MadMill napisał/a: |
Chociaż buddyzm, który wydawałoby się powinien być pierwszoplanowy ze względu na religię autora, a jest on ukazany tylko miejscami i raczej przemycone do powieści są jakieś niuansiki. |
MadMill napisał/a: |
Fremeni za to reprezentują islam. |
MadMill napisał/a: |
2. Mesjasz Diuny (Dune Messiah, 1969) |
Liv napisał/a: |
Tego słowa jeszcze nigdy nie słyszałam, w rozmowie o Herbercie ... Ale zawsze musi być ten pierwszy raz. |
Toudisław napisał/a: |
(...) Ledwo już teraz pamiętam o co biegało w 2 następnych tomach. Tylko Diunę pamięta,m dość dobrze. To chyba o czymś świadczy |
Cytat: |
Mówisz sztampowe, ale zauważ, że w czasie kiedy Herbert pisał Diunę, owy motyw takim nie był. |
ASX76 napisał/a: |
O zaawansowanej sklerozie? ![]() |
ASX76 napisał/a: |
Kolejne części są słabsze od pierwszej, lecz określenie "sztampa" jest tu zdecydowanie nie na miejscu. |
Toudisław napisał/a: | ||
Czytaj uważnie ![]() |
Pijący_mleko napisał/a: |
Poza kronikami przeczytałem jeszcze Epizod z Jezusem oraz Efekt Łazarza. |
Tixon napisał/a: |
Przede wszystkim nie kupuję tego świata - wizja autora z monopolistyczną na podróże kosmiczne Gildią, sami Freemeni i ich zwyczaje, czy też Bene Gesserit jest dla mnie nieprzekonująca. |
Tixon napisał/a: |
Dalej, niezmiernie wkurzające były przemyślenia postaci, na które można było się co krok, natknąć. Jedna wypowiedź i każdy kto ją słyszy musi ją przeanalizować, pomyśleć nad nią, a narrator nam usłużnie podaje. |
Tixon napisał/a: |
ale już motyw wybrańca to przegięcie - raz można to znieść, ale tu co chwila okazuje się, że główny bohater jest niezwykły w każdej dziedzinie, ot chodząca doskonałość - szlachetny, dobry, z umysłem geniusza, doskonale wyszkolony, władający tajemnymi mocami, przystojny, czuły kochanek, przywódca religijny, prorok, polityk. Aż rzygać się chce. |
Ł napisał/a: |
Co jest nie rzekonywującego w Gildii, Wolanach czy BG? |
Ł napisał/a: |
Sięgnij po nowe Diuny Herberta juniora i Andersona. Tam nie ma wkurzających przemyśleń. |
Ł napisał/a: |
No nie po przez setki lat siostrzyczki siedziały i układały drzewa genealogiczne najbardziej wpływowych rodów, żeby wyszedł im jąkający się półmózg z małą fujarką. I tak im w sumie nie wyszło, bo chciały dziewczynkę. |
Tixon napisał/a: |
Raz, samo istnienie monopolisty. Nie wierzę, że za wszelkie podróże w kosmosie tylko oni odpowiadają. Co więcej, w ich mocy leży umieszczanie satelity na orbitach, co ponoć jest piekielnie drogie (Leto mający w lennie najbogatszą znaną planetę nie jest w stanie sobie na nią pozwolić. |
Tixon napisał/a: |
Wolanie żyją sobie na pustyni, w ciężkich warunkach. Mają reżim wody, własną filozofię z nią związaną i są lepsi w walce od elitarnych żołnierzy Cesarza. Żołnierzy, którzy nie dość, że również mieli ciężkie warunki egzystencji, to jeszcze mają wyszkolenie. A tu się okazuje, że piaskowi ludzie kładą ich jak zborze. |
Tixon napisał/a: |
Bene Gesserit. Cudowne zdolności postrzegania, znakomita kontrola nad własnym ciałem, oddziaływanie na ludzką podświadomość, zdolność podświadomego uwodzenia. |
Tixon napisał/a: |
Taa, setki lat siostrzyczki dobierały cechy - ci są szlachetni, więc weźmiemy te geny, tamten jest znakomitym wojownikiem, więc też się nada, o a ten jest cudownym kochankiem, zawsze ta cecha się przyda. Jasne, uważaj, bo w to uwierzę. |
Ł napisał/a: |
Gildia nie ma monopolu na podróże kosmiczne. Ona ma monopol na technologie zakrzywiania przestrzeni + przedewszystkim nawigowanie w tym stanie. A to jest najszybszy sposób podróżowania i najbardziej opłacalny sposób przmieszczania się więc nie opłaca się ani żadnemu graczowi zadzierać z Gildią, ani Gildii brać odpowiedzialność polityczną za rządzenie. Nic prostszego. Co do satelity to mósiałbyś przytoczyć cytat, z tego co pamiętam to chodzi tylko o status i kontrolowanie Arrakis, na który Gildia ma specjalne baczenie. |
Ł napisał/a: |
Mieli przewagę terenu, przewagę liczebną, lepsze dowodzenie. I czerwie. Czego chcieć więcej? Sięgnij do wiedzy historycznej i przypomnij sobie wietnamy i inne takie. |
Ł napisał/a: |
Bene Gesserit to zinstytucjonalizowany topos nadwornego maga |
Ł napisał/a: |
Bagaż genetyczny Poula dawał ma na starcie olbrzymią przewagę nad innymi ludźmi. Nie dziedzczy się szlachectwa ale prawda jest taka że dzięki temu że Paul nie miał wad wrodzonych, miał olbrzymi iloraz inteligencji, odpornośc na zmęczenie i całą reszte cech stricte biologicznych to miało to jednoznaczne porzełożenie na jego trening. A że otaczano go od młodości różnymi mistrzami różnych dziedzin, narzucono mu nieludzki rygor który mógł przetrwać własnie daltego że był nadczłowiekiem - implikacje dla jego psychiki i charakteru są jasne. Atryda wbrew pozorom miał dość prosty i jasny kręgosłup moralny ponieważ od dziecieństwa był chowany niemal jak żółnierz/dowódca oddziału specjalnego a ci dylematów nie mają w naturze. To nie był zblazowany księże który z nudów wymysla problemy i dramaty. Z gówna się bata nie ukręci, a Paul nie byłby tym kim był gdyby nie jego również jego podkręcone hodowlą geny. Przemyśl to sobie. |
Tixon napisał/a: |
Na jedno wychodzi : kto chce podróżować w przestrzeni, musi prosić/płacić. Gildia odpowiada więc za wszelki transport pomiędzy układami, pobierając za to olbrzymie sumy solarisów. Powstanie i istnienie tego tworu akceptuję, ale jedynie jako Licentia poetica. |
Tixon napisał/a: |
Co do satelity, cytatu nie pamiętam, nie podam więc. Ogólnie chodziło o to, że Leto nie mógł wystawić satelity obserwującej planetę, bo Gildia się nie chciała zgodzić - powiedziała, że nie ważne ile by oferował, będzie za mało. |
Tixon napisał/a: |
Przypomnę, że mówimy o czasach rusznic laserowych i lotów kosmicznych. Gdzie do umieszczenia satelity niezbędna jest Gildia ze swoją technologią. Znaczy technologia umieszczania satelity też jest unikatowa? Czy po prostu Diuna się zestarzała? |
Tixon napisał/a: |
Jasne. Uważaj, bo uwierzę w taką propagandę. W praktycznie każdym spotkaniu (mogę się mylić, nie liczyłem) Fremeni kopią tyłek Sardaukarzom, ponosząc znacznie mniejsze straty. Szczytem jest atak na jedną z siedzib Fremanów, gdzie doborowe siły Imperatora, atakujący z zaskoczenia(!) dostają wpiernicz i uciekają. Kto ich tak załatwił? Kobiety, starcy, dzieci. Lepsze dowodzenie? Przewaga liczebna? Czerwie? Gdzie? I autor, i Ty, kit wciskacie. |
Tixon napisał/a: |
Maga, szpiega i zabójcy (nie zapominając o wojowniku). I o to właśnie wchodzi - wrzucenie tego wszystkiego do jednego wora z napisem Beme Gesserti. |
Tixon napisał/a: |
Znam trochę bohaterów, którzy z tego bądź innego powodu maja przewagę nad zwykłymi ludźmi i są nadczłowiekami, czy to poprzez sprawność fizyczną, umysłową, posiadanie mocy (magicznych i nie tylko), trenowanie pod okiem mistrzów i zabawy genami. Jednak nie przypominam sobie, aby którykolwiek z nich był chodzącym ideałem. Zastanów się nad tym. |
Tixon napisał/a: |
Na jedno wychodzi : kto chce podróżować w przestrzeni, musi prosić/płacić. Gildia odpowiada więc za wszelki transport pomiędzy układami, pobierając za to olbrzymie sumy solarisów. Powstanie i istnienie tego tworu akceptuję, ale jedynie jako Licentia poetica. |
Tixon napisał/a: |
Jasne. Uważaj, bo uwierzę w taką propagandę. W praktycznie każdym spotkaniu (mogę się mylić, nie liczyłem) Fremeni kopią tyłek Sardaukarzom, ponosząc znacznie mniejsze straty. Szczytem jest atak na jedną z siedzib Fremanów, gdzie doborowe siły Imperatora, atakujący z zaskoczenia(!) dostają wpiernicz i uciekają. Kto ich tak załatwił? Kobiety, starcy, dzieci. Lepsze dowodzenie? Przewaga liczebna? Czerwie? Gdzie? I autor, i Ty, kit wciskacie. |
Tixon napisał/a: |
Na jedno wychodzi : kto chce podróżować w przestrzeni, musi prosić/płacić. Gildia odpowiada więc za wszelki transport pomiędzy układami, pobierając za to olbrzymie sumy solarisów. Powstanie i istnienie tego tworu akceptuję, ale jedynie jako Licentia poetica. Autor sobie tak wymyślił. Jego prawo. Nie czuję się jednak przekonany, aby takie coś, będące gigantycznym ograniczeniem, mogło długo funkcjonować czy chociaż powstać. No dobra, powstać - jako jedyni posiadający unikalną technologię. Ale na jak długo technologia jest unikalna? |
Tixon napisał/a: |
Co do satelity, cytatu nie pamiętam, nie podam więc. Ogólnie chodziło o to, że Leto nie mógł wystawić satelity obserwującej planetę, bo Gildia się nie chciała zgodzić - powiedziała, że nie ważne ile by oferował, będzie za mało.
Przypomnę, że mówimy o czasach rusznic laserowych i lotów kosmicznych. Gdzie do umieszczenia satelity niezbędna jest Gildia ze swoją technologią. Znaczy technologia umieszczania satelity też jest unikatowa? Czy po prostu Diuna się zestarzała? |
http://www.politykaglobalna.pl/2009/04/kosmiczne-wojny/ napisał/a: |
Narodowa Polityka Kosmiczna jest dokumentem, który wytycza amerykańskie priorytety odnośnie kosmosu. Została, po raz pierwszy, sformułowana w 1996 r. za kadencji Billa Clintona. Analogiczny dokument powstał też za kadencji Georga W. Busha – 31 sierpnia 2006 r. NPK stawia sobie za cel wykorzystanie przestrzeni okołoziemskiej do realizacji zagranicznej polityki USA oraz podkreśla znaczenie kosmosu dla bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych. Bushowska “nowelizacja” dokumentu zakłada całkowitą dominację USA w kosmosie (mowa jest odrzuceniu pretensji innych państw do przestrzeni i ciał niebieskich, a także rozwijaniu programów kosmicznych wolnych od ingerencji innych państw). Z tego wynika, iż USA będą bardzo niechętnie spoglądać na wszelkie nowe próby usankcjonowania działań w kosmosie przez społeczność międzynarodową. Poza tym, doktryna zakłada aktywną obronę amerykańskich interesów w kosmosie. Może to oznaczać, iż Stany Zjednoczone będą starały się blokować obce działania w przestrzeni poprzez politykę odstraszania i blokowania przepływu technologii mających umożliwiać militarną eksploatację kosmosu. |
Tixon napisał/a: |
Jasne. Uważaj, bo uwierzę w taką propagandę. W praktycznie każdym spotkaniu (mogę się mylić, nie liczyłem) Fremeni kopią tyłek Sardaukarzom, ponosząc znacznie mniejsze straty. Szczytem jest atak na jedną z siedzib Fremanów, gdzie doborowe siły Imperatora, atakujący z zaskoczenia(!) dostają wpiernicz i uciekają. Kto ich tak załatwił? Kobiety, starcy, dzieci. Lepsze dowodzenie? Przewaga liczebna? Czerwie? Gdzie? I autor, i Ty, kit wciskacie. |
Tixon napisał/a: |
Maga, szpiega i zabójcy (nie zapominając o wojowniku). I o to właśnie wchodzi - wrzucenie tego wszystkiego do jednego wora z napisem Beme Gesserti. |
Tixon napisał/a: |
Znam trochę bohaterów, którzy z tego bądź innego powodu maja przewagę nad zwykłymi ludźmi i są nadczłowiekami, czy to poprzez sprawność fizyczną, umysłową, posiadanie mocy (magicznych i nie tylko), trenowanie pod okiem mistrzów i zabawy genami. Jednak nie przypominam sobie, aby którykolwiek z nich był chodzącym ideałem. Zastanów się nad tym. |
Tixon napisał/a: |
Jasne. Uważaj, bo uwierzę w taką propagandę. W praktycznie każdym spotkaniu (mogę się mylić, nie liczyłem) Fremeni kopią tyłek Sardaukarzom, ponosząc znacznie mniejsze straty. Szczytem jest atak na jedną z siedzib Fremanów, gdzie doborowe siły Imperatora, atakujący z zaskoczenia(!) dostają wpiernicz i uciekają. Kto ich tak załatwił? Kobiety, starcy, dzieci. Lepsze dowodzenie? Przewaga liczebna? Czerwie? Gdzie? I autor, i Ty, kit wciskacie. |
Tixon napisał/a: |
Znam trochę bohaterów, którzy z tego bądź innego powodu maja przewagę nad zwykłymi ludźmi i są nadczłowiekami, czy to poprzez sprawność fizyczną, umysłową, posiadanie mocy (magicznych i nie tylko), trenowanie pod okiem mistrzów i zabawy genami. Jednak nie przypominam sobie, aby którykolwiek z nich był chodzącym ideałem. Zastanów się nad tym. |
AM napisał/a: |
To nie była technologia. Członkowie gildii, dzięki mutacjom i stosowaniu melanżu byli zdolni do zakrzywiania czasoprzestrzeni i dzięki temu odbywania podróży międzygwiezdnych. Wszelkie wytwory technologii, umożliwiające podróże międzygwiezdne przestały istnieć w czasie Jihadu Butleriańskiego. Więc taka rola gildii jest jak najbardziej możliwa, bo nie zależy od czegoś, co można łatwo odtworzyć. |
Ł napisał/a: |
Nie do końca. Zakrzywianie przestrzeni jest możliwe dzięki silnikom Holtzmana - i to jest czysto techniczny aspekt. W starym cyklu było to tylko wspomniane (ale jednak), w "Legendach Diuny" dorobiono do tego całą genealogie. W każdym razie to napęd powoduje zakrzywienie przestrzeni a nie nawigator - nawigator/komputer nawigacyjny jest jednak potrzebny żeby przeprowadzić przez te zakrzywienie statek bezpiecznie do celu. |
toto napisał/a: |
Po pewnych wydarzeniach w przeszłości komputery są tam zakazane (przynajmniej potężne komputery, które byłyby potrzebne żeby trochę policzyć). |
AM napisał/a: |
Legendy, to "wytwór" syna i jego kumpla, zostawmy je więc w spokoju. Sam Frank, o ile dobrze pamiętam, nigdy nie poświęcił temu zagadnieniu zbyt wiele miejsca (i raczej nie użył sformułowania silniki Holtzmana). |
Toudisław napisał/a: |
Z tego co mnie pamięć nie myli Nawigator był tylko nawigatorem i miałem sterować okrętem a nie go " napędzać " I bardziej mi tutaj do opini Ł
|
Ł napisał/a: |
Tixon teraz twoja sytuacja przypomina Saudarkara który włączył tarcze pośrodku pustyni Arrakis
wszystkie czerwie na ciebie pędzą |
Pijący_mleko napisał/a: |
Według mnie autor pisząc powieść fantastyczną specjalnie zlikwidował komputery. Kiedy pisał tę powieść technologia komputerów była jeszcze bardzo młodą dziedziną i nikt jeszcze nie wiedział jak ona będzie się rozwijać.
Ten drobny zabieg spowodował ze powieść tak szybko się nie starzeje. |
toto napisał/a: |
Piloci Gildii, dzięki treningowi i przyprawie są w stanie zastąpić te komputery. Ale trening wymaga wiedzy i przyprawy, i w tym momencie tylko Gildia może sobie na to pozwolić - czyli mamy monopol. |
Ł napisał/a: |
Poczytaj następne części to się dowiesz że monopol Gildii był elementem ciągłej gry, i w końcu został przełamany. |
Ł napisał/a: |
Jest to de facto jednostronna deklaracja monopolu siłowego USA w przestrzeni kosmicznej. Jak oni uznają sobie że jakiekolwiek państwo zagraża ich interesom poprzez umieszczenie czegoś na orbicie, to przyznają sobie prawo do reakcji. Wiesz jakie było HALO jak chińczycy zestrzelili swojego satelitę? Na identycznej zasadzie działa Gildia w uniwersum Herberta, z tym że z względu na swoją specyfike zostało to oddane jeszcze bardziej. |
AM napisał/a: |
Fremeni byli po prostu najlepsi i to wyraźnie jest uzasadnione w książkach. Po pierwsze, egzystowali w jeszcze bardziej ekstremalnych warunkach, niż Saradukarzy i to od tysięcy lat (przeżywali tylko najsilniejsi i najlepiej wytrenowani). Po drugie, nie używali tarcz, które na Diunie były bezużyteczne z powodu czerwi. Dzięki temu nie mieli złych nawyków podczas walki (spowolnione ruchy itp.). Po trzecie, to był ich teren. |
Spellsinger napisał/a: |
Jak słusznie ktoś zauważył jest to pewne przebarwienie. Ale trzymając się alegorii, Fremeni od tysiącleci żyli na poligonie, a nie byli szkoleni, jak Sardaukarzy. Herbert sportretował ich jako nację survivalistów i fanatyków. Przez co Fremeni są fajni |
Ł napisał/a: |
Musisz zacytować, bo sądzę że tak jak w przypadku satelit nie całkiem zrozumiałeś o czym piszesz, a ja wolę się odnośc do tekstu źródłowego. |
Ł napisał/a: |
Za dużo DnD bratku - kiedyś nie było tak "klasowego" wyobrażenia magów. W rzeczywiści dobre jest porównanie BG do organizacji szpiegowskiej gdzie szpieg również musi posiadać wiele talentów i umiejętności. A sam zakon również posiadał specjalizacje - przeciez nie każda siostrzyczka była prawdomówczynią i nie wszystkie w równym stopniu posługiwały się ww. mocami. |
Spellsinger napisał/a: |
Cóż, widocznie nie pojąłeś czym jest Kwisatz Haderach. |
Toudisław napisał/a: |
A co do Tixa. Wielkim Fanem Diuny nie jestem ale ty już gadasz jak potłuczony |
Spellsinger napisał/a: |
I oglądasz chińskie bajki ![]() |
Tixon napisał/a: |
Walka Fremenów z sardaukarami - z 10 sar atakujących z zaskoczenia życie straciło 7, zabili dwóch Fremenów, czterech ranili. (536-537). |
Tixon napisał/a: |
wcześniej czy później "monopol" ten zostanie zlikwidowany. |
Toudisław napisał/a: |
Tłumaczą ci to. Nie byli przygotowani na taki opór. Z tymi "Super Gwardiami" nigdy nie wiadomo na ile są elitarne a na ile skuteczne. Podobne sytuując się już działy gdy mała grupa wyżynała dużą. |
Toudisław napisał/a: |
Zastąpiony co najwyżej. Wypowiesz USA wojnę o księżyc ? Innym teraz nie zależy na kosmosie a jak będzie zależeć to USA będzie miało taką przewagę że nie podskoczysz. Gildia ma swój monopol tak jak Wielka Brytania miała go Np. Na herbatę. Monopol ejst Gwarantowany przez Imperatora oraz Władców Diuny |
Tixon napisał/a: |
a) odkryć jak powstaje
b) spróbować wytworzyć sztuczną c) spróbować przenieść wytwarzanie na inne planety. |
Tixon napisał/a: |
Przykład z herbatą ciekawy, ale ja na działce swoją miętową hoduję |
Toudisław napisał/a: |
I o tym jest właśnie cykl poniekąd widać nie uważnie czytałeś |
Tixon napisał/a: |
I dalej - zadziwiające jest, że nikt przez tyle lat nie próbuje obejść czy złamać tego przykazania. Wszystkie inne są łamane, ten jeden jest żelazny i nie do złamania. Po prostu nie wierzę w to |
Tixon napisał/a: |
omputery które służyły do wysłania człowieka na księżyc, czy wspomagające liczenie trajektorii lotu były proste w porównaniu do obecnie stosowanych. Zaś tym nadal brakuje do bycia podobieństwem naszego umysłu - do tego jeszcze długa droga. Więc zgodnie z przykazaniem zabronione jest tworzenie myślących maszyn, ale to nie dotyczy prostszych systemów obliczeniowych, zwyczajnych komputerów. Które w takim razie powinny istnieć ![]() |
Tixon napisał/a: |
a) odkryć jak powstaje |
Tixon napisał/a: |
b) spróbować wytworzyć sztuczną |
Tixon napisał/a: |
c) spróbować przenieść wytwarzanie na inne planety. |
Tixon napisał/a: |
Nie kupuję tego tłumaczenia. Prosto i zwyczajnie dla mnie autor tutaj zmyśla. |
Tixon napisał/a: |
Tej kolego, ja mówię o Diunie. W której to na planetę gdzie od wieków trwa wydobycie przybywa nowa zmiana i dopiero ona pyta się o punkt a. |
toto napisał/a: |
W tym problem, że Diuna/Arrakis jest jedyną planetą we wszechświecie, na której żyją czerwie mogące wytwarzać przyprawę. Mimo wielu prób nie udało się na żadnej innej planecie odtworzyć takich samych warunków, które pozwalałyby na uniezależnienie się od Diuny. |
Tixon napisał/a: |
"Na nieszczęście - powiedział Imperator - wysłałem tylko pięć transporterów z lekką grupą zaczepną, która miała wziąć jeńców na przesłuchanie. Uszliśmy cudem z jednym transporterem i trzema jeńcami. Zważ baronie, na to, że moi sardaukarzy zostali niemal wybici przez oddział złożony głównie z kobiet, dzieci i starców. To dziecko [Alia, lat 4] prowadziło jedną z grup szturmowych." |
Tixon napisał/a: |
Więc zgodnie z przykazaniem zabronione jest tworzenie myślących maszyn, ale to nie dotyczy prostszych systemów obliczeniowych, zwyczajnych komputerów. Które w takim razie powinny istnieć ![]() |
Tixon napisał/a: |
I dalej - zadziwiające jest, że nikt przez tyle lat nie próbuje obejść czy złamać tego przykazania. Wszystkie inne są łamane, ten jeden jest żelazny i nie do złamania. Po prostu nie wierzę w to |
Tixon napisał/a: |
Więc jednak można monopol przełamać? Ale w następnych częściach... Wiesz, to wcale mnie nie pociesza. |
Tixon napisał/a: |
Skoro przyprawa jest taka niezwykła, to należy : a) odkryć jak powstaje b) spróbować wytworzyć sztuczną c) spróbować przenieść wytwarzanie na inne planety. |
Tixon napisał/a: |
Ja to rozumiem. Takie coś może powstać. Ale problem w tym, że to długo się nie utrzyma. Bo na jakiej zasadzie USA to sobie przyznało? Posiadają technologie? Owszem, tak jak inne kraje. I inne kraje wcale nie będą biernie się przyglądać; wcześniej czy później "monopol" ten zostanie zlikwidowany. |
Tixon napisał/a: |
Wiesz, najlepiej o tym zakonie świadczy fakt, że jego członkini ma w nosie plan rozłożony na setki lat i zamiast córki rodzi syna, bo ma taki kaprys. |
Tixon napisał/a: |
Nie będę zachwycał się na siłę czymś, co mnie nie zachwyca, bo to Diuna i ma status nietykalnej. |
Ł napisał/a: |
my po prostu wykazujemy ci że twój sposób rozumowania jest błędny albo wręcz tendencyjny. Może coś takiego nadaje się do analizy chińskich bajek, ale wybacz w przypadku Diuny większość twoich zarzutów jest po prostu maksymalnym naciąganiem albo błędnym wnioskowaniem opartym na bardzo pobieżnej lekturze. |
Ł napisał/a: |
WSZYSTKO TO JEST W NASTĘPNYCH CZĘŚCIACH GENIUSZU. |
Ł napisał/a: |
W powieści obserwujesz kilka lat, z świata który Herbert miał rozplanowany na kilka tysiącleci. Chciałbyś żeby wszystko stało się naraz na potrzeby twojej satysfakcji fabularnej? I kto tu jest nieprawdopodobny... |
Ł napisał/a: |
Choć Herbert wyraxnie napisął że istnieje taka planeta jak IX, gdzie balansuje się na granicy tego prawa.
|
dworkin napisał/a: |
Chyba dla każdego jasnym jest, że myślą Herberta nie było stworzenie powieści super wiarygodnej pod względem psychologicznym/technologicznym/ekonomicznym, lecz nadanie pewnego przekazu, który skłaniałby do przemyśleń owej natury. Autor celowo wyolbrzymił lub wyostrzył pewne aspekty, by zwrócić na nie uwagę. Zatem wyciąganie/naciąganie technicznych szczegółów, by oceniać Diunę przez ich pryzmat, świadczy o powierzchniowym potraktowaniu tej lektury. Szczególnie szaloną zdaje mi się pretensja co do "nadmiernej ilości przemyśleń". Dla mnie Diuna zawsze była kopalnią filozoficznych refleksji. To jakby narzekać na zbyt wysoką zawartość alkoholu w okowicie.
Zresztą te zarzuty (imo) są wydumane nawet pomijając zamierzenia Herberta (kontrargumenty w większości już padły). Mogę się zgodzić, że coś w nich jest, jednak nie to jest ważne w utworze. Jeśli przyłożyć podobną miarę do całej klasyki sf, prędko okazałoby się, że większość opowieści jest jeszcze bardziej niedopracowana od historii Paula Atrydy. |
Tixon napisał/a: |
Co mogę interpretować jako przyznanie mi racji - jeśli w kolejnych częściach następuje uzupełnienie brakujących elementów, to w pierwszej tego nie ma. Ergo - moje rozumowanie jest poprawne. |
Tixon napisał/a: |
I zauważ, że Diuna ani Gildia nie powstały z miejsca - mają ponad 10 tyś lat tradycji - sama ta data to jest "Od powstania Gildii". Czyli mamy już 10000 lat istnienia takiego stanu. Tyle. |
Tixon napisał/a: |
Znowu - w którym tomie? Bo gdybyś zapomniał, ja cały czas o wrażeniach po pierwszym |
Tixon napisał/a: |
Ł z tego zrobił diunową awanturę. |
Spellsinger napisał/a: |
Bo wyjaśniono konkretne wątki w późniejszej częściach cyklu?! OMG. |
Spellsinger napisał/a: |
Bo my rozpatrujemy cykl? Mamy szersze pole perspektywy? Heloł? Jest tam ktoś pod czaszką? |
Cytat: |
I słusznie, że zrobił. |
Spellsinger napisał/a: |
Bo my rozpatrujemy cykl? Mamy szersze pole perspektywy? Heloł? Jest tam ktoś pod czaszką? Zresztą o technologii IX pada sugestia w pierwszym tomie chyba nawet. |
dworkin napisał/a: |
Szczególnie szaloną zdaje mi się pretensja co do "nadmiernej ilości przemyśleń". Dla mnie Diuna zawsze była kopalnią filozoficznych refleksji. |
Cytat: |
I zauważ, że Diuna ani Gildia nie powstały z miejsca - mają ponad 10 tyś lat tradycji - sama ta data to jest "Od powstania Gildii". Czyli mamy już 10000 lat istnienia takiego stanu. Tyle. |
Lichemaster napisał/a: |
Podsumowując... Moim skromnym zdaniem kolega Herbert chciał za dużo o zbyt dużej ilości i jak zazwyczaj bywa nie wyszło... |
Tixon napisał/a: |
Co mogę interpretować jako przyznanie mi racji - jeśli w kolejnych częściach następuje uzupełnienie brakujących elementów, to w pierwszej tego nie ma. Ergo - moje rozumowanie jest poprawne. |
Tixon napisał/a: |
I zauważ, że Diuna ani Gildia nie powstały z miejsca - mają ponad 10 tyś lat tradycji - sama ta data to jest "Od powstania Gildii". Czyli mamy już 10000 lat istnienia takiego stanu. Tyle. |
Tixon napisał/a: |
Chciałbym? Przypisujesz mi motywacje, aby zaraz ją wykpić. |
Tixon napisał/a: |
Znowu - w którym tomie? Bo gdybyś zapomniał, ja cały czas o wrażeniach po pierwszym |
Tixon napisał/a: |
Ł z tego zrobił diunową awanturę. |
Lichemaster napisał/a: |
No więc może zacznę od tego, że się przywitam. Jak znajdę odpowiedni temat to rozwinę. Ale do rzeczy. Jakiś czas temu przeczytałem Diunę Herberta będąc nastawionym dość optymistycznie i otwarcie. Następnie natrafiłem na mur literacki w postaci tej książki. Przeczytałem powyższy temat i muszę się zgodzić z Tixonem. To, że książka jest wspaniała i wielka i w ogóle wow to niestety jest zdanie większości, do której nie mogę się wpisać. Rozumiem, że to co zaraz napiszę spowoduje pojawienie się czegoś takiego ![]() Co do największych fajerwerków... Przyprawa Geriatryczna Melanż... no sorry ale już nazwa daje czadu... kumpel nie był w stanie uwierzyć, że ktoś napisał o tym w książce i musiałem mu skany przesyłać... Sam pomysł na środek dopingujący jest całkiem przyjemny ale znów poszło Frankowi trochę za bardzo... No bo nie oszukujmy się gdybym był szefem gildii, która trzęsie całym imperium i wszystkim to zrobił bym wszystko, żeby się od niej uniezależnić. Dostawy z jednej planety, krytycznej dla istnienia całej potęgi na pewno nie powierzył bym w ręce jakichś tam Atrydów czy innych Harkonnenów... skoro trzęsę całym wszechświatem to sam bym zajął planetę, wyciął w pień atomówkami fremenów i hodował czerwie... z resztą ja rozumiem jak oni mogli się stać monopolistami i jak mogli ten monopol utrzymać ale, że dopiero po jaka tam data była? 10000 lat od powstania gildii? ktoś pomyślał żeby złapać ich za przyprawową mosznę i szantażować to już zakrawa na lekki absurd... no sorry ale we wszechświecie na pewno było kilku kumatych ludzi nie tylko uberPaul... nawet będąc imperatorem i mając fafnaście legionów sardaukarów bym to zrobił... no bo jak oni tacy do przodu jasnowidze byli a zamiarów Bene Geserit nie wykumali? no sorry... Co do kobitek... hah... no takiej organizacji to jeszcze nie widziałem... i w zasadzie nie powinienem bo szczerze wątpię czy była by w stanie się utrzymać przez parę wieków w takiej sile żeby omotać cały wszechświat... na ziemi tego próbowano... jak wiemy zakon templariuszy po większości skończył nabity na pale, spalony na stosach czy rozniesiony na widłach co bardziej entuzjastycznych chłopów... nie będę komentował ich nadnormatywnych zdolności bo to czysta licencia poetica. O i jeszcze koncepcja maszyn... no z jednej strony mamy zakaz tworzenia kompów co doprowadza do powstania gildii a z drugiej strony mamy ornitoptery, transportowce na trasie planeta - orbita, zgarniarki i całą masę elektronicznego stuffu w tej czy innej postaci. Więc skoro są kompy to po co nawigatorzy? Troszkę to nie jasne... jeżeli w innej części wyjaśnione to nie czytałem mam prawo nie wiedzieć. No i jeszcze wrócę do Paula i polityki... Miał chłop swoją fremenkę i fajnie, ale w świetle wszelkich znanych mi praw dziedziczenia tronu to następcą powinien był być jego potomek z Irulaną... ale jak wiemy ją zostawił w stanie sterylnym... i jeszcze jedna drażniąca rzecz... cytaty z jej kronik... no ratunku "złote myśli Muad'diba", "Historia Muad'diba", "Sennik Muad'diba","Kuchnia fremeńska wg. Muad'diba" no ratuuuunnnnkuuuuu!!! Podsumowując... Moim skromnym zdaniem kolega Herbert chciał za dużo o zbyt dużej ilości i jak zazwyczaj bywa nie wyszło... |
Lichemaster napisał/a: |
W jednym zdaniu? Bo chcesz ustosunkować się do mojej wypowiedzi. A pisać w punktach nie lubię bo osoby dyskutujące nie odnoszą się do całości wypowiedzi tylko cytują punkt po punkcie i próbują udowodnić, że piszący jest wielbłądem. Tekst ciągły wymaga skupienia uwagi na całości problemu więc nie zamierzam ułatwiać. |
Spellsinger napisał/a: |
Herbert: Zrobiłem zajebisty sos do spaghetti.
Tixon & Lichemajster: Ale nie na teflonowej patelni i nie mieszałeś drewnianą łyżką, dlatego jest do dupy. |
Lichemaster napisał/a: |
A mnie się wydaje, że po prostu nie potraficie przyjąć do wiadomości, że ktoś może mieć inne zdanie... nasza argumentacja opiera się na subiektywnym odbiorze książki a argumentacja wygląda mniej więcej tak |
Lichemaster napisał/a: |
i na marginesie daruj sobie przekręcanie mojego nicka bo to szczeniackie i nie przystoi dyskusji między dorosłymi ludźmi z góry dziękuję.
|
Lichemaster napisał/a: |
A mnie się wydaje, że po prostu nie potraficie przyjąć do wiadomości, że ktoś może mieć inne zdanie... nasza argumentacja opiera się na subiektywnym odbiorze książki a argumentacja wygląda mniej więcej tak |
Lichemaster napisał/a: |
Widzisz ja lubię SF. Ale nie lubię rzeczy przegiętych. Pozbawionych równowagi. Dlatego mam bekę jak widzę Arniego grzejącego z CKMu jedną ręką i kasującego morze przeciwników, dlatego kręcę nosem na Tolkienowskie elfy i dlatego mierzi mnie kilka patentów Heberta. |
Toudisław napisał/a: |
Diuna jest klasykiem SF. Jeżli kręcisz nosem na Diunie jako SF to widać nie lubisz SF |
Lichemaster napisał/a: |
Styl w jakim książka jest napisana jest dość męczący. |
Lichemaster napisał/a: |
Nieustające analizowanie przemyśleń każdej z postaci pozbawia książkę efektu zaskoczenia. |
Lichemaster napisał/a: |
Jakież było by moje zaskoczenie gdyby nie to, że od razu wiadomo było iż Atrydów zdradzi Jueh (jak pomyliłem pisownię to przepraszam purystów). Moim skromnym zdaniem nie powinno się na początku mówić jak się sprawa skończy. |
Lichemaster napisał/a: |
Sprawa z Paulem ma się dokładnie tak samo, wszyscy trąbią o tym jaki to z niego Neo co psuje cały efekt halo. |
Cytat: |
Co do procesu hodowlanego kolegi Paula to niestety ale wszystkie argumenty co do tego doboru proszę raczej przemyśleć bo produkowanie kogoś przez parę wieków sprowadzi się raczej do osiągnięcia czegoś podobnego do skrzyżowania sałaty z rzodkiewką - miały być liście sałaty z korzeniem rzodkiewki a wyszło odwrotnie. Z genetyką nie tak fajnie i wiele rzeczy się nie dziedziczy bezpośrednio po rodzicach. |
Cytat: |
Dalej to, że Paul był szkolony przez najlepszych no fajnie ale był szkolony tylko przez kilka lat bo młody był a na dodatek był szkolony tak jak walczyło się poza Arrakis czyli z tarczami i w innych warunkach klimatycznych. Sorry ale nawet nadrzędny genetycznie nie powinien był skasować fremena na wejściu. |
Lichemaster napisał/a: |
Podsumowując... Moim skromnym zdaniem kolega Herbert chciał za dużo o zbyt dużej ilości i jak zazwyczaj bywa nie wyszło... |
Procella napisał/a: |
wydaje mi się, że rozumowanie typu "nie podoba ci się jakiś klasyk danego gatunku, więc nie podoba ci się cały gatunek" jest nieco za daleko posunięte i nie do końca uprawnione. |
Cytat: |
Styl w jakim książka jest napisana jest dość męczący. |
Fidel-F2 napisał/a: |
Nie zabieram głosu w dyskusji bo czytałem książke z 15-20 lat temu i szczegułów już nie pamiętam. Pamiętam jedynie, że podobała mi się szalenie i czytało się świetnie więc opinia wyrażona przez Lichemastera mocno mnie zaskakuje. |
Fidel-F2 napisał/a: |
Offtopowo, słowa typu Bagosz, Wolanie, Łoziński powodują, że wysuwają mi sie kły a nadnercza szaleja wytwarzajac adrenalinę. Zwyczajnie organizm przygotowuje się do rozlewu krwi. |
MadJack napisał/a: | ||
To akurat może być kwestią gustu, bo Herbert raz te refleksje wprowadza świetnie, że z czytania ich się dużo wynosi, ale często (na szczęście w mniejszości) są ciężkostrawne. I to może być dla niektórych minusem książki |
Spellsinger napisał/a: | ||
Kwestia recepcji. Nie miałem z tym żadnych problemów. |
Cytat: | ||||
? ->
Czy w beletrystyce zawsze chodzi o efekt zaskoczenia? Może autor założył inne cele? |
Lichemaster napisał/a: |
Co do procesu hodowlanego kolegi Paula to niestety ale wszystkie argumenty co do tego doboru proszę raczej przemyśleć bo produkowanie kogoś przez parę wieków sprowadzi się raczej do osiągnięcia czegoś podobnego do skrzyżowania sałaty z rzodkiewką - miały być liście sałaty z korzeniem rzodkiewki a wyszło odwrotnie. Z genetyką nie tak fajnie i wiele rzeczy się nie dziedziczy bezpośrednio po rodzicach. |
Cytat: |
Dalej to, że Paul był szkolony przez najlepszych no fajnie ale był szkolony tylko przez kilka lat bo młody był a na dodatek był szkolony tak jak walczyło się poza Arrakis czyli z tarczami i w innych warunkach klimatycznych. Sorry ale nawet nadrzędny genetycznie nie powinien był skasować fremena na wejściu. |
Toudisław napisał/a: |
Tolkien to nie SF a Diuna jest klasykiem SF. Jeżli kręcisz nosem na Diunie jako SF to widać nie lubisz SF. I mulisz się bo Diuna jest logiczna co właśnie ci udowodniliśmy. Może ci nie podchodzić ale zarzucanie jej że jest nieprzemyślana to błąd obiektywny wynikający z nieuważnej lub tendencyjnej lektury |
Lichemaster napisał/a: |
Widzisz ja lubię SF. Ale nie lubię rzeczy przegiętych. Pozbawionych równowagi. Dlatego mam bekę jak widzę Arniego grzejącego z CKMu jedną ręką i kasującego morze przeciwników, dlatego kręcę nosem na Tolkienowskie elfy i dlatego mierzi mnie kilka patentów Heberta. |
Lichemaster napisał/a: |
A Thor jako bóg ma swoje prawa do bycia przegiętym gdyż jest ... hmm bogiem?? |
Lichemaster napisał/a: |
Jeżeli chcesz dojść do sedna problemu to jest on taki że mnie się nie podoba a inni wciskają mi że ma się podobać i już. |
Lichemaster napisał/a: |
A jeżeli w nich dochodzi do tego że Paul zostaje bogiem to ja już podziękuję na wejściu |
Lichemaster napisał/a: |
Co do jakości argumentów to widzę tu tyle, że nie są zgodne z linią i bazą tego czego oczekuje się po czytelniku Diuny a mianowicie poklasku i zachwytów... |
Lichemaster napisał/a: |
a o rozwiązaniach fabularnych zdaje się też się wypowiadałem tyle, że zakwalifikowano to jako czepianie się... |
dworkin napisał/a: |
Nie wiem, jak Wy sobie wyobrażacie, że powinna wyglądać ta powieść. Szczegółowo rozpisana, z naciskiem na realizm w najmniejszych detalach? Zgodnie z naszą praktyką, doskonale wiemy, że ludzkość na dłuższa metę nie uszanuje żadnego monopolu ani zakazu. Ktoś w końcu na pewno zacząłby pracować nad sztuczną inteligencją. |
Spell napisał/a: |
W wypadku Tolkiena też wolę Skibiniewską, ale zaraz Łaku tu wpadnie wyprowadzić nas z błędu |
Lichemaster napisał/a: |
Co do jakości argumentów to widzę tu tyle, że nie są zgodne z linią |
Ł napisał/a: |
I pewnie ktoś zaczoł ale został spacyfikowany przez Gildie która jasnowidziała skutki jego działań. Akurat tego zarzutu można bronić na płaszczyźnie czystej gry politycznej, bez mieszania w to sensów wyższych. |
Ł napisał/a: |
nie lubię piwa X bo w jego składzie są małe diabełki które powodują że sikam na niebiesko. |
Spellsinger napisał/a: |
Wasza argumentacja wygląda mniej więcej tak:
Herbert: Zrobiłem zajebisty sos do spaghetti. Tixon & Lichemajster: Ale nie na teflonowej patelni i nie mieszałeś drewnianą łyżką, dlatego jest do dupy. |
Toudisław napisał/a: |
To raczej było tak
Herbert: Zrobiłem zajebisty sos do spaghetti. Tixon & Lichemajster: Ale dodałeś pomidory, czosnek i oliwę , dlatego jest do dupy. Tix ok może ci się Diuna nie podobać ale szukanie w niej poważnych Dziur mija się z celem. Zresztą nie pierwsza opinia w której wiesz lepiej niż Autor co ma napisac i co było w jego książce |
Lichemaster napisał/a: |
Między nami Toto to Tix powtarza moje bo ja wcześniej od niego czytałem Diunę ![]() |
Toudisław napisał/a: |
TiX nie tylko twierdzi że mu się Diuna nie podoba ale szuka w niej dziur których tam po prostu nie ma. Ja Fanem Diuny nie jestem ale Tix pisze po prostu bzdury i widać, że nie czytał uważnie co mu dobitnie wykazano.
Teraz uciekacie w Argument o Gustach. A TiX nie pisał że " To nie jego typ " Tylko że ksiązka ma błędy logiczne/ jest nieprzemyślana a to nie jest prawda. Autor dobrze zrealizował swój zamysł |
Spellsinger napisał/a: |
Fremeni może faktycznie byli przekozaczeni |
dworkin napisał/a: |
Albo kwestia oczytania. Z czasem boli coraz mniej. |
dworkin napisał/a: |
Na marginesie dodam, że mi fakt ten w ogóle nie przeszkodził w emocjonowaniu się fabułą) |
dworkin napisał/a: |
Jednak proces nie był pozostawiony samemu sobie, Bene Gesserit miały nad nim pieczę. Mi to całkowicie wystarczy za spójne wytłumaczenie. |
dworkin napisał/a: |
Czytając o monopolu na podróże kosmiczne, zamiast automatycznie zarzucać autorowi i książce braki, może warto zastanowić się, czy ma to jakieś głębsze znaczenie? |
AM napisał/a: |
Prawdę mówiąc, zastanawiam się, jaka by była wasza reakcja na, na przykład na Eddę Poetycką. To dopiero jest gwałt dla miłośników "realizmu" i "logiki". Ciekawe czy Thor miałby nierealistyczny młot i byłby przegięty? ![]() |
Ł napisał/a: |
I pewnie ktoś zaczoł ale został spacyfikowany przez Gildie która jasnowidziała skutki jego działań |
Ł napisał/a: |
Wasza argumentacja to nie jest: nie lubię piwa X tylko: nie lubię piwa X bo w jego składzie są małe diabełki które powodują że sikam na niebiesko.
Spotykacie z kontrargumentacją: Ale w piwie X nie ma małych diabełków. Na co wasza zajebista linia obrony brzmi: jesteście fanatykami i bronilibyście piwa X nieważne czy są tam małe czy duże diabełki. |
Tixon napisał/a: |
Herbert - Oto model ekonomiczny.
Liche & Tixon - Fajny, ale widzisz, nie zgadzamy się co do niektórych założeń. |
Tixon napisał/a: |
Czyli problem występuje, zaś od subiektywnych odczuć czytelników zależy czy będzie dla nich istotny, czy też nie. |
Tixon napisał/a: |
G... prawda, jeśli ostatecznie kobieta robi to co chce |
Tixon napisał/a: |
Cholera, tak!
Jednak nad tym wisi widmo 10 tyś lat. To dużo, bardzo dużo. |
Spellsinger napisał/a: |
b) Gildia wątpiła, że jest takim kozakiem i zwyczajnie go zignorowała. Tak jak zignorowała projekt stworzenia Kwisatz Haderach, który nota bene wyrwał się spod kontroli Bene Gesserit. Jak potężny wirus z wojskowego laboratorium, który wybił nie tylko wroga, ale także swoich twórców. |
Ł napisał/a: | ||
Ale kiedy moje zdanie brzmi że właśnie przez fakt wcześniejszego istnienia tłumaczenia Skibiniewskiej |
Spellsinger napisał/a: | ||
Tixon, wytłumacz mi. Dlaczego Twoim zdaniem, przez 10k lat potężna organizacja (...) |
Ł napisał/a: |
Gildia na pewno wiedziała że coś jest na rzeczy z planem hodowli Bene Gesserit, ale czy wiedziała o co konkretnie się rozchodzi? |
Ł napisał/a: |
Albo Gene Gesserit specjalnie ulokowały członków programu w wielkich rodach nie tylko żeby wzmocnić potencjał pamięci przodków, ale również żeby elementy programu były trudniejsze do zlikwidowania - w końcu nawet dla Gildii niemożliwym byłby wycięcie całych wielkich rodzin Laandsradu. |
dworkin napisał/a: |
Maria Skibniewska (długo popełniałem ten błąd). Zaś jej tłumaczenie rządzi niepodzielnie! Jeśli można być geniuszem przekładu, to niewątpliwie ona nim jest. |
dworkin napisał/a: |
Pomijając już fakt, że zupełnie wbrew logice jest założenie, iż wszechświat przez tyle wieków mógłby trwać w metodologicznej stagnacji. Trudno uwierzyć, by w toku całych mileniów paradygmaty/technologia/istoty żyjące nie uległy zmianom. |
O Nawigatorach napisał/a: |
Niewielu zdawało sobie sprawę, że sprawowali nie tylko funkcję komputera pokładowego, ale byli również napędem statku - uginali czasoprzestrzeń, co pozwalało statkowi na przebycie drogi w ciągu ułamka sekundy. W ograniczonym stopniu potrafili także przewidywać przyszłość. Ich słabością było zużywanie ogromnych ilości przyprawy. |
Spellsinger napisał/a: |
To jak z cukrem wanilinowym ![]() ![]() |
Cytat: |
Przepraszam, a dlaczego nie? Nastąpił jakiś punkt kulminacyjny, coś się zjebało i ludzkość uznała (lub jej część), że bezpieczniej tkwić w istniejących założeniach rozwoju, czy raczej minimalizmowi rozwoju. "Cywilizacja" inwestuje w rozwój wewnętrzny (stąd wysoki poziom inżynierii genetycznej oraz 'duchowości'), a nie technologię opartą na maszynach. Ludzkość w Diunie była bardzo różnorodna, ale rządziła nią organizacja, która wszystko co Hi-Tech mogła spokojnie kontrolować. Nie było innej organizacji/obcych, którzy mogliby zagrozić Gildii i reprezentowanej przez nią ludzkości. Nie było bodźca do zmiany statusu. |
MadJack napisał/a: |
przewidywanie przyszłości Nawigatorów było ograniczone. |
MadJack napisał/a: |
I pewnie im potężniejszy był Nawigator, tym mniej widział dróg, bo mógł już wtedy zobaczyć optymalne (optymalnie bezpieczne ![]() |
dworkin napisał/a: |
Mi wydaje się to wbrew logice. Jedynym, co mogłoby powstrzymać ludzkość (tę ziemską ludzkość) przed kolejnymi przemianami, byłoby osiągnięcie ostatecznego poziomu rozwoju (co również trudno sobie wyobrazić). Ten z Diuny na taki nie wygląda. |
dworkin napisał/a: |
Cóż... Moja przygoda z fantastyką zaczęła się od bycia freakiem na punkcie Tolkiena (ech, te nocne dyskusje w tematach typu "Czy można było uniknąć zagłady Numenoru?"), dlatego się nie zgodzę |
Spellsinger napisał/a: |
Moim zdaniem takim hamulcem było wycięcie wszelkich myślących machin i robotów, które zagrażały ludzkości. Takiej stagnacji by nie było gdyby nad ludzkością wisiał bat w postaci części wszechświata opanowanej przez Sztuczną Inteligencję. Rządy Gildii, Imperatora i Landsraadu przypominają wczesne mroczne wieki średnie, w tym wypadku mielenia. Oddano to ciekawie w Gasnących Słońcach, które garściami czerpią z Diuny. Było super, zajebiaszczo, idealnie... a tu jeb*, nie ma Trzeciej Republiki, witajcie Mroczne Wieki ![]() ![]() |
Cytat: |
Ale rozumiem do czego zmierzasz ![]() ![]() |
dworkin napisał/a: |
Po takim okresie czasu będziemy już zupełnie innymi istotami. |
dworkin napisał/a: |
Oczywiście, we wszechświecie Herberta w końcu do pewnej zmiany dochodzi (po 10000 lat), sprowokowanej przez Paula Maud'Diba. Co świadczy jednak o tym, że ewolucja była możliwa. No, ale Atryda jest wybrańcem, to uniwersum czekało na niego, by się zmienić. |
dworkin napisał/a: |
Po prostu w naszej rzeczywistości coś takiego, przynajmniej oceniając z naszej (ludzkiej a mieszkańcy kosmosu otaczającego Duinę to ludzie) perspektywy, jest niezgodne z praktyką. |
dworkin napisał/a: |
Na jakiej podstawie dochodzę do takiego wniosku? Przez ostatnie 100 lat posuneliśmy się do przodu bardziej niż przez poprzednie 500 (a może więcej). Nasz świat zmienia się w postępie geometrycznym, przyspieszając z każdym kolejnym odkryciem. |
Ł napisał/a: |
Wyjaśnianie tego dżihadem butleryjskim jest naciągane ponieważ już sama ta nazwa wskazuje że wtedy był już żywy ten islamizujący feudalizm, tak zresztą przedstawili to Herbert junior i Anderson w Legendach Diuny |
Ł napisał/a: |
Dworkin twój błąd myślowy polega na tym że uogólniasz sposób myślenia człowieka współczesnego i dokonujesz projekcji tego sposób myślenia na przeszłośc i spekulowaną przez Herberta przyszłość. Tymczasem myślenie w kategorii postępu-rozwoju-progresu to wynalazek dopiero oświecenia, więc mówimy tu o paru setkach lat historii w paru tysiącleciach funkcjonowania porewolucyjnoagralnej cywilizacji ludzkiej. Oczywiście postęp dokonywał się cały czas ale działało to na zasadzie przyswajanie pojedyńczych praktycznych wynalazków, tymczasem oświeceniowy model zakładał ciągły samonapędzający się postęp. |
dworkin napisał/a: |
A jednak postęp dokonywał się cały czas. |
dworkin napisał/a: |
Tu nie chodzi o mentalność człowieka konkretnej epoki, ale o ponadczasową ludzką naturę. Ty uważasz, że bezwzględne dążenie do rozwoju nie leży w jej obrębie, ja natomiast, iż jest jej immanentną cechą. |
dworkin napisał/a: |
W czym nasza cywilizacja z XVIII w. przypominała tę sprzed 2-3 tysięcy lat? Jak więc zmieniłaby się w ciągu 10 tysięcy? A co dopiero w ciągu 10 tysięcy lat, postępując skokowo? W erze nanotechnologii, inżynierii genetycznej i cybernetyki. |
Spellsinger napisał/a: | ||
Legend Diuny nie czytałem, ale założyłem, że tą cezurą jest właśnie dżihad. Trwał on trzy wieki i w środku tego konfliktu zaczęto liczyć nową rachubę lat. Nie wiem czy założono wtedy Gildię czy też może wtedy uzyskała dominację. To jest taki punkt orientacyjny. Coś jak złupienie Rzymu lub Konstantynopola. Może właśnie w trakcie tego konfliktu zmienił się "punkt widzenia ludzkości" ![]() |
Ł napisał/a: |
A jednak już o tym pisałem: " Oczywiście postęp dokonywał się cały czas ale działało to na zasadzie przyswajanie pojedynczych praktycznych wynalazków". Dobrym przykladem jest czarny proch który chińczycy odkryli zapewne przez przypadek i głównie wykorzytywali do fajerwerków (to taki przykład kiedy feudalne myślenie spotka wynalazek) a który na gruncie europejskim znalazł szersze zastosowanie bo tu już rozwijała się ta tendencja która sformalizuje się i ukształtuje ostatecznie w myśleniu XVII-XVIII wiecznym. |
Cytat: |
Sprecyzujmy - uważam że człowiek o tyle dąży do rozwoju o ile jest mu to potrzebne. Inne są potrzeby zbiorowisk ludzkich koegzystujących w ramach totalnej rywalizacji (czy to będzie koncerstw mocarstw, czy zimna wojna czy rywalizacja ekonomiczna) a inne zbiorowisk ludzkich żyjącej na samotnej wyspie na Pacyfiku. Technologia jest rozwijana dla przystosowania się, a nie dla samego rozwijania jej. |
Cytat: |
W warunkach rywalizacji ciągły rozwój jest podyktowany nieustanie zmieniającym się otoczeniem (czyli rozwojem oponetów) - w świecie Diuny otoczenie to zostało ustabilizowane bo zarówno Gildii jak i Imperatorowi taki układ w pasował, a gierki w Landsradzie i lenno Arrakis to była forma zinstytucjonalizowanego odbijania piłki dla rozładowania napięcia (raz lenno tych, raz tamtych - zawsze i tak wygrywała Gildia i Imperator) a nie rywalizacja międzynarodowa w naszym słowa tego znaczeniu. |
Cytat: |
Cały czas operujesz kategoriami obecnej cywilizacji europejskiej jako jedynej możliwej opcji dostępnej dla ludzkości. Po to dałem przykład kultury japońskiej, która gdyby nie ingerencja białego człowieka zapewne zostałaby przez następne setki lat w feudalnym modelu. Właśnie m.i. przez mentalność Japończyków, która do dziś jest stosunkowo mało innowacyjna, za to perfekcjonistyczna. |
Cytat: |
Myślę że dobrym wytłumaczeniem zjawiska stagnacji w uniwersum Diuny, są przemyślenia Boga Imperatora Leto II. Przecież to on jako swego czasu najpotęzniejsza istota w tymże uniwersum dostrzegł to że ludzkośc zaczyna przypominać zamulony staw bez perspektyw, i pierwsze co trzeba zrobić to zdestabilizować otoczenie, czyli odebrać Gildii monopol i zakończyć czasy Imperium oraz zmanipulować w rozwoju największe potęgi tegoż uniwersum. |
dworkin napisał/a: |
A ja pisałem, że: "Lecz nawet kroki prowadzą ostatecznie do pokonania drogi". Przykład prochu świadczy, że w końcu któryś z tych małych wynalazków posłużyłby komuś w bardziej rewolucyjnym celu. |
dworkin napisał/a: |
Co z ciekawością, chęcią poznania? Odkrycia, zdobycia. To samonapędzające się pasje, kuszące człowieka od zarania dziejów. |
dworkin napisał/a: |
Wszak rody Atrydów i Harkonnenów rywalizują ze sobą od tysiącleci. Jak to możliwe, by tak łatwo pogodziły się z grą według narzuconych zasad, nie szukając przewagi gdzieś poza? Jak to możliwe, że nikt nie próbuje sięgnąć po władze? System rządzący wszechświatem Herberta trwa w zastoju. |
dworkin napisał/a: |
Zawsze istniały mniej lub bardziej rozwinięte zbiorowiska/cywilizacje, istotna jest jednak tendencja ogólna - efekt końcowy. Kraj kwitnącej Wiśni, jako część świata, poddał się ostatecznie silniejszemu nurtowi (który musiał gdzieś wyewoluować). I, jak uczy historia, skoro zwyciężył, był najbliższy ludzkiej naturze. |
dworkin napisał/a: |
Zresztą nawet w najśmielszych przewidywaniach nie możemy powiedzieć - jak zmieniłaby się odizolowana Japonia w ciągu 10000 lat. |
dworkin napisał/a: |
Poza tym, skoro ta cywilizacja w swej mentalności odrzuca tak szybki rozwój (jak sam stwierdziłeś), nie mogłaby samotnie osiągnąć tak wysokiego poziomu technologicznego jak u Herberta. Jak uczy ziemska praktyka, wysoka technologia i zaskorupiała mentalność to rzeczy sprzeczne. |
dworkin napisał/a: |
I dopiero on by to dostrzegł? Dopiero on by to zmienił? Rozumiem, że był nadistotą, wybrańcem, o którym mówiły proroctwa (on/jego ojciec). Takie postawienie rzeczy sugeruje jednak, że mamy do czynienia z pewną mitologią, nie wiarygodnym modelem świata. Cała ta mistyka i metafizyka to elementy mitologii i legend, którym niedaleko do tych z Tolkiena. |
Ł napisał/a: |
Nie. Przykład prochu świadczy o tym że jeden wynalazek na różnych polach cywilizacyjnych może się rozwijać albo nie rozwijać. Europa to jedyne miejsce gdzie rozwinoł się paradygmat naukowy połączony z teorią postepu itp |
Cytat: |
Tylko widzisz Japonię zmieniła się tak dlatego że ktoś do niej przybył z ZEWNĄTRZ. Do świata Diuny NIE MIAŁ KTO PRZYBYĆ Z ZEWNĄTRZ (i tu twój tok myślenia jest położony), do czasów Boga Imperatora który znalazł na to sposób (patrz - Złota Ścieżka i Rozproszenie). |
Cytat: |
mowne średniowiecze po umownej starożytności odziedziczyło względnie wysoki poziom technologiczny - parę rzeczy rozwinięto, inne rzeczy zapomniano. Nie wiem gdzie dokładnie u Herberta nastapiło przejście na myślenie feudalne |
Cytat: |
Rody Atrydów i Harkonnenów i inne rody to gracze z de facto II ligi. Dla nich sytuacją wygranej jest wzięcie w lenno Arrakis - raz mają ci, raz ci a raz ci - gra trwa. Graczami z I ligi jest ród Corrinów i przedewszystkim Gildia które zajmują szczyt swoich niszy i jakakolwiek zmiana nie leży w ich interesie bo oznacza tylko osłabienie ich pozycji - stąd niejako sankcjonują oni i organizują tą grę o Arrakis - dla nich największa korzyścią jest sytuacja ciągłej nierostrzygniętej gry, wiec raz sprzyjają tym a raz tamtym. Żaden z graczy z II ligi nie jest na tyle silny żeby pojedyńczo zmienić zasady narzucone przez graczy z I ligi:
![]() ![]() |
Cytat: |
Moim zdaniem da się obronić świat Herberta z czysto realistycznego punktu widzenia przy przyjęciu jednego tylko założenia - o tym powrocie feudalizmu jako mentalności. I jest to moim zdaniem jedyna pięta achillesowa konstrukcji science-fiction Herberta, natomiast te wasze stękania na 10.000 tys lat są problemikami drugorzędnymi i łatwo rozwiązywalnymi. |
dworkin napisał/a: |
A zatem zakładasz, iż cały wszechświat Herberta przypomina jedną wielką Japonię i nie ma żadnego zewnątrz. |
dworkin napisał/a: |
Skoro w Japonii nie mogło dojść do rozwoju tak wysokiej technologii, musiało się to stać przed wspomnianą przez Ciebie przemianą. Przemianą, która musiała dotyczyć również mentalności. Trudno uwierzyć, by jedno wydarzenie tak diametralnie i nagle odmieniło percepcję całej populacji. Takie procesy są raczej dziełem ewolucji, trwając wiekami. |
dworkin napisał/a: |
Zresztą... Czy to możliwe, by nie przetrwało chociaż kilka ziaren starego porządku? A jeśli nie wszyscy, to czy prawdopodobną jest siła, która mogłaby utrzymywać porządek tak długo? Mówimy o całym wszechświecie i 10000 lat. |
Cytat: |
Zaś moim zdaniem sprawa w rzeczywistości jest o niebo bardziej skomplikowana niż przedstawił to Herbert. I na pewno zbyt skomplikowana, by traktować ją jak problemik drugorzędny. To nie jest wiek ani nawet kilkaset lat, to dziesięć tysiącleci. Założenie, że przez tak długi okres czasu rzeczy pozostaną niezmienne jest co najmniej warte poddania w wątpliwości |
dworkin napisał/a: |
Dlatego też to wszystko ma dla mnie głównie wymiar filozoficzny. Tchnie metafizyką, mistyką, nie sądzę, by mogło się obronić w realnie istniejącym uniwersum. |
Ł napisał/a: |
Wymiar filozoficzny znaczy nie tylko metafizyczny ale również całkiem fizyczny i logiczny. Ucinanie dyskusji takim mykiem że Diuna to tylko mistyka&metafizka niepojęta, to w ogóle pójście na łatwiznę i kojarzy mi się z gatkami jakiegoś starego rastucha czy innego hare hare, stary WEŹ TO POCZUJ itp. Póki co jesteśmy na forum dyskusyjnym i naszym głównym przykazaniem jest dyskutować,- jak założymy forum libacyjno-kontemplacyjne i wtedy podejmiemy temat DIUNY to też chętnie wezme udział, ale nie mieszajmy. |
Cytat: |
Ja wiem o co Ci chodzi. Chodzi ci o to że nawet Ty czy Ja grając non stop przez 100 lat w szachy z Kasparowem, w końcu z rachunku prawdopodobieństwa wyjdzie taka partia w której wygramy. |
Cytat: |
Ale nie jeśli Kasparow ma dodatkowe zdolności widzenia przyszłości. Wtedy i przez 100 000 lat możesz rozgrywać raz po raz partie szachów i dupa blada; mistrz szachowy, w dodatku jasnowidz jest ubermonopolistą. Tak samo jak supermonopolistą do czasu była Gildia. Nie wiem co tu jeszcze można dodać, skoro ten podstawowy i zasadniczy dla całego mojego wywodu dowód do Ciebie nie trafia. |
dworkin napisał/a: |
Ja to rozumiem. Parapsychologia jest oczywistą cechą przedstawionego w Diunie wszechświata. Jasnowidzenie to potężna broń, dostępna tylko nielicznym. Można to jednak porównać do jakiegokolwiek paradygmatu, istniejącego w naszym świecie. Jeśli jeden może go wykorzystać, w końcu znajdzie się drugi, który uczyni to samo, w innym celu. |
Ł napisał/a: |
JASNOWIDZĄCY NAWIGATOROWIE. Na tym te 10000 lat się opiera. |
Ł napisał/a: |
Herbert założył że w jego uniwersum doszło do restauracji myślenia feudalnego czyli de facto powstania nowej epoki organicznej. Pije tu do podziału na epoki krytyczne i organiczne, gdzie my zyjąc w epoce krytycznej mamy kilkanaście konkurujących z sobą światopoglądów i stronncitw za nimi stojących, co napędza rozwój chociażby na zasadzie konkurencji. W epokach organicznych panuje stagnacja ponieważ nawet mimo konfliktu interesów, generalnie wszyscy podzielają ten sam way of life - przykładem może być nasze średniowiecze do którego tak tęsknił de Maistre. |
Tixon napisał/a: |
Broń jądrowa, którą legalnie posiadają rody, tym zagrożeniem już nie jest? Jak mnie pamięć nie myli, kusze były zakazane. |
Tixon napisał/a: |
Dziwi mnie różnorodność w poziomie technicznym - grot gończaki jako broń skrytobójcza, wykrywacze trucizny w stołach, ochronne tarcze i rusznice laserowe. To wymaga pewnych konkretnych technik. I co dalej z nimi się dzieje? |
Tixon napisał/a: |
doszli do tych konkretnych cech i powiedzieli "dosyć, więcej nie potrzebujemy"? |
Toudisław napisał/a: |
Na broń jądrową było nałożone Moratorium. Nie wolno było jej używać. Miała być chyba formą stabilizatora i wzajemnym starszakiem utrzymującym pokój. Nie wszystko da się tak prosto zakazać. |
Toudisław napisał/a: |
A skąd pewność że wymaga ? albo że nie jest to balansowanie na dozwolonej granicy |
Ł napisał/a: |
No i sam sobie odpowiedziałeś. W końcu znalazł się Paul Atryda który użył tego samego, tylko że w innym celu. Czas od ustanowienia monopolu do "w końcu" trwał około 10.000 lat- przy czym nie możemy wykluczyć że przez ten czas podejmowane były próby zamachu na monopol Gildii ale wszystkie skończyły się porażką wynikającą z jej oczywistej przewagi. 10.000 lat to ilośc czasu jaką trzeba było rzucać koscią przy minimalnym prawdopodobieństwie sukcesu żeby sukces uzyskać. Tym pierwszym sukcesem był Paul, chociaż dla Bene Gesserit okazał się on pyrrusowym zwycięstwem. |
Tixon napisał/a: |
Jaaasne. Utrzymanie pokoju bronią która może ich wszystkich rozwalić |
Cytat: |
Moratorium moratorium a Paul używa i jeszcze bezczelnie się z tego wykręca. ![]() |
Tixon napisał/a: |
To komputery, do pewnego momentu niegroźne, a ułatwiające życie są zakazane wręcz religijnie, zaś broni atomowej nie da się prosto zakazać? |
Tixon napisał/a: |
Ja to rozumiem. Logicznie może być to nawet słuszne. Ale w moim cholernie subiektywnym odczuciu jest to rozwiązanie, którego nie kupuję ![]() |
Tixon napisał/a: |
![]() |
Tixon napisał/a: |
Dziwi mnie różnorodność w poziomie technicznym - grot gończaki jako broń skrytobójcza, wykrywacze trucizny w stołach, ochronne tarcze i rusznice laserowe. To wymaga pewnych konkretnych technik. I co dalej z nimi się dzieje? |
Tixon napisał/a: |
Zapewne w procesie odkrywania możliwości ludzkiego umysłu powstały uwarunkowania, BG i M, ale to trochę jakby mało - doszli do tych konkretnych cech i powiedzieli "dosyć, więcej nie potrzebujemy"? |
Ł napisał/a: |
Ale miej świadomość że to brzmi w ten sposób: "2+2 to 4 - może jest to logiczne, ale nie kupuje tego". |
Ł napisał/a: |
Ponowne powstanie myślących maszyn stanowi zagrożenie dla całej ludzkości - jeśli by powstały gdziekolwiek stanowiłyby zagrożenie dla całego ludzkiego wszechświata. Broń atomowa natomiast stanowi zagrożenie dla pojedyńczych planet stąd nie jest absolutnie zakazana i obłożona tabu. |
Ł napisał/a: |
No i co - są i są ulepszane. Wbrew pozorom można sporo wynaleść bez zastosowania zaawansowej elektroniki i SI. Naukowcy planują, mentanci przeliczają, konstruktorzy konstruują. |
Ł napisał/a: |
Nie wiem czy to mało czy nie. Masz gdzieś jakieś dane źródłowe że np. zdolnosci Mentatów nie wystarczały? |
Toudisław napisał/a: |
A co nie ? Wzajemne zastraszanie.Działało podczas Zimnej wojny. Zresztą znowu mamy jasnowidzów Gidli |
Toudisław napisał/a: |
Zwycięzcy się nie tłumacza. Masz bardzo naiwne podejście do życia. |
Cytat: |
Taki był Strach po pierwszej wojnie |
Tixon napisał/a: |
To jest matematyka. Jest i tyle. Literatura ma mieć jeszcze inne walory oprócz logiki. |
Tixon napisał/a: |
Ale tamto zagrożenie jest jedynie możliwym, a to pewnym. Z tamtego może powstać broń, to jest bronią i to bardzo potężną. |
Tixon napisał/a: |
Owszem, ale te wynalazki są jakieś takie ubogie. Wspominałem - rusznice laserowe. Jest technologia, jest jedno przeznaczenie użycia i co dalej? |
Tixon napisał/a: |
Mentatci szli w zdolność logicznego myślenia, kojarzenia faktów, przeliczania. BG w umysłową kontrolę nad ciałem swoim i cudzym i w sumie tyle. Nie czujesz niedosytu nieosiągniętych możliwości? |
Ł napisał/a: |
Przeceniasz broń jądrową. W środowisku Diuny gdzie zjawisko zniszczenia jednej planety nie oznacza zniszczenia ludzkości i gdzie żaden z rodów nie ma niezależnych środków przenoszenia (bo te ma Gildia) broń jądrowa jest dużo mniejszym złem. |
Ł napisał/a: |
Taaa, te NIEUCHWYTNE COŚ.
a moje NIEUCHWYTNE COŚ jest większe od twojego! (Oczywiście to moje subiektywne odczucie i nie musisz tego kupywać). |
Ł napisał/a: |
skąd wiesz że jedno i technologia laserowa np. nie jest stosowana w innych rzeczach? Bo Herbert o tym nie wspomniał expressis verbis? |
Ł napisał/a: |
A co pozostaje w człowieku poza kontrolą ciała i umysłu? Gdzie te możliwości? W chińskich bajkach? |
Tixon napisał/a: |
Możesz się trzymać tematu dyskusji zamiast robić osobiste wycieczki? |
Tixon napisał/a: |
Bum i Diuna zamienia się w martwą planetę? |
Toudisław napisał/a: |
Przeceniasz Broń jądrową. Jak niby roznieść ładunki po całej planecie ? Trzeba mieć np. Rakiety a to domena Gildi |
Ł napisał/a: |
Broń atomowa natomiast stanowi zagrożenie dla pojedyńczych planet stąd nie jest absolutnie zakazana i obłożona tabu. |
Toudisław napisał/a: |
próbujesz obrażać innych |
Toudisław napisał/a: |
Twoje zacięcie by udowodnić że są tam dziury których nie ma jest już śmieszne |
Tixon napisał/a: | ||
Bum i Diuna zamienia się w martwą planetę? |
Tixon napisał/a: | ||||
Odpowiedź :
|
Mesjasz Diuny napisał/a: |
Pojawienie się Zjawiska Polowego tarcz i rusznic laserowych, których spotkanie powoduje wybuch zabójczy zarówno dla atakującego, jak i wszystkich znajdujących się w pobliżu, wyznaczyło obecne determinanty technologu uzbrojenia. Nie musimy tu zagłębiać się w szczególną rolę atomistyki. Fakt, ze każdy ród w moim Imperium może do tego stopnia rozwinąć swój arsenał jądrowy, że będzie w stanie zniszc
zyć bazy planetarne najmniej pięćdziesięciu innych rodów, wywołuje pewne zaniepokojenie, to prawda. Lecz każdy z nas opracował program zapobiegawczy, który zapewnia mu niszczący odwet. Gildia i Landsraad mają sposoby, by trzymać w szachu te siły. Nie, mnie niepokoi koncepcja wykorzystania ludzi jako szczególnego rodzaju broni. To autentycznie nieograniczone pole do popisu, nad który m pracuje już kilka sił.Muad'Dib: Wykład w Akademii Wojennej(według "Kroniki Stilgara") |
Tixon napisał/a: |
Kontrola. Głębsza. Jakoś BG nie dotarły do granicy możliwości ![]() |
Ł napisał/a: |
Dlatego jedyna realna groźba zniszczenia całej przyprawy to woda śmierci. |
Ł napisał/a: |
Dotarły, tworząc Kwisatz Haderach. |
Ł napisał/a: |
Ale ja napisałem wcześniej to samo co Toudi - Gildia ma środki przenoszenia. I Gildia raczej nie pozwoli by na Arrakis znalazło się tyle broni atomowej że mogłoby to zagrozić zniszczeniu przyprawy |
Spellsinger napisał/a: |
Jaka woda śmierci? Zwykła woda. Mało kto (a może nawet nikt?) spoza Diuny wiedział o zależności między przyprawą, czerwiem i wodą ![]() |
Diuna napisał/a: |
- Matko, musisz przemienić nam pewną ilość wody. Potrzebujemy katalizatora. Chani, wyślij oddział zwiadowczy... niech znajdą masę preprzyprawową. Jeżeli umieścimy pewną ilość Wody Życia na masie preprzyprawowej - czy wiecie, co się stanie?
Jessika ważąc te słowa, nagle przejrzała jego zamiary. - Paul! - krzyknęła. - Woda Śmierci - powiedział. - Byłaby to reakcja łańcuchowa. - Wskazał napodłogę. - Szerząca śmierć wśród maleńkich stworzycieli, zabijająca nosiciela cyklu życia, który obejmuje przyprawę i stworzycieli. Arrakis bez przyprawy i stworzycieli dopiero będzie pustynią. Chani zatkała usta dłonią: płynące z ust Paula bluźnierstwa wstrząsnęły nią do tego stopnia, że zaniemówiła. - Ten, kto może coś zniszczyć, ma nad tym czymś faktyczną władzę - powiedział Paul. - My możemy zniszczyć przyprawę. |
Spellsinger napisał/a: |
Nie wiem jak wielkie były ładunki jądrowe, ale Pau użył takiego, który rozpierdasił mur zaporowy, a nie planetę. Znajdź ktoś wzmiankę o całej bombie, która potrafiłaby zniszczyć całą planetę, to przy okazji postawię piwo. Tixon wisi mi już dwa. |
Ł napisał/a: |
Nie Spell. To musiała być przemieniona woda. Zwykła woda może co najwyżej wywołać u jednego Czerwia zgagę (swoją drogą zjadanie ludzi nie musiałobyć dla niego specjalnie smaczne).
|
Ł napisał/a: |
Ale właśnie zacytowałem mesjasza Diuny - tam jest mowa o tym że limit wynosi 50 głowic zdolnych zniszczyć planetarne bazy. Więc zasięg takiej broni ma wymiar taktyczny i daje przewagę na jednej planecie, natomiast nijak nie daje się przy pomocy takiego czegoś rozpierdolić wszystko. |
Toudisław napisał/a: |
Pamiętajmy że Gildia raczej nie przenosiła wojska co też uniemożliwiało konflikty między planetarne. |
Spellsinger napisał/a: |
A jak Atrydzi z wojskiem dostali się na Arrakis? Jak tam potem dostali się Sardaukarzy? Nie chodziło o to, że nie przenosiła. Przenosiła, jeżeli to było w jej interesie. |
Ł napisał/a: |
e Gildia wiozłaby jednym statkiem w jedno miejsce, dwie lub więcej walczących stron. |
Ł napisał/a: |
Nie twierdze że nie przewoziła. Twierdzę, że robiła to niechętnie" poprostu sugerują że te zachowanie ma znamiona tendencji. Dla mnie nie jest to tendencja, tylko dość dynamiczny mechanizm którym Gildia posługuje się dość swobodnie. |
Tixon napisał/a: |
sami Freemeni i ich zwyczaje |
Tixon napisał/a: |
Dalej, niezmiernie wkurzające były przemyślenia postaci, na które można było się co krok, natknąć. Jedna wypowiedź i każdy kto ją słyszy musi ją przeanalizować, pomyśleć nad nią, a narrator nam usłużnie podaje. |
Tixon napisał/a: |
Wkurzająca jest maniera autora do potrójnych flint, jedna wewnątrz drugiej, o czym wspomina przy niemal każdej intrydze. Przy czym żadna z nich nie jest jakaś przesadnie bystra. |
Tixon napisał/a: |
Ale na jak długo technologia jest unikalna? |
Toudisław napisał/a: | ||
A ja to odebrałem jako tendencje. Tzn taka polityka miała być formą utzrymania spokoju |
Sharin napisał/a: |
Ciekawe kto za takie super wydanie zapłaci? 100 zł za sztukę? No może przesadzam, 80 zł ![]() |
toto napisał/a: |
Też będziesz walił nazizm Dickiem po kasku? |
Sabetha napisał/a: |
Po wielu latach niemrawego zabierania się do czynu robię to, co większość użytkowników tego forum zrobiła dawno temu. "Diunę" czytam |
Sabetha napisał/a: |
Po czterdziestu dwóch stronach mogę tylko powiedzieć, że styl Herberta jest balsamem na rany... |
Sabetha napisał/a: |
Paula Atrydy ma szanse pretendować do miana mojego ulubionego bohatera literackiego - chyba że autor zrobił mnie w balona i z dzielnego, inteligentnego młodzieńca wyrośnie wredny dupek |
Spell napisał/a: |
A przygodę z Diuną zakończ na Mesjaszu. |
Sabetha napisał/a: |
Łozińskiego bym nie kupiła, jeszcze mu nie zapomniałam tego ohydnego przekładu Władcy Pierścieni z panem Podgórkiem na czele |
Sabetha napisał/a: |
Po czterdziestu dwóch stronach mogę tylko powiedzieć, że styl Herberta jest balsamem na rany... |
MrSpellu napisał/a: |
Tu się nie bój. Muad'Dib staję się po prostu bardziej męski
A przygodę z Diuną zakończ na Mesjaszu. |
dworkin napisał/a: |
Jednak Leto II to już średniozaawansowany dupek. Mimo to właśnie "Boga Imperatora" cenię najbardziej, zaraz po "Diunie", i fantastyczny tragizm tej ostatniej postaci. |
dworkin napisał/a: |
Idaho to bot |
Spell napisał/a: |
A w jakim tłumaczeniu czytasz? Pierwszy Marszał, nowy Marszał, Łoziński czy Jerzyński (Łoziński incognito)? |
Jander napisał/a: |
Mam e-Diuny tłumaczeń Marii Grabskiej oraz Marka Mastalerza. Mam uciekać? |
dworkin napisał/a: |
a znam, to oldschoolowe tłumaczenia od Phantom Pressu. |
Jander napisał/a: |
Diunę czytałem w oryginale, więc ominęła mnie ta wasza łozio-marszało wojenka. |
dworkin napisał/a: |
A Jerzyński (Łoziński) postanowił w ogóle osiągnąć absolut, pisząc... destylozon |
MrSpellu napisał/a: |
Jest też piaskal, jest laserobin. Straszne.
No a wcześniej był hermetyk. |
Ł napisał/a: |
co narzekają na swojskość Wolan nigdy nie widzieli Wydmy Łąckiej. |
Ł napisał/a: |
I Faraona też pewnie oglądałeś, tam cześć scen pustynnych kręcona była w Polsce. |
Ł napisał/a: |
Śliwowica Łącka? Woda życia Łąckich Wolan? |
Ł napisał/a: |
Śliwowica Łącka? Woda życia Łąckich Wolan? ![]() |
dworkin napisał/a: |
Chyba wypalając je żywym ogniem. Styl Herberta jest dosyć toporny, a w połączeniu z epickim ładunkiem filozofii tym bardziej nie czyta się go lekko. To nie Nabokov, przez którego się płynie. |
Sabetha napisał/a: |
Mnie się przy porannej kawce leciutko płynęło przez Herberta. Jestem nienormalna? |
Ork napisał/a: |
Może czytałaś Zbigniewa? ![]() |
toto napisał/a: |
Łaku, po które nekrofilskie książki mam sięgnąć, żeby dokończyć historię z Kapituły Diuną? I czy one są ścisłą kontynuacją? Bo się obawiam, że jednak mój wewnętrzny nekrofil-amator zwycięży i kupię jakąś książkę duetu Anderson/Herbert jr. Proste pytanie: którą/które? |
Sammael napisał/a: |
Faktycznie "Heretycy" zaniżają poziom, ale już "Kapitularz" jest lepszy, a KJA i Brian napisali bardzo dobre zakończenie całej sagi. |
Sammael napisał/a: |
Warto do tego znać trylogię Legend, ale nie jest to obowiązkiem. |
Ł napisał/a: |
Jeśli ktoś chce zobaczyć między innymi kosmiczny statek w kształcie pterodaktyla kłapiący paszczą na inne statki (sic!) to droga wolna. Nie, nie żartuje, oni naprawdę coś takiego tam włożyli. Na prawdę. Serio. |
Krucjata przeciwko Maszynom napisał/a: |
Kserkses przemierzał przestrzeń w najbardziej imponującym ze swoich dotychczasowych mechanicznych wcieleń - w postaci ogromnego pterodaktyla, o łbie zakończonym groźnym, ostrym, najeżonym lśniącymi kłami dziobem i dzikich jak ślepia drapieżnika czerwonych sensorach optycznych. Ta latająca forma naśladowała, nawet w próżni, lot wielkiego kondora, ale była tak duża jak jednostka liniowa. W jej wnętrzu spoczywał w pojemniku ochronnym starożytny mózg cymeka, pochłonięty myślami o tym, jak odniesie zwycięstwo nad fanatycznymi hrethgirami i - miał nadzieję - zdobędzie uznanie generała Agamemnona, którego od stuleci bezskutecznie usiłował zadowolić. Tytan latał w tę i z powrotem, robiąc przegląd, szereg za szeregiem, statków ustawionych w szyku szturmowym. W formach cymeków i pilotowanych przez roboty kadłubach jednostek odbijał się ostry wiatr słoneczny. Tym razem, przy tak dużej liczbie statków zgromadzonych przeciwko Armii Dżihadu, nic nie mogło pójść źle. Unicestwi ludzi. |
Ł napisał/a: |
kosmiczny statek w kształcie pterodaktyla kłapiący paszczą na inne statki |
Stary Ork napisał/a: |
Bejbe, jak się już przełknie ludzi jeżdżących na trzystumetrowych ryjących piasek robalach |
AdamB napisał/a: |
Nie przeszkadzam już w pluciu, nieźle wam to wychodzi. |
AdamB napisał/a: |
Pterodaktyl wyrwany z kontekstu wygląda śmiesznie, ale już dla osoby, która pokusi się o przeczytanie tych książek i spróbuje zrozumieć chorą psychikę cymeków, staje się jak najbardziej zrozumiały. |
Ł napisał/a: |
Ale na czym polega ich chora psychika? Że mają setki lat a zachowują się jak źli bohaterowie z kreskówek? Jak to się ma do antagonistów z oryginalnych Diun? |
Ł napisał/a: |
Sammael, AdamB , przejrzyjcie na oczy, to jest chujowe i się po prostu nie broni. I nie róbcie z mnie hejtera, ortodoksa czy inne dyskusyjne czary mary. |
Stary Ork napisał/a: |
Bejbe, jak się już przełknie ludzi jeżdżących na trzystumetrowych ryjących piasek robalach, to żaden pterodaktyl niestraszny ![]() |
Spell napisał/a: |
I przy tym ćpających kupę owego robala... |
Sammael napisał/a: | ||
Faktycznie, taki baron Harkonnen to tak nieszablonowa postać, że czapki z głów spadają. A Feyd-Rautha, czy Bestia Rabban... cóż za oryginalność! |
Ł napisał/a: |
Baron Harkonnem był ZŁY. Feyd-Rautha był ZŁY a Bestia Rabban był BYDLAK. I to się po prostu czuło, były to wiarygodne i inspirujące postacie (Lynch je fajnie zreinterpretował przerysowując). A antagoniści z nowych Diun to takie kabaretowe postacie. Budzą nie strach, obrzydzenie, nie podnoszą adrenaliny - są nudne i żenujące. Jeśli dla Ciebie te postacie są wiarygodne i genialne to widocznie mamy inne standardy. |
Ł napisał/a: |
I nie mów nic o wycinaniu z kontekstu (jakby kontekst jakkolwiek ratował beznadziejność kosmicznego pterodaktyla i tego co soba reprezentuje) czy nierzetelności recenzenckiej, bo to ja Ci w ogóle musiałem przypomnieć że w ogóle coś takiego miało miejsce, co postawiło twoje wcześniejsze zachwyty nad Legendami pod znakiem zapytania. |
Stary Ork napisał/a: |
Bajdełej, o ile w wizji Lyncha stary Harkonnen to circa about 250 kilo groteski, to już Feyd-Rautha emanuje zajebistością niemal porównywalną z moją, idealnie obsadzona rola |
MrSpellu napisał/a: |
Sting był sztuczny jak cycki Pameli Anderson. Ale film i tak uwielbiam. |
Stary Ork napisał/a: |
Ja tam nie widzę sprzeczności w wyrażeniu "zajebiste sztuczne cycki", ale to pewnie dlatego, że mam duże dłonie. |
Stary Ork napisał/a: |
Sting w ogóle to nie jest jakiś aktorski geniusz (wyżyny formy osiągnął w "Lock, stock and two smoking barrels"), ale jego Feyd-Rautha byl zajebisty. Nie dobrze zagrany, nie przekonująco przedstawiony, zajebisty. |
Stary Ork napisał/a: |
Dałbym mu jakieś 0,66 Yarricka. |
Sammael napisał/a: |
To jest chyba sedno tego filmu. Sztuczny i dziwny, ale bardzo klimatyczny. |
MrSpellu napisał/a: | ||
Jak na Lyncha i tak film był mało Lynchowski (za co proLynchowska krytyka go zjechała). |
Sammael napisał/a: |
chociaż wciąż sobie myślę, że Lynch mógł to zrobić bardziej po swojemu - taka nutka psychodeli Diunie by nie zaszkodziła. |
Ł napisał/a: |
http://www.youtube.com/wa...2WWdKs#t=02m00s |
MrSpellu napisał/a: | ||
Pinokio był mniej drewniany. |
dworkin napisał/a: |
Image, Spellu. IMAGE! Zresztą Feyd nie był od grania, tylko od napierdalania. I napierdalał. |
MrSpellu napisał/a: | ||
Jeszcze więcej psychodeli? ![]() |
Sammael napisał/a: |
czy to się dzieje na prawdę, czy to się śni młodemu Paulowi, a może oszalał, w którym momencie |
Sammael napisał/a: |
No w końcu! W końcu jakieś argumenty! Trochę się obawiałem, że po zasłanianiu się jednym cytatem, a następnie wrzucaniu filmików z youtube'a, twoim następnym krokiem będzie wklejenie demotywatora. |
Sammael napisał/a: |
Jeśli ciebie nie przekonuje tyran Ajaks czy Agamemnon - fantastyczna postać, która tak na prawdę do końca nie ogarnia realiów rzeczywistości tylko miota się w niej, to faktycznie mamy inne standardy. |
Sammael napisał/a: |
To było podkreślenie, że po (uważnej) lekturze całej trylogii nie zapadł mi w pamięć ten nieszczęsny pterodaktyl, więc nie jest to element reprezentatywnie ważny dla Legend. I że tym samym jest to twoja próba wypaczenia rzeczywistości tak, żeby podeprzeć swoją opinię. |
Sammael napisał/a: |
Ciekawe czy kiedyś doczekamy się takiej prawdziwie wspaniałej ekranizacji Diuny. |
MrSpellu napisał/a: | ||
Ja się doczekałem. Powstała w 1984 roku. |
Sammael napisał/a: |
Była dobra jako film. Jako ekranizacja Diuny - już przeciętnie. |
Sammael napisał/a: |
Była dobra jako film. Jako ekranizacja Diuny - już przeciętnie. |
Sammael napisał/a: |
A efekty, no cóż, obecnie dobijają, nie ma co się czarować. |
MrSpellu napisał/a: |
Przepraszam, czego Ci tam brakowało w tej adaptacji? |
MrSpellu napisał/a: |
W nowej ekranizacji efekty są "lepsze", a jednak film się nie broni... |
Sammael napisał/a: |
świetnie <a tu nagle kwadratowe tarcze osobiste podczas treningu Paula i leżę ze śmiechu>. |
Ł napisał/a: |
Zależy jakie efekty. Wczesne komputerowe animacje z lat 80 (np. statki kosmiczne) rzeczywiście dziś nie wyglądają w ogóle |
Ł napisał/a: |
Spellu ja doskonale znam Tron. |
Ł napisał/a: |
I nadal podtrzymuje że efekty statków kosmicznych w Diunie Lyncha są dużo gorsze niż te w wcześniejszych przecież Star Warsach. |
dworkin napisał/a: |
Przypomniałeś mi właśnie, że miałem to obejrzeć. Już od dawna napalam się na ten serial (bo "Diuna"), mimo że słyszałem raczej mało optymistyczne zachęty. No ale... "Diuna".
Jeśli ktoś ma coś przeciwko, niech powie teraz albo zasysam... |
Stary Ork napisał/a: |
Mam pisać dalej? |
Ł napisał/a: |
No w Diunie jednak więcej się dzieje na planecie niż w przestrzeni. |
Sammael napisał/a: |
Była dobra jako film. Jako ekranizacja Diuny - już przeciętnie. |
Sabetha napisał/a: |
Jedyną rzeczą, która mi w lekturze przeszkadzała (ale za to więcej niż trochę) było to, że praktycznie wszystko wiadomo z góry i na żadne niespodzianki fabularne liczyć nie ma co. |
Sabetha napisał/a: |
Trochę szkoda – w życiu nie cierpię być zaskakiwana, ale lubię dreszczyk emocji towarzyszący chłonięciu historii, której zwrotów nie da się przewidzieć. |
bio napisał/a: |
Bowiem część czwarta God Emperor of Dune jest świetna. |
Fidel-F2 napisał/a: |
i głupiec i kanalia |
Fidel-F2 napisał/a: |
albo jest do dupy |
Trojan napisał/a: |
Choć oczywiście - książka nadal się broni, to dzisiaj już nie wzbudza (we mnie) takiego zachwytu co onegdaj. |
Stary Ork napisał/a: |
miękki papier toaletowy. |
MrSpellu napisał/a: | ||
Spróbuj mokrego papieru, innego już nie zechcesz. |
MrSpellu napisał/a: | ||
Spróbuj mokrego papieru, innego już nie zechcesz. |
Trojan napisał/a: |
trzynastka,
darmowe leki, brak problemów z prostatą a Diuna - jak pisałem po lekturze, się zestarzała - i to nie "technicznie" a pod kątem ideo i logiki. To wciąż dobra książka ale dostrzega(m) się mankamenty których "nie było" 20czy30 lat temu. |
ASX76 napisał/a: |
Pozwolę sobie wtrącić 3 kopiejki ![]() |
jezzoRM napisał/a: |
Trójka też jest specyficzna |
jezzoRM napisał/a: |
Tzn. jakie? Moim zdaniem poruszono dość uniwersalne tematy które się nie starzeją (najwięcej było o polityce i religii), . |
Fidel-F2 napisał/a: |
jedna z najsłabszych książek SF jakie czytałem |
jezzoRM napisał/a: | ||
Otóż, NIE. ![]()
Nie lubisz literatury pisanej pod wpływem psychodelików? ![]() |
Bibi King napisał/a: |
Weź, Fidel, odpuść. Przecież to bot. |
Młodzik napisał/a: |
Widzę ten przedziwny napływ botów i zastanawiam się jaki jest ich cel. |
xan4 napisał/a: |
Nikt nowy się tutaj nie utrzymuje, ostatnio jedynie KS to umiał zrobić. Nawet jak są normalni, nie pozwalamy.
Trochę ich rozumiem, przychodzą na nowe, chcą wejść, popisać się, a tutaj od razu są wrzucani do kosza. |