Bernard_Gui napisał/a: |
W przypadku, kiedy ów pacjent byłby tylko "rośliną" w śpiączce, miałbym dylemat - bo niby nie ma szans, żeby się z tego obudził, ale pewności nigdy nie ma. Ani takiej eutanazji bym nie potępił, ani bym jej nie poparł - po prostu nie wiedziałbym, co o tym sądzić. |
Tanit napisał/a: |
Ja na przykłąd nie wyobrażam sobie 'przespać' kilku/kilkunastu lat, albo męczyć się nie wiem jak długo >_> |
Toudisław napisał/a: |
W Holandii dziesiątki tysięcy starszych ludzi nosi przy sobie paszport życia. Tam napisali że absolutnie nie zagadują się na Eutanazję. Bo boją się że będzie przeprowadzona bez ich zgody |
Romulus napisał/a: |
Oczywiście, obrońcom zycia pomysł się już nie podoba. |
Shadowrunner napisał/a: |
Chyba tylko tym najbardziej fanatycznym PiS opowiedziało na propozycję Gowina iż "czeka na szczegóły projektu" a więc generalnie nie mówią nie |
Romulus napisał/a: |
który pozwoli lekarzom nie leczyć mnie w "nieskończoność". |
martva napisał/a: | ||
Czy w tym konkretnym przypadku można mówić o leczeniu? Nie wydaje mi się, to podtrzymywanie funkcji życiowych, nie leczenie. |
Romulus napisał/a: |
Pytanie zasadnicze: jak można podjąć taką decyzję wbrew woli człowieka? (W sumie można: naziści tak postępowali). Bo nikt nie znał woli tej dziewczyny. Owszem, poznać jej nie mogli. |
Asuryan napisał/a: | ||
Skoro nikt nie znał ani nie mógł poznać woli tej dziewczyny, to skąd wiesz że podjęto decyzję wbrew Jej woli? Nie wie tego nikt z nas i już się tego nie dowie. |
Mag_Droon napisał/a: |
dwa czy trzy lata temu byl podobny przypadek (babeczka w spiaczce po wypadku chyba), dziewczyna za fali dyskusji mogla sie zdeklarowac, a jej ojciec mogl o tym wiedziec. Nie mowie, ze bylo tak na pewno, ale jest to calkiem prawdopodobne. |
Spellsinger napisał/a: |
Od samej śmierci boję się bardziej tylko śmierci w upadlającym bólu. Ból jest bólem i będzie bólem bez względu na przyczepiane mu etykietki. Pocieszanie, że umieranie 'na twardego' jest szlachetniejsze, jest odrobinę bez sensu. Umieranie w bólu nie jest szlachetne. |
Romulus napisał/a: |
Wprowadzenie testamentu życia byłoby dobrym rozwiązaniem, dla kogoś, kto chciałby w przyszłości uniknąć sztucznego podtrzymywania przy życiu. Dobrze byłoby gdyby pojawiła się możliwość wyrażenia swej woli na przyszłość: w sytuacji X, kiedy nie będę w stanie samodzielnie wyrazić swej woli, proszę nie podejmować akcji reanimacyjnej i pozwolić mi umrzeć. |
Cytat: |
Wprowadzenie testamentu życia byłoby dobrym rozwiązaniem, dla kogoś, kto chciałby w przyszłości uniknąć sztucznego podtrzymywania przy życiu. Dobrze byłoby gdyby pojawiła się możliwość wyrażenia swej woli na przyszłość: w sytuacji X, kiedy nie będę w stanie samodzielnie wyrazić swej woli, proszę nie podejmować akcji reanimacyjnej i pozwolić mi umrzeć.
Powyższe rozwiązanie uważam za optymalne i jak najbardziej wskazane w celu uniknięcia sytuacji podobnych do tych, które zostały opisane przez Was w poprzednich postach. Każdy indywidualnie spisuje swój testament, określa w nim jakiego traktowania życzy sobie w razie nieszczęścia, zaznacza, czego absolutnie nie powinno się wykonywać i już problem sam się rozwiązuje. Świadomy wybór zabezpieczający daną osobę przed podjęciem czynności, na które nigdy nie wyraziłby zgody, gdyby miał możliwość decydowania... |
Astarte napisał/a: |
Jej (eutanazji) legalizacja ciągnie za sobą ryzyko nadużycia w celu uniknięcia niekomfortowych sytuacji, gdy powiedzmy dana jednostka obawia się bycia ciężarem dla innej. Mnóstwo jest rozmaitych ,,ale", które spiętrzają się jak barykada i uniemożliwiają tym samym zajęcie konkretnego ,,za" lub ,,przeciw" w tej kwestii... |
Cytat: |
( oczywiście dalej twierdzę, że każdy człowiek ma prawo do decytowania o swoim życiu - w tym także do jego zakończenia
- ale musi istnieć silny mechanizm kontrolny, czy to jest rzeczywiście JEGO decyzja. Nie wiem - komisja lekarska, zgoda sądu, lub coś podobnego. ) |
Cytat: |
Powstanie presja środowiska na osoby stare i chore, które staja się ciężarem,
swego rodzaj zwyczaj postępowania w społeczeństwie. Już teraz ludzie starsi często czuja się odrzuceni - ich dzieci maja własne życie, instytucja rodzin wielopokoleniowych zanikła, domy starców sa przepełnione. Kiedy eutanazja stanie się normą, będzie ogromna presja na "nieużytecznych", żeby "przestali być ciężarem", "zwolnili miejsce". "Twoja stara już poszła na eutanazję, a moja ciągle nie chce". Boję się, że będzie to kolejny krok w stronę odhumanizowania życia, w stronę całkowitego zapędzenia ludzi do "wyścigu szczurów". Pracuj, zarabiaj, kupuj, bądź piękny i młody, szczupły i zdrowy, a kiedy już nie dajesz rady, straciłeś młodość, zdrowie ( i zdolność kredytową) - nie zajmuj miejsca. |
Saika napisał/a: |
To by było skomplikowane... Pytanie: Czy nasze życie jest nasze czy raczej tych, którzy nam je dali? A moze jest Jeszcze inaczej? Odpowiedź na to pytanie to odpowiedź na to, kto odpowiada za Życie. Nie jego jakość, tylko za życie. |
Geoffrey napisał/a: |
Boję się, że będzie to kolejny krok w stronę odhumanizowania życia,
w stronę całkowitego zapędzenia ludzi do "wyścigu szczurów". Pracuj, zarabiaj, kupuj, bądź piękny i młody, szczupły i zdrowy, a kiedy już nie dajesz rady, straciłeś młodość, zdrowie ( i zdolność kredytową) - nie zajmuj miejsca. |
Astarte napisał/a: |
Hejże, co to za pytanie? Ci, którzy dali nam życie, są tylko ,,dawcami", zaś ono samo jest własnością ,,obdarowanego", przecież to oczywiste. A jak nie jest nasze, ani rodziców, to należy może do Boga? Moje postrzeganie świata dalekie jest od fideizmu, więc się nie mogę zgodzić z tą częścią Twojego wywodu. Za życie odpowiadamy sami, tak bynajmniej uważam. Co nie oznacza iż, muszę mieć rację, ale to już inny temat. |
Astarte napisał/a: |
Nakreśliłeś brutalną wizję świata, który traktuje ludzi starych jak zbędne tobołki będące przeszkodą na drodze ku oddawaniu się nieograniczonym przyjemnościom. Lecz można by i w odwrotną stronę...Pracujesz, zarabiasz, kupujesz, pompujesz się botoksem i silikonem (panie głównie mam na myśli, aby się panowie zaraz nie oburzyli ), a jak masz już dość i wewnętrzne wypalenie osiąga swoje apogeum - wybierasz odpowiednią klinikę... |
Astarte napisał/a: |
Nakreśliłeś brutalną wizję świata, który traktuje ludzi starych jak zbędne tobołki będące przeszkodą na drodze ku oddawaniu się nieograniczonym przyjemnościom. Lecz można by i w odwrotną stronę...Pracujesz, zarabiasz, kupujesz, pompujesz się botoksem i silikonem (panie głównie mam na myśli, aby się panowie zaraz nie oburzyli ), a jak masz już dość i wewnętrzne wypalenie osiąga swoje apogeum - wybierasz odpowiednią klinikę... |
Astarte napisał/a: |
A ci, którzy zostali, którzy wydali wyrok? Jak dla mnie - niewyobrażalne wręcz rozterki co do słuszności podjętych decyzji... |
Geoffrey napisał/a: |
To jest cały czas ta sama strona. |
Geoffrey napisał/a: |
Po co pompujesz się botoksem i silikonem?
Po co zabijasz się w pogoni wiecznej młodości? Bo chcą tego reklamy i media? Bo musisz spełnić jakieś dziwne medialne wyobrażenia o szczęściu rodem z przygód lalki Barbie? Nie można żyć spokojnie i spokojnie umrzeć? |
Geoffrey napisał/a: |
Mówisz o ojcu dziewczyny?
Sam sobie te rozterki zafundował, wcale mi go nie szkoda. |
Astarte napisał/a: |
Geoffrey, miałam tu na myśli taki abstrakcyjny future, czyli przeżyjesz swoje życie, a potem zamiast czekać, aż zaczną Ci doskwierać skutki starości, możesz sobie wybrać jakiś luksusowy apartament, gdzie podadzą odpowiednie rzeczy na tacy. Chodziło mi tu raczej o coś na kształt tzw. ,,turystyki śmierci". Więc bez jakiejkolwiek presji otoczenia, tylko z własnego wyboru będącego skutkiem zmęczenia życiem. |
Astarte napisał/a: |
Kult ciała i sukcesu wyznaczają nowe ścieżki dla wszystkich członków społeczności i czy tego chcemy, czy nie, w głównej mierze jesteśmy postrzegani jako ,ja" zewnętrzne z pominięciem, ewentualnie uszczupleniem roli wewnętrznych wartości. Taki to teraz parszywy światek. |
Astarte napisał/a: |
Chodziło mi tu raczej ogólnie o tych wszystkich ludzi, którzy zetknęli się z cierpieniem bliskich i prośbą o pomoc w ich zakończeniu. Tego typu rozterki miałam na myśli... |
Dziennik z 23 lutego 2009 napisał/a: |
"Chcę eutanazji dla mojego dziecka. Pozwólcie Krzysiowi godnie umrzeć, tak jak Włoszce Eluanie" - to dramatyczna prośba Barbary Jackiewicz, matki 40-latka cierpiącego na rzadkie powikłanie po odrze. Choroba doprowadziła do zaniku mózgu. Mężczyzna od 24 lat nie ma kontaktu ze światem. Matka 40-latka, która cały czas się nim opiekuje, apeluje: ”Niech obrońcy życia i przeciwnicy eutanazji, Jarosław Gowin czy Marek Jurek, przyjdą i zobaczą Krzysia”. Krzysztof Jackiewicz tak jak Włoszka Eluana Englaro nie ma żadnych szans na to, że jego stan się zmieni. Właśnie ten argument - brak możliwości poprawy zdrowia - stał się podstawą do bezprecedensowego wyroku włoskiego sądu najwyższego. Mimo że we Włoszech nie ma prawa do eutanazji, na początku lutego sąd pozwolił na zaprzestanie sztucznego karmienia Eluany. Stało się tak na prośbę ojca. Tego samego chce dla swojego syna Barbara Jackiewicz. Jej syn cierpi na rzadką chorobę SSPE. Większość ludzi umiera po trzech latach od jej ujawnienia się. Jednak Krzysztof żyje 24 lata, od momentu, kiedy jako 16-letni chłopiec stracił w szkole przytomność. Od tej chwili czynny jest jedynie pień jego mózgu, dzięki temu mężczyzna oddycha i bije jego serce. ”Zniszczenia, jakie czyni w mózgu zmutowany wirus odry, są nieodwracalne. Po tylu latach choroby nie można się spodziewać poprawy. Wszelkie reakcje chorego, które mogą się wydawać jakimiś przebłyskami świadomości, są automatyczne” - nie pozostawia złudzeń prof. Jerzy Kulczycki, neurolog, ekspert od tej rzadkiej choroby. Krzysztof Jackiewicz ostatnią tomografię mózgu miał robioną w 1998 r. Na wyblakłym papierze widać zdanie: ”Dużego stopnia uogólniony zanik mózgu oraz zanik móżdżku”. Kolejnych badań lekarze już nie chcieli zlecać. ”Nie ma sensu” - odpowiadali matce, która łudziła się jeszcze, że może jakimś cudem mózg syna zacznie się regenerować. Teraz już wie, że nic się nie da zrobić, dlatego chce walczyć o godną śmierć dla niego. ”W Polsce nie ma na to szans” - odpowiada prof. Andrzej Zoll, były prezes Trybunału Konstytucyjnego. Jak tłumaczy, polski sędzia nie wydałby zgody na zaprzestanie karmienia, tak jak stało się to w przypadku Eluany, ponieważ nie jest ono traktowane jako uporczywa terapia. Zolla nie przekonuje również uzasadnienie, jakie wydał włoski sąd. ”To było zabójstwo” - mówi. Zdaniem prof. Magdaleny Środy, etyka i filozofa, Barbara Jackiewicz powinna mieć prawo do ubiegania się o eutanazję syna. ”Ta historia powinna rozpocząć poważną debatę na temat eutanazji, której w Polsce brakuje” - mówi prof. Środa. Poseł Jarosław Gowin, autor projektu ustawy bioetycznej, w którym zawarty jest zapis o tzw. testamencie życia, nie daje jednak nadziei kobiecie. ”Rozumiem ją i mam do niej wielki szacunek. Nie można jednak dla jej przypadku zmieniać prawa i dopuszczać eutanazji” - mówi Gowin. Sparaliżowany Janusz Świtaj, który jako pierwszy Polak złożył w sądzie wniosek o pozwolenie na eutanazję, zna historię Krzysztofa. ”Nie jestem za eutanazją, ale uważam, że nie można w nieskończoność przedłużać takiego cierpienia” - mówi Świtaj. |
Saika napisał/a: |
Ale nie daje mi spokoju fakt, że to przyzwolenie na samobójstwo |
Spellsinger napisał/a: | ||
A co z wolną wolą i decydowaniem o swoim życiu? Skoro moje życie należy do mnie i tylko do mnie, to chyba powinienem mieć prawo je sobie samemu odebrać? Kontrowersyjne jest tylko mieszanie w to osób trzecich. |
Romulus napisał/a: |
Dokładnie - nie można nikogo na siłę powstrzymać przed samobójstwem - jeśli naprawdę będzie chciał to zrobić, a nie zwrócić na siebie czyjąś uwagę - to się zabije. Pomagać zmienić decyzję trzeba - ale ktoś naprawdę zmotywowany jest nie do upilnowania ani do przekonania. Wątpliwości tylko budzi mieszanie w to innych - jak napisał Spell. Etyczne - bo nie prawne, przynajmniej na dzień dzisiejszy. |
Saika napisał/a: |
Choć to, jak napisała Carol Weston, "Trwałe rozwiązanie chwilowego problemu". Nie zawsze tak jest, ale przeważnie |
Romulus napisał/a: |
Dlatego moja skłonność do kompromisu w tym przypadku kończy się na testamencie życia. Jeśli ktoś go podpisze, to wiadomo w jakich wypadkach należy go nie reanimować i za wszelką cenę nie podtrzymywać przy życiu. Jeśli ktoś go nie podpisze - sprawa jasna: podtrzymywać przy życiu aż się nie rozsypie w popiół. Niezaleznie od tego, czego będzie chciała rodzina, ubezpieczyciel, czy opiekun prawny. |
Jan Rokita w Dzienniku z 25 lutego 2009 napisał/a: |
Ludzie w potrzasku chcieliby często, aby zmiana ustawy, decyzja urzędnika albo wyrok sądu pozwoliły im na uczynienie czegoś, co boją się uczynić bez państwowego przyzwolenia. Ale ani rzeczą dziennikarzy, ani polityków, ani sędziów nie jest ulegać ich pragnieniu - pisze Jan Rokita.
DZIENNIK piórem swej komentatorki wystąpił z postulatem „jakiegoś szczegółowego uregulowania” kwestii zabójstwa z litości w polskim prawodawstwie. Jest to postulat błędny, nie w sensie intencji, ale faktów. O ile bowiem zawiłe kwestie początków ludzkiego życia ciągle pozostają poza dostatecznymi regulacjami, o tyle zabójstwo z litości i eutanazja dokonywana na życzenie są precyzyjnie i jasno prawnie regulowane. Zabójstwo z litości jest po prostu prawem zakazane i grozi za jego popełnienie kara wieloletniego więzienia, zaś eutanazja – również zakazana – karana jest o wiele łagodniej, łącznie z możliwością odstąpienia przez sąd od orzekania jakiejkolwiek kary wobec sprawcy. W tej sytuacji postulat „jakiegoś szczegółowego uregulowania” musi być rozumiany jako sugestia złagodzenia dotychczasowych przepisów, a tym samym otwarcia furtki dla przyzwalania przez państwo na te praktyki. I dlatego – bez względu na intencje Autorki – jej postulat trafia w rdzeń gorącego sporu dzielącego współczesny świat. Nie jestem moralistą, a w tej sprawie interesuje mnie to, co czynić winno państwo i prawo. Nawiasem mówiąc, doradzam tego typu postawę uczestnikom życia publicznego, tak politykom, jak i poważnym mediom. Nie uczestniczymy w życiu politycznym ani w publicznej debacie po to, aby rozstrzygać, jak ludzie mają się zachowywać w sytuacjach etycznie granicznych. Dlatego stawianie publicznie pytania: co ktoś ma zrobić w takiej chwili, jest moim zdaniem niedopuszczalne. Ma zrobić to, co dyktuje mu jego wola i sumienie. A już w najwyższym stopniu nie jesteśmy uczestnikami życia publicznego po to, aby z ludzi, którzy znaleźli się na etycznej krawędzi, zdejmować odpowiedzialność, próbując ją przerzucić na państwo, prawo albo władzę. Owszem, ludzie w potrzasku chcieliby często, aby tak było. Aby zmiana ustawy, decyzja urzędnika albo wyrok sądu pozwoliły im na uczynienie czegoś, co boją się uczynić bez państwowego przyzwolenia. Na przykład zabić. Ich pragnienie jest zrozumiałe. Ale ani rzeczą dziennikarzy, ani polityków, ani sędziów nie jest ulegać ich pragnieniu. Dlatego tak płytka intelektualnie, by nie rzec bezmyślna jest kalka, która każe dziś powtarzać na prawo i lewo slogan o tym, jakim to „chowaniem głowy w piasek” albo „hipokryzją” jest twarde stwierdzenie: „W sytuacjach granicznych róbcie ludzie to, co wam nakazuje wola i sumienie”. Nie wiedzieć dlaczego, świadectwem odwagi i braku hipokryzji ma być rozstrzyganie ludzkich dramatów przez ustawy. Gdy tymczasem na pierwszy rzut oka widać, że nieuzasadnionym roszczeniem jest właśnie wołanie o to, by jakimś nowym świadczeniem socjalnym państwa stało się przyzwalanie na czyny moralnie wątpliwe w drodze aktów administracyjnych albo sądowych wyroków. Piotra możesz zabić – ma powiedzieć urzędnik albo sędzia. A Pawła nie. I Paweł ma żyć, a Piotr umrzeć. Szczerze mówiąc, to najbardziej przerażająca utopia przyszłości. „Nowy wspaniały świat” do jakiejś geometrycznej potęgi. Może to zabrzmi brutalnie dla wielu współczesnych wydelikaconych uszu. Ale przecież jest tak. Jeśli po głębokim namyśle sumienia i pod wpływem litości ktoś chce zabić osobę najbliższą – to jest jego straszliwy wybór. Jako człowiek jestem w stanie zrozumieć tego starca z podflorenckiego Prato, który wszedł do szpitala i oddał trzy strzały w serce swojej żony, od wielu lat bezwładnie i bezmyślnie leżącej na łóżku z Alzheimerem. Jako prawnik podjąłbym się dla idei jego obrony przed sądem. Tylko proszę nie żądać, aby uchwalono ustawę, która umożliwi każdemu starcowi w podobnej sytuacji wystąpić do jakiegoś urzędu albo sądu o pozwolenie. Bo Rzeczpospolita istnieje po to, aby ludziom w potrzasku udzielić wsparcia i pomocy. W takich sytuacjach naprawdę potrzebujemy państwa, a ono właśnie wtedy zazwyczaj zachowuje biurokratyczną obojętność. Tu jest cel walki, jaką mamy obowiązek poprowadzić! Ale Rzeczpospolita nie istnieje po to, aby w chwilach moralnych dramatów komukolwiek udzielać absolucji. Jeśli komuś starcza sił, aby zabić z litości albo na żądanie, musi mu ich starczyć także, aby stanąć twarzą w twarz ze sprawiedliwością. Dlatego nie wolno łagodzić dobrych polskich praw. |
Romulus napisał/a: |
Odnośnie tego, co napisał Spellsinger: czy rzeczywiście jest luka w przypadku dzieci? Polskie prawo, jak prawo każdego innego kraju, przewiduje, że do czasu osiągnięcia przepisanego wieku, dziecko pozostaje pod władzą rodziców. Wraz z nabywaniem odpowiedniego wieku, np. 12 lat w prawie cywilnym, prawo pozwala na nawiązywanie pewnych samodzielnych, kontrolowanych czynności prawnych; w prawie rodzinnnym 16 lat plus zgoda rodziców pozwalają zawrzeć związek małżeński (a w takim wypadku z urzędu osoby te nabywają pełnię praw, jak gdyby byli 18-letni). Można zatem i tu, od pewnego przedziału wieku zdecydować o nabyciu prawa do podpisania testamentu życia (przed tym dorzuciłbym jako warunek rozmowę z psychologiem, aby sprawdzić, jak bardzo autonomiczna i przemyślana jest to decyzja). Ale do pewnego wieku nie można nic poradzić: dziecko pozostaje pod władzą rodziców i nie ma prawa decydować o samym sobie. Tego zmienić nie można. |
Saika napisał/a: |
Nie, chciałabym raczej, by w miarę wyraźnie było napisane kto, kiedy i jak może skończyć życie. (przy czym byłabym za szybkim końcem a nie głodzeniem chorego) |
Saika napisał/a: |
Propozycja Rokity byłaby dobra- ale kto by się zdecydował na pomoc przy eutanazji, skoro potem miałby wytoczony proces? Sprawy zaczęto by rozwiązywać tak, jak dotychczas-po cichu... |
Romulus napisał/a: |
Nie wiem, szczerze mówiąc, czy dyskutowanie na ten temat ma sens. Największy kompromis, jaki można w tej sprawie osiągnąć, to właśnie ten Testament Życia czy Do Not Reanimate. Na kompromis w sprawie eutanazji nie ma co liczyć. |
Romulus napisał/a: |
Skoro ma się odwagę pozbawić kogoś życia - choćby pod wpływem współczucia - to tym bardziej trzeba mieć odwagę, aby skonfrontować się z konsekwencjami swojej decyzji. |
Romulus napisał/a: |
Nie wiem, szczerze mówiąc, czy dyskutowanie na ten temat ma sens. Największy kompromis, jaki można w tej sprawie osiągnąć, to właśnie ten Testament Życia czy Do Not Reanimate. Na kompromis w sprawie eutanazji nie ma co liczyć. |
Astarte napisał/a: |
"Misterium śmierci uwikłane jest w sporą dozę lęku, niepewności, obaw przed wszelakim rodzajem bólu, zaś postrzeganie go jako procesu, który może zostać poddany kontroli / ingerencji innych osób zwielokrotnia tą dawkę. Najważniejsza jest gwarancja, by wola każdego została zaakceptowana, by nie podważano autonomii jednostki, jeśli chodzi o dokonanie indywidualnego wyboru. I tyle. |
Geoffrey napisał/a: |
Mówisz o ojcu dziewczyny?
Sam sobie te rozterki zafundował, wcale mi go nie szkoda. Po co bawi się w Boga? Nie mogł dać córce spokoju, zostawić jej u zakonnic, które chciały się nią opiekować? Za kogo on się uważa, żeby odbierać życie? |