do którego swoją drogą boję się teraz wracać).
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4468
Skąd: fnord
Wysłany: 2015-05-08, 05:33   

Sidonia no Kishi https://www.youtube.com/watch?v=aq3Km1wUye8 - - troche Evangelion, troche Teknoman, trochę Homeworld i troche Freespace (walki). Taka mieszanka wystarcza by kupic mnie z miejsca. Do tego bardzo fajny design graficzny i kolorystyka. Kontrowersyjną sprawą jest animacja - całość produkcji to render 3D spłaszczony i wykomiksowany i o ile w sekwencjach walk ogląda się to super to widać że nie ma jeszcze ludzi którzy wiarygodnie potrafią animować przy tym zachowanie ludzkich ciał bez monition capture. Piętą achillesową jest niestety scenariusz który co prawda ma bardzo dobrą dynamikę na poziomie odcinka, ale na dłuższą metę sprawia że nie potrafie dać faka. Dobijające są bardzo infantylne i sztuczniackie relacje między postaciami, zwłaszcza jak skontrastuje się to z brutalnością obrazu. Jednym słowem - stracona szansa, ale dla fetyszyzmu walk kosmicznych można.
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2015-08-27, 12:49   

Naruto the Movie: Road to Ninja i The Last: Naruto the Movie. Czyli 9 i 10 film kinowy z uniwersum Naruto. Nie wiem jak pozostałe filmy Shippūden, ale te mają sens, coś wnoszą i ogólnie da się je oglądać.
Road to Ninja zaczyna się od dziwnej konfrontacji z pokonanymi już wcześniej członkami Akatsuki. Wspólnymi siłami udaje się ich pokonać, misja zostaje wykonana, a drużyny po powrocie do wioski otrzymują pochwały. Poza Sakurą i Naruto. Naruto oczywiście nie ma od kogo otrzymać pochwał, zaś całe gadanie o nominacjach przypomina mu, że nadal ma rangę Genina. Zaś rodzice Sakury zawstydzają ją przy wszystkich, za co mówi kilka niepotrzebnych słów. Sprawa kończy się rodzinną sprzeczką, Sakura próbuje znaleźć zrozumienie u Naruto, który nieśmiało chce zauważyć "hej, moi rodzice nie żyją, więc kłótnia ze starymi nie jest najgorszą rzeczą, która może cię spotkać". Jakby tego było mało, pojawia się Zamaskowany i poddaje dwójkę ninja działaniu eksperymentalnego Tsukuyomi, co umieszcza ich w iluzjonistycznym świecie-pułapce. Pułapka wydaje się doskonała - w tej "rzeczywistości" to Sakura mieszka bez rodziców (którzy byli bohaterami i poświęcili się dla dobra wioski), zaś Naruto ma dom i kochających rodziców. I tu zaczynają się schody.
Zostało to rozegrane klasycznie - uważaj, czego sobie życzysz, bo może to się spełnić, i trzyma poziom.
Pomysłowe, zabawne, miejscami wzruszające

The Last: Naruto the Movie to w ogóle inna bajka. Oficjalnie zaakceptowana kontynuacja, stanowiąca ukłon w stronę fanów paringu Naruto z Hinatą. Ma trochę słaszbych elementów, ale hej - film jest o relacjach Naruto z Hinatą. Czego chcieć więcej?
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Valuris


Posty: 12
Wysłany: 2015-08-28, 00:36   

"Mushishi"

Obejrzałam wszystko z tej serii i jestem zachwycona, do tego stopnia, że szukam czegoś w podobnym klimacie.
Główny bohater jest Mushishi - zajmuje się badaniem Mushi, czyli takich stworzeń, które są niepodobne do żadnych innych organizmów. Każdy odcinek to osobna historia, które łączy główny bohater - Ginko ( swoją drogą ciekawe imię ^^ Ginko Biloba to Miłorząb dwuklapowy) oraz oczywiście Mushi. Fabuła każdego odcinka jest ciekawa, większość z nich jest smutna, albo melancholijna. Po prostu mistrzostwo. Kreska też jest bardzo ładna, szczególnie podobają mi się mushi, według mnie niezbyt ładne są tylko postacie, ale ma to też swój urok. Tylko kilka postaci czymś się wyróżnia, większość jest bezbarwna i łatwo umyka z pamięci, w przeciwieństwie do ich historii.

"Sword art online"

Zostało mi polecone, przez kolegę i obejrzałam z zapartym tchem, ciągiem przez kilka dni. Przypuszczam, ze podobało mi się tak bardzo również dlatego, że sama przegrywam swoje życie w grach mmo, a wizja tego, że można by całemu wejść do takiej gry jest niesamowicie pociągająca. Dodatkowo poboczny wątek jest przyjemnie romantyczny. Historia zaczyna się od otwarcia serwerów nowej gry, dość szybko okazuje się, ze graczom uniemożliwiono wylogowanie się. Muszą oni dostać się na ostatnie piętro wieży. Niestety Ci co zostaną rozłączeni lub zginą w grze, umierają też w realnym świecie. Taka przynajmniej jest pierwsza połowa, druga połowa jest o niebo gorsza, chociaż też ciekawa. (Drugiej części na razie nie oglądałam, boje się trochę, że będzie bardziej kontynuacją 2 połowy i zniszczy mi wyobrażenie o całym anime).
Kreska całkiem spoko, chociaż nie zachwyciła mnie jakoś szczególnie.
 
 
BG 
Wyżełłak


Posty: 2080
Wysłany: 2016-01-03, 16:19   

W ramach ciekawostki, około miesiąc temu na Polonii 1 codziennie o godz. 20:00 znowu emitowali "Yattamana", w tej samej wersji co ponad 20 lat temu. Niestety, nie wyemitowali wszystkich odcinków, bo na miejsce "Yattamana" wstawili jakąś latynoską telenowelę "Talizman".

Po latach stwierdziłem, że "Yattaman" to było zboczone anime i w sumie nie mogę pojąć, jak to możliwe, że anime będące z jednej strony ewidentnie dla dzieci (ataki na "czwartą ścianę", zwracanie się przez Boyakki'ego do widzów, wyjaśnienia dla widzów przez narratora), zawierało z drugiej strony sceny obmacywania biustu Miss Dronio przez Boyakki'ego, sceny podglądania kobiet w kąpieli i sceny obnażania Miss Dronio najpierw przez wybuch, później przez roboty Yattamanów.

Ci Japończycy musieli być naprawdę zboczeni.
Na szczęście, za dzieciaka nie zwracałem na to uwagi i nie zauważyłem tego zboczeństwa, bo zawsze czekałem tylko na to, jakie nowe robociki tym razem Yattamani wypuszczą przeciw Bandzie Drombo.

W ogóle to jak poszperałem w internecie, to odkryłem, że w latach 90. oglądałem więcej seriali anime niż mi się jeszcze do niedawna wydawało, tylko że o paru zwyczajnie zapomniałem, a czasem dwa różne seriale zlały mi się w jeden.

I tak, oglądałem nie tylko "Yattamana", "W królestwie kalendarza", "Tygrysią Maskę", "Kapitana Jastrzębia", "Bię - czarodziejskie wyzwanie", "Gigi'ego", "Sally czarodziejkę", "Fantastyczny świat Paula", "Księgę dżungli" i "Czarodziejkę z księżyca", ale również "Kaiketsu Zorro", "Białego Lwa Kimbę", "Baseballistę" (który w pamięci zlał mi się z "Gigi'm"), "Czarodziejskie Zwierciadełko" (które w pamięci zlało mi się z "Sally czarodziejką"), "Magiczne Igraszki" (które w pamięci zlały mi się z "Bią - czarodziejskim wyzwaniem"), poza tym znalazłem tytuł jednego anime, którego długo nie mogłem sobie przypomnieć - "Candy Candy".

Pamiętacie te piosenki tytułowe?
https://www.youtube.com/watch?v=EZdLJZDYbcg
https://www.youtube.com/watch?v=2NBUBqLt_-w
https://www.youtube.com/watch?v=h5d48iIcmc4
https://www.youtube.com/watch?v=UVfBQz57Qq8
https://www.youtube.com/watch?v=l8RYDYXRfDY
https://www.youtube.com/watch?v=LFjZjXHrLU0
https://www.youtube.com/watch?v=vGlJm52Cd7g

Swoją drogą ten Gigi to też był trochę zboczuszek, z tą jego obsesją na punkcie białych majteczek Anny i innych dziewczyn. ;)
Japończycy to chyba w ogóle zboczeńcy. :)
_________________
Załaduj Wszechświat do działa. Wyceluj w mózg. Strzelaj.
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2016-07-26, 22:59   

Attack on Titan. No cóż, jak to zwykle bywa przy produkcjach na które jest hype, nie dorastają one do oczekiwań. Ale hej, ta popularność też nie wzięła się z powietrza.
AoT ma swoje dobre strony, ale też kilka koszmarków do przełknięcia.
Przede wszystkim, nie jest do produkt dla osób uczulonych na patos. Anime zazwyczaj stężenie patosu ma wyższe niż amerykańskie filmy, a i tak ten spokojnie plasuje się w topce.
Dalej jest seria sprzeczności - anime ma strasznie denerwujących bohaterów, ale trafia się kilku fajnych (którzy nawet mogą jakiś czas przeżyć, aby coś wnieść). Koncepcja walki wydaje się bardzo dopracowana, ale na całą resztę lepiej nie zwracać uwagi.
Fabuła jest przerażająco łatwa do przewidzenia, nie ma efektu zaskoczenia przy praktycznie każdym zwrocie akcji, ale mimo to wciąga, trzyma i nie puszcza. Oczywiście odpowiedzi na najważniejsze pytania nie otrzymujemy (do pewnego momentu jest to zrozumiałe, w finale - niewybaczalne).
Plany walk wyglądają bardzo ładnie, taktyki mają sens, lecz cała strategia nie trzyma się kupy. No i jak na kilka lat trenowania to strasznie niezdyscyplinowane oddziały. Zrozumiałbym kadetów, ale ludzie z ponoć elitarnych oddziałów odstawiający samowolkę zagrażającą całej jednostce? To nie Luizjana, nie kupuję tego.
Niemniej, czekam z niecierpliwością na drugi sezon.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Lady_Aribeth 
Concerned Citizen


Posty: 593
Wysłany: 2016-07-28, 20:48   

Tixon napisał/a:
Plany walk wyglądają bardzo ładnie, taktyki mają sens, lecz cała strategia nie trzyma się kupy. No i jak na kilka lat trenowania to strasznie niezdyscyplinowane oddziały. Zrozumiałbym kadetów, ale ludzie z ponoć elitarnych oddziałów odstawiający samowolkę zagrażającą całej jednostce? To nie Luizjana, nie kupuję tego.


Generalnie to tam jest taki przemiał ludzi, że w pewnym momencie przestałam wierzyć w jakiekolwiek "elitarne oddziały". Najbardziej mnie rozbawiło to, jak w jednej scenie wraca wyprawa zwiadowców - pokiereszowani, zdziesiątkowani, zniszczeni, a ze dwa odcinki później formacja znowu jest pełna, ma samych doświadczonych ludzi i morale wysokie jak nigdy.

Tixon napisał/a:
(do pewnego momentu jest to zrozumiałe, w finale - niewybaczalne).


Pozostaje mi tylko pod tym się podpisać. Finałem byłam okrutnie rozczarowana - do końca serii dotrwałam tylko dzięki oczekiwaniu na jakiekolwiek odpowiedzi czy nawet samą nadzieję na ich uzyskanie. A tu bohaterowie są w dupie na wszystkich frontach (z tego co pamiętam).

Mimo wszystko jednak czekam na drugi sezon, bo nadal pcha mnie ciekawość odnośnie uniwersum, tylko dlatego jestem w stanie znieść ten wszechobecny patos i nieciekawe postaci (jak dla mnie do końca może dotrwać tylko Mikasa, reszta do zaorania).
_________________
"Nie tak to trudno zostać filozofem, jak waszmość pan rozumiesz: chwal tylko, co drudzy ganią, myśl jak chcesz, byleby osobliwie,
kiedy niekiedy z religii zażartuj, decyduj śmiele a gadaj głośno; przyrzekam, iż ujdziesz wkrótce za wiellkiego filozofa..."
"Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki" Ignacy Krasicki
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2016-07-28, 20:58   

Lady_Aribeth napisał/a:
Pozostaje mi tylko pod tym się podpisać. Finałem byłam okrutnie rozczarowana - do końca serii dotrwałam tylko dzięki oczekiwaniu na jakiekolwiek odpowiedzi czy nawet samą nadzieję na ich uzyskanie. A tu bohaterowie są w dupie na wszystkich frontach (z tego co pamiętam).

Trochę zniecierpliwiony sięgnąłem po mangę i okolice. No i dowiedziałem się czegoś. Rzecz w tym, że gdyby coś zdradzili, wyszedł by z tego efekt domina.
Co więcej i tak z posiadanych na koniec informacji jesteś w stanie zaskakująco wiele co i kto wywnioskować (ale nadal brakuje - dlaczego?).
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Lady_Aribeth 
Concerned Citizen


Posty: 593
Wysłany: 2016-07-28, 22:35   

Niestety oglądałam to ze dwa lata temu, także sporo niuansów już zapomniałam, zaś bardzo dobrze pamiętam rozczarowanie brakiem choćby namiastki tego "dlaczego?" Bo (uwaga, spoilery z finału) do piwnicy nadal tak samo daleko, dziewczyna-tytan się zakrystalizowała, a Eren jak nic nie wiedział, tak nadal nic nie wie :mrgreen:

Eh, niech już wyjdzie ten drugi sezon, bo na razie to uniwersum się kapkę marnuje... xD
_________________
"Nie tak to trudno zostać filozofem, jak waszmość pan rozumiesz: chwal tylko, co drudzy ganią, myśl jak chcesz, byleby osobliwie,
kiedy niekiedy z religii zażartuj, decyduj śmiele a gadaj głośno; przyrzekam, iż ujdziesz wkrótce za wiellkiego filozofa..."
"Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki" Ignacy Krasicki
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2016-08-03, 11:46   

Kono Subarashii Sekai ni Shukufuku wo (albo KonoSuba: God's Blessing on This Wonderful World) - Kazuma Satou, licealista (chyba) i nerdowy gracz (na pewno) ginie w bardzo żałosnych okolicznościach. W zaświatach spotyka Aque - boginię zawiadującą duszami, która przedstawia mu dwie opcje - niebo, albo reinkarnacja. Ale, ma też ofertę specjalną - przeniesie do paralelne świata (wyglądającego jak fantasy MMO) w nienaruszonym stanie. Ba, ma nawet startowy bonus - może ze sobą zabrać coś, sztuk jedna. Kazuma musi być w duszy powergamerem, bo wykorzystuje exploit i zabiera ze sobą Aquę.
Dobra, przeskoczmy dalej. Po kilku drobnych problemach (nie mamy żadnych pieniędzy!) Kazuma zapisuje się do gildii i zostaje poszukiwaczem przygód (statystyki przeciętne poza wysokim szczęściem) zaś Aqua dzięki high stats (poza szczęściem i inteligencją) wybiera prestiżową klasę arch priesta. Ale i tak jest praktycznie bezużyteczna, więc postanawiają otworzyć nabór do drużyny. Trafia im się glass cannon w postaci arch mage władającego najpotężniejszym typem magii - eksplozją, ale z limitem raz na dzień (i jest to literalnie próba odpalenia papierosa przy użyciu fireballa) oraz crusarder z minimalnymi zdolnościami ofensywnymi, bo wszystko poszło na rzecz bycia blockerem i przyjmowania na siebie obrażeń... ponieważ jest masochistką.
Jak się się domyśleć, anime jest nastawione na komedię i gagi, aczkolwiek trzeba przyznać, że nie są to jednorazowe wygłupy, lecz mające wpływ na fabułę wydarzenia.
Ogólnie sympatyczny przerywnik (10 epizodów).
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2016-09-17, 01:15   

Steins;Gate.
Anime na podstawie powieści wizualnej (24 odcinki, jeden spcjal i 90 minutowy film podsumowujący).
Okabe Rintarou, samozwańczy* crazy mad scientist zakłada laboratorium, gdzie wraz ze swoim kolegą Darou, specjalistą od komputerów, tworzy futurystyczne gadżety. Które nie działają tak jak powinny. Weźmy taki futurystyczny gadżet nr. 8 - w założeniach miała to być mikrofalówka sterowana komórką. W praktyce działa jako wehikuł czasu...
Tak, to jest anime o podróżach w czasie. Ale twórcy podeszli do tematu odrobiwszy lekcje. Pod względem teoretycznym produkcja ma ręce i nogi. Fabuła rozwija się dynamicznie i jak na tego typu produkcję jest zadowalająco skomplikowana, wplatając takie wątki jak CERN, Johna Titora czy IBM 5100. Do tego znakomicie potrafi uderzyć na poziomie emocjonalnym, dzięki znakomitym kreacjom bohaterów - czasami irytujących, miejscami dziwnych, z odchyłami od normalności, ale niezwalających na pozostanie wobec nich obojętnym.
Chociaż początkowo ton serii jest komediowy, to się zmienia - manipulacji czasem przynoszą poważne i dramatyczne konsekwencje.
Jak dla mnie bomba i 9/10 - do dychy zabrakło po prostu "tego czegoś" (i nie jestem odosobniony w tej opinii).
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2017-03-20, 02:34   

Parę dni temu skończyłem oglądać Re:Zero − Starting Life in Another World i od tego czasu próbuję się pozbierać po kacu, jaki u mnie wywołał.
O czym to jest? Ogólnie jest to generyczny świat fantasy w którym krzyżują się koncepcje ze Steins;Gate i Dark Souls. Sprawdza się to, więc możecie iść i zacząć oglądać.
Dla tych, którym powyższe niewiele mówi troszkę dłuższy opis. Subaru Natsuki, everyman otaku, ot tak trafia do świata który mógłby uchodzić za standardowy setting dla gry dziejącej się w a la średniowiecznym fantasy. Subaru bez oporów przyjmuje na siebie rolę the chosen one i po drobnych perypetiach nawiązuje znajomość ze śliczną srebrnowłosą półelfką (spoiler alert - straci dla niej głowę, ale kim ja jestem, żeby mu to wypominać?) i postanawia ją wspomóc w odszukaniu skradzionej błyskotki. Rzeczy bardzo szybko komplikują się w paskudny sposób, co prowadzi do dwóch odkryć. Po pierwsze, Subaru jest nikim - próby zachowywania się jako bohater kończą się podobnie jak podejście do Dark Souls jakby był typowym RPGiem prowadzącym casuala za rączkę - szybką lecz bolesną śmiercią.
Po drugie, to wcale nie oznacza, że dla niego trud skończony. Zgon dla Subaru to swoiste wczytanie savepointa, cofnięcie się w czasie i możliwość podjęcia kolejnej próby. Brzmi nieźle? No niezbyt, bo oznacza to ci ciągłe doświadczanie agonii i prowadzenia relacji z ludźmi, dla których co chwila jest się obcym.
Warto w tym miejscu zwrócić uwagę, że fundamentem Re:Zero są emocje. Bohater nie myśli tylko czuje, nie analizuje - przeżywa, serce ma pierwszeństwo przed szkiełkiem i okiem. Z tego powodu utwór w warstwie intelektualnej nie oferuje zbyt wiele. Ale za to rozegranie na płaszczyźnie emocjonalnej jest fenomenalne, co pozwala nawiązać połączenie z odbiorcą. W tym miejscu anime wygrywa - czujemy bohaterów, angażujemy się w ich zmagania i cierpimy razem z nimi. A cierpienia jest sporo, bo Subaru próbujący odgrywać klasyczne w gatunku role często jest dla siebie najgorszym wrogiem. Re:Zero ma tu ambicje być jednocześnie meta i psychologicznie skomplikowane, i muszę przyznać, że to działa.
To co nie działa (a przynajmniej jest stosunkowo słabe), to sceny walki i ogólnie starcie - wizualnie ładne, ale przekombinowane dla samego przekombinowania. Niby rule of cool, ale to taki dysonans z resztą elementów, że zakłóca immersje.
Co by tu jeszcze powiedzieć? Jest gęste, bez przeciągania i powtarzania tych samych elementów (no Endless Eight). Ma rewelacyjną chemię między niektórymi postaciami. No i zostawia po sobie olbrzymiego kaca.
Zdecydowanie polecam.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Trojan 


Posty: 11249
Skąd: Wroclaw
Wysłany: 2017-03-21, 09:29   

hmm,
moja M. ogląda sporo anime,
wczoraj nawet zagadnąłem ją o toto Zero,
ale mówiła że to długie i średnie.
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2017-03-21, 11:19   

25 odcinków (czyli standardowo), a co do średniości, to zależy na jakie elementy się zwróci uwagę. Jak pisałem, fundamentem Re:Zero są emocje; dotrą do odbiorcy - anime wygrało. Nie dotrą - z pozostałych rzeczy ma mało do zaoferowania.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Trojan 


Posty: 11249
Skąd: Wroclaw
Wysłany: 2017-03-21, 11:21   

no M. ogląda przede wszystkim te emocjonalne :)
 
 
Dabliu 


Posty: 834
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2017-12-15, 19:33   

https://www.youtube.com/w...eature=youtu.be
 
 
Trojan 


Posty: 11249
Skąd: Wroclaw
Wysłany: 2017-12-17, 23:00   

FF15.
Dla fanów - z drugiej strony tylko tacy toto oglądają.
Wstęp do gry. Animacyjnie czasami trudno odróżnić, ale to obecnie norma.
scenariusz, no trudno podążyć za logiką akcji
"Gra" Sean Bean i Leana Headey.
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13119
Wysłany: 2017-12-18, 08:15   

Czemu nie mam tego wątku w ignorach?
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Trojan 


Posty: 11249
Skąd: Wroclaw
Wysłany: 2017-12-18, 09:43   

Fidel-F2 napisał/a:
Czemu nie mam tego wątku w ignorach?


//mysli
nieuświadomiona potrzeba ?
 
 
utrivv 
Roztargniony mag


Posty: 7104
Skąd: Z kapusty
Wysłany: 2018-11-22, 23:26   

Niezwykle ciakwy serial z Netflixa, Knight of Sidonia, fajna historia SF, polecam
_________________
Beata: co to jest "gangrena zobczenia"? //ooo
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.

Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
 
 
Hubertus

Posty: 15
Wysłany: 2022-12-10, 20:35   

Moi ulubieńcy attack on titan, mirai nikki i demon slayer, lubię bardzo takie klimaty anime i zazwyczaj takie oglądam.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

OGIEN I LÓD - Przystan mil/osników prozy Georgea R. R. Martina


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,23 sekundy. Zapytań do SQL: 14