Szukałem odpowiedniego tematu, ale nie znalazłem odpowiedniego miejsca, choć wątek ten przewija się w wielu innych dyskusjach.
Zwalił mnie z nóg wywiad w dzisiejszej (27 września 2012 r.) Gazecie Wyborczej (chyba jest to temat poruszany w najnowszym numerze Książek, ale jeszcze nie dotarłem). Chodzi o wprowadzenie na uniwersytetach wspólnych lektur dla studentów. Kiedy przeczytam, pewnie rozwinę bardziej. Ale póki co polecę cytatem z wywiadu z doktorem Michałem Cichorackim, socjologiem, wykładowcą Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego i in.:
- Co czytają pana studenci?
- Czasem ich o to pytam na zajęciach, tak z ciekawości. Zgłasza się może kilka osób. Odpowiadają, że była to książka Paula Coelho albo któraś z części "Harry'ego Pottera". Zwłaszcza ten pierwszy święci triumfy popularności wśród studentów. Są też horrory i kryminały. Po poważną lekturę nie sięgają prawie wcale, chyba że zmusi ich do tego wykładowca.
Nie żebym był wybitny, bo Coelho też czytałem (ze dwie..."powieści"). Ale od początku niemal jako zgryw. Wyśmiewanie taniej filozofii dla ubogich itp.
Może w tym, że studenci się w tym zaczytują nie ma nic szokującego. Mnie to jednak nieco zaszokowało.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
To dziwny jesteś. Skoro jest popularny, to ktoś to czyta. Skoro czyta, to nic dziwnego, że przekłada się to też na studentów. A zresztą, to socjolog, pewnie wykłada socjologię, więc może analizują go tam od tej strony? Statystyka, zazwyczaj, ci prawdy nie powie.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Ciekawe czy oni naprawdę to czytają czy może po prostu jest im głupio powiedzieć prawdę a Coelho jest na tyle popularny że od razu przychodzi im do głowy?
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
A co, że studenci to od razu powinni czytać tylko dobrą literaturę?
A niby w jakim celu? Wystarczy wielce zajmująca lektura etykiet na butelkach od piwa i menu w barach szybkiej obsługi. Trzeba się cieszyć jeśli dojdzie do tego darmowe "Metro" kolportowane w centrach miast akademickich...
_________________ Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz [Stary Ork]
Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje [utrivv]
"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
A co, że studenci to od razu powinni czytać tylko dobrą literaturę?
A niby w jakim celu? Wystarczy wielce zajmująca lektura etykiet na butelkach od piwa i menu w barach szybkiej obsługi. Trzeba się cieszyć jeśli dojdzie do tego darmowe "Metro" kolportowane w centrach miast akademickich...
Dokładnie
Jak się obniża wymagania, gdzie się tylko da, to i ma się efekt. Niedługo trzeba będzie się cieszyć, że w ogóle student czyta te nieszczęsne etykiety...
Dokładnie
Jak się obniża wymagania, gdzie się tylko da, to i ma się efekt. Niedługo trzeba będzie się cieszyć, że w ogóle student czyta te nieszczęsne etykiety...
Aż mi się jedna scena z życia przypomniała
Konferencja w Krakowie, 2010. Obok mnie siedzi bardzo znany w mojej dziedzinie profesor. Słuchamy nudnego wystąpienia jakiegoś doktorka z Poznania. Profesor długo i wnikliwie studiuje bilet MPK. Młody i głupi pytam się czy lektura jest interesująca. Profesor wyrwał się z transu, patrzy na mnie półprzytomnie i pyta: A czytał Pan Masłowską?
Parę dni temu zachęciłem uczennicę do sięgniecie po Mój własny diabeł, dzisiaj wręcz wcisnąłem uczniowi Ostanie życzenie.
Romulus, zasądzaj pracę społeczną w formie czytania dzieciom książek.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Moja siostra zupełnie nie lubiła czytać, a uparta i ambitna z niej gówniarzyca. Jak ja i mama powiedzieliśmy jej, że jak nie czyta, to nie jest inteligentna, to się wnerwiła, sięgnęła po Harry'ego Pottera i wsiąkła. Na brata podziałał Wiedźmin, a na drugiego Wędrowycz (ten czyta w ogóle najmniej z nas wszystkich a paradoksalnie jest w klasie humanistycznej).
Czytelnictwo ponoć już nie spada(?): http://wyborcza.pl/1,1154...e_spada___.html Ale czy biblioteki publiczne są w stanie skłonić do czytania społeczeństwo? Na pewno do niego nie zniechęcą, moim zdaniem. Chyba że nie dysponują dobrą bazą książek do wypożyczania.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Śmieszne to trochę dla mnie, sam fakt, że biblioteki będą dysponowały większą liczbą nowości nie rozwiąże problemu słabej kondycji czytelniczej Polaków. Jak ktoś przez cały rok nie odczuwa potrzeby, żeby sięgnąć po książkę, to co go obchodzi, że biblioteka za rogiem ma ciekawą ofertę.
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
Nie spada bo najwyraźniej osiągnęliśmy dno, oby się nie urwało...
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Biblioteki nie zawsze dobrze dysponują kasą którą mają. Nas nowy gmach to moim zdaniem przerost formy dan treścią. W bibliotece pracuje chyba z 10 osób albo lepiej nie wiem po co tyle bo przy jednym biurku w czytalni siedzy nie raz 5 pań i plotkują mając gdzieś czytelników. Brak prostych ale moim zdaniem oczywistych rozwiązań jak gniazdka na podłączenie laptopa itp. A co do zakupów to teraz się poprawiło i nawet coś w fantastyce się pojawia. Ale jak przyniosłem książkę w darze to 3 miesiace czakała na wpisanie do rejestru U nas akurat biblioteka nie świeci pustkami ale samorządy są obciązone małymi bibliotekami do których mało kto zagląda nie raz. Nie wiem czy tylko biblioteki są odpowiedzialne na poziom czytelnictwa. Jak ktoś chce czytać to będzie czytał. Kasa ( cena książek ) czy dostępność bibliotek nie jest bez znaczenia ale jednak nie jest najważniejsza.
Moja biblioteka miejska jest bardzo dobrze wyposażona. Nowości też pojawiają się często. Nie mam już czasu do niej chodzić, niestety, ale udało mi się przeczytać swego czasu sporo klasyki. I teraz też podrzucam im jakieś książki co jakiś czas, jako darowiznę. Choć nie chcą już przyjmować książek wydanych przed 1990 r. Wolą nowości. I zawsze tam jakiś ruch panuje, więc "ktoś" "coś" czyta jednak.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
U nas (Legnica) z nowościami raczej słabo. Bywają, ale po jednym egzemplarzu i w efekcie np. na reportaże Demick z Korei polowałam ponad rok.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
I zawsze tam jakiś ruch panuje, więc "ktoś" "coś" czyta jednak.
Najczęściej są to stali bywalcy.
Dawniej, gdy rozrywek było stosunkowo mało, czytanie książek cieszyło się znacznie większym powodzeniem. W obecnych czasach nie wytrzymuje tańszej i mniej wymagającej "konkurencji".
Dawniej, gdy rozrywek było stosunkowo mało, czytanie książek cieszyło się znacznie większym powodzeniem. W obecnych czasach nie wytrzymuje tańszej i mniej wymagającej "konkurencji".
Wreszcie należę do elity
Toudisław napisał/a:
Biblioteki nie zawsze dobrze dysponują kasą którą mają. Nas nowy gmach to moim zdaniem przerost formy dan treścią.
Ciekawe, ile z tego dysponowania odbywa się rzeczywiście w bibliotekach, a ile w samorządach, bo budżet na książki, budżet na działalność bieżącą (czyli np. pensje dla personelu) i budżet na gminną infrastrukturę (czyli ten przerost formy nad treścią) mogą być - i pewnie są - zarządzane przez zupełnie różne instytucje i finansowane z różnych źródeł (budżet gminy, dotacje ministerstwa, projekty z funduszy unijnych). Więc pewnie tak różowo nie jest .
Toudisław napisał/a:
W bibliotece pracuje chyba z 10 osób albo lepiej nie wiem po co tyle bo przy jednym biurku w czytalni siedzy nie raz 5 pań i plotkują mając gdzieś czytelników.
Mnie by potwornie wkurzało, gdyby od progu witała mnie bibliotekarka z pytaniem "Co podać?" Akurat na personel moich bibliotek nie mogę narzekać, nawet panie pytają, jakie nowości zamawiać, bo na fantastyce i historii się nie znają, "a widzimy, że pan sporo tego wypożycza"
Toudisław napisał/a:
samorządy są obciązone małymi bibliotekami do których mało kto zagląda nie raz
Zauważyłem po sobie, że najważniejszym kryterium w wyborze biblioteki jest dla mnie odległość. Mam kartę w dwóch zapyziałych gminnych biblioteczkach, do których wystarczy 10-minutowy spacer, a jestem zbyt leniwy, żeby poświęcić czas i pieniądze, chociaż w zasięgu 10 minut jazdy miałbym pewnie pierdylion lepszych bibliotek. Więc brudne łapska precz od małych bibliotek
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
jestem zbyt leniwy, żeby poświęcić czas i pieniądze, chociaż w zasięgu 10 minut jazdy miałbym pewnie pierdylion lepszych bibliotek. Więc brudne łapska precz od małych bibliotek
Tym bardziej, że dla wielu osób poświęcenie czasu i pieniędzy na dojazd byłoby nie lekką niedogodnością, a poważnym utrudnieniem.
Metzli napisał/a:
Śmieszne to trochę dla mnie, sam fakt, że biblioteki będą dysponowały większą liczbą nowości nie rozwiąże problemu słabej kondycji czytelniczej Polaków. Jak ktoś przez cały rok nie odczuwa potrzeby, żeby sięgnąć po książkę, to co go obchodzi, że biblioteka za rogiem ma ciekawą ofertę.
Oczywiście - osobom, które książki i biblioteki omijają szerokim łukiem oferta najbliższego [przybytku tego typu zwisa i powiewa. Natomiast ma to chyba pewne znaczenie w przypadku łapania a przynajmniej nieodstraszania osób przelotnie zainteresowanych - daje większe szanse, że ktoś, kto przyszedł raz szukając czegoś, będzie wracał.
_________________ Well I live with snakes and lizards
and other things that go bump in the night
'Cuz to me everyday is Halloween http://kotspinaksiazce.blogspot.com/
Tym bardziej, że dla wielu osób poświęcenie czasu i pieniędzy na dojazd byłoby nie lekką niedogodnością, a poważnym utrudnieniem.
No i ? Sory ale czemu całe społeczeństwo ma płacić za bibliotekę z której korzysta tylko garstka. A potem się dziwicie, że samorządy dają mało kasy na biblioteki. Niska frekwencja, przerost zatrudnienia to są własnie małe biblioteki. Prawda jest taka, że biblioteki winny być tak gdzie są potzrebne czyli gdzie ktoś z nich korzysta i tam ładować kasę inaczej ona jest wykorzystywana nie na zakup książek a na wydatki administracyjne.
Tym bardziej, że dla wielu osób poświęcenie czasu i pieniędzy na dojazd byłoby nie lekką niedogodnością, a poważnym utrudnieniem.
No i ? Sory ale czemu całe społeczeństwo ma płacić za bibliotekę z której korzysta tylko garstka. A potem się dziwicie, że samorządy dają mało kasy na biblioteki. Niska frekwencja, przerost zatrudnienia to są własnie małe biblioteki. Prawda jest taka, że biblioteki winny być tak gdzie są potzrebne czyli gdzie ktoś z nich korzysta i tam ładować kasę inaczej ona jest wykorzystywana nie na zakup książek a na wydatki administracyjne.
Wszystko przeliczmy na kasę.
Ja proponuję nie sądzić spraw, których sądzenie nie zwraca się. Na przykład - zakazać uniewinnień, bo wtedy koszty postępowania zawsze ponosi Skarb Państwa
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Tym bardziej, że dla wielu osób poświęcenie czasu i pieniędzy na dojazd byłoby nie lekką niedogodnością, a poważnym utrudnieniem.
No i ? Sory ale czemu całe społeczeństwo ma płacić za bibliotekę z której korzysta tylko garstka. A potem się dziwicie, że samorządy dają mało kasy na biblioteki. Niska frekwencja, przerost zatrudnienia to są własnie małe biblioteki. Prawda jest taka, że biblioteki winny być tak gdzie są potzrebne czyli gdzie ktoś z nich korzysta i tam ładować kasę inaczej ona jest wykorzystywana nie na zakup książek a na wydatki administracyjne.
A tym, którzy nie będą mogli dojechać (np. ze względów finansowych czy zdrowotnych) do jedynej (czy jednej z dwóch-trzech) w województwie biblioteki powiemy "sorry, macie pecha, że w waszej miejscowości jest tak mało czytelników, w końcu bez kontaktu z kulturą można żyć"?
_________________ Well I live with snakes and lizards
and other things that go bump in the night
'Cuz to me everyday is Halloween http://kotspinaksiazce.blogspot.com/
Kasa jest ważna. Kasą trzeba dysponować racjonalnie bo inaczej jej nie ma i nikt nie jest zadowolony. Brak wydania racjonalnego a wydawanie emocjonalne lub populityczne prowadzi do tego, że efekt jest mizerny. Trzeba się skupić na tym co można osiągnąc a nie na tym co się chce nie patrząc na racjonalność.
Procella napisał/a:
A tym, którzy nie będą mogli dojechać (np. ze względów finansowych czy zdrowotnych) do jedynej (czy jednej z dwóch-trzech) w województwie biblioteki powiemy "sorry, macie pecha, że w waszej miejscowości jest tak mało czytelników, w końcu bez kontaktu z kulturą można żyć"?
Tu nie chodzi o ty by w Województwie były 3 biblioteki ale by nie było ich kilka setek. I nie można przejmować się każdym przypadkiem bo zawsze będzie ktoś komu coś nie pasuje. No to dalej zakladajmy biblotekę w każdej wsi a potem się dziwmy, że nie ma kasy na ksiązki bo idzie na utzymanie biblioteki do której przychodzi 2-3 odoby na dzień. Tak do której przychodzi 1000 osob nie ma kasy no bo pani Ani z Pipidówki trzeba zapewnić dostęp do kultury. I tak jak gdzieś nie ma zapotrzebowania na Bibliotekę to po co ją tam robić? Po co wydawać kasę całego spoełczeństwa na potrzebę jednostki. Biblioteki są potrzebne ale robione z głową i racjonalie a nie na zasadzie musi być i już i ni ważne czy jest ona komuś potrzebna. Trzeba skupić się na tych bibliotekach które są odwiedzane. Potrzeby gminy/powiatu są znaczne i kasa winna być wydawana tak by działała efektywnie. Czemu gmina ma wydawać 30-40 tyś miesięcznie na małą bibliotekę z której korzysta 50 osób w miesiącu ?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum