FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Poprzedni temat :: Następny temat
Boisko do kosza
Autor Wiadomość
KapitanOwsianka 
plotkara

Posty: 2736
Skąd: Od wujcia fotela
Wysłany: 2008-03-08, 12:55   

McCoy uśmiechnął się pod nosem. No widzisz Max? To zawsze w Tobie było... Nie mogłeś zapomnieć jak się gra w koszykówkę. Zapomniałeś tylko, że musisz z tego czerpać frajdę. klepnął go przyjacielsko w plecy, co nie zmieniło faktu, że klepnięcie było na tyle silne, że Max się w sobie skulił. Wyraźnie Cię coś gryzie, i to nie moje miejsce, bym się w te rozmyślania ładował. Pamiętaj tylko tyle... Take your shot... No regrets. powiedział i nastała chwila ciszy Nah... Muszę jeszcze przygotować skład na najbliższy mecz. Mam nadzieję, że zagrasz. powiedział odchodząc w kierunku parkingu.
_________________
"I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."

Miewam napady wściekłości.
 
 
KapitanOwsianka 
plotkara

Posty: 2736
Skąd: Od wujcia fotela
Wysłany: 2008-03-08, 23:08   

I don't wanna miss the thing

Max chwilę patrzył na skórzaną piłkę, do kosza, którą trzymał w dłoniach. Wreszcie coś zrozumiał i ruszył biegiem do samochodu. Silnik ryknął i samochód ruszył z piskiem opon...

Ciąg dalszy w: Balboa Fun Zone
_________________
"I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."

Miewam napady wściekłości.
 
 
Sygin 
Żywe Srebro:)


Posty: 449
Wysłany: 2008-04-18, 08:50   

Anna ze słuchawkami i-phone’a w uszach szła przez park tanecznym niemal krokiem w rytm muzyki płynącej ze słuchawek (oczywiście mowa tu o tańcu który ona nazywała tańcem, więc były to wykonywane od czasu do czasu oszczędne miękkie ruchy rąk i nóg i ogólnie ciała wyglądające jednak kapitalnie i zgrabnie). Na szczęście park był pusty więc nikt nie widział jej podrygów. Mimo ciepła nie chciała kusić losu spacerując po parku wieczorem w krótkiej spódniczce, więc zamieniła ją na ciemne dżinsy z prostymi nogawkami a szpileczki na sportowe zgrabne buty pumy (które nie tylko były wygodne ale i pozwalały jej się poruszać tak jak chciała do muzyki). Kierowała się w stronę boiska wypatrując grających w kosza.
 
 
KapitanOwsianka 
plotkara

Posty: 2736
Skąd: Od wujcia fotela
Wysłany: 2008-04-18, 10:05   

Nie miała najmniejszych problemów z wypatrzeniem boiska, ale jeszcze nie grali. Właściwie to była jedną z pierwszych, którzy przyszli. Maxa nie było, za to był Mouth i Skills, ten całkiem przystojny murzyn. Skills rzucał do kosza dla rozgrzewki, a Mauth, siedząc na blacie stołu z nogami na ławce rozpoczynał komentarz do zbliżającego się meczu.
_________________
"I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."

Miewam napady wściekłości.
 
 
Sygin 
Żywe Srebro:)


Posty: 449
Wysłany: 2008-04-18, 19:30   

- So here I am... where's the game? - oświadczyła wesołym tonem wskakując na ławkę obok Moutha. Wyjęła z uszu słuchawki i odgarnęła grzywkę z oczu. - Tylko we dwóch będziecie się pocić?
 
 
KapitanOwsianka 
plotkara

Posty: 2736
Skąd: Od wujcia fotela
Wysłany: 2008-04-19, 09:32   

Mouth się uśmiechnął pod nosem, a potem wyszczerzył szeroko Nie... Ja nie gram, ja tylko komentuję ich zmagania. Nie mam talentu do sportów. przerwał mu Skills
What's up, doll? You ain't right! Masz talent, stary, ale do oglądania. rzucił i uśmeichnął się szeroko.

Z daleka słychać było dźwięk samochodu Nathana, a jeszcze dalej już dochodziło dudnienie Impali Maxa. Po paru minutach przy boisku pojawił się Nath z Lindsay.
Hi, Pittsbourg! rzucił do Anny, a potem przywitał się z pozostałymi.
_________________
"I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."

Miewam napady wściekłości.
 
 
Sygin 
Żywe Srebro:)


Posty: 449
Wysłany: 2008-04-19, 09:40   

- Ohhh... to takie przykre, że jesteś dobry tylko w gadaniu - zrobiła smutne oczęta do Moutha jakby żałując, że się nie popisał. Następnie oczęta te się zaczęły śmiać bo żartowała. Słysząc głos Nathana odwróciła głowę w jego stronę i rzuciła mu gromiące spojrzenie.
- Hey pretty boyo... - odparowała - właśnie brakowało tutaj twojej słodkiej mordki do kompletu. Mouth nie chce grać więc moje wrażenia wzrokowe musiałyby sie skupiać tylko na Skillsie gdybyś nie przyszedł... a to posucha. - strzeliła perskim oczkiem do koszykarza rozsiadając się wygodniej na ławce.
 
 
Eithel 


Posty: 631
Skąd: Częstochowa/Kraków
Wysłany: 2008-04-19, 10:02   

Na pierwszy rzut oka było widoczne, że Lindsay jest w nienajlepszym humorze. Ton jakim wymamrotała słowa powitania wyraźnie na to wskazywał. Ten podły nastrój zamienił się w zwyczajną wściekłość, gdy usłyszała szczebiot Anny i hasła o "słodkich mordkach", "wrażeniach wzrokowych".. Nie miała najmniejszej ochoty na słowne utarczki, rzuciła więc tylko w stronę dziewczyny dość wredne spojrzenie i usadowiła się jak najdalej od niej.
_________________
"This town is big enough for only one manipulative bitch"
 
 
Sygin 
Żywe Srebro:)


Posty: 449
Wysłany: 2008-04-19, 10:50   

- Oh excuse me for being friendly... - mruknęła Anna widząc spojrzenia Lindsay, ale tak cicho, że tylko Mouth koło którego siedziała, słyszał to. Nie rozumiała co takiego powiedziała... może mogła sobie oszczędzić haseł o "pretty boyo" ale z kolei Nathan nie musiał jej nazywać "Pitsburgiem". No i wcale nie chciała nikogo urażać. Ta dziewczyna musiała być albo bardzo niepewna swojej pozycji przy jego boku albo bardzo drażliwa.
 
 
KapitanOwsianka 
plotkara

Posty: 2736
Skąd: Od wujcia fotela
Wysłany: 2008-04-19, 10:58   

Skills i Mouth wymienili spojrzenia mówiące, że robi się nieciekawie. Ale zawsze tak jest jak na męski wieczór ściąga się dziewczyny. I jak na potwierdzenie tych słów przy boisku pojawił się Max z... Jakżeby inaczej, Ericą. Szli za rączkę. Max miał piłkę i od czasu do czasu nią kozłował.
Wymienili powitania i trójka graczy stanęła na boisku.
Brakuje nam czwartego... zauważył Max.
Nathan tylko się roześmiał. Kogoś ściągamy?
_________________
"I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."

Miewam napady wściekłości.
 
 
Caylith 
Her Gothic Majesty:P


Posty: 1403
Skąd: z głębi nocy...
Wysłany: 2008-04-19, 11:04   

W przeciwieństwie do Linds Ricky była w świetnym nastroju a po jej ustach błąkał sie lekki uśmiech którego nie potrafiła powstrzymać. Nawet obecność odstrzelonej Lindsay nie mogła tego uśmiechu zlikwidować. Przywitała się i siadła sobie niedaleko Anny.
- Hey - uśmiechnęła się do niej i lekko zmarszczyła brwi przenosząc spojrzenie to z niej to na Linds. Ktoś tu sie już chyba zdążył ściąć... W obliczu jednak obserwowania zmagań koszykowych postanowiła olać babskie kłótnie i wyciągnęła nogi przed siebie opierając łokcie na oparciu i przybrała całkiem wyluzowana pozę.
_________________
"- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."

"- We're from different worlds"
"- That's not true..."

"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
 
 
Sygin 
Żywe Srebro:)


Posty: 449
Wysłany: 2008-04-19, 13:48   

- What's up? - zapytała blondyneczka uśmiechając się szczerze do niej. Przynajmniej ta laska nie robiła do niej dziwnych min. Chwilę mocowała się ze słuchawkami od i-phona z których leciał ostrzejszy rytmiczny beat Timbalanda, obserwując spod oka Lindsay. W końcu wyłączyła muzykę i schowała je do kieszeni.
- Ricky can I ask you something? - zapytała w końcu dyskretnym tonem przysuwając się bliżej do dziewczyny Parkera - Czy takie zachowanie jest dla niej normą? Jestem nowa w Newport ale mam wrażenie, że ona już mnie nie znosi z jakiejś przyczyny - dodała ciszej z niewyraźną miną. Nie chciała, żeby tak było. - A wszystko co zrobiłam to przyjazne odezwanie sie do Nathana.
 
 
Caylith 
Her Gothic Majesty:P


Posty: 1403
Skąd: z głębi nocy...
Wysłany: 2008-04-19, 14:15   

Ricky spojrzała na Annę ze zdumieniem. Potem popatrzyła na Lindsay której mina delikatnie mówiąc była niezbyt radosna. Już miała walnąć jakieś hasło o tej małej, farbowanej, ulepszanej chirurgicznie laleczce, której jedyną radością było plotkowanie z takimi jak ona, ale nagle stwierdziła, że nie powie tego.
- Eeee... wiesz, tak myślę, że ja też ją nie za dobrze znam. - odsunęła ręką kosmyk z oczu - Nie moje towarzystwo i szczerze mówiąc miałyśmy parę starć... o niego - kiwnęła dyskretnie głową w stronę Maxa na boisku - i nie tylko. Więc nie mogę ci powiedzieć tak do końca szczerze, że taka właśnie jest na codzień. - dodała. Po chwili sie lekko uśmiechnęła.
- No i jeśli odezwałaś się przyjaźnie do Nathana a ona odebrała to tak jak myślę czyli jako podryw... to się nie dziwię. Zazdrość, my dear, to potężna siła.
_________________
"- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."

"- We're from different worlds"
"- That's not true..."

"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
 
 
Eithel 


Posty: 631
Skąd: Częstochowa/Kraków
Wysłany: 2008-04-19, 14:26   

Na widok Ricky znów zalały ją wyrzuty sumienia. Uczucie było bardzo nieprzyjemne i dość trudne do stłumienia. Pełen radości i nieco tajemniczy uśmiech Ericii nie uszedł jej uwadze. Była szczęśliwa z Maxem. I on z nią był szczęśliwy. W końcu był z nią dłużej niż z jakąkolwiek dziewczyną.. A ten głupi list, którego istnienia zaczynała gorzko żałować mógł wszystko zniszczyć.
Patrząc na rozmawiające dziewczyny kilkakrotnie zmieniała decyzję. W żołądku ściskał ją jakiś żal.. W końcu podniosła się i ruszyła w stronę dziewczyn.
- Hi.. - powiedziała normalnym, nawet dość przyjemnym głosem - Sorry for.. that situation. - autentyczny żal zabrzmiał w jej głosie - Czasami faceci potrafią wyprowadzić z równowagi. Mogę się dosiąść?
_________________
"This town is big enough for only one manipulative bitch"
 
 
KapitanOwsianka 
plotkara

Posty: 2736
Skąd: Od wujcia fotela
Wysłany: 2008-04-19, 14:36   

Wymienili spojrzenia, wszyscy trzej. Jeśli chcieli pograć to musieli ściągnąć kogoś dobrego. A jedyna osoba, która im przychodziła do głowy to Ballmer. I jak na zawołanie zarówno Nathan jak i Max spojrzeli na swoje dziewczyny. Kiwnęli głowami tak jakby toczyli wewnętrzny dialog i podeszli do dziewczyn. Słuchajcie... zaczął Max Brakuje nam czwartego, a jedyna osoba, która przychodzi nam do głowy to Ballmer. Masz coś przeciwko? zapytał, ale nie dało się wyczuć czy to pytanie było skierowane bardziej do Erici czy do Linds.
_________________
"I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."

Miewam napady wściekłości.
 
 
Caylith 
Her Gothic Majesty:P


Posty: 1403
Skąd: z głębi nocy...
Wysłany: 2008-04-19, 14:48   

Gdyby kocica Erici nagle zaczęła mówić i zażądała brokuła na śniadanie, Ricky nie byłaby bardziej zaskoczona. Szczęka jej opadła ze zdumienia a oczy otworzyły się szeroko. Lindsay... mówiąc normalnym niesłodzonym tonem... przepraszająca za cokolwiek... i w dodatku chcąca się dosiąść. Nadal nie wierząc w to widowisko kiwnęła głową i przesunęła się robiąc jej miejsce.
- Faceci to faceci. Nie można liczyć, żeby wiedzieli czego chcemy w danym momencie. To nie telepaci... i faktycznie czasem wyprowadzają z równowagi - powiedziała ostrożnie zastanawiając się czy Linds coś kombinuje czy może po prostu faktycznie nie jest taka jak przypuszczała.
Przerwała widząc zbliżających się chłopaków. I kiwnęła głową wzruszywszy ramionami.
- It's your game guys. Dlaczego w ogóle nas pytacie? Potrzebny jest czwarty, wy gracie z nim w drużynie... go ahead. Call him - uśmiechnęła się lekko.
_________________
"- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."

"- We're from different worlds"
"- That's not true..."

"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
 
 
Eithel 


Posty: 631
Skąd: Częstochowa/Kraków
Wysłany: 2008-04-19, 14:59   

Uśmiechnęła się nieśmiało do Ericii, bez cienia zwyczajowej złośliwości i przesłodzenia. W tej chwili była po prostu normalną, sympatyczną dziewczyną z HHS - o ile ktoś, kto ma niemal wszystko może pozostać normalny. Z wdzięcznością klapnęła na miejsce obok Ricky i już, już miała zacząć coś mówić o niewdzięcznych facetach...
... kiedy to właśnie dwóch przedstawicieli męskiego gatunku wmurowało ją w ziemię swoim pytaniem. Na jej twarzy pojawiła się nieprzenikniona maska obojętności, kiedy słuchała o Ballmerze. Zupełnie nie oddawało to stanu jej ducha - czuła jak wielka śniegowa kula zalega w jej żołądku, jak powoli traci władzę nad kolejnymi częściami swojego ciała, jak trzęsie się ze strachu, jak wszystko wokół się rozpada.. Tymczasem z pozornym stoickim spokojem siedziała na ławce.
- She's right. - kiwnęła głową, jednak nie zdobyła się na żaden uśmiech. Była zbyt skoncentrowana na tym, by nie dać nic po sobie poznać - Call him.
Chwilę później bardzo cichym i przestraszonym głosem wyszeptała do Ricky - There's something I have to tell you. Right now.
_________________
"This town is big enough for only one manipulative bitch"
 
 
Caylith 
Her Gothic Majesty:P


Posty: 1403
Skąd: z głębi nocy...
Wysłany: 2008-04-19, 15:07   

- Emmm... okay...
Ricky jeszcze nie otrząsnęła się z szoku wywołanego zachowaniem Lindsay, gdy spadł na nią kolejny. Lindsay koniecznie chciała z nią mówić. Z tym, że wyglądała na wystraszoną. Nie zastanawiała się już nad tym czy to kolejny numer... ten strach wyglądał poważnie. Więc przeprosiła skinieniem głowy Annę i wstała.
- Chodź przejdziemy się - mruknęła do Linds.
_________________
"- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."

"- We're from different worlds"
"- That's not true..."

"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
 
 
KapitanOwsianka 
plotkara

Posty: 2736
Skąd: Od wujcia fotela
Wysłany: 2008-04-19, 15:10   

Max się uśmiechnął That's my girl... Tyle, że ja nie mam numeru. Zadzwonisz? zapytał, ale uznając to za pewnik wycofał się z piłką i posłał ją tuż z linii kończącej boisko czysto w siatkę kosza.
Hey Max... Wyrabiasz się... Jak tak dalej pójdzie to you can be our shooter! rzucił Nathan i uśmiechnął się półgębkiem.
Doll, listen... There is no man who can beats him... dodał Skills z miną która miała wyjaśniać wszystko.
Mouth zaprosił gestem dziewczyny na stół, z którego znacznie lepiej było widać.
_________________
"I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."

Miewam napady wściekłości.
 
 
Sygin 
Żywe Srebro:)


Posty: 449
Wysłany: 2008-04-19, 16:38   

Anna patrzyła na to co się działo wokół niej i słuchała starając się jak najszybciej zrozumieć o co biega. Najwyraźniej zachowanie Lindsay było bardzo nietypowe jak stwierdziła patrząc na reakcję Erici. I nagły strach na twarzy blondynki, która koniecznie musiała pogadać o czymś tuż po tym jak chłopcy wspomnieli o Ballmerze. Kto to do licha jest Ballmer?
Anna zagryzła wargę w zamyśleniu a szare komórki zaczęły pracować jej na przyspieszonych obrotach. Oddałaby sporo by wiedzieć o co chodzi. Ale... uśmiechnęła sie do siebie. Harbor High to była bardzo plotkarska społeczność. Była pewna, że część tego całego galimatiasu usłyszy jutro lub pojutrze od przypadkowych osób. A jak nie to pociągnie za języki znane osoby.
Kiwnęła głową Ricky dając znać, że nic się nie dzieje i niech idą gadać i przesiadła się do Moutha patrząc z zainteresowaniem na chłopaków szykujących się do gry.
 
 
Eithel 


Posty: 631
Skąd: Częstochowa/Kraków
Wysłany: 2008-04-19, 17:32   

Odeszły wraz z Ricky tak, aby nikt nie mógł ich podsłuchać. Lindsay zachowywała się dość niepewnie, daleko było szukać jej zwyczajnego, nieco wyniosłego stylu. Spojrzała w oczy Ericii, przez chwilę wahając się czy naprawdę powinna to wszystko mówić. Zebrała w sobie resztki odwagi, wzięła głęboki oddech i zaczęła:
- Kiedy Ballmer tu przyjedzie może dojść do... niezłej awantury. - spojrzała jej głęboko w oczy i postanowiła, może po raz pierwszy w życiu, powiedzieć całą prawdę i niczego nie kombinować - Napisałam do niego list, podpisując się Twoim imieniem. Wykorzystałam słabość Maxa do dziewczyn - rzekomo jesteś niezwykle nieszczęśliwa, rozczarowana i żałujesz, że nie wybrałaś Evana. - dopiero teraz Lindsay ze zwyczajnego ludzkiego wstydu opuściła wzrok - To miało być wymierzone w Ballmera, nie w Ciebie. Dopiero kiedy zdałam sobie sprawę z tego, co mogłabym zniszczyć.. - przełknęła głośno ślinę i skierowała wzrok w stronę boiska, obserwując Maxa - Wiem, że mi tego nie wybaczysz. Wiedz tylko, że mi przykro. Przepraszam.
_________________
"This town is big enough for only one manipulative bitch"
 
 
Caylith 
Her Gothic Majesty:P


Posty: 1403
Skąd: z głębi nocy...
Wysłany: 2008-04-19, 21:15   

Ricky słuchała wyznania Linds nie odrywając od niej wzroku. Początkowo bez żadnej reakcji. Potem ręce spuszczone luźno wzdłuż ciała zacisnęły się w pięści a sylwetka zesztywniała. Twarz dziewczyny lekko pobladła z wściekłości a usta zacisnęły się tak mocno, że zagrały mięśnie szczęki. Przymknęła oczy i dwukrotnie przeliczyła od 10 w dół, żeby się uspokoić na tyle, by móc w stanie coś powiedzieć.
- A więc tak... - odezwała się w końcu cichym kontrolowanym ściśle tonem - Evan pewnie znalazł już list i uważa, że go kocham, prawda? - otworzyła oczy wpijając ich przeszywające spojrzenie w dziewczynę. - Gratuluje Linds... przy odrobinie szczęścia nie tylko mu dowaliłaś psychicznie ale i rozpieprzyłaś związek. Bo jeśli on wziął list na poważnie i nie pomyśli ani go nie wyjaśni to zechce skończyć ze swoją dziewczyną, zabrać się za mnie i w ten sposób zadrzeć z Maxem, zniszczyć sobie kumpelstwo z nim i pewnie się pobić przez co ja będę musiała znowu się z Ballmerem pożreć!
Kontrolę szlag trafił i Ricky prawie krzyknęła te słowa. Znowu wzięła się w karby.
- Listen... tell me just 3 things now: Raz - czy jakby nie chcieli go wyciągać na kosza tez byś się przyznała? Dwa - co on ci takiego zrobił i co ja ci zrobiłam, że taki numer wykręciłaś? i Trzy: what THE FUCK am I supposed to do now!
Była zła. Ewidentnie. Ale nie aż tak zła jak Linds mogłaby przypuszczać. Może ułagodziło ja to, że dziewczyna się przyznała. Ricky patrzyła na nią czekając na odpowiedź i samej tez kombinując co było widać po zmarszczce na czole. Nie odeszła. Była jeszcze szansa by sie dogadać.
_________________
"- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."

"- We're from different worlds"
"- That's not true..."

"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
 
 
Eithel 


Posty: 631
Skąd: Częstochowa/Kraków
Wysłany: 2008-04-19, 22:24   

W oczach Lindsay na moment zagościły ogniki, które pojawiały się za każdym razem, gdy ktoś próbował na nią podnieść głos. Zawsze zwiastowały wyjątkowo złośliwą uwagę lub bardzo bolesny cios - w sensie psychicznym. Tym razem zniknęły jeszcze szybciej niż się pojawiły, jakby ugaszone jakąś magiczną siłą. Spojrzała prosto w jadeitowe oczy Ricky, a jej wzrok był poważny i smutny zarazem.
- Po pierwsze - nie wiem, ciężko mi to określić. Prawdopodobnie tak, bo widok ciebie i Maxa... szczęśliwych, powodował u mnie lawinowe wyrzuty sumienia. - mówiła spokojnym tonem, widać było, że nie kłamie - Po drugie - nie ukrywajmy Ricky, z twojej strony też nie była to sympatia od pierwszego wejrzenia. Mogłabym powiedzieć, że zadziałał tu najczystszej wody stereotyp. Nieważne, miałyśmy na pieńku. Nie chodziło o Ciebie... Co do Ballmera - nie pozwalam siebie obrażać. Nigdy. - na moment w jej głosie zagościła nieprzyjemna, twarda nuta - I na koniec: jesteś niewinna, o niczym nie wiesz i z niczego nie musisz się tłumaczyć. Ja... powstrzymam to. Trzeba płacić za swoje błędy.
Zachowanie Lindsay było naprawdę zupełnie inne.. Patrzyła prosto w oczy Ericii, wyraźnie szukając nici porozumienia. Po raz pierwszy można było odnieść wrażenie, że wszystko co mówi jest naprawdę szczere.
_________________
"This town is big enough for only one manipulative bitch"
 
 
Caylith 
Her Gothic Majesty:P


Posty: 1403
Skąd: z głębi nocy...
Wysłany: 2008-04-19, 22:39   

Obie brwi Ricky uniosły się ze zdumienia w górę. Nie takiej odpowiedzi się spodziewała i to ją zaskoczyło. I zaintrygowało. Na wspomnienie o stereotypach i nielubieniu się nawet kiwnęła lekko głową. To był fakt.
- Okay... hold your horses, little one. - mruknęła myśląc intensywnie. Po chwili popatrzyła na Lindsay z ciężkim westchnieniem.
- Słuchaj. Aż mi ciężko uwierzyć w to co mówię ale spróbuję nas obie z tego wyplątać. Nie sądzę, żeby twoje tłumaczenia czegokolwiek Evanowi przyniosły jakikolwiek efekt poza jedną wielką awanturą. On cię nie lubi. Najlepiej nawet jeśli... nic nie będzie wiedział o autorze listu.
Przygryzła wargę.
- Zadzwonię do niego tak jak prosił Max. On przyjedzie a potem się zobaczy. Ale słuchaj... jeśli to jest kolejny numer, jakaś podpucha albo chcesz ze mnie zrobić wariata przy tych wszystkich ludziach.... to będzie wojna - powiedziała śmiertelnie poważnym tonem patrząc poważnie na Linds. Po chwili odetchnęła lekko. Złość minęła.
- A tak nawiasem... ten list to strasznie głupi pomysł, wiesz? Szczególnie wysłany do kogoś kto zna mój charakter pisma i charakter. No i szybko by wyszło wszystko na jaw bo ja bym nie pozwoliła nikomu zniszczyć tego co jest między mną a Maxem. I na pewno nie za pomocą plotki. - iskierki rozbawienia na moment zamigotały w oczach Ricky.
- Wracasz pogapić się jak chłopaki rzucają do kosza? - zapytała po chwili wahania.
_________________
"- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."

"- We're from different worlds"
"- That's not true..."

"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
 
 
Eithel 


Posty: 631
Skąd: Częstochowa/Kraków
Wysłany: 2008-04-19, 22:55   

Na usta Lindsay przybłąkał się bardzo nieśmiały i lękliwy uśmiech. Ze zdumieniem i wdzięcznością przyjęła propozycję Ricky na temat zachowania tajemnicy co do autora listu. Spodziewała się zupełnie innej reakcji i w zasadzie tylko na taką była przygotowana - wyrzuty, wredne uwagi i publiczna kompromitacja. Zawsze otaczali ją ludzie tego typu, a Ricky wydawała się być zupełnie inna - naprawdę bezinteresownie miła. Wychowana przez matkę-intrygantkę, Lindsay nie doceniała do tej pory takich ludzi...
- Nie mam najmniejszej ochoty na wojnę... - powiedziała lekko się do niej uśmiechając, jednocześnie nawijając na palec kosmyk jasnych włosów - ... powiedzmy, że na razie będzie to coś w rodzaju zimnego pokoju. Is it ok for you?
Roześmiała się gdy usłyszała charakterze pisma - Czy ja naprawdę wyglądam na aż tak głupią? Pisałam to wszystko na komputerze, Ricky. - po raz pierwszy nazwała ją po imieniu, co mogło zwiastować lepsze czasy - Yeah, sure. Let's go!
_________________
"This town is big enough for only one manipulative bitch"
 
 
Caylith 
Her Gothic Majesty:P


Posty: 1403
Skąd: z głębi nocy...
Wysłany: 2008-04-19, 23:01   

Tym razem Ricky zaprezentowała sztuczkę z jedną tresowana brwią. Iskierki rozbawienia pojawiły się ponownie w jej oczach.
- Taa... rozejm. Chwilowy. Zobaczymy co będzie dalej. I'll be watching you - dodała na koniec a oczy jej zamigotały niebezpiecznie na dowód, że nie żartowała z tą wojną.
- Idź ty. Tam siedzi Anna i myślę, ze ona wcale nie podrywa ci Nathana odzywając się do niego przyjaźnie. Maybe you could start all over again? Ja muszę teraz zadzwonić.
Chwilę patrzyła jak Lindsay idzie na ławki i pokręciła z niedowierzaniem głową.
- Well I'll be damn... he's never gonna belive this story... - zamruczała.
Wyciągnęła komórkę i postukała się nią w drugą rękę myśląc co by tu powiedzieć. Po chwili wybrała numer Evana i zaczęła czekać na połączenie. Rozmowa nie zajęła wiele czasu i Ricky szybko wróciła do reszty.
_________________
"- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."

"- We're from different worlds"
"- That's not true..."

"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
  
 
 
KapitanOwsianka 
plotkara

Posty: 2736
Skąd: Od wujcia fotela
Wysłany: 2008-04-20, 10:40   

Max, właśnie przyparty do linii końcowej boiska przez Nathana zmagał się z nim szukając miejsca by oddać rzut. Wreszcie zrobił zwód tak jakby chciał podać do Skillsa. Oczywiście Nathan zorientował się, ze to podpucha, dał jednak niezbędną chwilę Maxowi, który podskoszył i posłał piłkę w obręcz tuż nad wyciągniętą ręką kolegi.

W tym czasie Mouth wyraźnie gryzł się ze sobą. Wreszcie jednak pękł i odezwał się do Anny. Słuchaj... Mówiłaś, że nie znasz za bardzo miasta. To może... Może wybralibyśmy się na jakąś pizzę czy coś takiego? zaproponował.
_________________
"I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."

Miewam napady wściekłości.
 
 
Noise 
Furiat...


Posty: 652
Skąd: Behind you
Wysłany: 2008-04-20, 11:39   

Nie musieli długo na niego czekać. Jak to zwykle bywało już z daleka jego przybycie poprzedzał ryk silnika i pisk opon. Można się było dziwić, że do tej pory Evan nie miał ani jednego wypadku, choć jeździł jak szalony. Po chwili ciemnoczerwony Mustang zatrzymał się na parkingu i wysiadł z niego Evan. Zarzucił plecak na jedno ramię, zamknął wóz i ruszył dziarskim krokiem w stronę boiska.
- Oto przybyłem. - powiedział uśmiechając się nieco i starając nie krzywić na widok Linds. Przywitał się ze wszystkimi, w tym również z nią, co mogło ją zaszokować.
- Widzę, że przybyła nowa twarz. - powiedział do Anny stając naprzeciwko niej. Zmierzył ją wzrokiem od góry do dołu, po czym spojrzał jej prosto w oczy. - Evan Ballmer, ale przyjaciele mówią do mnie Ghost. Miło mi Cię poznać. - rzekł wykonując lekki ukłon i wyciągając dłoń w stronę dziewczyny.
 
 
Sygin 
Żywe Srebro:)


Posty: 449
Wysłany: 2008-04-20, 12:35   

Uśmiechnęła się do Moutha odwracając wzrok od boiska.
- Myślę, że nie ma problemu. Fajnie będzie gdzieś wypaść. No i faktycznie nie znam miasta-przewodnik, tak wygadany jak ty, na pewno będzie pomocny. And speaking of which - podobno miałeś komentować zmagania a nie słyszę póki co nic ciekawego. Bierz się do roboty, facet. - szturchnęła go lekko w bok.
Widząc nową twarz kiwnęła nowemu głową również błyskawicznie taksując wzrokiem. Ujęła jego dłoń i energicznie po męsku uścisnęła.
- Anna Stern. Również miło poznać.
 
 
Caylith 
Her Gothic Majesty:P


Posty: 1403
Skąd: z głębi nocy...
Wysłany: 2008-04-20, 12:44   

- Faktycznie szybko - puściła Evanowi oczko - co za pęd do gry. I'm impressed...
Poprawiła się na swoim miejscu obok Anny i Lindsay wyciągając nogi wygodniej i starając się wyglądać bezproblemowo, chociaż ciągle myślała jak załagodzić całą sprawę, która się rypnie prędzej czy później. Bruzda zamyślenia na czole nie chciała zniknąć.
_________________
"- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."

"- We're from different worlds"
"- That's not true..."

"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Wydawnictwo MAG


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,15 sekundy. Zapytań do SQL: 13