Maeg napisał/a: |
(...) czasami aż nie chce się czytać dalej bo znów kolejne oczywistości. |
Cytat napisał/a: |
Tymczasem pojawiła się cała szkoła literacka zbudowana według zupełnie nowych, strukturalnie odmiennych zasad: nie z odgórnej myśli, z charakteru silnej jednostki, lecz z ruchu oddolnego. W wielkim uproszczeniu można rzec, iż to rynek - zapotrzebowanie czytelnicze - ją stworzył. |
Jacek Dukaj napisał/a: |
Autorzy FS - choć przecież różnego wieku i z różnych środowisk literackich - piszą prawie w ten sam sposób. Rozróżnić ich w anonimowej próbce tylko po formie to rzecz niewykonalna. Szanse dają może tylko autorzy ustanawiający dolną i górną granicę tego spektrum, tzn. Andrzej Pilipiuk i Jarosław Grzędowicz. |
Jacek Dukaj napisał/a: |
Rzecz najłatwiejsza do wskazania, bo niejako "na wierzchu": podobieństwo językowe. |
Jacek Dukaj napisał/a: |
Poruszamy się w konwencji powieści przygodowej z jasno określonymi zasadami i celami intrygi lub w jeszcze ściślejszej konwencji kryminału. Takie są zasady literatury popularnej. |
Jacek Dukaj napisał/a: |
Regułą jest miksowanie elementów fantasy, SF i horroru - Grzędowicz z "Panem Lodowego Ogrodu" i "Popiołem i kurzem" może także pod tym względem zostać uznany za autora sztandarowego. W różnych proporcjach ingrediencji ta mieszanka działa w "Nocarzu" Kozak (...) |
Jacek Dukaj napisał/a: |
Owo mieszanie elementów pochodzących z różnych porządków ontologicznych nie służy wszakże prezentacji jakichś eksperymentów myślowych, zadawaniu pytań serio o naturę rzeczywistości, naukowego poznania itp. Rozgrywa się to na poziomie scenografii, dla osiągnięcia efektu "fajności": bohater ze spluwą i mieczem jest dwa razy bardziej cool od tego tylko z mieczem lub tylko ze spluwą. |
Jacek Dukaj napisał/a: |
Poszczególni autorzy mają oczywiście bardzo różne przekonania polityczne, różną ideologię prezentują, mniej lub bardziej wprost (Grzędowicz i Pilipiuk to np. zdeklarowani libertarianie, obyczajowo konserwatywni), istnieje jednak IMO wspólny mianownik. Pytanie tylko, na ile stanowi on wyróżnik akurat "szkoły FS". Idzie mi mianowicie o takie przedstawienie człowieka, relacji międzyludzkich, całej obudowy psychologicznej - które nie wykracza poza możliwości pojęciowe czytelnika kilkunastoletniego, gimnazjalisty (choćby najbardziej inteligentnego). |
Jacek Dukaj napisał/a: |
Autorzy FS mocno się przyczynili do odwrócenia tego wektora atrakcyjności: 15 lat temu polski bohater w sztafażu fantasy, horroru czy SF (także przecież kryminału) to była żenada i niezamierzona komedia - a dzisiaj to jest właśnie cool. |
Jacek Dukaj napisał/a: |
W ostatnich latach (ucząc się na własnych błędach) FS dotarła do stylistyki okładek przypominającej tę właściwą okładkom DVD hollywoodzkich hitów lub gier komputerowych. Czytelnicy FS przynależą już do nowego kodu estetycznego, w kontraście do którego tradycyjne okładki książek są po prostu za mało "wypasione". |
Łukasz Orbitowski napisał/a: |
Do cech wyróżniających język autorów dorzuciłbym graniczącą z fobią niechęć do długich akapitów jako do czynnika rzekomo utrudniającego lekturę. Jeśli weźmiemy "Pana Lodowego Ogrodu", znajdziemy całe strony zapełnione zdaniami w osobnych linijkach, co, jak sądzę, stanowi próbę uświadomienia czytelnikowi, że akcja akurat biegnie szybko albo bohater gorączkowo nad czymś się zastanawia. Nie zmienia to zasadniczo wysokiej oceny powieści Grzędowicza, ale zabawę, oprócz śledzenia losów Vuko i następcy tronu, może dać także rozpoznawanie tempa akcji po samych akapitach bez przeczytania jednego słowa: długi to wolniej, króciutki - lecimy do przodu. Tu książka zmienia się w wykres siebie samej. |
Wit Szostak napisał/a: |
Trudno podać tu wyczerpującą listę powodów, dla których pisarze wybierają "przeźroczysty język". Na pewno można wskazać na jakiś element kalkulacji: książki o głębokiej stylizacji opatrywane są w recenzjach stosownymi ostrzeżeniami. Często z recenzji, zwłaszcza sieciowych, widać wprost, że język przeszkadzał w lekturze, gdyż stawiał opór, nie pozwalał pochłaniać setek stron naraz. Warto zauważyć, zupełnie na marginesie tej dyskusji, że często trudność, jaką sprawiał język, była diagnozowana jako "powolna akcja". Powolna lektura przekładała się na spowolnienie - czysto subiektywne - biegu fabuły. Ale sądzę, że "przeźroczysty język" wynika z tego, że język jest po prostu przeźroczysty dla autora. Autor siada do pisania, ma cały świat w głowie, jakiś schemat fabuły, a język, byle poprawnie stosowany, jest mu tak samo obojętny, jak kolor klawiatury. |
Jacek Dukaj napisał/a: |
„Średniowiecze przestało już być cool. Rycerze, konie, miecze, czarodzieje - to już nawet dla nastoletnich czytelników okazuje się zbyt infantylne. (Zauważcie, że "Harry Potter" to właśnie taka hybryda ontologiczna, sklejająca baśń o magii ze współczesnością). Inercja cykli jest bardzo duża, więc te "Miecze prawdy" itp. będą jeszcze przez lata zdobywać szczyty list bestsellerów kolejnymi tomami - ale coraz większa część czytelników ucieka już w inne Neverlandy, co innego rozpala ich wyobraźnię. A wyjścia są dwa: albo hardcore historyczny, albo "magia uwspółcześniona". I autorzy FS odpowiadają na to zapotrzebowanie nawet nie z zimnej kalkulacji "popyt-podaż", ale dlatego, że sami wciąż są przede wszystkim czytelnikami, fanami. "O, jakie fajne - też napiszę coś takiego! |
Wit Szostak napisał/a: |
A ja jeszcze raz powtórzę, że w tej hybrydowości widzę akurat jedną z najwartościowszych cech polskiej fantasy - w tym szkoły FS. To dowód, że nie mamy do czynienia z mechanicznym kopiowaniem schematów "światotwórczych". |
Jacek Dukaj napisał/a: |
„Tak. Tylko takie pytanie: na ile to jest skutkiem faktycznych przekonań autorów, a na ile wynika z konwencji fabularnej? W literaturze sensacyjnej musi się dużo dziać, więc bohater musi przejmować inicjatywę. Filmy akcji z pasywnymi protagonistami mieszczą się raczej w szufladce komedii qui pro quo. Natomiast na pewno Pilipiuk i Grzędowicz kreują takie postaci z premedytacją. Najprostsze wyjaśnienie jest takie, że autorzy FS po prostu kopiują wzorce osobowościowe znane z hollywoodzkich blockbusterów. To w polskich filmach smutny inteligent snuł się od jednej brzyduli do drugiej; hollywoodzka Fabryka Snów promieniuje natomiast tym młodzieńczym optymizmem, naiwną energią. |
Jacek Dukaj napisał/a: |
Przyznaję, chciałem Was trochę podpuścić, licząc na jakiś gorący spór. "Jakiej literatury popularnej potrzebujemy" - rzucam to jednak w pewnym kontekście: unormalnienia kultury (w szerokim jej rozumieniu). Nie mam zupełnie skojarzeń misyjnych, nie chcę ciągnąć za włosy do wyjątkowości; patrzę na świat i marzy mi się w Polsce pewna zdrowa równowaga, we wszystkich dziedzinach, więc i w literaturze. Stąd wniosek, że literatura popularna powinna być np. dostarczycielem współczesnych archetypów, ikon masowej wyobraźni. Np. w Wielkiej Brytanii całe pokolenia myślą o sobie Adrianem Mole czy Bridget Jones. W Stanach seriale w rodzaju "Simpsonów" czy komiksowa mitologia superbohaterów stanowią punkt odniesienia dla dzieci i dorosłych. Zdolność do generowania przez kulturę popularną (w tym literaturę) takich symboli - całych języków, kodów na nich opartych - stanowi IMO o żywotności danej kultury i jej odrębności w kulturze globalnej. Polska fantastyka dała nam na razie Wiedźmina i Wędrowycza. U młodszych autorów FS nie widzę jednak nawet prób stworzenia takiej fikcyjnej indywidualności - bo tu trzeba zaryzykować, zagrać "charakternie". |
Łukasz Orbitowski napisał/a: |
Uważam też, że Wędrowycz i Wiedźmin to całkiem sporo jak na dwie dekady, zwłaszcza po kilkudziesięciu latach kompletnej posuchy. |
Łukasz Orbitowski napisał/a: |
Zastanawiam się nad czymś innym - w wypowiedziach autora "Kuzynek" nieustannie pojawia się wątek literackiego przedszkola. O, tak to wygląda: owszem, może nie jest to literatura ambitna, ale uczy czytania, to jak stawianie pierwszych kroków, potem można pobiec i sprintem. Czyli sięgnąć po Huberatha, Myśliwskiego, innymi słowy autorów "nierozrywkowych". |
Wit Szostak napisał/a: |
Czy w naszej fantastyce jest jeszcze miejsce na debiuty "fantastyki poważnej"? Na pewno miejscem na to nie jest FS, jak również te oficyny, które coraz bardziej dryfują w tym kierunku. |
Dabliu napisał/a: |
A mnie bardzo ciekawi, którzy autorzy należą do tej sławetnej "szkoły FS"? Ale tak konkretnie, po nazwiskach i bez zmiłowania. |
Dabliu napisał/a: |
A mnie bardzo ciekawi, którzy autorzy należą do tej sławetnej "szkoły FS"? Ale tak konkretnie, po nazwiskach i bez zmiłowania. |
toto napisał/a: | ||
|
toto napisał/a: |
Przynależność do szkoły FS sprawia język, którym się autorzy posługują, nazwany przez Trio DOS przeźroczystym i prostym. |
Młodzik napisał/a: |
A najlepszym dowodem na omylność Dukaja jest nieszczęsna dyskusja S.O.D. o książkach Fabryki Słów. Takiego stężenia bzdur dawno nie uświadczyłem. |
Szostak napisał/a: |
A zauważcie, że pokolenie debiutujące w FS - znów piszę o pewnym typie, a nie konkretnych ludziach - tłumaczy swój brak kontaktu z mainstreamem (nie tylko polskim, warto dodać) nawet nie własnymi doświadczeniami czytelniczymi, co cytowaniem "klasyków antymaistreamizmu" w polskiej fantastyce: Piekary, Ziemkiewicza i innych. Kilkakrotnie gadałem z ludźmi, którzy z radością nie zachodzą na półki z prozą współczesną, bo na jakimś konwencie ów klasyk udowodnił im, że to "pseudointelektualny bełkot".
Przekonanie, że w mainstreamie z definicji nic ciekawego wydarzyć się nie może, jest w fandomie powszechne. |
Dukaj napisał/a: |
Ale można wskazać kilka for (forum "Science Fiction", forum "Fahrenheita", w mniejszym stopniu forum "Nowej Fantastyki"), na których autorzy FS się udzielają, pośrednio lub bezpośrednio wymieniając poglądy, a przede wszystkim - prezentując swą wizję literatury czytelnikom.
Wychwyciłem kilka silnych memów, powielanych potem w recenzjach itp.: "Fantastyka to literatura rozrywkowa" (w domyśle: "czego wy od niej wymagacie?"). "Ludzie to czytają (kupują), a zatem jest to dobre". "Ludzie tak nie mówią" - zarzut, że język książki brzmi nazbyt literacko. "Szybko się czyta" - najwyższa forma pochwały, oznaczająca tekst nie stawiający czytelnikowi oporu, oparty na wyraźnym suspensie fabularnym, który "przymusza" do prędkiego doczytania go do końca. |
Młodzik napisał/a: |
Generalizował aż do przesady.
Autorzy Fabryki - z wyjątkiem Grzędowicza- czytają tylko kiepskiej jakości fantastykę rozrywkową, więc też taką właśnie piszą. Anna Kańtoch zrecenzowała 3/4 Uczty Wyobraźni (dzięki czemu sam zainteresowałem się tą serią), a przecież nikt nie powie, że to marne książki. Pilipiuk z kolei nie raz nie dwa chwalił się znajomością kanonu głównego nurtu oraz zupełnie zapomnianych książek. Dalej fora fantastyczne: Dukaj stwierdził, że ich użytkownicy rajcują się tylko kiepską fantastyką, a ja siedzę już dobre trzy lata na forum Fahrenheita i z autopsji wiem, że to bzdura. Pewnie jeszcze sporo nonsensów by sie znalazło, ale te najbardziej zapadły mi w pamięć. |
Młodzik napisał/a: |
Ci pisarze, nie mówię, że wszyscy, piszą tak jak piszą, nie dlatego, że nie wiedzą, że można inaczej, po prostu zwyczajnie chcą tak pisać. Są świadomi swoich umiejętności i swojego targetu. |