Aż dziw bierze że jedna z najlepszych pisarek nie ma swojego wątku! "Zapomniane Bestie z Eldu" i "Wieża w Kamiennym Lesie" to znakomite, spokojne, klimatyczne nieco baśniowe powieści. U McKillip widać inspirację Le Guin. "Mistrz Zagadek z Hed" to dosyć nierówna trylogia, miejscami bardzo nużąca, ale mamy dosyć złożoną fabułę, bardzo dobrze nakreślone postacie i kilka niespodzianek:) Szkoda tylko że nie wszystkie jej powieści wydano w Polsce bo przeczytałbym "Winter Rose".
Wysłany: 2008-09-17, 22:24 Re: Patricia A. McKillip
iselor napisał/a:
Aż dziw bierze że jedna z najlepszych pisarek nie ma swojego wątku!
Może dlatego, że nie jest jedną z najlepszych pisarek . Przeczytałem sześć jej książek (MAG + Magazyn Fantastyczny), ale nie zrobiła na mnie jakiegoś wielkiego wrażenia. Fajnie się czyta, miły klimacik i od czasu do czasu jakaś ładna scenka. Najbardziej podobał mi sie chyba "Mistrz zagadek z Hed"
_________________ "Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
"Zapomniane Bestie z Eldu" czytałam jeszcze w szkole podstawowej: już w podstawówce wydała mi się infantylna, to dla mnie dość mocny argument, by powiedzieć, że za nią nie przepadam i nie uważam jej za jedną z najlepszych pisarek. O ile sobie przypominam wrażenia z lektury, wydaje się być ona jedną z kobiet pokroju Haydon, czyli romans w oprawie do bólu fantasy. Sorry, czytało się lepsze rzeczy ;P
_________________ "Jaka jest lepsza nagroda niż ta, kiedy unosimy broń nad pokonanym wrogiem, którym pogardzamy, a potem ją opuszczamy? O tak, szlachetność to najcenniejsza rzecz na świecie." H. Duncan "Atrament"
Z McKillip jest podobnie jak z Norton, a nawet Tolkienem - są klasykami,
Bluźnierca. Gdzie McKillip do Tolkiena czy nawet Norton. Nie zmęczyłem tej trylogii a chyba z 3 razy próbowałem. Ona byłą po prostu NUDNA. Jest mnóstwo lepszych rzeczy nie ma co tracić czasu na tą panią.
Bluźnierca. Gdzie McKillip do Tolkiena czy nawet Norton. Nie zmęczyłem tej trylogii a chyba z 3 razy próbowałem. Ona byłą po prostu NUDNA. Jest mnóstwo lepszych rzeczy nie ma co tracić czasu na tą panią.
Hmm... skoro jest nudna, to idealnie pasuje porównanie z Tolkienem i Norton
McKillip nie lubię. Przecztałem jej kilka książek i tak naprawdę tylko "Zapomniane bestie z Eldu" mi się podobały... umiarkowanie. Miały być takie infantylne, stylizowane na baśń i to się autorce udało. I jeszcze jedno opowiadanie, z "W hołdzie królowi", bodajże, weszło bez problemów. O trylogii swego czasu toczyłem ze znajomym boje. Jemu podobały się zawirowania fabularne, zagadki i podteksty, dla mnie były w miarę oczywiste. Było jeszcze coś takiego jak "Czarodziejka i strażnik". Nic z tego nie pamiętam: znaczy mierne.
Hmm... skoro jest nudna, to idealnie pasuje porównanie z Tolkienem i Norton
Twoja niechęc do Tokliena i jednocześnie ostentacyjne manifestowanie tego zaczynają być nudne. Ja wiem że go nie lubisz nie musisz pisać o tym w każdym poście
Shadowmage napisał/a:
McKillip nie lubię
Ja też i się raczej do niej nie przekonam. Styl pisarki zupełnie mnie nie podchodzi. Akcja się wlecze a bohaterowie są nienaturalni
Było jeszcze coś takiego jak "Czarodziejka i strażnik". Nic z tego nie pamiętam: znaczy mierne.
Faktycznie licha książka - też z niej nic nie pamiętam. A co ciekawe miała swoją kontynuację.
W jej prozie chyba najbardziej wkurzały mnie bohaterki - same szlachetne i do rany przyłóż. Niepokonane i zawsze znajdujące najlepsze rozwiązanie. Dobrze chociaż, że w porównaniu do innych pisarek piszących w podobnym stylu u McKillip mężczyźni od czasu do czasu stawali na wysokości zadania.
_________________ "Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
<Pakuje Toudiego do skrzyni z napisem Antarktyda>
Patricia A. McKillip to jedna z moich ulubionych autorek, mistrzyni pióra i poetyckiego klimatu. Tu nie jest nacisk postawiony na akcję, tylko klimat... I tym klimatem może poszczycić się Mistrz Zagadek.
Zapomniane bestie z Eldu. Jest to w największym skrócie historia Sybel mającej dar przywoływania magicznych bestii. Odziedziczyła go po ojcu, wraz z przywołanymi już stworzeniami. Jej jednak marzy się przywołanie Liralena - łabędzia, który przebija wszystko inne. Lecz Sybel jest egoistyczna i to jest przyczyną niepowodzeń.
Co zasługuje na uwagę, to właśnie ten egoizm - nie ma go powiedzianego wprost, ale przejawia w określonych zachowaniach, najlepiej to widać w jej miłości. I o tym też traktuje książka, ale autorka robi to z takim wdziękiem, że nawet ja nie mogę powiedzieć na to złego słowa - podobało mi się to!
. Wieża w Kamiennym Lesie... historia o... No właśnie, o czym jest to historia? Bo po prawdzie mamy trzy lub cztery wątki splatające się w jeden. Mamy wyprawę po złoto smoka, za które wyspiarze chcą wynająć armię najemników, by stawić czoła przeciwnikowi. Mamy też dziewczynę, która przesiaduje w wieży wpatrując się lustro i wyszywając pojawiające się tam obrazy; oraz jej matkę, która się o nią martwi. Mamy w końcu i rycerza który ruszył ratować uwięzioną królową...
Co mi się podobało, to wspaniały nastrój oraz historie nie jednoznaczne, mające ukryte drugie dno. Co prawda nie ukryte dla mnie ale i tak było wspaniale to czyta.
A co jeszcze bym przeczytał?
Kusząco brzmi Moon-Flash jaki i Winter Rose. Something Rich and Strange bo dostało Mythopoeic, Ombria in Shadow bo otrzymało World Fantasy Award.
Nie dostało nagród a mnie ciekawi Song for the Basilisk i Harrowing the Dragon... Może kiedyś zostaną przetłumaczone na polski? Albo dobiorę się do oryginałów
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Patricia A. McKillip to jedna z moich ulubionych autorek, mistrzyni pióra i poetyckiego klimatu
No to chyba czytałeś w orginale. Język był straszny może to zasługa tłumacza ale coś czuje, że Autorki.
już nie wiele z tego pamiętam. Czytałem ją chyba z 3 lata temu jak nie lepiej. Nie spodobał mi się zupełnie. Znudziła mnie to raz a śwait był jakiś z tektury dla mnie. Nie wiarygodny i mało wyrazisty. Nie sadze bym się do niej przekonał kiedykolwiek
Nie Toudi, czytałem w polskim wydaniu MAGa
Masz rację - świat Mistrza Zagadek jest tekturowy, mało wyrazisty i niewiarygodny. Ale to tak jak z dekoracją w teatrze - nigdy nikt nie czepi się tego, że jest sztuczna, ewidentnie baśniowa, bo liczy się Historia, którą przekazuje. Świat ma tylko w tym pomóc.
Ciebie to nie przekonuje - trudno. Mnie rozkochało. Z nas dwóch, to Ty tracisz
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Ciebie to nie przekonuje - trudno. Mnie rozkochało. Z nas dwóch, to Ty tracisz
Nie sądzę. Podane prze zemnie wady są po prosty zbyt istotne i trudno mi nad nimi przejść do porządku dziennego. Historia czy fabułą mi tego nie wynagradza
Próbowałem chyba z 3 razy i bez efektów. Po prostu taki typ prozy jakoś mi nie podchodzi bo nie zaprzeczam ze pomysł tam były i mogły być wykorzystane lepiej ale nie zostały i to tez gryzie. ?Chyba najbardziej przeszkadza mi to jak drętwe są postacie i jak nieturlane. Gdyby czytało mi się to chociaż szybko ale męczyłem się więc dobrego zdania nie mogę mieć o twórczości taj pani
Patricia ma talent do tworzenia pewnego specyficznego klimatu. Ma swój wyjątkowy oryginalny styl - rzadkie już, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, podejscie do pióra.
Osobiście jest ona jedną z moich ulubionych autorek.
Zapewne po tym co teraz powiem rzucą się na mnie gromy, ale jeśli chodzi o atmosferę to jak dla mnie jest ona żeńskim odpowiednikiem Neila Gailmana...
_________________ Tak samo chłodno spójrz
Na życie i na śmierć.
Nie wstrzymuj konia, jedź!
Czytałam Wieżę w kamiennym lesie i Zapomniane bestie z Eld. Nie pamiętam szczegółów, klimat pamietam. Cóż, rzecz gustu, nie wszystkim musi pasować - mnie pasował. Lubię takie baśniowe fantasy, nic na to nie poradzę
Lost_Soldier napisał/a:
jest ona żeńskim odpowiednikiem Neila Gailmana...
Hmmm, ja wiem? Może Beagle'a raczej Wprawdzie czytałam całą jedną jego książkę plus jakieś opowiadania, ale tak mi się podobnie kojarzą.
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
Tak, myślę że McKillip i Beagle to ten sam typ powieści, na upartego dorzucić można Vance'a z '"Lyonesse". Baśniowe fantasy. Każdy autor wart przeczytania, ale wśród tej trójki najwyżej cenię Vance'a, najniżej zaś właśnie McKillip, mimo że uważam ją za bardzo dobrą pisarkę.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum