W ramach zapełniania białych plam naszego forum otwieram temat o Terrym Pratchecie i jego książkach. Właśnie podczytuje sobie "Złodzieja Czasu" (Elektra ) Nie jest na pewno najlepsza książka z cyklu, ale ma swoje dobre kawałki. Te kawałki są pozszywane i nazywają się Igor Z zawodowego punktu widzenia podobają mi się również metody nauczania Susan - szkoda, ze u nas się tak nie da. Nie ruszają mnie natomiast perypetie Kapłanów Czasu (oprócz Qu), zobaczymy co będzie dalej.
_________________ "Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
Świat dysku to naprawdę dobra seria. To tez mój początek z Fantasy. Może cykl nieco tasiemcowaty. Ale na pewno warty uwagi bo porusza w sposób dowcipny wile już bardziej poważnych kwestii. Pratchett to mistrz ironii satyry i człowiek bezbłędnie punktujący ludzie zachowanie. Czytając świat dysku nie raz widziałem ile w życiu jest absurdu.
Kolor magii (tom: 1)
Blask fantastyczny (tom: 2)
Równoumagicznienie (tom: 3)
Mort (tom: 4)
Czarodzicielstwo (tom: 5)
Trzy wiedźmy (tom: 6)
Piramidy (tom: 7)
Straż! Straż! (tom: 8 )
Eryk (tom: 9)
Ruchome obrazki (tom: 10)
Kosiarz (tom: 11)
Wyprawa czarownic (tom: 12)
Pomniejsze bóstwa (tom: 13)
Panowie i damy (tom: 14)
Zbrojni (tom: 15)
Muzyka duszy (tom: 16)
Ciekawe czasy (tom: 17)
Maskarada (tom: 18)
Na glinianych nogach (tom: 19)
Wiedźmikołaj (tom: 20)
Bogowie, honor, Ankh-Morpork (tom: 21)
Ostatni kontynent (tom: 22)
Carpe Jugulum (tom: 23)
Piąty elefant (tom: 24)
Prawda (tom: 25)
Złodziej czasu (tom: 26)
Kapelusz pełen nieba: Opowieść ze świata dysku (tom: 101)
Zadziwiający Maurycy i jego uczone szczury (tom: 102)
Wolni Ciutludzie (tom: 103)
Ostatni bohater
Rybki małe ze wszystkich mórz
Zapożyczone z Biblionetki.
Tigana napisał/a:
Nie jest na pewno najlepsza książka z cyklu, ale ma swoje dobre kawałki
Przeczytałem złodzieja czasu. Sam nie wiem co po tej książce oczekiwałem bo prawda nastroił mnie raczej ostrożnie do następnych dzieł Pratchetta. Pratachett napisał już tyle książek że wile rzeczy zaczyna nudzić i coraz trudniej czytelnika zaskoczyć, coraz bardziej widoczna jest schematyczności i wtórność. Właśnie to było największą wadą ZC. Początek potwornie mnie wynudził, spodziewałem się tego bo to zdarza się w Świecie Dysku. Jednak dalej nie było dużo lepiej. Fabuła co prawda ruszyła z miejsca ale wile rzeczy było nie do obrobienia i mało co mnie zaskoczyło. Książka może i Dobra ale Nihil Novi
Przydałoby się to posegregować i oddzielnie napisać tytułu ze Świata Dysku a oddzielnie te pozostałe ( o Tiffany). No i czy nie jest odwrotna kolejność, najpierw Wolni ciutludzie a potem Kapelusz?
_________________ Nie mów kobiecie, że jest piękna. Powiedz jej, że nie ma takiej drugiej jak ona, a otworzą ci się wszystkie drzwi.
Jules Renard
No i czy nie jest odwrotna kolejność, najpierw Wolni ciutludzie a potem Kapelusz?
Zgadza się. I można by już uwzględnić "Zimomistrza" czy jak mu tam.
"Złodziej czasu" podobał mi się więcej niż "Muzyka dusz" czy nawet "Kosiarz". Rozbrajał Igor (chociaż faktycznie T. Pratchett powinien sobie na pare książek go odpuścić), Pierwsza Zasada i czekolada. .Z zawodowego punktu widzenia spodobały mi się także zajęcie jakie prowadziła wnuczka ŚMIERCI w szkole - urodzona nauczycielka. No i 5 Jeźdźców Apokalipsy - chociaż ten wątek mógłby być poszerzony. Męczyła trochę religia ZEN - przemyślenia mnichów chociaż ciekawe po pewnym czasie męczyły.
_________________ "Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
O Pratchecie mam dość dziwne zdanie. Jestem obiektywna i nie sugeruję się orgazmami i zachwytami napływającymi z każdej strony na temat tego pana, jego książki czytam z rezerwą, staram się wykształcić własną opinię O.o i przyznaję, to trudna sztuka.
Od tego autora najpierw odrzuciła mnie okładka. Naciapane, nawalone, ściśnięte to wszystko, nie podoba mi się styl Kirby'a.
Ale później poznałam Ari i ona mi wcisnęła "Ruchome Obrazki". Przeczytałam, bez zachwytów. A później bodajże była "Wyprawa Czarownic", "Na glinianych nogach", reszty sobie nie przypominam. To znaczy, że Pratchett mnie ani ziębi, ani grzeje - od czasu czasu to dobry, humorystyczny przerywnik. A w równym stopniu, jeśli nie bardziej, bawi mnie Moore. Możecie zacząć rzucać kamieniami ;P
Ah, "Zadziwiający Maurycy i jego uczone szczury" podobały mi się bardziej. Na półce czekają "Wolni Ciutludzie", prezent od Toudiego xD
PS. Kidby jest lepszym rysownikiem ;P
_________________ "Jaka jest lepsza nagroda niż ta, kiedy unosimy broń nad pokonanym wrogiem, którym pogardzamy, a potem ją opuszczamy? O tak, szlachetność to najcenniejsza rzecz na świecie." H. Duncan "Atrament"
andy [Usunięty]
Wysłany: 2007-10-31, 18:42
Parę przeczytałem (pierwsze jeszcze w św. pamięci Fantastyce) wrażenia w zasadzie pozytywne, szczególnie za humor, ale ogónie to lubię cykle ale bez przesady na jakiejś 10 części to się powinno kończyć. Oczywiście jeżeli jest pisane przez jednego autora, bo mi z GW tu jeszcze ktoś wyskoczy
Za mną "Wiedźmikołaj" i "Piąty Elefant". I cóż, oba mi się podobały, oba były bardzo zabawne i miały jedną zaletę - wchodziły miło, szybko i przyjemnie, i coś mi zostało. Ogólnie bardzo pozytywnie mnie to wszystko zaskoczyło, bo do Pratchetta jakoś wcześniej przekonania nie miałem. Teraz go nabrałem i powiem tak - jest lekkie, miłe i przyjemne, a gdzieś w tle pobrzmiewa nuta powagi, refleksji etc... i taka powinna być książka :D
Teraz go nabrałem i powiem tak - jest lekkie, miłe i przyjemne, a gdzieś w tle pobrzmiewa nuta powagi, refleksji etc... i taka powinna być książka :D
Tylko go Wulf nie przedawkuj. W większej dawce Pratchett przestaje być śmieszmy, kolejne dowcipy bardzo do siebie zbliżone. Dwie książki ze "Świata dysku" jedna po drugiej to max.
_________________ "Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
Pratchett jest geniuszem. Przeczytałem część z książek i popieram przedmówców. Pod warstwą humoru wszelkiej maści znajduje się duża porcja refleksji. Taka filozofia na wesoło.
To co mnie zawsze rozbraja w książkach ze Świata Dysku to bohaterowie. Tak oryginalnie, ze swoimi odwiecznymi problemami o charakterze egzystencjalnym :D Rincewind, Marchewa, Vimes, magister Ridcully czy wymiatający pan Śmierć.
_________________ Bóg mi wybaczy. W końcu to jego fach. ~ Heinrich Heine na łożu śmierci
Pratchett nie dość, że jest rozrywką, to jeszcze rozrywką inteligentną. Doszukiwanie się w ŚD podobieństw do naszego świata odbitych w krzywym zwierciadle zawsze sprawia czytelnikowi dziką uciechę.
Książki tego autora uwielbiam niemalże maniakalnie. Pozycje zdarzają się genialne, lub ciut gorsze, co jednakowoż na moje uwielbienie do całego cyklu specjalnego wpływu nie ma.
Spoza cyklu "naj" jest "Kot w stanie czystym". Kto kiedykolwiek miał kota, ten z całą pewnością doceni prawdziwość książki oraz jej niepowtarzalny humor.
_________________ Pitbull- morderca miejsca w łóżku i Twoich kanapek.
Pratchett jest geniuszem. Przeczytałem część z książek i popieram przedmówców. Pod warstwą humoru wszelkiej maści znajduje się duża porcja refleksji. Taka filozofia na wesoło.
Nic dodać nic ująć. Ze Świata Dysku przeczytałem (i nabyłem) wszystkie tytuły - jedynie Ostatni Kontynent nie przypadł mi do gustu.
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
Zawsze wbija mnie w ziemie, pierwsza ksiazka gdzie spotykamy sie z konkretnymi bohaterami newazne, czy to Rincewind, wiedzmy czy Marchewa. Potem... coz nie to, ze slabe ale jakos nie ma juz tego powiewu swiezosci.
_________________ We are the Dwarfs. You will be decapitated. Resistance is futile.
Ja przeczytałam ze Świata Dysku tylko Straż! Straż!, Zbrojni, Muzykę Duszy oraz Rówoumagicznienie, więcej nie dałam rady.
Najbardziej podobały mi się te dwie o straży miejskiej. Dzięki Asu mam dostęp do wszystkich tomów, ale chyba poprzestanę na tym co już przeczytałam.
Nie wiem czy tasiemcem można nazwać coś, co nie ma jednej nawet bardzo rozbudowanej linii fabularnej. Mimo iż wiele książek łączą bohaterowie z sztandarowym Śmiercią na czele, to przecież spokojnie można czytać większość książek ze Świata Dysku wybiórczo i bez narzuconej z góry kolejności. Częstokroć łączy je tylko tło. To tak jakbyś nazywał cyklem wszystkie nowelki Prusa bo dzieją się w jednym uniwersum. Poza tym u Pratchetta każda książką jest nieco inna, w sensie takim, że P stara się wziąć pod lupę inne zagadnienia - o ile pierwsze książki są bezlitosną polewką z gatunku jakim jest fantasy [swoją drogą nic dziwnego, pierwsze książki Pratchetta są... Science Fiction! ] , to im dalej tym zaczyna się robić bardziej problematycznie - np. moim zdecydowanym faworytem są "Pomniejsze Bóstwa", poruszające kwestie wiary, systemu wierzeń, konfliktu religii z nauką. Generalnie wielkim fanem nie jestem [jak był w wawie się podpisywać, to ja byłem obok ale wolałem zjeść kebaba], ale myślę, że grzechem byłoby nie znać szczególne pierwszych książek ŚD a później to już wybiórczo wedle recenzji zaufanych [jak ktoś mi ufa to czytać "Bóstwa"! bo to jest debeściak tego pana].
Mam tego trochę, najbardziej podchodzi mi cykl o Straży. Aresztowanie smoka... "Marchewa, rzuć mu prawami"... Fajne teżbyło "Czarodzicielstwo" i "Kosiarz". Z przyjemnością czytałem "Sztukę Świata Dysku".
Niby porusza problemy egzystencjonalne, ale... Albo się śmieję, albo rozumiem :D
W czasie ostatnich wakacji poważnie sie wzięłam z Pratchetta i czytałam wszystko co mi wpadło w łapki. Uwielbiam to jego poczucie humoru i trafność spostrzeżeń. Najbardziej chyba lubie czytać o straży miejskiej. A Śmierć poprostu wymiata. Jednak rzeczywiście po przeczytaniu kilku(nastu) tomów dowcipy nie są już takie świerze.
A zauważył ktoś może podczas lektury, że jego ksiązki są przepełnione filozofią Chaosu?
_________________ Nie wolno się bać. Strach zabija duszę. Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie. Stawię mu czoło. Niech przejdzie po mnie i przeze mnie. A kiedy przejdzie, obrócę oko swej jaźni na jego drogę. Którędy przeszedł strach tam nie ma nic. Jestem tylko ja. Litania Przeciw Strachowi Bene Gesserit
Zauważył I to już dawno
Pratchett jest świetnym "ilustratorem" praw chaosu. Przedstawia je za pomocą pewnych obrazów, zdarzeń, sytuacji.
Niektóre sformułowania natomiast brzmią bardzo podobnie do tych, które możemy odnaleźć w "Proncipia Chaotica" Carolla.
_________________ Pitbull- morderca miejsca w łóżku i Twoich kanapek.
Jak na razie 'Kolor Magii', który kupiłam bratu rok temu na gwiazdkę, stoi na półce i mruga do mnie okiem - brak czasu robi swoje Bratu się podobał, może i ja się nań złapię.
makatka napisał/a:
Spoza cyklu "naj" jest "Kot w stanie czystym". Kto kiedykolwiek miał kota, ten z całą pewnością doceni prawdziwość książki oraz jej niepowtarzalny humor.
Tak *___* - mam kota arcyzbrodniarza Przyznam, że to właśnie 'Kot...' przyciągnął moją uwagą w kierunku Pratchetta. Zawsze to była półka wysadzana żółtymi grzbietami ^^'
Au revoir!
_________________ ***Nic nie jest prawdą, wszystko jest dozwolone***
Kiedy człowiek umiera, dusza jego przez trzy dni siedzi u wezgłowia śmiertelnego łoża i stara się zwracać plecami do ognia.
Po trzech dniach pojawiają się aniołowie i prowadzą duszę nad most Czinwat... TanBlog
Parę słów o "Zimistrzu".
Na wstępie muszę zaznaczyć, że moja opinia jest całkowicie subiektywna i baaaardzo spaczona
"Zimistrz" to trzecia książka z cyklu o Feeglach czy też Tiffany (Akwili xP), do której wreszcie nareszcie rękę przyłożył Cholewa. Różnice są kolosalne, czyta się to znacznie łatwiej i przyjemniej niż dwie poprzednie części, powiedziałabym nawet, że naturalniej Przede wszystkim Akwila Dokuczliwa stała się Tiffany Obolałą, a Fik Mik Figle- Nac Mac Feeglami. No i oczywiście język, którym posługują się Feeglowie... Łojzicku! xD
Książka mi się podobała, nie było to mistrzostwo, ale załapała dużego plusa po okropnym "Złodzieju czasu". Jest lekka, niewymagająca i jak zwykle u Pratchetta niesie kilka całkiem fajnych podtekstów i powodów do rozmyślań.
Najlepiej czytać w domciu, pod kocykiem z kubkiem czegoś ciepłego w łapie Ja czytałam w wypizganej klasie od historii i jeszcze bardziej wypizganym autobusie i nie było to zbyt przyjemne xD Biały syfek przeraża mnie w każdej postaci xP
Spoilerek, a jak...
Feeglowie próbujący pomóc ciut wiedźmie w romansowaniu przez załatwienie książki to dla mnie mistrzostwo xDD
Tak jak bardzo życiowe Zaciskanie Warg i Tupanie Nogą... etc. xD
A do mnie z kolei "Zimistrz" otrzymany na mikołajki uśmiecha się z półki, jak na razie bardzo odległej głównie z winy strasznego zmęczenia i stosu lektur, które muszą zostać zwrócone do biblioteki (tej publicznej bądź czyjejś prywatnej ).
Póki co, moją ulubioną częścią cyklu są "Trzy Wiedźmy" i wątpię, żeby "Zimistrz" to zmienił.
_________________ "Nie działaj pochopnie, gdy stajesz naprzeciw łysych, pomarszczonych i uśmiechniętych staruszków."
Terry Pratchett, "Złodziej czasu"
Achtung, achtung
W Merlinie do dnia 25 lutego (do 9 rano) trwa 35% promocja na prawie wszystkie (za wyjątkiem np. "Trzy wiedźmy" w twardej oprawie i "Zimistrz") dostępne w sklepie książki T. Pratchetta. Marsz na Berlin... (tfu...) na Merlin.
Świat Dysku-mniam Przeczytałem prawie wszystkie części i poza Złodziejem Czasu, który jakoś nie przypadł mi do gustu to całą resztę oceniam baaardzo pozytywnie.Najbardziej spodobał mi się ''Piąty elefant'' ze względu na dużą dawkę Vimesa jak i również za to że wrócił Gaspode Obecnie czytam Zimistrza i zachwycam się Nac Mac Feeglami
Właśnie odkładam "Straż nocną" na półeczkę (dzięki, Toudi). No cóż, niezły pomysł na zabawy z czasem i odwieczny problem historii alternatywnej Ale jednak w tej książce Pratchett stał się jakiś taki... hmm... patetyczny? No i niestety, zmiana na gorsze w dziedzinie okładki...
_________________ Paskudny otacza nas świat. Ale to nie powód, byśmy wszyscy paskudnieli. Yurga z Zarzecza
Eh... Mnie osobiście "Nocna straż" porwała. Zmiana jest widoczna, owszem, ale nie jest to zmiana na gorsze. Dawno nie czytałam TAKIEJ książki Pratchetta. Nic nie poradzę na to, że seria o straży jest moja ulubioną, a para Vimes- Vetinari tą naj naj xD
Czy "Nocna..." jest patetyczna? Chyba tak... nie zastanawiałam sie nad tym wcześniej, odebrałam ja raczej jaką jedną z głębszych książek. Nawet słynny Pratchettowski humor jest bardziej gorzki. Z drugiej strony nie brakowało momentów, w których łzy śmiechu pokazywały mi się w oczkach (sztuczka z piwem imbirowym xDD). I chociaż "Zbrojnych" w moim rankingu nic nie pobije, to "Nocna..." zasługuje na jakieś specjalne miejsce
_________________ W moim świecie wszyscy są kucykami, jedzą tęczę i kupkają motylkami.
A co do Nocnej straży to coraz bardziej mi się ta książka podoba. Chyba wymaga trochę czasu, żeby ją przetrawić. Zmiana u Pratchetta była widoczna już od jakiegoś czasu. Był coraz bardziej poważny, coraz bardziej refleksyjny. Teraz widać to ze zdwojoną siłą. Chyba będzie to tendencja na stałe i właściwie na to liczę. Bo śmiesznego Pratchetta się naczytałem a teraz coś innego.
Co do samej Straży to wielu bohaterów z cyklu o straży tu nie uświadczymy, a innych zobaczymy z zupełnie innej perspektywy. Vimes też nieco inny ale to chyba zmiana na lepsze. Ogólnie książka naprawdę warta przeczytania
Bruja napisał/a:
(sztuczka z piwem imbirowym xDD).
To było dobre. Ale mimo humoru też pokazywało jak myślą ludzie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum