_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Tłumacząc się potem dziennikarzom, minister powiedział: Młody człowiek dostał porządną lekcję. Myślę, że pomoże mu to w dalszym rozwoju. Smarkacz nie będzie mi wykrzykiwał takich rzeczy.
Młody człowiek to w naszym języku ktoś kto jeszcze nie jest dorosły. Być dla kogoś pedagogiem można w szkole podstawowej lub średniej ale raczej nie na studiach
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Samo określenie, że młody człowiek dostał porządną lekcję może oznaczać chęć zdeprecjonowania owego "gówniarza" jako właśnie dziecka nieledwie jeszcze, które gówno wie i na nim zna się jedynie. To częsta postawa starszych, którym nie chce się używać argumentów, lub po prostu ich nie mają.
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Przed spłodzeniem dziecka, a już na pewno przed porodem potencjalny rodzic powinien odbyć jakieś szkolenie psychologiczne, które go do nowej roli przygotuje. Bezstresowe wychowanie w wykonaniu tępaków zaszkodzi jeszcze bardziej niż kary fizyczne, tak sądzę.
Co do tatuśka z historii - proponuję zastosować na nim jego własną metodę.
Przed spłodzeniem dziecka, a już na pewno przed porodem potencjalny rodzic powinien odbyć jakieś szkolenie psychologiczne, które go do nowej roli przygotuje.
Coraz bardziej przychylam się do poglądu, że psychologowie nakręcają temat, by właśnie doprowadzić do takich obowiązkowych szkoleń i zapewnić sobie stałe posady.
Pomyśleć, jak sobie świat radził do tej pory bez ich światłego przewodnictwa w kwestii wychowywania dzieci.
A przedstawienie kolesia jest skrajnie stronnicze. Raz, że stoi w opozycji do dobrej matki, która autorce zaimponowała. Dwa, że stara się go źle przedstawić - że ma nieskładne argumenty, czepianie się (że podkreśla, że w jego domu są jego prawa, w tym takie które nie pozwala chodzić dziewczynce zimą w sukience, spódniczce), ogólnie podejście - jak on może nie wiedzieć tego, co ja wiem.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Pomyśleć, jak sobie świat radził do tej pory bez ich światłego przewodnictwa w kwestii wychowywania dzieci.
Tu nie chodzi o to, żeby pokazywać jak powinno się wychowywać dziecko - tylko o to jak nie powinno się tego robić. O swego rodzaju przykazanie "po jedenaste - nie bić dzieci".
I tak to widzę - nie obowiązkowe szkolenia (już coś takiego jak Wychowanie do życia w rodzinie istnieje), tylko budowanie świadomości społecznej przez różne instytucje docierające do rodzin.
Chciałbyś być dzieckiem w XVIII lub XIX stuleciu? Albo początkiem XX w? Ba, nawet w latach 50'? Bo ja nie.
Nie chciałbym być dzieckiem w XXI wieku w Afryce czy Azji. Ale czy to coś udowadnia?
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
To, że to całe "radzenie sobie" może niekoniecznie dobrze wpływało na rozwój i psychikę dzieci. Jeśli masz z kimś problem, możesz próbować go rozwiązać albo dać delikwentowi solidnie po mordzie. W obu przypadkach z Twojej perspektywy poradziłeś sobie świetnie, z perspektywy drugiej osoby trochę mniej.
Tixon, wszystko to dupa. Nie możesz bić drugiego człowieka i kropka. Taka zasada. Dziecko, nie dziecko, kobieta czy starzec. Bez znaczenia. Nie możesz bić drugiego człowieka.
Tixon, zamiast rodzina wstaw korporacja a zamiast dziecko/rodzic wstaw pracownik/szef. Może przywalić, bo sam popełnił błąd? Albo droga: nie zauważasz zmiany świateł, potrącasz przechodzącego na zielonym i wyskakujesz by mu dokopać, bo to Ty popełniłeś błąd. Dopuszczalne? Panna nie chce wyjść z Tobą z imprezy, to co, przywalisz jej, bo skończyły Ci się argumenty, nie? Ale wobec dziecka, które jest przecież kompletnie bezbronne, ufne, zależne od Ciebie w 100% jakoś nie uważasz, żeby było to niedopuszczalne.
Artykuł bardzo stronniczy jak zauważył Tixon, ogólnie przypomina mi to ten artykuł:
http://www.polityka.pl/sw...sie-klamca.read
Tam tez występuje wszechwiedząca Pani psycholog, ciekawe czy życie naszej mamy także zweryfikuje jej poglądy?
A w temacie - rodzic ponosi odpowiedzialność za dziecko, łoży na nie i to sporo. Jeżeli Państwo zacznie karać klapsy więzieniem i zabieraniem dzieci de facto przejmie na siebie te koszta - pytanie czy jest na to gotowe i faktycznie dobro dziecka jest dla niego tak ważne by te koszta ponieść. Rozumiem że bogate kraje mogą sobie na to pozwolić, mam duże wątpliwości czy dotyczy to Polski.
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Jeżeli Państwo zacznie karać klapsy więzieniem i zabieraniem dzieci de facto przejmie na siebie te koszta
To niech karze grzywną i przyznaje nadzór kuratora. W ten sposób zamiast stracić dostanie kasę, a argument finansowy do ludzi silnie przemawia - na pewno silniej niż groźba rzekomego więzienia, do którego z podanych przez Ciebie powodów i tak nie trafią i świetnie o tym wiedzą. Może dzięki temu ci, którzy nie potrafią się oduczyć lania dzieci po tyłku z własnej woli ze względu na dobro potomstwa, przestaną to robić chociażby ze względu na portfel.
A co to znaczy lanie? Jeśli rodzić wymierzy dziecku trzy umiarkowane klapsy w przeciągu całego okresu wychowawczego, to staje się oprawcą? Czy taka intensywność też powinna skutkować automatyczną interwencją służb porządkowych? Bo ja w tym przypadku widzę tylko przeciętność, która nie rzutuje w niemal żaden sposób na przyszłość dziecka. Ale na pewno są ludzie, co widzą tylko mordobicie. I pytanie - czy gorliwe wejście z butami w taką rodzinę nie odciśnie się na psychice małego człowieka znacznie negatywniej?
You Know My Name, Fidel-F2, ogólnie ja się z wami zgadzam co do teorii.
Wszystko jest ładnie, pięknie, tylko przy założeniu dobry rodzic = dobre dziecko. A, że nie wszyscy rodzice są dobrzy, więc jest jak jest. I teraz pytanie Fidel-F2, zabroniłbyś jakiemuś rodzicowi uderzyć dziecko (klaps, czy też jakakolwiek dominacja siły)? I jeśli tak, to jakim prawem?
Luinloth napisał/a:
To niech karze grzywną i przyznaje nadzór kuratora.
I dalej - jakim prawem państwo ma narzucać sposoby wychowania dziecka?
Nie wspominając już, że to jest przyjście na istniejącą już sytuacje i zabranie jednego ze środków wychowawczych.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
I teraz pytanie Fidel-F2, zabroniłbyś jakiemuś rodzicowi uderzyć dziecko (klaps, czy też jakakolwiek dominacja siły)? I jeśli tak, to jakim prawem?
Oczywiście, że by zabronił. Ba, nawet jest na to paragraf. Inaczej sformułuj pytanie.
dworkin napisał/a:
A co to znaczy lanie?
I tutaj zaczynają się schody. Pod resztą dyskusji, w temacie, podpisuję się pod postami dworkina Bo z tego co pamiętam mamy bardzo podobne zdanie na ten temat.
A, że nie wszyscy rodzice są dobrzy, więc jest jak jest.
Ogólnie nie wszyscy ludzie są dobrzy, to znaczy że powinni móc się tłuc na ulicach? Co to w ogóle za argumentacja?
Tixon napisał/a:
I teraz pytanie Fidel-F2, zabroniłbyś jakiemuś rodzicowi uderzyć dziecko (klaps, czy też jakakolwiek dominacja siły)? I jeśli tak, to jakim prawem?
Erm, polskim, o ile się nie mylę.
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
Dworkin - dopóki nie mamy monitoringu w mieszkaniach i pełnej inwigilacji, to raczej o pojedynczym przypadku klapsa nikt się nie dowie. Poza tym zawsze można by było wprowadzić pouczenie za pierwszym razem. Przy założeniu, że główną karą byłby mandat, a nie od razu odsiadka i odebranie praw rodzicielskich, to raczej i tak na dziecku piętna by nie zostawiło.
Tixon napisał/a:
I dalej - jakim prawem państwo ma narzucać sposoby wychowania dziecka?
Państwo ma chronić obywateli. Państwa nie obchodzą Twoje metody wychowawcze, dopóki nie są one szkodliwe dla dziecka fizycznie lub psychicznie.
A w ogóle, problem z postawieniem granicy między przemocą a biciem wychowawczym tkwi w interpretacji, a interpretacji dokonują ludzie kierując się różnymi poglądami. Skoro klaps miałby być dozwolony, to strzelenie z liścia w twarz chyba też, w końcu to to samo działanie? A może powinna istnieć jakaś lista miejsc, w które wolno tłuc, typu w buzię nie, ale w tyłek już owszem? A gdzie jest konkretna granica między lekkim klapsem a rąbnięciem na odlew, może powinna być jakaś norma unijna w niutonach? Tym sposobem dojdziemy tylko do absurdu.
Skoro klaps miałby być dozwolony, to strzelenie z liścia w twarz chyba też, w końcu to to samo działanie?
+1, wyjęłaś mi to z ust
dworkin napisał/a:
Jeśli rodzić wymierzy dziecku trzy umiarkowane klapsy w przeciągu całego okresu wychowawczego, to staje się oprawcą? Czy taka intensywność też powinna skutkować automatyczną interwencją służb porządkowych? Bo ja w tym przypadku widzę tylko przeciętność, która nie rzutuje w niemal żaden sposób na przyszłość dziecka. Ale na pewno są ludzie, co widzą tylko mordobicie. I pytanie - czy gorliwe wejście z butami w taką rodzinę nie odciśnie się na psychice małego człowieka znacznie negatywniej?
Czy jeśli przez 15 lat pracuje dla mnie pracownik a ja za niesubordynację/pomyłkę (przez tyle lat na pewno mu się zdarzy) trzy razy sprzedam mu liścia w twarz to jestem złym pracodawcą? Państwo naprawdę powinno sie wcinać? Przecież fizycznie to pikuś a psychicznie tyż niewiele.
Tixon napisał/a:
I teraz pytanie Fidel-F2, zabroniłbyś jakiemuś rodzicowi uderzyć dziecko (klaps, czy też jakakolwiek dominacja siły)? I jeśli tak, to jakim prawem?
To tym samym przykładem. Zabroniłbyś mi strzelić Cię z liścia w pysk? Jakim prawem?
Oczywiście, że by zabronił. Ba, nawet jest na to paragraf. Inaczej sformułuj pytanie.
martva napisał/a:
Erm, polskim, o ile się nie mylę.
To, że jest jakieś prawo literalne, nie znaczy, że państwo ma prawo je stosować. Bo kto mu je dał? Obywatele - a ci mogą dać swoim przedstawicielom tyle uprawnień, ile sami mają. A uprawnień do wychowywania cudzego dziecka nie mają, państwo też tego dziecka nie wychowuje. Odpowiedzialność za niego ma rodzic i to on ma prawo wyboru środków wychowawczych. Nawet jeśli idzie o dyscyplinowanie używając siły. Podkreślam (i miejcie to cały czas na uwadze), że to nie jest prawo do (po)bicia, maltretowania, katowania.
Luinloth napisał/a:
Dworkin - dopóki nie mamy monitoringu w mieszkaniach i pełnej inwigilacji, to raczej o pojedynczym przypadku klapsa nikt się nie dowie
W zalinkowanym artykule można przeczytać między wierszami - szpieguj sąsiada twego, w imię dziecka jego.
Luinloth napisał/a:
Skoro klaps miałby być dozwolony, to strzelenie z liścia w twarz chyba też, w końcu to to samo działanie?
Nie widzę błędu w tym rozumowaniu.
Luinloth napisał/a:
Państwo ma chronić obywateli.
A tu widzę czający się zakaz przeciwko aborcji w ogóle - bo państwo ma chronić obywatela. I chronić przed kim - przed rodzicami? Bo ci go wychowują?
Luinloth napisał/a:
Państwa nie obchodzą Twoje metody wychowawcze, dopóki nie są one szkodliwe dla dziecka fizycznie lub psychicznie.
Dowcip w tym, że ostatnio wszystko dla dziecka jest szkodliwe psychicznie. Jak uderzysz dziewczynkę, to wbijesz w nią stereotyp "jak kocha, to bije", jak zadasz za dużo prac domowych i ogólnie będziesz wymagać czegokolwiek, to dziecko nabawi się nerwicy...
Fidel-F2 napisał/a:
Czy jeśli przez 15 lat pracuje dla mnie pracownik a ja za niesubordynację/pomyłkę (przez tyle lat na pewno mu się zdarzy) trzy razy sprzedam mu liścia w twarz to jestem złym pracodawcą? Państwo naprawdę powinno sie wcinać? Przecież fizycznie to pikuś a psychicznie tyż niewiele.
Przykład z tym pracodawcą o tyle nietrafny, że on może po prostu zastosować sankcje ekonomiczne - zrobiłeś coś źle, bach i po premii. Więc odnosząc do dziecka - było złe, więc odcinamy mu jedzenie na dwa, trzy dni? (Chociaż jest "Nie dostaniesz deseru"... ).
Fidel-F2 napisał/a:
To tym samym przykładem. Zabroniłbyś mi strzelić Cię z liścia w pysk? Jakim prawem?
Najprostszym z możliwych - prawem silniejszego.
A poważnie, to nie sprowadzaj sytuacji do absurdu. Masz konkret - kogoś ze swoim dzieckiem, czyli takie które utrzymuje, wychowuje i za które jest odpowiedzialne - i ten ktoś nie postępuje zgodnie z Twoim systemem wartości.
I tak, rodzic wykorzystuje to, że jest silniejszy. Tylko, że jakoś nie chce się dostrzec drugiej strony tego - dzięki byciu silniejszym również chroni dziecko, opiekuje się nim.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Przykład z tym pracodawcą o tyle nietrafny, że on może po prostu zastosować sankcje ekonomiczne - zrobiłeś coś źle, bach i po premii. Więc odnosząc do dziecka - było złe, więc odcinamy mu jedzenie na dwa, trzy dni? (Chociaż jest "Nie dostaniesz deseru"... ).
no i, że niby co? Czemu nie odpowiadasz na moje pytanie?
Tixon napisał/a:
Najprostszym z możliwych - prawem silniejszego.
sam spostrzegasz, że Twoje rozumowanie jest bez sensu, więc o co Ci chodzi?
Tixon napisał/a:
I tak, rodzic wykorzystuje to, że jest silniejszy. Tylko, że jakoś nie chce się dostrzec drugiej strony tego - dzięki byciu silniejszym również chroni dziecko, opiekuje się nim.
genialne rozumowanie - opiekuję się kimś - mam prawo mu wpierdolić; Tixon, rozmyślałeś chociaż chwilę nad tym co piszesz?
Masz konkret - kogoś ze swoim dzieckiem, czyli takie które utrzymuje, wychowuje i za które jest odpowiedzialne - i ten ktoś nie postępuje zgodnie z Twoim systemem wartości.
No. Ostatnio widziałam taką matkę i jej system wartości w akcji na ulicy. Chciała małemu bąblowi (na oko 3 lata) zdjąć sweter, bo ciepło było. A ten mały się zapierał, bo coś tam. No to skończyło się na szarpaniu, wykręcaniu ręki, klapsach, ryku małego i przekleństwach tej baby. I wiesz co? To naprawdę nie jest mój system wartości. I nikomu go nie życzę.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Chciała małemu bąblowi (na oko 3 lata) zdjąć sweter, bo ciepło było. A ten mały się zapierał, bo coś tam. No to skończyło się na szarpaniu, wykręcaniu ręki, klapsach, ryku małego i przekleństwach tej baby. I wiesz co? To naprawdę nie jest mój system wartości. I nikomu go nie życzę.
Jest problem. I co w związku z nim? Jak go rozwiązać? Wysłać rodzica na przymusową reedukację?
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum