Hal Duncan to szkocki autor science fiction i fantasy zamieszkały w Glasgow, absolwent Glasgow University. Jego pierwsza powieść, Welin, ukazała się w sierpniu 2005 i została przetłumaczona na kilka innych języków oraz nominowana do World Fantasy Award i Locus Award. Atrament, kontynuacja Welinu, ukazał się w lutym 2007.
Jedno jest pewne, ta książka (Welin) nie jest dla czytelników niewytrwałych. Czyta się czasami ciężko i ma się niekiedy zwątpienie czy to nie jest bełkot szaleńca, ale autor chciał przez swój styl, czy też prowadzenie wątków pokazać na czym polega cała zabawa z Welinem. Udało mu się to moim zdaniem, ale przez ten styl właśnie wielu poległo. Sama książka jest świetna. Od samego początku wpada się w akcje, potem dochodzą kolejne wątki, nawarstwiają się. Pomysł jest przedni, a podczas lektury człowiek chce się dowiedzieć jak to się skończy, czym dokładnie jest Welin. Duncan chociaż niedoświadczony pisarz, buduje tajemnice i napięcie.
Po dłuższej przerwie wróciłem do czytania Atramentu. Na pierwszy rzut poszło 150 stron - czuję się trochę dziwnie po lekturze takiej książki w takiej ilości. No jedno jest pewne, nie jest to Welin. Chociaż Księga Wszystkich Godzin to raczej jedna całość, a nie dwie odrębne powieści, to początek czy też pierwsza część - Welin - był o wiele lepszy niż Atrament. W dużej mierze przyczyną jest to, że w Welinie był więcej mitologi i religii podanej w formie "bardziej prostej", w Atramencie mamy już totalne eksperymenty z tym i wariactwa, czasami ciężko złapać ten odpowiedni wątek. Mnie teraz czyta się bardzo dobrze, najbardziej irytowały mnie sceny z teatrem - czyli jak się nie mylę kolejna wariacja Duncana zaczerpnięta z Eurypidesa, czy też na podstawie. Jakoś mi to nie podeszło.
Jakby miał oceniać jednak całość Księgi wszystkich godzin to i tak jest świetna i w moim prywatnym rankingu stoi bardzo bardzo wysoko.
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
Ja póki co tylko o Welinie. Jest to ponoć książka, którą można albo pokochać albo znienawidzić. Ja zaliczam się do tej pierwszej grupy, Welin oczarował mnie od samego początku i mimo tego, że książkę czytałem długo (a to z braku większej ilości wolnego czasu) to wrażenia po lekturze były bardzo dobre.
Nie miałem problemów z odnalezieniem się w fabule, wszystko po jakimś czasie układało się ładnie w główce w jedną całość. Może na początku pomogło mi to, że sumeryjski mit o Inannie znałem już wcześniej, możliwe Ciekaw jestem czy Welin przetrzyma próbę czasu i stanie się kanonem tak jak Diuna. Nie wiem czy ta książka będzie miała jakiś wpływ na fantastykę, chyba jednak to właśnie wyjątkowość tak mi w tej pozycji się podoba. Możliwe gdyby coraz więcej pisarzy próbowało się zmierzyć z takim stylem opowiadania historii okazało by się to na dłuższą metę nużące.
Szczególnie do gustu przypadła ta, nie wiem jak to nazwać - może grupa opowieści nawiązujących do wypraw Hobbsbauma i Cartera do Kur oraz języka enkin.
A za jakiś czas zapewne powrócę do Duncana gdyż czeka na mnie jeszcze Atrement.
_________________ "Czytam, bo inaczej kurczy mi się dusza"
— Wit Szostak Bistro Californium
'Welin' jak na moj gust jest za bardzo udziwniony, ale w zadnym wypadku nie zaluje lektury.
Jakby to dziwnie nie brzmialo, sadze, ze o wiele trudniej by mi sie czytalo, gdybym wczesnej nie znal 'Zamieci' Stephensona, gdzie lopatologicznie wyjasniono conieco o mitologii sumeryjskiej.
Maeg napisał/a:
Mi szczególnie do gustu przypadła ta, nie wiem jak to nazwać - może grupa opowieści nawiązujących do Hobbsbauma i Cartera (obu) do Kur oraz języka enkin.
True - najciekawszy fragment powiesci.
_________________ We are the Dwarfs. You will be decapitated. Resistance is futile.
Skończyłem Atrament trochę go męczyłem i uważam za słabszą część Księgi wszystkich godzin. Za dużo wariacji, wiele eksperymentów, które często były niezrozumiałe dla mnie. Odejście też od mitologii i przejście do religii, rozpatrywania Biblii czy innych świętych ksiąg. Powodem może być też to, że Atrament już nie ma świeżości Welinu, no ale cóż...
grubshy napisał/a:
Jakby to dziwnie nie brzmialo, sadze, ze o wiele trudniej by mi sie czytalo, gdybym wczesnej nie znal 'Zamieci' Stephensona, gdzie lopatologicznie wyjasniono conieco o mitologii sumeryjskiej.
Tak, u Stephensona rozprawa Hiro z Bibliotekarzem była fenomenalna i to była czystej wody łopatologia.
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
Duncan jest moim językowym bogiem - jeszcze nigdy nie czytałam książki, której styl tak wrył głęboko mi się w umysł O.o jestem naprawdę zafascynowana warsztatem tego faceta. Możliwe, że to przez tą fascynację przebrnęłam przez Welin tak szybko, bo w sumie układanie sobie historii w głowie nie było moim głównym celem, tylko zachwycanie się słowami, jakże pięknymi konstrukcjami!
I z pewnością do Welinu wrócę, jak tylko się zapoznam z mitami sumeryjskimi, a potem Atrament *.*
_________________ "Jaka jest lepsza nagroda niż ta, kiedy unosimy broń nad pokonanym wrogiem, którym pogardzamy, a potem ją opuszczamy? O tak, szlachetność to najcenniejsza rzecz na świecie." H. Duncan "Atrament"
Obydwie powieści sa niesamowite. Mogę dodać od siebie, że czarujące. Teraz będę wieszczył: takim stylem nie da się "zreformować" gatunku ani go odmienić. To będzie jak grunge: w końcu zje własny ogon i przepadnie. Co nie zmienia faktu, że WELIN i ATRAMENT to przednia lektura, trudna i wymagająca - ale tylko w warstwie stylu. Fabuła to w sumie nic nowego, jeśli popatrzeć z dystansu. Niemniej jednak jest to jazda dla zaawansowanych. Nie można od nich zaczynać przygody z fantastyką.
MAG jest wielki - szata graficzna to majstersztyk pośród szarzyzny okładkowej na rynku.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Niemniej jednak jest to jazda dla zaawansowanych. Nie można od nich zaczynać przygody z fantastyką.
Niom, można się na tym "powiesić" bez większego wysiłku. ;P
romulus napisał/a:
Teraz będę wieszczył: takim stylem nie da się "zreformować" gatunku ani go odmienić. To będzie jak grunge: w końcu zje własny ogon i przepadnie.
Pewnie tak, Welin był zaskoczeniem, czymś świeżym, super wizją, itd. No ale wykorzystał swój potencjał i koniec. Niemniej jednak Duncan coś "pichci", zaskoczył raz, to może i drugi raz się tez uda.
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
Tak, u Stephensona rozprawa Hiro z Bibliotekarzem była fenomenalna i to była czystej wody łopatologia.
Fenomen fenomenem, ale jednak starcie z mitologią sumeryjską w "Welinie" sprawia więcej radochy
Pewnie już wszyscy wiedzą, że "Welin" mnie swego czasu zassał i nie chciał wypluć. Przeogromnie mi się podobało i polecam przeczytanie książki po raz kolejny każdemu. Za drugim razem wciąga jeszcze bardziej.
Potem był długo wyczekiwany "Atrament", przesuwanie terminu wydania i moje nerwy (eh... wspomnienia xD Jak się ukazał to polazłyśmy z Metz na piwo). Niestety nie podobał mi się już tak bardzo jak pierwsza część. Szczególnie rozczarowało mnie zakończenie, którego własną wizją karmiłam się w trakcie lektury. Tyle było gadania o tym, że wszyscy jesteśmy jednym wielkim, zwariowanym snem Jacka, a tu bach! Zakończenie w stylu kiepskiej powieści obyczajowej Coś za coś...
Jedno pozostałe niezmienione w trakcie lektury obu części- moja fascynacja postacią Jacka *.*
Jeśli o formę chodzi... Pamiętam, że zanim sięgnęłam po "Welin" naczytałam się różnych opinii o tym, że jest przekombinowana, że strasznie ciężko się czyta, że książka jest jakby pocięta na fragmenty, przetasowana i poskładana na chybił trafił. Teraz naśmiewam się w duchu z ludzi piszących, że po przeczytaniu 30 stron tego nie odczuwają i nie wiedzą o co chodzi autorom takich właśnie wypowiedzi. Pfff... sama tak miałam xDD Forma jest po prostu zachwycająca i trzeba ją poczuć, o!
_________________ W moim świecie wszyscy są kucykami, jedzą tęczę i kupkają motylkami.
Teraz naśmiewam się w duchu z ludzi piszących, że po przeczytaniu 30 stron tego nie odczuwają i nie wiedzą o co chodzi autorom takich właśnie wypowiedzi.
Bo na 30 stronach tego jeszcze nie ma, a na pewno nie w takiej formie jak później, jak wszystko nabierze tempa.
Bruja napisał/a:
Fenomen fenomenem, ale jednak starcie z mitologią sumeryjską w "Welinie" sprawia więcej radochy
To są dwa różne rodzaje przedstawienia mitologii. W Zamieci było to opisane i porównane do np. Jezusa, w Welinie mamy napisane mity na nowo, tak jak to widzi autor powieści.
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
To są dwa różne rodzaje przedstawienia mitologii. W Zamieci było to opisane i porównane do np. Jezusa, w Welinie mamy napisane mity na nowo, tak jak to widzi autor powieści.
Dlatego mówię, że w "Welinie" to starcie jest ciekawsze.
I może jestem skończoną ignorantką, ale jakoś nie ciągnie mnie do zapoznawania się z mitologią sumeryjską, starczy mi jej ;P
_________________ W moim świecie wszyscy są kucykami, jedzą tęczę i kupkają motylkami.
Welin... ach, pamiętam tą przyjemność z czytania, kiedy podczas lektury trzeba było się nieco bardziej wysilić niż przy zwykłej książce. Trójwymiarowe rozumienie czasu, cudo Później to oczekiwanie na Atrament (uczczone tym piwem ;P) i lekkie rozczarowanie Cóż, widać, że taką książkę, jak Welin można napisać tylko raz w życiu. Jestem ciekawa jak będzie się prezentowała, którą Duncan pisze czy ma napisać.
romulus napisał/a:
Teraz będę wieszczył: takim stylem nie da się "zreformować" gatunku ani go odmienić. To będzie jak grunge: w końcu zje własny ogon i przepadnie.
Coś w tym jest, już choćby pozycja Atramentu wskazuje na taki stan rzeczy. Co nie zmienia faktu, że jednak wolałabym żeby stało się inaczej
Brujka napisał/a:
I może jestem skończoną ignorantką, ale jakoś nie ciągnie mnie do zapoznawania się z mitologią sumeryjską, starczy mi jej ;P
Bo w to trzeba by włożyć już pewien wysiłek
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
Cóż, widać, że taką książkę, jak Welin można napisać tylko raz w życiu.
A to nie była początkowo jedna całość, a bezczelny wydawca stwierdził, że się nie sprzeda w jednym kawałku i podzielił?
Metzli napisał/a:
Bo w to trzeba by włożyć już pewien wysiłek
Maupa
Chociaż w sumie... xD Myślę, że raczej nie byłby większy niż ten włożony w lekturę "Welinu", a po tym co zrobił Duncan w tej książce szczerze wątpię żeby mi się spodobały. Raczej byłyby takie... nieświeże. Zawsze powtarzałam, że najważniejsze jest pierwsze wrażenie xD
Dobra, po prostu jestem leniwa i wolę sobie poczytać o motylicy wątrobowej czy innym owsiku.
_________________ W moim świecie wszyscy są kucykami, jedzą tęczę i kupkają motylkami.
"Welin" przeczytany już jakiś czas temu. To naprawdę dziwna lektura. Wymaga od czytelnika sporo skupienia i jak się liczy na szybkie jej przeczytanie, to raczej można zapomnieć (no chyba że jesteś Tyr i pochłaniasz po 60 stron na godzinę ). Jednak myślę, że warto, bo to naprawdę udany eksperyment literacki. Forma książki przykuwa uwagę, a styl autora daje dużo satysfakcji. To tak jakby pociąć książkę na kawałki i skleić po przetasowaniu. Mnie osobiście bardziej podobały się mity sumeryjskie niż prometejskie. Tak czy siak wiele do tej książki dodano i choćby dla tego warto ją czytać.
Zanim wezmę się za "Atrament" chyba jednak przeczytam "Welin" ponownie. Muszę sobie wiele przypomnieć.
Skończyłem "Welin". Kupiłem go niedawno, bo jak się nasłuchałem jak jego niewiele egzemplarzy zostało, to aż się przestraszyłem
Co mogę powiedzieć? Jak zacząłem czytać to miałem wrażenie, że to tylko "sztuka dla sztuki", czyli czytanie tylko żeby przeczytać, a nie mieć z tego jakąś frajdę czy coś Później się wkręciłem i pierwsza część mi się podobała, i to nawet bardzo. Fajnie były wplecione te mity sumeryjskie. I jak już sobie mniej więcej wszystko poukładałem, skończył się pierwszy tom, a zaczął drugi - czyli pomieszanie z poplątaniem Dla mnie było trochę zbyt dużo tych wszystkich Jacków, Tomów i Finnanów Podobał mi się wątek poszukiwania Arraty przez dziadka Jacka, ale ogólnie drugą część uważam za słabszą niż pierwszą.
Szatkowanie fabuły wcale nie było takie złe jak się obawiałem, ale pojawianie się tych samych postaci w różnych czasach i miejscach mogło zmylić.
Czytałem gdzieś, że najlepiej czytać tą powieść w kawałkach. Według mnie ejst właśnie na odwrót - lepiej przeczytać jak najwięcej naraz. Wtedy ma się wszystko na świeżo i można to jakoś poukładać.
Miałem problem z wystawieniem tej książce oceny na Biblionetce. Po pierwszej części chciałem dać 5 - fajna powieść, ale nie jakaś genialna. Ale druga część mnie zmęczyła i nie wciągnęła za bardzo. Dlatego dałem ostatecznie 4, ale z tendencją zwyżkową
Wolę jednak powieści pisane normalnie, z wyraźną fabułą
Wolę jednak powieści pisane normalnie, z wyraźną fabułą
A Welin takowej nie ma? Tylko pamiętam jak sięgnęłam po lekturze po inną książkę to odczułam coś na kształt ulgi, że tym razem będę mieć czas potraktowany w sposób liniowy Welin nie jest na pewno lekturą należącą do najłatwiejszych, jednak miejsce w UW jak najbardziej uzasadnione.
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
No i kolejną UW (4 z kolei) przeczytaną przeze mnie był właśnie 'Welin'. Książka oryginalna .... no to może tyle bo ogólnie to tej oryginalności miałem przesyt. Przetasowanie rozdziałów i ogólne jedynie patrzenie na to co się dzieje jakoś na mnie nie zadziałało. Zwłaszcza, że część motywów wykorzystanych w fabule znałem wcześniej więc wydawało mi się trochę przekalkowane w nową formę. Znane kiedyś schematy wykute w formie, w której będzie jak najbardziej nie czytelnie, że będzie się wydawać oryginalne. Jak dla mnie przerost formy nad treścią. Skakanie umysłowo i próbowanie złączenia w jedną logiczną całość nie ma w tym przypadku sensu i na końcu książka porostu jest nie skończona IMO bez rozwiązania kilku kwestii jak by sam autor o nich zapomniał. Zobaczymy może 2 część będzie lepsza.
Właśnie skończyłem ´Ucieczkę z piekła´. Hipnotyzująca. Głównie przez konstrukcję. Całośc pocięta na małe fragmenty, każdy jakby kręcono klip z danym bohaterem. Cięcie i następny. Niesamowite tempo i ciekawy kwartet bohaterów. ´Kupili´ mnie już za życia a w piekle było coraz lepiej.
Obraz piekła kładzie ´Listy z Hadesu´ na obie łopatki. Nie jest to co prawda ten format, który zaserwował nam Huberath w ´Karze wiekszej´, ale jest kilka fragmentów, świetnie wkomponowanych w rozwój wydarzeń, mówiących czym jest piekło. Naprawdę warto!
Obraz piekła kładzie ´Listy z Hadesu´ na obie łopatki.
Wreszcie nie jestem sam! Bo ja się Thomasem aż tak nie zachwycałem. A Duncan był ostry, brudny, bezkompromisowy i nie bawił się w sentymenty. A przy tym zaprezentował się w tym tekście bardzo odmiennie, niż w swoich dwóch powieściach, co w moich oczach dodało mu jeszcze kilka punktów.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Nie będzie. Powiem więcej jest słabsza, ja się strasznie męczyłem. Nie dla mnie te pozycje.
Romulus napisał/a:
Wreszcie nie jestem sam! Bo ja się Thomasem aż tak nie zachwycałem. A Duncan był ostry, brudny, bezkompromisowy i nie bawił się w sentymenty. A przy tym zaprezentował się w tym tekście bardzo odmiennie, niż w swoich dwóch powieściach, co w moich oczach dodało mu jeszcze kilka punktów.
Za to w opowiadaniu Duncan zdobył u mnie potężny kredyt zaufania. Świetnie napisane. Wg mnie najlepsze opowiadanie z FS UW. Jeśli będzie w ten sposób pisał kolejne książki to chętnie po nie sięgne.
_________________ "Kto czyta książki, żyje podwójnie"- U.Eco
Nie będzie. Powiem więcej jest słabsza, ja się strasznie męczyłem. Nie dla mnie te pozycje.
Pamiętam, że kupiłem Welin w ciemno. Przeczytałem jakieś 15-20 stron i stwierdziłem, że muszę mieć Atrament. I następnego dnia kupiłem. Faktem jest, że i mnie druga część już nieco męczyła w trakcie lektury. Ale ja to czytałem jednym ciągiem, bez przerwy. Z perspektywy czasu stwierdzam jednak, że warto było. A opowiadanie Hala z FWS jest chyba jego najprzystępniejszym w formie i treści tekstem wydanym w naszym kraju.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
A opowiadanie Hala z FWS jest chyba jego najprzystępniejszym w formie i treści tekstem wydanym w naszym kraju.
Fakt, ja jednak zdecydowanie wolę te mniej przystępne, szczególnie Welin. I nie rozumiem tych zachwytów nad Ucieczką z piekła Ale Thomas swoja wizją piekła po iluś tam stronach też mnie znudził, jakby przy próbie opisanie tego miejsca za każdym razem nie dało się uniknąć wpadania w banał.
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
No jak widać literatura Duncana wzbudza skrajne opinie. Potwierdza się to co już kiedyś było pisane na ten temat. Jednym podoba się to co innym wręcz przeciwnie To w pewien sposób przyciąga i jest niezłą reklamą
_________________ "Kto czyta książki, żyje podwójnie"- U.Eco
A Huberath ze swoim piekłem ala obóz koncentracyjny w Karze większej, nie mów mi, że też Cię znudził.
Kara Huberatha jest swietna
Metzli napisał/a:
Fakt, ja jednak zdecydowanie wolę te mniej przystępne, szczególnie Welin. I nie rozumiem tych zachwytów nad Ucieczką z piekła Ale Thomas swoja wizją piekła po iluś tam stronach też mnie znudził, jakby przy próbie opisanie tego miejsca za każdym razem nie dało się uniknąć wpadania w banał.
może nie nudził, historia sama w sobie ciekawa, barwna i dobrze napisana. Jeden tylko zarzut. Wszystko byłoby pieknie gdyby to był jakiś obcy świat, kolonia ziemska lub coś w ten deseń. Umieszczenie takiej akcji w ramach piekła trąci okrutną naiwnością. W rozważaniach religijnych Duncan jest strasznie zapóźniony i naiwny właśnie. To wizja piekła na poziomie gimnazjalisty lub najdalej wczesnego licealisty.
Mam takie pytanko - w pobliskim antykwariacie znalazłem Atrament niemal za grosze, jednak Wellinu nie umiem nigdzie dorwać. Mogę zacząć od Atramentu?
_________________ Teraz rozchodzi się po wszystkich salach, przeganiając zastałą woń dymu, alkoholu i potu, delikatny, mdławy aromat Śniadania: kwiatowy, przenikliwy, zaskakujący bardziej niż barwa zimowego słońca, przejmuje przestrzeń we władanie nie tyle za sprawą swej zwierzęcej ostrości czy natężenia, ile wskutek nader zawiłego wiazania molekuł, współuczestnicząc w sekretnej magii, dzięki której - co nieczęsto się zdarza - Śmierci tak wyraźnie daje się do zrozumienia, żeby się odpierdoliła - T. Pynchon
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Miałem cichą nadzieję, że to będą tylko delikatnie ze sobą powiązane powieści, jak choćby Wichry Smoczogór i Poszarpane granie Szostaka albo ten cały Potter. Cóż, trudno.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum