FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Frank Herbert
Autor Wiadomość
MadMill 
Bucek


Posty: 5403
Skąd: hcubyw ikleiw
Wysłany: 2008-05-22, 18:04   Frank Herbert

Frank Herbert (ur. 8 października 1920 w Tacoma, zm. 11 lutego 1986) - jeden z ważniejszych przedstawicieli amerykańskiej literatury science-fiction.

Twórczość Herberta określana jest jako hard science fiction i łączy zagadnienia z zakresu ekologii, filozofii, teologii, psychologii i ekonomii. Herbert koncentruje się na naturze człowieka, na jego możliwościach i niebezpieczeństwach, które mu grożą ze strony wymykającej się spod kontroli techniki, systemów totalitarnych i narkotyków zmieniających stan świadomości. Inspirowały go religie: buddyzm, którego był wyznawcą, a także islam. Pisarstwo Herberta bardziej skupia się na przyszłości samego człowieka niż tworzonych przez niego technologii.

Kroniki Diuny
1. Diuna (Dune, 1965)
2. Mesjasz Diuny (Dune Messiah, 1969)
3. Dzieci Diuny (Children of Dune, 1976)
4. Bóg-Imperator Diuny (w innym wydaniu Bóg Cesarz Diuny; God Emperor of Dune, 1981)
5. Heretycy Diuny (Heretics of Dune, 1983)
6. Diuna Kapitularz (w innym wydaniu Kapituła Diuną, Chapterhouse: Dune, 1985)

Pozostałe
Zielony mózg (The Green Brain, 1965)
Oczy Heisenberga (The Eyes of Heisenberg, 1966)
Władcy niebios (The Heaven Makers, 1968)
The Santaroga Barrier, 1968
Ubiczowana gwiazda (Whipping Star, 1970)
Twórcy bogów (The Godmakers, 1972)
The Dosadi Experiment, 1978

Źródło: Wikipedia

---

Aż mnie zdziwiło, że nie ma takiego tematu na forum, ale co się odwlecze... ;) Właśnie skończyłem Diunę, podchodziłem ostrożnie, bo jednak klasyką wielka jest, chwaloną i ubóstwianą przez wielu, ale jednak napisała została 50 lat temu, a to szmat czasu. Książka mi się bardzo podobała, aż się sam dziwię. Wszystko począwszy od opisów, poprzez historię, pomysły a kończący na samych bohaterach, ludziach i ich przemianach. Z początku jednak wciągnąć się nie mogłem, ale po przebyciu pierwszych 30-50 stron wiedziałem, że będzie to świetna lektura. I była. Piękna książka. :)
_________________

"Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
 
 
wred 


Posty: 3609
Wysłany: 2008-05-22, 18:54   

Nie było takiego tematu ???

:D - ja Diunę bardzo lubię, książkę pochłonąłem, czytałem kilka razy, aczkolwiek nigdy nie czytałem wszystkich tomów cyklu, przy którymś tam dalszym już odpuszczałem znudzony. I tak za każdym razem :) . Ale pierwszych kilka (a szczególnie pierwszy) jest bardzo fajny.

Film na motywach był już taki sobie, jeszcze podobała mi się gra komputerowa a szczególnie jej pierwsza część - z bardzo klimatyczną muzyką (stara gra, jeszcze na Amidze w nią pogrywałem nocami).

Widać mocne zafascynowanie Herberta wschodem zarówno bliskim jak i dalszym, nawet mi się to podobało, można z innej perspektywy popatrzeć na muzułmanizm, można poczytać o dalekowschodnich technikach kontroli świadomości, Kowalski może sporo się obyć dzięki tej książce.

Co mnie drażniło - jakiś fatalizm (w dalszych tomach), nieuchronność zagmatwanej sytuacji w którą się zagłębiamy coraz bardziej i bardziej, wiedząc z góry, że nic nie wyjdzie. Bene Gesserit z ich matactwami, pychą i zachłannością jako żywo podobne do KRK drażniły mnie jeszcze bardziej. Drażniły mnie czasami dłużyzny.

//piwo Mad za temat.
 
 
MadMill 
Bucek


Posty: 5403
Skąd: hcubyw ikleiw
Wysłany: 2008-05-22, 19:14   

Film, po pierwsze ekranizacja Lyncha, bodajże z 1986 roku była świetna imo. W 2003 roku chyba nakręcono odcinkowy miniserial 3-4 docinki, to była żenada moim zdaniem. Teraz podobno znowu mają ekranizować Diunę. Ciekawe.

Co do religii, to oczywiście Bene Gesserit reprezentują chrześcijan, czy też bardziej dokładnie katolików. Fremeni za to reprezentują islam. Chociaż buddyzm, który wydawałoby się powinien być pierwszoplanowy ze względu na religię autora, a jest on ukazany tylko miejscami i raczej przemycone do powieści są jakieś niuansiki.
_________________

"Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
 
 
Metzli 
Diablica


Posty: 3556
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2008-05-22, 19:43   

Też byłam pewna, że taki temat już istnieje. Za dużo tych różnych for i człowiekowi się wszystko kiełbasi :P

Jeśli chodzi o Diunę to kiedyś byłam bardzo negatywnie do niej nastawiona, ale teraz z perspektywy czasu dochodzę do wniosku, że to naprawdę dobra książka ;) Pewnie ma na to wpływ moje niedawne odkrycie sf, kiedy to się okazało, że ten gatunek to jednak mi się podoba ;P Może nawet kiedy sięgnę po kolejne tomy, kto wie? ;)
_________________
Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
 
 
wred 


Posty: 3609
Wysłany: 2008-05-22, 19:58   

MadMill napisał/a:
Chociaż buddyzm, który wydawałoby się powinien być pierwszoplanowy ze względu na religię autora, a jest on ukazany tylko miejscami i raczej przemycone do powieści są jakieś niuansiki.
Może dlatego, że nie jest taki kontrowersyjny :P

MadMill napisał/a:
Fremeni za to reprezentują islam.
Ja odczytywałem fremenów i ich całą otoczkę w bardzo pozytywny sposób. Być może dzisiaj głównie dzięki mediom i ich nagonce islam odbieram poprzez pryzmat terroryzmu ale w Diunie mi się podobał. Inny, dziwny, ale do zaakceptowania.
 
 
Toudisław 
Ropuszek

Posty: 6077
Skąd: Z chińskiej bajki
Wysłany: 2008-09-02, 07:06   

Przeczytałem "Diunę" już kilka ładnych lat temu, na początku mojego zainteresowania SF. Książka mi się zdecydowanie podobała. Trochę kontekstów, trochę polityki i strategii. Ale nie mogę zrozumieć tych zachwytów. Chyba jednak nie dotarło do mnie to coś, co dla innych jest tak łatwo dostrzegalne. Motyw mesjasza i wybrańca jakoś mnie odstraszał. Jasne, że potem wiele się wyjaśnia, ale i tak było to dla mnie zbyt sztampowe.
MadMill napisał/a:
2. Mesjasz Diuny (Dune Messiah, 1969)
Na tej kontynuacji się zawiodłem, a przez tom 3 już nie przebrnąłem nawet.

Może za jakiś czas odświeżę sobie "Diunę" ale raczej nie w tym roku. ;)
 
 
Liv 
Sine Qua Non


Posty: 1045
Wysłany: 2008-09-02, 08:21   

Sztampowe ...
Tego słowa jeszcze nigdy nie słyszałam, w rozmowie o Herbercie ... Ale zawsze musi być ten pierwszy raz.
_________________
"Life is a bitch and then you die."
Laura Roslin "Battlestar Galactica"

chomikuj.pl/pchlaszachraika
 
 
Toudisław 
Ropuszek

Posty: 6077
Skąd: Z chińskiej bajki
Wysłany: 2008-09-02, 08:25   

Liv napisał/a:
Tego słowa jeszcze nigdy nie słyszałam, w rozmowie o Herbercie ... Ale zawsze musi być ten pierwszy raz.

Mówię o jednym motywie ;) Proroka, mesjasza, wybrańca ...
Diuna to naprawdę dobra książka ale powinna się obyć bez kontynuacji ;) Ledwo już teraz pamiętam o co biegało w 2 następnych tomach. Tylko Diunę pamięta,m dość dobrze. To chyba o czymś świadczy
 
 
You Know My Name 
Vortex Surfer


Posty: 7413
Skąd: wyższe sensy lodu
Wysłany: 2008-09-02, 09:33   

Do mnie "Bog Imperator ..." powiedzial no pasaran jakies 100-80 stron przed koncem, no i nie dalem mu rady. To drugi taki przypadek, o ktorym pamietam (pierwszym bylo "Ogniem i Mieczem"....).
Sama Diuna byla odkrywcza - ekologia, kwestie klimatyczne, religia potraktowana inaczej niz zwykle czyli cos czego nie widzieli inni tworcy.
O ile jeszcze "Mesjasz..." jako cos co nie brzmialo "i odtad zyli dlugo i szczesliwie" po zakonczeniu Diuny mial swoj urok, ale potem, "im dalej w las to bylo mniej widac - wszystko drzewa zaslonily".
Czy autor naprawde musial o tym pisac (kontrakt, wydawca tyran i takie tam)??
Troszke nie wierze, ze pomyslow juz nie starczylo na nic nowego...
_________________
Ziuta na Polconie napisał/a:
Pałac Kultury i Nauki...
Mały, ale gustowny
 
 
Liv 
Sine Qua Non


Posty: 1045
Wysłany: 2008-09-02, 10:25   

Mówisz sztampowe, ale zauważ, że w czasie kiedy Herbert pisał Diunę, owy motyw takim nie był. Dopiero w ostatnich latach namnożyło się wybrańców i tych jedynych co to jak HP ratują świat.
I tak mesjasz Herberta będzie od nich inny, w pełni oryginalny, przedstawiony w odmienny sposób.
_________________
"Life is a bitch and then you die."
Laura Roslin "Battlestar Galactica"

chomikuj.pl/pchlaszachraika
 
 
ASX76 
zrzęda


Posty: 15588
Skąd: z grzędy
Wysłany: 2008-09-02, 11:24   

Toudisław napisał/a:
(...) Ledwo już teraz pamiętam o co biegało w 2 następnych tomach. Tylko Diunę pamięta,m dość dobrze. To chyba o czymś świadczy


O zaawansowanej sklerozie? ;)

Kolejne części są słabsze od pierwszej, lecz określenie "sztampa" jest tu zdecydowanie nie na miejscu.
 
 
Toudisław 
Ropuszek

Posty: 6077
Skąd: Z chińskiej bajki
Wysłany: 2008-09-03, 22:06   

Cytat:
Mówisz sztampowe, ale zauważ, że w czasie kiedy Herbert pisał Diunę, owy motyw takim nie był.

Moty "Mesjasza" ( bo tylko tego się czepiam i uważam za sztampowe ) był już zurzyty po jednej z pierwszych książek gatunku fantasy ( Stary testament a potem Nowy ) Do tego mnóstwo podobnych legend i podań a nawet w WP masz ten motyw )
ASX76 napisał/a:
O zaawansowanej sklerozie? ;)

O tym że jak coś nie zwraca uwagi to się o tym zapomina. ;)
ASX76 napisał/a:
Kolejne części są słabsze od pierwszej, lecz określenie "sztampa" jest tu zdecydowanie nie na miejscu.

Czytaj uważnie ;) Chodziło mi tylko i wyłącznie o jeden motyw a nie o całą powieść
 
 
Liv 
Sine Qua Non


Posty: 1045
Wysłany: 2008-09-04, 07:52   

Diunę czytałam bardzo dawno, więc jeżeli się mylę proszę mnie poprawić.

Na Diunie istniała przepowiednia, podobnie jak na innych planetach - o dziecku i matce.
Rozpowszechnił ją zakon Bene Gesserit w dawnych latach, aby zakorzenić ją w fremenach, na wypadek gdyby zakon musiał ją w przyszłości wykorzystać - gdyż Bene Gesserit to wielkie manipulantki.
Po stuleciach na Arrakis przybywają Atrydzi i kiedy domowi grozi zagłada, Lady Jessica (Bene Gesserit) wykorzystuje ową legendę.
Bene Gesserit chciały wyhodować Kwisatza Haderacha - mieć nad nim całkowitą kontrolę, jednak książę Atrydów wymknął się na pustynie, gdzie jako Muad'Dib - oczekiwany wybawca - wypija Wodę Życia.

W tym nie ma niczego sztampowego.
_________________
"Life is a bitch and then you die."
Laura Roslin "Battlestar Galactica"

chomikuj.pl/pchlaszachraika
 
 
You Know My Name 
Vortex Surfer


Posty: 7413
Skąd: wyższe sensy lodu
Wysłany: 2008-09-04, 08:19   

Moze chodzilo o powiazanie mesjanizmu mlodego Atrydy z mesjanizmem w Romantyzmie??
Inna sprawa, ze chcac w ten sposob tlumaczyc literature to "wszystko juz bylo".
Tu, IMO, pojawilo sie tworcze wykorzystanie mitu mesjasza nie majace nic wspolnego ze sztampa.
Pozniej w fantastyce mit mesjasza pojawia sie dosyc czesto, czesto tez zwiazany jest z motywem przejmowania nad mesjaszem kontroli aby kontrolowac zmiany w danym uniwersum (ot tak dla przykladu Ciri, Emhyr i Vilgefortz, albo Garion i Chamdar).
A jako, ze nie mam wiedzy na temat fantastyki sprzed Herberta, na ktorej mialby sie opierac, to uwazam to za pomysl oryginalny.
_________________
Ziuta na Polconie napisał/a:
Pałac Kultury i Nauki...
Mały, ale gustowny
 
 
ASX76 
zrzęda


Posty: 15588
Skąd: z grzędy
Wysłany: 2008-09-04, 08:21   

Toudisław napisał/a:

ASX76 napisał/a:
Kolejne części są słabsze od pierwszej, lecz określenie "sztampa" jest tu zdecydowanie nie na miejscu.

Czytaj uważnie ;) (...)


"Widzisz źdźbło w oku brata swego, a w swoim belki nie dostrzegasz..." ;)
Niekiedy piszesz tak, że sam czort nie pojmie. Skoro według Ciebie jeden motyw (nawiasem pisząc - twórczo wykorzystany, nie jakieś tam zrzynanie na chama...) jest wystarczającym powodem, żeby użyć słów: "...ale powinna obejść się bez kontynuacji", to coś tu jest nie tak...
Posłuchałbyś lepiej Liv, która słusznie prawi.

"Diuna" ukazała się w 1965 roku, a więc znacznie wcześniej niż stosy innych książek fantasy/s-f, których autorzy używali motywu mesjasza, wybrańca... etc. etc.

P.S. Czep się choinki. ;)
 
 
Wraith 


Posty: 7
Wysłany: 2009-06-26, 21:47   

Przeczytałem tylko 'Diunę' i 'Mesjasza'. Krótko mówiąc, wciągnęło mnie. Lektura 'Diuny' sprawiła, że udało mi się wsiąknąć w ten świat i przez te kilka dni, przez które ją pochłaniałem, nic więcej dla mnie nie istniało. Lektura uzmysławia, jak cenna potrafi być woda i jak dziś ludzie potrafią wodę pitną marnotrawić. Wprawdzie książka nie jest żadnym ekologicznym elaboratem, ale miejsce akcji, czyli Arrakis, skłania do podobnych refleksji. Mnie przynajmniej skłoniło. Prócz tego spodobało mi się to, że mimo iż jest to s-f, to bohaterowie często walczą wręcz i chyba dzięki temu ma się trochę wrażenie, jakby się czytało fantasy.


Polubiłem takich bohaterów jak Duncan Idaho, tego barda (którego imienia nie chcę przekręcić), matkę Paula i księcia Leto. Zawsze tam mam, że więcej sympatii budzi we mnie nie sam protagonista, ale jego kompani. Poluję na kolejne części.
 
 
MadJack 


Posty: 254
Skąd: Kalna
Wysłany: 2009-10-04, 15:45   

Czytałem Diunę i Mesjasza Diuny. I jak?
A dobrze. Nawet bardzo. Herbert bardzo dobrze przedstawia całe imperium ludzi. Dobry jest pomysł Gildii nawigatorów, bez których niebezpiecznie jest podróżować. Chociaż sama Diuna wydaje mi się lekko naciągana- jedyna znana planeta na której jest melanż i imperator pozwala, żeby była pod kontrolą rodów? Dla mnie jedynym logicznym wytłumaczeniem byłoby to, że dla Gildii tak jest najwygodniej. Ale mniejsza o to. Teraz kolejny punkt- Fremeni. Ich kultura dbania o wodę była okrutna. Przerabianie martwych... Brrr. Ale tutaj znowu mi nie pasuje zwyczaj odsyłania niewidomych na pustynię. Jedno się z drugim kłóci- bo jak przecież czerw zeżre kogoś to już z niego wody nie odzyskają, prawda? Ale dosyć narzekania.
Mimo, że autor czasami przynudza, to ogólnie książka jest dobra. No i bardzo mi się podobała konstrukcja bohaterów. Oprócz Paula- on jest taki nijaki :P
I ja chyba jestem inny, bo mi się Mesjasz zdecydowanie bardziej podobał od Diuny. No może przykrótkawy, ale jakby był dłuższy to to zapewne tylko by mu zaszkodziło.
 
 
Kennedy 
Sepulka


Posty: 601
Skąd: Chasm City
Wysłany: 2009-10-04, 19:15   

Co do rodów, to wszechświat Herberta działa na bazie systemu feudalnego. Arrakis należała do Imperatora, który nadawał ją w lenno wybranemu wasalowi, ale szczegółów teraz nie przytoczę, bo dawno czytałem pierwszy tom po raz ostatni.

Do tematu, to ja cykl o Diunie bardzo lubię i bardzo sobie cenię, szczególnie pierwsze cztery tomy, które są w zasadzie bezbłędne, zwłaszcza pierwsza Diuna. I Bóg Imperator. Warto jednak pamiętać, że to powieści specyficzne i nie każdemu moga podejść. Większośc akcji poznajemy z dialogów (opisów jako takich jest raczej niewiele), co nadaje cyklowi bardzo teatralny i nieco statyczny charakter. Mi to nie przeszkadza, niektórych jednak może nudzić. Na szczęście bohaterowie są wyraziści a ich rozmowy interesujące (takie pojedynki trochę, pełne podtekstó i ukrytych znaczeń), plus bizantyjskie intrygi, i to starczy, żeby zainteresować czytelnika. Osobliwe to dzieło, ale wielkie.

Heretycy i Kapitularz za to mi niezbyt podeszły, chociaż to też dobra literatura sf. Tutaj rzeczywiście jest trochę nudnawo.
_________________
Znalazłem swoją religię, nic ponad książkę nie wydawało mi się ważniejsze. Bibliotekę poczytywałem za świątynię.
J-P.S.
 
 
Dziadek uje

Posty: 1
Wysłany: 2009-10-08, 09:10   

Sam diuna to mało no chyba ze ktoś zadowoli się zakończeniem " I żyli długo i szczęśliwie"


Mesjasz i Dzieci to co lubię czyli wszystko się wali i +/- powrót do I tomu.

Bóg Imperator trochę przekombinowany, Herbert za bardzo chciał pokazać cenę "Złotej Drogi"


Co tyczy się ekranizacji kilka lat temu ekipa od Diuny z 2003 roku nakręciła 2-3 częściowy serial "Dzieci Diuny" na podstawie Mesjasza i właśnie Dzieci Diuny. Po ich pierwszym dziele nastawiony byłem sceptycznie jednak zostałem mile zaskoczony. Wyszła im naprawdę dobra adaptacja prawdę mówiąc jedna z lepszych jaka ostatnio oglądałem .
 
 
sithlady 

Posty: 11
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2009-10-28, 21:13   

Diunę czytałam wieki temu. A niedawno zabrałam się za prequele autorstwa syna i Kevina J. Andersona
 
 
dżodła 


Posty: 2
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2009-10-28, 23:57   

Od mojego ostatniego czytania Diuny również minęło trochę czasu, wcale jednak nie żałuję, jestem wielką fanką całych Kronik. O prequelach słyszałam i szczerze mówiąc trochę boję się je ruszyć, jak wrażenia?
 
 
sithlady 

Posty: 11
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2009-11-14, 15:39   

Jestem w połowie Machine Crusade. Nawet da się czytać
 
 
Pijący_mleko 
przyczajony wilk


Posty: 63
Skąd: Z kurpiowskich lasów
Wysłany: 2009-11-25, 14:36   

Pierwsze polskie wydanie Diuny było powieścią od której zaczęła się na poważnie moja przygoda z fantastyką. Mimo niektórych waszych opinii brak mi było kontynuacji. Co do prequeli to może się do nich kiedyś przybiorę.
Poza kronikami przeczytałem jeszcze Epizod z Jezusem oraz Efekt Łazarza .
_________________
Ktoś, kto całe życie spędził pod gołym niebem, umie docenić solidną, grubą księgę. Jeśli człowiek ostrożnie wyrywa kartki, taka księga wystarczy na cały rok rozpalania ognisk.

Terry Pratchett
 
 
Sharin 
Pigeon Slayer


Posty: 1200
Wysłany: 2009-11-25, 22:07   

Pijący_mleko napisał/a:
Poza kronikami przeczytałem jeszcze Epizod z Jezusem oraz Efekt Łazarza.


I jak wrażenia? Przymierzałem się kiedyś to tych pozycji i tak się zastanawiam czy warto. Diunę czytałem i nadal czytam ;)
_________________
Próżnia doskonała

Próżnia Doskonała na Facebooku
 
 
Pijący_mleko 
przyczajony wilk


Posty: 63
Skąd: Z kurpiowskich lasów
Wysłany: 2009-11-26, 08:40   

Sharin od razu domyśliłem się skąd masz ten avatar 8)
Pozycje o które pytasz wg mnie były dość dobre i czytałem je już dwukrotnie. Nie są tak dobre jak Diuna ale poruszały pewne problemy z którymi chętnie się zapoznałem. Książkach tych autor zastosował oryginalne pomysły (przynajmniej były oryginalne w czasach kiedy je pisał).
Czy mogę Ci je polecić z czystym sumieniem - nie wiem ponieważ jestem krótko na forum i nie znam do końca Twoich gustów.
_________________
Ktoś, kto całe życie spędził pod gołym niebem, umie docenić solidną, grubą księgę. Jeśli człowiek ostrożnie wyrywa kartki, taka księga wystarczy na cały rok rozpalania ognisk.

Terry Pratchett
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2009-12-01, 18:24   

Jestem świeżo po lekturze Diuny. I żadnych zachwytów, co więcej odrobina rozczarowania. Przede wszystkim nie kupuję tego świata - wizja autora z monopolistyczną na podróże kosmiczne Gildią, sami Freemeni i ich zwyczaje, czy też Bene Gesserit jest dla mnie nieprzekonująca.
Dalej, niezmiernie wkurzające były przemyślenia postaci, na które można było się co krok, natknąć. Jedna wypowiedź i każdy kto ją słyszy musi ją przeanalizować, pomyśleć nad nią, a narrator nam usłużnie podaje.
Fabularnie jest różnie - kilka motywów jest ciekawych np. ekologia planety, ale już motyw wybrańca to przegięcie - raz można to znieść, ale tu co chwila okazuje się, że główny bohater jest niezwykły w każdej dziedzinie, ot chodząca doskonałość - szlachetny, dobry, z umysłem geniusza, doskonale wyszkolony, władający tajemnymi mocami, przystojny, czuły kochanek, przywódca religijny, prorok, polityk. Aż rzygać się chce.
Fabularnie bez większych zaskoczeń, ale i bez rozczarowań.
Wkurzająca jest maniera autora do potrójnych flint, jedna wewnątrz drugiej, o czym wspomina przy niemal każdej intrydze. Przy czym żadna z nich nie jest jakaś przesadnie bystra.
Diuna - 7/10
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4476
Skąd: fnord
Wysłany: 2009-12-01, 19:35   

Tixon napisał/a:
Przede wszystkim nie kupuję tego świata - wizja autora z monopolistyczną na podróże kosmiczne Gildią, sami Freemeni i ich zwyczaje, czy też Bene Gesserit jest dla mnie nieprzekonująca.

Co jest nie rzekonywującego w Gildii, Wolanach czy BG?



Tixon napisał/a:
Dalej, niezmiernie wkurzające były przemyślenia postaci, na które można było się co krok, natknąć. Jedna wypowiedź i każdy kto ją słyszy musi ją przeanalizować, pomyśleć nad nią, a narrator nam usłużnie podaje.

Sięgnij po nowe Diuny Herberta juniora i Andersona. Tam nie ma wkurzających przemyśleń.

Tixon napisał/a:
ale już motyw wybrańca to przegięcie - raz można to znieść, ale tu co chwila okazuje się, że główny bohater jest niezwykły w każdej dziedzinie, ot chodząca doskonałość - szlachetny, dobry, z umysłem geniusza, doskonale wyszkolony, władający tajemnymi mocami, przystojny, czuły kochanek, przywódca religijny, prorok, polityk. Aż rzygać się chce.

No nie po przez setki lat siostrzyczki siedziały i układały drzewa genealogiczne najbardziej wpływowych rodów, żeby wyszedł im jąkający się półmózg z małą fujarką. I tak im w sumie nie wyszło, bo chciały dziewczynkę.
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2009-12-01, 20:00   

Ł napisał/a:
Co jest nie rzekonywującego w Gildii, Wolanach czy BG?

Raz, samo istnienie monopolisty. Nie wierzę, że za wszelkie podróże w kosmosie tylko oni odpowiadają. Co więcej, w ich mocy leży umieszczanie satelity na orbitach, co ponoć jest piekielnie drogie (Leto mający w lennie najbogatszą znaną planetę nie jest w stanie sobie na nią pozwolić.
Wolanie żyją sobie na pustyni, w ciężkich warunkach. Mają reżim wody, własną filozofię z nią związaną i są lepsi w walce od elitarnych żołnierzy Cesarza. Żołnierzy, którzy nie dość, że również mieli ciężkie warunki egzystencji, to jeszcze mają wyszkolenie. A tu się okazuje, że piaskowi ludzie kładą ich jak zborze.
Bene Gesserit. Cudowne zdolności postrzegania, znakomita kontrola nad własnym ciałem, oddziaływanie na ludzką podświadomość, zdolność podświadomego uwodzenia. Ot wystarczy tych wyliczeń?
Ł napisał/a:
Sięgnij po nowe Diuny Herberta juniora i Andersona. Tam nie ma wkurzających przemyśleń.

Sięgnę po coś sprawdzonego. Diuna nie pozostawiła dobrych wspomnień.
Ł napisał/a:
No nie po przez setki lat siostrzyczki siedziały i układały drzewa genealogiczne najbardziej wpływowych rodów, żeby wyszedł im jąkający się półmózg z małą fujarką. I tak im w sumie nie wyszło, bo chciały dziewczynkę.

Taa, setki lat siostrzyczki dobierały cechy - ci są szlachetni, więc weźmiemy te geny, tamten jest znakomitym wojownikiem, więc też się nada, o a ten jest cudownym kochankiem, zawsze ta cecha się przyda.
Jasne, uważaj, bo w to uwierzę. W wiedźminie masz świetny moment gdy Loża rozmawia o genetyce i pochodzeniu Ciri zwanej Jaskółką.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4476
Skąd: fnord
Wysłany: 2009-12-01, 20:56   

Tixon napisał/a:

Raz, samo istnienie monopolisty. Nie wierzę, że za wszelkie podróże w kosmosie tylko oni odpowiadają. Co więcej, w ich mocy leży umieszczanie satelity na orbitach, co ponoć jest piekielnie drogie (Leto mający w lennie najbogatszą znaną planetę nie jest w stanie sobie na nią pozwolić.

Gildia nie ma monopolu na podróże kosmiczne. Ona ma monopol na technologie zakrzywiania przestrzeni + przedewszystkim nawigowanie w tym stanie. A to jest najszybszy sposób podróżowania i najbardziej opłacalny sposób przmieszczania się więc nie opłaca się ani żadnemu graczowi zadzierać z Gildią, ani Gildii brać odpowiedzialność polityczną za rządzenie. Nic prostszego. Co do satelity to mósiałbyś przytoczyć cytat, z tego co pamiętam to chodzi tylko o status i kontrolowanie Arrakis, na który Gildia ma specjalne baczenie.


Tixon napisał/a:
Wolanie żyją sobie na pustyni, w ciężkich warunkach. Mają reżim wody, własną filozofię z nią związaną i są lepsi w walce od elitarnych żołnierzy Cesarza. Żołnierzy, którzy nie dość, że również mieli ciężkie warunki egzystencji, to jeszcze mają wyszkolenie. A tu się okazuje, że piaskowi ludzie kładą ich jak zborze.

Mieli przewagę terenu, przewagę liczebną, lepsze dowodzenie. I czerwie. Czego chcieć więcej? Sięgnij do wiedzy historycznej i przypomnij sobie wietnamy i inne takie.

Tixon napisał/a:
Bene Gesserit. Cudowne zdolności postrzegania, znakomita kontrola nad własnym ciałem, oddziaływanie na ludzką podświadomość, zdolność podświadomego uwodzenia.

Bene Gesserit to zinstytucjonalizowany topos nadwornego maga. Jak spojrzysz w historie to będziesz miał pełno Rasputinów, Nostradamusów i tak dalej - wszyscy oni cechowali się cudownym postrzeganiem (tak przynajmiej uważali uwcześni), byli znakomitymi manipultorami, czasem kochankami (ww. Rasputin) a przedewszystkim doradcami władców (wpływ na drzewa genealogiczne olbrzymi). Wkład F.H. to to, że ujął to w ramy jednej organizacji, żeńskiego zakonu i stosownie parabolizował te zdolności biorąc poprawkę na rozwój ludzkości i technologiczne komputerowe tabu. Mnie to przekonuję, ale może nie znam się na historii tak jak Ty.

Tixon napisał/a:

Taa, setki lat siostrzyczki dobierały cechy - ci są szlachetni, więc weźmiemy te geny, tamten jest znakomitym wojownikiem, więc też się nada, o a ten jest cudownym kochankiem, zawsze ta cecha się przyda.
Jasne, uważaj, bo w to uwierzę.

Twoja sprawa. Bagaż genetyczny Poula dawał ma na starcie olbrzymią przewagę nad innymi ludźmi. Nie dziedzczy się szlachectwa ale prawda jest taka że dzięki temu że Paul nie miał wad wrodzonych, miał olbrzymi iloraz inteligencji, odpornośc na zmęczenie i całą reszte cech stricte biologicznych to miało to jednoznaczne porzełożenie na jego trening. A że otaczano go od młodości różnymi mistrzami różnych dziedzin, narzucono mu nieludzki rygor który mógł przetrwać własnie daltego że był nadczłowiekiem - implikacje dla jego psychiki i charakteru są jasne. Atryda wbrew pozorom miał dość prosty i jasny kręgosłup moralny ponieważ od dziecieństwa był chowany niemal jak żółnierz/dowódca oddziału specjalnego a ci dylematów nie mają w naturze. To nie był zblazowany księże który z nudów wymysla problemy i dramaty. Z gówna się bata nie ukręci, a Paul nie byłby tym kim był gdyby nie jego również jego podkręcone hodowlą geny. Przemyśl to sobie.
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2009-12-01, 21:37   

Ł napisał/a:
Gildia nie ma monopolu na podróże kosmiczne. Ona ma monopol na technologie zakrzywiania przestrzeni + przedewszystkim nawigowanie w tym stanie. A to jest najszybszy sposób podróżowania i najbardziej opłacalny sposób przmieszczania się więc nie opłaca się ani żadnemu graczowi zadzierać z Gildią, ani Gildii brać odpowiedzialność polityczną za rządzenie. Nic prostszego. Co do satelity to mósiałbyś przytoczyć cytat, z tego co pamiętam to chodzi tylko o status i kontrolowanie Arrakis, na który Gildia ma specjalne baczenie.

Na jedno wychodzi : kto chce podróżować w przestrzeni, musi prosić/płacić. Gildia odpowiada więc za wszelki transport pomiędzy układami, pobierając za to olbrzymie sumy solarisów. Powstanie i istnienie tego tworu akceptuję, ale jedynie jako Licentia poetica. Autor sobie tak wymyślił. Jego prawo. Nie czuję się jednak przekonany, aby takie coś, będące gigantycznym ograniczeniem, mogło długo funkcjonować czy chociaż powstać. No dobra, powstać - jako jedyni posiadający unikalną technologię. Ale na jak długo technologia jest unikalna?
Co do satelity, cytatu nie pamiętam, nie podam więc. Ogólnie chodziło o to, że Leto nie mógł wystawić satelity obserwującej planetę, bo Gildia się nie chciała zgodzić - powiedziała, że nie ważne ile by oferował, będzie za mało.
Przypomnę, że mówimy o czasach rusznic laserowych i lotów kosmicznych. Gdzie do umieszczenia satelity niezbędna jest Gildia ze swoją technologią. Znaczy technologia umieszczania satelity też jest unikatowa? Czy po prostu Diuna się zestarzała?
Ł napisał/a:
Mieli przewagę terenu, przewagę liczebną, lepsze dowodzenie. I czerwie. Czego chcieć więcej? Sięgnij do wiedzy historycznej i przypomnij sobie wietnamy i inne takie.

Jasne. Uważaj, bo uwierzę w taką propagandę. W praktycznie każdym spotkaniu (mogę się mylić, nie liczyłem) Fremeni kopią tyłek Sardaukarzom, ponosząc znacznie mniejsze straty. Szczytem jest atak na jedną z siedzib Fremanów, gdzie doborowe siły Imperatora, atakujący z zaskoczenia(!) dostają wpiernicz i uciekają. Kto ich tak załatwił? Kobiety, starcy, dzieci. Lepsze dowodzenie? Przewaga liczebna? Czerwie? Gdzie? I autor, i Ty, kit wciskacie.
Ł napisał/a:
Bene Gesserit to zinstytucjonalizowany topos nadwornego maga

Maga, szpiega i zabójcy (nie zapominając o wojowniku). I o to właśnie wchodzi - wrzucenie tego wszystkiego do jednego wora z napisem Beme Gesserti.
Ł napisał/a:
Bagaż genetyczny Poula dawał ma na starcie olbrzymią przewagę nad innymi ludźmi. Nie dziedzczy się szlachectwa ale prawda jest taka że dzięki temu że Paul nie miał wad wrodzonych, miał olbrzymi iloraz inteligencji, odpornośc na zmęczenie i całą reszte cech stricte biologicznych to miało to jednoznaczne porzełożenie na jego trening. A że otaczano go od młodości różnymi mistrzami różnych dziedzin, narzucono mu nieludzki rygor który mógł przetrwać własnie daltego że był nadczłowiekiem - implikacje dla jego psychiki i charakteru są jasne. Atryda wbrew pozorom miał dość prosty i jasny kręgosłup moralny ponieważ od dziecieństwa był chowany niemal jak żółnierz/dowódca oddziału specjalnego a ci dylematów nie mają w naturze. To nie był zblazowany księże który z nudów wymysla problemy i dramaty. Z gówna się bata nie ukręci, a Paul nie byłby tym kim był gdyby nie jego również jego podkręcone hodowlą geny. Przemyśl to sobie.

Znam trochę bohaterów, którzy z tego bądź innego powodu maja przewagę nad zwykłymi ludźmi i są nadczłowiekami, czy to poprzez sprawność fizyczną, umysłową, posiadanie mocy (magicznych i nie tylko), trenowanie pod okiem mistrzów i zabawy genami. Jednak nie przypominam sobie, aby którykolwiek z nich był chodzącym ideałem. Zastanów się nad tym.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Qfant


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,17 sekundy. Zapytań do SQL: 13