Jeffrey Ford, laureat World Fantasy Award w powieści „Fizjonomika” przedstawia Cleya, mistrza szalonej i przerażającej nauki kwitnącej w mieście rodem z koszmarów sennych. W błyskotliwych j i pełnych rozmachu „W labiryntach pamięci” odmieniony fizjonomista odbył nierealną wyprawę przez umysł potwora, który wykreował mroczą metropolię.
Jak dla mnie rewelacyjnie pisarz. Fizjonomika to naprawdę godna polecenia pozycja.
Mnie "Fizjonomika" ją bardzo podobała, nawet wyraziłem dłuższą opinię o niej. Jutro pewnie zacznę czytać drugi tom o Cley'u, a na spotkanie się wstawię jeśli będzie w Wawie i odpowiedni późno, tak co najwcześniej o 18:00
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
MadMill, jak dla mnie o wiele gorsze od Fizjonomiki, właściwie nie wiele gorsze, po prostu pomysł już nie tak świeży, może dlatego.
Trudna sprawa i pewnie opinia szersza będzie po ukończeniu książki. Na pewno mniej świeża, bo była pierw Fizjonomika. Tylko np. pomysł "pałacu wiedzy" - jakim kiedyś było Dobrze Skonstruowane Miasto a teraz wyspa nad oceanem płynnej rtęci w głowie Nadolnego jest przedni i opisany także świetnie. Chociaż czuję, że czegoś książce wciąż brakuje.
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
Fizjonomikę znam, w sumie nie mam nic specjalnie do zarzucenia, ale bez podniety. Nie da się ukryć, że klimat rodem z koszmarnego snu jakiegoś niezbbyt normalnego człowieka jest cholernie sugestywny, ale to trochę nie moja bajka. Całośc jest tak udziwniona, że momentami niezbyt strawna.
Druga częśc mnie niezbyt pociąga, ale pewnie ją kiedyś przeczytam, bo w sumie - czemu nie?
_________________ Znalazłem swoją religię, nic ponad książkę nie wydawało mi się ważniejsze. Bibliotekę poczytywałem za świątynię.
J-P.S.
Noca Whiskey to jedyny utwór Forda jaki czytałem i faktycznie wysokiej próby. Natomiast przypomniało mi się że zanim jeszcze to przeczytałem to miałem śmieszną sytuację z Fordem - jak było te spotkanie "Metafizyka w fantastyce or whatever" na którym był on specjalnym gościem, i naturalnie po spotkanku było rozdawanie autografów etc. Ja w ogóle Forda nie znałem, żadnej jego książki nie miałem, więc wyszedłem na zewnątrz na dziedziniec pałacyku, oparłem się o barierkę i zacząłem czytać książkę (Zusaka chyba) w oczekiwaniu na to jak się wszyscy zbiorą. Po jakimś czasie ktoś podchodzi, zapala papierosa i rzuca po angielsku że ładne miejsce. Patrzę - Ford. No to zaczynam z nim gadac że owszem, że to nie orginał tylko odbudowane po wojnie, że nie czytałem żadnej jego ksiązki i co by polecił na start (Fizjonomikę). Nagle z budynku wychodzi Magiel, widzi mnie i Forda i rzuca komentarz "co, tutaj dorwałeś Forda? Drugi Żerań".
Tiaaa.
W sumie nie wiem dlaczego niezbyt ludzie za nim przepadają. Całe WBC jest ujarane po czubek irokeza, co więcej jest to chyba jedyny cykl, w którym każdy kolejny tom jest lepszy od poprzedniego.
Czytałem Nocną Whiskey i nie porwało mnie. Ale to nic, sięgnąłem po Fizjonomika. I żadnych zachwytów. Niespecjalnie porywająca fabuła, niezbyt sympatyczny bohater - no sympatyczny to on zdecydowanie nie miał być, ale jakoś mało przekonywujący był w tym swoim wizerunku. Chyba najbardziej rozczarował mnie jednak pomysł fizjonomiki, właściwie nie wiem, czego się spodziewałem, ale to co dostałem było takie... przeciętne?
Najciekawiej prezentowało się w tym wszystkim miasto i jego twórca.
Druga część mnie niezbyt pociąga, ale pewnie ją kiedyś przeczytam, bo w sumie - czemu nie? Że tak bezczelnie sobie pożyczę.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Portret pani Charbuque/Asystentka pisarza. Świetne, chociaż nie do końca się tego spodziewałem. Zupełnie inne oczekiwania miałem zwłaszcza odnośnie Asystentki, ale to co dostałem było również zadowalające. Ford ma oryginalny styl, robi wrażenie niesamowitymi pomysłami oraz świetnie prowadzi opowieść w różne dziwne kierunki.
Także powieść prezentuje się pozytywnie. Krótkie rozdziały nadają jej tempa i utrzymują napięcie, klimatowi Nowego Yorku z tamtej epoki również nie mam nic do zarzucenia, a zadanie i postać pani Charbuque intryguje.
Jeśli miałbym na coś narzekać, to było by to trochę banalne zakończenie.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Specjalnie, bo pisane w takiej konwencji. Maksymalnie spójne. Dorwałam wczoraj na Allegro Fizjonomikę za 2,90 i cieszę się, jakbym wygrała na loterii:D
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Jestem w trakcie czytania Portret pani Charbuque. Asystentka pisarza i porównaniu do Harrisona, którego naprawdę męczyłam i mi się nie podobał (cykl o Trakcie Kefahuchiego), Ford zaskakuje mnie in plus. Świetny styl pisarski, potrafi zbudować klimat a jego opowiadania prezentują najróżniejsze gatunki. Jak na razie najbardziej zapadły mi w pamięci dwa opowiadania - jedno to właściwie antybaśń, a drugie to o tytułowej asystentce pisarza:) I prawie bym zapomniała o wielce ciekawym opowiadaniu science fiction o wygnaniu na obcą planetę i zabawie w Boga
Mnie Ford w UW zachwycił, co się rzadko zdarza przy tego typu literaturze. Niedługo zaczynam trylogię Cleya i po cichu liczę na to, że ktoś wyda pozostałe książki autora: powieść The Shadow Year oraz zbiory The Drowned Life i The Empire of Ice Cream.
Mnie w Fordzie z UW zachwycił Portret, świetnie się to czytało, ciężko się było oderwać, jeśli chodzi o opowiadania to już tak dobrze nie było, były teksty słabe jak i bardzo dobre, jako całość natomiast mocna 5/6.
_________________ Rządzić znaczy służyć. Ci, którzy sprawują władzę, są jej niewolnikami. Tylko wygnaniec jest wolny. (…) Jesteśmy silni, chociaż rządzimy bez użycia siły.
"Portret pani Charbuque/Asystentka pisarza fantasy"skończona.Podobało mi się i to bardzo.Opowiadania w większości bardzo dobre co w gotowych zbiorach nie zawsze się udaje.Portretowi mogę zarzucić tylko jedno,jest za krótki.Trochę szersze spojrzenie na świat bohaterów pozwoliłoby bardziej "wgryść" się w powieść.Każdą następną książkę Forda,jeśli ukaże się w naszym pięknym kraju,kupię z pewnością.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum