Zaginiona Biblioteka

Fantastyka zagraniczna - Robert A. Heinlein

MadMill - 2008-01-21, 11:30
: Temat postu: Robert A. Heinlein


Robert A. Heinlein (7 lipca 1907 - 8 maja 1988) - klasyk amerykańskiej literatury science fiction. Autor wielu powieści i opowiadań, znany również pod pseudonimami Anson MacDonald oraz Lyle Monroe.

Bibliografia:

Powieści



Opowiadania



Filmografia



Źródło: Wiki

Jestem w połowie "Władców marionetek" tego autora, powieść jak i autor zaliczani są do klasyki s-f. Nie powiem, podoba mi się, umiarkowanie ale jednak. Lubię klasykę więc może dlatego, bo książka miejscami wydaje się trochę naiwna. Zauważył to Toudi, a ja zwróciłem na to uwagę w książce - wątek miłosny jest straszny, masakaratyczny. Całość trochę mi też zajeżdża patriotyzmem amerykańskim. Nieustraszeni Amerykanie walczą z bezlitosnym najeźdźcą. Po dłuższym zastanowieniu i wczytaniu, to drugie nie przeszkadza, a nawet można to wyeliminować. Książka na plus jednak. ;)
Toudisław - 2008-01-21, 11:44
:
MadMill napisał/a:
Zauważył to Toudi, a ja zwróciłem na to uwagę w książce - wątek miłosny jest straszny, masakaratyczny

Mnie on trochę zraził, bo nie wiedziałem, do czego dąży autor i czy przypadkiem nie miało to na celu nieco ośmieszyć głównego bohatera. Bo taki super agent, nadzieja ludzkości zachowuje sie czasem jak idiota i daje sobą ostro manipulować. Zauważyłem tu podobieństwo do twórczości Dicka. Tam też panował kult mężczyzny i kobieta, która go w jakiś sposób zdradziła. Czas, w jakim książka była pisana, nie jest bez znaczenia. To jeszcze konserwatywne USA z czasów zimnej wojny, dopiero później feministki będą paliły staniki.

Teraz mnie oświeciło, że czytałem Żołnierzy kosmosu. Ale to już faktycznie dawno było i na początku mojej znajomości z fantastyką. Książka mnie zaciekawiła, ale nie powiem, żeby zrobiła na mnie oszałamiające wrażenie. Taka książeczka militarnej rozwalanki z dodatkiem nieco moralistycznym. Może kilka ciekawych sugestii, ale takie sobie to wszytko. Watek miłosny już lepszy, ale nie powiem, żeby zachwycał. Teraz się dowiedziałem, że wersja, którą czytałem, była okrojona z militarystycznych wywodów autora. Za co był swojego czasu mocno atakowany.
Ogólnie to w jego twórczości patriotyzm i wojsko jest bardzo istotne. Myślę, że wtedy jego książki robiły spore wrażenie i czasem mogły szokować, jak choćby pomysł, by kobiety służyły w wojsku.
andy - 2008-01-21, 11:49
:
No niby Władcy to podobno sztandarowa pozycja Autora - film nawet był, ale kotzur raczej by się skłaniał do innych produkcji, pomijając Kawalerię. Np Kot... , Szlak..., czy Luna...
Elektra - 2008-01-21, 11:55
:
A ja nie czytałam jeszcze żadnej książki tego pana. Widziałam tylko dwa filmy The Puppet Masters Movie (1994) Starship Troopers (1997). Ten drugi nawet w kinie. Filmy potrafili zrobić całkiem współcześnie, ale domyślam się, że źródło może trochę trącić myszką.

Lekturę mam zamiar nadrobić, tak jak nadrabiam inną klasykę sf wydawaną przez Solaris. Czekam tylko aż się pojawi w moim ulubionym antykwariacie.
Toudisław - 2008-01-21, 11:57
:
andy napisał/a:
Np Kot... , Szlak..., czy Luna...

A co to? Mógłbyś podać pełne tytuły?
Co do ekranizacji to Władców marionetek jakoś nie kojarzę i chyba nie miałem specjalnie okazji oglądać. Oglądałem Kawalerię kosmosu (ekranizację Żołnierzy kosmosu) i film taki sobie. Wiele zmienił z książki i np. watki moralno-militarystyczne zostały okrojone prawie do zera. Film to właściwe sama akcja i trochę seksu, ale został wątek patriotyczny. A były inne ekranizacje?
Teraz Solaris wznawia jego książki. Ciekawe jak zostaną przyjęte po latach i czy dla obecnego czytelnika nie trącą za bardzo myszką.

Link
andy - 2008-01-21, 12:00
:
Toudisław napisał/a:
A co to ? Mógłbyś podać pełne tytuły ?

Post na samej górze by Mad
Dabliu - 2008-01-21, 12:14
:
Toudisław napisał/a:
Ogólnie to w jego twórczości patriotyzm i wojsko jest bardzo istotne.


A jak się człowiek uważniej wczyta, to zauważy, że to tak naprawdę ironia na patriotyzm i wojsko.

Toudisław napisał/a:
Oglądałem Kawalerię kosmosu (ekranizację Żołnierzy kosmosu) i film taki sobie. Wiele zmienił z książki i np. watki moralno-militarystyczne zostały okrojone prawie do zera. Film to właściwe sama akcja i trochę seksu, ale został wątek patriotyczny.


Raczej ironiczno-patriotyczny. Bo Verhoeven w typowy dla siebie sposób (jak w RoboCopie) uwypuklił właśnie cynizm, ironię i sarkazm ziejący z tych wszystkich patetycznych przemówień, przysiąg itd. Zwróćcie uwagę zwłaszcza na reklamy, chociażby kiedy żołnierze dają dzieciom do zabawy karabiny i amunicję...
MadMill - 2008-01-21, 12:22
:
Dabliu napisał/a:
A jak się człowiek uważniej wczyta, to zauważy, że to tak naprawdę ironia na patriotyzm i wojsko.

No właśnie temu napisałem w ostatnim zdaniu:
MadMill napisał/a:
Nieustraszeni Amerykanie walczą z bezlitosnym najeźdźcą. Po dłuższym zastanowieniu i wczytaniu, to drugie nie przeszkadza, a nawet można to wyeliminować.

Bo ci Amerykanie to czasami się jak idioci zachowują. Co do wojska to autor był w Akademii, ale z powodów zdrowotnych musiał opuścić wojsko.
Toudisław - 2008-01-21, 12:22
:
Dabliu napisał/a:
A jak się człowiek uważniej wczyta, to zauważy, że to tak naprawdę ironia na patriotyzm i wojsko.

I tak i nie. Bo fakt, wiele rzeczy jest tu uwypuklone i sztucznie nadymane. Ale z drugiej strony nie bohater zdobywa sławę na polu bitwy. Leje się krew i są straty, nie ma tu przesłodzenia, ale główny bohater wychodzi na swoje i wszysko się jakoś układa. Nie powiedziałbym, że Heinlein kpi z patriotyzmu, przeczytaj nowe wydanie Żołnierza kosmosu, tam są teksty, których nie ma w starym i właśnie za nie była oskarżany o militaryzm. Heinlein pokazywał system, gdzie ludzie z dumą szli do wojska. I bronili swojej ojczyzny.
Dabliu napisał/a:
Zwróćcie uwagę zwłaszcza na reklamy, chociażby kiedy żołnierze dają dzieciom do zabawy karabiny i amunicję...

Nie pamiętam już dokładnie. :/ Tylko zauważ, że w USA w tym czasie 12 latek umiał posługiwać się bronią, a szczególnie w Teksasie i na całym południu.
A tak dokładnie to o jaką ironię ci chodziło? Że kpił z wojska i patriotyzmu amerykańskiego? Oj nie powiedziałbym.
Dabliu - 2008-01-21, 12:37
:
Toudisław napisał/a:
Nie powiedziałbym, że Heinlein kpi z patriotyzmu


Ja też bym nie powiedział. Bo Hainlein nie kpi, lecz lekko ironizuje. On rzeczywiście wierzy w wojsko i ojczyznę, ale do pewnych aspektów potrafi się zdystansować i odnieść z lekkim przekoloryzowaniem.

Choć faktycznie, ja wolę "Wieczną wojnę" Haldemana (też żołnierza U.S. Army), bo to książka post-wietnamska, totalnie anty-wojenna.

Toudisław napisał/a:
Dabliu napisał/a:
Zwróćcie uwagę zwłaszcza na reklamy, chociażby kiedy żołnierze dają dzieciom do zabawy karabiny i amunicję...

Nie pamiętam już dokładnie. :/ Tylko zauważ, że w USA w tym czasie 12 latek umiał posługiwać się bronią, a szczególnie w Teksasie i na całym południu.


W tym czasie - czyli w czasie nakręcenia filmy? 10 lat temu?
Bo ja o tych reklamach, to akurat w kontekście filmu. Po prostu reżyser (Verhoeven) na maxa uwypuklił ironię i sam już faktycznie lekko pokpiwał. Chodzi o to, że w tych reklamach wszyscy mieli uśmiechy jak z plakatów amerykańskich z czasów zimnej wojny. Krowa rozrywana na strzępy przez Robala jest ocenzurowana, ale już trupy mormońskich anarchistów zaatakowanych przez Robale są pokazane w wiadomościach z całą szczegółowością. To takie smaczki tego filmu - warto zwrócić na nie uwagę. Verhoeven co rusz mruga do widzów okiem, podkreśla patetyzm w najbardziej groteskowej formie całość przekoloryzowuje.
Toudisław - 2008-01-21, 12:49
:
Dabliu napisał/a:
W tym czasie - czyli w czasie nakręcenia filmy? 10 lat temu?

Chodziło mi o książkę. Tam też były takie akcenty. A nawet obecnie w Teksasie 13-latek umie nieraz strzelać. Ważne czy mówimy o książce czy filmie. Jest tu (książka) sporo amerykańskiego patosu, ale Heinlein nie ma obciachu pokazać, że komuś rękę urwało czy rozerwało na kawałki pół dywizji.
Tym bardziej może to przerażać, bo on zachęca do wojska i rozwiązywanie problemów siłą.
Tigana - 2008-01-21, 15:18
:
Z twórczością Heinleina spotkałem się już lata temu. Przeczytałem wtedy "Żołnierzy/kawalerię kosmosu", "Władców marionetek", "Dublera" i "Drzwi do lata" Więcej nie pamiętam. Mam jeszcze zamiar zabrać się za "Obcego w obcym kraju", ale to pieśń dalekich lat. Jego książki czyta się bardzo przyjemnie - nie są przeładowane naukowym slangiem, a na pierwszym planie są zawsze ludzie.
Najmniej pamiętam "Żołnierzy/kawalerię kosmosu" - ipowiem szczerze, ze specjalnie nie utkwiła mi w pamięci. Teraz czytam, ze wydanie "Amberu" było o 20 % uboższe od oryginału, bo wycięto z niego jakieś traktaty, które stanowiły o sile książki. Moze więc czas odświeżyć pamięć.
Nie jestem znawcą s-f, ale wydaje mi się, ze Heinlein pisał "na poważnie"i faktycznie był uznawany za militarystę. Przecież klasyczna satyra "Bill, bohater galaktyki" Harry Harrisona powstał właśnie jako odpowiedź na "Kawalerię".
MadMill - 2008-01-25, 01:45
:
Wprawdzie skończyłem "Władców marionetek" parę dni temu to naszła mnie taka myśl. Może powieść miejscami była naiwna, wątek miłosny miejscami żenujący, a akcja jakoś nie porywała. Niemniej jednak lekkość z jaką się czytało była zaskakująca. Inne jego powieści też posiadają taką zaletę? Pewnie to sprawdzę niebawem, bo WM mi się podobali.
Tigana napisał/a:
Nie jestem znawcą s-f, ale wydaje mi się, ze Heinlein pisał "na poważnie"i faktycznie był uznawany za militarystę.

Na pewno na poważnie, ale to nie wyklucza tego, że miejscami potrafił wprowadzić satyrę. Nie było to sednem powieści, ale jakąś jej częścią składową.
Ł - 2008-04-28, 08:26
:
Śmieszne że dopiero teraz znalazłem ten temat, po tym jak przeczytałem w klasyce sf że taki istnieje. ; )

Militaryzm Heinleina - moim zdaniem autor bardziej wskazuje na osadzenie jednostki w jakieś hierarchii i tego konsekwencje, niż głosi apologię walki dla walki. A jeśli już, to rozróżnia rzeźnię od walki za tak zwaną sprawę. I nie musi być to struktura czysto militarna - równie dobrze mogą być to służby specjalne (Kot który...), organizacja rewolucyjna (Luna to...), czy załoga wielkiego statku kosmicznego (Daleki Patrol). Przykładowo w Lunie jest sytuacja, gdzie do walki z specjalnymi oddziałami wojska staje milicja i wzburzony lud - autor wyraźnie kieruje sympatie właśnie w stronę rewolucjonistów, a nie wojskowych.

Moja ulubiona książka tego pana (i plasująca się w moim topie w ogóle) którą polecam wszystkim to oczywiście "Luna to surowa Pani". Jest to najlepsza książka o rewolucji na gruncie fantastyki jaką czytałem, świetnie obrazujące zjawisko od podstaw z różnymi niuansami. Przy okazji fajne są aspekty społeczne życia na srebrnym globie. No i wydaje się, że tutaj wychodzi patriotyzm Heinleina - cała rewolucja księżycowa to taka rewolucja amerykańska przeniesiona 300 lat naprzód z wszystkimi tego konsekwencjami. Rozpływać mógłbym się długo, czytał ktoś to jeszcze?

Na pewno drugą będzie "Obcy w obcym kraju", czyli ludzkość widziana oczyma homo sapiens wychowanego przez obcych. "Kot który przenika ściany" - na pewno największy kunszt literacki w kreacji postaci, dialogów. Niestety im dalej tym fabuła i sam świat bardziej się gmatwają i chyba Heinleina dopadło to co wielu starszych pisarzy - chciał on stworzyć w końcu twórczości coś monumentalnego, a wyszła mu postmodernistyczna ciekawostka.

Edit: i jeszcze taka refleksja - wydaje mi się że Heinlein mógł być krytykowany bo jest entuzjastą amerykańskiego stylu życia - to znaczy jego umiłowanie do wolności zachaczające o anarchizm, podkreślanie mitu 'od zera do milionera', siły jednostki - dlatego własnie częśc autorów o przekonaniach lewicowych mogła mu doklejac różne łatki, militarysty, dariwnisty czy inne piardy.
MadMill - 2008-05-15, 20:31
:
Skończyłem "Żołnierzy kosmosu". Kto powiedział, że to lepsze od "Władców marionetek"? Mnie tam ciężko to stwierdzi, a po lekturze mam bardzo mieszane uczucia. Zaczęło się dobrze, i tak do połowy książki byłem zadowolony - bez jakiś rewelacji, ale na plus... potem mi się chyba "przejadło". Problem leży w tym, że ta książka jest naszpikowana emocjonalnie i użyto w niej całą masę podtekstów i odwołań do rzeczywistości... jeju... ale autor za bardzo emocjonalnie do tego chyba podszedł. Mianowicie napisał ją w "odpowiedzi" na złamanie przez ZSRR postanowienia o zaprzestaniu stosowania broni jądrowej, czy jakoś tak. Przerwa prace nad inną książką aby napisać właśnie "ŻK" i moim zdaniem nie wyszło to najlepiej. Nie dziwię się, że zarzuca się militaryzm po tej książce... no ale cóż, zdarza się. ;)
Metzli - 2008-06-25, 00:18
:
Po lekturze "Żołnierzy kosmosu" - odczucia podobne jak u Mada. Na początku dobrze się czytało, książka nawet ciekawiła, żeby później troszkę przynudzać. Poza tym miałam uczucia pewnego deja vu, jakbym to już kiedyś czytała - ale to pewnie przez film ;) Ogólne odczucia? Nic specjalnego - człowiek opisujący realia panujące w wojsku, razem z relacjami z akcji militarnych. Książka nie byłaby taka zła, gdyby nie jej warstwa ideologiczna. Te ciągłe tłumaczenie czym jest patriotyzm, wizje lepszego społeczeństwa czy kwestie obywatelstwa - dopiero po odbyciu służby wojskowej. Rzekoma odpowiedzialność, która miałaby zapewnić bardziej odpowiedzialne wybory... to wszystko męczyło. Do tego książka jest na wskroś amerykańska - wszystko to sprawiało, że chciało się czasami szybko odłożyć tą lekturę.

Jeszcze słowo do głównego bohatera - tak jak napisali w posłowiu - jak to kobiety są podziwiane z daleka i idealizowane, przy czym ten świetny żołnierz przez cały czas pozostaje prawiczkiem. To wręcz nienaturalne ;)
AM - 2008-06-25, 01:04
:
Metzli napisał/a:
Jeszcze słowo do głównego bohatera - tak jak napisali w posłowiu - jak to kobiety są podziwiane z daleka i idealizowane, przy czym ten świetny żołnierz przez cały czas pozostaje prawiczkiem. To wręcz nienaturalne ;)


Jakiś pisarz w podziękowaniach dla Philipa Jose Farmera napisał kiedyś coś takiego: "Dla Philipa Jose Farmera za to, że stworzył pierwszych bohaterów z jajami i wiedzą, co z nimi robić" :-)

A tak na poważnie, Kawaleria to powieść z 1959 roku i... podobne przedstawianie kobiet i relacji pomiędzy homo sapiens, a wenusjankami było czymś normalnym w tamtych czasach ;) . Pilot Pirx też na jakiejś randce klepnął pannę w zadek i uciekł zawstydzony (nie pamiętam już czy nie było to jego najważniejsze doświadczenie seksualne... :)) .
iselor - 2008-11-24, 22:55
:
Mój gust i Sapka mimo że w kilku miejscach zbieżny, w wielu jest całkiem różny! Sapek w kanonie umieścił "Szlak Chwały" Heinleina. Ksiażke da radę podciągnąć pod fantasy, ale bez względu na klasyfikację cholernie mnie znudziła. Pomysł dobry wykonanie gorsze. Na początku jest dobrze, wciąga, a po kilkudziesięciu stronach usypiam...Nic się nie dzieje ciekawego i dużo głupiego, zbednego gadania.Mojemu kumplowi się podobało, nie wiem, może ja jestem za wybredny?
sithlady - 2009-11-14, 16:58
:
Kiedyś czytałam To Sail Beyond Sunset. Gdzies tak z pol roku temu sciagnelam cos jeszcze przez empik.com. Niestety Green Hills of Earth ściągnąć się nie udało (ze 2 razy anulowali mi zamówienie, chociaż byłam skłonna jeszcze czekać)
Tixon - 2013-09-13, 13:36
:
Z powyższych postów mogę założyć, że Szlak chwały zawiera wszystkie sztandarowe cechy prozy Heinlein. Traktuje z ironią armię i patriotyzm (wyrażany np. poprzez płacenie podatków czy stosunek do demokracji), a jako, że książka napisana jest w formie pierwszoosobowej, ironia ta jest ostra.
Do tego dochodzi specyficzny klimat czasów, kiedy powieść powstała - kult męskiej siły, kobiety jako dodatek i krążenie po obrzeżach scen seksu.
Dyskusyjną kwestią jest czy to pastisz fantasy, czy też dosyć przewrotna i z humorem powieść skupiająca się na tym - co dalej, czy bohater może zakończyć przygodę i żyć długi i szczęśliwie, czy też bohaterstwo jest stałym zajęciem.
nosiwoda - 2013-09-13, 13:52
:
Z tym, że ironia (może raczej humor czy przymrużenie oka) wobec armii jest nie wobec armii jako takiej, ile wobec niektórych jej przejawów, zwłaszcza we współczesnych armiach. Heinlein ma swoją wizję armii nieidealnej, ale maksymalnie zbliżonej do ideału przy jednoczesnym uwzględnieniu czynnika ludzkiego. I współczesna mu armia USA czy jakakolwiek inna nie były bliskie temu ideałowi, opisywanemu w "Żołnierzach kosmosu" (których przeczytałem ponownie kilka dni temu).
You Know My Name - 2013-09-14, 16:03
:
Tixon napisał/a:
Traktuje z ironią [...] patriotyzm (wyrażany np. poprzez płacenie podatków czy stosunek do demokracji)
Jaka ironia, to jedyny rodzaj patriotyzmu, który jestem w stanie zaakceptować: dulce et decorum est pro patria tributa adlati //mysli
Tixon - 2013-09-14, 16:19
:
Quod meum est mei sit.

Jeśli google tłumacz zrobił to dobrze
rybieudka - 2013-09-17, 06:41
:
Tempus non penis non status



Ktoś coś jeszcze w martwym języku? :roll:
Tixon - 2016-06-01, 13:14
:
Robert A. Heinlein Luna to surowa pani.
Nie będę ukrywał, że głównym powodem sięgnięcia po książkę były wzmianki w Aktach Caina (a także sam tytuł, obviously). Jednak poza informacją, że w utworze występuje Simon Błazen (niestety, w tłumaczeniu Przemysława Znanieckiego został inaczej przełożony) nic więcej nie wiedziałem - nie licząc właściwie bzdurnego blurbu.
Więc dlaczego ta książka Heinleina trafiła na listę zakazanych utworów? Ano dlatego, że to taka podręcznikowa wersja jak przygotować i poprowadzić rewolucję. Oczywiście mając do pomocy wsparcie potężnej mocy obliczeniowej, ale i bez niej zostają pewne podstawy jak schemat siatki konspirantów, karmienie szpiegów dezinformacją zamiast eliminacji, wzór działalności propagandowej, ukrywanie prawdziwych celów i tak dalej.
W bonusie dostajemy całkiem znośną fabułę, paru sympatycznych bohaterów (chociaż postać kobieca to taka rzecz dla Heinleina specyficzna - piękna, że o matko, pełna zaangażowania ale potrzebuje mężczyzn do obrony/pokierowania na właściwie tory) i ciekawą strukturę społeczną Luny wyrosłej z miksu kolonii karnej i zasady ZWTP (za wszystko trzeba płacić).
Jest to kolejne tłumaczenie nad którym kręcę nosem. Z jednej strony, język lunański jest mieszanką angielsko rosyjską (tak sądzę, nie sprawdzałem oryginału) i tłumacz starał się oddać ten charakter pozostawianiem niektórych wyrażeń, zwrotów bez przekładania, z drugiej występuje trochę kalk i błędów (biliony!), są też fragmenty gdzie ciężko mi powiedzieć, czy jest to błąd, czy też tłumacz specjalnie tak to zostawił. Żałuję, że nie miałem okazji sięgnąć po oryginał (chociaż czy bym mu podołał, to inna kwestia).
Na marginesie dodam, że książka jest dosyć polityczna (albo odbierana w takim znaczeniu). Linczek na dowód
Trojan - 2022-01-23, 18:31
:
czy mi się wydaje, czy Fidel czytałeś jakoś niezadawno Kawalerię i popełniłeś jakąś drobną reckę/opinię?
Fidel-F2 - 2022-01-23, 18:40
:
nie
Trojan - 2022-01-23, 18:52
:
ok. thx. coś mnie się pomerdało