Mogę napisać tylko "oż fak"?
Nie spodziewałam się szczęśliwego zakończenia, co to to nie... i chociaż domyśliłam się zakończenia (mniej więcej) sporą chwilę przed końcem to i tak było mocne
A w ogóle to miałam być pierwsza
_________________ W moim świecie wszyscy są kucykami, jedzą tęczę i kupkają motylkami.
_________________ Płyńcie łzy moje poprzez smutku knieje! Wygnani na wieki, niechże was opłaczę; Gdzie czarny ptak nocy haniebną pieśń pieje, Tam dni pędzić będą tułacze.
------------------
No...........Słów mi brak. Rewelacyjną huśtawkę zafundowałeś. Kiedy skończyłem czytać, miałem wrażenie, że to młody Dennis Lehane. Też tak musiał zaczynać. Powodzenia!
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Muszę dać trochę dziegciu do tej beczki miodu. Opowiadanie jakoś nie zrobiło na mnie takiego wrażenia. Było dla mnie jakieś zamotane. Jak już się pokapowałem, o co biega, to nadal nie wstrząsnęło mną jakoś potwornie. Dla mnie jakoś specjalnie mrocznie nie jest, ale to pewnie wynik mojej znieczulicy. Dobrze napisane, to muszę przyznać. Na początku super słodki cukierkowy klimat, od razu wydaje się podejrzany.
Ja czekam na powieść. I takie pytanie. Kiedy się jej można spodziewać? Czy jest szansa na ten rok? I do jakiego gatunku byś ją wpisał. Jak jest obszerna i czy to zamknięta opowieść czy szykują się następne tomy?
Ja czekam na powieść. I takie pytanie. Kiedy się jej można spodziewać? Czy jest szansa na ten rok? I do jakiego gatunku byś ją wpisał. Jak jest obszerna i czy to zamknięta opowieść czy szykują się następne tomy?
Wygląda tak, jakbyś nie czytał poprzedniej strony.
W tym poście jest sporo odpowiedzi na Twoje pytania.
_________________ Nie mów kobiecie, że jest piękna. Powiedz jej, że nie ma takiej drugiej jak ona, a otworzą ci się wszystkie drzwi.
Jules Renard
Też się czepne - "łagodny zefirek" to masło maślane maślane. Zefir to z definicji łagodny wietrzyk więc nie wiem po co go zmiękczać i jeszcze podkreslać to drugi raz przymiotnikiem "łagodny".
Samo opowiadanko... trochę za bardzo sensacyjne w sensie, coś na okładke tabloidu. Temat który porusza bulwersuja wszystkich, ale poza samym szoknięciem tematem zabrakło czegoś więcej. Czuje niedosyt napewo, nawet jak na szorta.
Ł, robiłem co mogłem, żeby nie epatować sensacją. Za bardzo widzę w tych "tabloidowych" historiach żywe dzieciaki, żeby nakręcać na tym akcję. To taki rodzaj szorta pisanego chyba bardziej "dla się", niż dla czytelnika. Starałem się w każdym razie napisać taką małą opowiastkę (element fantastyczny perfidnie wykorzystany i wpisany w tekst jako impresja w ramach realizmu) o eskapizmie jako jedynej IMHO "ludzkiej" reakcji obronnej, gdy alternatywy w zasadzie nie ma. Wyszło jak wyszło; reakcje są różne. Być może zależne od rodzaju tarcia na styku takiej właśnie stylistyki i konkretnego czytelnika...
Toudisław napisał/a:
Ja czekam na powieść. I takie pytanie. Kiedy się jej można spodziewać?
Parę dni temu zakończyliśmy prace redakcyjne. Książka teoretycznie poszła do składu (czyt. do poczekalni).
Toudisław napisał/a:
Czy jest szansa na ten rok?
Jeszcze nie wiem.
Toudisław napisał/a:
I do jakiego gatunku byś ją wpisał.
Czytałeś "Miód..." i "Zemstę..."
Toudisław napisał/a:
Jak jest obszerna
Ok. 470 000 znaków ze spacjami, czyli raczej standard książkowy (wyłączając anglosaskie fantasy, gdzie standardem jest pisana przez parę lat super-cegła, ze sprzedaży której autor będzie mógł sobie zbijać bąki przez kolejne parę lat ). Dla porównania, Bohun Komudy to podobno jakieś 420 000 znaków, a Pierwszy krok Przechrzty to ponoć ok. 650 000 znaków. Typowe opowiadanie w Nowej Fantastyce to ok. 40 000 znaków. "Miód..." miał jakieś 73 000, a "Zemsta..." ok. 69 000 znaków.
Toudisław napisał/a:
i czy to zamknięta opowieść czy szykują się następne tomy?
Jak już wspominałem, to mozaikowa historia składająca się z opowiadań-rozdziałów, podzielona na trzy woluminy, przy czym drugi się pisze, a trzeci konspektuje
Też się czepne - "łagodny zefirek" to masło maślane maślane.
Identyczny zwrot właśnie spotkałem w Urth Nowego Słońca Gene Wolfe'a. No ale może to przy tłumaczeniu ktoś "poległ". Językoznawcą nie jestem, jakoś mnie takie rzeczy w ogóle nie ruszają.
Dabliu napisał/a:
//faja
Emotka wyrażą więcej niż 1000 słów?
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
Z inicjatywy Pawła "FrostBite'a" Iwaniuka i ekipy F-Log.pl, mój blog stał się oficjalnym blogiem autora
Gdyby ktoś chciał czasem zajrzeć, zapraszam na www.orkan.f-log.pl :D
Ok. Ale pytam się do jakiego gatunku TY byś ją zaliczył. Ja sam nie wiem bo to ładna mieszanka ale klimat mi pasuje i to dla mnie najważniejsze.
A co to będzie ta druga książka i kiedy będę mógł przeczytać pierwszą ( muszę jechać do Wrocławia po dedykację ). Będę ci książkę promował nie bój nic znam się na tym
Ok. Ale pytam się do jakiego gatunku TY byś ją zaliczył.
Nie wiem. Tworząc ten świat, jakieś siedem lat temu, ukułem sobie na własne potrzeby określenie fantasypunk, które w jakiś sposób było mi drogowskazem. Później, prezentując parę razy moje szufladowe wypociny znajomym, na podobne pytanie odpowiadałem, że to street fantasy (jakoś lepszego określenia nie mogłem wymyślić). Ale prawdę mówiąc, wymyślanie nazwy konwencji, w jakiej piszę, jest dla mnie rzeczą wtórną. Tzn. zwykle, jeśli staram się określić konwencję, podgatunek, robię to już po napisaniu tekstu, tak aby móc udzielać takich właśnie odpowiedzi; na pytanie - "a co to?". Ale tak naprawdę, to nie wiem. MadMill stwierdził, że science fantasy, i być może ma rację. Mnie jeszcze bardziej odpowiada w tym przypadku chyba techno fantasy. Ale naprawdę, naprawdę nie wiem
Toudisław napisał/a:
A co to będzie ta druga książka
Zależy o którą Ci chodzi; drugą odsłonę "Paramythii...", czy kolejną książkę niezwiązaną z cyklem. Tak czy inaczej, pozwolę sobie raz jeszcze się zacytować:
Dabliu napisał/a:
(...) dwie kolejne odsłony Paramythii Vakkerby (bo zapowiedziałem wydawcy, że tyle potrzebuję miejsca na zbudowanie całej mozaiki). Tak więc w chwili obecnej spod klawiatury wyłania się Dziki Mesjasz - planuję napisać to do końca sierpnia. No i pomalutku powstaje konspekt do ostatniej odsłony, zatytułowanej Oblężone miasto. Powinienem to napisać do końca roku.
Reszta to na razie pieśń przyszłości, ale ogólne plany już są. Rok łagodnego światła, czyli całkowity rozbrat z Vakkerby, a konkretnie coś oscylującego pomiędzy dark fantasy/fantasy horror a nieco onirycznym weird fiction. Świat jakby nasz, ale nie nasz
A później epicka (w zamierzeniu) powieść osadzona w świecie związanym z Vakkerby, ale tutaj już zdecydowanie wyjdę poza mury Wiecznego Miasta. Właściwie, to Vakkerby będzie tylko wspomnianą w tekście odległą metropolią. Za to klimat z drugiego bieguna o tyle, że Vakkerby to duszne zaułki, a tamto z kolei wielkie przestrzenie, stepowe karawany, zaginione dzikie plemiona i odległe kraje etc. etc. Tytuł roboczy - Furia.
Toudisław napisał/a:
kiedy będę mógł przeczytać pierwszą
Głową w mur jest zredagowane i "wysłane do składu", ale kiedy będziesz mógł to przeczytać, tego nie wiedzą nawet najstarsi baskijscy górale
Toudisław napisał/a:
Będę ci książkę promował nie bój nic znam się na tym
MadMill stwierdził, że science fantasy, i być może ma rację. Mnie jeszcze bardziej odpowiada w tym przypadku chyba techno fantasy. Ale naprawdę, naprawdę nie wiem
W takim przypadku można nazwać ją orkanasy. ;P Oryginalny, wykreowany świat z połączeń wielu czynników, które w takiej formie nie są spotykane na każdym kroku stają się specyficznym gatunkiem danego autora. Trochę zaczyna przypominać to muzykę, gdzie zespołu czepią z wielu nurtów i ciężko potem ich zdefiniować, po prostu grają jak ONI, tak samo pisarze przestają pisać fantasy czy s-f, a piszę po swojemu. Nie tam jakieś tolkieny, williamsy, martiny, czy z drugiej mańki zhany, donaldsony itd. Nie chodzi, że piszą oni źle - tego nie napisałem, tylko piszą tak, ze ich zdefiniowanie nie przysparza "kłopotów".
Teraz to z tymi autorami same problemy są. ;P
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
MadMill stwierdził, że science fantasy, i być może ma rację. Mnie jeszcze bardziej odpowiada w tym przypadku chyba techno fantasy. Ale naprawdę, naprawdę nie wiem
Moim zdaniem bardziej fantasy, bo te science/techno raczej odnosi się do scenografii jaką operujesz do budowania klimatu niż do jakiś romansów literackich z nauką/technologią.
Ale ja mam dość klarowne kryteria podziału, i np. tak jak Mad wyżej nie uznaje trzeciej drogi - fantastyka może być albo fantasy albo SF (co najwyżej w różnych konwencjach np. komedia, horror, powieśc przygodowa) bo albo przekształca się rzeczywiustośc naukowo albo nienaukowo; albo rybka albo pipka jak mawiali filozofowie. ; )
Madmill napisał/a:
Identyczny zwrot właśnie spotkałem w Urth Nowego Słońca Gene Wolfe'a. No ale może to przy tłumaczeniu ktoś "poległ". Językoznawcą nie jestem, jakoś mnie takie rzeczy w ogóle nie ruszają.
Z ciekawości zasięgłem opinii i oto co mi odpowiedzieli w poradni językowej instytutu j polskiego UŚ:
"Być może w świetle definicji zawartych w Nowym słowniku poprawnej polszczyzny PWN pod red. A.
Markowskiego połączenie łagodny zefirek można byłoby uznać za pleonazm,
ponieważ rzeczywiście składnik treści jednego z wyrazów powtarza się w
znaczeniu wyrazu drugiego, jako że zefirek to zdrobnienie od zefir 'ciepły,
łagodny wiatr'. Uniwersalny słownik języka polskiego PWN pod red. S. Dubisza
podaje jednakże pod hasłem zefirek przykład użycia łagodny, przyjemny
zefirek. "
Jak widać nawet eksperyci są podzieleni. ; ) No cóż, ja osobiście zostaje przy swoim stanowisku i nie użyłbym tego sformułowania.
fantastyka może być albo fantasy albo SF (co najwyżej w różnych konwencjach np. komedia, horror, powieśc przygodowa) bo albo przekształca się rzeczywiustośc naukowo albo nienaukowo
Science fantasy to chyba taka droga (jednak trzecia), gdzie rzeczywistość przekształca się wedle naukowych zasad, ale wynikiem owych przekształceń są rzeczy absolutnie niemożliwe. Vide -> Ruch generała Dukaja, gdzie autor wziął się za magię, na dodatek całkiem zmyśloną (element "niemożliwy") i podał ją w sposób "naukowy", dzięki czemu uzyskał złudzenie prawdopodobieństwa (element "możliwy"). Innymi słowy, ożenił całkowicie fantastyczny, zmyślony świat, z naukowym podejściem w opisie jego fenomenu. Czyli połączył fantasy i SF
Ale mojego Vakkerby faktycznie to się raczej nie tyczy. Jedyną "naukowością" jest tam tylko założenie, że magia ma swoje (mniej więcej) ścisłe zasady, ale że na pierwszy plan wyłania się w tym świecie element surrealistyczny, naukowość po prostu odpada. Dlatego wolę już określenie techno, bo nie wyzwala ono skojarzeń z naukowością, a bardziej z charakterem scenografii, która dla mnie jest tutaj mniej więcej tym, czym światłocień dla malarza a więc rzeczą powierzchowną, ale kluczową dla uzyskiwanego efektu i swoistego "feelingu".
W ogóle mój sposób na fantasy (w przypadku Vakkerby) jest taki:
Klasyczna fantasy bierze element baśniowy lub mityczny i wrzuca go w konwencję literatury przygodowej (historycznej, sensacyjnej itp.). Ja natomiast ów element baśniowy/mityczny zastępuję surrealistycznym. Reszta się niewiele różni. No, może poza tym, że wrzucam to w konwencję urbanistyczną w natężeniu takim, jaki mi akurat odpowiada do danej historyjki.
Co do drugiego akapitu rozumiemy się świetnie, ale wracając do pierwszego - pisząc o tym, że nie ma fantastyki nie będącej albo fantasy albo sf, nie miałem na myśli, że nie ma również hybryd, bo te są i ostatnimi czasy mam wrażenie, że jest ich coraz więcej. Zresztą teraz ktoś ruszył temat Sapkowskiego który jest dobrym tego przykładem - zaczynając od prostych stricte fantasy pomysłów na opowiadania o wiedźminie, coraz bardziej organizował on ten swój świat, by na końcu bawić się genetyką i glacjacją. Wciąż saga o wiedźminie stanowi przykład fantasy, jednak z czasem zanieczyszczanej pierwiastkami SF.
Ruch generała klasyfikowałbym jako oryginalnego i niekonwencjonalnego, ale jednak fantasy - bo jak trafnie zauważyłeś to kwestia "złudzenia" z tym science-fiction (scenografia). Sprawa troszkę jak z iluzjonistą - facet nie czaruje, a jednak stwarza złudzenie magii. U Dukaja jest motyw à rebours - czary sprawiające złudzenie nauki.
_________________ Płyńcie łzy moje poprzez smutku knieje! Wygnani na wieki, niechże was opłaczę; Gdzie czarny ptak nocy haniebną pieśń pieje, Tam dni pędzić będą tułacze.
------------------
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum