Okrucieństwo mi nie przeszkadza, nawet lubię w prozie, tyle że mi nie pasuje zestawie z naiwnością bohatera, którego wątki są dość lekko przedstawione. Młody, kochliwy boroczek biega po chwili z korbaczem wespół z bandą gwałcicieli i morderców. Pewnie że tak było, ale to nie odtwarzanie rzeczywistości tylko powieść, czyli fabuła, której rozwój mogę uznać za nieodpowiedni dla przyjętej konwencji.
Dlaczego nie? Dla mnie trylogia jest pomieszaniem Bildungsroman w konwencji literatury sowizdrzalskiej. Tego typu rozwiązania fabularne są tu moim zdaniem całkiem na miejscu. Reynevan to idiota - błazen, który dojrzewa poprzez niecodzienne, karykaturalne wręcz przygody
Dlaczego nie? Dla mnie trylogia jest pomieszaniem Bildungsroman w konwencji literatury sowizdrzalskiej. Tego typu rozwiązania fabularne są tu moim zdaniem całkiem na miejscu. Reynevan to idiota - błazen, który dojrzewa poprzez niecodzienne, karykaturalne wręcz przygody
A pewnie. Ale mnie zmęczyło fabularnie. Ja to widzę jako metodę w jednej powieści. Ale trzy mnie po prostu zmęczyły. Ot moja opinia i tyle. Rozumiem że wielu się podoba.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Produkcja „Narrenturm” pierwszego tomu Trylogi husyckiej została zrealizowana w formie megaprodukcji przez serwis audioteka.pl oraz Polskie Radio S.A. we współpracy z wydawnictwem superNOWA. W ciągu 60 dni ponad 100 aktorów wzięło udział w nagraniach audiobooka o łącznym czasie ok. 1500 minut. Całość reżyseruje Janusz Kukuła, który ma w swoim dorobku wiele uznanych i nagradzanych produkcji Teatru Polskiego Radia, jak np. „Trylogię” Sienkiewicza czy „Quo Vadis”. Autorem muzyki jest Adam Skorupa – kompozytor ścieżki dźwiękowej do uhonorowanej wieloma międzynarodowymi nagrodami gry komputerowej „Wiedźmin”, uznany przez amerykański portal IGN najlepszym twórcą oryginalnej muzyki do gier komputerowych w 2007 roku.
Premiera 2 października.
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
Po przerwie wróciłem do "Narrenturm" Andrzeja Sapkowskiego - strasznie mi podpasowała. Sapkowski ma wspaniałą zdolność snucia opowieści a jego rubaszny, dosadny język bynajmniej nie przeszkadza, przeciwnie. Przyjemność z czytania porównałbym to tej która towarzyszy lekturze Howarda. Co prawda z waszych wypowiedzi wynika że nie ma sensu brać się za kolejne tomy trylogii ale nabrałem ochoty na inne książki Sapka.
Z trylogią husycką jest tak, że każdy następny tom lepszy.
To my chyba dwie różne trylogie czytaliśmy...
Mag_Droon napisał/a:
Nie czytaj malkontentów, jeżeli pierwszy zachwycił to i reszta dostarczy podobnych wrażeń, szczególnie zakończenie.
Zakończenie w III tomie to kiepska sprawa. Delikatnie mówiąc.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Trylogia to jedna z moich ulubionych książek, ba, śmiem uważać ją za najlepsze dokonanie pana S., lepsze nawet od przypadków wiedźmina Geralta (mam wrażenie, że teraz powinnam dopisać "i co mi kto zrobi" ).
_________________ "Wewnątrz każdego starego człowieka tkwi młody człowiek i dziwi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
Samo zakończenie może idealne nie jest, ale im bardziej Sapkowski odchodził od wątku "złapali go i uciekł", tym lepiej dla całości było.
Cały problem z Trylogią husycką w tym właśnie tkwi, że tak jak na innych płaszczyznach to rzecz wspaniała, tak fabularnie to słabo się prezentuje. Powtarzany w kółko schemat "złapali, albo prawie złapali go i uciekł", a do tego ciągłe rozwiązana w stylu "kolega ze studiów ex machina" są co najmniej irytujące. Wkurzająca jest też konsekwentna głupota głównego bohatera. Nie wiem jak wy, ale ja miałem wielką nadzieję, że w połowie opowieści go coś zje, skróci o głowę, albo przynajmniej oślepi i pozbawi prawicy i przyrodzenia. Wtedy historia opowiadana musiałaby zrobić się ciekawsza i mniej przewidywalna.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
http://baza.fantasta.pl/cykl.php?id=503
Narrenturm 4,9
Boży bojownicy 4,8
Lux Perpetua 4,2
Nie ja jeden, jak widać.
U mnie, po części, wynikało to z coraz bardziej nachalnych odwołań do Krzyżaków/Trylogii Sienkiewicza i przedstawiania podobnych zdarzeń z przeciwnym rezultatem.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Trylogia to jedna z moich ulubionych książek, ba, śmiem uważać ją za najlepsze dokonanie pana S., lepsze nawet od przypadków wiedźmina Geralta (mam wrażenie, że teraz powinnam dopisać "i co mi kto zrobi" ).
Pochwali i poprze. Ja po latach, kiedy to wcześniej nawet i Sapkowskiego za Lux Perpeture krytykowałem uważam, że cała trylogia to szczytowe jego dokonanie i na wysokim poziomie. Na pewno jest lepsza od całego wiedźmina, który w dwóch ostatnich tomach to flaki z olejem niemiłosierne. Husycka jest dojrzalsza względem sagi, bardziej soczysta i barwniejsza.
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
Wkurzająca jest też konsekwentna głupota głównego bohatera.
Tomaszu, to już było tu przerabiane.
Dalej twierdzę, że taki urok Bildungsroman i powieści sowizdrzalskiej.
Co dla Ciebie było wadą, dla mnie było konsekwencją trzymania się konwencji wyżej wymienionych gatunków.
Sabetha napisał/a:
Spellu, lubię Cię
Wiem.
Tixon napisał/a:
Nie ja jeden, jak widać.
Ojej, ojej, ojej.
Tixon napisał/a:
mnie, po części, wynikało to z coraz bardziej nachalnych odwołań do Krzyżaków/Trylogii Sienkiewicza i przedstawiania podobnych zdarzeń z przeciwnym rezultatem.
Zaufaj mi, odwołań było znacznie więcej.
Jedne bardziej nachalne, drugie mniej.
Fidel-F2 napisał/a:
gdybym potrafił wyrażać się zgrabnie i powabnie, to ujął bym to w ten sam sposób
Tu nie trzeba elokwencji.
Trylogia po prostu jest lepsza.
Urok urokiem, ale nie każdemu może zdawać się urokliwy, nie? W każdym razie fabularnie lepszy jest "Wiedźmin", ale trylogia ma przewagę w innych elementach.
Dalej twierdzę, że taki urok Bildungsroman i powieści sowizdrzalskiej.
Albo po prostu założenie poczynione na początku zostało utrzymane tyle ile miało być utrzymane i motyw idealistycznego debila trzymał się kupy przez cały okres trwania historii. Reynevan to cymbał, bardzo urokliwy i sympatyczny ale cymbał, chociaż większość pewnie z tym cymbałem sympatyzowała przez cała lekturę i przemykało im przez myśl: Nie rób tego, co za pacan, idiota!, a z drugiej strony Może zmądrzeje, weź się ogarnij, ocknij się bałwanie przecież to podła suka, zacznij myśleć głowa a nie ku.. sercem. No a oprócz tego gościa tez jest paru innych bohaterów i wątków go niedotyczących.
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
Albo po prostu założenie poczynione na początku zostało utrzymane tyle ile miało być utrzymane i motyw idealistycznego debila trzymał się kupy przez cały okres trwania historii.
Tomaszu, to już było tu przerabiane.
Dalej twierdzę, że taki urok Bildungsroman i powieści sowizdrzalskiej.
A głupota owego pana musi być tak topornie powtarzalna? Jak byłaby urozmaicona i robiłby rózne głupoty zamiast nieustannie tych samych to byłaby to baśń, podanie, mit albo inne cholerstwo a już nie powieść sowizdrzalska? Bildungsroman powinien pokazywać kształtowanie się osobowości głównego bohatera a nie bezsilność prób tego kształtowania.
MrSpellu napisał/a:
Co dla Ciebie było wadą, dla mnie było konsekwencją trzymania się konwencji wyżej wymienionych gatunków.
Mylisz konsekwentne trzymanie się konwencji z konsekwentnym trzymaniem się dwóch rozwiązań fabularnych.
MrSpellu napisał/a:
Shadowmage napisał/a:
W każdym razie fabularnie lepszy jest "Wiedźmin"
Nie, nie jest.
Tu się zgadzamy. Fabuła to pięta achillesowa ASa. Ale to w zasadzie nie szkodzi. Kreacja bohaterów, zajebiste dialogi i zapadające w pamięć sceny oraz język całkowicie to wynagradzają. Tyle, że w wiedźminie bohaterowie byli lepsi. W Trylogii byli męczący, przynajmniej główna trójka. W jednej powieści jeszcze zachwycali, w dwóch kolejnych już mnie nużyli. Ciekawsze o wiele były postacie drugoplanowe.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Czepiałbym się Trylogii Husyckiej, gdyby były od niej lepsze polskie powieści w tym samym gatunku. Ale nie ma. Zatem Trylogia Husycka i tak jest zaje-fajna mimo kilku oczywistych wad, które pojawiają się w powyższych postach.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Zaufaj mi, odwołań było znacznie więcej.
Jedne bardziej nachalne, drugie mniej.
No wiem xD Pisałem, że były subtelne odwołania, ale to te nachalne drażniły mnie.
Tomasz napisał/a:
Mylisz konsekwentne trzymanie się konwencji z konsekwentnym trzymaniem się dwóch rozwiązań fabularnych.
Raczej przychylam się do twierdzenia Spella, że to konsekwencja trzymania się konsekwencji. Niestety, ze szkodą dla fabuły.
MadMill napisał/a:
Na pewno jest lepsza od całego wiedźmina, który w dwóch ostatnich tomach to flaki z olejem niemiłosierne. Husycka jest dojrzalsza względem sagi, bardziej soczysta i barwniejsza.
Zgodzę się, że jest bardziej dojrzała, ale bardziej od niej wolę Wiedźmina, zwłaszcza ostatnie dwa tomy (z ostatnim jako ulubionym).
Z tym o ile Wiedźmin to jest taka próba zmierzenia się z anglojęzyczną konwencją fantasy, tak Trylogia to próba dialogu z polską klasyką (plus pewna nić z Imieniem Róży, jak na moje oko).
I chyba dlatego bardziej pasuje mi Wiedźmin - fantasy po prostu mi się podoba.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
A głupota owego pana musi być tak topornie powtarzalna? Jak byłaby urozmaicona i robiłby rózne głupoty zamiast nieustannie tych samych to byłaby to baśń, podanie, mit albo inne cholerstwo a już nie powieść sowizdrzalska?
Przejaskrawiasz.
Tomasz napisał/a:
Bildungsroman powinien pokazywać kształtowanie się osobowości głównego bohatera a nie bezsilność prób tego kształtowania.
Czyli twierdzisz, że Reynevan do samiutkiego końca jest od sztancy taki sam jak na początku powieści?
Jak napisze, że z doświadczeń i zainteresowań autora to będzie pewnie to prawdą, ale Tobie chodzi na pewno o inna odpowiedź. Masz już akademicka manierę zadawania pytań na które jest setki odpowiedzi, ale oczekujesz tej jednej, wg Ciebie właściwej. Będziesz wspaniały profesorem
Nikt do końca nie wie z czego to wynikało, trzyma się mądrych konwencji wymienionych przez Ciebie wyżej, ale czemu? Nikt oprócz Sapkowskiego tego nie wie, chyba że tym się gdzieś pochwalił. Dla nas ważne jest to że wyszło mu to dobrze, a my jesteśmy zadowoleni z lektury. Doczytując znaczenie wymienionych przez Ciebie określeń zgadzam się z nimi, bo wg mnie Husycka się w to dobrze wkomponowuje.
Spell napisał/a:
Czyli twierdzisz, że Reynevan do samiutkiego końca jest od sztancy taki sam jak na początku powieści?
Chociaż jest oporny to nie jest "betonowy", już pod koniec pierwszego tomu zmienia się jego podejście - jak dobrze pamiętam - ale nie jest to takie "pstryk", bo zaraz też robi jakąś głupotę wynikająca z jego młodzieńczości czy nieroztropności, impulsywności.
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
A głupota owego pana musi być tak topornie powtarzalna?
Historia ludzkości ukazuje, że idea uczenia się na własnych błędach jest przereklamowana . Dlaczego w wymiarze jednostkowym miałoby być inaczej? Jestem pewna, że spory procent populacji spędza życie na powtarzaniu własnych błędów w różnych wariantach
Tomasz napisał/a:
Bildungsroman powinien pokazywać kształtowanie się osobowości głównego bohatera a nie bezsilność prób tego kształtowania.
Co dowodzi, że tę samą książkę obije odebraliśmy zupełnie inaczej. Według mnie Reynevan z początku historii i ten z jej końca to niemalże dwie różne osoby.
Spell napisał/a:
Wiem.
Patrz, a myślałam, że Cię zaskoczę
_________________ "Wewnątrz każdego starego człowieka tkwi młody człowiek i dziwi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
Jak napisze, że z doświadczeń i zainteresowań autora to będzie pewnie to prawdą, ale Tobie chodzi na pewno o inna odpowiedź. Masz już akademicka manierę zadawania pytań na które jest setki odpowiedzi, ale oczekujesz tej jednej, wg Ciebie właściwej. Będziesz wspaniały profesorem
Cóż, prawda, zboczenie zawodowe i te sprawy. Rozumiesz.
MadMill napisał/a:
Nikt do końca nie wie z czego to wynikało, trzyma się mądrych konwencji wymienionych przez Ciebie wyżej, ale czemu?
No to wynikało z tego, że się świadomie trzymał tych konwencji i tylko o to mi chodziło.
Niemniej chyba coś o tym wspominał w wywiadzie z Beresiem, ale lewicy sobie nie dam obciąć. Czemu się trzymał? Nie mi zgadywać. Założyć za to mogę, że trzymał się świadomie.
Co jak co, ale Sapkowski trochę się na literaturze zna.
Przeczytałem pierwszy tom i jestem (można by powiedzieć) zauroczony. Może to dlatego, że akcja toczy się na Dolnym Śląsku - krainie gdzie śię urodziłem i znam tam każde miejsce o którym mowa w powieści.
A pomijając wartości lokalno-patriotyczne, jak zwykle u Sapkowskiego: akcja, fabuła, dialogi - super. Całość może nawet lepsza od "Wiedźmina" bo umiejscowiona w świecie, który naprawdę istniał.
Przesłuchałam dwadzieścia cztery rozdziały "Narrenturmu" i doszłam do wniosku, że audiobooki to ciekawa rzecz. Nadal, oczywiście, preferuję słowo pisane, które jest napisane, ale skupiona na słuchaniu ujrzałam (że tak powiem) tym wyraźniej wszystkie szwy fabularne, jakimi autor sfastrygował był swoje dzieło. Znaczy to, co tak przeszkadzało niektórym - powtarzalność schematu tarapaty-ratunek-tarapaty-ratunek (mnie to nijak nie przeszkadzało wcześniej, więc i teraz nie wadzi wcale), ale również detale. Mus oddać Sapkowskiemu sprawiedliwość odnośnie konstruowania opisów - niekiedy bardzo szczegółowych, a jednocześnie szalenie barwnych, klimatycznych i - w przeciwieństwie choćby do słynnych i szeroko znanych opisów doliny Niemna - zajmujących. Broń, stroje, obyczaje. przedmioty codziennego użytku, konie - rzecz to piękna, słuchać informacji w tak wdzięczną odzianych formę. Podtrzymuję tedy w całej rozciągłości opinię na temat wyższości trylogii nad sagą o sami-wiecie-kim
_________________ "Wewnątrz każdego starego człowieka tkwi młody człowiek i dziwi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum