Zaginiona Biblioteka

Londyn - Londyńskie metro

KapitanOwsianka - 2009-01-24, 00:09
: Temat postu: Londyńskie metro
Szefie, może da pan choć szylinga bezdomnemu?


Na peronie było pusto... W oddali, z tunelu dobiegały rytmiczne uderzenia i dźwięk szyn, o które szorowały koło nadjeżdżającej kolejki. Śmierdziało brudem i uryną, brudne kafelki w kolorze ciężkim do określenia odpadały od ściany. O filar stała oparta postać. Na coś czekała...
Pęd powietrza pchanego przez wagonik rozwiewał poły jej płaszcza.
Toudisław - 2009-01-25, 22:07
:
Nie często wychodził z domu. Ostatnimi czasu nie czuł się w mieście dobrze. Przygnębiało go. Ale od czasu do czasu miał załatwić coś w centrum. Teraz wracał z jakiegoś kolejnego spotkania. Postanowił przejść się po mieście nie można tylko siedzieć w 4 ścianach. W połowie drogi do domu wysiał na jakiejś stacji. Nawet nie popatrzył się gdzie jest. Dziś dzień był szczególnie przygnębiający a jemu się nie śpieszył. Kupił gazetę usiadł na ławce i zaczął czytać. przeczyta co nie co to zastanowi się jak wrócić do siebie.
Liv - 2009-01-25, 22:42
:
-Ech. Bezwstydnie wyrwała gazetę siedzącemu na ławce mężczyźnie. -Bzdury, bzdury, bzdury. Rzuciła znudzonym głosem, przeglądaj tytuły artykułów. Zmięła gazetę i wyrzuciła do kosza obok. -Torpex... Zwaliła się bezceremonialnie koło niego. -przenocujesz mnie dzisiaj? W ręce Revy pojawiła się czerwona paczka papierosów oraz zapalniczka. -He? Papierosa?.
Toudisław - 2009-01-25, 22:53
:
Wiesz że nie pale. Czasem mnie zastanawia za co ja cię lubię ?- a lubił bo Jewangielina byłą jedyną poza nim osobą która wiedziała nie tylko gdzie mieszka ale i jak się tam dostać i przeżyć. Nie raz u niego nocował wiec propozycja nie zaskoczyła go.- Chyba ci klucze dorobię mnie problemu na głowie i mniej wydatków na gazety. - dopiero teraz się jej przyjrzał i zobaczył krew na spodniach - To nie twoja krew? Jak bardzo jesteś spalona? Jedźmy do mnie opłatkami jak sądzę.
Liv - 2009-01-25, 23:01
:
-Arghh! Moje ulubione spodnie! Wiesz jak trudno wyprać krew z jasnych dżinsów, żeby nie została plama?! Znowu się wściekła. W takich chwilach oczy zwężały się groźnie i gotowa była pobić każdego, kto stanie jej na drodze ... Kiedyś w podobnej sytuacji przyłożyła Torpexowi, łamiąc mu nos. Cios co prawda wyprowadzony z zaskoczenia, na początku ich znajomości, kiedy młody haker nie zdawał sobie sprawy z nieobliczalnego charakteru Revy. Od tamtego czasu minęły trzy lata. -Dobra, ale zjadłabym coś najpierw. Tak naprawdę to by się napiła czegoś cholernie mocnego. -A w twojej sadybie nigdy nie ma niczego do żarcia..
Toudisław - 2009-01-25, 23:22
:
No to zdarzył się cud- Zaczął mówić po polsku. ten bogaty w bluzgi język uspokajał Revye i zmniejszała szanse że ich ktoś poducha- Zrobiłem zakupy. żarcia na 2 tygodnie. A co do czegoś mocnego to czego jak czego ale tego u mnie nie brakował nigdy. Jak masz ochotę możemy wybrać się do jakiejś knajpy mnie się nie śpiesz. Co powiesz na kuchnie kantońską ? czy tradycyjnie coś ze Wschodu ? A spodniami się nie przejmuj. Są pralnie chemiczne. To co gdzie się wybieramy? Dziś mogę się upić.
Liv - 2009-01-26, 08:42
:
-Kantońską? Brzmi ciekawie. Roześmiała się. -Ty upić się?! HEHEHEHEHEHE! Daj spokój Tropex. Podniosła się z ławki w o wiele lepszym humorze. Zrobiłeś zakupu? Masz dziewczynę? TYLKO MNIE NIE OKŁAMUJ! Rozdarła się na pół stacji. Kaniewskiego traktowała jak brata. Był jej bliższy od połowy znanych jej ludzi, którzy podobnie jak ona od lat pracowali dla Balalajki, i pochodzili z Matrioszki Rosji.
Przypisała sobie prawo kontrolowania jego życia osobistego, a mianowicie dokładnej weryfikacji każdej kobiety, z którą Tropex spotkał się więcej niż raz.
Toudisław - 2009-01-26, 09:13
:
Przeciecz wiesz że nie przyprowadzam dziewczyn do siebie. Jesteś tym nielicznym wyjątkiem. Ostatnia zostawiła mnie pół roku temu i od tego czasu nic się nie zmieniło. W lodówce hulał wiatr to coś kupiłem. No dobra kuchnia kantońska. Dobrze się składa bu przejdę się do swojego oficjalnego lokum. A ty się może przebierzesz i nie będziesz paradować z krwią na ciuchach. A i dostałem dobre zlecenie. Dziś ja stawiam. – Revye znał od dawna i ufał jej na tyle na ile potrafił zaufać komuś kto nie jest nim samym. Dziś traktuję ją jak siostrę. Gdy na początku znajomości próbował czegoś więcej złamała mu nos.- No dobra dzwonie po Taksówkę. Nie ma się co włóczyć po ulicach. A ty mi mów co się dzieje i czy mogę ci pomóc
KapitanOwsianka - 2009-01-26, 10:42
:
Dźwięk zbliżającego się metra stał się słyszalny. Kolejka zbliżała się do stacji, trzeszcząc i skrzypiąc. Przez peron, na którym było dość pusto, bo siedzieli tylko we dwójkę na nim, przeleciał wiatr powodowany przez pchane pociągiem powietrze.
Liv - 2009-01-26, 11:58
:
-Taaa ... Pociągnęła noskiem, krzywiąc się przy tym nieznacznie. -Opowiem ci ale przy kolacji. Wtedy będzie mogła się poznęcać nad swoim daniem, demonstrując z finezją Tropexowi, co by zrobiła Bennemu gdyby ten śmieciu jeszcze żył. -Pojedźmy metrem, co? Po drodze opowiesz mi o nowym zleceniu. Możemy jeszcze wstąpić do tej pralni na rogu Crysbee. A! Jest tam piekarnia czynna 24/7, gdzie sprzedają pyszny chleb. Uśmiechnęła się łobuzersko, oblizując demonstracyjnie usta.
Toudisław - 2009-01-26, 12:41
:
Niech będzie i metro. Ale nie znam dobrze jak się tam jedzie. Wiesz że ledwo toleruje to miasto. Ty prowadzisz ja opowiadam. A zlecenie już zakończone. kasa zainkasowana. poszło bardzo szybko. Ale szykuje się następne. Ktoś chce dowiedzieć się jak wygląda przetarg na jakieś rządowe zamówienie. Lepi mu poznać ofertę konkurencji by jej za bardzo nie przebić.- Mówił jej o większości zleceń ale rzadko podawał szczegóły. Czasem nawet mu pomagała gdy zlecenie wymagało kontaktu osobistego, czasem naganiała mu klientów- Dobra a nie masz ty jakieś ładniej wolniej koleżanki. Muszę się kiedyś rozerwać co nie? I zapomnieć o Anny ...
Liv - 2009-01-26, 13:01
:
Wysiedli na Old Street, w północno wschodniej części Londynu, zamieszkałej w większości przez klasę średnią oraz całą masę imigrantów. Łatwo można się było wtopić w tłum ludzi, którzy przywykli do nowych twarzy i z reguły nie interesowały ich sprawy innych. Z reguły.
Każda dzielnica posiada swój gang, każdy gang ma swojego informatora, każdy informator posiada cenne informacje, a każdą informacje można sprzedać.
A na Old Street zawsze coś się działo.
-Dobrze skoro odrzuciłeś Liz, Cat ... co powiesz na Ede?!
Eda pracowała dla kolumbijskiego kartelu, zajmującego się handlem bronią. Jako przykrywkę obrali sobie kościół na obrzeżach St. Johns Woods i Eda robiła teraz za siostrę zakonną, a Revy dogryzała jej przy każdej okazji.
Avline - 2009-01-26, 22:30
:
Gdy znalazła się w metrze, szybkim spojrzeniem omiotła peron. Bezdomny przy ścianie, jakiś zabłąkany podróżny siedzący na ławce. Wręcz idealnie, tylko dla kogo... Przystanęła niedaleko krawędzi peronu nasłuchując, czy aby najeżdżające metro nie wybawi jej z tego ambarasu. Dźwięk przeładowywanej broni utwierdził ją w przekonaniu, że zbyt ciekawie nie będzie. "Chyba z broni białej przerzucę się na palną" -pomyślała i w mgnieniu oka dobyła sztylet z cholewy buta. Jakby w starciu z pistoletami miała jakąś szanse.... Ale trzeba robić dobrą minę do złej gry. Wszak wampirem była, a szybkość to zdecydowanie jej zaleta, zaś byle pistolet zaszkodzić jej raczej nie może. Obróciła się z dziarską miną do zmierzających w jej stronę przeciwników.

- A panowie co, do szczurów strzelać będą? - spytała głosem, w którym nie dało się wyłapać najmniejszej oznaki strachu. Tak, potrafiła zachować zimną krew... nawet bardzo zimną zważywszy na to kim była. Sztylet w dłoni zabłysł złowróżbnie.
KapitanOwsianka - 2009-01-27, 00:13
:
Stanęła oko w oko z wielkim murzynem, ten nie miał w rękach broni i, co zaskakujące, zupełnie nie zwracał na nią uwagi, wielką łapą odepchnął dziewczynę na bok i zaczął biec w kierunku samotnego podróżnego. Za nim podążał drugi, ten trzeci zaś trzymając dwie Beretty w rękach rozglądał się za potencjalnym zagrożeniem. Chyba nikt nie zauważył sztyletu.
Avline - 2009-01-27, 10:50
:
To było co najmniej dziwne. To ona tu niemal w szale bojowym oczekiwała ataku, a Ci ją zignorowali! A murzyn jeszcze śmiał ją pchnąć! Nie lubiała być traktowana w taki sposób! Spojrzała w stronę, w którą cała trójka zmierzała. Samotny podróżny? A czegóż oni od niego chcieli? Nie zamierzała tak stać i przyglądać się. Wykorzystując dyscypline akceleracji i fakt, że nie zwracano na nią uwagi, pomknęła przed siebie i znalazła się w takiej odległosci, która umożliwiała jej obserwowanie tego, co będzie się działo. Wsparła się o kolumne i czekała.
KapitanOwsianka - 2009-01-27, 11:05
:
Arline:
Świat jakby zwolnił, przynajmniej dla niej. Ruszyła z nadnaturalną szybkością w kierunku tego co miało się wydarzyć na drugim końcu peronu. Jak się jednak okazało, trzeci gość z pistoletami, ten, który szukał jakiegoś zagrożenia uznał za zagrożenie nadnaturalnie szybką wampirzycę. Vaaamps! krzyknął gardłowo i z obu broni wymierzył w kierunku Arline. Pistolety zaczęły pluć kulami, w seriach po trzy.

Morgan:
Niemalże z poślizgiem zatrzymała się przed zakrętem i wyjrzała dyskretnie tak by jej nie zauważono. W tej samej chwili usłyszała głośny okrzyk Vaaamps! i strzały z broni automatycznej. Gość, który stał najbliżej strzelał w kierunku wampirzycy, ale dwaj pozostali zatrzymali się w wędrówce do... Do gościa siedzącego po drugiej stronie peronu, który właśnie kulił się przy ławce.
Caylith - 2009-01-27, 11:37
:
- Jasna cholera... - syknęła cofając głowę. Uniesione dłonie miękko skrzyżowały się przed sobą zanurzając pod płaszczem skąd po chwili wynurzyły uzbrojone w dwie CZ 100ki. Skoro darli się o wampirach to w takim razie... nie mogła mieć pewności, nie widziała by którykolwiek ulegał przemianie ale... atakowanie przy ludziach... nie dobrze. Dla nich.
Znienacka wychyliła się i otworzyła ogień prosto w strzelającego z automatu celując głównie w głowę. Jednocześnie starała się wyczuć czy ci strzelający to faktycznie "kundle". Jeśli tak... broń pluła ogniem a na twarzy Morgan zastygł wyraz zimnego skupienia.
Avline - 2009-01-27, 15:23
:
Nie byłaby sobą gdyby dała się ot tak kulom dosięgnąć. Akceleracja mogła doskonale jej w tym pomóc. Odbiła się lekko od ziemi w zawrotnym tempie szybując w górę i starając się uniknąć kul. Ułamek chwili później znalazła się tuż obok napastnika gotowa do kontrataku. Gdyby któryś ze śmiertelnych na jej twarz teraz spojrzał, przeraził by się nie lada. Niebieskie zwykle oczy teraz czerwienią lśniły a biel wampirzych kłów otoczona była czerwienią jej ust ułożonych w iście demonicznym uśmiechu. Dało się słyszeć cichy szept:
- Let's play...
Mogłoby się zdawać, iż uzbrojona jedynie w sztylet szanse niewielkie miała. Nic bardziej mylnego. Zamierzała ugodzić przeciwnika w udo, a zębiskami rozszarpać tętnice szyjną.
KapitanOwsianka - 2009-01-27, 18:42
:
Wyskakiwanie w powietrze nie było jednak najrozsądniejszym pomysłem. Przynajmniej na kogoś, kto pruł z broni strzelającej seriami. Przeciwnik nie stał w miejscu, przyklęknął, a chwilę potem ruszył biegiem w kierunku ściany uwalniając się z zasięgu rąk Arline. Pierwsza z kul świsnęła jej koło ucha, druga przebiła płaszcz, trzecia ugodziła paskudnie w udo, czwarta w lewy bok, dwie pozostałe poszły gdzieś w kosmos.
W tym momencie zza roku wypadła Morgan i zaczęła strzelać. Efekt zaskoczenia był na tyle skuteczny, że strzelający z Berett gość nie był w stanie uniknąć. Obie kule ugodziły w plecy i w bok biegnącego do ściany i spowodowały, że mężczyzna wypuścił oba pistolety i przewrócił się pod ścianę, kurczowo trzymając się boku.
Za to dwaj pozostali się zatrzymali. Ten bliżej, szczupły blondyn zrzucił płaszcz ukazując klatkę piersiową schowaną tylko pod podkoszulkiem. Na oczach obu wampirzyc zaczął rosnąć i pokrywać się futrem. Ubrania powoli pękały w szwach. Jego twarz zaczęła wydłużać się nienaturalnie, włosy zaczęły rosnąć w zastraszającym tempie - cały pokrywał się sierścią.
Caylith - 2009-01-27, 18:53
:
Morgan przerwała na moment ogień widząc, że pierwszy jest chwilowo unieruchomiony i skoczyła w stronę słupa podporowego by mieć jakąś osłonę. Druga dziewczyna oberwała. Miała tylko nadzieję, że poszła wampirzyca po rozum do głowy i złapie któryś z automatów tamtego by dokończyć robotę. A potem kątem oka zauważyła rozpoczynającą się przemianę drugiego.
- Kundle!! - zawarczała. Oczy już wcześniej rozjaśnione zabłysły teraz furią i zasyczała na ulegającego przemianie wilkołaka. Obie ręce natychmiast skierowały się w jego stronę i zaczęła strzelać wychyliwszy się zza słupa celując w twarz i klatkę piersiową. W rozchylonych ustach pokazały się kły.
Avline - 2009-01-27, 19:10
:
Syknęła ze złości i bólu łapiąc się za udo.
-Ty skur.... - nie dokończyła. Pomoc nieznanej jej wampirzycy miotającej pociskami okazała się zbawienna. Szybko wykorzystała fakt, ich jej bezpośredni napastnik leżał martwy, a obok niego leżały oba pistolety. Ignorując ból rzuciła się na ziemię i sunąc po niej niczym krążek hokejowy po lodzie dopadła porzuconą broń i wspierając się na boku wymierzyła w pozostałych. Jeden z nich akurat przechodził przemianę.
- Oszz... cholera!! - nie było czasu na bardziej oryginalne przekleństwa. Puściła serie pocisków w stronę tego, który jeszcze człowiekiem był. Lepiej było wyeliminować go, nim do kumpla dołączy...
KapitanOwsianka - 2009-01-27, 20:41
:
Arline zobaczyła, jak facet kulący się przy ławce wbiega po chodniczku w tunel metra. Wielki Murzyn, chwilę zastanawiał się co robić, wreszcie jednak pognał z niesamowitą gracją i szybkością, jak na kogoś tak wielkiego za uciekającym mężczyzną. Przemieniony wilkołak ruszył na czterech łapach w kierunku Morgan, wtedy padły pierwsze strzały z jednej Berett. Niestety wszystkie trzy chybiły, a na ręku Arline zacisnęły się szczęki prawdziwego wilka. Widać ten trzeci wcale nie zginął.
Morgan wyskoczyła zza filaru by stanąć twarzą w twarz ze zbliżającym się potworem. Zaczęła pruć ołowiem, kule rozerwały lewe ramię wilkołaka i prawy bok, ale potwór nawet nie zwolnił. Wszystko to wyglądało dość ponuro i naprawdę groźnie.
Caylith - 2009-01-27, 20:49
:
Zaczęła cicho kląć cały czas prując z broni do "kundla." Trzeba było się zbierać i to jak najszybciej. Lubiła swoją skórę i nie miała ochoty na to by jakiś futrzak ją pocharatał. Cofając się szybko i strzelając krzyknęła w pewnym momencie do wampirzycy:
- Przygotuj się!
Błyskawiczny rzut okiem na dziewczynę ujawnił, że jeden z nich się czepił jej ręki. Niewiele myśląc jedną z broni skierowała w łeb bydlęcia i wpakowała mu kilka nabojów w łeb i kark z nadzieją, że puści. A potem przyspieszyła do nieludzkiego tempa (akceleracja) kierując się w stronę dziewczyny, którą zamierzała w pędzie zgarnąć i pociągnąć w stronę wyjścia z metra. Tym razem ucieczka była jedynym sposobem na przeżycie.
Avline - 2009-01-27, 21:11
:
Krzyk uwiązł jej w gardle gdy zębiska wilka wpiły się w jej rękę. Zebrała wszystkie swoje siły by drugą ręką w pięść zaciśniętą futrzaka się pozbyć wymierzywszy solidny cios w jego pysk. Druga wampirzyca zdaje się myślała o tym samym jako że nie oszczędzała kul, które ze świstem leciały w stronę wilka.
Jedno było pewne: jeśli wyjdzie z tego cało, zainwestuje w parę porządnych pistoletów. I srebrne kule.
Wyłapała niemożliwy do wychwycenia ludzkim okiem ruch wampirzycy i klęcząc na niepokiereszowanym kolenie gotowała się do opuszczenia tego miejsca.
KapitanOwsianka - 2009-01-27, 22:10
:
Wilk niesiony siła skoku szarpnął Arline za sobą, nie utrzymał jej jednak w pysku, co zaowocowało, że wypadł prosto pod łapy pędzącego wilkołaka. Obie dziewczyny zaczęły uciekać i to w najlepszym momencie, bo rozjuszone bydle właśnie by je dopadło. Tylko akceleracja Morgan pozwoliła obu wywinąć się z zasięgu olbrzymich łap, które jak nic rozerwałyby obie na strzępy. Wkrótce stały koło schodów, patrząc jak wilkołak i wilk zamieniający się w nagiego mężczyznę przyglądają im się z nienawiścią. Ale nie ruszyli w pogoń, przynajmniej na razie.
Caylith - 2009-01-27, 22:19
:
Pokazała im kły z sykiem nadal z oczami błyszczącymi furią ale dalsze drażnienie ich teraz byłoby głupim pomysłem. Zamiast tego złapała w pasie dziewczynę zarzuciwszy sobie jej ramię na ramiona i przyjrzawszy się jej pobieżnie.
- Dasz radę iść kawałek? Niedaleko stąd mam motor. Słowo. - zapytała w końcu niskim głosem ze śladowym szkockim akcentem ciągnąc ją szybko do góry po schodach już ludzkim tempem. Broń zniknęła w kaburach. Skoro "kundle" nie zaatakowały do tej pory to już na ulicy dadzą sobie spokój. Ergo, musiały wyjść z metra. Morgan raz po raz rzucała okiem do tyłu czy aby na pewno żadne bydlę za nimi nie idzie.
Avline - 2009-01-28, 11:53
:
Nie tak to miało wyglądać... Ależ była wściekła, na siebie, na 'kundle' i ogólnie na wszystko, z wyjątkiem wampirzycy, która właśnie wyciągała ją z tego syfu. Wsparta na jej ramieniu starała się kontrolować swoją złość, by czasami na nieznajomej się nie wyżyć.
-Dam radę, spokojnie... -odrzekła z trudem. Chciała wydostać się z tego przeklętego metra jak najszybciej, zebrać siły i odreagować swoje niepowodzenie. Zerknęła jeszcze przez ramię na napastników posyłając im pełne nienawiści spojrzenie. Gdyby mogło zabijać, oba kundle byłyby już kupką popiołu.
-Dzięki- wyszeptała gdy powoli ruszyły schodami do góry.
Caylith - 2009-01-28, 12:08
:
- Jesteś jedną z naszych. A my ratujemy sobie skóry. - mruknęła wyciągając ją po schodach na ulicę - szczególnie, że "ich" być tu nie powinno. A już na pewno nie powinny polować na kogokolwiek przy Bydle. Niech to szlag... gdybym wiedziała, zaopatrzyłabym się w srebrne kule. - zmarszczyła brwi w ponurym grymasie. Nadal miała wrażenie, że szykowała się jakaś grubsza sprawa. - Oprzyj się na mnie. Musimy przejść ze trzy przecznice. Szłam po dachach za wami więc zajęło mi to kilka minut. Teraz może być trochę więcej. Jesteś związana z Fundacją? - wzmocniła chwyt starając się pomóc wampirzycy poruszać się.
KapitanOwsianka - 2009-01-28, 12:20
:
Na przyszłość piszcie po jednym poście, póki nie powiem, że wychodzimy z akcji turowej. A gdyby tak wilkołaki Was zaatakowały teraz?

Obie czuły na sobie ślepia, a kiedy odwróciły się w kierunku schodów, zobaczyły, że wilkołak też zdążył już wrócić do normalnej, ludzkiej postaci. Teraz po prostu odprowadzał je wzrokiem, stojąc w strzępach swoich ubrań, porozrywanych podczas przemiany. Dwaj pozostali gdzieś zniknęli. Najpewniej szukać tego mężczyzny, który uciekał w tunel.
Caylith - 2009-03-12, 16:41
:
Starając się zachowywać w sposób nie zwracający uwagi - czytaj ludzki - złaziła spokojnie po schodkach prowadzących do metra po cym już na peronie zaczęła się rozglądać. Motocykl został ukryty tam gdzie zwykle, czyli w zagraconym magazynie kilka przecznic dalej a ona miała sporo czasu by nieco powęszyć. Wpierw potrzebowała jednak upewnić się co się dzieje na metrze nim zacznie rozglądać się na poważnie. Tak więc spokojnie przeszła kilka kroków i oparła się niezobowiązująco o filar zaplatając ramiona na piersi, jak pierwszy lepszy ludzki przechodzień. Niebieskie tęczówki spod nieco przymkniętych powiek z uwagą obserwowały jednak teren.
KapitanOwsianka - 2009-03-12, 21:09
:
Stacja była zamknięta, to jest przejście było odcięte żółtą, policyjną taśmą. Ale spokojnie znalazła się szybko na dole. Problem był z kratą, ale i tutaj silniejsze kopnięcie rozwaliło pseudokłódkę. Został tylko jeden problem... Kamery.
Eithel - 2009-03-14, 20:27
:
Cynthia od razu, gdy tu weszła wyczuła obecność innego wampira. Nie wiedziała z kim na do czynienia, więc należało zachować ostrożność. Z namysłem podążała widocznymi śladami czyjejś obecności (widocznymi dla wprawnego oka prywatnego detektywa), korzystając z daru niewidoczności. Przy okazji przeczesywała wzrokiem każdy centymetr kwadratowy tego miejsca, poszukując czegoś powiązanego ze sprawą wilkołaków.
Noise - 2009-03-16, 23:11
:
Alex trzymając się cienia szedł dość szybkim krokiem w stronę wejścia do metra starając się pozostać niezauważonym, a gdy już zszedł na dół wyciągnął z kieszeni kominiarkę i rozpiął płaszcz, by w każdej chwili mieć dostęp do broni. Samochód pozostawił w pobliskim zaułku, więc w razie potrzeby miał zapewniony szybki transport. Tymczasem O'Loughlin zwolnił nieco kroku i zaczął się czujnie rozglądać dookoła uważając na kamery i wypatrując ewentualnych nieproszonych gości.
KapitanOwsianka - 2009-03-17, 17:02
:
Alex:
W korytarzu powinna być kamera, ale jakiś chuligan już dawno zmaltretował ją tak, że nie miała prawa działać. Następne na pewno są na peronie. Podświadomie wyczuł, że na stacji metra znajduje się jeszcze inny wampir, a kiedy wyjrzał zza zakrętu zobaczył smukłe plecy Morgan.

Cynthia:
Wampirzyca, którą wypatrzyła stała przed zejściem na peron i nad czymś się zastanawiała, a może na kogoś czekała. Grunt, że nie minęło pięć minut, jak pojawił się kolejny. Znowu wampir, tak przynajmniej się jej wydawało. Zbliżał się ostrożnie do zakrętu i wyjrzał z za niego dostrzegając tamtą wampirzycę.
Noise - 2009-03-17, 18:08
:
Wampir uśmiechnął się sam do siebie i lekkim krokiem zupełnie bezszelestnie zbliżył się do Morgan stając z nią ramie w ramię. - Czekasz na zbawienie które nigdy nie nadejdzie, czy może na coś innego? - zapytał z odrobiną humoru pobrzmiewającą w jego głosie i rozejrzał się teraz już zupełnie swobodnie dookoła, po czym nie czekając na wampirzycę sam ruszył wolnym krokiem na peron uważnie wyglądając kamer. Dla kogoś takiego jak on nie byłoby nic głupszego, niż dać się złapać w tak mało finezyjny system zabezpieczeń.
Caylith - 2009-03-17, 18:35
:
- Nareszcie... - mruknęła - ileż można czekać, kolego...
Ruszyła miękko robiąc dokładnie to samo i starając się unikać oczu kamer. Niebieskie oczy przeglądały teren szukając wszystkiego co mogłoby zarejestrować nie dość, że jej obecność, to jeszcze fakt iż niekoniecznie mogła być tym na co wyglądała. - Czas rozpocząć łowy... - rozległ się jeszcze jej cichy głos. Wciągnęła powietrze nosem i otworzyła się na wszelkie możliwe nietypowe rzeczy jakich śmiertelnik by nie wyczuł.
Eithel - 2009-03-18, 19:42
:
Cynthia nie miała najmniejszego zamiaru się ujawniać. Postanowiła bacznie obserwować tą dwójkę i przy okazji nadal starała się ogarnąć wzrokiem wszystko wokół. Szukała jakiejkolwiek wskazówki, choćby najmniejszej.. Jej zmysły były bardzo wyostrzone, nawet jak na przedstawicielkę gatunku wampirów. Jej wzrok pilnie przeczesywał teren peronu, dokładnie centymetr po centymetrze.
KapitanOwsianka - 2009-03-21, 10:37
:
Na peron trzeba było jeszcze zejść po schodach, więc nie dałoby się tam dostać bez wyjścia z cieniów tej części stacji. Nie zapowiadało się na to, by oba wampiry chciały się szybko ruszyć w jakimś kierunku. Z drugiej strony współpraca mogłaby się opłacić...
Noise - 2009-03-21, 16:16
:
O'Loughlin rzucił Morgan takie spojrzenie, jakim starszy i bardziej doświadczony mówi młodszemu, aby mu nie przeszkadzał i nie wchodził w drogę. Wampir skupił się na krótką chwilę i użył mocy swej krwi aktywując Nadwrażliwość, by wyostrzyć swe zmysły do wartości nadludzkich. Momentalnie wszystko stało się ostrzejsze, a większa ilość dźwięków zaczęła docierać do uszu Alexa. Nadto zapachy stały się znacznie wyraźniejsze i teraz wampir mógł zabrać się do tego, do czego go przeznaczono. Wyciągnął Berettę z tłumikiem spod płaszcza i wolnym krokiem ruszył w dół po schodach chcąc dostać się an peron a po drodze wyeliminować wszystkie kamery.
Eithel - 2009-03-21, 20:59
:
Cynthia wzięła głęboki oddech i opuściła swoje cienie. Bezszelestnie spłynęła po schodach na peron i momentalnie stanęła tuż przed Morgan. Drobna kobieta o bardzo jasnych blond włosach wpatrywała się intensywnie w wampirzycę, najwyraźniej na coś wyczekując.
Noise - 2009-03-22, 15:32
:
Wyostrzone zmysły Aleksa niemal natychmiast podpowiedziały mu, że nie są z Morgan sami tym bardziej, iż wyczuł obecność tego kogoś obok siebie. Wampir obrócił się prędko, aż zafurkotał jego płaszcz jednocześnie wolną ręką wyrywając z kabury srebrnego, ozdobionego kością słoniową Eagle'a i wycelował oboma pistoletami w głowę kobiety. - Nie przypominam sobie, abym zapraszał tutaj kogoś jeszcze. - mruknął do dziewczyny z ironicznym uśmieszkiem na ustach.
Caylith - 2009-03-22, 15:35
:
Źrenice niebieskich oczu zwęziły się momentalnie na tak niezwykłe pojawienie się obcej kobiety i w niesamowitym tempie otaksowały ją wzrokiem szukając widocznej broni, tudzież oznak o ukryciu broni pod ubraniem. Była to jedyna reakcja na jaką Morgan sobie pozwoliła... Spokojnie odwzajemniła spojrzenie starając się wyczuć zmysłami czy "nos" mówi jej prawdę i jest jedną z "nich". A tymczasem pozwoliła sobie na całkowicie ludzkie pytanie?
- Tak? - jedna czarna brew uniosła się pytająco jakby zastanawiała się czego blond istotka od niej chce. Wariacką reakcję Alexa zupełnie zignorowała. Taki mądry i "stary wyjadacz" a tak się wygłupiać...jeszcze tylko brakuje by kamery to zarejestrowały...
Eithel - 2009-03-22, 17:26
:
Cynthia absolutnie nie wyglądała na istotę ludzką - nadmierna bladość, potęgowana jeszcze przez jasną pomadkę, niepokojące spojrzenie złocisto-miodowych oczu, rząd białych ząbków, z których dwa wyglądały na zabójczo ostre. Wpatrywała się w Morgan, przekrzywiając lekko głowę. Kompletnie zignorowała impulsywnego wampira, który właśnie celował w jej głowę dwoma pistoletami. Ot, codzienność. Starała się tylko użyć demencji, by stłumić jego negatywne emocje.
- Chcę pomóc. - powiedziała cichym, spokojnym głosem. Jego senność zdawała się pasować do całej osoby wampirzycy, którą otaczała dziwna, ulotna aura. - Przysyła mnie Victoria Everson, jestem prywatnym detektywem.
KapitanOwsianka - 2009-03-22, 19:24
:
I rzeczywiście po chwili negatywne emocje Alexa powoli zaczęły słabnąć. Nie mniej podejrzliwość cały czas została. Chociaż wyglądało na to, że rzeczywiście nowa, malutka, bo mierząca nieco ponad 150 cm wzrostu, osóbka miała dobre zamiary.
Caylith - 2009-03-22, 23:48
:
- Spokrewniona - głos był jedynie pomrukiem gdy zmrużyła oczy kiwając głową. - Odłóż tę broń, Alex, bo zrobisz sobie krzywdę. Albo nam niedźwiedzią przysługę... Victoria Everson... hmmm... ciekawe jaki ona ma w tym interes. Zresztą nieważne. Trzeba kontynuować robotę... wiesz czego szukamy?
Noise - 2009-03-23, 08:41
:
Alex celował bronią w głowę wampirzycy póki nie usłyszał imienia jej pracodawczyni. - To załatwia sprawę. - rzekł niskim głosem, po czym wsunął Eagle'a do kabury i odwróciwszy się ruszył schodami w dół na peron mając na celu zlikwidowanie wszystkich kamer, co umożliwiłoby swobodne rozglądanie się po peronie. Z drugiej jednak strony dobrym wyjściem byłoby zakradnięcie się do stróżówki i wyłączenie kamer z tamtego miejsca, lecz Alex musiał wiedzieć, gdzie ona się znajduje.
Eithel - 2009-03-23, 15:17
:
Spojrzała bystro na Morgan i powoli skinęła głową. Zawsze uważała, że nadmierna ilość słów jest całkowicie zbędna, jeśli można posługiwać się gestami. Jak mogłaby nie wiedzieć czego szukają? Byłoby to jak stąpanie na oślep...
Doskonały instynkt detektywa podpowiedział jej, co Alex ma zamiar zrobić. Sama była doskonale przygotowana - plan tego miejsca dokładnie przestudiowała i mogłaby się tu poruszać z zamkniętymi oczami.
- Stróżówka. - szepnęła swoim sennym tonem i skierowała się w kierunku rzeczonego budynku.
Caylith - 2009-03-23, 16:15
:
Dwójka wampirów zająć się miała kamerami. Znakomicie. A zatem kolejna osoba robiąca to samo nie musiała się plątać im pod nogami. Aczkolwiek... Morgan postanowiła swoich spluw nie wyciągać i spokojnie ruszyła za resztą. Całość swej uwagi skupiła na rozglądaniu się i natężaniu zmysłów aby jakikolwiek ślad czegoś... nietypowego nie umknął jej oczom ani reszcie zmysłów.
Noise - 2009-03-23, 18:19
:
Alex nawet nie musiał obracać głowy, by spojrzeć na kobietę i wiedzieć w którym kierunku podążą. Jego zmysły były tak wyostrzone, iż wampir bez słowa ruszył w kierunku wskazanym przez wampirzycę i szybkim, energicznym krokiem skierował się do stróżówki wsuwając dłoń w której trzymał Berettę do kieszeni płaszcza, aby broń pozostała niezauważona.
KapitanOwsianka - 2009-03-23, 22:40
:
Zaraz... Przecież najpewniej obraz z kamer jest przesyłany od razu na policję. Na rzadko której stacji rzeczywiście była jakaś stróżówka. Na tej nie było. Jeśli zaś chodzi o strzelanie do kamer i w ten sposób ich likwidowanie, to poszło łatwiej niż można się było spodziewać. Właściwie działała tylko jedna kamera. Inne były odłączone, albo już dawno rozniesione w pył. Jeden celny strzał i bzyknięcie tłumionego wystrzału i było po kamerze.
Noise - 2009-03-24, 08:00
:
Alex wyraził swą satysfakcję poprzez lekki uśmiech, który był zaledwie nieznacznym uniesieniem kącików ust w górę. Jak tylko kamera została unieszkodliwiona wampir natychmiast przystąpił do działania wykorzystując swe tropicielskie zdolności i wyostrzone mocą krwi zmysły. Postanowił zacząć od znalezienia śladów krwi lub strzępków ubrań, po których mógłby zidentyfikować tego, kogo mieli znaleźć. Wszak musiały tu być takie ślady, skoro jeden z kundli został postrzelony, a jeden uległ przemianie.
Caylith - 2009-03-24, 12:10
:
Trzymając się z daleka od oka ostatniej kamery zastanowiła się obserwując mimochodem działania wampira, po czym dotknęła lekko jego ramienia.
- Nie wiem czego chcesz tu szukać... tysiące ludzi w ciągu dnia przewijało się po całym peronie, poza tym zapach mógł się ulotnić lub zostać zmyty wraz z krwią. ja z kolei chyba będę w stanie powiedzieć w którym tunelu znikł ten człowiek, za którym pobiegł jeden wilczasty - szepnęła cicho - Tam możemy zacząć tropić. - uniosła jedną brew pytająco, jak się zapatruje na te pomysł. Jednocześnie przywołała przed oczy umysłu wczorajsze wydarzenia, starając się jednoznacznie określić kierunek gdzie uciekł tamten człowiek.
KapitanOwsianka - 2009-03-24, 21:02
:
Stacja była zamknięta, trzeba było minąć specjalną taśmę by się tutaj dostać.
Ślady krwi, w miejscu gdzie stała Arline i gdzie zaatakował ją wilk ciagle były widoczne. Tak jak i masa dziur po kulach wystrzelonych ostatnio. Także była cała ścieżka, wykapana krwią jednego z wilkołaków, wiodąca do tuneli metra.
Noise - 2009-03-24, 21:29
:
Alex, zamknięty w światku wypełnionym doznaniami płynącymi z nadnaturalnie wyostrzonych zmysłów, dał tylko dłonią znak wampirzycom, aby trzymały się nieco z tyłu, po czym ruszył wolnym krokiem podążając za śladem krwi. Przyklęknął jeszcze przy jednym z większych śladów, po czym potarł palcem zaschniętą posokę i powąchawszy ją posmakował jej nieco. Na szczęście peron był zamknięty, więc bydło nie naniosło brudu na ślady. O'Loughlin wstał i ruszył dalej po śladach ciekaw, gdzie też go one zaprowadzą.
Caylith - 2009-03-25, 10:36
:
Zupełnie nie miała zamiaru czekać z tyłu i pozwalać mu samemu na zabawę. Niech więc sobie macha ile chce - Morgan ruszyła miękko z miejsca i zaczęła robić własne rozpoznanie starając się omijać ślady krwi i nie przeszkadzać starszemu wampirowi, ale i tak "węsząc" pilnie. Wyraźnie kierowała się też w stronę owych tuneli do których zwiał ścigany śmiertelnik.
KapitanOwsianka - 2009-03-25, 19:59
:
Po peronie zaczął hulać wiatr. Widać zbliżał się jeden z ostatnich pociągów. Krwawy trop kończył się niestety po kilku metrach w tunelu. Widać zadziałała przyspieszona regeneracja wilkołaków. Ostatnie widoczne ślady były już pomiędzy szynami.
Eithel - 2009-03-25, 21:37
:
Cynthia pozwoliła swoim zmysłom detektywa błądzić swobodnie. Ślad krwi zostawiła dwójce wampirów z przodu, sama zajęła się poszukiwaniem mniej oczywistych znaków. Oczekiwała drobnych zadrapań na ścianach tunelu, strzępów ubrania, włosów, sierści lub czegokolwiek mniej oczywistego. Wydawało jej się, że coś zauważyła, coś maleńkiego ale chyba istotnego.. i w tym momencie wyczuła wibracje zbliżającego się metra.
- Pociąg. - wyszeptała sennie, nie wiadomo właściwie po co. Ta dwójka na pewno już wiedziała, że metro się zbliża. Przezornie usunęła się w cienie peronu.
Noise - 2009-03-25, 23:08
:
Alex słysząc nadjeżdżający pociąg pospiesznie cofnął się jak najdalej od torów, gdyż jego zmysły mogły bardzo mocno na tym ucierpieć. Zatkał więc sobie uszy i schował się za jedną z kolumn czekając, aż metro minie przystanek, a on będzie mógł kontynuować szukanie śladów.
Caylith - 2009-03-25, 23:12
:
Podniosła się z przykucu nad śladami a słysząc zbliżający się pojazd również szybko zeskoczyła z torów na peron i oparła się o ścianę, mrużąc oczy od hulającego podmuchu.
KapitanOwsianka - 2009-03-26, 09:45
:
I może zabrakło tylko sekund, a pociąg by rozmaślił całą trójkę. Na szczęście odsunęli się od torów wystarczająco szybko i w odpowiednim czasie. Kolejka przemknęła koło nich trzeszcząc, jęcząc i prychając. Z wielkim łoskotem minęła ich i po chwili zniknęły już nawet czerwone, tylne światła.
Noise - 2009-04-03, 08:42
:
O'Loughlin wyszedł zza kolumny jednocześnie swobodnie opuszczając ręce wzdłuż boków i szybkim krokiem podszedł do krawędzi peronu wypatrując swymi wyostrzonymi zmysłami śladów za którymi mógłby podążać. Wcześniej widział tam tylko przelotnie ślady krwi i miał nadzieję, że zaprowadzą go one gdzieś dalej. Bezzwłocznie zeskoczył na torowisko chcąc jak najszybciej podążyć za tropem nim przejedzie tędy kolejny pociąg.
KapitanOwsianka - 2009-04-05, 18:32
:
Dalej ślady się urywały. Nie było strzępów ubrań. Pozostawał słaby zapach wilka, ale nawet wampirze zmysły były za słabe by podjąć taki trop. Jedno było pewne. Zniknęli w głębi tuneli metra. I zdaje się, że stamtąd nie wracali.
Noise - 2009-04-09, 10:39
:
Alex powoli, z cichym zgrzytem stali trącej o stal wysunął miecz z pochwy skrytej pod płaszczem i z orężem w dłoni ruszył nieco żwawszym krokiem wgłąb tunelu. W zasadzie sam nie wiedział czego mógłby tutaj szukać. Śladów krwi? Łusek po wystrzelonych nabojach? Strzępków ubrań? Odnóg tunelu? Szukał czegokolwiek, choć miał nadzieję, że nie umknie jego zmysłom żaden trop.
KapitanOwsianka - 2009-04-19, 16:58
:
Ponieważ dziewczyny nie wyglądały na to by chciały podjąć w tej sprawie jakąkolwiek inicjatywę Alex po chwili zniknął w ciemnościach tunelu. Było cicho, więc najprawdopodobniej ostatnie metro już przejechało, czy coś. Mimo braku śladów droga była prosta... Prowadziła tak jak tory. Póki co żadnych odnóg nie było. Za to powoli powinni się już zbliżać do następnej stacji...
Noise - 2009-04-21, 18:55
:
- Szlag - mruknął do siebie wampir przyspieszając nieco kroku. Czyżby całe to szukanie miało być bezowocne? Bił się z myślami, że może niczego nie znajdzie i do kolejnego incydentu będą siedzieć jak na szpilkach, by ponownie ruszyć tropem kundli i nic nie znaleźć. Postanowił sobie, że jeśli dojdzie do kolejnej stacji i niczego nie znajdzie, to wraca jak najszybciej z powrotem.
KapitanOwsianka - 2009-04-24, 08:52
:
I już już dochodził do końca tunelu, gdy nagle zobaczył czyjąś pseudowosjkową kurtkę leżącą pomiędzy elektryczną szyną a ścianą tunelu. Nikt jej tutaj nie mógł zostawić naumyślnie, a w dzień pewnie żaden z techników tutaj nie zaglądał. To i tak cud, że nie spaliła się, albo nie zniszczył jej żaden z przejeżdżających pociągów. Może wlaśnie dlatego, że tutaj pociągi już zwalniały.