Nie nadaje się do niczego, smakuje jak aromat rumowy do ciasta, przefajniony. Cesarsko-królewski rum, phi... To trochę jak Piraci z modrego, szczerego Dunaju.
Jeśliś łasy na woltaż to bliżej mamy podkarpacie i tam pędzą ze śliwek lek na wszystko.
Jutro impreza na zakończenie sesji, alkohol ma być obowiązkowy, więc zaopatrzyłem się w parę procentów. Mam nadzieję, że dobre. Niestety, nigdzie nie znalazłem cydru
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Jutro impreza na zakończenie sesji, alkohol ma być obowiązkowy, więc zaopatrzyłem się w parę procentów. Mam nadzieję, że dobre. Niestety, nigdzie nie znalazłem cydru
Mam nadzieję, że kupiłeś tylko jedną puszkę? Wyrzuć to!
Albo lepiej oddaj pijanemu koledze, zrobi to za Ciebie w bardziej efektowny sposób. :D
Gdyby było fatalne, to byś nie pamiętał Poza tym nieważne jak smakuje, byle sponiewierało .
Kupiłem dla lepszej połówki jak byliśmy w Niemczech, chcąc jej zrobić przyjemność, bo jest fanką JD z colą. No więc to nie ma nic wspólnego z JD z colą oprócz nazwy. A i sponiewierać nie potrafi. W każdym razie w smaku obleśne.
Występuje dość regularnie w Lidlu pod marką własną, w kapslowanych butelkach. Pyty nie urywa, moc ma mniejszą niż dwudziestoletni trabant, ale w sumie nieźle gasi pragnienie w upały.
Shadowmage napisał/a:
A i sponiewierać nie potrafi.
Paskudnie smakuje, nie kopie, kosztuje w3,14zdu... Ma jakieś zalety?
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Jak cudownie żyć w miejscu, w którym cydr znaleźć można w prawie każdym monopolowym Co prawda zazwyczaj jest to kilka wariacji smakowych Kissa/Suna, czasem Rekorderlig się trafia... Ale i o większe rarytasy nie tak znów trudno.
Pomijając moje zdanie na temat gwałcenia whisky colą, które już nie raz wygłaszałam - widziałam ten napój w sklepie, cena nieadekwatna do zawartości whisky. Piłam jakiś inny z tej serii i alkoholem bym tego nie nazwała, wypiłam na ugaszenie pragnienia po drodze ze sklepu do domu. Taniej i sensowniej kupić flaszkę whisky i osobno colę, możesz sobie ustawić własne proporcje i wybrać colę zamiast pić takie zlewane niewiadomoco, ale skoro już po ptokach, to dokup whisky i użyj tego napitku zamiast zwykłej coli.
Tixon chciał błysnąć, a wygląda na to, że ze wstydu nad swoim zakupem zapadł się pod ziemię... chociaż, patrząc na post, który to wszytko rozpoczął, pewnie właśnie degustuje swój zakup
Nie było tak źle. Zbiegiem okolicznosci mieliśmy czystą whisky (miała być dla jednego z promotorów, ale się rozminęła z nim) i dla wyrównania karmy jako jedyny piłem ją bez popity
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
To zależy od sposobu picie, pije się samą, z lodem lub z wodą. Ale mówimy do łiski co najmniej 12 letniej, najczęściej single malt, a nie podłym jaśku (nawet czarnym) czy jacku, j&b czy bushmillsie.
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
Od dobrych dwóch miesięcy chodzi za mną miód maliniak (dwójniak). Chyba trza będzie wreszcie ulec pokusie i się zaopatrzyć na najbliższym jarmarku z okazji... czegokolwiek.
Post pasuje zarówno tutaj jak i do słodkości byczych, no ale jednak ilość procentów przeważyła na korzyść tego wątku.
Napatoczyło się 0,7 l Bushmillsa to i przerobiłem na 2,5 l likieru. Szczęśliwy jestem bardzo, bo likiery to jedyne alkohole, które piję z prawdziwą przyjemnością.
No likieru to raczej nie wypijesz tak jak powiedzmy wina, piwa, whisky czy wódki. Likieru to raczej mały kieliszeczek dla smaku - do ciasta, lodów czy innych słodkości. Taki właśnie ciumkacz, a nie "upijacz" No ale co kto lubi - ja jakbym pił likier to bym się zasłodził, pociumkać lubię.
Likier tylko do ciast (i raczej jako składnik) i do drinków na bazie czegoś mocniejszego. Na kogoś, kto używa tego inaczej niniejszym nakładam anatemę i pogardę. No chyba, że jest kobietą
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum