Zaginiona Biblioteka

Newport Beach - Ulice Newport

KapitanOwsianka - 2008-05-19, 22:15
: Temat postu: Ulice Newport
Impala Maxa zatrzymała się na czerwonym świetle na skrzyżowaniu. Musiał wrócić po samochód przed centrum handlowe, ale teraz miał już głowy. Mógł spokojnie wrócić do domu i położyć się wreszcie spać. Ewentualnie wziąć prysznic i położyć się spać.
Noise - 2008-05-20, 09:30
:
Redemption

Obok Impali Maxa zatrzymał się czarny Nissan Evana. Po chwili szyba od strony kierowcy została otwarta - Może mały wyścig? Jest już późno, a na ulicach nie ma nikogo poza nami dwoma. Do trzecich świateł, startujemy, gdy światła zmienią się na zielone. Co ty na to Parker? - zaproponował Ballmer. Jego twarz nie wyrażała zbyt wielu emocji, po prostu był opanowany.
KapitanOwsianka - 2008-05-20, 12:03
:
Już Ci raz mówiłem... Z byle kim się nie ścigam. odpowiedział spokojnie, nawet nie odwracając się w jego kierunku. Ale odruchowo spojrzał na światła, czy aby już się nie zmieniają. Były to jednak jedne z tych denerwujących świateł, które były czerwone przez dłuuuugi czas, mimo że nikt nie nadjeżdżał.
Noise - 2008-05-20, 21:55
:
- Yeah, right. - mruknął Evan pod nosem uśmiechając się diabelsko. Raz i drugi wcisnął pedał gazu do podłogi, na krótką chwilę rozkręcając silnik do bardzo wysokich obrotów. Ghost wrzucił pierwszy bieg i przygotował się do startu. Z wyczekiwaniem patrzył na światła, które lada chwila miały się zmienić z czerwonych na zielone. Ogarnęło go znajome mu już podniecenie wynikające z napływającej do krwi adrenaliny, które jedynie poszerzyło jego uśmiech.
KapitanOwsianka - 2008-05-21, 10:47
:
Brothers in Arms

Max przygryzł wargi. Temu dzieciakowi przydałoby się choć raz w życiu przytrzeć nosa. Z drugiej strony to głupie, ale... Adrenaliny już było za dużo wpompowanej w jego krew. Spojrzał przez okno na Evana i uśmiechnął się do siebie sam nie wiedząc dlaczego to robi. Wrzucił bieg i ze sprzęgłem nacisną na gaz skutecznie tym samym zagłuszając wszystkie marne, jakby się zdawało starania Ballmera.
Światła wreszcie się zmieniły i oba samochody ruszyły z piskiem opon. Oba miały potężną moc z tą drobną różnicą, że nowy samochód był nafaszerowany elektroniką wspierającą przyczepność kół i inne takie. Już na samym początku Ballmer lekko się wysforował przed Maxa, ale Hemi Parkera nie dawało za wygraną i już po chwili zrównało się z zaskoczonym Evanem.
Nie wiadomo kto wymyślił taką zmianę świateł. Niedaleko przed nimi światła zaczęły zamieniać się na czerwone. Obaj depnęli gaz by przeskoczyć i dokończyć wyścig z tą różnicą, że Nissan Evana kierowany niesamowitymi umiejętnościami chłopaka przeskoczył, Impala Maxa nie zdążyła.
Na środku skrzyżowania rąbnął w nią olbrzymi TIR od strony kierowcy. Zanim się zatrzymał ciężarówka przesunęła o parę metrów krążownik szos.
Ballmer zatrzymał swój samochód obracając go o 180 stopni.
Max! wyskoczył krzycząc i podbiegł do skasowanego samochodu.
Kierowca ciężarówki był w niemałym szoku. Siedział na schodkach do swojego pojazdu i próbował się tłumaczyć: To nie moja wina... Wyskoczył mi. Ja nie mogłem... Wyskoczył mi.
Max leżał na fotelu z głową odchyloną do tyłu. Mocno krwawił z nosa i był nieprzytomny.

***
Drzwi do ostrego dyżuru otworzyły się. Na noszach wjechał Max otoczony lekarzami i pielęgniarzami. Obok niego biegł Evan równie przerażony co kierowca ciężarówki.
Podejrzenie wewnętrznych obrażeń. To cud, że w ogóle przeżył. Jednak te stare samochody były potężne... docierało nie wiadomo skąd. Na salę operacyjną natychmiast.

***
Na sali rozcinano podkoszulek Maxa, by móc przeprowadzić operację. Lekarz przejął skalpel i zaczął otwierać nieprzytomnego chłopaka, kiedy nagle na ekranie kontrolującym serce zaczęło się dziać coś dziwnego.
Migotanie komór... Szybko...
Kamera najechała na ekran kontrolujący bicie serca, na którym szalejąca linia wyprostowała się. W powietrzu został tylko przerażający ciągły dźwięk.

The End


Jak zwykle dajcie mi trochę czasu na ogarnięcie wszystkiego...
KapitanOwsianka - 2008-06-01, 22:20
:
Evan stał na rogu skrzyżowania, na którym wydarzył się niedawno wypadek. Wraku już nie było, ale z Impali Maxa niewiele zostało. Głównie szkło, którego jeszcze nie uprzątnięto z drogi i dzikie ślady hamowania ciężarówki, która wjechała w Parkera. Nagle zrobiło mu się bardzo zimno i aż musiał objąć się ramionami. Na twarzy malowała się upiorna maska przerażenia, złości, a także rozpaczy i, może przede wszystkim WINY.

... Ponoć równie źle jest, kiedy ktoś zostanie skrzywdzony z naszej winy. Wtedy uświadamiamy sobie, że tak naprawdę nie skrzywdziliśmy tylko jednej osoby, ale kilka, a kiedy do naszej świadomości dochodzi ciche zdanie, że może nie będziemy w stanie naprawić wyrządzonych krzywd, budzi się rozpacz...

ciąg dalszy w: Newport Health Center

Caylith - 2008-06-12, 10:39
:
Ricky nie miała co ze sobą zrobić. Był to jeden z bardzo niewielu przypadków w jej karierze bo zwykle jakieś szaleństwo przychodziło jej do głowy prędzej czy później. Dzisiaj jednak nic. Chwilę rozważała czy by nie wrócić jednak do Evana i dać się wyciągnąć za miasto - to by już było coś - ale w końcu zrezygnowała. Zamiast tego zaparkowała gdzieś w centrum i zaczęła się włóczyć po mieście zaglądając do sklepów, tu coś kupując do jedzenia, tam czytając kawałek książki w księgarni i ostentacyjnie ignorując fakt, że wokół tłoczy się coraz więcej par: za rękę, z bukietami lub pojedynczymi okazami chabazi i ogólnie wyglądając tak walentynkowo, że po jakimś czasie nie mogła już tego więcej znieść i zaczęła szukać już nie co mogłaby zrobić ze sobą a raczej miejsca gdzie ich wszystkich będzie mniej. I ostatecznie wytypowała dwa miejsca: własny dom i dach, co średnio jej odpowiadało przynajmniej na razie i morze. Tak więc po jakimś czasie czarne BMW przemknęło ulicami zmierzając w stronę parkingu koło plaży gdzie spokojnie przysnęło, a jego właścicielka ruszyła wolno przez piasek.
Caylith - 2008-08-11, 20:23
:
Licznik powoli dobijał do setki, a wiatr zaczynał huczeć w uszach gdy dziewczyna rzuciwszy okiem na wyświetlacz odebrała telefon lewą ręką, z wprawą prowadząc samochód prawą i trzymając go idealnie w ryzach.
- Yeah, babe? - rzuciła do słuchawki. Parker z drugiej strony usłyszał te słowa w otoczeniu szumu wiatru i ryku silnika pędzącej BMKi.
Caylith - 2008-08-12, 11:37
:
- Jasne. Rozumiem. Pograsz w przyszłym sezonie więc się nie przejmuj, facet. Skoro kumpel wrócił od sztywniaków to chyba trzeba go przestawić na American lifestyle. Idźcie zabalować. O'Neil? Czekaj to ten od cylindra i śmierdzącej bomby? Ahmmm.... - skomentowała z krzywym uśmiechem kierując się na wylotówkę z Newport. - Jutro w szkole o ile nie wyląduję w nocy na dnie przepaści - zaśmiała się jak z dobrego żartu. Jeździła na tyle dobrze, żeby móc z tego swobodnie żartować. Silnik zawył z lekka gdy przyspieszyła na całkowicie pustej drodze.
Caylith - 2008-08-12, 12:56
:
- Bye, hon - rzuciła w słuchawkę z uśmiechem w głosie. Wyłączyła telefon i odrzuciwszy go na siedzenie obok oparła obie dłonie na kierownicy. Szosa była bosko pusta aż po horyzont. Na twarzy dziewczyny stopniowo poszerzał się zawadiacki uśmiech nabierający cech drapieżnych. Wdepnęła gaz jeszcze mocniej i gdy na liczniku pokazało się najpierw 150 potem 180 i dalej, Ricky poczuła że żyje.
- Express elevator to hell! - wrzasnęła na wiatr w szaleńczym pędzie - Going dooooown!!! Iiiiihaaaaaa! - kowbojski wrzask zakończył się dzikim śmiechem gdy BMka pruła przez noc w wariackim tempie.
KapitanOwsianka - 2008-08-12, 19:49
:
Przeniesienie akcji.
KapitanOwsianka - 2009-08-19, 22:30
:
Elizabeth jechała z nadmierną prędkością swoim motorem. W oczach miała łzy. Była zła i przede wszystkim rozżalona. Nie specjalnie zwracała uwagę na to co dzieje się na drodze.
Nagle oślepiły ją światła jakiegoś samochodu.
Słychać było PISK opon, OSTRE HAMOWANIE, a za chwilę dźwięk zderzających się pojazdów.

THE END

Starring:
Caylith
Derriuz
ArFF
Sygin
Noise
and Eithel as Lindey
with special apperience:
Captain Oats

Executive producer:
Captain Oats

Directet by:
Umiar Kukazoo

Script by:
The O.C.: Popularity

Cameras:
Lost Library
Eithel - 2009-08-21, 12:37
:
W stojącym na poboczu czarnym, lśniącym Saleen S7 Twin Turbo Lindsay okładała pięściami kierownicę. Pożyczyła ulubiony samochód swojego ojca, jako że jej Ferrari w ogóle nie miało dachu. A ona nie chciała znaleźć się w akwarium na kółkach - co to, to nie. - Idiotka! Jak mogłam nie spojrzeć na wskaźnik benzyny!!! - wydarła się sama na siebie z furią. Chwyciła za telefon i chciała zadzwonić do ojca, ale przypomniało się jej, że ten przebywa na drugim końcu kraju. Lepiej go nie denerwować i jakoś samej wybrnąć z tej sytuacji. Może zadzwonić do Nathana... chociaż lepiej do Maxa... Wzięła głęboki oddech - on jej na pewno pomoże. Pełna nadziei zaczęła szukać jego numeru w książce telefonicznej, gdy nagle coś zwróciło jej uwagę... nie było zasięgu.
Łzy popłynęły po jej twarzy, mieszając się z zimnym deszczem, gdy wyskoczyła na zewnątrz samochodu. Wszystko nie tak! Ze złością kopnęła w przednią oponę luksusowego samochodu, po czym odskoczyła z wrzaskiem bólu. Nie było innego wyjścia - musiała kogoś zatrzymać i poprosić o przywiezienie benzyny. Pełna upokorzenia zaczęła wypatrywać nadjeżdżających samochodów, mając zamiar zatrzymać pierwszy, jaki się pojawi.
KapitanOwsianka - 2009-08-21, 13:13
:
Przez moment zrobiło jej się naprawdę zimno i to nie z powodu pogody. Na drodze nie było absolutnie nikogo. Zupełnie tak jakby nikt nie chciał ruszyć się w taką pogodę z domu. Tym gorzej dla Linds, bo inna możliwość to marsz w kierunku jakiejś stacji benzynowej. Co ją podkusiło, żeby zrobić sobie przejażdżkę poza Newport w deszczowy dzień?

Na szczęście nagle zza zakrętu zamajaczyły bliźniacze świetliki reflektorów jakiegoś samochodu.
Eithel - 2009-08-21, 14:27
:
Dobrze, że ubrała się stosownie do pogody - przez chwilę kusiło ją, żeby pojechać po jedzenie tylko w tym, w czym chodziła po domu. To miał być taki miły dzień... a teraz stała w deszczu, z kompletnie mokrymi włosami i dookoła nie było żywej duszy.
Nagle zauważyła nadjeżdżający samochód i niewiele myśląc wyskoczyła naprzeciwko niego na ulicę, rozpaczliwie machając rękami aby się zatrzymał.
KapitanOwsianka - 2009-08-21, 14:35
:
Zobaczyła tylko przerażoną twarz kierowcy, jakiegoś sztywno wyglądającego blondyna w garniturze i usłyszała przerażający pisk hamulców i opon na śliskiej nawierzchni. Samochód zatrzymał się o metr od niej, a z tylnego siedzenia wyskoczył brunet o szczupłej twarzy i naturalnie zmarszczonych brwiach, które nadawały jego twarzy groźny wyraz.

Brunet ubrany był w czarne dżinsy, białą koszulę w prążki. Na to narzucony miał lekki płaszcz sięgający połowy uda z bawełny. Na szyi miał luźno zawiązany, wąski, jedwabny krawat, na pewno od Armaniego. Cały z resztą wraz z włoskimi butami wyglądał jakby go przed chwilą zdjęli z głównego bulwaru Nowego Jorku.

Podszedł bliżej i dotknął ramienia Lindsay, momentalnie był mokry a włosy z zaczesanej na bok, nieco za długiej grzywki wpadały mu na oko. - Nic Ci nie jest? - zapytał zaaferowany. Miał świdrujące spojrzenie brązowych oczu.
Eithel - 2009-08-21, 17:05
:
Całe szczęście użyła dzisiaj wodoodpornych kosmetyków, inaczej na jej twarzy widniałoby pełno brudnych smug. Można powiedzieć, że wyglądała nawet uroczo - ubrana jak z żurnala, z mokrymi włosami, przerażeniem wypisanym na twarzy.
Podniosła na niego spojrzenie pięknych, niebieskich oczu. 'Say something' - pomyślała, po czym spróbowała wykrztusić z siebie jakieś sensowe zdanie. Niestety, wyglądało na to, że jej szczęki z nerwów są zaciśnięte na amen i nie mają zamiaru się rozluźnić - 'Oh God... say something!' - zabrzmiał uporczywy głos w jej głowie. Zamiast jednak cokolwiek powiedzieć, cofnęła się tylko krok do tyłu, z przerażeniem wypisanym w oczach - 'You HAVE TO say something! Do it NOW!' - rozkazała sama sobie, po czym zszokowana wydusiła - I'm fine, thanks... Skończyła mi się benzyna. - gdy tylko usłyszała swój głos, z miejsca poczuła się jak kompletna idiotka.
KapitanOwsianka - 2009-08-21, 19:43
:
Przez czas, kiedy próbowała zmusić się do rozmowy patrzył na nią uważnie i składał usta zupełnie tak jakby chciał jej pomóc w ten sposób się wysłowić. Wreszcie się odezwała, więc uśmiechnął się, chciał coś powiedzieć, ale w tym momencie przeszkodził mu kierowca. - Paniczu? Wszystko w porządku? - zapytał.
Chłopak rzucił uśmiech kierowcy. - Dziewczynie skończyła się benzyna... Podrzucimy ją... - urwał i spojrzał na Linds - Dokąd chcesz jechać?
Eithel - 2009-08-21, 23:45
:
Paniczu? Czy znajdowała się w jakiejś alternatywnej rzeczywistości, w której ludzie jeszcze używają tego słowa? To gdzie są białe konie, rycerze w zbrojach i damy oferujące swoje chusty? Zaśmiała się ironicznie w duchu, chociaż wcale nie powinno jej być wesoło.
- Chyba na stację benzynową... - zaczęła nieśmiało, wpatrując się w tą prawie idealną twarz - I mean... I can't leave that thing here. - wymamrotała, wskazując na stojący nieopodal Saleen S7 Twin Turbo. - Dad would kill me. - powiedziała, spuszczając ze wstydu wzrok, czując się jak mała, zagubiona dziewczynka.
KapitanOwsianka - 2009-08-22, 10:26
:
Brunet uśmiechnął się i podprowadził Lindsay do swojego samochodu, który okazał się być przedłużaną limuzyną Lexusa. Pomógł jej wsiąść i sam się władował do środka. - Jesteś przemoczona... Może zawiozę Cię do domu i wezwiemy pomoc drogową? - zaproponował, usadawiając się wygodniej.
Eithel - 2009-08-22, 15:41
:
Przez chwilę miała wrażenie, że znajduje się w środku komedii romantycznej - tajemniczy "panicz" w Lexusie pomaga dziewczynie w potrzebie. Uśmiechnęła się do własnych myśli, idąc za chłopakiem do samochodu.
Kiedy w końcu znalazła się w środku limuzyny, poczuła jak bardzo przemokła. Woda lała się z niej strumieniami a na dodatek przemarzła na kość.
- It would be great, thanks. - uśmiechnęła się - Mam na imię Lindsay.
KapitanOwsianka - 2009-08-22, 20:43
:
Szofer też zajął swoje miejsce i samochód po chwili ruszył. - Peter... - odpowiedział i sięgnął po telefon komórkowy leżący na rozkładanym podłokietniku. Spojrzał na wyświetlacz i skrzywił się. - Dziwne... Nie ma zasięgu... To gdzie Cię zawieść?
Eithel - 2009-08-22, 20:56
:
- Próbowałam zadzwonić po pomoc.. no ale jak widzisz nie dało się. Dlatego wyskoczyłam na ulicę. - powiedziała, trochę się tłumacząc. W końcu wyglądało to tak, jakby specjalnie rzuciła się im pod koła - 117 Coast Avenue, jakieś 5 mil stąd na zachód, dość blisko plaży.
KapitanOwsianka - 2009-08-22, 21:52
:
- Blisko plaży? Fajna miejscówka. - uśmiechnął się i zerknął na kierowcę, jakby chciał się upewnić, ze tamten usłyszał. Rzeczywiście limuzyna po chwili ruszyła, a Peter odwrócił się i wlepił spojrzenie w deszcz spływający po szybie. - Miałaś szczęście... - powiedział po chwili milczenia. - Ja bym Cię pewnie przejechał. Jestem fatalnym kierowcą. - roześmiał się pod nosem. - Ale do cholery, kto potrzebuje samochodu w Nowym Jorku?
Eithel - 2009-08-22, 23:21
:
- W Newport wszystko jest blisko plaży, ale faktycznie nie narzekam. - stwierdziła już nieco raźniejszym tonem, w swój zwyczajny, zabawny sposób przekrzywiając głowę. - Chyba ktoś jednak potrzebuje, skoro jest tam tyle korków. - zażartowała - Co taki mieszczuch jak ty, robi w Orange County?
KapitanOwsianka - 2009-08-23, 10:09
:
- No właśnie nie wiem... - westchnął dość ponuro, ale nie kwapił się z następnymi wyjaśnieniami. Dopiero teraz zerknął na Lindsay, a potem na drogę przed nimi. Linds zauważyła, że powoli zaczynają się zbliżać do jej domu.
Eithel - 2009-08-23, 11:57
:
Jej wybawca najwyraźniej nie było nadmiernie rozmowny, zresztą przecież i tak nie o to chodziło. Nie miała zamiaru już więcej go wypytywać, zresztą i tak robiła to poniekąd z grzeczności. Nie zdecydowała się przerwać tej wymownej ciszy, która między nimi zapadła aż do momentu, gdy na horyzoncie ujrzała znajome bramy rodzinnej posiadłości.
- Mieszkam tam. - powiedziała wskazując odpowiedni kierunek - Bardzo dziękuję za pomoc, nie wiem jakbym sobie poradziła. - uśmiechnęła się z wdzięcznością, wyraźnie zbierając się do wyjścia.
KapitanOwsianka - 2009-08-23, 12:01
:
- W końcu ktoś by przejeżdżał... - powiedział uśmiechając się, co w połączeniu z wiecznie zmarszczonymi brwiami przybrało wyraz szelmowski. - Poradzisz sobie już teraz? - zapytał dla pewności, kiedy samochód zatrzymał się opodal wejścia do domu.
Eithel - 2009-08-23, 13:11
:
- Myślę, że tak. Wezwę pomoc drogową, mam nadzieję, że doholują to nieszczęsne auto nie robiąc na nim ani jednego zadrapania. - uśmiechnęła się otwierając drzwi - Dziękuję jeszcze raz. Gdybyś czegoś kiedyś potrzebował, wiesz gdzie mnie znaleźć. - rzuciła mu swoje ponętne spojrzenie, zupełnie nad tym nie panując, po czym wybiegła na deszcz, kierując się jak najszybciej w stronę wejścia.
KapitanOwsianka - 2009-08-23, 14:01
:
Pokiwał głową z uśmiechem na pożegnanie.
Samochód odczekał, aż Lindsay zniknie w środku i odjechał po chwili. Kierowca spojrzał przez lusterko wstecznie na swojego pasażera. - Może jednak Newport High nie będzie takie złe... - powiedział, na co Peter przewrócił oczami.
- Dziewczyny z prowincji... - padła zdawkowa odpowiedź i samochód wyjechał za bramę.

Przeniesienie akcji.
Noise - 2009-08-30, 11:14
:
Pressure

Grafitowe Lamborghini z rykiem potężnego widlastego silnika mknęło ulicami Newport w stronę wyjazdu z miasta. W środku siedział Evan zaciskający ze złości szczęki i mocno ściskający palcami skórzaną kierownicę wozu. W środku dość cicho grała muzyka, lecz bynajmniej nie były to znajome, ciężkie brzmienia jakie zwykł słuchać. Wycieraczki miarowo odgarniające z przedniej szyby auta kolejne fale spadającej z nieba wody mierzyły nieubłagany upływ czasu. Tak wiele się ostatnio zdarzyło, a on nie mógł już znieść tego całego napięcia. Pisk opon zastąpił na chwilę dźwięk silnika, gdy Ballmer skręcił raptownie w lewo wduszając przy tym gaz w podłogę. Przez chwilę wszystkie cztery koła buksowały, nim znalazły wreszcie przyczepność i z rykiem przypominającym swą głośnością uderzenie pioruna katapultowały auto do przodu...

:arrow: Parker's house
Carter - 2009-09-11, 00:06
:
Michael postawił kołnierz kurtki i ruszył przed siebie.
Sportowa torba z ciuchami, kilkanaście dolarów w kieszeni, telefon.
Z każdą minutą oddalał się od swojego domu. Z każdą minutą robiło się coraz później.
Oczywiście nieraz nocował poza domem. Czasem zdarzało mu się spać pod gołym niebem.
Tylko zawsze rano wracał do siebie.
Przynajmniej teraz każdy tramwaj czy autobus jest dobry- pomyślał.
Bo nie masz dokąd wracać przyjacielu. I możesz jechać gdziekolwiek.
Robiło się coraz chłodniej. Michael włożył zziębnięte ręce do kieszeni dżinsów.
Dotknął malutkiej, pogniecionej wizytówki.

Jakbyś potrzebował pomocy, to zadzwoń...

Niewiele myśląc wystukał numer.

Najwyżej się rozłączy-pomyślał

Jeden długi sygnał...

Drugi...

Trzeci....
KapitanOwsianka - 2009-09-11, 09:30
:
Carter... Tam jest 21 stopni... Nie mogło robić się coraz zimniej, bo jest jakaś piętnasta ;P

Halo? - odezwał się głos jego papugi w słuchawce telefonu. - James Parker, w czym mogę pomóc?
Carter - 2009-09-14, 12:07
:
-Mówi Michael Smith... Potrzebuje pana pomocy..
Kulawo wyszło. Jak cytat z jakiegoś filmu.
-Wygląda na to, że wyrzucili mnie z domu
KapitanOwsianka - 2009-09-14, 12:39
:
- Oh... Okej... Gdzie jesteś? Zaraz po Ciebie przyjadę. - powiedział głos w słuchawce.

Przeniesienie akcji, do domu Parkerów.
Caylith - 2009-10-26, 19:53
:
Skulona nieco na siedzeniu pasażera ojcowskiego Nissana liczyła krople tak wytęsknionej ulewy spływające po szybie. W sumie był to jedyny sposób by nie myśleć o tym... o czym nie chciała myśleć. Ale myśli i tak pętały się po łbie nieproszone. Głównym pytaniem jakie sobie zadawała było: czemu aż tak ją strzeliło to co widziała niedawno? Przecież miał prawo szwendać się z każdą panną na jaką miał ochotę, nawet najbardziej zeszmaconą jak w tym przypadku. Podłą, samolubną, płytką jak woda w kałuży... Erica zgrzytnęła zębami. Dlaczego do cholery musiał pokazać na co go stać w momencie kiedy... no właśnie. Wnioski i zakończenie ostatniej myśli były na tyle przerażające, że pospiesznie wróciła do liczenia kropli wody, wdzięczna, że ojciec nie przerywa ciszy.
KapitanOwsianka - 2009-10-27, 12:15
:
Nathan był z siebie dumny. Wydawało mu się, że Erica jest zadowolona z przyjęcia i tylko trochę zmęczona. Uśmiechnął się do niej, ale ona nie widziała tego. Wpatrzona smutnymi oczami w krople spływające po szybkie. Wreszcie spuściła wzrok i przygryzła lekko dolną wargę.

The End

Starring:

Caylith
Eithel
ArFF
Noise
Derriuz
Sygin
with special appirence:
KapitanOwsianka

Executive producer:
Captain Oats

Directet by:
Umiar Kukazoo

Script by:
Captain Oats

Cameras:
Lost Library