A czy to było az tak konieczne ? No może. Ja od razu się zorientowałem kto ejst Dzikiem mesjaszem/
Nie czepiaj się , nie chodzi o info o mesjaszu, chociaż nie gadaj, że od razu wiedziałeś kto nim będzie ale też o zapowiedź niezłej jatki w kolejnych tomach - na co liczę
Przeczytałam.
Podobało mi się. Ciągle się zastanawiam, kto jest głównym bohaterem - miasto i fragment jego historii czy ludzie, uwikłani mniej lub bardziej, którzy stają się mitem, osobami, wokół których powstają legendy miejskie? Dzięki apologom - bez wykładu socjologicznego czy rysu historycznego - czytelnik dostaje prezentację najróżniejszych kultów popularnych/aktywnych wśród mieszkańców miasta. A miejsce wygłaszania tych proroctw, to taki powieściowy Hyde Park Corner...
Podobało mi się, bo Autor nie usiłuje ratować postaci za wszelką cenę - wręcz przeciwnie, mam wrażenie, że losy niektórych bohaterów to ucieleśnienie maksymy: "każdy dobry uczynek musi być zawsze stosownie ukarany".
Podobało mi się, że bohaterowie poszczególnych opowiadań pojawiają się (choćby w postaci wzmianki) w innych, przez co ma się wrażenie ciągłości.
No i podoba mi się zróżnicowany język - czasem prosty i dosadny, czasem łagodny i taki miękki, czasem pełen zdań złożonych.
Zastanawiam się, w którym kierunku pójdzie opowieść... co po religijnej wojnie, która najwyraźniej już się zaczęła...
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Dzięki, Beato.
Kurczę, jak to się dzieje, że takie fajne, skupiające się na różnych wrażeniach lub odczuciach opinie dostaję od Was (zarówno czytelników-recenzentów, jak i czytelników-nierecenzentów) na forach, a jak pojawia się gdzieś "oficjalna" recenzja mojej kniżki, to roi się w niej od spoilerów, albo sama recenzja jest wręcz jednym wielkim streszczeniem, które aż głupio komukolwiek pokazywać...
Jak przeczytałem tę na Tawernie RPG, to stwierdziłem, że kilkoma spoilerami (w dodatku lekko wypaczającymi interpretację tekstu), psują mi zamysł fabularny. Ale po przeczytaniu recenzji na Onecie uznałem, że tamto to był pikuś
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
E tam... zawsze jest jakaś dobra strona. Pomijając różne różniste kwiatki z recenzji na onecie, zauważ, że Twoja książka wywarła wrażenie. Ruszyłeś emocje recenzentki. Mimo, że uprawiasz literaturę... jak to tam było...? aaa... ucieczkową...
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Boję się pomyśleć jaki emocje wywarłyby na recenzentce książki Mieville'a i VanderMeera.
A literatura ucieczkowa, to termin do zapamiętania. Będę wreszcie wiedział jakie książki czytam.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
A może literatura ucieczkowa = literatura eskapistyczna
Książki Dabliu jeszcze nie czytałem, ale jeśli to literatura eskapistyczna to, kto wie, czy nie powinienem się pospieszyć...
Ale czy dla autora też jest to forma eskapizmu...
Taka tam sieciowa recka, a porusza nuty egzystencjalne, chcąc nie chcąc
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
w Polsce pisze się słabe recenzję. Poczekaj na tą katedralną.
Katedralne recenzje - przynajmniej te, które czytałem - rzeczywiście z reguły wybijają się poziomem. Lubię jeszcze niektóre recenzje na Esensji, Creatio Fantastica i w moim macierzystym Fahrenheicie, choć to też często zależy od osoby recenzenta.
toto napisał/a:
No wiesz, taki już los pisarza i jego dzieła. A interpretacją zajmują się recenzenci
To najprawdziwsza prawda, a jednak chciałoby się, żeby recenzja była recenzją (nieważne już, czy w tonie "pochwalnym" czy "zjebkowym"), a nie streszczeniem książki.
Pisarz to ktoś, kto podaje czytelnikowi klocki w odpowiedniej kolejności, a czytelnik buduje z nich własną budowlę, czyli interpretuje tekst po swojemu. Ale to autor w dalszym ciągu kontroluje kolejność wydawania klocków. Natomiast nieudolny recenzent, który spoileruje treść książki, po prostu zabiera te klocki pisarzowi i wysypuje je wszystkie czytelnikowi za jednym zamachem
Beata napisał/a:
E tam... zawsze jest jakaś dobra strona. Pomijając różne różniste kwiatki z recenzji na onecie, zauważ, że Twoja książka wywarła wrażenie. Ruszyłeś emocje recenzentki. Mimo, że uprawiasz literaturę... jak to tam było...? aaa... ucieczkową...
No, teraz się boję, że do mojej książki faktycznie mogły zakraść się jakieś refleksyjne nuty, co z pewnością zniweczy jej "ucieczkowość" Łolaboga, co ja teraz pocznę...
Romulus napisał/a:
Ale czy dla autora też jest to forma eskapizmu...
Raz na jakiś czas rzygnę sobie jakąś mroczną (ale obowiązkowo ucieczkową) refleksją na temat gnębionej ludzkości, i od razu mi lepiej
Romulus napisał/a:
Taka tam sieciowa recka, a porusza nuty egzystencjalne, chcąc nie chcąc
Literatura ucieczkowa półbiedy, dobrze że nie ochrzczono Cię twórcą literatury cieczkowej.
Interesujący termin
BTW, ponieważ wrzuciłem już linki do dwóch pierwszych sieciowych recenzji, to wrzucę kolejną, tym razem na Wirtualnej Polsce. Tutaj recenzentka, mimo dość szerokiego rozpisania się na temat świata przedstawionego i pewnych założeń fabularnych, zdołała uniknąć spoilerowania na temat kto, gdzie, kiedy i dlaczego
Przedobre to i chce się więcej Wcześniej nie czytałem ani "Miodu z moich żył" ani "Zemsty jednorożca" więc książka była dla mnie kompletną zagadką. Nie wiedziałem czego się spodziewać, ale po przeczytaniu stwierdzam, że warto było zaryzykować Ciekawe miasto, które jest jak olbrzymi kocioł z zupą, w którym to co najlepsze wypływa na wierzch, a odpadki zostają na dnie, z jeszcze bardziej interesującymi bohaterami, którzy pojawiają się i znikają, lub zostają uśmierceni tuż po tym, jak ich poznajemy^^ . Na plus język - bardzo różnorodny, zmieniający się wraz z "środowiskiem" występującym w książce.
Pozostaje czekać na dalszy ciąg
Przeczytałem. I postaram się być konkretny, ale jakoś mi to nigdy nie wychodzi.
Początkowo podchodziłem do książki z dużą rezerwą, nawet z lekką niechęcią i spodziewałem się, że będzie kiepsko, ale na szczęście zostałem przyjemnie zaskoczony. Przede wszystkim tym, że książka była pełna naprawdę świeżych, fajnych pomysłów. Świat przedstawiony jest oryginalny, miałem wrażenie, że obcuję z czymś naprawdę przemyślanym i godnym uwagi, a nie ze skopiowanym światem fantasy, w którym musi się roić od elfów i innych pierdołowato-fantastycznych badziewi. Tutaj widać niesztampowe podejście do tematu, zaprezentowanie własnej wizji, przez co nie występuje efekt zmęczenia realiami, wręcz przeciwnie, ciągle z fascynacją odkrywa się nowe elementy układanki.
Podoba mi się też język i styl pisania, jego plastyczność i swoboda, z jaką posługujesz się słowem pisanym, całkiem niezłe dialogi i umiejętnie opisane postaci (Byhtra trochę przypomina mi trochę Marva z "Sin City", chociaż nie jest aż tak zapadający w pamięć. I faktycznie, rzyga częściej od baby w ciąży ). No i przede wszystkim bardzo dobra kreacja samego miasta, czyli chyba to, co jest w tej książce najważniejsze - atmosfera Vakkerby prawie wyłazi ze stronic książki i uderza czytelnika po mordzie, miasto pełne brudu, gnoju, śmierci i nienawiści jak ropiejący wrzód na dupie wszechświata. I to zostało oddane bardzo dobrze, może po części przez kontrast z lepszymi, wyższymi warstwami, może to znowu zasługa zdolności pisarskich autora. W każdym razie ponury i dołujący klimat tego miasta najlepiej czuć chyba w opowiadaniu "Miód z moich żył". Takie to... dobitne.
Co do fabuły, to w zasadzie nie mam większych zastrzeżeń, chociaż jednocześnie nie uważam jej za najciekawszy element całości. Powiem tak: opowiadania oddzielnie są średnie, pod względem fabularnym, nie zaskakują i nie są specjalnie powalające na kolana, ale ogólny obraz i efekt, jaki osiąga się zbierając je wszystko w całość robi dużo lepsze wrażenie. Moim ulubionym fragmentem książki są proroctwa, naprawdę mocna rzecz i w dodatku dobrze napisana. Gratuluję Rozumiem, że będą jeszcze dwie części, czego trochę żałuję, bo myślę, że takie otwarte zakończenie sprawdza się jakoś lepiej, ale z drugiej strony jestem ciekaw, co jeszcze jesteś w stanie wymyślić
Skończyłem Głową w mur. W sumie nie wiele więcej mógłbym napisać i nie powtórzyć tego co już tutaj padło. Choć sam miałem skojarzenia z Przetworzonymi Mieville’a czy z tym co robił eter z ludźmi u MacLeoda. Wiadomo, każdy z nas widzi to co chce.
Podobało mi się to, że trzeba było czekać od ostatnich stron by jasne się stało, że całość ładnie się łączy (choć czasami miałem ochotę wpaść na forum i wykrzyczeć ale czemu tak mało się ze sobą łączy ). Vakkerby świetnie przedstawione, liczę też że w następnych tomach zapuścisz się też w nowe rejony miasta, a może też coś więcej dowiemy się o świecie otaczającym miasto.
Lillie na mrocznicy mimo tego, że osobno to ciekawy, choć krótki tekst to najmniej z całości pasował mi do książki, pasował by mi bardziej jako coś w stylu interludium, niż kolejnego apologu.
Byhtra - udało Ci się wykreować naprawdę fajnego bohatera, już mu kibicuje. Mimo, że nie chciałbym go spotkać w jakimś słabo oświetlonym miejscu, to równocześnie chętnie usiadł bym z kuflem piwa w ręku i wysłuchał jego opowieści.
Trochę frajdę z czytania popsuło mi to, że znałem już Zemstę Jednorożca i Miód z moich żył, ale to nie jest żadna wada czy winna autora. Zazdroszczę tym, którzy naprawdę po raz pierwszy stykają się z wykreowanym przez Ciebie światem. Farciarze.
Podsumowując. Miałem lekkie obawy, że nadmuchaliśmy atmosferę i wyśrubowaliśmy na różnych forach oczekiwania do granic możliwości. Na szczęście żadnego zawodu nie było. Ja się świetnie bawiłem czytając „Głową w mur”. Kiedy następny tom?
_________________ "Czytam, bo inaczej kurczy mi się dusza"
— Wit Szostak Bistro Californium
No dobra, pękłem.
Z założenia nie kupuję fantastyki sygnowanej przez FS, bo to pieniądze wyrzucane w błoto - z mojego chamskiego punktu widzenia.
Ale pękłem. Zamówiłem Głową W Mur. Bo w tych wszystkich opiniach nie może przeważać tylko forumowa kurtuazja.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Jeszcze ani słowa nie napisałam po lekturze, wstyd A teraz pozostaje tylko się powtarzać po innych, bo najważniejsze plusy zostały już wymienione.
Magiel napisał/a:
Miałem lekkie obawy, że nadmuchaliśmy atmosferę i wyśrubowaliśmy na różnych forach oczekiwania do granic możliwości.
Też miałam takie obawy. Ciągłe zapytania, pochlebne opinie na temat opowiadań i to oczekiwanie na coś naprawdę dobrego, ale można uznać, że zostały one spełnione. U mnie była jeszcze ciekawa sprawa, że pierwszy raz zdarzyło mi się czytać książkę osoby, którą poznałam już wcześniej przy piwku
Też miałam skojarzenia z Nowym Crobuzon, jeśli chodzi o sam klimat miasta. Śmierdzącymi zaułkami, melinami, całą stęchłą atmosferą, która mocno uderza przypadkowego przechodnia. Ale pewnie niemały wpływ na takie skojarzenia miała niedawna lektura Dworca Perdido.
Na pewno nie żałuję zakupu, tylko czekać teraz na ciąg dalszy ;D
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
Ok, przeczytałem, mogę dopisać dwa zdania do opinii, które przewijały się wyżej oraz na poprzedniej stronie.
Na początku powiem, że mi też się podobało. Podchodziłem ostrożnie z podobnych powodów co Magiel ale nie rozczarowałem się. Bawiłem się naprawdę przednio i zupełnie nie żałuję wydanych pieniędzy. Nie chcę pisać posta na pół strony, w którym powtarzałbym słowa chociażby Magle, więc wspomnę tyko, że Bythra to naprawdę interesująca postać, Vakkerby ma bardzo sugestywny klimat a wątki pod koniec łączą się w zadowalający sposób (przez jakiś czas zastanawiałem się, czy w ogóle do tego dojdzie : P).
Podsumowując: naprawdę fajna książka gwarantująca rozrywkę na dobrym poziomie, z pewnością sięgnę po kolejne części.
_________________ We care a lot about the army navy air force and marines
We care a lot about the SF, NY and LAPD
We care a lot about you people, about your guns
about the wars you're fighting gee that looks like fun
We care a lot about the Garbage Pail Kids, they never lie
We care a lot about Transformers cause there's more than meets the eye
We care a lot about the little things, the bigger things we top
We care a lot about you people yeah you bet we care a lot.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum