Zaginiona Biblioteka

Londyn - Enclave of Hell

KapitanOwsianka - 2009-01-24, 00:44
: Temat postu: Enclave of Hell
Czujesz ten zapach, a ten obezwładniający rytm bijący z głośników. Kocham to miejsce.

Kościół był olbrzymi, w zasadzie powinno się to nazwać katedrą. Z całej budowli spoglądały na przechodzących ludzi gargulce, chociaż najwyżej usytuowane nikły w chmurach. Nie mniej gotyckość budowli, z tymi wszystkimi łukami, arkadami i symbolami przytłaczała ludzi. A do tego wszystkiego czerwony dywan rozwinięty przed wejściem i czterech, rosłych ochroniarzy. Ktoś miał dobry pomysł z klubem nocnym w starej katedrze...
Liv - 2009-01-25, 16:19
:
Wyłączyła mp3, chowając ją do wewnętrznej kieszeni szarej bluzy. Podniosła się wolno z ławki, wyciągając wysoko do góry ręce, rozciągając się z błogim uśmiechem na ustach. Kości ramion przyjemnie chrupnęły, ból w krzyżu ustał. Zsunęła kaptur z głowy, rozpuszczając włosy. Pozwoliła im opaść swobodnie na plecy. Postrzępiona grzywka sięgała jej delikatnie poniżej brwi.
Spojrzała na potężna budowlę, stojącą po drugiej stronie ulicy. Przed wejściem do klubu nocnego zaczęła się tworzyć spora kolejka młodych ludzi, spokojnie czekających aż bramkarze wpuszczą ich do środka. Dobrze ubrani, nadziani londyńczycy chcący się zabawić w piątkowy wieczór w jednym z najbardziej popularnych klubów w mieście.
Revy zaciągnęła się ostatni raz. -Ech… Rzuciła papierosa na bruk, gasząc go butem i przekroczyła ulice. Sprawdziła po raz ostatni pocztę w telefonie, poczym go wyłączyła. Czas do pracy…
Wyglądała bardziej jakby zmierzała na siłownię niż do klubu, w luźnych dżinsach, czarnym obcisłym t-shirtcie z czerwonym napisem na piersiach „True Blood”, który kupiła wczoraj u Wadima za półtora funta oraz szarej bluzie z kapturem … Była nie na miejscu, rzucała się w oczy. Wręczyła ochroniarzowi dwadzieścia funtów i wśliznęła się do środka. Tłum falował w rytm głośnej muzyki. Teraz trzeba było tylko odnaleźć Beniego … Daaa.
KapitanOwsianka - 2009-01-25, 17:56
:
Stroboskopy błyskały ze wszystkich stron, głośna muzyka klubowa ogłuszała, a działanie basów czuć było nawet głęboko w brzuchu. Tłum falował, ale nie było widać nigdzie Beniego. Może siedział przy którymś ze stolików, albo w którejś z małych lóż?
Liv - 2009-01-25, 18:08
:
Widziała jak wchodził do środka z wysoką blondynką. Benny uwielbiał szpanować, kochał kiedy ludzie brali go za ważniaka. Szastał dookoła forsą, która w dziewięciu na dziesięć przypadków nie należała do niego. W taki oto sposób, gruby hindus łatwo wpadał w długi.
Ruszyła w stronę schodów, kierując się ku balkonom, z których miałaby lepszy widok na parkiet. Z jej wzrostem łatwiej będzie wypatrzeć cel z góry ... Rzuciła pobieżne spojrzenie na falujący u dołu tłum, zatrzymując je na dłużej, na osobach w czerwieni. Benny miał na sobie czerwoną marynarkę ... heh kretyn.
U góry mieściło się kilka loż, Revy postanowiła je również sprawdzić. Dyskretnie.
KapitanOwsianka - 2009-01-25, 18:36
:
Przed wejściem na wyższy poziom powstrzymało ją jednak dwóch ochroniarzy. Nic nie powiedzieli, tylko gest wielkiej ręki, którą zdobił sygnet. Wyższe poziomy były pewnie z rezerwacjami, albo trzeba było być ubranym jakoś inaczej. Na szczęście czerwona marynarka Benniego mignęła jej przy barze. Obok gościa rzeczywiście stała wysoka blondyna. Wyglądał przy niej śmiesznie.
Liv - 2009-01-25, 19:18
:
Cholerne, popieprzone życie! Cała sprawa byłaby łatwiejsza, gdyby mogła go po prostu zabić. Jeden strzał przy takim tłumie i po sprawie. Bang bang i Benny boy nie żyje! Ponownie westchnęła, kierując się w stronę baru. I co tu zrobić, he?!
-Pieprzyć!. Miała dość tych podchodów, po prostu do niego podejdzie i przyrżnie mu w pysk, raz, drugi, trzeci, aż straci kilka zębów i wargi mu popękają. A potem poprawi butem.
Taaak! Właśnie, tak!
-Hey Banny, mam nadzieję, że nie przeszkadzam. Uśmiechnęła się do grubasa szeroko. Bardzo szeroko.
KapitanOwsianka - 2009-01-25, 19:26
:
Benny odwrócił się odruchowo z uśmiechem. Zaraz jednak zrzedła mu mina i cofnął się kilka kroków i zaczął rozglądać się za ewentualną drogą ucieczki. Cześć... Revy. W czym Ci mogę pomóc? zapytał uśmiechając się szeroko i prezentując kilka złotych zębów.
Liv - 2009-01-25, 19:33
:
-Ejże! Jej prawa ręka wystrzeliła do przodu. Palce zacisnęły się na połach marynarki, definitywnie kończąc jego marną próbę ucieczki. -Jak na takiego tłuścioszka i ...Pociągnęła teatralnie nosem. tchórza, cholernie trudno cię znaleźć. Wyciągnęła z kieszeni piątaka. -Barman, dwa razy vodka. Puściła mu oczko. -Napijemy się, co Benny? A ty blond dziwo, paszoł won!
KapitanOwsianka - 2009-01-25, 19:41
:
Blondyna zrobiła oburzoną minę i zarzuciwszy włosami odmaszerowała w innym kierunku. Za to Benny nabrał na odwadze. Przecież znajdowali się w miejscu publicznym. Tutaj mu nic nie mogła zrobić. Tym bardziej, że ochrona bardzo dba o stałych klientów. Nie dziękuję. powiedział i spojrzał na jej rękę. I puść mnie jeśli nie chcesz bym wezwał tutejszą ochronę.
Liv - 2009-01-25, 19:53
:
Lewa brew powędrowała do góry, następnie Revy wybuchła perlistym śmiechem, głośnym i niepohamowanym, całkowicie nie na miejscu. Chwyciła się na nawet za brzuch i kiedy w końcu udało się jej dojść do siebie, otarła rękawem bluzy kąciki oczu. Sytuacja wyglądała komicznie, trzy razy większy od niej hindus w eleganckich (choć gównianio dobranych) ciuchach i stojąca przed nim gówniara, która zamiast po klubach, powinna siedzieć w domu i odrabiać lekcje.
-Ochrona hahaha. Wygładziła mu marynarkę, nawet klepnęła pojednawczo w ramię, co wywołało salwę śmiechu grupy mężczyzn stojącej obok. -Ochrona, zabawne, że o niej wspominasz. Cała wesołość w jej zachowaniu się ulotniła, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. - N-a-p-r-a-w-d-ę sądzisz, że przejmuje się jakąś pieprzoną ochroną? Benny, planowałam ci połamać tylko palce, ale teraz ... kusi mnie odmienna wizja. Gdzie są pieniądze B-e-n-n-y?
KapitanOwsianka - 2009-01-25, 20:00
:
Podziałało. Benny przełknął ślinę, na pewno dość głośno, chociaż ryk muzyki skutecznie to zagłuszył. Oddam. Potrzebuję tylko kilku dni... wydukał wreszcie Dajcie mi trochę czasu, a na pewno odzyskacie wszystko.
Liv - 2009-01-25, 20:09
:
-Chciałabym powiedzieć, że przykro mi to słyszeć, ale z nowym rokiem postanowiłam mówić prawdę i tylko prawdę. Chwyciła swój kieliszek wódki i jednym haustem go opróżniła, po czym sięgnęła po alkohol hindusa, salutując w jego kierunku przed wypiciem. Oblało ją błogie ciepło ... taak rock&rolla baby.
-Wychodzimy Benny. Wsunęła mu swoją rękę pod pachę, przyklejając się do niego niczym pijawka, i pociągnęła w stronę wyjścia.
KapitanOwsianka - 2009-01-25, 20:16
:
O, nie... Proszę, trzy dni mi wystarczą. powiedział, ale przerażenie coraz bardziej w nim narastało. Póki co jednak ciągle był posłuszny i nawet dał się spokojnie prowadzić w kierunku wyjścia. Nie róbcie głupstw, naprawdę możecie dostać kasę.
Liv - 2009-01-25, 20:28
:
-Na pewno znajdziemy jakieś rozwiązanie. Oczy jej się zaiskrzyły, trudno powiedzieć czy z rozbawienia czy podniecenia ... a może z obu powodów? Revy lubiła swoją pracę. Im większe ryzyko, tym większa frajda. Podejrzewała, że brak instynktu samozachowawczego spowodowany jest u niej nadmierną ciekawością, potrzebom sprawdzenia się. -Może, ktoś mógłby założyć część pieniędzy za ciebie? Byli już blisko wyjścia. Po drugiej stronie ulicy znajdował się plac zabaw dla dzieci, przy którym mieściła się stara kamienica, teraz w remoncie. Robotnicy powinni już dawno skończyć pracę, może zostawili kilka cacuszek, którymi mogłaby się pobawić? Hmmm ...
KapitanOwsianka - 2009-01-25, 20:33
:
Ale Benny chyba wyczuł prawdziwe intencje Revy. Wyrwał się z jej dłoni i pobiegł w kierunku baru rozpychając się pomiędzy tańczącym tłumem. Zniknął jej z oczu gdzieś przy barze, niedaleko przecież było wyjście na zaplecze, do kuchni.
Liv - 2009-01-25, 20:38
:
Zamiast ruszyć w pościg za mężczyzną, wybiegła przez główne wyjście. Było bliżej i mniej tłoczno. Skręciła w lewo, pędząc ku tylnemu wyjściu z klubu. W biegu wyciągnęła z kieszeni dżinsów kastet. O dziwo nie była wściekła, wręcz przeciwnie - zaczynało robić się ciekawie.
KapitanOwsianka - 2009-01-25, 20:44
:
Nie była szczególnie zaskoczona, kiedy znalazła się przy tylnym wyjściu przed Bennym. Zdążyła nawet się zatrzymać, gdy drzwi się otworzyły i wypadł przez nie gość w czerwonej marynarce oglądając się za siebie szukając swojego pościgu. Nie zauważył jej.
Liv - 2009-01-25, 20:47
:
Miała ogromną ochotę przyłożyć mu w pysk ... jednak zamiast tego uskoczyła w bok wystawiając mu nogę. Lepiej żeby się potknął, niż żeby ona złamała sobie nadgarstek. Nie zdoła go nigdzie zaciągnąć w takim stanie, facet zaraz się zeszcza i skamienieje. Musi to załatwić tu i teraz.
KapitanOwsianka - 2009-01-25, 20:52
:
Rzeczywiście się potknął, na tyle skutecznie, że rąbnął ryjem prosto w bruk. Coś chrupnęło nieprzyjemnie, nawet Ravy przez moment zemdliło. Kiedy się podniósł krew buchała z jego nosa. Przerażony podczołgał się pod ścianę dawnego kościoła.
Liv - 2009-01-25, 21:12
:
Podniosła z ziemi kawałek deski, która odpadła od leżącej nieopodal palety. Na jej jednym końcu połyskiwały cienkie zakończenia gwoździ. Zakręciła się w piruecie, biorąc zamach. Gwoździe wbiły się idealnie w sam środek czoła Benniego. Nie planowała tego ... Balalajka nie będzie zadowolona.
Wyciągnęła mp3 z bluzy. Założyła słuchawki na uszy i naciągnęła na głowę kaptur. Rozejrzała się na boki zastanawiając się co dalej. -Na razie Benny Boy.Ruszyła w stronę metra.
KapitanOwsianka - 2009-01-25, 21:46
:
Ciało Benny'ego jeszcze przez chwilę drgało w konwulsjach, co wyglądało wyjątkowo groteskowo ze sterczącą z jego czoła deską. Wreszcie biedny Hindus zamarł bez ruchu. Chyba już nie zwróci im tych pieniędzy...
Noise - 2009-01-27, 21:46
:
Gdy Rolls zatrzymał się pod klubem, Alex spojrzał na kłębiącą się przed nim mimo deszczu masę ludzi z niejaką nerwowością. - Dziwnie się czuję. - mruknął cicho i podrapał się po policzku. Fakt, kluby, taniec i zabawa wciąż były dla niego novum, mimo że starał się z tym oswoić, z marnym z resztą skutkiem, już od przeszło pół roku. - Chodźmy, bo z każdą chwilą we krwi jest coraz więcej alkoholu i narkotyków, a zbyt wielka ich ilość psuje smak. - to powiedziawszy pociągnął za klamkę i wysiadł z samochodu i poczekał, aż Mick zrobi to samo, po czym obaj ruszyli wolnym krokiem w stronę wejścia do klubu.
KapitanOwsianka - 2009-01-27, 22:03
:
Zanim Alex zdążył wysiąść Mick go zatrzymał. Patrz. powiedział wskazując na trzy radiowozy stojące przed wejściem i policjantów kręcących się na około dawnego kościoła. W zaułku pomiędzy dawną katedrą i jakimś domem było ich więcej. Zaułek też był zagrodzony taśmą policyjną. Musieli znaleźć kogoś martwego. Pewnie przesłuchują wszystkich gości klubu. Pojedziemy do Michelle.
Noise - 2009-01-27, 22:21
:
Przez chwilę wampir zastanawiał się, czy nie użyć mocy krwi, lecz w końcu uznał, że byłoby to jedynie marnotrawieniem czasu i życiodajnego płynu. Kiwnął jedynie Mickowi na znak, że zgadza się co do jego pomysłu i zaczął się obojętnie przyglądać temu, co mijali w drodze do klubu.
Toudisław - 2009-03-06, 16:21
:
Było jeszcze w miarę wcześniej ale postanowił wybrać się do tego klubu. Jeżeli prowadzą tutaj ślady to można z nimi podążać. Przy okazji może troszkę się rozerwie. Sam miał tutaj oczywiście wstęp bo nikt nie kojarzył go z jego towarzyszką. Trzeba mieć oczy na około głowy
KapitanOwsianka - 2009-03-06, 20:10
:
Kolejka do wejścia nie była tak długa jak się spodziewał, ale może miało to związek z tym, że jest niedziela i jutro rano większość ma jakieś obowiązki. Szybko więc znalazł się przy wejściu. Jeden z ochroniarzy tak ze dwa razy większych od niego przyjrzał mu się uważnie. Wjazd za dwie dychy... powiedział odczepiając zaczep sznura i przepuszczając go dalej.
Toudisław - 2009-03-07, 07:09
:
Droga. Nie było wyjścia. Dał w łapę bramkarzowi i wszedł do środka. Teraz musi się spokojnie rozejrzeć a potem delikatnie powęszyć. Wypytywanie bramana było ostatecznością, jeżeli coś w tym klubie było nie tak to robiąc to tylko prosił by się o problemy. Dawno nie szalał sam po klubach. Chyba zbyt dawno
KapitanOwsianka - 2009-03-07, 09:53
:
Wszedł do czegoś w rodzaju przedsionka, korytarza podświetlonego trochę mdłym niebieskim i zielonym światłem. Dalej były kolejne wielkie drzwi, przysłonięte kotarami. Obok nich stały dwie dziewczyny, dość skąpo ubrane, tak jak powinny się ubierać kuszące sukkuby. Z resztą makijaż też był wyzywający i nieco "demoniczny", co w zasadzie wzmagało atrakcyjność dziewczyny. Powolnymi, wystudiowanymi ruchami, które też miały przypominać piekielne istoty rozsunęły kotary przed Torpexem i wpuściły go do środka.
Od razu zalała go elektryczna muzyka, ciężka do zdefiniowania, która wręcz wpędzała, te wszystkie tłumy w ekstatyczny taniec. Chociaż wielkich tłumów nie było. Tylko parkiet jak zwykle. Po lewej w jednej z naw ciągnął się przez całą długość kościoła bar. Po prawej były stoliki, w głębi, tuż nad miejscem, gdzie kiedyś był ołtarz żeliwne schody prowadziły na piętro.
Toudisław - 2009-03-11, 18:49
:
Na wielkie szaleństwa ni miał ochoty. Cała atmosfera nie co go przytłaczała. Taka muzyka nigdy mu specjalnie nie odpowiadała. Teraz dudniło mu w uszach ale powoli się przyzwyczajał. Podszedł do baru i zamówił rum z kolą. Sam nie wiedział co zamierza zrobić. Chyba tylko zdać się na instynkt i liczyć na szczęście
KapitanOwsianka - 2009-03-12, 09:55
:
W zasadzie ciężko było się tutaj rozeznać. Każdy potencjalny klient baru wyglądał jak wampir z tandetnych horrorów, no może poza tymi, którzy takiego stylu ubierania się nie lubili, za to podobał im się klimat klubu, ale Ci zazwyczaj wychodzili na piętro, do lóż.
Rum z kolą wylądował na barze przed Torpexem, dziewczyna podyktowała cenę.
Toudisław - 2009-03-13, 12:13
:
Ile ?. Nie ma nad czym dyskutować zapłacił. Widać wampiry są dość nadziane. Zostawiał jeszcze dziewczynie spory napiwek. Właściwie taki jak by kupił 3 drinki. Chciał zwrócić na siebie uwagę. Odwrócił się od baru i rozglądał po lokalu. Wszytko wyglądało
w miarę normalnie a przynajmniej normalnie jak na standardy takiego lokalu. Jeszce raz odwrócił się do kelnerki. kładąc na ladzie pięcio funtowe banknoty- mam dwa pytania po piątaku. Działo się to coś ostatnio i drugie czy możesz manie zapoznać z jakąś częstą bywalczynią tego lokalu. Najlepiej ładną - mrugnął do niej porozumiewawczo. udając tandetnego podrywacza czuł się jak ostatnio idiota
KapitanOwsianka - 2009-03-13, 12:58
:
Dziewczyna uśmiechnęła się ciepło i przyjaźnie. Miała ładne, niebieskie oczy i blond włosy spięte trochę niedbale i ciasny, czarny topik z napisem Enclave "ociekającym krwią". Hej skarbie, dla Ciebie wszystko... najwyraźniej napiwek podziałał, a może Torpex wpadł jej w oko. To Ty nic nie wiesz? Kilka dni temu ktoś zabił stałego klienta tuż za zapleczem klubu. Deską z gwoździami... pokreśliła ostatnie zdanie zupełnie tak jakby miało jakieś większe znaczenie Przecież w mediach było głośno o tym... Chcieli nawet zamknąć nasz klub, ale nie daliśmy się... Co do stałej bywalczyni, to ja bywam tutaj dość często. zauważyła uśmiechając się pod nosem, w jakiś taki sposób, że Torpex mógł pomyśleć sobie różne rzeczy.
Toudisław - 2009-03-13, 13:14
:
No coś słyszałem, że była jakaś chryja anie nie wiedziałem że aż tak. Nie często oglądam TV wole wiadomości z pierwszej reki. Szczególnie z tak ładnych rączek. Jon ale dla przyjaciół torpex. - Dziewczyna była rzeczywiście ładna. W żadnym razie nie wyglądała na angielkę a przynajmniej nie na rodowitą. Pewnie jak i on pochodziła ze wschodniej Europy. Ale w tym tyglu kto ją wie.- No domyślam się że bywasz często. Ale pewnie teraz nie możesz się ze mną napić? No chyba że już kończysz parce.
KapitanOwsianka - 2009-03-13, 20:41
:
A poczekałbyś na mnie? zapytała z szerokim uśmiechem, a potem spojrzała gdzieś w bok, gdzie ktoś nachalnie ją przywoływał, by go obsłużyła, w końcu była barmanką. Wzięła papierową serwetkę i wyjęła z kieszeni długopis. Naskrobała szybko kilka rzeczy i przysunęła ją do Torpexa. Jutro mam wolne, zadzwoń... zaproponowała i ruszyła w kierunku, z którego ją przywoływali.
KapitanOwsianka - 2009-03-14, 20:14
:
Kilka minut po tej rozmowie Torpex przez przypadek spojrzał na drzwi wejściowe, w którym ukazały się dwie, zupełnie nie pasujące do towarzystwa osoby. Ona elegancka i piękna dochodząca trzydziestki, on w jedwabnym garniturze, też przystojny i jakiś wyniosły, oszczędny w ruchach i taki trochę... Dziwny.

Michelle i Mick weszli do lokalu, Mick spojrzał po bydle bawiącym się tutaj przednie i spojrzał na Michelle. Dawno tutaj nie byłem... Już zapomniałem jaki ma klimat to miejsce. powiedział, niespecjalnie starając się przekrzyczeć muzykę.
Tanit - 2009-03-14, 22:21
:
No tak, gdybym wiedziała założyłabym coś od Vivien... Rozglądała się po sali. Powoli wciągnęła powietrze. Powiew świeżości. No nie powiem, nieco się wyróżniamy. Otaksowała wzrokiem Micka i uśmiechnęła się lekko. Miała dobry humor. Teraz wystarczyło tylko znaleźć jakąś słabą i podatną aurę.
Toudisław - 2009-03-15, 00:31
:
Jasne że zaczekam. - Torpex zerknął na serwetkę a potem szybko ją schował. Znowu rozglądał się po barze. Para która weszła od razu zwróciła jego uwagę. Ni nie byli tu po raz pierwszy i czyli się tutaj dość swobodnie. To było widać. Powoli pił cole i myślał czy w ogóle było po co tutaj przychodzić



co było na serwetce

KapitanOwsianka - 2009-03-15, 10:48
:
Na serwetce było imię: Anne i numer telefonu, przynajmniej podryw się udał, chociaż trochę nieświadomie. Para stała przy wejściu, rzeczywiście zachowywali się swobodnie, ale wcale nie wyglądało na to by nie byli tutaj pierwszy raz.
Torpex błądził trochę na ślepo, szukał wampirów, ale niby jak można było rozpoznać wampira wśród tłumu gotyckich dzieciaków tańczących do ciężkiej, nieco psychodelicznej muzyki.

Mick odpowiedział oszczędnym uśmiechem Loża, czy zostajemy na dole? A może parkiet? zaproponował, jego uśmiech się lekko poszerzył, a ramie objęło plecy dziewczyny.
Toudisław - 2009-03-15, 11:07
:
pod wpływem impulsu Torpex sam napisał coś na serwetce. po czym postawił ja przy soba nie na barze tak by każdy mógł przeczytać jego "ogłoszenie "
Parka wzbudziła ciekawość Torpexa. Kobieta miał ciekawą urodę. Niestety była zajęta. On właściwie też biorąc pod uwagę sympatyczną barmankę.

Na serwetce było napisane



Chcesz pić moją krew ?
Tanit - 2009-03-15, 16:21
:
Lekcje tańca które dał mi Marco chyba na niewiele się tutaj zdadzą. Zaśmiała się lekko. I w końcu się uśmiechnąłeś. Możemy się zakręcić a potem znaleźć klienta i na drinka. Mrugnęła. Mówiła wystarczająco głośno i wyraźnie. To nie jej klimaty, ale zachowywała się swobodnie.
KapitanOwsianka - 2009-03-15, 19:33
:
Torpex:
Wpadł na niego jakiś facet, wzrok miał jakby nieobecny, wyglądał jakby czymś nieźle zaćpał. Dude... Ale jesteś wyjechany w kosmos! krzyknął przekrzykując muzykę. Zaraz jednak stracił zainteresowanie i chusteczką i Torpexem. Za to dziewczyna, w mocnym, gotyckim makijażu spojrzała na Torpexa trochę wyzywająco. Była ładna, ale może robił to mocny makijaż. Czarne włosy z czerwonym, ufarbowanym pasemkiem. Zsunęła się z krzesła, ubrana była w czarno-czerwony gorsecik, czarne dżinsy, zgrabnie obciskające tyłek i glany. Na czyi obróżka zrobiona z czarnej koronki. Podeszła bliżej, dotknęła jego kolana i spojrzała raz jeszcze na serwetkę. Tak... Teraz... wyszeptała zmysłowo.

Michelle:
Trzeba się po prostu poddać muzyce... Tam jest wolny stolik z kanapami. zaproponował wskazując miejsce ruchem głowy. Ruszył w tamtym kierunku biorąc jej dłoń w swoją i pociągnął Michelle lekko za sobą.
Toudisław - 2009-03-15, 21:45
:
Ooo czemu nie. Tylko jak by tu nie stracić barmanki. Rozejrzał się czy dziewczyna na nich patrzy- Idz do loży będę tam za 5 minut i dam ci okazję. Oprócz mojej krwi chcesz pić coś jeszcze ? - może uda się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Był draniem ale z blondynką jeszcze nic go nie łączyło wiec czemu ma się nie zabawić. Miał tylko nadzieję że Gotce nie przyjdą na myśl prawdziwe żyletki.
Tanit - 2009-03-15, 22:10
:
Jeśli wejdziesz między wrony... zanuciła lekko w takt muzyki. Pozwoliła się poprowadzić. Jednocześnie wyostrzyła zmysły. Swobodnie, nie wyobrażając sobie niczego obserwowała ludzi w nadziei zobaczenia aury, szaro-burej. Blade i bezbarwne wampirze jej nie interesowały, choć to ciekawe zobaczyć ile z tych przebierańców rzeczywiście jest wampirami...
KapitanOwsianka - 2009-03-15, 23:02
:
Torpex:
Loże są na górze, musisz mieć kartę vipowską. powiedziała z dwuznacznym uśmiechem na ustach. Wreszcie wzięła jego dłoń w swoje i pociągnęła w kierunku wyjścia z klubu. Znam przyjemne miejsce, gdzie rzeczywiście będę mogła się napić twojej krwi. powiedziała

Michelle:
Odpowiedź była prosta i wcale nie zaskakująca. Poza nimi dwojgiem nie było nikogo kto byłby wampirem. Z resztą większość musiała być w Fundacji zeszłego wieczora, więc teraz ciężko byłoby znaleźć kogoś z ich rodzaju, kogo by się nie widziało wcześniej. Wsunęli się w mrok przesłoniętej części ze stolikami. Cień rzucany przez balkon z lożami vipowskimi dawał tutaj idealną atmosferę intymności. Pociągnął lekko Michelle do jednego z boksów ze stolikami i zanim jeszcze usiedli uniósł jej dłoń do swoich ust. Pocałował wewnętrzną stronę jej dłoni.
Tanit - 2009-03-16, 23:11
:
Michelle przestała się rozglądać i spojrzała na wampira. Mick...? Nie ukrywała zdziwienia i zaskoczenia. Takiej czułości się nie spodziewała. W zasadzie nie wiedziała co powiedzieć, co zrobić.
KapitanOwsianka - 2009-03-17, 17:07
:
Mick podniósł spojrzenie wypełnione jakąś pożądliwością na Michelle. Uśmiechnął się delikatnie Wybacz, nie chciałem Cię przestraszyć. Chcę posmakować Twojej krwi. powiedział tak naturalnie, jakby nie mówił nic nadzwyczajnego. Usiedli oboje przy stoliku, nie wypuścił jednak jej dłoni ze swoich. Zajrzał tylko głęboko w oczy Michelle, jakby chciał w nich zobaczyć duszę. Nie obawiaj się... Będę delikatny. wyszeptał zbliżając jej nadgarstek do swoich ust.
Tanit - 2009-03-17, 21:00
:
Patrzyła się na niego chwilę mając posągową twarz nie wyrażającą żadnych emocji. W końcu uśmiechnęła się lekko i... ciepło. Nie dałeś mi powodu by się Ciebie bać, Mick. Powiedziała miękko co było także swego rodzaju przyzwoleniem. Nieznacznie tylko przygryzła swoja wargę.
KapitanOwsianka - 2009-03-18, 21:22
:
Mick uśmiechnął się szerze, pomiędzy jego wargami dostrzegła długi kieł, po którym prześlizgnął lekko językiem. Jego spojrzenie zjechało na blady nadgarstek dziewczyny, po czym zbliżył jej dłoń do swoich ust. Chwilę delektował się jej zapachem, zupełnie jak winem świetnego rocznika, po czym otworzył wreszcie usta i wgryzł się w nadgarstek. Oboje momentalnie zalała fala rozkoszy, prawie zawsze było to niesamowite przeżycie dla "ofiary" i zawsze dla wampira. Nie trwało to jednak długo. Już po chwili Michelle się ocknęła siedząc obok Micka.
Tanit - 2009-03-19, 19:03
:
Chwilę miała przymknięte oczy. W końcu spojrzała na niego z lekkim uśmiechem.
W zasadzie to myślałam o innym polowaniu i jakiejś dyskusji a propos jutra... Tego się nie spodziewałam... Popatrzyła na niego uważnie.
KapitanOwsianka - 2009-03-21, 10:31
:
Oparł się wygodnie odrzucając głowę do tyłu, delektował się smakiem krwi. Wreszcie uniósł głowę i spojrzał na Michelle. Jedno nie przeszkadza drugiemu... Wypatrzyłaś sobie już kogoś? zapytał spoglądając na parkiet.
Toudisław - 2009-03-21, 16:54
:
Torpex dał się ponieść chwili. Nadal gorąco liczył że barmanka nie zauważy z kim wychodzi. Objął więc dziewczyną i dał się jej prowadzić. Po drodze do drzwi przelotnie spojrzał na tajemnicza parę. Kobieta przykuwała jego uwagę.
Tanit - 2009-03-21, 18:26
:
Właśnie patrzę...Michelle powiodła wzrokiem wokoło, ludzie tańczyli na parkiecie, siedzieli przy barze, jakiś mało pasujący do otoczenia człowiek wychodził z gotką i... patrzył na nią. Szybko jednak odwróciła wzrok przeczesując dalej towarzystwo. Połowa z nich była spita lub naćpana. Była tu zatem nie jedna słaba osoba, wystarczyło wypatrzeć przystojniaka wokoło którego można się zakręcić i wyprowadzić.
KapitanOwsianka - 2009-03-21, 20:30
:
Torpex:
Wyprowadziła go na zewnątrz klubu i gestem wezwała taksówkę. Wsiedli do samochodu i taksówkarz ruszył. Podała adres, którego Torpex nie kojarzył. Widać jakaś mniejsza uliczka, czy coś w tym stylu, którą na początku ciężko zlokalizować. Wkrótce okazało się, że jadą w kierunku portu. Dziewczyna przysunęła się bliżej przygryzając dolną wargę. Wreszcie rzuciła się na niego przysysając się do jego ust. Bynajmniej nie gryzła, ani nie ssała krwi, po prostu rozwijała sztukę pocałunku.

Michelle:
Mick nie przeszkadzał jej w podjęciu decyzji, sam jakby czekał, aż ktoś po prostu wpadnie mu w oko.
Za to wzrok Michelle przewijał się po tłumie rozbawionych dzieciaków. Ciężko było wypatrzyć przystojniaków, z pod tych makijaży gotyckich. Wreszcie jednak jej spojrzenie przez przypadek przesunęło się na balkon, gdzie siedział przystojny brunet, w wieku lat trzydziestu paru, w jednej z lóż. Ubrany we włoski garnitur, najpewniej przyjechał tutaj biznesowo, pewnie ze Stanów, bo też zachowywał się tak jakby cały świat należał do niego.
Tanit - 2009-03-21, 22:05
:
A ja myślałam, że tylko my jesteśmy wyjątkowi... Mruknęła pod nosem, ale dość słyszalnie. Przymrużyła lekko oczy. Nie był wampirem, jak oni, bo od razu wyczuła by jego aurę. Wstała, poprawiła żakiet, sprawdziła czy ma narkotyk i ruszyła lekkim, pewnym krokiem w stronę loży. Nawet nie spojrzała na Micka.
KapitanOwsianka - 2009-03-23, 09:26
:
Za to Mick nie spuścił z niej wzroku. Odprowadził Michelle aż do schodów prowadzących na balkon, na którym były loże. Ochroniarz od razu rozpoznał po ubraniu, że ma do czynienia z kimś ważnym, a nie zwykłymi dzieciakami i bez zadawania zbędnych pytań przepuścił ją przez bramkę stanowioną przez atłasowy sznur. Kilka chwil i kroków po żeliwnych schodach, a potem takimż balkonie i Michelle stanęła tuż koło loży.
Nie był sam, prócz niego siedziały tutaj dwie dziewczyny. Jedna wyraźnie znudzona i zmęczona tym hałasem. Druga podniecona czymś, co się zbliżało. Obie były ubrane elegancko, ale umiejętnie eksponując ładny dekolt i krągłe biodra. Przywodziły na myśl luksusowe prostytutki i na pewno nie były Londyjkami.
Tanit - 2009-03-24, 08:04
:
'No proszę, szkoda, że Micka nie ma' pomyślała widząc dwie dziewczyny. Miękko podeszła nieco bliżej, skrzyżowała ręce na piersi i oparła się ramieniem o ściankę. Nieznaczne przymrużenie oczu, prawie niewidoczny delikatny uśmiech. Obserwowała, jak drapieżnik swoją przyszłą ofiarę...
KapitanOwsianka - 2009-03-24, 21:08
:
Mężczyzna czuł się swobodnie, chociaż widać było, że nie pasuje. Zarówno do klubu, jak i do Londynu. Prawdopodobnie przyjechał na krótko i po udanych rozmowach biznesowych zdecydował się zabawić z dwiema dziewczynami, które wynajął z agencji. Dobrze się bawił, zakrapiając zdrowo alkoholem. Michelle na razie nie zauważał.
Tanit - 2009-03-24, 21:37
:
Najwyższy czas przerzedzić szeregi. Cicho podeszła do tej, która była bardziej ożywiona i delikatnie położyła jej dłoń na ramieniu, a w drugą wsunęła pokaźną sumkę, wiele za dużo jak na 'nic nie robienie' i wzrokiem (z lekkim uśmiechem) dała do zrozumienia by wyszła. Nie spieszyła się. Miała czas, a wolała działać subtelnie.
KapitanOwsianka - 2009-03-25, 19:55
:
Dziewczyna spojrzała na pieniądze, a potem na Michelle. Co? zapytała z wrodzoną elokwencją, a potem zmierzyła Michelle wzrokiem. Facet, którego sobie upatrzyła też był zaskoczony zaistniałą sytuacją, ale raczej obserwował rozwój sytuacji.
Tanit - 2009-03-25, 20:09
:
'Ja to mam szczęście do idiotek' przemknęło jej przez myśl ale wciąż była uśmiechnięta. Jedynie jej spojrzenie nieco stwardniało. Używając teraz swoich wampirzych zdolności powiedziała bardzo spokojnie i cicho, wystarczająco by usłyszała ją ta dziewczyna Wracaj do domu. Przecież taka pusta laleczka nie oprze się jej charyzmie. Niejednokrotnie oddziaływała na grubsze rybki.
KapitanOwsianka - 2009-03-26, 09:48
:
Ale... chciała protestować, ale zachwyt wywołany mocą wampirzycy ją powstrzymał. Podziałało i to na wszystkich. Dziewczyna jeszcze chciała poszukać wsparcia u swojego klienta, ale ten dał znak, że już po sprawie. Po chwili obie zaczęły się zbierać. Trochę niemrawo i ciągle popatrując na Michelle.
Tanit - 2009-03-27, 17:31
:
Niby od niechcenia oparła się o oparcie fotela, chwilę patrzyła na mężczyznę w milczeniu. Ona ani drgnęła, niczym posąg, tylko zielone oczy błyszczały się zdrowo.
Nie jesteś stąd, prawda? Zapytała cicho miękkim głosem.
KapitanOwsianka - 2009-03-28, 09:27
:
Facet zupełnie przestał zwracać uwagę na prostytutki, i chyba poczuł się pewnie bo z jego ruchów zaczęła przebijać nonszalancja, która mogłaby zirytować. Oparł się, czy właściwie rozwalił na kanapie jak panisko i uśmiechnął szeroko. Masz rację... W Londynie nie ma tak fajnych facetów jak ja... zauważył i odprowadził na moment wzrokiem ostatnią oddalającą się prostytutkę. Siadaj, napijesz się czegoś. bardziej stwierdził niż zapytał. Chyba miał już trochę w czubie.
Tanit - 2009-03-28, 22:14
:
Może się napiję... podeszła do balustrady i jakby od niechcenia omiotła wzrokiem towarzystwo, jakby upewniając się, że lepszej partii jak on w Londynie nie ma. Ale ona miała cel, Micka. Krótkie spojrzenie tam gdzie siedzieli i spojrzała z powrotem na lalusia.
Dlaczego wybrałeś to miejsce? Enclave? Zniknęła z pola widzenia siadając na kanapie. Nie ma jak poudawać dziewczynę, która jest zainteresowana a udaje, że nie...
KapitanOwsianka - 2009-03-29, 10:59
:
Micka nie było, a miejsce, przy którym siedzieli było z tej perspektywy świetnie widoczne. Najprawdopodobniej sam już znalazł swoją ofiarę i gdzieś zniknął... By zabić...

Amerykanin wstał i podszedł do Michelle Bo jest odjechane? powiedział przetaczając wzrokiem, po dekoracji klubu. Zbliżył się jeszcze bardziej. Słuchaj, oboje wiemy, czym to się skończy... Więc może od razu pojedziemy do mojego hotelu?
Tanit - 2009-03-29, 14:03
:
Odjechane... Powtórzyła cicho unosząc lekko brew do góry. Zaraz jednak uśmiechnęła się mrużąc lekko oczy.
Mam nadzieję, że nie jest daleko...
KapitanOwsianka - 2009-03-29, 19:57
:
Tak... Niedaleko. wyjął z kieszeni kilka banknotów i nonszalancko rzucił je na stół, w ogóle nie przejmując się czy spadną, czy nie. Wziął ją pod ramię i poprowadził w kierunku schodów. Już po chwili przeciskali się przez falujący i spocony tłum w kierunku wyjścia z hotelu.
Tanit - 2009-04-01, 20:19
:
Miała swoją ofiarę. Czuła bijące od niego ciepło i niemalże zapach i smak jego krwi. Nie miała zamiaru iść zbyt daleko. A gdyby tak było, jeden 'pocałunek' i facet jest nieprzytomny... nie tylko ze szczęścia... Tylko chwilę rozejrzała się wokoło czy może Mick się nie napatoczy, ale teraz miała coś innego na głowie.
KapitanOwsianka - 2009-04-01, 21:09
:
Wyszli z klubu i skierowali się na lewo, chodnikiem. Widać hotel rzeczywiście był niedaleko, skoro Amerykanin nie brał taksówki. Powoli mijali starą katedrę, a kiedy doszli do pierwszego zaułka, uszu Michelle doszło ciche jęknięcie, a niedługo potem dźwięk upadającego ciała. Z mroku zaczęła wyłaniać się sylwetka Micka w jedwabnym garniturze. Przy ustach miał chusteczkę, którą ocierał wargi.
Tanit - 2009-04-04, 17:55
:
Michelle spojrzała na niego lekko mrużąc oczy i przytuliła się bardziej do ramienia Amerykanina, tak jakby się obawiała... albo nie mogła doczekać.
Mam nadzieję, że to już nie daleko...
zapytała spokojnie. Już jej przez myśl przemknęło by nie zaciągnąć go w zaułek. Czas mijał, a głód narastał. Za to kochała Londyn... było to gro zaułków.
KapitanOwsianka - 2009-04-05, 18:31
:
Jeszcze kawałek... mimo to Amerykanin, nie mógł oderwać oczu od Micka. Czy on nie ma krwi na ustach? zapytał lekko ściskając ramię Michelle, chyba był podenerwowany.
Saint-John nie odrywał swojego demonicznego spojrzenia od Michelle i jej ofiary.
Tanit - 2009-04-05, 19:27
:
Michelle spojrzała się ostro na Micka, ale zaraz zwróciła się do Amerykanina wpływając na niego.
Pewnie się tylko źle poczuł powiedziała spokojnie i pocałowała go w policzek. Chodźmy... ponagliła go niecierpliwie.
KapitanOwsianka - 2009-04-05, 20:12
:
Mick wzruszył ramionami i pokręcił głową jakby chciał się w ten sposób usprawiedliwić. A potem oparł się o jedną ze ścian i czekał, tak jakby na Michelle.
Już po chwili Michelle i Amerykanin byli przy kolejnym ciemnym zaułku, który wydawał się być idealnym.
Tanit - 2009-04-05, 21:25
:
Hej... odezwała się i pociągnęła mężczyznę zdecydowanie w stronę zaułka. Nie miała zamiaru dłużej zwlekać. Spojrzała na niego. Jej zielone oczy błyszczały hipnotyzująco. Wystarczyło wejść w czarny krąg mroku. Pocałowała go lekko w usta i jakby nie chcąc stać na palcach zaraz, podobnie, w szyję. Ułamek sekundy później wgryzła się w jego szyję.
KapitanOwsianka - 2009-04-05, 21:48
:
Jęknął, ale nie zdążył zaprotestować. Zlała go fala rozkoszy, rozlewająca się po całym ciele. Obezwładniła go i wkrótce już obwisł spokojnie w jej ramionach, całkowicie poddając się temu co przyniesie los i jego pani.
Tanit - 2009-04-05, 22:06
:
Słodki smak krwi... Piła, póki martwy nie osunął się na ziemię. Z kieszeni płaszcza wyjęła niewielką strzykawkę z substancją wysuszającą organizm i narkotykiem. Pustą z powrotem schowała do kieszeni. Amerykanie... mruknęła z pogardą. Oblizała usta i upewniwszy się, że nie zostawiła żadnych śladów wyszła z mroku zaułka na ulicę. Czuła jak świeża krew pulsuje w jej żyłach, na policzkach miała zdrowe rumieńce. Skierowała swe kroki z powrotem, w stronę drugiego wampira.
KapitanOwsianka - 2009-04-08, 20:06
:
Mick czekał w tym miejscu, w którym go zostawiła. Uśmiechał się pod nosem, oparłszy głowę o ścianę spoglądał w niebo i przewalające się po nim chmury. Zabiłaś go... powiedział, gdy tylko wyczuł, że Michelle się zbliżyła.
Tanit - 2009-04-08, 20:55
:
Przystanęła obok i spojrzała w niebo. Tak naprawdę to nawet nie pamiętała kiedy zabiła ostatnia ofiarę... dawno, to z pewnością. Tak... mruknęła cicho. Pierwszy raz od... zawiesiła głos i zmieniła od razu ton na bardziej suchy. To był tylko Amerykanin. W świetle lamp jej rumieńce były doskonale widoczne, znowu wyglądała niezwykle ludzko.
KapitanOwsianka - 2009-04-08, 21:14
:
Spojrzał na nią z błyskiem w oku. Błyskiem jakiejś młodzieńczej pasji. Zadziwiające jak bardzo zmieniał się kiedy był najedzony. Mam ochotę na spacer... powiedział chwytając ją za rękę i pociągnął w kierunku ulicy. Trąbiącego taksiarza odgonił jak natrętną muchę i ruszył spokojnym krokiem w dół ulicy. Temat Amerykanina zupełnie przestał dla niego istnieć.
Tanit - 2009-04-09, 15:11
:
Chyba powinieneś i mnie się zapytać... Ale zaśmiała się rozbawiona i pomachała taksówkarzowi ze śmiechem. Amerykanin zniknął w odmętach czasu szybciej niż się pojawił. Spacer? Czemu nie. jeszcze chwila do świtu była. Ale nastrój jej się poprawił, nawet nie pomyślała o możliwym zagrożeniu.
KapitanOwsianka - 2009-04-09, 16:35
:
Przyciągnął ją do siebie i objął ramieniem Mam wrażenie, że to początek pięknej przyjaźni. powiedział lekko parafrazując ostatnie słowa "Casablanci" z szerokim uśmiechem na twarzy. Mimo, że nie musiał oddychał głęboko nosem. Cieszył się zapachem londyńskiego powietrza.
Tanit - 2009-04-20, 18:23
:
Mam taka nadzieję... Uśmiechnęła się szczerze. Przyjaciel wampir to w końcu coś innego niż przyjaciel człowiek. W każdym bądź razie w jej wypadku... Mick... ale powinniśmy niedługo wracać, niedługo będzie świtać...
KapitanOwsianka - 2009-04-20, 20:25
:
Mick zdawał się nie zauważać zbliżającego się jakkolwiek zagrożenia. Przypominał trochę dziecko w swojej beztrosce. Dziecko, którym wręcz powinno się zaopiekować.
I nagle wróciło to dziwne uczucie z początku wieczora. Zupełnie jakby ktoś ją obserwował. Przy okazji serce jej się ścisnęło i zadrżało, jakby w pobliżu był ktoś naprawdę bliski.
Tanit - 2009-04-22, 18:21
:
Zatrzymała się gwałtownie, a swoje wyostrzone zmysły nakierowała na ten jeden impuls. Na tę jedną osobę. Na te parę chwil wstrzymała oddech jakby świat przestał się dla niej liczyć, cały świat i Mick... którego przy okazji mocno, całkowicie odruchowo, ścisnęła za ramię. Chwila uwagi zanim nastąpi reakcja...
KapitanOwsianka - 2009-04-24, 08:48
:
Co? Mick odwrócił się gwałtownie w jej kierunku, co na moment wytrąciło ją z równowagi i skupienia. Uczucie momentalnie znikło, pozostawiając po sobie jakąś pustkę. Wszystko w porządku? Saint-John zapytał pochylając się by zajrzeć w jej oczy. Ścisnął lekko jej ramiona swoimi dłońmi. A potem odruchowo odgarnął jeden z kosmyków za jej ucho. Coś poczułaś...
Tanit - 2009-04-25, 12:36
:
Spojrzała się na niego tak, jakby widziała go po raz pierwszy w życiu.
To... wyraźnie się zawahała. To nic takiego... tylko mi się wydawało. Uśmiechnęła się nieznacznie.
Zmysły płatają czasem figla. Odzwyczaiłam się od takich ilości na jeden raz. Wzruszyła ramionami i cofnęła się krok by wyjść z jego uścisku wyraźnie dając znać, że nic jej nie jest. Wracajmy do Fundacji...
KapitanOwsianka - 2009-04-25, 16:33
:
Mick spojrzał w niebo. Mimo wszystko czasami wydawał się bardzo niedzisiejszy. Masz rację... Niedługo będzie świtało. Weźmiemy taksówkę, czy mam wezwać Henry'ego? zapytał i uśmiechnął się ciepło.
Tanit - 2009-04-25, 20:47
:
Może lepiej Henry'ego... uśmiechnęła się z wyraźną wdzięcznością. Choć wyglądała na uspokojoną coś ja jednak podgryzało od środka. Odruchowo rozejrzała się wokoło, po uliczce, nawet jeśli wiedziała, że nic ani nikogo tam nie ma. Ot, odruch bez żadnych oczekiwań.
KapitanOwsianka - 2009-04-25, 20:57
:
Mick sięgnął po telefon komórkowy i wybrał numer. Po dwudziestu minutach już jechali w grafitowym Rolce Royce'ie z okresu Drugiej Wojny Światowej, który został na składzie wraz z budynkiem po Stevensonie. Niedługo potem zajechali na teren posiadłości.

Przenieś nas...