Nie czytałem żadnej jego powieści i jego twórczość znam tylko z ekranizacji. Na dobrą sprawę podobały mi się tylko dwa filmy:
"Wielki napad na pociąg" - świetna obsada (Connory, Sutherland) i zabawna, w sumie, fabuła
"Park Jurajski" - za dinozaury
Reszta obejrzanych ekranizacji nie przypadła mi zbytnio do gustu
-"Kula" - gwiazdorska obsada (Sharon Stone, Dustin Hoffman, Samuel . Jackson) i beznadziejny scenariusz
- "Kongo" - nudnawa pseudo przygodówka z laserami
- "Wschodzące słońce" - mało trzymający w napięciu thriller, nawet Connory nie pomógł
- "Zaginiony Świat" - powtórka z rozrywki
Crichtonowi na pewno należą się słowa uznania za odnowienie mody na dinozaury i duży walor edukacyjny jego książek
_________________ "Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
Ja przeczytałem "Nortona N22", "Kongo" i "Kulę". Crichton był pisarzem bardzo dobrym, jednak nie zagłębiał się specjalnie w psychologiczną duszę człowieka, tylko pisał luźniej, powierzchowniej. Zaś ogromnym plusem jego twórczości było to, że chyba każdą książkę opierał o naukę. Wszystko próbował wyjaśnić zgodnie z prawami fizycznymi, chemicznymi, a nawet historycznymi - "Trzynasty wojownik ("Zjadacze umarłych") czy "Linia czasu"... Zawsze jak zabierałem się za pozycje jego autorstwa, to właściwie byłem pewien, że wszystko będzie z siebie logicznie wynikać Zwłaszcza, że Crichton nie żałował czytelnikom wielu szczegółów. Pamiętam, że jak kończyłem "Norton N22", to w którymś momencie miałem wrażenie, że po skończeniu książki będę umiał zbudować odrzutowiec
_________________ Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz [Stary Ork]
Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje [utrivv]
"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
-"Kula" - gwiazdorska obsada (Sharon Stone, Dustin Hoffman, Samuel . Jackson) i beznadziejny scenariusz
Scenariusz jest moim zdaniem świetny (książka jeszcze lepsza). Może wynika to z tego że lubię takie klimaty typu - załoga statku wobec tajemniczego obiektu który w jakiś sposób reprezentuje absolut. Przypomina to bardzo Solaris a przedewszystkim Odysesje Kosmiczną, może nawet za bardzo i ogólnie jest ćut gorsze, a napewno mniej orginalne, ale wciąż trzyma poziom. Właśnie fascynacja filmem zachęciła mnie do sięgnięcia po książke, która jestw mojej opinii lepsza, bo bardziej odchodzi od tego co oferowała Odyseja Kosmiczna.
Więc na czym według ciebie polega beznadziejność scenariusza - albo inaczej - czy Odyseje Kosmiczną i Solaris również uwazasz że beznadziejne, czy może znajdujesz jakieś różnice które czynią takie własnie Kulę.
Więc na czym według ciebie polega beznadziejność scenariusza - albo inaczej - czy Odyseje Kosmiczną i Solaris również uwazasz że beznadziejne, czy może znajdujesz jakieś różnice które czynią takie własnie Kulę.
Po kolei:
- "Solaris" - nie czytałem/nie oglądałem - nie będę się wypowiadał
- "Odyseja kosmiczna" - oglądałem ten film lata temu - zostawił po sobie dobre wrażenie, szczególnie końcowa sekwencja lotu
- "Kula" - oglądałem ten film szmat czasu temu i już wtedy rzuciło mi się w oczy:
- źle dobrana obsada - ja przynajmniej odczułem wrażenie, że Stone czy Hoffman męczą się w swoich rolach
- dziurawy scenariusz - długo, długo nie wiadomo o co biega, ktoś ma wizje, wpływa na psychikę innych ludzi i nagle w końcówce główni bohaterzy dostają objawienia - zatapiają tytułową kulę i jeszcze o wszystkim zapominają - tyle przynajmniej ja pamiętam
W każdym bądź razie ekranizacja nie zachęciło mnie ani do sięgnięcia po książkę, ani do powtórnego obejrzenia filmu.
_________________ "Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
# 1980 Kongo (Congo)*
# 1987 Kula (Sphere)*
# 1990 Jurassic Park*
# 1995 Zaginiony Świat (The Lost World)*
Te oglądałem.
Z wyjątkiem Konga, podobały się. Zwłaszcza Kula - ta była niesamowita, zarówno pod względem aktorów, jak i fabuły.
W dodatku Jurassic Park i Zaginiony Świat świat czytałem. Bardzo klimatyczne, dużo technicznego żargonu, który nie przeszkadza. Polecam
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Lubię książki Crichtona, mam do nich spory sentyment. "Jurassic Park" to pierwsza książka jaką sobie w życiu kupiłem (mając lat siedem czy osiem - przeczytałem z rok później, wcześniej nie dałem rady) i ją lubię najbardziej. "zaginiony Świat" też mi się podobał, chociaż może nie aż tak.
"Andromeda" bardzo dobra, "Kongo" również, "Kulę" słabo pamiętam, ale zła nie była. "Norton N22" niezbyt przypadł mi do gustu, ale czytał się znakomicie tak czy inaczej. No i "Wielki Skok na Pociąg" - też w porządku, chociaż po okłądce polskiego wydania spodziewałem się czegoś w klimatach westernu :D Jak teraz sobie myślę, to żadna z crichtonowskich powieści, któe czytałem, nie była słaba, tylko co najmniej dobra.
Widziałem kilka ekranizacji, ale nie zachwyciły mnie specjalnie. Ot, rzetelna robota, ale raczej nic ponadto.
"KULA" SPOILERY
- dziurawy scenariusz - długo, długo nie wiadomo o co biega, ktoś ma wizje, wpływa na psychikę innych ludzi i nagle w końcówce główni bohaterzy dostają objawienia - zatapiają tytułową kulę i jeszcze o wszystkim zapominają - tyle przynajmniej ja pamiętam
Trochę chyba opisujesz się nie sam film i jego scenariusz ale własne ciągi skojarzeń - widać że oglądałeś to dawno. Ogólnie przez większośc filmu nie wiadomo że te wszystkie zdarzenia mają podłoże psychologiczne, wychodzi to dopiero w trakcie, bliżej koniec. 'Objawienie' głównych bohaterów to dość logiczna decyzja po uświadomieniu sobie tego faktu. I wtedy Kula, notabene nie jest zatapiana bo już tkwi pod wodą, tylko leci na ich życzenie hen hen w kosmos (zresztą tam pewnie znajdzie ją ten ludzki statek kosmiczny i wszystko zacznie się od początku). Z filmu troszkę epatuje taki typowo amerykański psychologizm i to można mu wziąśc za wade - w książce też to występuje ale nie tak zaakcentowane.
Zaś sam scenariusz jest dość logiczny i nie ma tych dziur o których pisałeś - zresztą ja bym to wzioł za wade bo przykładowa ukochana przezemnie Odyseja Kosmiczna Kubricka jest pełna takich niedomówień które pozwalają snuć swoje domysły. Jest to jeden z tych przypadków że film jest lepszy od książki, ponieważ posługiwanie się obrazem jest dalece bardziej sugestywne i wieloznaczne niż posługiwanie się słowem pisanym.
Do gry aktorów też bym się kłócił - rzeczywiście obsada jest gwiazdorksa, ale moim zdaniem wszystkie trzy główne postacie świetnie się odnalazły w swoich rolach. Szczególnie Samuel L. Jackson - jedna jego lepszych ról.
Trochę chyba opisujesz się nie sam film i jego scenariusz ale własne ciągi skojarzeń - widać że oglądałeś to dawno.
Ano dawno, ale tak jak pisałem wyżej - nie porwał mnie ten film i nie mam specjalnie ochoty do niego wracać.
Przypomniałem sobie, że jednak coś czytałem z Crichtona - to była "Linia czau" Zapowiadało się ciekawie, ale w końcowym rozrachunku byłem zawiedziony. Nie przykuwający uwagi bohaterzy, mało emocjonująca fabuła - tylko sam watek naukowy był w miarę interesujący.
_________________ "Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
# 2002 Rój (Prey)
# 2005 Państwo Strachu (State of Fear)
# 2007 Następny (Next)
Widzę, że tylko tych trzech ostatnich mi brakuje. Aaa, i jeszcze "Wyższej konieczności"...
Cenię Crichtona dlatego, że umiał w swoich powieściach akcję umieścić w jakimś środowisku zewnętrznym, zwracał uwagę na tło, bohaterowie nie wisieli w próżni. A przy tym serwował rzeczowe informacje - dzięki "Nortonowi 22" bardzo dużo się dowiedziałam o lotniczych procedurach powypadkowych obowiązujących w USA (że nie wspomnę o zakładach lotniczych widzianych od wewnątrz), dzięki "Parkowi jurajskiemu" liznęłam trochę o teorii chaosu...
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Przeczytałem dwie jego powieści, a konkretnie obie części Jurassic Park. Pierwszą czytałem kawał czasu temu jako jedną z lektur do matury ustnej z polskiego i wtenczas bardzo mi się podobała. Drugą powieść przeczytałem już całkiem niedawno, bo w grudniu ubiegłego roku; ta książka z kolei już nie szczególnie trafiła w mój gust, chociaż chwilami było ciekawie. Z drugiej strony nie wiem, czy bym obecnie nawet pierwszej części, po przeczytaniu na nowo, nie ocenił podobnie. Lost World nie ma ani specjalnie ciekawej fabuły (w zasadzie to jest ona dosyć trywialna), ani stylu w jakim jest napisana nie można wysoko ocenić; osobną sprawą jest po prostu deficyt pomysłów, czyli "to już było".
Jeszcze sięgnę na pewno po któreś jego dzieło, może Andromedę albo Kulę.
Wczoraj będąc u rodziców, wygrzebałem w piwnicy w kartonach ze studiów, kolejny "kąsek". WĘDRÓWKI Michaela Crichtona. Kiedyś już robiłem do nich podejście, ale nic nie pamiętam już. Pomyślałem sobie, że może spróbuję niedługo ponownie. Nie jest to powieść, tylko pamiętnik z różnych podróży Crichtona. Wydane kilka lat temu przez Amber.
Inne powieści Crichtona pamiętam słabo: wiem, że Kongo, czy Park Jurajski w ogóle mi się nie podobały. Pozostałe (Kulę, Trzynastego wojownika) znam z ekranizacji. Linii czasu nie wspominam jako porywające lektury. Oglądałem The Andromeda Strain - dwuczęściowy film telewizyjny sprzed roku - chyba uwspółcześniona ekranizacja powieści.
Jednak najbardziej podoba mi się Crichton filmowy - te dziełka, do których Crichton przyłożył rękę. COMA - rewelacyjny film z Michaelem Douglasem i Genevieve Bujold (zjawiskowa kobieta), który trzymał w napięciu i niepewności do końca.
Ale przede wszystkim Michaela Crichtona cenię za to, że był współtwórcą, jako producent głównie, jednego z legendarnych i najważniejszych seriali w historii amerykańskiej telewizji. Chodzi oczywiście o ER - w Polsce znany jako Ostry Dyżur (obecnie na Polsacie 12 sezon). Serial ten, moim zdaniem (i osamotniony nie jestem), wyznaczył wzorzec serialu medycznego. Fabuła każdego odcinka pełna adrenaliny, doskonałe postaci, dramaty prawdziwe a nie wymuskane, jak w europejskich serialach (przywołać można czechosłowacki Szpital na peryferiach, czy polski shit: Na dobre i na złe). Do tej pory - a staram się oglądać regularnie - kiedy patrzę na jakąś "akcję" w tym serialu to żałuję, że nie pracuję na takiej izbie przyjęć, jako lekarz.
Także z tej strony o Michaelu Crichtonie należy pamiętać.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum