Wydawnictwo Czarne powstało w 1996 roku i jest prywatną, niezależną oficyną. Specjalizuje się we współczesnej prozie polskiej i środkowoeuropejskiej, eseistyce, reportażach.*
Z tego wydawnictwa, książka Andrzeja Stasiuka Jadać do Babadag otrzymała w 2005 roku nagrodę Nike. W zeszłorocznych zmaganiach do Nike startowała inna Obwód głowy Włodzimierza Nowaka, ale przegrała z książką Olgi Tokarczuk
Pozycje z tego wydawnictwa to trochę podróż w inny świat, bliski (w sensie geograficznym), ale jednak daleki. Bez względu czy będzie to reportaż, esej czy powieść. Zawsze przy lekturze mam trochę sprzeczne uczucia - bo to wędrówka w odmienny krajobraz, a jednak jest to pewna rzeczywistość, która z racji umiejscowienia mojego miejsca zamieszkania w jakiś sposób pozostaje mi bliska. Czasem też dobrze spojrzeć na pewne fakty z innej niż wyłącznie polskiej perspektywy.
Znajdą się osoby na forum, które również miały styczność z książkami tego wydawnictwa?
Taa... jest. M(i)a(łe)m styczność z książkami A. Stasiuka (przy okazji polecam "Mury Hebronu"), Herthy Muller, Noemi Szecsi...
Jakiś czas temu skorzystałem z wyprzedaży książek przez wydawnictwo i zakupiłem sporo pozycji. Jak do tej pory przeczytałem niewiele, ponieważ mam inne priorytety.
Właśnie przeczytałam "Hutę" Grzegorza Kopaczewskiego, wydaną przez Czarne w 2007 roku. Bardzo mi się podobała - nie dość, że ma otwarte zakończenie, że jest w niej bardzo przystępnie podana tematyka socjologiczna, że dzieje się u nas i zawiera mnóstwo aktualnych i celnych komentarzy na okoliczność społeczeństwa, to jeszcze autor wystawił mnie do wiatru. Chyba coś o "Hucie" napiszę...
Ale wracając do tematu - ofertą wydawnictwa zainteresowałam się już wcześniej, ale tak jakoś niedokładnie, powierzchownie. A może nie miałam czasu na grzebanie w sieci... ...nieważne. W każdym razie dopiero teraz, przed szaleństwami promocyjnymi Dnia Książki, przygotowałam się solidniej. W efekcie do zakupionych wcześniej (ale jeszcze nie przeczytanych książek Stasiuka) już wkrótce dołączą "Głód i jedwab" Herty Muller i "Jak żołnierz gramofon reperował" Sasy Stanisica. "Huta" Kopaczewskiego przekonała mnie, żeby uważnie przyglądać się "Czarnej" ofercie wydawniczej.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Z wydawnictwa Czarnego polecam Andruchowycza, jego "Perwersja", jeśli tytułu nie przekręciłem bo mi jeden drań co mu ja pożyczyłem, nie oddał , to ścisła czołówka powieści ostatnich lat dla mnie.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Parę słów o ustawie Langa czyli jednolitej cenie książki. Uwaga - nie jest to pomysł Glińskiego ani PIS-u. Ponieważ nagle wszyscy się ogromnie zaniepokoili spróbuję parę rzeczy wyjaßnić. Historia tej ustawy jest długa i warto się z nią zapoznać, zanim podpisze się petycję przeciw niej. Tymczasem nagle wszyscy stali się ekspertami od rynku książku i szermują hasłem "komuna". A to nie tak. Nasze stanowisko tak przedstawia szef działu handlowego: Zdecydowanie jesteśmy zwolennikami ustawy o książce, ograniczającej na pewien czas (w projekcie zdaje się jest mowa o 12 miesiącach od premiery książki) wysokość rabatów udzielanych klientom detalicznym czy też "końcowym odbiorcom".
Żeby wyjaśnić dlaczego muszę opisać sytuację obecną.
W latach 90-tych aby ograniczyć możliwość manipulacji cenami książek (wtedy chodziło o ich zawyżanie) wydawcy zdecydowali się drukować na książkach ceny i w kontaktach z partnerami handlowymi posługiwać się rabatami od tych cen. Wtedy rabat udzielany księgarniom wynosił 25 do 30% ceny detalicznej, a hurtowniom do 40%. Przez te trochę ponad 20 lat, głównie na skutek tego, że pozycję dominującą na tym rynku mają duże firmy handlowe, znacznie silniejsze od każdego z największych nawet wydawców, rabaty te wzrosły tak, że dziś dochodzą do 60, a średnio stanowią 50% wydrukowanej ceny. Oczywiście w tej sytuacji wydawnictwa dawno by już upadły, gdyby nie zrekompensowały wzrostu rabatów wzrostem cen książek (a warto zauważyć, że aby zrównoważyć wzrost rabatu o 1% cena musi wzrosnąć o 2%).
Z drugiej strony coraz większa jest sprzedaż książek w internecie, a księgarnie internetowe generują znacznie niższe koszty. Ponieważ jednak są często powiązane z innymi podmiotami działającymi na tym rynku (hurtowniami czy sieciami handlowymi), to uzyskują takie same rabaty jak one. W rezultacie mają sporą nadwyżkę rabatu, którą oddają klientom. W związku z tym coraz częściej bywa tak, że ludzie do księgarni czy na Targi przychodzą książki obejrzeć, zrobić zdjęcia, a kupują je w internecie, bo tam dostają większe rabaty.
Sytuacja jest więc kuriozalna, bo wydawcy drukują na książkach ceny, których w zasadzie nikt nie przestrzega, co powoduje tylko bałagan i napiecia między klientami a księgarzami i księgarzami a wydawcami. Księgarnie, dla książki papierowej, są niezbędnym ogniwem rynku. Bez księgarni sprzedaż książek spadłaby jeszcze bardziej (a w Polsce średni nakład książki jest niższy niż w Czechach i Holandii), co oczywiście spowodowałoby wielokrotny wzrost cen zarówno książek papierowych jak i wersji elektronicznych. A więc w interesie wydawców jest każde działanie wspierające księgarnie tradycyjne w nierównej walce ze sprzedażą internetową.
I teraz pytanie jak projektowana ustawa wpłynie na rynek:
1. Ustalenie na jakiś czas maksymalnego poziomu dopuszczalnych rabatów na pewno nie spowoduje wzrostu cen drukowanych na książkach. Wręcz przeciwnie. Wydawnictwo Czarne zamierza na ten okres zmniejszyć udzielane swoim kontrahentom rabaty i dzięki temu obniżyć ceny drukowane na książkach. Nie wiemy jeszcze jakie zasady zostaną ostatecznie przyjęte w ustawie, ale ja szacuję że możliwe będzie obniżenie cen książek o ok. 10%.
2. W początkowym okresie po wprowadzeniu ustawy wzrosną ceny nowości sprzedawanych w internecie, ale we wszystkich innych kanałach obniżenie cen okładkowych zrekompensuje redukcję rabatu, więc tu niewiele, albo nic się nie zmieni. I o to właśnie nam chodzi.
3. Dwanaście miesięcy to nie jest bardzo długi okres w życiu książki, często o książce robi się głośno dopiero po 6 - 12 miesiącach, więc dla wielu bardziej cierpliwych klientów nic się nie zmieni.
3. Zobaczymy jakie będą realne efekty ekonomiczne, ale ja spodziewam się, że takie uporządkowanie rynku w dłuższym horyzoncie czasowym spowoduje wzrost sprzedaży książek, większe nakłady i pozwoli na większe obniżki cen książek po upływie tego okresu z usztywnionymi rabatami.
Pozdrawiam
Piotr Bagiński
Wydawnictwo Czarne
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
realnie jest tak że duże sieciówki mają wszelkie narzędzia do wykończenia małych księgarni - i wykorzystują to bez ograniczeń.
sytuacja jest skomplikowana - przecież sieciówki wykończyły już dużą część handlu detalicznego i nawet tego nie zauważamy.
Księgarnie to dość specyficzna branża która bardzo możliwe że faktycznie powinna być obięta szczególną troską ale raczej powinno być to oparte o konsultacje społeczne (zdaje się że coś takiego było - jak z wynikiem?) połączone z konsultacjami środowisk akademickich.
No ale jak dobrze zrozumiałem, chodzi o to, że duże sieci oraz sklepy internetowe mają narzędzia, by prowadzić skuteczną wojnę cenową. Ustawa ma spowodować, że w przypadku nowości, te narzędzia zostaną im z rąk wytrącone. Równe szanse będzie miał internetowy X oraz lokalna księgarnia Pana Zbysia. Wydawnictwa nie będą musiały windować cen, bo nie będą musiały brać pod uwagę początkowych rabatów, w efekcie książki staną się tańsze nawet o 10%, a przez to czytelnicy rzucą się na książki jak świnie na gówno. Wszyscy będą żyli w szczęściu i dostatku.
Niestety duże stężenie cebuli we krwi podpowiada mi, że poziom czytelnictwa spadnie lub w najlepszym wypadku pozostanie taki sam. Bo przeciętny czytelnik raczej po prostu poczeka aż książka znów będzie mogła zostać przeceniona. Ale ja tam się nie znam.
Ta ustawa pomoże chyba tylko wydawcom. Bo w przełożenie się na wzrost czytelnictwa nie wierzę. Ale im starszy, tym większy niedowiarek ze mnie.
Szczerze pisząc, jeśli to pomoże wydawcom bo uderzy w wielkie sieci, to z zasady jestem "za". Dobra regulacja nie jest zła. Byle była dobra, a z tym to może być problem.
Dalsza dyskusja przeniesiona do tematu o czytelnictwie
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum