Wow... To ten? Jak mi powiesz, że to domek nad basenem, to Cię chyba kopnę...
Widzisz ten dom? To w nim kręcono Ojca Chrzestnego. Znaczy wiesz tę scenę z koniem, czy głową, nieważne. Tak... Jest olbrzymi i należy do dziadka mojego kumpla. No dobrze, przesadziłem z tym kumplem, ale wyobraź sobie jaką imprezę tutaj można zrobić... Widzisz to? Ja widzę.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Elizabeth zsiadła ze swojego motoru i poprawiła wojskowy worek na ramieniu. Widząc ogrom budynku aż westchnęła, ale nie do końca było wiadomo czy z powodu przepychu i wielkości, czy raczej z powodu trudności, jakich spodziewała się po mieszkaniu z... Ojcem?
... Zaufanie... A z tym bywa ciężko. Czasem wyjątkowo trudno jest zaufać komuś, kogo przyzwyczaiło się traktować jako nieistniejącego, albo jako wroga, który bezceremonialnie wkroczył w Twoje życie i je zmienił, albo i zniszczył ład w nim panujący...
Ell siedziała na dużym łóżku, w jednej z gościnnych sypialni. Czuła się tu obco i w głębi duszy miała nadzieję, że trafi do wyjścia. Pod ścianą rzuciła swój worek- jakoś wieczorem nie była w stanie go rozpakować. To tak jakby oficjalnie się tu wprowadziła.
W końcu wstała i wyszła z pokoju uważnie rozglądając się dookoła. Nie bardzo wiedziała czego ma się spodziewać.
_________________ Myślisz nie mów...
Mówisz nie pisz...
Piszesz nie podpisuj się...
Olbrzymi dom był raczej przeznaczony dla wielgachnej rodziny, niż dla starca, jego nastoletniej córki i ewentualnej żony niemalże w wieku Elizabeth, która i tak wolała wojażować po Europie, niż zająć się chorym mężem. Dlatego teraz było cicho.
Nie mniej nie miała większych problemów z odnalezieniem schodów a na parterze poszło już łatwo. Caleb siedział nad basenem w cieniu i czytał gazetę. Miał w zwyczaju czytać rano, a Elizabeth przez swój już długi pobyt w jego domu zdążyła zauważyć niektóre dziwactwa...
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Ell ziewnęła przeciągle wyciągając się w satynowej pościeli. Te zmiany czasu ją wykańczały. Ledwo zdążyła przestawić się na Europę już nadszedł czas na powrót do domu. Przeczesała dłonią zmierzwione włosy i usiadła na łóżku. Przez chwilę zastanawiała się od czego powinna zacząć. Spojrzała na zegarek-dochodziła pierwsza. Sięgnęła po komórkę i napisała bardzo twórczego smsa.
_________________ Myślisz nie mów...
Mówisz nie pisz...
Piszesz nie podpisuj się...
Ell nie spała już od dłuższego czasu, ale uparła się, że nie wstanie dziś przed ósmą. Z zamyślenia wyrwał ją dźwięk smsa. Przebiegła wzrokiem po wyświetlaczu i wystukała kilka słów w odpowiedzi. Następnie zwlekła się z łóżka i poczłapała w kierunku łazienki po drodze "gubiąc" swoją satynową piżamkę. Po kilku sekundach rozległ się dźwięk prysznica.
_________________ Myślisz nie mów...
Mówisz nie pisz...
Piszesz nie podpisuj się...
... Chociaż wcale nie spodziewali się takiego rozwiązania...
Ell rzuciła się na łóżko z tajemniczym uśmiechem na twarzy. Caleb stał w progu jej pokoju i widział to. Uśmiechnął się ciepło i wycofał się w korytarz zostawiając córkę samą.
Ell spojrzała na siebie w lustrze. W jej oczach widać było strach i przerażenie tym co będzie musiało niedługo nadejść. Bródka jej zadrżała kiedy spojrzała na opakowanie testu ciążowego. Odłożyła je na toaletkę i ruszyła do łazienki. Zanim jednak doszła i chwyciła za klamkę jej postać rozmyła się zostawiając sam test leżący na oddalającej się toaletce.
... Na przyszłość, która nas przeraża. Wtedy od nas tylko zależy czy poradzimy sobie z nadchodzącą rzeczywistością...
Elizabeth leży na łóżku i wpatruje się w sufit, na jej twarzy widać poważną minę, coś wyraźnie ją gryzie.
głosem Lizy:
... Czy uda mi się podołać temu co na mnie spadło? Czy poradzę sobie z nową sytuacją? Czy wystarczy mi sił, bo pewnym jest, że muszę dalej walczyć.
Usiadła na łóżku i z otępieniem wpatrywała się w ścianę przed sobą. W końcu wstała i usiadła przed monitorem komputera. Na wygaszaczu ekranu powoli przemieszczały się kolorowe bańki. Poruszyła myszką, ciemne tło ustąpiło bieli przeglądarki. Powolnym, niemal flegmatycznym kliknięciem zmieniała kolejne strony od czasu do czasu zatrzymując wzrok na kawałku tekstu. Wróciła na stronę startową by po kilku minutach wpisać w polu "search for" jedno proste słowo: "abortion".
_________________ Myślisz nie mów...
Mówisz nie pisz...
Piszesz nie podpisuj się...
Przeglądarka momentalnie wypluła całą listę różnych klinik, często zapewne zupełnie nielegalnych. Każdy link jednak wyglądał strasznie i odstraszająco. Dziewczyna była się z własnymi myślami. Gdy telefon obok niej odezwał się informując, że ktoś dzowni, aż podskoczyła.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Wystraszyła się. Niemal odruchowo zamknęła przeglądarkę, jakby bała się że ktoś zobaczy czego szuka. Sięgnęła po telefon i po chwili namysłu odebrała połączenie:
-Słucham...
_________________ Myślisz nie mów...
Mówisz nie pisz...
Piszesz nie podpisuj się...
Cześć skarbie... w słuchawce odezwał się głos Kirsten, jej siostry od niedawna. Jak się czujesz? Może miałabyś ochotę wybrać się ze mną do klubu na późne śniadanie, czy coś takiego? Mogłybyśmy porozmawiać...
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Kirsten... To dziwne, że Lizy wcześniej o niej nie pomyślała. Matce nie mogła powiedzieć, o ojcu nie wspominając, ale Kirsten... Przez chwilę nic nie mówiła, w końcu jakby podjęła decyzję.
-Chętnie...- powiedziała, chociaż jej głos brzmiał na nieco stłumiony. -Tylko wolałabym w jakimś mniej uczęszczanym miejscu, jeśli Ci to nie przeszkadza oczywiście...- dodała po chwili.
_________________ Myślisz nie mów...
Mówisz nie pisz...
Piszesz nie podpisuj się...
Mniej uczęszczanym? Masz jakieś pomysły? Może pole golfowe. James starał się mnie czegoś nauczyć, ale nawet jeśli gra nam nie specjalnie pójdzie, to możemy pospacerować. zaproponowała wreszcie Albo posiedzimy w tamtejszym klubie. Rzadko kto tam zagląda...
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
-O tej porze pewnie tak.- podsumowała krótko. -Nigdy nie grałam w golfa.- dodała po chwili namysłu. -Nie mam potrzebnego sprzętu i zupełnie się na tym nie znam- sounds like fun. Może być pole golfowe... O której?- spytała i po uzgodnieniu godziny rozłączyła się. Nie miała jeszcze pojęcia co powie Kirsten, nie wiedziała czy w ogóle przyzna jej się do czegokolwiek.
_________________ Myślisz nie mów...
Mówisz nie pisz...
Piszesz nie podpisuj się...
Lizy ledwie odłożyła telefon na blat, kiedy kolejny piskliwy dźwięk zwiastował nadejście następnego połączenia. Na wyświetlaczu zabłysło: "Your bitch's calling". Nieco otumaniona odebrała. -Yo girl... Coś się stało?- spytała jakby wyrwana ze snu.
_________________ Myślisz nie mów...
Mówisz nie pisz...
Piszesz nie podpisuj się...
Potok słów posypał się z słuchawki:
- Hi sweety. Nic się nie stało poza tym, że stać się może impreza. Chillman powstał z martwych. I nawet zakosił z piekła choppera, na którym pojawił się u Evana. No i... kombinujemy imprezę w Ballmer's Mansion. And you're invited. Pooowiedz, że przyjdziesz...- Ell wyczekała cierpliwie do końca. -Pfff... właściwie to nie mogę Ricky. Zanim zadzwoniłaś umówiłam się z Kirsten. Wyraźnie chciała pogadać...- Lizy podkolorowała nieco rzeczywistość. -Nie mogę jej odmówić. Ale bawcie się dobrze, o co chyba nie trudno w takim towarzystwie. Ahhh i ucałuj Chilli'ego, tell him I'm glad he's back.- ton jej głosu właściwie się nie zmieniał. Ell odtwarzała wiadomości jak automatyczna sekretarka.
_________________ Myślisz nie mów...
Mówisz nie pisz...
Piszesz nie podpisuj się...
Przed domem Lizy zatrzymał się srebrny Lexus kabriolet. Ze środka wysiadła Kirsten, już ubrana w strój jaki powinno się nosić na polu golfowym, a więc kraciaste spodnie, koszulka, polo no i oczywiście coś w rodzaju kaszkietu. Ot taka sportowa elegancja. Podeszła do drzwi i nacisnęła na klamkę. Chwilę potem wchodziła po schodach przepastnego budynku. Elizabeth? Jesteś gdzieś tutaj?
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
-Tutaj!- doszło do Kirsten wołanie z jednego z pokoi. Ell stała przed swoją szafą i starała się znaleźć coś, co pasowałoby do gry w golfa. Sam sport nie wydawał jej się zbyt porywający, nigdy też nie miała okazji próbować, w związku z czym dobór garderoby także pozostawał jej obcy. Na łóżku leżała już całkiem pokaźna sterta ciuchów, dookoła porozrzucane były także buty. Lizy mierzyła kolejną parę spodni z rozpaczą patrząc na swój brzuszek. We wszystkim jak jej się zdawało wyglądała grubo. -Come and help me!- zawołała nieco rozpaczliwie.
_________________ Myślisz nie mów...
Mówisz nie pisz...
Piszesz nie podpisuj się...
Kirsten szybko znalazła swoją siostrę i weszła do jej pokoju. Momentalnie jednak się zatrzymała i zaczęła przyglądać się uważnie Lizy. Hey, girl... użyła dokładnie ulubionych słów Maxa, ale z jakimś dystansem, jakby coś analizowała. Wszystko w porządku? Skarbie...?
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
-Of'course.- odparła trochę niemrawo. -Ale nie mam pojęcia w co się ubrać.- wskazała dłonią stertę ciuchów leżących dookoła. -Ooo... takich spodni to ja nie mam na pewno.- roześmiała się blado. -Doradź, błagam...
_________________ Myślisz nie mów...
Mówisz nie pisz...
Piszesz nie podpisuj się...
Hmmm... Zawsze możemy wybrać się najpierw na zakupy, ale... uśmiechnęła się pod nosem Mam wrażenie, że wyglądasz jakoś inaczej... powiedziała tak jakby chciała odpędzić tę myśl od siebie. Chodź, pójdziemy na kobiece zakupy i nie będziemy udawać, że chcemy zażyć sportu!
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
-Oczywiście! Wyglądam na zdesperowaną, co nieczęsto mi się zdarza. - odparła w w miarę spokojnym i swobodnym tonem. -Zakupy brzmią zachęcająco...- Ell została w czarnych skórzanych spodniach, które włożyła jako ostatnie i narzuciła na siebie białą luźną koszulkę opadającą na jedno ramię. Wyglądała niezwykle dziewczęco. -Widzisz- skoro nie gramy w golfa mój problem sam się rozwiązał.- wrzuciła do plecaczka telefon, portfel, klucze i kosmetyczkę. -A może masz ochotę na coś do picia nim wyjdziemy? Bo ja zabiłabym za sok z czarnej porzeczki...
_________________ Myślisz nie mów...
Mówisz nie pisz...
Piszesz nie podpisuj się...
Zabawne... Ja prawie zabiłam Jamesa jak wypił mi sok z czarnej porzeczki, kiedy byłam w ciąży z Maxem. powiedziała swobodnie i wyszła z pokoju by ruszyć schodami na dół do kuchni Skoro idziemy na zakupy będę musiała się przebrać, bo tak raczej w centrum handlowym nie mogę się pokazać. zauważyła.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Łomot BMKi wjeżdżającej z piskiem opon na parking... potem charakterystyczny trzask drzwiczek zamykanych - tym razem Erica nie wyskakiwała a normalnie wyszła z samochodu. Może z tym jakiś związek miało pudełko z resztką chińszczyzny, które nadal piastowała w ręce? Fakt faktem, zgasiła silnik, wysiadła i energicznym krokiem dopadła drzwi by załomotać w nie niecierpliwie.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
Nie musiała łomotać, przecież drzwi były zawsze otwarte. Tylko jak Caleb wracał z podróży służbowych to zamykał drzwi na noc, a tak Lizzy nie bała się niczego przy takim mintoringu i innych udogodnieniach ochrony. Ricki znalazła Elisabeth jak zwykle w jej pokoju. Dziewczyna siedziała koło komputera, monitor nie zdążył jeszcze wygasnąć po wyłączeniu.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
- Hey babe.. what's up? - odezwała się wpadając jak burza do pokoju Elly i odruchowo rzucając okiem na to co się świeciło na ekranie. Pałeczka została wbita w kawałek kurczaka z pudełka i ruszyła do ust z tym towarem.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
Niestety ekran już wygasł i nic nie zobaczyła tam Ricki. Elly za to podniosła się z uśmiechem na twarzy i wyciągnęła ramiona by objąć przyjaciółkę. Chwilę tak trwały przytulone i wreszcie wypuściła ją z objęć by rzucić się na łóżko. Nic, ot chciałam się z Tobą zobaczyć. Z resztą to Ty mnie chciałaś gdzieś wyciągnąć. Zakupy nie bardzo się udały. puściła jej oczko. Co tam masz? zapytała wskazując na chińszczyznę.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum