Zaznaczyłem kawalerzystę, przez co pewnie miłośnicy indian mnie zlinczować będą chcieli Ale jak to pięknie szarżować z szabelką w akompaniamencie dudnienia kopyt i dźwięku trąbek...
Co do samych indian... Czasem mam najścia na tą tematykę i w sumie chętnie bym coś poczytał o tym, gdybyście mieli coś do polecenia :D Chociaż bardziej samych wojen z USA, szerokim łukiem omijając info o Little Big Horn (strasznie oklepane...).
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
szerokim łukiem omijając info o Little Big Horn (strasznie oklepane...).
Oklepana to jest przełamana wersja pod mass publikę.
Za szczeniaka, jeszcze przed F, to zaczytywalem się w przygodowych książkach o indianach. Old Shatterhand, Firehand, Surehand, Trylogia Dakotow Szklarskich, Tecumseh-y, pięcioksiag Coppera, Wernic i wiele innych. Bardzo fajne książki. Tylko że niewiele wspólnego one miały z rzeczywistością . Takie fantasy na dzikim zachodzie.
Oklepana to jest przełamana wersja pod mass publikę.
Chodzi mi o samą tą bitwę a nie konkretne wersje (czy to prawdizwe czy przekłamane), która jest jakby najczęściej wspominanym epizodem wojen z indianami. I też przez jej pryzmat, co najgorsze, ocenia się Custera, który był mimo swoich wad świetnym żołnierzem.
Oklepana to jest przełamana wersja pod mass publikę.
Chodzi mi o samą tą bitwę a nie konkretne wersje (czy to prawdizwe czy przekłamane), która jest jakby najczęściej wspominanym epizodem wojen z indianami. I też przez jej pryzmat, co najgorsze, ocenia się Custera, który był mimo swoich wad świetnym żołnierzem.
Zolnierzem może swietnym ale dowódcą miernym, kompletnie nie rozumiał roli współczesnej kawalerii i marzyło mu się dowodzenie w stylu Murata. Dużo lepsi byli np. Pleasonton czy Buford po stronie Unii, a do takiego kondfederackiego Forresta to w ogóle nie miał startu.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
J.E.B. Stuart u konfederatów też lepszy jako dowódca. Masz rację, chociaż w wojnie secesyjnej Custer miał trochę tych udanych akcji, tyle że jakieś błyskotliwe one oczywiście nie były, po prostu robił to, co należało.
Nie czytałem żadnych książek o Indianach (chyba, że jeden z Tomków się liczy). Moja wiedza o nich to biała kartka na którą wylało się trochę filmowych klisz przeplatanych ze stereotypami.
Więc, jakie polecacie książki aby to zapełnić? Najlepiej jakieś opracowania historyczne.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Mały Bizon Fiedlera i Mały, Wielki Człowiek Bergera. Kilka lat temu widziałem świetny mini serial. Dzieje się rzecz współcześnie. Młody chłopak z rezerwatu wpada w kłopoty za sprawą narkotyków. By uciec przed prześladowcami jedzie z dziadkiem, którego zawsze traktował jak starego durnia na zjazd plemienny, gdzie dziadek opowiadać ma legendy swego ludu. Po drodze wysłuchuje dziadkowych opowieści świetnie ilustrowane nowelkami legendami. Dokonuje się w nim przemiana. Doskonale zrobione i wzruszające.
Niestety nie pamiętam tytułu.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum