Nie odnosząc się do waszych postów - wybaczcie - wrażenia, bo dziś w końcu chwilę pograłem (+ trochę jakoś w czwartek, z Blackiem na plecach).
Naprawdę sprawiasz, że czuję się niezręcznie czytając to.
A co do samej gry - miałem okazję pograć krótką chwilę, kiedy walczyłem z kejranem (tak to się chyba zwie). No i nie zgadzam się, żeby była to jakoś specjalnie trudna walka, choć ma swoje irytujące momenty. Przede wszystkim, co mi się trochę rzuciło w oczy, system walki jest troszkę... toporny. Mam po prostu wrażenie, że postać z lekkim opóźnieniem reaguje na komendy. Kiedy każę postaci odturlać się w bok przez ułamek sekundy mam wrażenie lekkiego opóźnienia. Niby to nie przeszkadza, ale jestem w sumie przyzwyczajony do walki w stylu God of War, gdzie bohater był zwinny jak ta łania. Tutaj mam wrażenie leciutkiej klocowatości. Ale pierwszy fragment walki był całkiem przyjemny i nieskomplikowany. Gorzej było, kiedy bestia zaczyna napierdzielać kamieniami, bo autentycznie nie wiadomo co wtedy robić. Nie mówię, że powinna się pojawić czerwona strzałka z napisem gdzie iść i co robić, ale ten fragment jest straszliwie nieintuicyjny i męczący - idziesz w lewo: PIZD kamieniem, zanim wstaniesz obrywasz znowu itd. Idziesz w prawo: PIZD kamieniem itd. W zasadzie otoczenie wygląda tak samo i naprawdę trudno się domyślić, na który kawałek identycznie wyglądającego kamienia się trzeba wspiąć.
Poza tym to zabawne, ale walka z bossem wygląda zupełnie inaczej niż w instrukcji i poradniku, co jest trochę śmieszne. Na papierze dzieje się co innego, w grze co innego, to trochę zbija z tropu.
Ale w sumie wrażenia całkiem pozytywne. Pewnie niedługo Gand znowu nie będzie umiał czegoś zabić, to pogram znowu :D
Tak sobie gram w tego Wiedźmina i jakoś doczołgałem się do trzeciego aktu. I łapię się na tym, że staram się maksymalnie skracać wątki poboczne, których i tak nie jest zbyt wiele. Grafa super, dialogi wyczesane, fabuła też naprawdę przyzwoita, ale generalnie to ta gra jest trochę nudna. To trochę tak jakbym czytał fajną książkę, której mankamentem są dłużące się i męczące sceny batalistyczne...
Do szlachtowania ludzi, cherlawych magów i spasionych króli nie potrzeba wielkiego talentu.
Wiesz jak by skończył, gdyby z wiedźminem się spróbował?
Tak by skończył:
Ścieżka Rocha, uratowanie Triss. Dużo trupów po drodze, ale oszczędziłem Pangratta i smoczycę. Bo Geralt nie zabija smoków i nie miałem serca zrobić Słodkiej Trzpiotki wdową.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Pamiętacie pieśni bardów ze "Skyrim", całkiem niezłe na swoim fabularnym miejscu i w swoim klimacie? A także ich katastrofalne spolszczenie? "Dziki Gon" zmazał tę plamę na honorze polskiego dubbingu. Pieśn Priscilli to absolutne światowe podium w swej growej klasie. W naszym rodzimym języku lepsza nawet niż bardzo dobra angielska lokalizacja.
Pogrywam sobie od kilku dni w trójkę, pozwoliłam sobie na tę okazję wykonać impresję pt. "Jak gram w Wiedźmina 3".
Co zaś do dubbingu to Wiedźmin 3 jest jedną z niewielu gier, w które gram w pełnej polskiej lokalizacji (zwykle gram na kinówkach). Na pewno sporo w tym mojego przyzwyczajenia (bo tak gram od początku serii), ale też uważam, że jest po prostu całkiem niezła, a już na pewno Rozenek jest o jakieś trzy nieba lepszy w roli Geralta niż ten śmieszny, anglojęzyczny, ochrypły wanna be tró-ful-metal badass.
_________________ "Nie tak to trudno zostać filozofem, jak waszmość pan rozumiesz: chwal tylko, co drudzy ganią, myśl jak chcesz, byleby osobliwie,
kiedy niekiedy z religii zażartuj, decyduj śmiele a gadaj głośno; przyrzekam, iż ujdziesz wkrótce za wiellkiego filozofa..."
"Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki" Ignacy Krasicki
Skończyłem "Dziki Gon" i muszę powiedzieć, że była to epicka przeprawa. Rozmach fabuły, liczba wszystkich zadań są tutaj ogromne. Już dawno pokonanie jakiejkolwiek gry nie zajęło mi aż tyle czasu - koło miesiąca. "Skyrim" pyknąłem w zaledwie dwa tygodnie i do niego będę "Wiedźmina" porównywał.
Jeżeli chodzi o samą otwartość świata, to Bethesda jest oczywiście lepsza. "Witcher", mimo że dzieje się w świecie naprawdę wielkich rozmiarów, jest mocno ograniczony - mam na myśli niewidzialne ściany, blokujące Geralta przedmioty, niekiedy bardzo toporne przedzieranie się drogą wyznaczoną przez twórców (szczególnie w trakcie minigier). Podobnie jest z o wiele bardziej statycznym otoczeniem "Dzikiego Gonu". W tym miejscu chyba najbardziej wychodzi brak doświadczenia CDP w porównaniu z liczącym dwie dekady expem Bethesdy.
Mimo to świat "Wiedźmina" jest bardziej wciągający, bo zadania, w tym poboczne, są tutaj lepiej obrobione fabularnie. "Skyrim" również zawiera całą masę questów, jednak znakomita większość z nich to tylko kalki idź, zabij, przynieś. I chociaż w naszej rodzimej produkcji też można sprowadzić większość zadań do pewnego wzorca, to prawie każde czymś się wyróżnia. Ma indywidualny scenariusz, postaci, dialogi, jakiś dylemat moralny. Czy wilkołak może być dobrym sąsiadem i ojcem rodziny? To wszystko sprawia, że każdy następny quest jest na swój sposób wyjątkowy, dalej budzi zainteresowanie. I przy tym podejściu (gdy chcesz zrobić je wszystkie) ich liczba jest zbyt duża do ogarnięcia. Serio, nie dałem rady.
Co do samej fabuły - jest bardzo zacna - jak dla mnie lepsza niż w każdej z poprzednich części. Ma rozmach, budzi zainteresowanie, wieloma miejscami próbuje być ambitna i ociera się o humor Sapkowskiego. Co jednak czyni grę bardziej liniową, bo prowadzi Geralta po twardo wyznaczonych szlakach, przejmując nad nim często kontrolę we wstawkach filmowych. Jeszcze długo nie pogodzimy nieograniczonej otwartości świata z fabułą z prawdziwego zdarzenia. Ach, dubbing i postaci nie zostawiają tu chyba nic do życzenia. I wizualnie, a zwłaszcza głosowo, są dobrane po prostu świetnie.
Tak czy inaczej "Dziki Gon" sprawił mi troszkę większą frajdę niż "Skyrim" i nieporównywalnie większą niż "Dragon Age III", od której jest po prostu lepszy. Ale CDP ma też sporo do poprawy...
Jeżeli chodzi o samą otwartość świata, to Bethesda jest oczywiście lepsza. "Witcher", mimo że dzieje się w świecie naprawdę wielkich rozmiarów, jest mocno ograniczony - mam na myśli niewidzialne ściany, blokujące Geralta przedmioty, niekiedy bardzo toporne przedzieranie się drogą wyznaczoną przez twórców (szczególnie w trakcie minigier). Podobnie jest z o wiele bardziej statycznym otoczeniem "Dzikiego Gonu". W tym miejscu chyba najbardziej wychodzi brak doświadczenia CDP w porównaniu z liczącym dwie dekady expem Bethesdy.
Czasami nawet dojście innym niż jedna z 2 założonych ścieżek sposobem do lokacji zadania bywa niemożliwe przez niewidzialne blokady. Niestety taka pozorna pseudo otwartość świata jest sporą wadą wieśka. Szczególnie porównując do TESów.
A no i ten wpływ decyzji gracza na fabułę jest oszukany. Tak samo jak w poprzednich częściach. Albo troll nam pomoże albo nie to główna fabuła dalej dzieje się sztywno po swojemu.
_________________ "Zawszem mówił, że gorzałka jeno tęgiej głowie służy." – Jan Onufry Zagłoba
By poznać wszystkie konsewkencje działań Geralta, trzeba by przejść grę więcej niż jeden raz i zobaczyć różnice. Np. wyprowadzając czarodziejów z Novigradu można na chwilę zboczyć, by uratować dwoje zabłąkanych magów, jednocześnie ryzykując misję - jeżeli Geralt się na to zdecyduje, będzie musiał zabić łowców czarownic, czego skutkiem będzie zemsta i prześladowania nieludzi, przez co Zoltan nie będzie mógł ryzykować wyjścia na miasto, by pomóc Geraltowi w kolejnych zadaniach, co nakaże inne metody w drodze do celu.
Podobnie jest z o wiele bardziej statycznym otoczeniem "Dzikiego Gonu".
Nie potrafię się z tym zgodzić. Jeszcze nie widziałem growego świata, który by tak bardzo przypominał ten prawdziwy. Tutaj wszystko żyje. W Skyrima nie grałem, więc porównania mieć nie mogę, natomiast wierzę znajomym, którzy grali w obydwie gry i mają takie samo zdanie jak ja (tzn. uważają, że to świat Skyrima jest znacznie bardziej statyczny).
Natomiast co do liniowości fabuły - tutaj jest znacznie bardziej liniowa, niż w poprzednich "Wiedźminach", wiem, bo kończę grę drugi raz i praktycznie każdą decyzję w grze zmieniłem. W większości wypadków, inna decyzja pociągała za sobą wyłącznie zmianę jakiejś linii dialogowej (bądź po prostu jej brak). Jedyną poważniejszą zmianą jest epilog, który występuje w trzech wariantach.
Podobnie jest z o wiele bardziej statycznym otoczeniem "Dzikiego Gonu".
Nie potrafię się z tym zgodzić. Jeszcze nie widziałem growego świata, który by tak bardzo przypominał ten prawdziwy. Tutaj wszystko żyje. W Skyrima nie grałem, więc porównania mieć nie mogę, natomiast wierzę znajomym, którzy grali w obydwie gry i mają takie samo zdanie jak ja (tzn. uważają, że to świat Skyrima jest znacznie bardziej statyczny).
Miałem na myśli statyczność interakcji. Zgadza się, przyroda i kultura żyją na znacznie wyższym poziomie, trawy bujają się na wietrze, wody pływają, ludki biegają tu i tam, ale fizyka tego świata i poziom interaktywności ludków są słabsze. Tu ściana, tam nie możesz wyciągnąć miecza, tego nie możesz zabić, tego nie możesz otworzyć, podnieść, rozwalić itd.
Natomiast co do liniowości fabuły - tutaj jest znacznie bardziej liniowa, niż w poprzednich "Wiedźminach", wiem, bo kończę grę drugi raz i praktycznie każdą decyzję w grze zmieniłem. W większości wypadków, inna decyzja pociągała za sobą wyłącznie zmianę jakiejś linii dialogowej (bądź po prostu jej brak). Jedyną poważniejszą zmianą jest epilog, który występuje w trzech wariantach.
Wybory zmieniają też środki, jakie możesz podjąć. Ze sprytu na siłę, z możliwości oszczędzenia danej postaci na konieczność zabicia jej albo po prostu sposób pozyskania danej wskazówki itp. I nie sam epilog gry się wtedy zmienia ale również losy postaci w trakcie gry (czyli ich mini epilogi), np. losy Barona w zależności od tego jak pomożesz Paniom Lasu. Czyli tych znaczących wyborów jest w grze naprawdę sporo, ale mają one najczęściej znaczenie estetyczne/moralne.
I w której grze widziałeś wybory całkowicie zmieniające dalszy rozwój fabuły? Chyba MMO. Każdy z nich zmienia tylko dostępne środki, jakimi można osiągnąć kolejne etapy fabuły, jej wyniki dla świata oraz wydarzenia rozgrywające się w tle.
Poza grami indie nie widziałem ale W3 zapowiadany był właśnie jako taka gra. Miała zmienić podejście do kreacji świata. Decyzje gracza miały zmieniać mapę.
To już bardziej to odczułem w dwójce wybierając ścieżkę Vernona albo Yorwetha.
_________________ "Zawszem mówił, że gorzałka jeno tęgiej głowie służy." – Jan Onufry Zagłoba
I w której grze widziałeś wybory całkowicie zmieniające dalszy rozwój fabuły? Chyba MMO. Każdy z nich zmienia tylko dostępne środki, jakimi można osiągnąć kolejne etapy fabuły, jej wyniki dla świata oraz wydarzenia rozgrywające się w tle.
Poza grami indie nie widziałem ale W3 zapowiadany był właśnie jako taka gra. Miała zmienić podejście do kreacji świata. Decyzje gracza miały zmieniać mapę.
Cóż... marketing. Bo w pewnym sensie tak jest, ale tylko w pewnym sensie.
Heos napisał/a:
To już bardziej to odczułem w dwójce wybierając ścieżkę Vernona albo Yorwetha.
Prawda, że ta decyzja w dużym stopniu zmieniała II Akt gry, zaznaczmy jednak, że w każdej wersji bardzo ubogi i krótki.
"Dziki Gon" - 136 km2 (przez podzielenie i ograniczenia zdaje się mniejsza)
"GTA V" - 81 km2
"Skyrim" - 39 km2
"Morrowind" - 25 km2
"Wiedźmin 2" - 1.5 km2
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum