Ja regularnie, co tydzień gram dwie godzinki w kosza i w sezonie jeżdżę na rowerze po mniejszych i większych pagórkach. Oprócz tego jakieś pompki i seryjka z 31 dnia A6W co 2-3 dni. W ogóle ten zestaw ćwiczeń jest całkiem fajny. Zaczęliśmy to w tym roku z kumplami z pracy, ale do końca wytrzymałem tylko ja Nie jest to jakieś super mordercze, a daje niezłe efekty. Jedyny minus to poświęcanie tych kilkudziesięciu minut dziennie na ćwiczenie tylko jednej grupy mięśni.
Ćwiczę z kilku powodów. Raz, że po prostu lepiej się czuję, dwa, że utrzymywanie dobrej kondycji pomaga w sezonie, kiedy chodzę po górach, a trzy - bo to po prostu przyjemne
A jak długo człowiek jest w stanie wytrzymać na pustyni?
1. Nie wszystko da się przeliczyć na liczby... Jeśli po kilkunastu metrach biegu dostajesz zadyszki, to znaczy że coś nie tak... i żadne pływanie tego nie zmieni(a), prawda?
2. Pustynia basenowi nierówna. Co ów argument ma w ogóle do rzeczy?
Jeśli po kilkunastu metrach biegu dostajesz zadyszki, to znaczy że coś nie tak... i żadne pływanie tego nie zmieni(a), prawda?
Zdecydowanie coś jest nie tak - po przebiegnięciu 100 m sapię jak stary, rozregulowany parowóz, a po przepłynięciu 100 m zaczynam czuć, że żyję. Znaczy, że w sensie osobniczo-ewolucyjnym, jeszcze z wody nie wyszłam...
ASX76 napisał/a:
Pustynia basenowi nierówna. Co ów argument ma w ogóle do rzeczy?
Zupełnie nic.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Zdecydowanie coś jest nie tak - po przebiegnięciu 100 m sapię jak stary, rozregulowany parowóz, a po przepłynięciu 100 m zaczynam czuć, że żyję. Znaczy, że w sensie osobniczo-ewolucyjnym, jeszcze z wody nie wyszłam...
Znaczy, że pływanie to zabawa dla leniwych i nie wymaga takiego zaangażowania.
Znaczy, że pływanie to zabawa dla leniwych i nie wymaga takiego zaangażowania.
Kontynuuj, proszę, kontynuuj... mam trochę uzbieranych patyczków, w sam raz na niewielki stosik...
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Kontynuuj, proszę, kontynuuj... mam trochę uzbieranych patyczków, w sam raz na niewielki stosik...
Z taką formą nigdy mnie nie złapiesz, bo na potop się nie zapowiada.
P.S. Ludzie żyją na lądzie, a nie w wodzie. W środowisku wodnym człowiek bardzo niewiele zdziała, niezwykle delikatnie pisząc. Nawet z patyczków nie skorzysta.
Z taką formą nigdy mnie nie złapiesz, bo na potop się nie zapowiada.
Nigdy nie wiadomo - podobno lodowce topnieją w zastraszającym tempie.
ASX76 napisał/a:
W środowisku wodnym człowiek bardzo niewiele zdziała, niezwykle delikatnie pisząc. Nawet z patyczków nie skorzysta.
Dam sobie jakoś radę... może posypię patyczki fosforem...
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Chyba będę musiała zrobić próbę terenową - nie ma jak empiria...
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Zdecydowanie coś jest nie tak - po przebiegnięciu 100 m sapię jak stary, rozregulowany parowóz, a po przepłynięciu 100 m zaczynam czuć, że żyję. Znaczy, że w sensie osobniczo-ewolucyjnym, jeszcze z wody nie wyszłam...
Kilka(naście) dni biegania na tym dystansie, nawet pod górkę i nie zdyszałabyś się już za bardzo.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Kilka(naście) dni biegania na tym dystansie, nawet pod górkę i nie zdyszałabyś się już za bardzo.
"Z tej mąki chleba nie będzie". Przeciwniczki biegania wykazują się wyjątkową odpornością na logiczne argumenta. Wymyślają niestworzone powody, byle tylko uniknąć wysiłku i (tanio) usprawiedliwić własne lenistwo.
Przebiegłam się kawałek na spacerze. Bardzo malutki kawałek. Dostałam zadyszki i kłuje mnie w boku (dlaczego Firefox podkreśla 'kłuje'?), ale jutro może przebiegnę większy. Zdecydowanie wolę po prostu iść szybko
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
Kilka(naście) dni biegania na tym dystansie, nawet pod górkę i nie zdyszałabyś się już za bardzo.
Postanowiłam spróbować, co tam - przeca nic nie tracę, nie? Zabrałam psa i udaliśmy się. Gdy już oddaliliśmy się od ludzi (bo przecież nie będę się kompromitować na oczach tłumu! ), pościłam psa luzem i ruszyłam. I najśmieszniejsze było prawie od razu: nie dość, że zasapałam się już po 50 metrach, to jeszcze pies nie chciał lecieć ze mną! Bardzo podejrzliwie się na mnie patrzył. Gdy już wysapałam się na tyle, że mogłam mówić, zwróciłam mu uwagę, że tak się nie godzi. A ten zwierz nawarczał na mnie, machnął ogonem i poszedł polować na myszy. Zero zrozumienia!
Jutro wieczorem też się wybieramy - to znaczy, ja mam taki plan. Może tym razem wytrwam na dłuższym dystansie. Mam na myśli 75 m.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Przebiegłam się kawałek na spacerze. Bardzo malutki kawałek. Dostałam zadyszki i kłuje mnie w boku (dlaczego Firefox podkreśla 'kłuje'?), ale jutro może przebiegnę większy. Zdecydowanie wolę po prostu iść szybko
zdecydowanie zgadzam się z Tobą w 100 %. Szybko przejść to ja mogę i 5 km a może i więcej (po płaskim, pod górkę w ogóle nie chodzę), a przebiec to i 100 metrów nie dam rady. Bieganie - jak się waży ciut za dużo, a ja tak mam - obciąża stawy, chodzenie, podobnież jak pływanie - nie. A poza tym po co mam biec parę minut a potem długo dochodzić do siebie, skoro mogę pochodzić szybko przez parę godzin?
I nie zamierzam zmuszać się do biegów tylko dlatego, że niektórzy twierdzą, że to jest bardzo zdrowe. Dla niektórych może i tak...
_________________ Recedite plebes! Gero rem imperialem
Gdy już oddaliliśmy się od ludzi (bo przecież nie będę się kompromitować na oczach tłumu! ),
Siostrzana duszo! ^^
Beata napisał/a:
nie dość, że zasapałam się już po 50 metrach,
Ja właściwie nie wiem ile to jest 50 metrów
Beata napisał/a:
Bardzo podejrzliwie się na mnie patrzył.
One tak chyba mają, mój też patrzy dziwnie. A jak jest zasmyczony to się obraża że to ja ciągnę jego, a nie odwrotnie.
Beata napisał/a:
Jutro wieczorem też się wybieramy - to znaczy, ja mam taki plan
Też mam taki plan. Najtrudniejsze, to znaleźć płaski kawałek tak żeby nikt akurat nie przechodził
Carmilla napisał/a:
Szybko przejść to ja mogę i 5 km a może i więcej (po płaskim, pod górkę w ogóle nie chodzę),
Jak już będę duża i bogata, to zamieszkam nad morzem i będę codziennie chodzić plażą masę kilometrów na bosaka. O.
Carmilla napisał/a:
Bieganie - jak się waży ciut za dużo,a ja tak mam - obciąża stawy,
W sumie nie wiem czy ważę za dużo, ale o stawy się boję na wszelki wypadek, jak jakiś czas temu wymyśliłam że będę robić przysiady i wprowadziłam to w życie, a wtedy moje kolana powiedziały 'ej, Martva, nie wygłupiaj się, my tego nie lubimy' i przestałam. Po tygodniu
Carmilla napisał/a:
I nie zamierzam zmuszać się do biegów tylko dlatego, że niektórzy twierdzą, że to jest bardzo zdrowe. Dla niektórych może i tak...
Ja się chyba pozmuszam, coś ze sobą trzeba zrobić. Nie podobają mi się te dziwne rzeczy nad talią, muszę kopnąć mój metabolizm Poza tym bieganie podobno robi endorfiny, a ja jestem uzależniona od endorfin - niestety czekolada szkodzi mi na cerę i figurę, a seks jest trudniejszy do uzyskania więc może spróbuję pobiegać. A co mi tam
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
Ja też nie wiem. Liczyłam te... no... susy (bo kroki to chyba nieodpowiednie słowo).
martva napisał/a:
(...)jak jakiś czas temu wymyśliłam że będę robić przysiady i wprowadziłam to w życie, a wtedy moje kolana powiedziały 'ej, Martva, nie wygłupiaj się, my tego nie lubimy' i przestałam. Po tygodniu
To już wolę się katować "brzuszkami" - przynajmniej można się położyć. Tylko nie wiem, czy wtedy endorfiny nie zasypiają...
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Tylko nie wiem, czy wtedy endorfiny nie zasypiają...
Zaczęłam dziś A6W po raz chyba siódmy (ciekawe czy wytrzymam dłużej niż do ósmego dnia). Zasypiają
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
Gratis: w wodzie można utonąć. Niekoniecznie w głębszej.
Biegając można gratisowo dostać złamania zmęczeniowego piszczeli lub innych urazów nóg
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
Biegając można gratisowo dostać złamania zmęczeniowego piszczeli lub innych urazów nóg
Ofiara losu lub rozdziawa/"kalectwo" może doznać groźniejszych urazów nawet nie wychodząc z domu.
Jeśli przed bieganiem troszku się pogimnastykuje/rozciągnie, wówczas zminimalizuje minimalne ryzyko odniesienia kontuzji.
Na całkowicie naturalną (czyli wytwarzaną przez organizm) działkę endorfin trzeba uczciwie zapracować.
Beato -> Nie biega się susami, lecz spokojnym i jednostajnym tempem, jak na początek. Później, gdy liźnie się nieco doświadczenia i zdobędzie kontrolę nad oddechem, można se urozmaicać bieg o różne fajne rzeczy.
Beata & Martva -> Jeśli zamiast na sobie, będziecie skupiać się na tym, co mogą pomyśleć o Waszych dzielnych poczynaniach postronni "świadkowie mimo woli", to niewiele osiągnięcie.
Gołąbeczko Carmillo & Martva -> Przysiady to nieco "wyższa szkoła jazdy", jeśli się ma problemy (wynikające z... same wiecie) ze stawami. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby popracować nad wzmocnieniem nóg i kilku innych części ciała w pozycji leżącej poprzez zginanie i prostowanie raz jednej, raz drugiej nogi, naprzemiennie lub co jakiś czas.
Beato -> Nie biega się susami, lecz spokojnym i jednostajnym tempem, jak na początek.
Biega się tak, jak się potrafi.
ASX76 napisał/a:
Beata & Martva -> Jeśli zamiast na sobie, będziecie skupiać się na tym, co mogą pomyśleć o Waszych dzielnych poczynaniach postronni "świadkowie mimo woli", to niewiele osiągnięcie.
Temu się oddaliłam od świadków. Żeby nie musieć się skupiać.
A poza tym przemyślałam sobie kwestię badań terenowych nad spalaniem fosforu pod wodą. Mianowicie, doszłam do wniosku, że to za dużo zachodu - prościej będzie dowiercić się do wnętrza Ziemi i trochę lawy upuścić prosto na uprzednio przygotowany stosik. Sukces, nawet podwodny, gwarantowany.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
jeśli się ma problemy (wynikające z... same wiecie) ze stawami.
Nie mam problemów ze stawami. Znaczy nie miałam, dopóki nie zaczęłam robić dużej ilości przysiadów nagle
ASX76 napisał/a:
Beata & Martva -> Jeśli zamiast na sobie, będziecie skupiać się na tym, co mogą pomyśleć o Waszych dzielnych poczynaniach postronni "świadkowie mimo woli", to niewiele osiągnięcie.
Kiedy ja się fstydam
Dziś był nieco dłuższy kawałek. Nie spuściłam łaciatego, bo się bałam że się zgubimy po ciemku. Za pierwszym razem strasznie się ociągał, a za drugim udawał że nie rozumie pojęcia 'trucht', pewnie dlatego że drugi raz był w stronę domu.
To prawda z tymi endorfinami
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
Beato -> Biega się tak, żeby sobie krzywdy nie zrobić. Tym, którzy się napatoczą pod nogi, również. Chcesz mieć to, o czym pisał Asu?
Martva -> Jak to jest nie mieć mając?
To, że próbuje się biegać nie jest powodem do wstydu. Co więcej, nie przejmując się takim drobiazgiem jak reakcja otoczenia na swoje "popisy", dowodzisz poczucia własnej wartości i odwagi.
Mam większe poczucie obciachowości niż wartości, a poza tym jestem tchórzem - przestanę się fstydać jak już będę biegać, a nie podbiegiwać Dziś las był pusty, jeden rowerzysta się napatoczył, do tego całkiem rozsądny (zatrzymał się i poczekał aż złapię psa!), więc zaryzykowałam kilka odcinków. Tak z pięć.
Jeszcze miesiąc i może coś z tego będzie, jeszcze mogłabym wymyślić jak ograniczyć kompulsywne objadanie się...
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
Też biegam.
W okresie styczeń-luty, najpóźniej marzec lubię sobie od czasu do czasu pobiegać w parku niedaleko mojego domu. Niestety potem się robi cieplej, dresiarze i inny "kwiat dzielnicy" zaczyna zalegać w parku i zwyczajnie mnie zaczepiać, przez co wolę biegać na sprzęcie, który mam w domu. Wiadomo, że na sprzęcie jednak biega się trochę inaczej, ale poranne bieganie niestety odpada, bo sprawia, że czuję się fatalnie, natomiast przez wieczorne przebieżki czuję się jak nowo narodzona
Największy problem jest z motywacją - rzekłabym, że to wręcz towar deficytowy xD. Po prostu się wie, że sport to zdrowie, ale równie "po prostu" się nie chce... xD.
Na szczęście dość niedawno zmotywowałam się do pracy i już prawie od miesiąca godzinę dziennie poświęcam na rozgrzewkę i bieganie. I przyznam, że czuję się o wiele lepiej
_________________ "Nie tak to trudno zostać filozofem, jak waszmość pan rozumiesz: chwal tylko, co drudzy ganią, myśl jak chcesz, byleby osobliwie,
kiedy niekiedy z religii zażartuj, decyduj śmiele a gadaj głośno; przyrzekam, iż ujdziesz wkrótce za wiellkiego filozofa..."
"Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki" Ignacy Krasicki
Nie lubię biegać. Od stycznia dwa razy w tygodniu chodzę na siłownię tak po 60 minut z czego połowa to 'rower', minimum 12km. Ale biegać, kurna, nie lubię i nie polubię.
tak po 60 minut z czego połowa to 'rower', minimum 12km.
Zdecydowanie wolałbym przejechać na zwykłym rowerze 3 km niż 12 na takim w siłowni.
ASX76 napisał/a:
To, że próbuje się biegać nie jest powodem do wstydu. Co więcej, nie przejmując się takim drobiazgiem jak reakcja otoczenia na swoje "popisy", dowodzisz poczucia własnej wartości i odwagi.
Masz rację. Nigdy nie zwracam szczególnej uwagi na porę dnia. Biegam wtedy kiedy mam na to ochotę nie przejmujac się otoczeniem.
Bieganie powinno być raczej powodem do dumy, a nie wstydu.
_________________ ''Imagination will often carry us to worlds that never were. But without it we go nowhere''
Bieganie powinno być raczej powodem do dumy, a nie wstydu.
Jasne, jak zacznę biegać to będę dumna, na razie się wstydzę kondycji
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
Aż tak źle.
Intensywne spacery to pikuś, w niedzielę pojechaliśmy na wycieczkę, zrobiliśmy jakieś 10km spaceru, potem zjedliśmy obiad i poszliśmy na następny spacer - jeśli teren jest względnie płaski i idę, a nie biegnę, to mogę iść, i iść, i iść - wzniesienie terenu albo przyspieszenie tempa skutkuje ciężkim dyszeniem i kłuciem w boku. Tak mam, no
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum