Wysłany: 2016-03-13, 13:15 Co polecicie z fantasy z mieczem i magią na równi?
Witam wszystkich!
Chciałbyś prosić o propozycje książek fantasy, których akcja osadzone jest w świecie, w którym nie ma żadnych robotów, broni palnej itp. Tylko "miecz i magia". Mogą być inne rasy i potwory, choć nie muszą.
Pierwsza grupa interesujących mnie książek to takie z doskonale przemyślanym systemem magii mającym swoje ograniczenia itp. Pod tym względem podobała mi się Trylogia Czarnego Maga Trudi Canavan, w której opisano, gdzie moc się znajduje, jak jej używać, jakie są ograniczenia, opisane wszystkie możliwe sposoby ataku itp. Drugim przykładem są właściwie wszystkie książki Sandersona. Każdy system magii jest unikatowy, zarówno ten bazujący na kolorach i oddechach, jak i allomancja. Konkretnie opisane sposoby wykorzystywania mocy z ograniczeniami itp. Właściwie magia opisana od A do Z. Przykłady książek, w których magia po prostu jest jako dodatek fabularny, ale przy pomocy tych zaklęć można robić, co się żywnie podoba: "Wiedźmin" Sapkowskiego, "Władca Pierścieni" Tolkiena czy "Miecz Prawdy" Goodkinda.
Druga grupa interesujących mnie książek to idealne połączenie miecza i magii, które współistnieją i żadna nie góruje nad drugą. Tzn. że wojownicy mają tyle samo do powiedzenia, co magowie, i czarodzieje nie są niezniszczalni. Tu mógłbym wymienić choćby "Wiedźmina" czy "Drizzta" Salvatore'a. Natomiast zdecydowanie odpadają pozycje Canavan czy Sandersona, gdzie osoby pozbawione mocy są właściwie tłem.
Prosiłbym o zaklasyfikowanie od razu danej pozycji do jednej z dwóch powyżej podanych grup.
Przychodzi mi do głowy "Księga Całości" Kresa. U Kresa magowie są bardzo nieklasyczni - co prawda w niektórych sytuacjach potrafią skorzystać z "magii", ale w zasadzie są raczej badaczami, którzy po prostu próbują opisać pewne siły, które z braku lepszej nazwy określa się magią.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Cykl Eriksona Malazańska księga poległych należy do obu kategorii, magia doskonale przemyślana a byle oddział saperów rozwala prastarych magów i nawet się nie zasapie. Podobno dobrze jest nie czytać pierwszego tomu bo autor niezwykle lekko podchodzi do faktów w nim zawartych, mnie tam się podobało.
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Częściowo się zgodzę że część tomów można sobie darować...
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Fidel-F2, powinieneś powtórzyć zajęcia na których odróżniało się złe książki od tych, które nam się nie podobają.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
To tak ode mnie: jak lubisz wyrazistych bohaterów to Malazańską sobie daruj. Wszyscy płascy, nijacy i niezapadający w pamięć.
Jedno słowo - Rake.
Anomander Rake.
Zresztą, temat przerabialiśmy już nie raz.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Do pierwszej kategorii na pewno zaliczyłbym "Czarnoksiężnika z Archipelagu" Ursuli Le Guin, gdzie światem rządzi poetycki system magiczny, ze wszystkim co go ogranicza, dotykając w ten sam sposób człowieka prostego i maga. Wpływy pomysłów Le Guin na magię widać w całej późniejszej popkulturze, całej powstałej później fantasy. Np. system magii w serii "Eragon" jest tylko ich płytką, nieudolną zżynką.
utrivv napisał/a:
Cykl Eriksona Malazańska księga poległych należy do obu kategorii, magia doskonale przemyślana a byle oddział saperów rozwala prastarych magów i nawet się nie zasapie. Podobno dobrze jest nie czytać pierwszego tomu bo autor niezwykle lekko podchodzi do faktów w nim zawartych, mnie tam się podobało.
W "Malazańskiej" obok śmiertelników, ich magów oraz całej gamy mitycznych stworzeń żyją i w największym stopniu kształtują rzeczywistość bogowie oraz istoty boskiego pochodzenia. Ich potęga jest niemal nieograniczona i choć używają tak miecza, jak i magii, ich moc ogólnie jest raczej mocą magiczną. O ile niższym istotom saperzy są w stanie wtórować, to już bogom nie. Podobnie odbywa się to w "Opowieściach z meekhańskiego pogranicza" Wegnera, mimo że napisanych bardziej topornym językiem, niekiedy wręcz słabującym, to też bardziej przypadających mi do gustu. A choć śmiertelnicy nie mają z bogami szans w bezpośrednich starciach, ich losy i decyzje często mącą nawet plany tych drugich.
To tak odnośnie tych płaskich bohaterów...
linczek
Cytat:
But Erikson doesn't focus only on worldbuilding. His character development is excellent. His characters (human ones at least) feel realistic, and their personalities actually change and adapt through the story. (...)
All in all, the characters in Gardens of the Moon were believable and interesting. While they aren't the best I've seen (read?), they still are excellent, and depart from standard fantasy cliches.
(...)
Maybe my favourite theme from Gardens of the Moon is the fact that Erikson completely avoids the pitfalls of writing good and evil characters. None of the numerous factions can be thought of as evil, and I wouldn't describe them as good either. Instead of having a fairytale type distinction between good and evil, heroic and cowardly, Gardens of the Moon succeeds in having realistic, human (and otherwordly, of course) characters that aren't stereotypical. You won't find any evil genius laughs in this book, thankfully.
Ale co tam oni wiedzą, nie?
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Ale co ty mi tu wyskakujesz z kulawym argumentum ad verecundiam? To JA uważam bohaterów za totalnie płaskich i nudnych i ani twoja, ani randomowego gościa z netu opinia tego nie zmieni .
Póki trzymasz swoją opinię dla siebie, jest mi to obojętne. Jednak w momencie gdy wychodzisz z tym do ludzi i odradzasz książkę bo bohaterowie są tacy a tacy, to wymaga zdecydowanej reakcji.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
To tak ode mnie: jak lubisz wyrazistych bohaterów to Malazańską sobie daruj. Wszyscy płascy, nijacy i niezapadający w pamięć.
niom, jest tam coś co się nazywa Mappo Jaghut Icarium Trella, ponoć to dwie postacie, ale w ogóle nie da się tego zauważyć, przypomina pijanego trolla, który lezie nocą przez las i gada sam ze sobą
O ile niższym istotom saperzy są w stanie wtórować, to już bogom nie..
Prawie się zgadzam z jednym zastrzeżeniem 0 zupełnie nie masz racji.
A poważniej to bywało inaczej:
Szybki vs Okaleczony
nie pomne imienia ale brat Rake'a który wylazł z Azath vs saperzy (przeżył ale walki mu się odechciało)
Walka w grocie 2 smoki (prawie prastare) kontra jeden saper
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Nazywanie tych starć wyrównanymi pojedynkami miecza/mięśni i magii to lekkie nadużycie. Śmiertelnicy potrafią mieszać w boskich planach, intelektem i sprytem rozgrywać układy na swoją korzyść. Tak w "Malazańskiej", jak i w "Meekhańskich". I w tym kontekście można zaliczyć obydwa dzieła do drugiej kategorii. Nie są to jednak starcia równorzędnych mocy, ale bytów wielokrotnie potężniejszych ze zwykłymi śmiertelnikami. W tym kontekście posiadana przez bohaterów moc i magia jest głównym źródłem siły w obydwu powyższych światach.
OK, zgadzam się na 95% i tylko przy założeniu ze mówimy o ludziach ( T'lan Imass czy Tiste mogli już się równać z bogami, Jaghuci czy Forkrul sami byli jak pradawni bogowie)
Zabójstwo bogini Tornada (owszem to była nieduża bogini ale jednak, padła od sztyletów skrytobójców)
Karmazynowa Gwardia jako całość
Kallor - to był zwykły człowiek tylko żył długo
Młody barbarzyńca, Nurt bodajże, zabił pradawną Olar Ethil
Generalnie Eriksom utrzymuje (nie wprost) że silna wola pozwala osiągnąć Ascendencję
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
U Eriksona podobał mi się ten motyw, o którym pisał utrivv; nawet "zwykły" karczmarz mógł osiągnąć Ascendencję. Tak więc światotwórstwo - piątka. Kreacja bohaterów - ledwo trója. Bo płascy i nijacy okrutnie. No, może z wyjątkiem Tehola.
U Eriksona podobał mi się ten motyw, o którym pisał utrivv; nawet "zwykły" karczmarz mógł osiągnąć Ascendencję. Tak więc światotwórstwo - piątka. Kreacja bohaterów - ledwo trója. Bo płascy i nijacy okrutnie. No, może z wyjątkiem Tehola.
Jedno proste i niewinne pytanie na temat - jaka bzdurę mam przeczytać, a tyle emocji i analiz.
Dlatego polecę Moorcocka Prześmiewcę - jak zawsze. Kiedyś była seria "Z Tygryskiem", a teraz młodzież zagubiona w nadmiarze wyborów.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum