FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Poprzedni temat :: Następny temat
Hala sportowa
Autor Wiadomość
KapitanOwsianka 
plotkara

Posty: 2736
Skąd: Od wujcia fotela
Wysłany: 2008-05-09, 21:34   

W szatni było cicho i tak jakoś grobowo. Zawodnicy Harbor High siedzieli na ławkach i od czasu do czasu spoglądali po sobie. Na sali wrzało, ludzie zwalili się tłumnie świętując pierwszą szansę dostania się do playoffów. Drużyna została sformowana w tym roku, a już ma takie osiągnięcia. Cieszyło to wszystkich.
McCoy stał przed drzwiami wyjściowymi, plecami do zawodników.
Nie będę dzisiaj za dużo gadał. Ani o taktyce, ani motywacyjnie. powiedział poważnie gromkim głosem. Sami dobrze wiecie jak wspaniałą macie szansę. Dla niektórych będzie to ostatnia szansa i nie muszę wam mówić, że skauci z uczelni pojawią się dopiero w finałach. wreszcie się uśmiechnął pod nosem, ale tak by nie widzieli tego zawodnicy. Powiem jedno... Wierzę w to, że możecie wygrać. Pytanie czy wy wierzycie?
_________________
"I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."

Miewam napady wściekłości.
 
 
Eithel 


Posty: 631
Skąd: Częstochowa/Kraków
Wysłany: 2008-05-09, 21:59   

Wyciągnęła eleganckie, platynowe puzderko z lusterkiem od Diora by jeszcze raz upewnić się, że jest piękna. Wyglądała jak z żurnala - mijający ją ludzie obrzucali ją zaciekawionymi spojrzeniami - w końcu była na meczu i nie musiała wyglądać jak na wybiegu. Każdy kto znał Lindsay bliżej wiedział, że w jej wypadku jakiekolwiek odstępstwo od kanonów mody było niedopuszczalne. Poza tym dziś był bardzo ważny dzień dla Nathana i ona w zależności od wyniku musiała później brylować wśród towarzystwa z Harbor lub należycie go pocieszyć. Na tę okoliczność pod sukienką miała czarny komplet bielizny z kolekcji Victoria's Secret o bardzo wymownej nazwie - "Very Sexy".. Tak, dzisiaj czuła się bardzo pewnie.
Rozejrzała się po widowni władczym wzrokiem. Niewątpliwie w chwili obecnej czuła się jak królowa HHS, choć doskonale wiedziała, że to nie na niej dziś skupi się uwaga. Chociaż... uśmiechnęła się drapieżnie, gdy zaobserwowała jak dwóch członków drużyny waterpolo wgapia się w jej bardzo długie nogi..
_________________
"This town is big enough for only one manipulative bitch"
 
 
Caylith 
Her Gothic Majesty:P


Posty: 1403
Skąd: z głębi nocy...
Wysłany: 2008-05-09, 22:04   

W przeciwieństwie do ostatniego pojawienia się na hali dziś po południu, tym razem nie pojawiła się najpierw głowa Erici ale od razu całość, idąca lekkim dosyć sprężystym krokiem, machająca torbą umiejscowioną na prawym zamiast na lewym ramieniu. Dziewczyna rozejrzała się i gwizdnęła cicho. Na hali już było pełno ludzi. Musiała się więc nieco wysilić i rozglądała się trochę za wolnym miejscem. W końcu znalazła odpowiednie gdzieś w połowie widowni w miejscu skąd było świetnie widać cały parkiet. W końcu przyszła tu oglądać mecz. Przecisnęła się tam wymieniając powitania ze znajomymi i usiadła tym sprytnym sposobem, jakiego uczy się każda laska w krótkiej spódniczce - nieco bokiem i od razu splatając nogi w kostkach by niepowołani nie obejrzeli tego czego nie powinni obejrzeć. Powierciła się trochę i w oczekiwaniu na mecz rzucała okiem dookoła. Zauważywszy kreację Linds i ją w tych ciuchach rząd wyżej oraz głodne spojrzenia waterpolowców, pokręciła lekko głową.
- Hey Linds... Nathan może być ciut zazdrosny, że to co powinien tylko on oglądać, wcześniej pasie oczy tamtych bysiów - uśmiechnęła się kącikiem ust do odstrzelonej dziewczyny - nice earings by the way.
_________________
"- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."

"- We're from different worlds"
"- That's not true..."

"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
 
 
Eithel 


Posty: 631
Skąd: Częstochowa/Kraków
Wysłany: 2008-05-09, 22:36   

Lindsay już miała spojrzeć pogardliwym wzrokiem na tych dwóch sportowców - mimo tego, że lubiła być adorowana i podziwiana przez płeć przeciwną, to przecież każdy powinien wiedzieć, że jest z Nathanem. Tworzyli jedną z najgorętszych par w szkole, jeśli nie właśnie tą najwspanialszą. Usłyszała jednak w tym momencie głos Ricky.
- Hi Ricky! Don't worry about Nathan.. - kącik ust Lindsay nieznacznie się uniósł, a oczy zamigotały na moment - .. to co powinien tylko on oglądać nie noszę tak zupełnie na wierzchu. - dla potwierdzenia swych słów zganiła wzrokiem tych dwóch chłopaków, którzy nie wytrzymali tego spojrzenia - Thanks. Manolo Blahnik, przedostatnia kolekcja. Klasyczna czerń, umiarkowanie wysoki obcas i stylowe paski wiązane na łydce podkreślające zgrabne nogi. Trafny wybór. - pochwaliła, patrząc prosto na buty dziewczyny. Gdyby nie to, że jeszcze trochę czuła się winna wobec Ricky, Lindsay nigdy nie zdobyłaby się na komplement. W jej ustach była to naprawdę niesamowita niespodzianka.
_________________
"This town is big enough for only one manipulative bitch"
 
 
Ofelia 


Posty: 287
Wysłany: 2008-05-09, 22:42   

Postanowiła, że przyjdzie. Bardzo nie lubiła koszykóki i wszystkiego co było związane z rywalizacją i pogonią za wygraną. Jak hippis. Zauważyła Ricky. Z Linds. Nie miała zamiaru się tam zbliżać. Vann wierzy w peace and love, ale nie dla wszyskich. Usiadła gdzieś na trybunach i wyciągnęła książkę pt.: "Drzwi percepcji" Aldousa Huxleya. Emocjonować się będzie dopiero jak wygrają. Po co wcześniej.
 
 
Caylith 
Her Gothic Majesty:P


Posty: 1403
Skąd: z głębi nocy...
Wysłany: 2008-05-09, 22:44   

Spojrzała na swoje ukochane buty takim wzrokiem jakby widziała je po raz pierwszy.
- Well... possible. Mnie się podobają i są wygodne. No i fakt. Blahniki a to jednak świadczy o tym, że się NIECO na modzie znam - mruknęła ze sporą dawką zdziwienia w oczach na ten komplement jakby nie było i równie dużą dawką humoru w głosie.
- Racja... nie pokazuj bielizny bo zamiast meczu kosza odbędzie się tu bójka drużyny waterpolo kontra połowa drużyny koszykarskiej w obronie twojego honoru - zachichotała - a ja wolałabym jednak oglądać kolesi latających za piłką w krótkich spodenkach... ah te łydki... niż krwawiących z nosów. Nieestetyczne. - puściła wesoło oko. I rozejrzała się ponownie - tematy mody były jej dosyć obce i nie wiedziała na co zejdzie a nie lubiła się blamić. Dlatego z zadowoleniem zauważyła, że Vann się pojawiła i już miała jej machnąć gdy zauważyła jej minę. Rozczarowanie i żal na moment pojawiły sie na twarzy Ricky. I ostatecznie opuściła machającą rękę. Nie sądziła, że przez faceta straci koleżankę. Ze smętną miną popatrzyła na Vanessę a potem na nadal pusty parkiet.
_________________
"- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."

"- We're from different worlds"
"- That's not true..."

"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
 
 
Ofelia 


Posty: 287
Wysłany: 2008-05-09, 22:56   

Zauważyła, że Ricky do niej macha. Niestety. I tu wcale nie chodziło o to, że Max pokłucił się z Evanem. A skąd. Chodziło o Linds. Vann za nią nie przepadała. Niechętnie wstała i poszła w ich stronę, wcześniej zamykając książkę. Usiadła obok Ricky i zmusiła swoją twarz do uśmiechu.
-Ahoj- powitała je i wróciła do lektury.
 
 
Caylith 
Her Gothic Majesty:P


Posty: 1403
Skąd: z głębi nocy...
Wysłany: 2008-05-09, 23:02   

- Hej - uśmiechnęła się lekko - fajnie, że przyszłaś. Przynajmniej nie siedzę tu sama.
Spojrzała na nią uważnie i nie umknęło jej, że ktoś tu się do czegoś zmusza.
- Babe... is everything ok?I mean with us? - zapytała cicho. Widząc jednak, że dziewczyna wetknęła nos w książkę, nie oczekiwała, że usłyszy odpowiedź. Widać sprawa musiała poczekać. Ricky wróciła do obserwacji złażących się na widownię ludzi, mając nadzieję, że mecz zaraz się zacznie. Przynajmniej oderwie się od niewesołych myśli.
_________________
"- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."

"- We're from different worlds"
"- That's not true..."

"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
  
 
 
Sygin 
Żywe Srebro:)


Posty: 449
Wysłany: 2008-05-09, 23:09   

Dzierżąc w ręce paczuszkę fistaszków, z której skubała raz po raz wpadła niemal z poślizgiem do hali. Spieszyła się by zająć odpowiednio dobre miejsce. No i sie spóźniła. Najlepsze miejsca były już pozajmowane. Anna westchnęła ciężko i w końcu zajęła siedzisko nieco z boku i zaczęła się rozglądać nieco nieśmiało podjadając swoje fistaszki. Pełno obcych ludzi wokół i takie ich mrowie, że nie było szans znaleźć znajomej twarzy. Nie lubiła tego uczucia, ale niestety tak czasem bywało.
 
 
Derriuz 

Posty: 620
Wysłany: 2008-05-10, 01:20   

- Holy shit! - mruknął Dave nieco za głośno, rozglądając się po hali u samego wejścia. Przynajmniej trafne słowa dobrał, bo tak wcześnie to jeszcze takiego bydła (to znaczy tylu ludzi...) przed meczem nie widział. Chyba. O ile pamięć nie szwankuje, ale z nią zdaje się być wszystko w porządku. Dave podrapał się po głowie jakby nie wiedział co ze sobą zrobić w pierwszej chwili opanowany przez ogrom otaczających go tłumów. Wkrótce jednak wziął się w garść i rozejrzał to w jeden, to w drugi bok. Nikogo, chyba, że nie wypatrzył. Miast tego zaczął szwendać się to tu, to tam, z nadzieją na odnalezienie spokojniejszego miejsca, gdzie mógłby sobie zasiąść... Ale ku jego zdziwieniu zdołał odnaleźć Annę. Rzucił jeszcze spojrzeniem wokół i, tak jak się spodziewał, nie znalazł nikogo prócz niej. Tak więc nie musiał się krępować, a mógł bez zastanowienia do niej dołączyć. No, przynajmniej w teorii. To znaczy, że nie musiał pierwej Ricky szukać, chociaż... Niee, pewnie ma adekwatne towarzystwo i nie ma się czym przejmować. Po rozwianiu swych powracających obaw chłopak podszedł nieco od tyłu do Anny tak, by nie dojrzała go, po czym, nachylając się nad jej uchem, rzucił ciche:
- Bu! - ...na tyle jednak głośno, by mogła go usłyszeć.
 
 
Sygin 
Żywe Srebro:)


Posty: 449
Wysłany: 2008-05-10, 09:10   

Poderwała się gwałtownie przestraszona aż zaszeleściły fistaszki w papierowej torebce i obejrzała się za siebie ostrym spojrzeniem. Które po chwili się rozpogodziło gdy rozpoznała sprawcę.
- Nice one... próbujesz mnie wystraszyć, taaa? Ale ja przejrzałam twój niecny plan spowodowania u mnie utraty przytomności ze strachu i przywłaszczenia sobie mojego jakże wspaniałego miejsca, z pięknym widokiem na... - westchnęła z rozczarowaniem - tylko na połowę parkietu.
Uśmiechnęła się po chwili szeroko, co oznaczało, że wcale jej nie przeszkadza miejsce ani tym bardziej przestraszanie. Chillman był znajomym towarzystwem więc sytuacja nie była aż tak kiepska.
- Whatever, I'll live. Peanut? - podsunęła chłopakowi paczkę orzeszków
 
 
KapitanOwsianka 
plotkara

Posty: 2736
Skąd: Od wujcia fotela
Wysłany: 2008-05-10, 10:23   

W tym czasie tłum zaczał kibicować na tyle głośno, że ciężko było usłyszeć cokolwiek. Ktoś zaintonował znany kawałek Queenu z tupaniem i klaskaniem i za moment już cała hala trzęsła się w tupaniu i klaskaniu.

Tym czasem w szatni zawodnicy spojrzeli po sobie. Po kolei na każdej twarzy pojawiał się uśmiech. Wreszcie Nathan krzyknął: Yeah! i zaraz zawtórowały mu krzyki innych członków drużyny. Zerwali sie z ławek i wybiegli z szatni przy uśmiechu trenera.
We will rock you

Na parkiecie zaczynał się właśnie pokaz cheerleaderek, bardzo seksowny, z całym tym wiciem się i innymi takimi rzeczami, które w występie dziewczyn po prostu muszą się pojawić.
_________________
"I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."

Miewam napady wściekłości.
 
 
Caylith 
Her Gothic Majesty:P


Posty: 1403
Skąd: z głębi nocy...
Wysłany: 2008-05-10, 11:53   

Dała się ponieść atmosferze i już po chwili zapominając o kłopocie tupała i klaskała z szerokim uśmiechem na twarzy z całą resztą. A że przy okazji znała cały tekst piosenki... to tym lepiej. Spojrzenie Ricky padło po chwili na chłopaków wysypujących się na parkiet. Zielone ślepia zabłysły entuzjazmem.
- Go men... urwijcie im głowy! - zaśmiała się.
_________________
"- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."

"- We're from different worlds"
"- That's not true..."

"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
 
 
KapitanOwsianka 
plotkara

Posty: 2736
Skąd: Od wujcia fotela
Wysłany: 2008-05-10, 12:21   

Cheerleaderki ustawiły się w szpaler by pomiędzy nimi mogli przebiec zawodnicy, ale pierwsza wybiegła oczywiście maskotka.
Dobry wieczór panie i panowie, jestem Mouth McFadden, a my jesteśmy świadkami historycznej chwili dla całego Harbor High, o ile nie dla Newport. Dzisiaj właśnie po raz pierwszy drużyna utworzona dopiero w tym roku ma szansę na awans do playoffów. Zawodnicy już wybiegają, na początku z numerem 23 Nathan Scott nasza gwiazda, jeden z najefektywniejszych zawodników drużyny, a przy tym kapitan, tuż za nim z numerem 3 Max Parker. - na twarzy Erici wykwitł tajemniczy uśmiech...
_________________
"I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."

Miewam napady wściekłości.
 
 
Noise 
Furiat...


Posty: 652
Skąd: Behind you
Wysłany: 2008-05-10, 12:33   

Evan był nieco poddenerwowany dzisiejszym meczem. Czuł presję, która rosła z każdą chwilą tak, jak i nadzieje pokładane przez wszystkich w drużynie Harbor. Gdy zaczęli wybiegać na boisko zdenerwowanie zostało zastąpione przez jakiegoś rodzaju dziwną euforię. Gdy wybiegł na parkiet przystanął na chwilę i szukał na trybunach twarzy jednej osoby. Zajęło mu to długą chwilę, ale gdy ujrzał Vann wiedział, że nie może być źle. Dziś da z siebie więcej, niż kiedykolwiek wcześniej.
 
 
Caylith 
Her Gothic Majesty:P


Posty: 1403
Skąd: z głębi nocy...
Wysłany: 2008-05-10, 12:51   

Uśmiechnęła się lekko patrząc na biegającego Parkera i standardowo jak na każdym meczu dłoń powędrowała na jadeit - przynosił szczęście. Tym razem jednak nie zatrzymała się na nim ale spełzła na lewe biodro a potem przesunęła się kilka centymetrów w bok i tam się zatrzymała na dłuższą chwilę. Uśmiech się poszerzył. Przy takiej liczbie amuletów na szczęście nie ma szans, żeby coś nie wyszło.
Rozwiązała z pewnym trudem rzemyk trzymający jadeit na szyi i po chwili kamień zajął swoją standardową meczową pozycję. W uścisku rąk. A Ricky lekko pochylona do przodu ze spojrzeniem wlepionym w swojego faceta zaczęła wizualizować zwycięstwo.
_________________
"- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."

"- We're from different worlds"
"- That's not true..."

"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
 
 
KapitanOwsianka 
plotkara

Posty: 2736
Skąd: Od wujcia fotela
Wysłany: 2008-05-10, 13:08   

A propos... Z jakim numerem gra Evan?

Zawodnicy wybiegli na boisko i już standardowy skład zabierał się na wyjście, kiedy McCoy zatrzymał Evana gestem. Evan... Siadasz na ławkę. powiedział poważnie czekając na ewentualne protesty.
_________________
"I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."

Miewam napady wściekłości.
 
 
Noise 
Furiat...


Posty: 652
Skąd: Behind you
Wysłany: 2008-05-10, 13:18   

Z numerem 69 ;)

Evan popatrzył na trenera i skinął głową. - As you wish coach. - i bez słowa skierował się na ławkę. - W razie czego będę gotów, żeby wejść w każdej chwili. - uśmiechnął się lekko i zajął miejsce na ławce uważnie rozglądając się dookoła.
 
 
Eithel 


Posty: 631
Skąd: Częstochowa/Kraków
Wysłany: 2008-05-10, 14:33   

Lindsay uśmiechnęła się do siebie widząc jak Nathan wbiega na boisko - przystojny, wysportowany i wychwalany pod niebiosa. Była niesamowicie dumna ze swojego chłopaka i tym razem postanowiła jednak nieco zainteresować się tym meczem. Podobno był bardzo ważny..
Obecność Vann początkowo nieco ją zirytowała - w końcu to ta dziewczyna spotykała się z Ballmerem - Iuuuuu - mruknęła do siebie, jednak jej myśli z powrotem przeniosły się na Nathana. Spojrzała z pogardą na cheerleaderki - marionetki tańczące jak im się zagra i podnoszące nogi na komendę. Faceci często przesadzali nadmiernie je adorując - w końcu kto naprawdę chciałby kręcić niemożliwe piruety w łóżku?
Jeszcze raz przeniosła wzrok na swojego chłopaka i uśmiechnęła się z czułością - wiedziała, że na pewno tego nie dojrzy, ale chciała mu dodać zapału do walki. - Common hon.. - szepnęła do siebie - They HAVE to win!!! - powiedziała do Ricky z zadowoleniem patrząc jak Ballmer zajmuje należne mu miejsce na ławce.
_________________
"This town is big enough for only one manipulative bitch"
 
 
Caylith 
Her Gothic Majesty:P


Posty: 1403
Skąd: z głębi nocy...
Wysłany: 2008-05-10, 14:40   

Przerwała na moment wizualizację ale nie kontakt wzrokowy i słysząc komentarz Lindsay nadchodzący z tyłu lekko odchyliła głowę w jej stronę by usłyszeć o co jej chodzi w tym wrzasku. Gdy zrozumiała, kiwnęła głową nie odrywając wzroku od Maxa i uśmiechając się ze spokojną pewnością.
- Oh they will... nie masz pojęcia jacy są dobrzy. Ja widziałam parę treningów and I tell you - they rock. Poza tym to im przyniesie szczęście - machnęła lekko zielonym jadeitem, który zwykle miała na szyi a teraz zaciskała w palcach. Błysnął jasno w sztucznym świetle sali.
_________________
"- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."

"- We're from different worlds"
"- That's not true..."

"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
 
 
KapitanOwsianka 
plotkara

Posty: 2736
Skąd: Od wujcia fotela
Wysłany: 2008-05-10, 15:15   

Nathan i zawodnik drużyny przeciwnej już się ustawili po przeciwnych stronach koła, sędzia szykował się do rozpoczęcia gry, kiedy Max podbiegł do trenera. Hey coach... A Ballmer? Jest jednym z najlepszych zawodników, potrzebujemy go. McCoy zmierzył go wzrokiem
-Znacie zasady, wagary lub opuszczony trening - skip a game. odpowiedział trener, a na protesty, do których się szykował Max dodał Nie jesteś kapitanem, by się ze mną kłócić. Graj. powiedział spokojnie, ale w ten sposób, że Max musiał się poddać. Evana nie zaszczycił nawet spojrzeniem i wrócił na boisko. Gra się rozpoczęła!
_________________
"I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."

Miewam napady wściekłości.
 
 
Ofelia 


Posty: 287
Wysłany: 2008-05-10, 15:42   

-O, widzę, że masz nową koleżankę... Chodzicie już razem na zakupy?- mruknęła do Ricky. Na wcześniejsze pytanie nie odpowiedziała i nawet na nią nie spojrzała. Bo problemem była Linds. Oderwała się na chwilę od książki i zobaczyła Evana na ławce. Zrobiło jej się trochę go żal... Biedny. Ale przecież to tylko mecz.
 
 
Sygin 
Żywe Srebro:)


Posty: 449
Wysłany: 2008-05-10, 15:47   

- Ooo... patrz zaczęli... - odezwała się podekscytowanym tonem i zaczęła śledzić mecz dając tym sposobem wyraz swojemu zainteresowaniu koszem. - Good one... o przechwycił... pięknie! - wykrzyknęła niemal miętosząc prawie zapomniane opakowanie fistaszków. Skoro aż tak zachwycała ją koszykówka to strach pomyśleć jakby się zachowywała na meczu siatki.
- Isn't this great? - zapytała z entuzjazmem w głosie rzucając spojrzenie na Dave'a
 
 
Caylith 
Her Gothic Majesty:P


Posty: 1403
Skąd: z głębi nocy...
Wysłany: 2008-05-10, 16:12   

Zacięty doping Erici urwał się nagle w pół słowa. Z kłapnięciem zamknęła usta i wyprostowała sie sztywno przenosząc wzrok na Vann. Oczy jej zamigotały wściekle ale siłą powstrzymała się od wybuchu. Ostatecznie twarz przybrała zacięty, twardy wyraz.
- To, że z kimś rozmawiam wcale nie znaczy, że się z nim przyjaźnię. - powiedziała nieco ostrym tonem - A nawet jeśli to mam prawo rozmawiać z kim chce i o czym chcę. I nie tobie to oceniać Vann. Ani komentować. Now if you excuse me - tu się rozgrywa bardzo ważny mecz w którym gra mój chłopak - i zamierzam go dopingować tak mocno jak tylko mogę. W przeciwieństwie do innych niektórych osób olewających... hey! what a hell are you doing! Get'im! - wrzasnęła w pół zdania obserwując dotychczas kątem oka akcję na boisku i teraz skierowała na nią cała uwagę. Na szczęście okrzyk utonął wśród innych okrzyków. Ricky rzuciła Vanessie jeszcze jedno ciężkie spojrzenie a potem przestała na nią zwracać uwagę albo zbyt zajęta meczem albo zbyt na nią zła.
_________________
"- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."

"- We're from different worlds"
"- That's not true..."

"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
 
 
Ofelia 


Posty: 287
Wysłany: 2008-05-10, 18:26   

-Nie wspominałam nic o przyjaźni- spojrzała na nią i zamrugała kilkakrotnie -Masz rację, nie mi to oceniać. Jestem tylko zwykłą mną, która nie zasługuje na uwagę tak popularnej osoby. Osoby, która jeszcze niedawno traktowała różową jak dziwkę, a teraz normalnie z nią rozmawia. I gdzie tu sprawiedliwość...- powiedziała bardzo spokojnie, a jej twarz teraz nie miała wyrazu. -Oh, no tak, powinnam krzyczeć "nie martw się, ławka jest wygodna". Przepraszam, zapomniałam!- spojrzała na Evana i wróciła do lektury. Teraz mecz miała już totalnie gdzieś.
 
 
Caylith 
Her Gothic Majesty:P


Posty: 1403
Skąd: z głębi nocy...
Wysłany: 2008-05-10, 18:46   

Przegarnęła włosy zmęczonym ruchem dłoni.
- Holy shit, Vanessa. It's not like that... - westchnęła już spokojniej - musimy pogadać ale nie teraz, ok? Nie wszystko jest takie jak się wydaje. I na litość boską ja nie jestem popularna a poza tobą i Ell nie mam nikogo bliższego wśród dziewczyn, więc nie chrzań mi tu takich idiotyzmów. Pogadamy na afterparty, ok? - dotknęła lekko jej ręki z przyjaznym wyrazem twarzy. Potem przeniosła wzrok na boisko zdecydowana obejrzeć mecz. I coraz bardziej żałując że dała się wplątać w to wszystko.
_________________
"- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."

"- We're from different worlds"
"- That's not true..."

"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
 
 
KapitanOwsianka 
plotkara

Posty: 2736
Skąd: Od wujcia fotela
Wysłany: 2008-05-10, 19:35   

Nathan podskoczył wraz z przeciwnikiem i przejął piłkę w powietrzu i posłał ją do jednego z zawodników. Zwód podanie, Parker przy piłce podrzut, Scott zbiera piłkę tuż koło kosza i piękny wsad. Max i Nathan wymienili uścisk i cofnęli się do obrony.

Przeniesienie akcji. Na po meczu.
_________________
"I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."

Miewam napady wściekłości.
 
 
Caylith 
Her Gothic Majesty:P


Posty: 1403
Skąd: z głębi nocy...
Wysłany: 2008-05-10, 20:27   

Cpt. Owsianka nie poinformował jakim wynikiem zakończył się mecz powyżej:P Na szczęście poprawił się po napomnieniu smsem:P Cytuję zatem:
WYGRALIśMY. PIęKNA ROBOTA NATHANA, A I MAX SWOJE NAWRZUCAł
:P


Odetchnęła głęboko chłodnym powietrzem tak różnym od zaduchu panującego w hali. Oparła się o murek koło budynku i zamyśliła.
- Game, game and after the game... - zamruczała do siebie. Mecz jak zwykle był świetny. Tylko że brakowało jej tej euforii, którą zawsze czuła po czymś takim. Może to przez te głupie nieporozumienia. Z tego wszystkiego zaczęła czegoś szukać po torbie. Znalazła i po chwili rozszedł się w powietrzu dymek z zapalanego papierosa. Ostatniego... Ricky już prawie w ogóle nie paliła. Tym razem jednak zaciągnęła się głęboko zamykając oczy. Brakowało jej kogoś z kim mogłaby pogadać normalnie. A jedyna osoba odpowiednia ku temu była ostatnio nieosiągalna. - cholera by to wszystko wzięła - zamruczała cicho zaciągając się jeszcze raz.
_________________
"- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."

"- We're from different worlds"
"- That's not true..."

"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
 
 
Derriuz 

Posty: 620
Wysłany: 2008-05-10, 22:59   

- It WAS great - rzucił Dave z lekko wytrzeszczonymi gałami. Potrząsnął zaraz łbem i zamrugał kilkukrotnie. Stwierdził, że oczy go nieco zapiekły od patrzenia się ze zbyt rzadkim mruganiem.
- Well... - rzekł, odpychając się od ławek, o które opierał się bokiem z splecionymi na klatce piersiowej rękoma - Shouldn't we go and congratulate them? After they come out, of course - zapytał, spoglądając na Annę z uniesioną jedną brwią ku górze.
 
 
Sygin 
Żywe Srebro:)


Posty: 449
Wysłany: 2008-05-10, 23:08   

Zebrała się i wstała z westchnieniem zadowolenia. Mecz był świetny.
- Wyglądasz, facet jak ktoś, kto pierwszy raz w życiu widział dobry popis kosza. - oświadczyła z jedną brwią podskakującą nad okiem, podziwiając wytrzeszcz oczu - nie chcę myśleć jak wyglądałbyś na rozgrywkach NBA... - zaśmiała się wyłażąc z rzędu i pakując zwinięty w kłębek papier po fistaszkach do kosza na śmieci. Potem westchnęła głęboko.
- Teraz to nie pogratulujemy bo siedzą w szatni i pod prysznicami... chociaż to jedno z miejsc, które kiedyś muszę zwiedzić - oświadczyła tęsknym tonem z iskierkami rozbawienia w oczach - a ja muszę zajrzeć do samochodu po jedną rzecz. Kiedy więc chcesz im paść w ramiona i wychwalać pod niebiosa?
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Żuławski


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,19 sekundy. Zapytań do SQL: 13