[Carmilla]

Pamiętam że zaczęłam od Manitou, potem była Zemsta tegoż (motyw gwałcącego rpześcieradła też pamiętam, choć już kilkanaście lat minęło od tego czasu) a potem był Dżinn (bez toniku) - ten sam schemat fabularny co w Manitach, więc na jakiś czas dałam sobie spokój.
Potem było coś jeszcze, ale dokładnie nie pamiętam tytułu, coś co o wojownikach nocy traktowało... ale fabuła też mi się gdzieś w mro(cz)kach niepamięci rozmywa.
Potem jeszcze Ciało i krew - troche za duzo pomysłów jak na jedną książkę i później już nie pamiętałam czy to o Zielonym Jasiu czy o świni...
W każdym razie jakoś tak się do niego zraziłam... Bo jakby nie patrzeć poradniki erotyczne, do których dorzucono demony to jakoś tak średnio mnie kręcą (te bez demonów takoż).
A potem, zupełnie niedawno, wygrałam dzieś w radiu Czerwoną maskę. i stwierdziłam, że Masti bez seksu jest całkiem przyjemny.

A co do jego żony, to jak czytam jej imię to się zastanawiam, czy ona aby przypadkiem po prostu Wiesława nie jest, w skrócie (bo chyba nie zdrobnieniu) - Wieśka.

[Tixon]

Znajomy streścił mi ze dwie powieści (i było to zajmujące trzydzieści minut) - o nieśmiertelnych, żywiących się adrenaliną/strachem ludzi, oraz o prehistorycznym demonie i babilończykach którzy odkryli geometrię podróży w czasie. Sam przeczytałem jedno opowiadanie autora i po tej próbie dałem sobie spokój. Jeśli już horror, to King.

[ASX76]