Poczułem wyrzuty sumienia, patrząc nastosy dzieł Arystotelesa, Nostradamusa, Moliera i Bóg wie kogo jeszcze, które musiałem ułożyć na podłodze, żeby przesunąć solidną szafę. (...) Kruche stronnice należało odwracać delikatnie, żeby nie rozsypały się w proch pod nieczułymi palcami. Tymczasem ja potraktowałem je jak zwykłe broszury, rzuciłem na podłogę, jakbym robił przemeblowanie.
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
- Och, przyjacielu - powiedział wreszcie. - Chyba wiedziałem, że to powiesz. Och, ta nasza duma. Ta nasza straszliwa duma. Jak myślisz, czy kiedy nas zabraknie, ludzie będą pamiętać głównie o niej?
- Być może - odparł. - Ale będą pamiętać. Jedną rzeczą, którą wiemy z całą pewnością, jest to, że będą nas pamiętać. Tu na półwyspie, w taka jedna nazwa, w taka inna nazwa, nawet na zachodzie za morzem, w jeszcze inna nazwai w całym Imperium. Zostawimy po sobie imię.
Nietrudno było je zauważyć. Pośrodku płaskiego dachu spoczywał kłąb białej, świetlistej mgły. Zbliżywszy się, mężczyźni mogli rozróżnić niewyraźny kształt leżącej na boku sylwetki, która tuliła do piersi butelkę. Włosy i broda postaci były przepocone i potargane, a z kącika jej ust ciekła strużka ektoplazmatycznej śliny. Miała zamknięte oczy. Strażnicy stali cicho, nasłuchując. Ponad szum wiatru wybijało się charakterystyczne pijackie pochrapywanie.
- O, tak. - stwierdził Turic z obrzydzeniem. - Nie ma wątpliwości. To król.
_________________ "Jaka jest lepsza nagroda niż ta, kiedy unosimy broń nad pokonanym wrogiem, którym pogardzamy, a potem ją opuszczamy? O tak, szlachetność to najcenniejsza rzecz na świecie." H. Duncan "Atrament"
Zdawało się, że człowiek ten chce uzyskać bardzo krótką deskę, a szybkość pracy sugerowała, że robił to już wcześniej.
Kakadu usiadła nad nim na gałęzi drzewa, żeby popatrzeć. Zerkał na nią podejrzliwie.
Kiedy deska została najwyraźniej dostatecznie wygładzona, stanął na niej na jednej nodze i kołysząc się trochę, obrysował stopę kawałkiem zwęglonego drewna z ogniska. To samo zrobił z drugą stopą, po czym znów zaczął ociosywać drewno.
Obserwator w wodnej dziurze zrozumiał, że człowiek stara się zrobić dwie stopokształtne deseczki.
_________________ All the ways you wish you could be, that's me.
I look like you wanna look.
I fuck like you wanna fuck.
I am smart, capable, and most importantly, I am free in all the ways that you are not.
- Kiedy cię porwano - usłyszał swój własny głos - Sykstus założył na ciebie zaklęcie snu, a Rdza, wysłanniczka Kręgu, sprowadziła demona zwanego Fergusem. On jest jak kłąb tkanek, nie myśli, nie czuje, nie pragnie. Żyje, żeby się rozmnażać. Zapłodnił cię.
- Więc urodzę demona? - spytała cicho.
- Nie dopuszczę do tego - wyszeptał. - Nie mogę. Fergus, rozwijając się w ciele nosiciela, pożera jego duszę. Unicestwia ją. W chwili porodu nosicielka umiera, a ponieważ nie ma duszy, przestaje istnieć. Absolutnie, Koral. Pochłania ją niebyt.
_________________ "Jaka jest lepsza nagroda niż ta, kiedy unosimy broń nad pokonanym wrogiem, którym pogardzamy, a potem ją opuszczamy? O tak, szlachetność to najcenniejsza rzecz na świecie." H. Duncan "Atrament"
Za króla, ojczyznę i garść złota - Brzezińska, Wiśniewski
____
Za trudne widzę, to może coś bardziej znanego:
Pierwszy Traktat nosi też nazwę zgodną z pierwszymi słowami jego preambuły: Mare Liberum Apertum.
Morze jest wolne i otwarte. Handel jest wolny. Zysk jest święty. Kochaj handel i zysk bliźniego jak swój własny. Utrudnianie komuś handlowania i osiągania zysku jest łamaniem praw natury.
_________________ Nie mów kobiecie, że jest piękna. Powiedz jej, że nie ma takiej drugiej jak ona, a otworzą ci się wszystkie drzwi.
Jules Renard
Redaktor przerwał i spojrzał na T.
- Ten pies nie przejdzie - powiedział ponuro.
- Dlaczego?
- To jasne. Mamy dobre stosunki z Syriuszem, a Syriusz leży w gwiazdozbiorze Wielkiego Psa... Więc z tym szarpaniem za ogon...
- Masz rację - uśmiechnął się T. Trzeba to zmienić.
- To i tak nie pomoże. Całe twoje opowiadanie to czysta utopia. Brak ci poczucia realizmu...
- Kiedyś... ten rodzaj literatury był bardzo popularny...
- Wiem, wiem. Platon, Morus i tak dalej... - Właśnie! - przytaknął T., choć wymienionych facetów zupełnie nie znał.
_________________ All the ways you wish you could be, that's me.
I look like you wanna look.
I fuck like you wanna fuck.
I am smart, capable, and most importantly, I am free in all the ways that you are not.
- Ach. Kogo złapaliśmy w tym tygodniu w przewodach wentylacyjnych? Jakieś szczególne przypadki?
- To, co zwykle, panie. Kilku akwizytorów, świadków Jehowy i dwójkę dzieciaków sprzedających pierniczki.
- Kup dwa pudełka miętowych i zabij ich wszystkich.
- Tak, panie.
_________________ "Jaka jest lepsza nagroda niż ta, kiedy unosimy broń nad pokonanym wrogiem, którym pogardzamy, a potem ją opuszczamy? O tak, szlachetność to najcenniejsza rzecz na świecie." H. Duncan "Atrament"
To słuchaj! Od tysiącleci ukrywali się w górach, żyli w izolacji od świata. Od tysiącleci poddawali się selekcji, pozwalając żyć tylko najbystrzejszym spośród swoich dzieci. Powiadają, że czarnoksiężnicy lepiej niż zwykli ludzie rozumieją, co znaczy upływ wieków, zastanów się więc! Tysiące lat... Po tak długim czasie my, naturalni synowie prawowitych ojców, jesteśmy dla nich jak niemowlętap
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
No dobra, Liv wymieniła dwa tytuły i się nie wstrzeliła, w takim razie to jest Myśl tysiąckrotna
___
C., wypuścimy cię dziś po południu. Zostaniesz zwolniony parę dni wcześniej. - C. skinął głową, czekając na resztę. Naczelnik spojrzał na leżącą przed nim kartkę. - Dostaliśmy wiadomość ze szpitala w [takim jednym miejscu]. Twoja żona zmarła dziś nad ranem. Zginęła w wypadku samochodowym. Bardzo mi przykro.
C. ponownie skinął głową.
Wilson w milczeniu odprowadził go do celi. Otworzył drzwi i wpuścił C. Dopiero wtedy rzekł:
- Zupełnie jak ten dowcip z dobrą i złą wiadomością, co? Dobra wiadomość: wychodzisz wcześniej. Zła wiadomość: twoja żona nie żyje..
Zaśmiał się, jakby powiedział coś zabawnego.
_________________ Nie mów kobiecie, że jest piękna. Powiedz jej, że nie ma takiej drugiej jak ona, a otworzą ci się wszystkie drzwi.
Jules Renard
"Nie - szepnął - O, nie - Poczuł, jak to słowo unosi się z jakiegoś strasznego źródła, jak wyrywa się z jego ust. I zaryglowane wrota siedziby Najwyższego rozpękły się od góry do dołu pod napięciem tego krzyku"
to był mój pierwszy post na Magu
_________________ "Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
Ostatnie zdanie z "Mistrza zagadek z Hed" Patricii McKillip
xDDD
-Szybko. Za chwilę wyklują się larwy, które zaczną cię pożerać od środka. Rozwiąż woreczek... tutaj, to ta czarna buteleczka. Otwórz ja!
Wyciągnęła zatyczkę i wzdrygnęła się od gorzkiej woni.
-Skapnij kropelkę na koniuszek palca, a później wepchnij ją z całej siły w ranę. Potem w następna i w następną...
-Nie... nie czuję tych wokół oczu...
-Będę ci podpowiadał, dziewczyno. Szybko.
Zastał mnie na ziemi i podczas gdy on ku mnie szedł, ja próbowałem podźwignąć się na nogi. Dawno już nic nie jadłem, jedzenie było nie do pomyślenia, najchętniej zostałbym na czworakach, wiedziałem, że powinienem zostać na czworakach, na kolanach, z głową w pyle, ucałować mu stopy, gdy się zbliży, to należało uczynić, to było naturalne, ku temu wszystko zmierzało — spróbuj zrozumieć, chociaż to tylko słowa — gdy uniosłem wzrok, przesłaniał pół nieba, to jest olbrzym przerósł rodzaj ludzki, nie sięgamy mu ramienia, piersi, on jest ponad, my jesteśmy pod, ziemia, pył, brud, na kolanach, na kolanach — spróbuj zrozumieć — nic nie musiał mówić, stanął nade mną, nahajka o udo, tuktuk, coś tam bełkotałem, chyba jęczałem błagalnie, ślina na brodzie, głowa zwieszona, ale nadal się podnoszę, noga, ręka, podpierając się i drżąc, on stoi, czeka, czułem jego zapach, coś jak te migdały z ust samobójców, a może zapach jego korony spróbuj zrozumieć, ja sam nie rozumiem — wstałem, uniosłem wzrok, wpółoślepiony, spojrzałem mu w oczy, niebieskie źrenice, opalona skóra, uśmiechał się pod wąsem, co miał oznaczać ten uśmiech, śni mi się do dzisiaj, uśmiech tryumfującego. Czy ty to rozumiesz? Wyrzekłby słowo, a wyrwałbym sobie serce, by go zadowolić. Splunąłem mu w twarz.
_________________ Nie mów kobiecie, że jest piękna. Powiedz jej, że nie ma takiej drugiej jak ona, a otworzą ci się wszystkie drzwi.
Jules Renard
Ludzie wierzą (...) A potem nie biorą odpowiedzialności za to, w co wierzą. Przywołują kolejne istoty i nie ufają swoim tworom. To ludzie zaludniają ciemność duchami, bogami, elektronami, opowieściami. Ludzie wyobrażają sobie i wierzą, i owa wiara, twarda, niezmienna jak skała, ma moc stwórczą.
i Mad i Tigana i Toudi i ja to czytaliśmy... i Metzli też...
Amerykańscy bogowie Gaimana?
___
- Pożegnajmy się, panie. Już czas.
- Czy teraz?
- Tak, kocie. Już... tak.
Szarpnięta pazurami tętnica na szyi trysnęła szkarłatną krwią.
- Będę o tobie pamiętał, wojowniku.
Kocur czuwał przy żołnierzu - do końca.
_________________ Nie mów kobiecie, że jest piękna. Powiedz jej, że nie ma takiej drugiej jak ona, a otworzą ci się wszystkie drzwi.
Jules Renard
- To prawda - przyznał z niechęcią D. - Muszę to przemyśleć.
- Za dużo myślisz, stryju - stwierdziła poirytowana T.
- Czyżby?
- Tak mówił ojciec.
- To O. myślał za mało.
- Niektórzy myślą dlatego, że boją się działać.
- Między strachem a ostrożnością jest różnica.
_________________ "Nie tak to trudno zostać filozofem, jak waszmość pan rozumiesz: chwal tylko, co drudzy ganią, myśl jak chcesz, byleby osobliwie,
kiedy niekiedy z religii zażartuj, decyduj śmiele a gadaj głośno; przyrzekam, iż ujdziesz wkrótce za wiellkiego filozofa..."
"Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki" Ignacy Krasicki
Dobra, dodam cytat pomocniczy, luuuudzie to naprawdę proste O.o
[...]Przysunął się do niej i położył głowę między jej piersiami - A.? Czy jesteś teraz moją mamą?
- Pewnie tak - odpowiedziała. Jeśli kłamstwo płynie z dobrooci serca, nie było w nim nic złego
_________________ "Nie tak to trudno zostać filozofem, jak waszmość pan rozumiesz: chwal tylko, co drudzy ganią, myśl jak chcesz, byleby osobliwie,
kiedy niekiedy z religii zażartuj, decyduj śmiele a gadaj głośno; przyrzekam, iż ujdziesz wkrótce za wiellkiego filozofa..."
"Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki" Ignacy Krasicki
Wygląda jak "Uczta dla wron" Martina, jeśli dziewczyną z cytatu jest Alayne
---
Sorry
Ciała miały nagie i bezwłose jak mysie noworodki. Żylaste piersi i blachy pokrywała napięta, szara skóra. Sylwetkami przypominały zagłodzone psy, tyle że ich tylne nogi były wystarczająco umięśnione, by zmiażdżyć głaz. Z tyłu wydłużonych głów wyrastały niskie grzebienie naprzeciwko długich, prostych, hebanowoczarnych dziobów, przeznaczonych do przebijania ofiar, i zimnych, wyłupiastych oczu identycznych jak oczy R. Z ich ramion i pleców wyrastały olbrzymie skrzydła, chłoszczące z impetem powietrze.
Żołnierze padli na ziemię, kuląc się i zakrywając ze zgrozą twarze. Ze stworów promieniowała upiorna, obca inteligencja. Najwyraźniej należały do rasy znacznie starszej i potężniejszej niż ludzie. R. ogarnął nagły strach, że sobie z nimi nie poradzi. Za jego plecami H. zaczął szeptać do ludzi, nalegając, by zostali na miejscu, w ukryciu, inaczej wszyscy zginą.
Lenie...
To fragment z tej samej książki.
R. skłonili się przed bestiami, po czym wśliznęli się do namiotu i powrócili, dźwigając związaną linami K. i prowadząc S. Rzeźnik szedł z własnej woli. R. patrzył na nich, oszołomiony. Nie mógł pojąć, jakim cudem stwory pojmały S. Jego dom stoi daleko od domu H., myślał gorączkowo i nagle zrozumiał.
- On nas zdradził - rzekł R., sam tym faktem zdziwiony. Powoli zacisnął palce na trzonku młota, gdy dotarła do niego w pełni groza sytuacji. - Zabił B. i zdradził nas! - Po policzkach spłynęły mu łzy wściekłości.
- R. - mruknął H., przykucając obok niego - nie możemy teraz zaatakować, wyrżną nas wszystkich. R... słyszysz mnie?
Jesteście beznadziejni Toż to nieśmiertelny "Eragon"!
Głucha cisza w komnacie kwiatów ponownie zaskoczyła L. Oprócz szelestu kroków wśród stokrotek do jej uszu nie dochodził żaden dźwięk.
Powoli, rozglądając się dokoła, aby sprawdzić, czy nic nie skrada się z tyłu, L. minęła komnatę i dotarła do bramy z półksiężycem. Skrzydło nadal było uchylone, lecz nie ośmieliła się wejść do środka, obawiając się, że S. zamknie ją tam, jeżeli ukrywa się gdzieś w dużej komnacie.
Pomyślała, że stwór najpewniej ukrył się za drzewem. Wyobraziła sobie, że owinął się wokół gałęzi jak wąż. Ukryty wśród liści, srebrnymi oczami śledzi każdy jej ruch...
W dziwnej poświacie dąb był tylko cienistą plamą.
Z tej samej książki:
Spojrzała w dół i ujrzała coś znacznie gorszego niż rozbite szkło i pokaleczone nogi, coś, co kazało jej uciekać bez względu na dalsze obrażenia. Szklana tafla stanowiła kiedyś pokrywę długiego, przypominającego trumnę rowu, w którym coś leżało. Coś, co z początku wyglądało jak naga śpiąca kobieta. W przerażającym ułamku sekundy Lirael ujrzała, że przedramiona stworu dorównują długością nogom i zakończone są ogromnymi szczypcami. Całość przypominała modliszkę. Stwór otworzył oczy, które zalśniły jak srebrne ogniki, jaśniejsze i straszniejsze niż cokolwiek, co wcześniej widziała.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum