Też tak zakładam że Porcja to wężydło w wersji .rar przesłane dzięki infrastrukturze Ikar-Tezeusz. Ale może ktoś bardziej ogarnięty w fizyce i pamiętajacy zasade działania napędu Tezeusza zweryfikuje mi to? Anybody?
Nie mam akurat książki w rękach ale wg mnie jest tak (opieram się tylko na Echopraksji - Ślepowidzenie czytałem z trzy lata temu i może tam jest więcej informacji):
- Ikar produkuje minimalne ilości antymaterii i wysyła jej kwantową specyfikację (http://pl.wikipedia.org/wiki/Teleportacja_kwantowa) na Tezeusza.
- Tezeusz "stempluje" tą specyfikacją swój zapas standardowej materii i ma "antyprotonów na pęczki". W ten sposób użycie kwantowej teleportacji, stanu splątania itd. daje praktycznie nieograniczony zapas paliwa.
- maszyneria wysyłająca "stemple" miała zgodnie z założeniami działać tylko jednokierunkowo, jednakże okazało się, że "coś nią wraca na Ikara". To „coś” to „stempel” ze strony Świetlików/Wężydeł czyli kod wszechświata-programu który potrafi reinżynierować materię Ikara.
- Świetliki/Wężydła "przeprogramowują" materię na Ikarze w pobliżu transmitera za pomocą owego kodu. To co było oryginalnie zbiorem atomów dajmy na to metalu w obudowie transmitera staje się pod wpływem "stempla powrotnego" zaczynem Porcji.
- Ja tu widzę powstawanie emergentnej złożoności na identycznej zasadzie jak na końcu książki. Występuje to jednak na poziomie atomowym czyli atomy Porcji są takimi „neuronami” a sama Porcja jako całość jest inteligentnym, niesamoświadomym, emergentnym tworem, potrafiącym programować mózg i zwalczyć samoświadomość u człowieka. Jest to przeniesienie idei emergencji ze struktury samej rzeczywistości „cyfrowego wszechświata” na poziom wyżej.
Nie jestem fizykiem, swój link z Wiki rozumiem dość ogólnie, więc może moje wyjaśnienie nie jest do końca poprawne.
- Tezeusz "stempluje" tą specyfikacją swój zapas standardowej materii i ma "antyprotonów na pęczki". W ten sposób użycie kwantowej teleportacji, stanu splątania itd. daje praktycznie nieograniczony zapas paliwa.
To zwykły bełkot, z którego nie wynika nic ponad uczucie, że mądrze gadamy. Zejdź na Ziemię i pisz o tym, co zrozumiałeś, a nie zasłaniaj się czymś, co fajnie brzmi, ale czego nie pojmujesz.
- Tezeusz "stempluje" tą specyfikacją swój zapas standardowej materii i ma "antyprotonów na pęczki". W ten sposób użycie kwantowej teleportacji, stanu splątania itd. daje praktycznie nieograniczony zapas paliwa.
To zwykły bełkot, z którego nie wynika nic ponad uczucie, że mądrze gadamy. Zejdź na Ziemię i pisz o tym, co zrozumiałeś, a nie zasłaniaj się czymś, co fajnie brzmi, ale czego nie pojmujesz.
Nie mogę, jestem prostakiem w przebraniu yntelygenta, którego musisz wyedukować i oświecić. Ale zaraz, przecież nie czytałeś książki.
Gdzie Twoje kwantowe zapętlenia? O kant dupy je rozbić, boś się przestraszył?
Obiecuję, że nie będę Cię straszył, ale wytłumacz mi oraz innym, co miałeś na myśli.
Na razie to pseudonaukowy bełkot, który wśród humanistów uchodzi za klucz do wtajemniczenia. Stany splątane, kwanty, sranie w banie, każdy fizyk by się uśmiał.
Jewgienij, a wszedłeś chociaż na ten link wklejony przez Plejbeka? Toż posługuje się nomenklaturą z tego artykułu. Może się nie znam, bo ja zwykły humanista, a nie fizyk, ale bibliografia wygląda mi na solidną (jak na wiki).
No i co Cię tak oburzyło? Rozkmina książki SF? (której na dodatek nie czytałeś)
Dlaczego miałbym, skoro :
Nie mogę, jestem prostakiem w przebraniu yntelygenta, którego musisz wyedukować i oświecić. Ale zaraz, przecież nie czytałeś książki.
Jest jakaś mądra myśl dotycząca książki, której nie czytałem, czyli mamy coś w rodzaju stanu splątanego, to determinuje kwanty do tego i owego, nie wiadomo do czego, kwanty tańczą jak recenzent zagra, ich niedookreślenie jest literacką tajemnicą, wszyscy czujemy się mądrzy, a gówno wiemy.
To zwykły bełkot, z którego nie wynika nic ponad uczucie, że mądrze gadamy. Zejdź na Ziemię i pisz o tym, co zrozumiałeś, a nie zasłaniaj się czymś, co fajnie brzmi, ale czego nie pojmujesz.
Zasugerowałeś, że chłopak jest idiotą, który niewiedzę i ignorancję zasłania pseudonaukowym bełkotem (z którego też nic nie rozumie - a bezczelnie używa*).
*
jewgienij napisał/a:
Na razie to pseudonaukowy bełkot, który wśród humanistów uchodzi za klucz do wtajemniczenia. Stany splątane, kwanty, sranie w banie, każdy fizyk by się uśmiał.
Jeżeli to nie jest agresywny język, to widocznie zidiociałe media też wyprały Ci mózg.
Zasugerowałem, że się nie zna.
Jest to chyba dozwolone. Jego zmilczenie i otwarcie na obronę Twoją czy Fidela oznacza, że nie ma nic do powiedzenia.
Zapytałem kolegę, co znaczy splątanie kwantowe i darmowa energia, bo ja za głupi jestem. Uważam to za bełkot. Może to agresywne. W takim razie udowodnijcie mi, że niepotrzebnie się napalałem, bo wszystko ma nogi i chodzi.
Ale to bardzo tradycyjna, gnostycka interpretacja, tyle że w informatycznym przebraniu. Co nie jest zarzutem, bo pewne mity są nieśmiertelne. Bóg nie może być postrzegany jako wirus, wirus to jedynie zły Demiurg albo Lucyfer, którzy popsuli dzieło stworzenia. Bóg, jako taki, jest transcendenty wobec programu, on jest jego programistą, pomijając pytania typu, kto zaprogramował Boga, które musimy tutaj zostawić na boku. Gdzie mówimy Bóg, musimy przyjąć jakieś założenia, niekoniecznie empiryczne, zatem sprowadzenie go do wirusa, który psuje program, tworzy samoświadomość, jest nie do przyjęcia w kategoriach, dzięki którym rozpoznajemy Boga, już od św. Tomasza, jako Praprzyczynę itd.
Jest tu jakiś but w kogoś? Próba zniszczenia?
Może jesteście przewrażliwieni i boicie się własnego cienia? Sorry, że się nad tym nie załamuję.
Z tego co pamiętam, nie mam książki przy sobie, Watts w Ślepowidzeniu wyjaśniał naukowo i odsyłał do konkretnych książek napęd Tezeusza, więc o co ta dyskusja?
- Tezeusz "stempluje" tą specyfikacją swój zapas standardowej materii i ma "antyprotonów na pęczki". W ten sposób użycie kwantowej teleportacji, stanu splątania itd. daje praktycznie nieograniczony zapas paliwa.
Jeśli o napęd idzie, wydaje mi się, że Watts sobie coś wymyślił. Wiecie - chodzi o to "fiction" w "science-fiction". Nie jestem fizykiem, fizykę kwantową "znam" tyle o ile tylko z podstawowych eksperymentów i z opisów przystosowanych dla karaluchów - więc mogę coś pokręcić i nie przyjmuję reklamacji , ale o ile się orientuję... teleportacją kwantową nie można tworzyć sobie antymaterii ze zwykłej materii, ani przesyłać sobie jakoś antymaterii na odległość. Można zmieniać tylko stan kwantowy splątanych (mocno skorelowanych) cząstek. Stan kwantowy to opis stanu pewnego układu kwantowego (wycinka rzeczywistości - np. elektronu, pary cząstek...) pewnym wzorem i przy użyciu zestawu różnych cech charakteryzujących daną cząstkę, zapisywanych liczbami kwantowymi, np. moment pędu cząstki, czy jej spin (to jak się "obraca" w pewnej przestrzeni modelu matematycznego opisującego zjawisko - przestrzeni nieanalogicznej do naszego codziennie doświadczanego 3D, w którym piłka obrócona o 360 stopni wygląda zawsze tak samo...). I np. teleportacją kwantową można by ustawić sobie spin splątanej cząstki po drugiej stronie lasera. Natomiast bycie materią / antymaterią nie jest liczbą kwantową, nie opisuje stanu kwantowego splątanych cząstek, nie można więc też takiej informacji przesłać na odległość laserem, żeby coś zmienić po drugiej stronie w tej kwestii. Inna sprawa, to że splątane cząstki bardzo łatwo ulegają dekoherencji (czyli stan splątany przestaje istnieć) - więc nie jestem nawet pewien praktyczności procesu w skali kosmicznej...
Ale to s-f, nie literatura faktu. Nie jest przesadą pieklenie się na ludzi za to, że opisali ten fikcyjny mechanizm tak, jak był przedstawiony w książce?
EDIT: jeszcze jedna uwaga - to, że Watts rzuca odnośnikami do prac naukowych, którymi się inspirował, może znaczyć właśnie tylko tyle. Choć częściej chyba rzeczywiście znaczy aż tyle.
A jak już przy realizmie jesteśmy (tudzież jego braku) - celowanie laserem z Tezeusza w Ikara mogę przełknąć, zakładając stałą orbitę tego drugiego. Celowanie laserem z Ikara w Tezeusza, przy jego zmiennej trajektorii, na krańcach Układu Słonecznego... nie chcę mówić, że niemożliwe, przy użyciu jakiegoś specyficznego protokołu, ale
Ciekawe też, jaka musiałaby być moc lasera?
jewgienij, ja nikogo nie biorę w obronę, nawet niespecjalnie śledzę tę dyskusje (czytam góra dwa zdania z każdego posta), ale trochę znam już Twój sposób dyskutowania i potrafię wyczuć wstępne objawy zacietrzewiania, potem puszczają Ci hamulce i robi się sajgon w rzeźni.
Mort czyli twierdzisz że Tezeusz lata na mniej więcej takiej zasadzie?:
Ja nigdy w ten temat nie wnikałem (budując sobie ad hoc protezę zrozumienia zagadnienia wystarczająca do nieprzejmowania się nim w trakcie lektury), ale Dukaj wymieniał napęd Tezeusza jako własnie coś wyjątkowego dla Ślepo. Dlatego jak ten mechanizm z trybem wstęcznym pojawił się w Echo to się zainteresowałem ponownie.
jewgienij napisał/a:
Stany splątane, kwanty, sranie w banie, każdy fizyk by się uśmiał.
Ej to może idź sobie na forum dla prześmiewczych fizyków, a tutaj wróć jak przeczytasz książkę?
W obrazie przyszłości Watts dołożył moim zdaniem dwie duże rzeczy. [...] Po drugie: napęd oparty na kwantowej teleportacji antymaterii (czyli informacji o splątanych stanach kwantowych jej cząstek). [...]Takich mniej i bardziej znaczących smaczków dostajemy mnóstwo – kosz pełen cukierków.
Zasugerowałem, że się nie zna.
Jest to chyba dozwolone. Jego zmilczenie i otwarcie na obronę Twoją czy Fidela oznacza, że nie ma nic do powiedzenia.
Istnieje świat poza internetem i to, że nie odpisuję na Twojego posta w minutę po jego napisaniu przez Ciebie nie musi oznaczać, że się nie mam nic do powiedzenia lub się jak to określasz "boję". W tym samym świecie, wyobraź sobie, nie mam wpływu na to co napisze Spell czy Fidel więc nijak nie "otworzyłem się na ich obronę".
A wracając do meritum:
Cytat:
- Tezeusz "stempluje" tą specyfikacją swój zapas standardowej materii i ma "antyprotonów na pęczki". W ten sposób użycie kwantowej teleportacji, stanu splątania itd. daje praktycznie nieograniczony zapas paliwa.
To akurat nie jest mój wymysł, lekko sparafrazowałem Wattsa czy może raczej tłumacza (str. 113 w Echopraksji UW). Innymi słowy pomysł Wattsa jest taki (to czy zgodny z nauką fizyki to inna sprawa), że Ikar (statek kosmiczny - m. in. fabryka antymaterii) po wyprodukowaniu antymaterii wysyła za pomocą pewnego urządzenia coś co Watts/Próchniewicz nazywa jej "kwantową specyfikacją" na Tezeusza (statek kosmiczny na drugim końcu układu słonecznego). Tezeusz po odebraniu tej specyfikacji używa jej do nadania cech antymaterii (zapisanych w owej specyfikacji) swoim zapasom materii zwykłej.
Watts nigdzie jawnie nie pisze że działa tutaj linkowana przeze mnie teleportacja kwantowa. Oparłem się na swojej jakiejś tam wiedzy z fizyki zbudowanej na książkach popularnonaukowych (tak, tak nie jestem fizykiem i nieraz to już podkreślałem) i to co przedstawia Watts przypasowało mi do tej teorii.
MORT to zweryfikował (obnażył moją niewiedzę!!!)- cecha "materia/antymateria" nie jest żadnym stanem kwantowym, więc nie można tą teorią w tym przypadku tłumaczyć jak lata Tezeusz.
Czy taka odpowiedź jest przez Ciebie akceptowalna jewgieniju - tropicielu tych co udają mądrzejszych niż są?
EDIT po poście Łaka
No pacz, prawie jak Dukaj myślałem
Bajdełej, na początku Echopraksji wyczytałem, że Valerie nie jechała na anty-Łakach. To chyba dobrze?
jewgienij napisał/a:
Jestem akurat po lekturze książki, w której fizyk przedstawia teorię powstania Wszechświata z niczego, bez żadnej boskiej czy innej ingerencji. Rozprawia się z całym naszym ludzkim myśleniem dotyczącym przyczyn i skutków, argumentując, że powstanie czegoś z próżni wcale nie jest takim absurdem, na jaki w pierwszej chwili - z powodu naszych przesądów - wygląda. Watts pewnie zna te teorie, więc, jeśli tak, ciekaw jestem, jak rozwinął to artystycznie. Na razie nie sprawdzę, bo mam wyliczoną kasę Musi trafić do Taniej Książki, kurna.
Czyżby Lawrence'a Kraussa The Universe from Nothing?
Niezależnie czy zna, Watts nie porusza w Echopraksji problemu początków wszechświata (może będzie trzeba z tym poczekać na trzecią część? ). Raczej daje do zrozumienia, że prawie nikt na świecie nie brał już tych starych koncepcji Boga na poważnie.
EDIT:
Plejbek napisał/a:
Watts nigdzie jawnie nie pisze że działa tutaj linkowana przeze mnie teleportacja kwantowa.
Dobrze się domyślałeś. Napisał o tym bezpośrednio w posłowiu Ślepowidzenia. Źródła, do których kieruje mówią właśnie o teleportacji kwantowej. I gdyby tłumacz używał ściślejszego języka, też byłoby się nam łatwiej domyślać.
Zasugerowałem, że się nie zna.
Jest to chyba dozwolone. Jego zmilczenie i otwarcie na obronę Twoją czy Fidela oznacza, że nie ma nic do powiedzenia.
Istnieje świat poza internetem i to, że nie odpisuję na Twojego posta w minutę po jego napisaniu przez Ciebie nie musi oznaczać, że się nie mam nic do powiedzenia lub się jak to określasz "boję". W tym samym świecie, wyobraź sobie, nie mam wpływu na to co napisze Spell czy Fidel więc nijak nie "otworzyłem się na ich obronę".
A wracając do meritum:
Cytat:
- Tezeusz "stempluje" tą specyfikacją swój zapas standardowej materii i ma "antyprotonów na pęczki". W ten sposób użycie kwantowej teleportacji, stanu splątania itd. daje praktycznie nieograniczony zapas paliwa.
To akurat nie jest mój wymysł, lekko sparafrazowałem Wattsa czy może raczej tłumacza (str. 113 w Echopraksji UW). Innymi słowy pomysł Wattsa jest taki (to czy zgodny z nauką fizyki to inna sprawa), że Ikar (statek kosmiczny - m. in. fabryka antymaterii) po wyprodukowaniu antymaterii wysyła za pomocą pewnego urządzenia coś co Watts/Próchniewicz nazywa jej "kwantową specyfikacją" na Tezeusza (statek kosmiczny na drugim końcu układu słonecznego). Tezeusz po odebraniu tej specyfikacji używa jej do nadania cech antymaterii (zapisanych w owej specyfikacji) swoim zapasom materii zwykłej.
Watts nigdzie jawnie nie pisze że działa tutaj linkowana przeze mnie teleportacja kwantowa. Oparłem się na swojej jakiejś tam wiedzy z fizyki zbudowanej na książkach popularnonaukowych (tak, tak nie jestem fizykiem i nieraz to już podkreślałem) i to co przedstawia Watts przypasowało mi do tej teorii.
MORT to zweryfikował (obnażył moją niewiedzę!!!)- cecha "materia/antymateria" nie jest żadnym stanem kwantowym, więc nie można tą teorią w tym przypadku tłumaczyć jak lata Tezeusz.
Czy taka odpowiedź jest przez Ciebie akceptowalna jewgieniju - tropicielu tych co udają mądrzejszych niż są?
EDIT po poście Łaka
No pacz, prawie jak Dukaj myślałem
Spoko, sorry, jeśli za ostro. Czasami zapominam, że nie wszyscy muszą znać i akceptować mój sposób udzielania się.
Co do tych kwantów, to mnie nie przekonasz, nawet jeśli to samego autora. Ale przeszedłem kiedyś fascynację magią kwantową i wydawało mi się, że złapałem Pana Boga za rogi , zanim się nie zorientowałem, że przecież ni wuja z tego tak naprawdę nie rozumiem, bo, owszem, słowa widzę - fluktuacje, wektory stanu, fale Diraca itp. - ale za nimi jest tylko mgła. Brzmi to mądrze i można faktycznie poczuć się mądrzejszym, ale to złuda.
Sami twórcy mechaniki kwantowej mieli problem z faktycznym zrozumieniem teorii, a tu przychodzi Watts i buduje tunele kwantowe, aby mieć paliwo do statku i w ogóle posługuje się tym wszystkim z dezynwolturą tyleż imponującą, co podejrzaną. Wiem, że to SF, nie referat naukowy, ale dość mam używania kwantów i ich "tajemniczej natury" jako odpowiednika magii w Fantasy, bo to już trochę nudzi. A przelało mi się po Kwarantannie Egana, gdzie naprawdę jest topornie.
Tak, Mort, to ta książka właśnie. Tyle że w tłumaczeniu.
Ciekawi mnie czy Watts tłumaczy po co Tezeuszowi taka konkretna antymateria? Mam niejasne wrażenie że coś podobnego było u Reynoldsa, ktoś kojarzy?
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Ciekawi mnie czy Watts tłumaczy po co Tezeuszowi taka konkretna antymateria?
Bo sam Tezeusz musi być jak najbardziej zminiaturyzowany żeby sprawnie się przmieszczać więc woli pożyczać teleportowane paliwo od wielkiego Ikara, niż samemu być olbrzymią nieruchawa kłodą. Więc to nie jest wybredność tylko kwestia być czy mieć. Zresztą na stronie Wattsa są schematy Tezeusza i Korony Cierniowej z Echopraksji i nawet ktoś nieszczególnie inżynieryjnie kumaty zauważy ile zajmuje proporcjonalnie zajmuje silnik w "Koronie" jako statku poprzedniej generacji, przeznaczonej do krótszych lotów niż Tezeusz. Korona a Tezeusz to jak porównanie pełnego żagli galeona z atomowym okrętem podwodnym. Btw - rozwala mnie ten moment jak Rak w Echopraksji stwierdza że lecą na oparach paliwa ale możecie wyjść na zewnątrz i popchać.
A propos kwantów to Watts już w Ryfterach kombinował z kwantową teorią świadomości Penrose'a, a później w przypisach się z tego wycofywał rakiem jako nieszczególnie naukowego. Ale chyba nie do końca bo mechanizm łączenia umysłów dwuizbowców to chyba znowu ta koncepcja tylko że na sterydach.
Reynoldsa nie czytałem. A antymateria na Tezeuszu służyła za paliwo i źródło energii (potrzebne choćby do wskrzeszania ludzi, naprawy ich poszatkowanych na statku obcych komórek, obsługi fabryki, która jeśli dobrze rozumiem, była w stanie nie tylko złożyć sobie cokolwiek (w granicach pewnej złożoności), ale najpierw zsyntetyzować też cięższe pierwiastki do tego potrzebne).
EDIT: Łaku, wielkość napędu Korony Cierniowej mogła też być spowodowana umożliwieniem efektywnej/szybkiej ucieczki od grawitacyjnych uścisków Słońca.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum