Cytat: |
Religia – system wierzeń i praktyk, określający relację jednostki do różnie pojmowanej sfery sacrum, czyli świętości i sfery boskiej. Manifestuje się ona w wymiarze doktrynalnym (doktryna, wiara), w czynnościach religijnych (np. kult czy rytuały), w sferze społeczno-organizacyjnej (wspólnota religijna, np. Kościół) i w sferze duchowości indywidualnej (m.in. mistyka). (Wikipedia)
|
MORT napisał/a: |
Ta definicja zakłada istnienie sfery boskiej, sacrum. Kto powiedział, że ta sfera istnieje? |
Niliann napisał/a: |
Jeśli ateizm może być Twoim zdaniem podstawą do stworzenia religii, to dlaczego nie agnostycyzm? |
nosiwoda napisał/a: |
Bo agnostyk mówi : "A ja to tam nie wiem". Jak można budować na tym religię?. |
nosiwoda napisał/a: |
E tam. Świadomość własnej niewiedzy i jej wyznanie jest o wiele gorszym materiałem na religię niż jasne, konkretne i przepełnione ogniem: "Nie ma Boga nad nieboga, a Dawkins jest tego prorokiem!" |
Niliann napisał/a: |
Piszesz o "wojującym ateizmie", a większość ateistów chyba nie zalicza się do tej grupy |
nosiwoda napisał/a: | ||
Niliann - ale przecież piszemy w wątku Richarda Dawkinsa, nieprawdaż? I w kontekście jego osoby/poglądów/działań. Stąd
|
nosiwoda napisał/a: |
MORT - nie zgodziłbym się. Można udowodnić ISTNIENIE czegoś, stąd matematyka i fizyka są domeną faktów, natomiast nie można udowodnić NIEISTNIENIA czegoś w ogóle, nigdzie. I nie twierdzę, że niewiara musi być początkiem jakiegoś kultu. Ale może, bo też jest aktem wiary, tylko o przeciwnym znaku. Zdanie "Nie wierzę w Boga" można zapisać także jako "Wierzę, że Bóg nie istnieje". Kwestia wiary, wciąż. Nie śledzę poczynań Dawkinsa ani jego książek, ale nie są to, AFAIK, książki i działania o charakterze: "o, popatrzcie, ewolucja działa tak i siak", tylko "ewolucja działa tak czy siak, ZATEM BOGA NIE MA, GŁUPOLE! Ateizm RULEZZZ!". Mogę się mylić w tej ocenie, oczywiście. |
Cytat: |
Physicists have been theorizing for decades about the 'electromagnetic force,' the 'weak nuclear force,' the 'strong nuclear force,' and so-called 'force of gravity'. And they tilt their findings toward trying to unite them into one force. But readers of the Bible have already known for millennia what this one, unified force is: His name is Jesus... |
nosiwoda napisał/a: |
Wypowiedź "Murkwi nie ma" oznacza, że wierzysz, Fidelu, w nieistnienie Murkwi. A ponieważ dowód na nieistnienie nie może być przeprowadzony, to tylko o wierze Twojej wypowiedź ta może świadczyć. To samo z Latającym Potworem Spaghetti - mogę mówić, że go nie ma, ale to tylko moja wiara - bo udowodnić tego nie mogę. |
Fidel-F2 napisał/a: |
nosiwoda, wniosek jest taki, że wiara w istnienie Murkwii, czy wiara w istnienie boga tudzież w istnienie Latającego PS ma ten sam sens i takie same przynosi efekty. |
Cytat: |
Po marszu o 18.00 odbędzie się w klubie Pod Jaszczurami panel dyskusyjny nt. " Czy niewierzący potrafi kochać bliźniego? Rzecz o moralności " z udziałem prof. Jana Woleńskiego, dr. Piotra Flina i prof. Jana Hartmana. |
MORT napisał/a: |
Choć wiara działać może też w drugą stronę. Jeśli wierzymy, że nam coś szkodzi (np. dym tytoniowy), to szkodzi nam to bardziej niż powinno. |
Wulf napisał/a: |
Ja na marsza ateistów i agnostyków nie pójdę... poczekam na marsz deistów |
Romulus napisał/a: |
Bo co one mają oznaczać? |
kirk_pazdzioch napisał/a: |
Wiara jest dla słabych i niezbyt rozgarniętych (i może jeszcze dla duchownych...). Myśl, że Bóg nad nimi czuwa, może pomagać takim nieradzącym sobie w życiu istotom znaleźć jakąś motywację do działania lub chociaż pocieszenie. Niestety większość społeczeństwa stanowią nietzscheańscy "niewolnicy", więc wiara mimo tysięcy lat wciąż istnieje, bo dzięki niej tacy słabowici i ograniczeni intelektualnie lepiej sobie radzą... a resztę robi dobór naturalny. Nic poza takimi zabobonami nie zostaje takim osobnikom, bo ignorancja i mały intelekcik nie pomogą uporać się z problemami dnia codziennego; a co by to w ogóle było, gdyby zdali sobie sprawę, że ich życie nie ma żadnego sensu czy celu? |
kirk_pazdzioch napisał/a: |
Myślę, że od naiwnego podejścia w postaci wiary w różne fantasmagorie i zupełne bzdury, więcej dobrego przyniesie inteligentnemu i silnemu psychicznie człowiekowi racjonalne podejście do świata, sceptycyzm i dociekliwość. Wiara jest dla słabych i niezbyt rozgarniętych (i może jeszcze dla duchownych...). Myśl, że Bóg nad nimi czuwa, może pomagać takim nieradzącym sobie w życiu istotom znaleźć jakąś motywację do działania lub chociaż pocieszenie |
Niliann napisał/a: |
Tylko pozostaje jeszcze jedna sprawa. Kto powie z przekonaniem "Murkwi nie ma" albo "Murkwie istnieją"? Jeśli to jest kwestia wiary, to wiary w co dokładnie? Nikomu nie przeszkadzałoby, że nie istnieje żadna definicja Murkwi i każdy kto wypowiada to zdanie ma coś innego na myśli? Z Bogiem może być podobny problem. "Bóg istnieje" panteisty i teisty mają zupełnie inne znaczenia. Nawet ateista w rozmowie z panteistą może powiedzieć "Nie wierzę w osobowego Boga, ale jeśli chcesz sobie nazywać wszechświat Bogiem to dlaczego nie". I wtedy wkraczamy na grząski grunt sporu o definicje. O to, co dokładnie znaczy każda z nich dla poszczególnych osób i ile zostawia miejsca na wiarę. |
MORT napisał/a: |
... trzeba ją tylko jakoś zdefiniować i ustalić do czego jest zdolna. No i zacząć wierzyć.
Ostatni etap może być najtrudniejszy (jak tu znaleźć wiernych), ale można się posłużyć starymi trikami różnych sekt, a potem powoli rosnąć w siłę Chociażby "uzdrowić" kogoś siłą Murkwi, doświadczyć widzenia, spisać Słowo Murkwii, itp. |
MORT napisał/a: |
(hehe: czy definicja Boga według ateistów to Placebo?) |
Spellsinger napisał/a: |
Osobiście znam kilka osób, które raczej radzą sobie w życiu i to całkiem nieźle. Nie wydają mi się także słabymi psychicznie, ograniczonymi intelektualnie ludźmi. I są osobami wierzącymi. Nie wiem co im daje siłę, sam charakter czy może właśnie wiara - nie mnie dociekać. Wiem na pewno, że są takimi osobami, z których chętnie brałbym przykład. Dzięki nim nie tracę wiary w tak zwanych "prawdziwych chrześcijan". Nie patrzą ślepo w dogmaty, do niektórych wszakże podchodzą "sceptycznie", także do tego co zaangażowany duchowny głosi z ambony. Kierują się własnym rozumiem i wiedzą, że niektóre kwestie wymagają po prostu obyczajowej reformy. I ponadto wierzą, że do "zbawienia" po prostu trzeba być dobrym człowiekiem bez względu na wyznanie.(...) Z drugiej strony, na palcach jednej ręki jestem w stanie policzyć takich samych znanych mi ateistów. Zaradnych życiowo (takie kryterium podałeś), inteligentnych (nie cynicznych), bez uprzedzeń (respektujących czyjąś wiarę). Potrafiących bezkonfliktowo i logicznie przedstawić swoje racje. |
Niliann napisał/a: |
Oczywiście jest to skrajny, trochę przerysowany przykład, ale niestety osobnicy tego rodzaju też się zdarzają. |
Fidel-F2 napisał/a: |
MORT, racja, wiara w boga ma pewien sens ale to wiara w boga stworzonego przez człowieka nie zaś odwrotnie
no i zasadniczo zgoda z tym co mówisz |
Mag_Droon napisał/a: |
MORT, to proste, przecież do tego aby wierzyć w boga podmiot tej wiary nie jest zgoła potrzebny. Wystarczy żarliwa w niego wiara. |
Niliann napisał/a: | ||
Wtedy żaden nie powiedziałby, że w niego nie wierzy |
Cytat: |
Mam wrażenie, że wielu ateistów definiuje Boga jako dziadka na chmurce, który wypatruje z nieba ludzi nie modlących się wystarczająco żarliwie, i ciska w nich gromy. Wpada w szał słysząc o ewolucji, widząc żony odchodzące od mężów alkoholików, ale najbardziej obrażają go ci, którzy ośmielili się zwątpić w jego istnienie. Mści się okrutnie, a czasami wszechmocna ręka mu zadrży i niechcący zatopi przedszkole pełne niewiniątek. Taki ateista z wyższością obwieszcza światu: "Haha, i wy w to wierzycie, idioci? To się kupy nie trzyma! A w ogólne to czy wasz bóg może stworzyć kamień, którego nie da rady podnieść?". Oczywiście jest to skrajny, trochę przerysowany przykład, ale niestety osobnicy tego rodzaju też się zdarzają. |
krzysz-pan napisał/a: |
mówiąc najpraściej za pomocą tzw. "chłopskiej", twardej logiki: prawdziwa niewiara to nie jest ciągłe powtarzanie : ja nie wierzę. rzetelna niewiera to brak zapotrzebowania na jakąkolwiek wzmiankę o temacie. Pełna obojętność na zjawisko. nie widzi czegoś, nie słyszy, nie czuje, nie mysli o tym |
krzysz-pan napisał/a: |
"chłopskiej", twardej logiki: |
krzysz-pan napisał/a: |
naprawdę sądzisz, że człowiek nie może myśleć o niczym innym? według mnie może. Bóg jest jednym z aspektów naszej egzystencji. obojetne jak istotnym to jednym z wielu. |
krzysz-pan napisał/a: |
czy naprawde bóg musi być niewiedzą. |
krzysz-pan napisał/a: |
przy odrobinie dobrej woli można mu nadać może nie kształt, ale pewną, bo ja wiem, strukturę, treść, formę
kumulacja wszelkich energii, mysli, uczuć, przetrzeni między nami. |
krzysz-pan napisał/a: |
rzetelna niewiera to brak zapotrzebowania na jakąkolwiek wzmiankę o temacie. Pełna obojętność na zjawisko. nie widzi czegoś, nie słyszy, nie czuje, nie mysli o tym |
Mag_Droon napisał/a: |
Hmm, to przez analogię można stwierdzić, że smoki istnieją, bo ludzie je sobie wymyślili, tak? |
MrSpellu napisał/a: |
Ale proroctwa i głosy siły wyższej? Wciskanie kitu w skali globalnej, czy może faktyczna "interwencja"? |
Mag_Droon napisał/a: |
Autosugestia, autohipnoza, wpłym środków zmieniających percepcję - obecnie zakazanych itp, choroba psychiczna, udar słoneczny, słaby wzrok. Wytłumaczeń wiele. Do wyboru, do koloru. |
Mag_Droon napisał/a: |
Bo tej interwencji nie było, to proste |
Mag_Droon napisał/a: |
Gdyby było inaczej to zapewne wierzyłbym w jakiegoś boga/bogów. |
MrSpellu napisał/a: |
No ale skąd wiesz? |
Mag_Droon napisał/a: |
Sam napisałeś poniżej... |
Mag_Droon napisał/a: |
Bo tej interwencji nie było, to proste
Gdyby było inaczej to zapewne wierzyłbym w jakiegoś boga/bogów. |
krzysz-pan napisał/a: |
to jest stwierdzenie typu: nie ma boga, bo miałem wypadek samochodowy. jakó argument niestety nie do przyjęcia |
Cytat: |
Tak samo jak stwierdzenie - przeżyłem wypadek samochodowy, więc Bóg istnieje |
Mag_Droon napisał/a: |
Boska interwncja nie zgadza się z pewnym zestawem pojęć, które uważam za prawdziwe i podstawowe dla mnie i mojego światopoglądu. |
krzysz-pan napisał/a: |
to jest stwierdzenie typu: nie ma boga, bo miałem wypadek samochodowy. jakó argument niestety nie do przyjęcia |
krzysz-pan napisał/a: |
kiedy to taki fajny temat - wystarczy rzucić hasło i sięe dyskusja toczy, argumentów też pełno pod ręką i nie trzeba się męczyć nad wymyślaniem nowych, bo to temat wałkowany od tysiący lat. |
toto napisał/a: |
Super, a jesteś w stanie udowodnić mi istnienie boga w którego wierzysz? Ale coś innego niż sztampowe bo tak jest w piśmie lub, że bóg sprawił, że babcia wyzdrowiała (miesiąc w szpitalu, dużo ludzkiej pracy), ale się pomodliłem o zdrowie i to wszystko zasługa boga. |
Amontillado napisał/a: |
Pokaż mi jakiś dowód na istnienie cząstki Higgsa |
Amontillado napisał/a: |
na sprawdzenie czy bogowie istnieją wystarczy skoczyć pod rozpędzony autobus |
toto napisał/a: |
A czy ja głoszę jej istnienie? |
toto napisał/a: |
Jaki dowód? Jeśli przeżyję co to będzie znaczyć? |
Mag_Droon napisał/a: |
Hmm, to przez analogię można stwierdzić, że smoki istnieją, bo ludzie je sobie wymyślili, tak? Tak, ale nie ma to żadnego związku z realnym istnieniem, innym niż konstrukt kulturowy, za które bogów zresztą też uważam. |
Amontillado napisał/a: |
Nie zrozumiałeś - chodzi o to, że dowiesz się gdy nie przeżyjesz... |
Amontillado napisał/a: |
A fizycy tak... i wyciskają ciężkie pieniądze na akceleratory |
toto napisał/a: |
Dworkinie, wybacz, że się czepiam, ale złoty podział i ciąg Fibonacciego to chyba co innego. |
dworkin napisał/a: |
Ilorazy kolejnych liczb w ciągu Fibonacciego są kolejnymi przybliżeniami liczby złotej, wyrażającej proporcję złotego podziału. |
dworkin napisał/a: |
Stanowi najprostsze z logicznych wyjaśnień. |
Romulus napisał/a: |
Zwłaszcza że po to, aby uruchomić akcelerator cząstek powstało mnóstwo nowych technologii. Postep się dokonał przez sam fakt, że go budowano. A ile może się jeszcze dzięki jego rozruchowi okazać... Aż mi - humaniście tumaniście - ślinka cieknie
A nie wiem, czy coś równie dobrego można powiedzieć i ładowaniu pieniędzy w kolejne kościoły. |
toto napisał/a: |
Pomyślałem i o tym, ale bardziej interesująca wydała mi się odpowiedź na pytanie, co by było, gdyby śmiałek przeżył. |
Amontillado napisał/a: |
(w ramach złośliwości w stronę naukowców - doktorkowie 3 rzeszy dali nam podwaliny pod całe loty kosmiczne dzięki badaniom wpływu ciśnienia na organizm itp. a jakoś nikt głośno nie mów o tym... taka naukowa "inkwizycja" - jeszcze ktoś kiedyś to wyciągnie ) |
Amontillado napisał/a: |
Jeśli boga nie ma to śmiało można go dobić jeśli jego egzystencja nie może przynieść wymiernych korzyści (tak ekonomię stawiam jako alternatywę do boga bo "prawa człowieka" to strasznie durny wymysł gdy nie jesteśmy pewni czym tak naprawdę ten człowiek jest i od której chwili). |
Amontillado napisał/a: | ||
|
Dworkin napisał/a: |
Chyba masz na myśli wyższość tego wyjaśnienia. Zgadzam się, że z punktu widzenia logiki nie jest lepsze od tezy o samoistnym powstaniu wszechświata. Ale wciąż znajduje się w jej ramach. |
Jander napisał/a: |
Możesz rozwinąć? Chcesz wypieprzyć ludzką duchowość, bo jest nieprzydatna, znaczy nie ma z niej pieniążków dla dzieci w Afryce? |
Amontillado napisał/a: | ||
|
MadJack napisał/a: |
Czyli jakim zestawem pojęć? Nauki? Nie jest na tyle rozwinięta, żeby wyjaśnić wszystko w choćby obserwowalnej części wszechświata, co dopiero nieobserwowalnej, więc nie jest nawet blisko możliwości wysunięcia choćby wiarygodnej hipotezy, że Bóg istnieje bądź nie istnieje, więc tak samo jest z boską interwencją. |
Cytat: |
Zrównanie wiary w Boga z wiarą w smoki sprowadza tę pierwszą do absurdu. To często spotykana linia argumentacji, łatwo jednak wykazać jej powierzchowność.
Różnica polega na tym, że pojęcie Boga ma głęboki sens logiczny, jest wynikiem rozumowej analizy wszechświata. Celowość/prawidłowość procesów przyrody niemal automatycznie nasuwa wniosek, że mogą być dziełem jakiejś inteligencji. O czym pomyślał człowiek starożytny, który mierząc muszle odkrył powtarzającą się proporcję, nazwaną później złotym podziałem (dzisiaj wiemy, że chodzi o kolejne jego przybliżenia, spiralę Fibonacciego)? O czym pomyślał, widząc, iż ta sama reguła dotyczy drzew (układ gałęzi) i kwiatów (układ płatków)? Tylko głupiec nie poddałby tych zjawisk powyższej refleksji. Dzisiaj wiemy, że interwały między kolejnymi impulsami fal radiowych emitowanych przez pulsary są tak naprawdę liczbami Fibonacciego (w przybliżeniu opartymi na złotym podziale). Mimo to z każdym strzępem wiedzy podchodzimy do świata coraz bardziej krytycznie. Coraz łatwiej akceptujemy, że wszechświat powstał samoistnie, a wspomniane proporcje są po prostu optymalne dla jego rozwoju i trwania. Jednak nawet teraz, w dobie postępującego ateizmu, powyższe rozumowanie wciąż jest aktualne. I jak najbardziej sensowne. Stanowi najprostsze z logicznych rozwiązań. |
Amontillado napisał/a: |
Zgadam się - co jednak nie zmienia faktu, że dzieci w afryce nadal głodują i zderzanie cząsteczek nie przybliżyło ich do bycia nakarmionymi ani o krok (w ramach złośliwości w stronę naukowców - doktorkowie 3 rzeszy dali nam podwaliny pod całe loty kosmiczne dzięki badaniom wpływu ciśnienia na organizm itp. a jakoś nikt głośno nie mów o tym... taka naukowa "inkwizycja" - jeszcze ktoś kiedyś to wyciągnie ) |
Mag_Droon napisał/a: |
Od końca: mam wrażenie, że sprzyjasz opcji jakiegoś boga miriadopalcego, popychającego każdą cząstkę wszechświata naprzód. Wg mnie taki bóg nie jest najprostszym rozwiązaniem (zgodnie z brzytwą), jego ogrom przyćmiewałby to co robi. |
Mag_Droon napisał/a: |
Co do wiary w boga: dla mnie również ma ona głębokie podstawy logiczne. Tylko inne. To wytwór ludzki, zaspokajający różne potrzeby (od tych duchowych, podobno wzniosłych, do tych przyziemnych i nieco wstydliwych). I w tym aspekcie just to równe wierze w smoki. |
Romulus napisał/a: |
Kościół jest tak potężny, że gdyby tylko sprzedał majątek, który posiada w Polsce i skierował pomoc do dzieci z wzdętymi z głodu brzuchami - z pewnością by im bardziej pomógł, niż akcelerator cząstek. Jakbyśmy się mieli przejmować najpierw zlikwidowaniem biedy a dopiero potem, jak będzie nas stać - rozwojem nauki, to moglibyśmy jeszcze w jaskiniach siedzieć |
Mag_Droon napisał/a: |
W Afryce dzieci głodują przez swoich kacyków, przez bezsensowne płodzenie nowych a nie przez prace naukowców w Europie czy USA. |
Mag_Droon napisał/a: |
Co do rozwoju nauki. Tak już jest, że udowodniona teoria nie śmierdzi, jak pieniądz. Von Braun np. zmienił tylko "barwy klubowe" i robił dokładnie to samo co podczas wojny i przed nią. Nie mówiąc już o takich starociach jak korzystanie przez naukowców doby renesansu z kradzionych zwłok (kto wie czy czasem nie było łatwiej zabić niż ukraść ciało, było do tego świeższe, nie?). Czy odwraca się ktoś od wiedzy o anatomi zdobytej w ten sposób i ilości osób uratowanych dzięki tej wiedzy. |
Romulus napisał/a: |
Kościół jest tak potężny, że gdyby tylko sprzedał majątek, który posiada w Polsce i skierował pomoc do dzieci z wzdętymi z głodu brzuchami - z pewnością by im bardziej pomógł, niż akcelerator cząstek. Jakbyśmy się mieli przejmować najpierw zlikwidowaniem biedy a dopiero potem, jak będzie nas stać - rozwojem nauki, to moglibyśmy jeszcze w jaskiniach siedzieć |
Amontillado napisał/a: |
Więc przestańmy truć o etyce badań naukowych bo ucywilizować tego rady nie damy. A co do anatomii to ciekaw jestem czy zgodziłbyś się być obiektem egzaminacyjnym dla przyszłego dentysty |
Amontillado napisał/a: |
I przez to, że im wspaniali europejczycy kazali zmienić tryb życia na osiadły stawiając granice (od linijki) itp itd. Może powinniśmy Afryce zacząć płacić za diamenty itp. żywnością... ale to by drogo wychodziło bo pieniądze do nas wracają gdy tamci kupują amunicję. |
utrivv napisał/a: |
Romulus ty zapewne wiesz jak to było z przejęciem władzy w Rzymie przez chrześcijan. W społeczeństwie udręczonym korupcją, nieuczciwością i rozwiązłością tylko chrześcijanie dawali gwarancję uczciwości i prawa. |
Mag_Droon napisał/a: |
A co do prób udowodnienia czegoś w nauce to chyba normalne, że najpierw na podstawie jakichś przesłanek powstaje teoria, która następnie na etapie badań jest uszczegóławiana i udowadniana (przykład: ciemna materia), lub obalana. Norma. |
dworkin napisał/a: |
Zrównanie wiary w Boga z wiarą w smoki sprowadza tę pierwszą do absurdu. |
dworkin napisał/a: |
Ale mimo wszystko wiara w siłę wyższą góruje nad wiarą w smoki, ponieważ ma głęboki sens logiczny w wyjaśnieniu struktury wszechświata. |
Asuryan napisał/a: |
A raczej w wyjaśnianiu tego, czego jak na razie nie jesteśmy w stanie wyjaśnić w inny sposób. Ale wraz z rozwojem nauki mam nadzieję, że i to się zmieni. Już i tak sporo boskich atrybutów odesłała do lamusa. |
Asuryan napisał/a: |
Ależ wiara w Boga jest takim absurdem. I to o wiele gorszym od wiary w smoki, bo pozwalającym władać ludźmi. |
dworkin napisał/a: |
Lecz jeśli rozpatrywać je w kontekście powyższej idei, to np. ja znajduję w tym sens. W granicach rozsądku. |
dworkin napisał/a: |
Mówisz o konkretnym wizerunku, np. chrześcijańskim. Ja mówię o idei Boga samej w sobie. Jak dotąd nie została przez naukę podważona w najmniejszym stopniu. |
Mag_Droon napisał/a: |
ale atrybuty różnych bogów już wysłała do lamusa.
A inaczej - idei nieistnienia boga żadna wiara ni religia też nie podważyła. |
utrivv napisał/a: |
Jakie to atrybuty zostały podważone?
Miłosierdzie, sprawiedliwość czy wszechmoc? |
utrivv napisał/a: |
A nauka nie podważyła/udowodniła bo to nie jest jej zadanie. |
Asuryan napisał/a: |
A sam sens wiary - w zasadzie jedyny jej sens to potrzeba nadziei na dalsze istnienie po śmierci u większości ludzi. |
Mag_Droon napisał/a: | ||
|
Mag_Droon napisał/a: |
ale dobra analiza biblii (sam analizowałem tylko fragmenty Izajasza i ks. Rodzaju - na ćw. z historii starożytnej z pewnym mgr, który wg plotki uniwersyteckiej był kapłanem jakiegoś mniejszego kościoła chrześcijańskiego) rozpieprza w drobiazgi owe atrybuty. |
Mag_Droon napisał/a: |
Czyli podstawa dla potrzebujących oparcia jest. Dodałbym jeszcze chęć posiadania pewności, że jakaś wyższa siła "pilnuje" świata i ludzi.
To są potrzeby, realne, posiada je wielu ludzi jak się okazuje. Więc "produkt rynkowy trafiający w tą niszę, czyli bóg, wiara, religia" nie jest czymś z gruntu absurdalnym. Zaspokajanie potrzeb nie jest absurdalne, nawet jeśli Ty ich nie masz. |
Mag_Droon napisał/a: |
Miałem z nią wykłady (żyła jeszcze wówczas - 1994-1995), książki czytałem - pierwsza część była "żelazną" podstawą do egzaminu. Mgr był jej asystentem przy okazji wykładów... |
utrivv napisał/a: |
Zapamiętałem że ST to losy narodu wybranego (czyli ogólniej - człowieka) i tylko tak mozna na niego patrzeć. |
Romulus napisał/a: |
i psa Sabę: |
Romulus napisał/a: |
Nie można czynić mu z tego powodu zarzutu. Dostał prezent, to się cieszy. |
Toudisław napisał/a: |
O Fanstyżmie katolików mówi się od dawna. A o Fanatyzmie Ateistów ? |
MrSpellu napisał/a: |
Nie trzeba o nim mówić bo jest wiadomy |
Beata napisał/a: |
katolicyzm to religia miłości. |
Toudisław napisał/a: |
Ateizm staje się Religią i to coraz bardziej popularną. |
Beata napisał/a: |
Niczego takiego nie twierdzę. IMHO ateizm to obojętność - mnie to luzik, w co inni wierzą. Nic mi do tego. Oni (wszyscy "oni" - katolicy, muzułmanie, świadkowie Jehowy) mają swoją przestrzeń, ja mam swoją. Ja ich nie przekonuję do niczego, bo i po co? No to niech oni odwdzięczą mi się tym samym i nie próbują mnie nawracać. |
Jander napisał/a: |
Chodzi ci może o Dawkinsowski antyteizm? |
Cytat: |
Ateizm nie jest religią, bo nie spełnia wymogów definicji religii. Religia wiąże się nierozłącznie ze sferą sacrum, której ateiści nie uznają. Ateizm nie ma też swoich obrządków, w przeciwieństwie do religii. |
Jander napisał/a: |
coraz większej grupy naukowców. |
Toudisław napisał/a: |
Zakładasz mylenie, że Ateizm jest Tolerancyjny. Taki być nie musi |
Toudisław napisał/a: |
Takim Sacrum dla ateistów jest brak symboli czy ich " intelektualna wyższość " |
Toudisław napisał/a: |
mam wrażenie że Oni niecąca państwa świeckiego tylko dążą do państwa Ateistycznego ! |
Toudisław napisał/a: |
Edyta |
Toudisław napisał/a: |
Nie, Ateizm to wiara ( pogląd) że Boga nie ma. Zakładasz mylenie, że Ateizm jest Tolerancyjny. Taki być nie musi. Jego Definicja nic o tym nie wspomina. |
Mag_Droon napisał/a: |
Nie to nie wiara, to pogląd, teza, ale nie wiara. Oparcie się na badaniach |
Mag_Droon napisał/a: |
Oparcie się na badaniach, także tych dotyczących psychiki i psychologii człowieka, pierwocin religii, ksiąg świętych i zawartych w nich nonsensów. |
Mag_Droon napisał/a: |
który jako taki może być uważany za bzdurny. |
Mag_Droon napisał/a: |
Jeśli ktoś mówi, że on uważa, że cały wrzechświat jakim go znamy powstał w 7 dni, bo tak mówi księga to o czym tu dyskutować... |
Mag_Droon napisał/a: |
to nie wiara, to pogląd, teza, ale nie wiara. Oparcie się na badaniach, także tych dotyczących psychiki i psychologii człowieka, pierwocin religii, ksiąg świętych i zawartych w nich nonsensów. |
Toudisław napisał/a: |
Wiara. Bo nie masz na Nie istnienie Boga żadnych dowodów |
Toudisław napisał/a: | ||
|
BG napisał/a: |
Teraz chyba definiujesz sceptycyzm, a nie ateizm. Bo krytyka znanych religii na podstawie badań to właśnie sceptycyzm. A nie każdy ateista jest sceptykiem, tak samo nie każdy sceptyk jest ateistą. Niektórzy ateiści bezkrytycznie i bezrefleksyjnie przyjmują poszczególne argumenty, które przemawiają przeciw dogmatom religijnym.
Dlatego proszę Cię o to samo, co Toudiego: o niegeneralizowanie |
Toudisław napisał/a: |
Podobnie jak pogląd ze wszystko zrobiło się samo od tak. Stworzenie świata jest piętą achillesową ateistów jak i nie wierzących |
Mag_Droon napisał/a: |
budowa własnego światopoglądu na podstawie oglądu (wszech)świata, w którym żyjemy już nie. |
Mag_Droon napisał/a: |
wierzący wykluczają wszystko z wyjątkiem tego co mówi ich święta księga. |
Mag_Droon napisał/a: |
To tak jak chcieć by udowadniać, ze FSM nie istnieje. Udowodnisz? Nie! |
Mag_Droon napisał/a: |
Tyle tylko, że wobec czegoś co nie ma żadnej żadnej innej postaci poza wyobrażeniem w umyśle osoby wierzącej nie można wysnuwać dowodów nieistnienia. |
Cytat: |
Ale istnieją one jako odpowiedź na pewne potrzeby pewnych ludzi. |
Mag_Droon napisał/a: |
boga a wierzący wykluczają wszystko z wyjątkiem tego co mówi ich święta księga. |
BG napisał/a: |
Udziela się tu jakaś Edyta? Czy może miałeś na myśli edycję? Bo Edyta i edycja to dwie różne sprawy - czasownik "edytować" na pewno nie pochodzi od imienia Edyta. |
BG napisał/a: |
. Ale w praktyce nietolerancyjni ateiści to nie ateiście jako tacy, tylko skrajni antyklerykałowie i negacjoniści nie tylko sfery sacrum, ale i sfery przesłania w religii. |
Toudisław napisał/a: |
Czemu nie ateiści ? Ateizm nie wyklucza nienawiści czy fanatyzmu. Ateizm nie ma zasad |
Toudisław napisał/a: |
Właśnie. Więc Ateizm jest Wiarą ! |
Toudisław napisał/a: |
nie wszyscy Wierzący mają święte księgi |
Toudisław napisał/a: |
Ateizm nie wyklucza nienawiści czy fanatyzmu. |
Mag_Droon napisał/a: |
Czyli jednak pakujesz do jednego worka od czego się odżegnywałeś, prawda? |
Mag_Droon napisał/a: |
Dla mnie bóg jako taki to produkt człowieka. Nic więcej i nic mniej. Nijak mi zaprzeczać istnieniu czegoś czego nie ma. Nie ma i ju. |
Mag_Droon napisał/a: |
są tak samo realne jak wizyta gości Pi i Sigmy z Matplanety. |
Toudisław napisał/a: | ||
Wiara. Bo nie masz na Nie istnienie Boga żadnych dowodów,
|
Toudisław napisał/a: |
wred, Pisz co chcesz ale tak jest. Ateizm jest wiarą bo opiera się tylko na poglądzie że boga nie ma tak jak Tezim opiera się na poglądzie że Bóg jest. Ateiści nie są więc w żaden sposób lepsi od Teistów. |
Jander napisał/a: |
No i antyteiści, którzy uważają, że religia jest szkodliwa, jest chorobą z której można wyleczyć. |
Mag_Droon napisał/a: |
Dalej masz problem z rozróżnieniem pojęć wiara i pogląd? |
Saika napisał/a: |
A teraz uwaga wierzący-będzie bolało.
http://www.sfora.pl/W-Bog...w-Polsce-a23942 Dlaczego? Może z poczucia bezradności, gdy zwyczajnie nie wiesz, za co kupić chleba, i dlaczego tak cierpisz... http://www.sfora.pl/Ateis...erzacych-a17685 Dlaczego? Może dlatego, że to jednak bajki? |
Spell napisał/a: |
studentów filozofii bo ci mają dużo wolnego czasu, nudzi im się i dodatkowo niewiele wiedzą o życiu. |
Cytat: |
A tu klops, bo będąc filozofem można wielbić takiego Nietzschego, który nijak lewakiem nie był. |
Saika napisał/a: |
I na dodatek miało robić z Ciebie ateistę. |
Saika napisał/a: |
Ktoś powiedział, że odrobina filozofii robi z człowieka ateistę a pogłębione studia filozoficzne- wierzącego. Ja jestem ateistą z dopuszczalnym marginesem błędu. |
Saika napisał/a: |
Oczywiście, ale przeczy to tezie, jakoby studiowanie filozofii łączyło Cię automatycznie z lewicą. |
Grimm napisał/a: |
Wojujący ateiści |
Grimm napisał/a: |
Powiedzmy roboczo, że przez wojującego ateistę rozumiem osobę, która angażuje się w próby przekonania osób wierzących, że nie tylko nie ma podstaw do włączenia zdania "Istnieje Bóg" do obszaru uznawanych sądów, ale także, że istnieją podstawy, by włączyć do niego zdanie "Nie istnieje Bóg". |
MORT napisał/a: |
Zbyt szeroka ta definicja. |
Grimm napisał/a: |
Dlatego agnostyków należy wliczyć w poczet ateistów. |
sanatok napisał/a: |
Z głębi czeluści kultury wiemy, że agnostycyzm nie jest tyle nie/dopuszczaniem istnienia boga, ile założeniem że pytanie istnienie boga/jego naturę jest nieodpowiadalne - ma to zupełnie inne konsekwencje. |
Fidel-F2 napisał/a: | ||
|
Cytat: |
bez sensu, bez względu na to czy jesteś wierzącym, agnostykiem, ateistą czy kaczką krzyżówką pytanie o istnienie boga jest nierozstrzygalne |
Asuryan napisał/a: |
Dziwne by w poczet ateistów - czyli ludzi nie wierzących w istnienie boga - wliczać osoby, które takowe istnienie dopuszczają. |
sanatok napisał/a: |
Z głębi czeluści kultury wiemy, że agnostycyzm nie jest tyle nie/dopuszczaniem istnienia boga, ile założeniem że pytanie istnienie boga/jego naturę jest nieodpowiadalne - ma to zupełnie inne konsekwencje. To nie jest zakład Pascala, albo inne wydziwisko w stylu "Woli wiary", żeby wstrzymanie się od głosu, było równoznaczne z potwierdzeniem czy zaprzeczeniem. Agnostyk może być przeto osobą wierzącą. (czyli mimo nie możliwości poznania "prawdy" wierzy w istnienie) Jak i inny agnostyk może być ateistą (czyli mimo nie możliwości poznania "prawdy" - a może właśnie dzięki temu nie wierzy) |
sanatok napisał/a: |
Ateista twierdzi, że na to pytanie da się odpowiedzieć i odpowiedź jest negatywna. |
sanatok napisał/a: |
Agnostyk twierdzi, że nie da się odpowiedzieć na to pytanie, i przyjmuje różne postawy. |
sanatok napisał/a: |
Osoba wierząca wierzy, że padnie odpowiedź twierdząca. |
sanatok napisał/a: |
Kaczka Krzyżówka nie interesuje się tym, zajmuje się nawracaniem Żmudzinów i Litwinów. |
Cytat: |
jestem ateistą i twierdzę, że na to pytanie nie da się odpowiedzieć ale mam wewnętrzne przekonanie wynikające z obserwacji i rozumowania, że nie ma żadnej przesłanki która by mogła spowodować, że odpowiedź na pytanie mogłaby być twierdząca
kumasz? |
MORT napisał/a: |
A więc każdy kto się zaangażuje w wymianę myśli będzie mógł zostać nazwany wojującym ateistą, choć po prostu wyraża swoje zdanie, wykłada komuś swój tok myślowy.
Wtedy też wszystkich ludzi, którzy chcą przekonać innych do Boga można nazwać wojującymi teistami. Zbyt szeroka ta definicja. |
Fidel-F2 napisał/a: |
jestem ateistą i twierdzę, że na to pytanie nie da się odpowiedzieć ale mam wewnętrzne przekonanie wynikające z obserwacji i rozumowania, że nie ma żadnej przesłanki która by mogła spowodować, że odpowiedź na pytanie mogłaby być twierdząca. |
Fidel-F2 napisał/a: |
agnostyk nie przyjmuje różnych postaw, on zwyczajnie wątpi, dopuszcza ale bez przekonania |
dworkin napisał/a: | ||
Dlaczego? |
dworkin napisał/a: |
co znaczy "spowodować, że odpowiedź na pytanie mogłaby być twierdząca". Tzn. definitywnie ją rozstrzygała na korzyść tezy za istnieniem Boga? |
dworkin napisał/a: |
Mogę równie dobrze odwrocić twoją wypowiedź, mówiac: Mam wewnętrzne przekonanie wynikające z obserwacji i rozumowania, że istnieją przesłanki, które powodują, że o istnieniu Boga to logiczna i warta rozważenia hipoteza. |
dworkin napisał/a: |
Agnostycyzm od agnosis czyli bez wiedzy, bowiem zakłada, że nie da się zdobyć definitywnej wiedzy o rzeczywistości. Wybiera więc wersję w najlepszym razie z rozumowego przypuszczenia. sanatok ma racje. |
MORT napisał/a: |
Zważ jednak, że w pierwszym akapicie nie piszę o agresywności osób [które mogą się odnosić z szacunkiem do siebie], ale o agresywności samych idei, niewygodnych memów, które zaczynają się gryźć w naszej głowie między sobą [słabsze przegrają]. To już jest akt inwazji. A poddawanie w wątpliwość cudzych przekonań jest nieodłączną domeną dyskusji, nawet jeśli na zewnątrz jesteśmy spokojni i możliwie grzeczni. |
MORT napisał/a: |
btw, kwestia wiary i emocji jest dziedziną naukową. Bada się już co się dzieje w mózgach wierzących, modlących się osób. Albo takich "mówiących językami". Bada się też generalne emocje i uczucia. I dla ateisty i tak to wszystko sprowadza się do fizyki. |
MORT napisał/a: |
A jeśli chodzi o przekonywanie kogoś do opuszczania rodziny i nie kochania jej, same religie są w tym całkiem dobre. Nawet sam Jezus radził "opuszczanie matki i ojca" dla niego i Boga. [Innymi słowy - radzą izolację swoich memów od innych, potencjalnie niebezpiecznych dla ich własnego istnienia]. |
MORT napisał/a: |
Choć ateizm nie jest w żaden sposób religią, to tak zwani wojujący ateiści czasem próbują wykorzystywać mechanizmy religii w przedstawianiu swoich poglądów. Czemu? Bo to działa. Bo człowiek jest na tyle już przystosowany do wiary i do dawania się oszukiwać własnemu mózgowi, że część ateistów straciła nadzieję na docieranie do swych dyskutantów logiką wypowiedzi, zamiast tego wchodząc właśnie w emocjonalną sferę oddziaływania. |
MORT napisał/a: |
Pewien nie jestem, ale stawiam tezę, że część z nich [np. Dawkins] robi to z zimną krwią (...) |
Cytat: |
Wiara w Boga jest dziełem rozumu analitycznego, który obserwując świat wyciągnął logiczne wnioski. |
dworkin napisał/a: |
Wiara w Boga jest dziełem rozumu analitycznego, który obserwując świat wyciągnął logiczne wnioski. |
dworkin napisał/a: |
I czy to nie krnąbrne, przekreślać kilkoma słowy całe wieki filozofii, dziesiątki wierzących w Boga wielkich umysłów (jak Pasteur, Newton, Leibniz czy Planck) oraz całe to rozumowanie z otoczenia, nie potrafiąc przy tym w żaden sposób zdeterminować przeciwnej tezy? Twierdzenie, że każdą tezę trzeba udowodnić, uważam w tym konkretnym przypadku za zbyt niewielkie, by ideę tak monumentalną jak istnienie Boga zbyć pogardliwym uśmiechem. |
You Know My Name napisał/a: |
Koniecznie dodaj na koniec zdania "odpowiadające stanowi jego wiedzy o otaczającym go świecie", bo pojęcie wiary jest starsze niż którakolwiek z nauk. |
Mag_Droon napisał/a: |
To tak jakby zakładać, że z pewnymi ideami/poglądami należy się zgadzać, bo są one piękne, trochę za mało. Zresztą napisz proszę co takiego przekreśla z idei ww uczonych ateista twierdząc, że boga nie ma, bo nikt jego istnienia nie udowodnił? |
dworkin napisał/a: |
Ale szydercze zbycie czyjegoś światopoglądu jednym ogólnikowym zdaniem uznaje za atak na osobę, nie ideę. Wiara w Boga jest dziełem rozumu analitycznego, który obserwując świat wyciągnął logiczne wnioski. Nie muszą być prawidłowe, ale na pewno nie są bezpodstawne, tzn. głupie. I czy to nie krnąbrne, przekreślać kilkoma słowy całe wieki filozofii, dziesiątki wierzących w Boga wielkich umysłów (jak Pasteur, Newton, Leibniz czy Planck) oraz całe to rozumowanie z otoczenia, nie potrafiąc przy tym w żaden sposób zdeterminować przeciwnej tezy? Twierdzenie, że każdą tezę trzeba udowodnić, uważam w tym konkretnym przypadku za zbyt niewielkie, by ideę tak monumentalną jak istnienie Boga zbyć pogardliwym uśmiechem. |
You Know My Name napisał/a: |
Zresztą napisz proszę co takiego przekreśla z idei ww uczonych ateista twierdząc, że boga nie ma, bo nikt jego istnienia nie udowodnił? |
Mort napisał/a: |
I dla ateisty i tak to wszystko sprowadza się do fizyki. |
Wulf napisał/a: |
no nie powiedziałbym, że wiara w Boga ma coś wspólnego z logicznymi wnioskami. |
dworkin napisał/a: |
Ale szydercze zbycie czyjegoś światopoglądu jednym ogólnikowym zdaniem uznaje za atak na osobę, nie ideę. |
Cytat: |
Wiara w Boga jest dziełem rozumu analitycznego, który obserwując świat wyciągnął logiczne wnioski. Nie muszą być prawidłowe, ale na pewno nie są bezpodstawne, tzn. głupie. I czy to nie krnąbrne, przekreślać kilkoma słowy całe wieki filozofii, dziesiątki wierzących w Boga wielkich umysłów (jak Pasteur, Newton, Leibniz czy Planck) oraz całe to rozumowanie z otoczenia, nie potrafiąc przy tym w żaden sposób zdeterminować przeciwnej tezy? Twierdzenie, że każdą tezę trzeba udowodnić, uważam w tym konkretnym przypadku za zbyt niewielkie, by ideę tak monumentalną jak istnienie Boga zbyć pogardliwym uśmiechem. |
Cytat: | ||
Wszystko prawda. Miałem na myśli cel i zasadność przekonywania. No bo i miłość do ojca możemy rozbić na czynniki pierwsze, tylko (w przedstawionym przeze mnie przykładzie) po co? Napisałeś niżej, że religie są potencjalnie niebezpieczne, to może być jakiś powód. Tylko jest nieuczciwy - bowiem dotyczy wielu rzeczy, z którymi nie walczymy jednak na codzień. |
Cytat: |
Zresztą sam Dawkins użył tego argumentu, przywołując krucjaty. No to ja powołam się na casus radykalnej lewicowej doktryny zwanej komunizmem, czyli w teorii równości bez mamiących oczy religii, a która w ciągu jednego wieku wylała ocean krwi wielokrotnie większy niż wszystkie wyznania świata razem przez wszystkie poprzednie wieki. |
Cytat: | ||
To nie ma związku z tematem (no chyba że nie mogłeś odmówić sobie uszczypliwości). Stwierdziłem jedynie, że stosunek do Boga i stosunek do rodziców opiera się na podobnych mechanizmam wewnątrzczaszkowych. |
Cytat: | ||
A co to za głodny kawałek o biednych ateistach, którzy w syzyfowym trudzie próbują nawrócić chrześcijan (muzułmanów/żydów/etc) błądzących we mgle? I czy to w jakikolwiek sposób ich usprawiedliwia? No bo skoro do wierzących stosujemy taką miarę w krytyce, to dlaczego nie do "wyznawców ateizmu"? |
dworkin napisał/a: |
przerzucając jakieś grubsze argumenty |
Grimm napisał/a: |
Obrona dokonań filozofii jest szlachetnym przedsięwzięciem - ta konkretna wypowiedź zdaje się jednak zdradzać postawę co najmniej niefilozoficzną. Powołanie się na autorytet wielkich, podzielających wiarę w Boga umysłów jest świetnym chwytem erystycznym, ale zasadniczo nie powinno przydawać wiarygodności tezom teistycznym. Co więcej, filozofia jako dyscyplina zajmuje się poszukiwaniem prawdy - stąd przekreślanie kilkoma słowami fałszywych bądź słabo umotywowanych przekonań wieków poprzednich liczy się za jej sukces. |
MORT napisał/a: |
Ja uważam, że każdą ideę trzeba udowodnić, jeśli ja mam w ją uznać. |
MORT napisał/a: |
Ależ walczymy ze wszystkimi niebezpiecznymi rzeczami. Ale mamy za mało czasu na tym padole, żeby się zajmować wszystkim, stąd naturalne rozwarstwienie, podział obowiązków. |
MORT napisał/a: |
I Dawkins wcale nie chciałby też takiego systemu, a za to wyjaśni, że w takich totalitarnych państwach stosuje się zabiegi używane w religiach, aby zrobić z Wielkich Wodzów nieomylnych bogów na Ziemi. |
MORT napisał/a: |
A większość wierzących należy właśnie do konkretnych kościołów. Stąd moja [może nieelegancka] generalizacja. |
MORT napisał/a: |
btw, dworkin, jeśli o te wyliczenia w ofiarach chodzi, to jeszcze pewien czynnik, który nie pozwala przyjąć takiego zwykłego porównania liczb za racjonalny argument. Przyrost liczebności ludzi w historii. |
dworkin napisał/a: |
Pomijam tutaj nawet potężne zasługi religii dla rozwoju cywilizacji. |
Cytat: |
Jeśli zgodzimy się na czynienie byłego niebyłym w sprawie chrztu, to za kilkanaście lat dzieci będą mogły wykreślić rodziców z aktu urodzenia – przestrzega publicysta
Apostazja stała się modna. W dobrym towarzystwie wypada być agnostykiem czy ateistą, a bycie publicznym apostatą to wyższa forma tego bytu, jakby stan mniszy albo klasa kapłańska. Ile bowiem wyrzeczeń musi ponieść apostata. Musi uzyskać świadectwo chrztu, potem z nim i w obecności dwóch świadków udać się do proboszcza, a do tego odbyć z nim rozmowę. I dopiero po tych wszystkich ceregielach może uznać się za nie-członka-Kościoła. Ten obraz jest oczywiście przesadzony. W Polsce takich apostatów niemal nie ma. Ale gdybym swoją wiedzę o życiu duchowym Polaków chciał czerpać z "Gazety Wyborczej", to mógłbym sądzić, że problemem większości (a przynajmniej, by zacytować niezawodną specjalistkę od godzenia ateizmu z katolicyzmem Katarzynę Wiśniewską, "coraz większej grupy chętnych") Polaków są kłopoty związane z wypisaniem się z Kościoła. Pielgrzymki (gdyby zliczyć wszystkich apostatów, to byłoby ich mniej niż pielgrzymów w jednej tylko Warszawskiej Pielgrzymce Pieszej) się nie liczą, coraz mocniejszy ruch panów odkrywających męską stronę religijności też nie. Zamiast tego trzeba zapoznać się z rozterkami i problemami apostatów. Ale jeśli się wierzy, że religijność jest zagrożeniem dla nowoczesności, to rzeczywiście trudno nie wspierać – choćby dmuchanego – zjawiska apostazji. I tyle w zasadzie wystarczyłoby na ten temat, gdyby nie istotny drobiazg. Otóż argumentacja przytaczana przez chętnych do zerwania z Kościołem pokazuje głębokie zjawiska toczące naszą cywilizację. Wolni od przeszłości Warto zacząć od absurdalnego postulatu, by akt apostazji wiązał się z usunięciem danej osoby z akt kościelnych. Procesy w tej sprawie już się toczą, a sądy (nie tylko w Polsce) wydają wyroki wymuszające takie decyzje. Trzeba powiedzieć sobie jasno – u ich podstaw leży nierealizowalne pragnienie, by nasza przeszłość nie determinowała teraźniejszości, by nasze i naszych rodziców decyzje można było nie tylko unieważnić, ale także uczynić niebyłymi. Takie myślenie – w skali mikro – przypomina próby bolszewików wymazujących nieodpowiednie osoby ze zdjęć czy dokumentów. Apostata (zapewne nie każdy) próbuje udawać przed sobą i innymi, że nigdy nie był ochrzczony, że pewien akt – sensowny lub nie – nie miał miejsca. Ale tak nie było. Chrzest był i nawet jeśli apostata w to nie wierzy, ma on znaczenie. Niezmywalne. Ważnie udzielonego chrztu nie da się unieważnić. Apostata nie przestaje być ochrzczony, nie przestaje nawet w szczególny sposób przynależeć do Kościoła. Jedynie staje się odstępcą. Przyzwolenie na "czyszczenie przeszłości" nie jest przypadkowe, a wynika z ideologii postępowej lewicy, która próbuje nas przekonać, że głównym zagrożeniem dla naszej tożsamości są środowiskowe, biologiczne czy rodzinne determinacje. Jeśli biologiczna struktura prokreacji sprawia, że kobiety i mężczyźni różnią się od siebie, to trzeba zrobić wszystko, by to zmienić. Jeśli determinuje nas naród i kultura, to trzeba zrobić wszystko, by je zrelatywizować. Rodzinę zaś, która określa nas najmocniej, przedstawia się jako główne źródło opresji. Jeśli zgodzimy się na czynienie byłego niebyłym w sprawie chrztu, to za kilkanaście lat dzieci będą mogły wykreślić rodziców z aktu urodzenia, jeśli uznają, że ich wychowanie było przesadnie "opresyjne". W efekcie uzyskamy społeczeństwo, w którym znikną fundamenty moralności. Ta ostatnia bowiem nie jest nam właściwa od urodzenia, ale wpajana we wspólnotach, których istotą jest pamięć i determinacja, z której wyzwolić się nie możemy. Państwo naszym Kościołem Drugi postulat – zgłaszany także przez Janusza Palikota – dotyczy wprowadzenia zasad, które umożliwiałyby występowanie z Kościoła za pośrednictwem struktur państwowych. Apostata zamiast zgłaszać się do parafii, miałby składać swoją rezygnację w urzędzie. A ten załatwiałby wszystko za niego. Problem w tym, że w ten sposób struktury państwowe zostają uznane za ważniejsze od innych. Rozdział państwa i Kościoła zostaje zastąpiony w tej sytuacji podporządkowaniem Kościoła państwu. A to już niezwykle niebezpieczne. Znika bowiem ostatni moralny arbiter, który – z perspektywy niezależności – może i powinien oceniać zarówno państwo, jak i polityków. Taki arbiter jest zaś każdemu społeczeństwu potrzebny, choćby po to, by przypominać, że są wartości ważniejsze niż słupki sondażowe. |
Terlikowski napisał/a: |
Takie myślenie – w skali mikro – przypomina próby bolszewików wymazujących nieodpowiednie osoby ze zdjęć czy dokumentów. |
Cytat: |
Jeśli zgodzimy się na czynienie byłego niebyłym w sprawie chrztu, to za kilkanaście lat dzieci będą mogły wykreślić rodziców z aktu urodzenia, jeśli uznają, że ich wychowanie było przesadnie "opresyjne". |
Rzepa napisał/a: |
Rozdział państwa i Kościoła zostaje zastąpiony w tej sytuacji podporządkowaniem Kościoła państwu. A to już niezwykle niebezpieczne. |
Jander napisał/a: |
Kurde, dopiero po tym fragmencie rozpoznałem, że to tekst sygnowany przez Rzeczpospolitą/Uwarzam Rze, przeskrollowałem i okazało się że to nawet Terlykovsky. |
dworkin napisał/a: | ||
|
Cytat: | ||
Religia jest potencjalnie niebezpieczna w takim samym stopniu jak nóż. Czy mamy zatem walczyć z produkcją noży? |
Cytat: |
Musisz zatem przeczytac "Boga Urojonego". Dawkins pisze tak: "A zatem pójdźmy tym tropem i spróbujmy wyobrazić sobie świat bez zamachowców-samobójców, 11 września, 7 lipca, krucjat, polowania na czarownice, spisku prochowego, podziału Indii, konfliktu izraelsko-palestyńskiego, bez masakr i czystek etnicznych w byłej Jugosławii, prześladowania Żydów jako tych, którzy „zabili Pana Naszego", bez konfliktów w Irlandii Północnej, „honorowych zabójstw" i bez różnych teleewangelistów z natapirowanymi włosami i w lśniących garniturach, oskubujących łatwowiernych ludzi z ostatnich groszy („Bóg tego od was żąda!"). I wreszcie wyobraźmy sobie świat bez talibów każących burzyć starożytne posągi, bez publicznych egzekucji „bluźnierców", świat, w którym nie poddaje się kobiet karze chłosty za to, że odważyły się odsłonić kawałek ciała."
Czy ten moralizatorski ton kaznodziei nie rozbrzmiewa demagogią? Jak najbardziej rozbrzmiewa. Można to też łatwo odwrócić, mówiąc o jasnookich lewicowych myślicielach, którzy pragnęli ulepszać świat. By stworzyć nowy, gdzie wszyscy będą rowni (równie biedni i nieszczęśliwi), a co najważniejsze bez tej niebezpiecznej religii. No to ulepszyli. |
Cytat: |
Pomijam tutaj nawet potężne zasługi religii dla rozwoju cywilizacji. |
Cytat: |
Nie liczyć natomiast żadnych implikacji tego czynu i nie tylko z uwagi na zasługi religii, ale co jest jej źródłem - ludzką mentalność. Która musiałaby być zupełnie inna, o ile w ogóle. A może stalibyśmy się wtedy rasą nieświadomych siebie wężydeł? Tak, to rzeczywiście byłoby pięknie. |
Cytat: | ||
Jak dla mnie to zahacza o demagogie w stopniu wcale nie lepszym od powyższej wypowiedzi Dawkinsa. I nie przedstawiłeś tu żadnego dowodu, ani w ogóle żadnego konkretu. |
Cytat: | ||
Powiedziałbym raczej, że tym czynnikiem jest rozwój metod rażenia, inwigilacji, kontroli ludności, itd. Ale trzeba tu dodać, że ostatni wiek był wiekiem szalonego postępu w myśleniu o jednostce, tolerancji, wzajemnym szacunku, do których wiele wierzeń się dostosowało, działając z duchem czasu. Natomiast komunizm (nazizm takoż) przyjął zwrot całkowicie przeciwny, niczym kontrastujący na mapie świata kolor, czerwony, powoli wykrwawiający ludzkość. Chrześcijaństwo, kiedy jeszcze można było je winić za masowe zbrodnie, nie wyróżniało się niczym na tle własnych czasów. Ogrom krzywdy dokonanej przez komunizm nie ma porównania z żadną inną (poza nazistowską). |
MORT napisał/a: |
Um... nie widzę w tym nic specjalnie złego. Ot potencjalna wizja świata. |
MORT napisał/a: |
btw, ja z kolei polecam ci obejrzenie epizodów Go God Go i Go God Go XII South Parku. |
dworkin napisał/a: |
MORT: Mogłeś sobie darować ten elaborat o nożach, bo jest śmieszny |
Cytat: |
No więc już po raz n-ty wymieniłeś potencjalne zagrożenia, które niesie ze sobą religia. Tzn. jej złe cechy. Na tej podstawie wysnułeś generalizujący wniosek, że sama religia jest zła. Et populizm. Napisałeś jednak niżej - "Zrobili dużo dobrego, zrobili dużo złego." - co znaczy, że wyznania mają też pozytywne cechy. W takim razie, z punktu widzenia logiki, równie wartościowy jest wniosek, że religia jest dobra. Co obala obydwie konkluzje. |
Cytat: | ||
Nic poza tym, że stosuje erystyczne chwyty odwołujące się do najprotszych emocji, będąc przy tym nieuczciwą intelektulanie, bo pomija zupełnie fakty pozytywnie sumujące religie, a które wynikają z tego samego pnia. |
Cytat: |
Zresztą olewa i zasługi religii, bez której nie byłoby cywilizacji w ogóle (a jeśli ich nie dostrzegasz, to Twoje pojmowanie rzeczywistości - naszej historii, przemian cywilizacyjno-społecznych oraz mentalności ludzkiej - musi być naprawdę płytkie), ale co najważniejsze - jej pochodzenie. Świat, w którym nie narodziłaby się religia, byłby światem zupełnie innego gatunku. To tak, jakbyś uznał, że usuwając fragment mózgu, który masz za balast, nie zmieniłbyś niczego poza eliminacją konkretnej cechy, jaką chciałeś wyeliminować. |
Cytat: |
Co ciekawe, wraz z zanikaniem wiary na hedonistycznym zachodzie wzrasta stopień myślenia metafizycznego. Pustka, którą wytwarza nasza nihilistyczna cywilizacja, sama się goi. Co świadczy, że ta potrzeba w człowieku wciąż jest silna. Przykładem są rytuały w trakcie ślubów homoseksualnych, coraz bardziej popularne. Albo parcie na literaturę magiczną, znaczy całą tę pulpę o wampirach, wilkołakach, czarach, itd... |
Cytat: | ||
Przecież ten odcinek toczy pompę z ateistów właśnie. Z Dawkinsa, którego dzieło ma znamiona wojującego ateizmu, a który doprowadza do powstania świata, gdzie religia wiary w Boga zostaje zastąpiona religią wiary w naukę. Nie mniej fanatyczną. |
Asuryan napisał/a: |
- wprowadziła prawo i moralne normy grożąc za ich złamanie pośmiertnymi karami. . |
utrivv napisał/a: |
Mówisz zapewne o chrześcijaństwie ale religii jest więcej. |
utrivv napisał/a: |
Np. muzułmanizm grozi karami już za życia choć po zastosowaniu tej kary faktycznie jesteś już zimnym trupem |
utrivv napisał/a: |
Rodzi się pytanie: Ilu ateistów ŻYJE w krajach muzułmańskich? |
Asuryan napisał/a: |
Owszem, ten elaborat o nożach jest śmieszny, ale dla ateisty tak samo śmieszne są religie. Dobrych rzeczy religii nie ma aż tak wiele:
- nadaje sens życiu tym którzy go potrzebują, obiecując nagrodę za dobre sprawowanie, a karę za złe. - wprowadziła prawo i moralne normy grożąc za ich złamanie pośmiertnymi karami. - daje nadzieję na istnienie lepszego świata - kiedyś legitymowała władzę Jak widać niektóre rzeczy można osiągnąć i bez religii, a niektóre nie są w ogóle potrzebne (uznawanie władców za bożych pomazańców). Dla mnie religia to po prostu przestarzały wynalazek. |
MORT napisał/a: |
Ale po pierwsze - nie mamy narzędzi aby stwierdzić jak wyglądałby świat bez religii od samego początku. Po drugie, pytanie brzmi, czy naprawdę musimy się wciąż ograniczać do religii, po rozpoznaniu jej mocno destruktywnych wpływów (...) |
MORT napisał/a: |
Ale przyznasz, że dobrze byłoby się mimo wszystko pozbyć jak największej ilości "głupot", o które ludzie gotowi są walczyć i zabijać się ze sobą? |
dworkin napisał/a: |
produktem jego oczekiwań |
dworkin napisał/a: |
Ale nie uważam, że religia sama w sobie jest taką głupotą. Jedynie może nią być. Tak jak nóż, czy piękna lewicowa ideologia. |
dworkin napisał/a: |
I nie uważam, że ludzie wierzący zasługują na traktowanie z góry, jak owce, które trzeba oświecić. |
dworkin napisał/a: |
By nie było religii, musiałbyś zmienić człowieka, tzn. być zupełnie inną istotą. Nie wiem, czy rozważałbyś wtedy jakiekolwiek abstrakcje. Być może byłbyś jak bardzo inteligentna nieświadoma siebie mrówka, dążącą jedynie do pragmatycznego rozwoju. Czy taki świat były lepszy? Wątpię. |
dworkin napisał/a: |
Skoro wyznania powstały - były potrzebne. Odpowiedziały na jakieś ludzkie oczekiwania. Oto prosta i niepodważalna logika. |
MORT napisał/a: |
Co do logiki "powstało, więc jest potrzebne" ...obrzezanie kobiet choćby? Ma się wciąż dobrze w wielu krajach Afryki. Małżeństwa z dziećmi? Proszę bardzo. To jest zgubna logika. |
Asuryan napisał/a: |
Równie dobrze można rzec - skoro ateizm powstał - był potrzebny. Odpowiadał ma jakieś ludzkie oczekiwania albo zanik takowych. To też prosta i niepodważalna logika. |
MORT napisał/a: |
Rozumiem, że w takim razie usprawiedliwiasz ich i pozwalasz nam machnąć na te nieszczęścia ręką, zasłaniając się bezduszną logiką, która rzekomo "musiała" doprowadzić do takich zjawisk?
please... |
MORT napisał/a: |
I jeśli przyznajesz, że ateizm, również wojujący, ma istnieć, bo musiał powstać, to czemu nań narzekasz i zabraniasz im korzystania z narzędzi wpływu takich z jakich korzystają religie? |
dworkin napisał/a: |
Każdy Europejczyk się zgodzi, że takie praktyki są barbarzyństwem, niepotrzebną krzywdą. |
MrSpellu napisał/a: |
A jeżeli to oni maja rację? |
MrSpellu napisał/a: |
A jeżeli to oni maja rację? |
dworkin napisał/a: | ||
Please, nie zamieniajmy porządku logicznego na porządek moralny, skoro ostatnie posty dotyczyły tego pierwszego. Nie napisałem, czy to dobrze, czy źle, tylko starałem się na zimno wyjaśnić taki stan rzeczy. |
Cytat: |
Zresztą obrzezanie to pikuś przy niektórych tradycjach dzikich ludów, ale to naprawdę skomplikowana sprawa, wymaga większej wiedzy i dogłębnej analizy. Każdy Europejczyk się zgodzi, że takie praktyki są barbarzyństwem, niepotrzebną krzywdą. Jednak podobne dogmaty wychodzą z tego samego pnia co pozytywne cechy. Np. praktycznie brak skłonności do złośliwego okrucieństwa, bardziej ścisłe więzy społeczne, niepodlegająca dyskusji wzajemna pomoc. Gdybyś poczytał podróżników, widziałbyś, jak pełni są podziwu dla stosunków panujących w niektórych afrykańskich plemionach. Często traktują je jak coś, co trzeba chronić. Ale edukacja bez naruszenia stylu życia jest chyba niemożliwa. Nawiasem mówiąc - dotychczasowa ingerencja "białej cywilizacji" sprowadziła na Afrykę głównie krew i biedę. |
Cytat: |
Powinieneś przeczytać "Kirinyagę" Mike'a Resnicka (krótki zbiór opowiadań), porusza dokładnie te tematy i jest dobrze napisana. Na pewno ci się spodoba. Choć w tym wypadku teza jest raczej odwrotna i propaguje otwartość na cywilizację. A ja się z nią zgadzam. |
Cytat: | ||
Nigdzie nie powiedziałem, że wykorzystywanie tych narzędzi jest właściwe. Że właściwe jest naciskanie na kogokolwiek, by zmienił swój styl życia, jeśli ten nie krzywdzi osób postronnych. |
ats napisał/a: |
naukowcy nie rozpatrują tez, których nie można ani udowodnić, ani obalić |
MORT napisał/a: |
Czy cywilizacja nie zawdzięcza więcej samym podbojom późniejszego Rzymu [przepływ idei naukowych, sztuki, architektury], niż bogom, którzy egzystowali w jego tle jeszcze przez długi czas? Religia miała tym więcej do gadania im bliżej było jej do polityki, a z tym bywało chyba dość różnie a i historia mogła potoczyć się odmiennymi torami. |
Cytat: |
Za to naukowy i w większości ateistyczny światopogląd zaczyna się od stanowiska "nie mam zielonego pojęcia - sprawdźmy, czy uda nam się tego dowiedzieć" i "uwierzę, jak zobaczę". Do tego każda nowa teoria kontestowana jest przez resztę grona naukowego, bo nieraz obalenie jakiejś teorii jest dla nich równie ekscytujące, jak stworzenie nowej. Z tego powodu całkowicie rozumiem i popieram ruch ateistów działających na rzecz skończenia z religią zorganizowaną. Bo logicznie i obiektywnie rzecz biorąc nie sposób obronić w całości formy jakiejkolwiek z nich. |
xavr_ass napisał/a: |
Czy po prostu nie uważałeś kiedyś, że religia niekoniecznie (początkowo) musiała powstać jako jeden z atutów rządzących przeciw rządzonym? Ci bogowie przecież, służyli raczej za wyjaśnienie wówczas niewytłumaczalnych zjawisk, nie jako narzędzie sprawowania władzy.
A, że wkradło się do polityki... pojawili się cwaniacy, co zwietrzyli w tym sposób i przyszły ciemne wieki. I to nadal nie jest winą religii jako takiej. Podwaliny powstania prawie wszystkich są służne, raczej używamy ich w sposób wypaczony. |
Cytat: |
Bo potrzeba religii jako tłumacza zjawisk fizycznych się wyczerpała. Zajęła to miejsce nauka. |
Cytat: |
Religii jedyne co już zostało, to... poprawa samopoczucia. Serio. Ze wszystkich, tak ostro, wierzących ludzi, któych znam zauważyłem, że im ta wiara, wypełnianie wszystkich obrządków religijnych daje po prostu szczęście, poczucie jakiegoś bezpieczeństwa. |
Cytat: |
Ja szczerze nienawidzę argumentów w dyskusji, tych tyczących naukowej strony wierzeń - po co rozpatrywać sens takiej Biblii jak to w tej wkestii zupełnie przestarzałe podejście? |
Cytat: |
Po co karać stare zasady i wierzenia za to, że są stare? |
Cytat: |
Spójrzcie tylko - religia i przez to wiara dają nadzieję, pozwalają wierzyć w jakąkolwiek przyszłość, |
Cytat: |
skupiają wiele osób w tejs amej sytuacji co osoba właśnie wyznająca daną religię - |
Cytat: |
do dupy te wszystkie facebooki, kluby, piwiarnie, imprezy etc. Najdłuższą i najmocniejszą rolę w uspołecznianiu ludzi przez wiele tysiącleci miały właśnie światowe religie. |
Cytat: |
I dlatego nie podoba mi się upadek wierzeń, starych zasad moralnych, podstaw religijnych. |
Cytat: |
REligia powstała, bo ludzie potrzebowali systemu wierzeń. I nie powinniśmy jej niszczyć. |