Wiem, że reklama reklamą, ale jednak: "set a new standard for epic storytelling"??? Piekło i szatani!!! Trochę pokory!!! Trzeba będzie przeczytać, choć nie kupię jego powieści nigdy Ale mój czytelniczy sado-masochizm będzie silniejszy.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Jeżeli cześć pierwsza ci się podobała to możesz śmiało kupić następne i nie sugerować się krakaniem wron.
Właśnie chodzi o to, że tak średnio mi się podobała Ot, na zasadzie czytadła. Tzn. pewnie przeczytam, ale już nie kupię. Ale czytałam też dużo gorsze książki, więc nie jest źle.
Większość powieści ma to do siebie, że jakość spada z tomu na tom. Co mnie natomiast zdumiało w PPM, to to, że autorowi udało się stworzyć taką grubą powieść nie zanudzając mnie po drodze. Kiedyś czytałam grubą powieść popularnej w empiku pisarki, gdzie przez pół grubaśnego tomu było w koło o jednym...
AdamB napisał/a:
Serial natomiast,jest niezły (w kategorii seriali fantasy) (...)
Dobrze że dodane że w kategorii seriali fantasy, tylko że ja jestem baaardzo uprzedzona do takich produkcji (adaptacje fantasy) i mi się nie podobało. Ale zaznaczam, że widziałam tylko jeden odcinek! Więc mój osąd nie jest do końca sprawiedliwy....
Niesławny cykl "Miecz prawdy" powinienem skończyć gdzieś po pierwszym, góra drugim tomie. Wytrwałem do końca.
Mogę powiedzieć otwarcie, jesteś "bohaterem w swoim domu"
Czytałem sześć części Miecza Prawdy... i mogę jasno i wyraźnie powiedzieć że 3 części to jest maksimum jakie powinien stworzyć autor... Każda kolejna część to jest tylko i wyłącznie niepotrzebne przedłużanie powieści (kosztem psychiki czytelnika... i ewentualnie jego kieszeni ^^). Na początku się czytało w miarę lekko, ale później już od niechcenia (co u mnie jest rzadkością, zawsze czytam wszystko do końca, choćby nie wiem co, niewiele książek skończyłem po kilku stronach, ew. tomach).
Ogólnie rzecz ujmując, najbardziej boli kosmiczna ilość akcji przy bardzo małej ilości opisów miejsc, w których toczyły się zdarzenia, przeciętne postacie, strasznie naciągane emocje pomiędzy nimi, dialogi bez sensu (typowe zamulacze)...
Odnośnie kunsztu pisarskiego Goodkinda, niewiele się pomylił Tix, który jakiś temu jak mu napisałem że zabieram się za czytanie tego, napisał mi żebym lepiej przestał czytać literaturę średniej jakości a wziął się za coś poważniejszego Rzeczywiście jego literaturę mogę ocenić na bardzo średnią, bo nie powala ale także da radę ją przeczytać w PKSie aby zabić czas...
_________________
Ł napisał/a:
Fantastyka jest dziwką Stephesona, a nie Stepheson dziwką fantastyki.
James Joyce napisał/a:
Jest to wiek utrudzonego kurewstwa, po omacku szukającego swego boga.
Terry Goodkind, twórca bestsellerowego cyklu fantasy "Miecz Prawdy", po czterech latach milczenia wydał następne dzieło, którego sprzedaż już po miesiącu wywindowała go po raz kolejny na pierwsze miejsce listy bestsellerów "New York Timesa", jednocześnie spychając z tej pozycji najnowszą powieść George'a R.R. Martina.
W ten sposób autor odzyskał pozycję światowego lidera gatunku rozsławionego przez Tolkiena.
The Omen Machine przedstawia ciąg dalszy przygód dobrze znanych nam bohaterów...."
Czyżbyśmy mieli do czynienia z ponownym nakręceniem popularności fantasy jako gatunku i detronizacją paranormali? Eeee, nieee.... ale to ciekawe że n-ty tom cyklu z miejsca łapie taką sprzedaż. Pytanie tylko ile ja utrzma - czy to nie jest tylko chwilowy zryw tych którzy na ten tom czekali. A wygląda na to, że trochę ich było
_________________ Tekst to tylko pretekst do podtekstu...
Czyżbyśmy mieli do czynienia z ponownym nakręceniem popularności fantasy jako gatunku i detronizacją paranormali? Eeee, nieee.... ale to ciekawe że n-ty tom cyklu z miejsca łapie taką sprzedaż. Pytanie tylko ile ja utrzma - czy to nie jest tylko chwilowy zryw tych którzy na ten tom czekali. A wygląda na to, że trochę ich było
To już przebrzmiała sprawa. Rzeczywiście Goodkind załapał się na 1 miejsce w jednym notowaniu list bestsellerów (co nie powinno dziwić, bo poprzednie tomy radziły sobie podobnie), ale po kilku tygodniach jest już na 17. Dla porównania Martin, który utrzymuje się na topkach już dwukrotnie dłużej spadł obecnie na miejsce 4. Po porównaniu danych można spokojnie uznać, że książki Martina sprzedają się wielokrotnie lepiej.
To już przebrzmiała sprawa. Rzeczywiście Goodkind załapał się na 1 miejsce w jednym notowaniu list bestsellerów (co nie powinno dziwić, bo poprzednie tomy radziły sobie podobnie), ale po kilku tygodniach jest już na 17. Dla porównania Martin, który utrzymuje się na topkach już dwukrotnie dłużej spadł obecnie na miejsce 4. Po porównaniu danych można spokojnie uznać, że książki Martina sprzedają się wielokrotnie lepiej.
Czyli zadziałał dokładnie ten mechanizm o którym pisałem: stosunkowa wąska grupa długo czeka na jakiś produkt, kiedy się on wreszcie pojawia kupują go z miejsca i nakręcają dużą sprzedaż na początku, ale większość potencjału sprzedażowego jest juz wyczerpana. W liczbach bezwzględnych to już inna bajka...
_________________ Tekst to tylko pretekst do podtekstu...
Nastąpił też tak zwany efekt krawata. Autor notki zobaczył, że Goodkind jest na pierwszym miejscu listy bestsellerów i w tym momencie ciasno zawiązany krawat odciął mu dopływ krwi do mózgu, wraz z tlenem i substancjami smolistymi z papierosa. Następuje chwilowe zamroczenia i popełnione zostaje zdanie:
Cytat:
W ten sposób autor odzyskał pozycję światowego lidera gatunku rozsławionego przez Tolkiena.
A tak swoją drogą to Goodkinda nigdy nie czytałem.
Podobno nie warto, ale ja ten wniosek wyciągnąłem drogą dedukcji. Otóż zachwycał się tym mój kolega, który jest wielkim fanem prozy Jacka Piekary.
A dla mnie to jest proza kominkowa (piecowa gorzej brzmi).
Ja byłam twarda i doszłam bodajże do ósmego. Ale ileż ja musiałam mieć wtedy wolnego czasu, żeby marnować go na ten cykl Nie warto, chyba że komuś się naprawdę nudzi.
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Tylko go nie kupuj. Chyba że naprawdę stać cię na taką rozrzutność Ja przeczytałem całość. Choć zdarzało się także, że kartkowałem. Gdyby mi kazano wybierać, to wolałbym jednak Charlaine Harris
A serial rzeczywiście był familijnie denny.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Goodkind jest be, bee, beee, beeee.....
A pomijając stadne zachowania to jest normalny cykl fantasy, całkiem średniego poziomu, raczej dla dorosłego czytelnika. W kategorii przygodowego fantasy wyróżnia się ciekawą historią świata i kilkoma interesującymi pomysłami fabularnymi. Na świecie ma dość liczną grupę fanów.... a na tym forum akurat nie poznamy obiektywnej oceny gdyż kilka osób, z uporem wartym lepszej sprawy, uznało za punkt honoru gnoić faceta na całego a inni... beee, beeee......
Cykl "Miecz prawdy" nie jest ani gorszy ani lepszy od wielu innych podobnych. Ekranizacja nie ma za wiele wspólnego z książkami gdyż scenarzyści, jak to często bywa, uznali, że smiesznie będzie wymyślić własne historie tylko w bardzo ogólnych zarysach nawiązujące do sagi.
No cóż jeżeli znaleźli się na świecie fani np takiego gówna jak "Failing Sky" to i ten serial może się podobać.
A pomijając stadne zachowania to jest normalny cykl fantasy, całkiem średniego poziomu, raczej dla dorosłego czytelnika. W kategorii przygodowego fantasy wyróżnia się ciekawą historią świata i kilkoma interesującymi pomysłami fabularnymi. Na świecie ma dość liczną grupę fanów.... a na tym forum akurat nie poznamy obiektywnej oceny gdyż kilka osób, z uporem wartym lepszej sprawy, uznało za punkt honoru gnoić faceta na całego a inni... beee, beeee......
Jesli to jest normalny cykl fantasy, to jak to świadczy o gatunku? Jak najgorzej Jak o literaturze dla młodych onanistów, z przetłuszczonymi włosami i problemami z cerą i ograniczonymi intelektualnie do poziomu vidżejów z Viva Polska
AdamB napisał/a:
No cóż jeżeli znaleźli się na świecie fani np takiego gówna jak "Failing Sky" to i ten serial może się podobać.
"Brunner... Ty świnio"
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Jesli to jest normalny cykl fantasy, to jak to świadczy o gatunku? Jak najgorzej
Ojej, uwierzyłeś, że fantasy to literatura wysoka?
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Jesli to jest normalny cykl fantasy, to jak to świadczy o gatunku? Jak najgorzej
Ojej, uwierzyłeś, że fantasy to literatura wysoka?
Nie, ale po Martinie, Eriksonie, czy nawet (!!!) Jordanie uwierzyłem, że można pisać wielotomowe cykle i nie zanudzić czytelnika A nawet być oryginalnym. Goodkind poza zrzynaniem na chama, nie umie niczego. Wyszły mu tylko Mord Sith, ale do czasu aż zabrał się za nie główny bohater, dzielny Rysiek z Lasu i zrobił z nich smętne baby, karykatury lesb z pejczami
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Swoją drogą, ile jest dobrych wielotomowych (liczmy, że 5+) cykli fantasy, szczególnie epic i high?
___
Z nowszych tak, gdzieś od lat 80.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
jak dla mnie:
pierwszy tom był całkiem całkiem... a im dalej w las tym gorzej... udało mi się chyba dobrnąc do piątego i się poddałam.
powinno to się dawać jako przymusową lekturę ludziom w szpitalu... zdecydownie po kilku częściach organizm sam w przerażeniu zacząłby zdrowieć dopominając się uwolnienia od katorgi czytania.
_________________ Pitbull- morderca miejsca w łóżku i Twoich kanapek.
Nie, ale po Martinie, Eriksonie, czy nawet (!!!) Jordanie uwierzyłem, że można pisać wielotomowe cykle i nie zanudzić czytelnika A nawet być oryginalnym.
I na tym właśnie, chyba polega twój problem z Goodkindem. A fakty są takie, że nie istnieje gatunek literacki składający się z samych znakomitości. Nie wszystko co nie jest bardzo dobre musi być bardzo złe, są jeszcze rzeczy pośrodku: cała szara, normalna (czyt. przeciętna) masa autorów średnich i do takich można śmiało, beż uprzedzeń, Goodkinda zaliczyć. Obrażanie czytelników jego książek, wymyślanie im od brudnych onanistów (swoją drogą interesujące dlaczego?) niczego nie zmieni a jedynie podkreśla jakiś dziwny, chory stosunek do tej serii. Jest rzeczą zastanawiającą jak można tak nienawidzić cyklu a przeczytać tyle tomów. Jakiś masochizm? A tak w ogóle to przyznaj się co ci ten facet zrobił? Zrzyna od innych? A kto dzisiaj tego nie robi? I dlaczego jego ksiażki kojarzą ci się z onanizowaniem? Ty chyba musisz go znać osobiście.
Romulus napisał/a:
"Brunner... Ty świnio"
"Spokojnie, Kloss - perfidię bolszewików znamy nie od dziś!"
Jest rzeczą zastanawiającą jak można tak nienawidzić cyklu a przeczytać tyle tomów. Jakiś masochizm?
Czy Ciebie dziwi literacki masochizm?
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum