W 1953 roku po narodzeniu Chrystusa (...) z taśm Fabryki Samochodów Osobowych na Żeraniu zjeżdżały kolejne warszawy M-20, nie wyposażone może w automatyczną skrzynię biegów i składany elektrycznie dach jak ford crestline victoria i z silnikiem o połowę słabszym, ale za to na darmowej sowieckiej licencji i stanowiące, jak pisała zakładowa gazetka FSO, "wspaniałe zwycięstwo nad ciemnymi siłami imperializmu usiłującymi popchnąć świat w odmęty nowej, krwawej rzezi wojennej".
_________________ Nie mów kobiecie, że jest piękna. Powiedz jej, że nie ma takiej drugiej jak ona, a otworzą ci się wszystkie drzwi.
Jules Renard
W roku 1953 po narodzeniu Chrystusa wachmistrz Rzeszotarski z przeszłości zachował tylko zszarzałe, niewyraźne wspomnienia i dwa pistolety w kaburach na lewym biodrze.
_________________ Nie mów kobiecie, że jest piękna. Powiedz jej, że nie ma takiej drugiej jak ona, a otworzą ci się wszystkie drzwi.
Jules Renard
Tak mi to przypominało opowiadanie Bodhisattwa z Prawem Wilka, Sz. Twardocha, ale nie chciało mi się wcześniej sprawdzać.
Muzyka wciąż grała, gdzieś na skraju świadomości, poważna i niezwykła. X przekrzywił głowę, próbując zlokalizować jej źródło. Bez powodzenia. Dźwięczała w powietrzu dokoła, w łopocie flag i markiz, szumnie odległych samochodów, postukiwaniu obcasów na suchych płytach chodnika...
I obserwując ludzi zmierzających do domów, zauważył coś niezwykłego. Maszerowali w rytm muzyki.
_________________ "Czytam, bo inaczej kurczy mi się dusza"
— Wit Szostak Bistro Californium
To była Księga Cmentarna - Gaimana To teraz coś innego.
A to znacie?
- Modulowany laser - zameldowała B.
- Stamtąd? - zapytał S.
B. kiwnęła głową.
- Od razu, jak tylko ich zdemaskowaliśmy. Niezła synchronizacja.
- Niebezpieczna - powiedział S. - Skąd mogą wiedzieć?
- Zmieniliśmy kurs. Idziemy prosto na nich.
Świetlny krajobraz tańczył i pukał w okienko.
- Cokolwiek to jest, mówi do nas. - stwierdziła B.
No dobra - usłyszeliśmy znajomy głos - Trzeba koniecznie się przywitać.
S.J. wróciła na miejsce kierowcy.
_________________ "Czytam, bo inaczej kurczy mi się dusza"
— Wit Szostak Bistro Californium
To wszystko nie zaczęło się wtedy. Ani od wężydeł i Rorschacha, ani od Big Bena, Tezeusza, czy wampirów. Większość stwierdziłaby, że od Świetlików, ale to też nieprawda. Na nich się skończyło.
_________________ "Czytam, bo inaczej kurczy mi się dusza"
— Wit Szostak Bistro Californium
O, kolejna książka, której przeczytałam sam początek: Ślepowidzenie - P. Watts
___
Siła każdej z nich odpowiadała w przybliżeniu uderzeniu meteorytu, który zmiótł niegdyś dinozaury z powierzchni Ziemi. Atmosfera Garissy uległa nieodwracalnym zniszczeniom. Zerwały się potężne huragany, zdolne pustoszyć świat przez wiele tysiącleci. Same w sobie nie niosły jeszcze zagłady; na Ziemi od z górą pięciu wieków zamknięte arkologie chroniły ludzi przed zabójczym klimatem rozregulowanym wskutek efektu cieplarnianego. Jednak w odróżnieniu od uderzenia meteorytu, gdzie uwolniona energia ma charakter czysto termiczny, bomby wyemitowały ilość promieniowania porównywalną z niewielkim rozbłyskiem słonecznym. Radioaktywny opad, jaki w ciągu ośmiu godzin rozniosły po planecie szalejące burze, zniszczył wszelkie formy życia. Po dwóch miesiącach zginęły ostatni organizmy.
_________________ Nie mów kobiecie, że jest piękna. Powiedz jej, że nie ma takiej drugiej jak ona, a otworzą ci się wszystkie drzwi.
Jules Renard
Musiałem wrócić do domu i odzyskać dostęp do biblioteczki
Mod wykonuje dwie rzeczy. Po pierwsze, powstrzymuje mnie przez załamywaniem funkcji falowej; wyłącza te części mózgu, które normalnie to wykonują. Ale gdyby mod robił tylko tyle, wtedy kierunek jonów wciąż pozostałby przypadkowy, pół na pół... wtedy to wy – ty, Leung, Tse, Lui – załamywalibyście system zamiast mnie.
Kiedy zniknęły gwiazdy, miałem osiem lat.
15 listopada 2034, pomiędzy 8:11:05 a 8:27:42 czau Greenwich.
Sam nie byłem naocznym świadkiem kręgu ciemności rozrastającego się od przeciwsłonecznej strony, który niczym usta węgielne czarnego kosmicznego robaka, rozwierał się, by połknąć świat.
- Odkryliśmy kilka milionów pramieszkańców, pędzących prymitywne życie w godnych pożałowania warunkach. Znaleźliśmy kilkaset tysięcy ludzi, uważających się za oddziały cesarza i prowadzących bezlitosną wojnę przeciw tamtym. Posuwali się naprzód krok po kroku, mordowali, palili i niszczyli wszystko, nieustannie rozszerzając swoje granice. Pierwotni mieszkańcy zajmują jeszcze tylko niespełna ćwierć całej powierzchni planety, chodzi przy tym w większości o nieurodzajne rejony biegunowe.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Nie chciałeś, Józefie, do kościoła chodzić.
Teraz się nie nachodzisz, wystarczy z domu wyjść.
Bo kościół stareńki próżno ciebie czekał.
Więc zebrał swoje kości, dłużej nie zwlekał.
Czy kto widział, by kościół do grzesznika chodził?
Ale kiedy już przyszedł, grzesznik się nawrócił.
Kościoły, kościoły, w drogę wyruszajcie.
Ludzi nawracajcie, nieba przychylajcie.
Zadanie twoje brzmi: spełniać wszystkie napływające od nas i pojawiające się wprost w twojej świadomości polecenia. Jeśli dostaniesz rozkaz "zabić" - zabijaj, gdyż jesteś zwolniony od wszelkiej odpowiedzialności. Sterowany na odległość, będziesz badał wszystko co się dzieje w przylegającej do naszego organizmu zamkniętej przed dziewięcioma miesiącami przestrzeni, Cała wiedza, jaką zdołasz posiąść, w takim tempie, w jakim ją będziesz zdobywał, przenikać będzie ku nam w sposób dla ciebie w najwyższym stopniu zagadkowy; nie trudź się i nie próbuj nawet odgadnąć, jak to się będzie odbywało, dość na tym, że żadna informacja, którą uzyskasz, nie zostanie zlekceważona ani zmarnowana.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Gabriel potrząsnął głową.
- Gdybym sądził, że nie ma to znaczenia, nie trudziłbym się organizowaniem tej całej wyprawy.
- Za następne dziesięć tysięcy lat dowiemy się, czy miałeś rację.
Skinął głową.
- Za dziesięć tysięcy lat. W Persepolis.
- „Dziesięć tysięcy lat! Dziesięć tysięcy światów! Persepolis!”. - Ogarnęła ją fala niewytłumaczalnej radości. Obróciła się na pięcie, znowu skierowała do zoo. - Do diabła z tym, Gabrielu - rzekła. - Rzucę okiem na moich kolegów więźniów.
Ruszyła ku klatkom długimi krokami.
Uświadomił sobie, że jego kroki muszą być znacznie dłuższe.
_________________ "Life is a bitch and then you die."
Laura Roslin "Battlestar Galactica"
Nawet nie zauważyła, jak przez mur przedostał się jakiś chudzielec, gdy jednak znalazł się po ich stronie, rzuciła się na niego razem z Gendrym i Gorącą Bułką. Miecz Gendry’ego roztrzaskał mu hełm i zrzucił go z głowy, odsłaniając łysinę i przerażoną twarz. Mężczyzna był szczerbaty i miał upstrzoną siwizną brodę, lecz choć Arya litowała się nad nim, zabiła go, krzycząc: - Winterfell! Winterfell! - podczas gdy stojący obok grubas ciął go w chudą szyję, wrzeszcząc: - Gorąca Bułka!
_________________ "Life is a bitch and then you die."
Laura Roslin "Battlestar Galactica"
Człowiek zalatany jest, a tu go jeszcze szykanują...
Potem odelciał na zachód do odległych o przecznicę, mrocznych i zanieczyszczonych wód Hudson River, i wyobraził sobie dwie ogromne, niewidzalne dłonie o rozpiętości czterdziestu stóp. Zanurzył je w rzece, wypełnił wodąc i uniósł. Gdy wracał do pożaru, na ziemię ściekały drobne strumyczki. Kiedy spuścił na płomienie pierwszą kaskadę wody, tłum wybuchł ochrypłym aplauzem.
Jak dla mnie jest to Retrospektywa 3, a dokładniej Bohater w skorupie Martina.
_____________________________________________
Ksiądz proboszcz liczył przez chwilę w myślach, a potem powiedział:
-Pogrzeb będzie kosztował dwa tysiące.
Paweł poczuł, jak krew uderza mu do głowy. Zobaczył wszędzie czerwone plamki.
-To ja to wszystko pierdolę – powiedział i zerwał się z krzesła.
W jednej sekundzie był już przy drzwiach i chwycił za klamkę.
-No dobra, Boski – usłyszał od biurka. - Niech będzie dwieście.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Gdyby przejść szybkim krokiem XXX z północy na południe, zabrałoby to godzinę. I tak samo ze wschodu na zachód. A jeśliby kto chciał obejść XXX naokoło, wolnym krokiem, przyglądając się wszystkiemu dokładnie i z namysłem - zajmie mu to cały dzień. Od rana do wieczora.
Na północy granicą XXX jest droga z Taszowa do Kielc, ruchliwa i niebezpieczna, rodzi bowiem niepokój podróży. Granicą tą opiekuje się archanioł Rafał.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Potem zrealizował pomysł, który niechcący podsunęli mu tajniacy z SB. Na kartce wyrwanej z zeszytu napisał: „Proszę o przysłanie mi prospektów. Pozdrowienia. Izydor Niebieski”. Na kopercie wypisał adres: „Radio Wolna Europa. Monachium. Niemcy”.
Urzędniczka na poczcie zbladła, kiedy zobaczyła ten adres. Bez słowa podała mu druczek na list polecony.
I od razu poproszę blankiet na reklamację – powiedział Izydor.
To był bardzo prosty interes. Izydor wysyłał taki list raz w miesiącu. Wiadomo było, że nie tylko nie dojdzie do adresata, ale w ogóle nie opuści granic powiatu. Co miesiąc dostawał odszkodowanie za te listy. W końcu wkładał do koperty pustą kartkę. Nie było już sensu prosić o prospekty. To był zarobek ekstra, który Izydor odkładał do puszki po herbacie Unrry. Na bilet do Brazylii.
I jeszcze jeden.
„Bóg się zestarzał. W Ósmym Świecie Bóg jest już stary. Jego myśl jest coraz słabsza i pełno w niej dziur. Słowo stało się bełkotliwe. Tak samo świat, który powstał z Myśli i Słowa. Niebo pęka jak wyschnięte drzewo, ziemia miejscami zetlała i rozpada się teraz pod nogami zwierząt i ludzi. Krawędzie świata strzępią się i zamieniają w kurz.
Bóg chciał być doskonały i zatrzymał się. To, co się nie porusza, stoi w miejscu. To, co stoi w miejscu, rozpada się.
<<Nic nie wynika ze stwarzania światów – myśli Bóg. - Stwarzanie światów do niczego nie prowadzi. Jest daremne>>.
Dla Boga śmierć nie istnieje, choć czasem Bóg chciałby umrzeć, jak umierają ludzie, których uwięził w światach i wplątał w czas. Czasem dusze ludzi wymykają się mu i znikają z jego wszystkowidzących oczu. To wtedy Bóg tęskni najbardziej. Wie bowiem, że poza nim istnieje niezmienny porządek, łączący to, co niezmienne, w jeden wzór. A w tym porządku, w którym zawiera się nawet sam Bóg, wszystko, co wydaje się przemijające i rozproszone w czasie, zaczyna istnieć jednocześnie i wiecznie poza czasem”.
Podpowiem, że autorką książki jest Polka.
Podpowiedź druga. Książka rzuciła na kolana ASX'a.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Podpowiedź druga okazała się być znaczącą (na szczęście, gdyż do tego kawałka jeszcze nie doczytałam ) - Olga Tokarczuk - "Prawiek i inne czasy".
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Ale drugi podany przeze mnie fragment pochodzi z pierwszej strony książki .
Heh. Proszę bardzo - oto jak się kończy czytanie książki z przerwami.
Bo przecież nie będę tłumaczyć, że o ten tajniacko-esbecki kawałek mi chodziło...
____________________________________
Dawno, dawno temu żyły sobie trzy plemiona. Optymiści, czczący świętego Drake'a i Sagana, wierzyli w kosmos kipiący od dobrodusznych istot inteligentnych - duchowych braci potężniejszych i bardziej oświeconych od nas, wielkie galaktyczne braterstwo, w którego szeregi pewnego dnia awansujemy. (...)
Naprzeciw Optymistów siedzieli Pesymiści, klękający przed podobiznami świętego Fermiego i paru świętych mniejszego kalibru. Pesymiści wyobrażali sobie samotny wszechświat pełen martwych skał i prokariotycznej mazi. (...)
W punkcie równoodległym od tych dwóch szczepów siedzieli Historycy. W kwestii prawdopodobieństwa pojawienia się inteligentnych, podróżujących po kosmosie istot pozaziemskich nie mieli za wiele przemyśleń. "Ale jeśli ktoś taki istnieje", mówili, "nie będzie po prostu inteligentny. Będzie wredny".
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
W przyszłym tygodniu, w przyszłym miesiącu i przyszłym roku spotkamy mnóstwo samotnych ludzi; kiedy nas zapytają, co robimy, możemy powiedzieć: pamiętamy.
To dzięki temu w końcu zwyciężymy. Kiedyś będziemy pamiętać tak wiele, że wybudujemy największą cholerną koparkę parową w historii, wykopiemy największy grób wszech czasów, wrzucimy do niego wojnę i przysypiemy. A na początek wybudujemy fabrykę luster. Przez najbliższy rok będziemy budować wyłącznie lustra i długo, długo w nie patrzeć.
Miasteczko nazywało się Hallowfell. Zatrzymaliśmy się w nim na kilka dni, ponieważ był w nim dobry wozownik, a prawie wszystkie nasze wozy potrzebowały mniej lub bardziej poważnych napraw. Podczas gdy oczekiwaliśmy na reperację, Ben otrzymał propozycję nie do odrzucenia.
Ona była wdową, dość bogatą, dość młodą, a dla moich niedoświadczonych oczu całkiem atrakcyjną. Oficjalna wersja całej historii brzmiała tak, że potrzebowała nauczyciela dla swego młodego syna. Niemniej każdy, kto widział ich oboje spacerujących, bez trudu domyślał się prawdy.
Mąż jej, który dwa lata temu utonął, był piwowarem. Próbowała sama prowadzić browar, najlepiej jak umiała, lecz nie posiadała stosownej wiedzy i doświadczenia, żeby cokolwiek z tego wyszło...
Jak sami rozumiecie, nie sądzę, aby można było na Bena zastawić bardziej zdradzieckie sidła.
_________________ "Life is a bitch and then you die."
Laura Roslin "Battlestar Galactica"
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum