Nie uznaje Lyncha jako swojego autora, po prostu jakoś tak mi się nasunęło, że to bardzo głosisz że 2. tom Ci się nie podobał. Ale zgadzam się ze po 2 książkach ciężki stwierdzić czy cykl jest dobry, obiecujący to lepsze słowo.
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
This is a sequence of seven planned novels set in the world of the shattered Therin Throne Empire and its descendant states. It follows the life of the young professional thief and con artist Locke Lamora, over a period of some 15–20 years. Lynch has stated that there will be a sequel series set some twenty years on with new characters, which will also be seven books long.
http://en.wikipedia.org/wiki/Scott_Lynch_(author)
Ja się nie znam, ale mam wrażenie, że Lynch (albo jego wydawca) namierzył potencjalną żyłe złota i chce z niej wycisnąc absolutnie wszystko co się da i jeszcze więcej. Plany to bardzo dalekosiężne, trzeba przyznać... o ile autor zachowa dobry poziom, to nie będę za bardzo narzekał, ale trochę mi takie podejście psuje ogólne wrażenie. Mniejsza z tym.
Czytałem Kłamstwa Locke'a Lamory. Podobało się. Wszystkie elementy w sumie dobrze znane, ale wymieszane razem i przyprawione solidnym warsztatem literackim dają bardzo smaczną przekąskę, dla mnie tym bardziej, że lubię "mafijne" klimaty a'la Ojciec chrzestny, a w Kłamstwach można ich całkiem sporo znaleźć. Za drugi tom wezme się pewnie niedługo, jak nieco mi sie podreperują fundusze.
A tu taka ciekawostka
http://www.scottlynch.us/ironsands.html
Lynch zaczął ostatnio umieszczać online co tydzień kolejne rozdziały nowej powieści, Queen of the Iron Sands (nie związanej z Niecnymi Dżentelmenami), za darmo. Przejrze to z ciekawości za kilka dni.
_________________ Znalazłem swoją religię, nic ponad książkę nie wydawało mi się ważniejsze. Bibliotekę poczytywałem za świątynię.
J-P.S.
Długo się zastanawiałem nad tą (i jednocześnie następną z cyklu) książką. Coś kojarzyłem, była od Maga, w końcu za pomocą komy dostałem potwierdzenie, że brać, bo znakomita. No to wziąłem, zacząłem czytać i praktycznie się zakochałem
Fabuła, bohaterowie, język… po kolei.
Fabularnie Lynch łapie nas kilkukrotnie. Wpierw klasycznym zaczęciem od środka (chłopak który kradł za dużo – cóż takiego zrobił ten chłopak, że znalazł się w tym konkretnym miejscu), potem przeplataniem przeszłości i teraźniejszości oraz – co zrobiło na mnie dwojakie wrażenie – przyszłości. Najsłabiej w tym porównaniu występują zwroty fabularne, ale ratuje je to, że czasami są nieprzewidywalne, stawiają sytuację do góry nogami, ruszają nas też emocjonalnie.
Wśród bohaterów, z których każdy jest na swój sposób ciekawy i mający coś do powiedzenia, zdecydowanie wybija się Locke. Można powiedzieć, że Locke ich wszystkich pozostawia daleko w tyle. Lamora ujął mnie swym charakterem i znakomitymi pomysłami na konstruowanie intryg, w kilku wypadkach zastosował tradycyjne wybiegi, w kilku zmuszonych był improwizować, w każdym okazywał się pomysłowy i bezczelny, ale nie pozbawiony uroku. Niesamowity również jest klimat wokół jego ukochanej, która dotychczas się nawet osobiście nie pojawiła (będzie dopiero w trzecim tomie) – jest to kolejny klasyczny sposób przedstawiania postaci. Klasyczny i sprawdzony, w dodatku dobrze użyty.
Zaś co do języka… Sprawny, cięty i… wulgarny. Ale wulgarny w sposób piękny. To nie jest prymitywne rzucanie mięsem w prozie Piekary, gdzie odpowiednia ilość przekleństw musi być zawarta, aby był poziom szamba, tutaj bohaterowie przeklinając, wkładają w to emocje; na ich miejscu moglibyśmy powiedzieć to samo, wręcz oczekujemy, że odpowiedzą w taki a nie inny sposób. I mamy z tego powodu ubaw.
Ale nie obeszło się od wad. Osobiście czytało mi się znakomicie i wręcz byłem zachwycony, gdy pojawił się motyw magii i ichnich magów, który stanął mi w gardle. Otóż takie osoby potrafią prawie, że wszystko, są wredne, że aż cholera bierze, ale są nietykalni. Zaś ich cena jest tak wysoka, że praktycznie nikt nie może sobie na ich usługi pozwolić – oczywiście, poza tymi, którzy stają przeciwko bohaterom. To mnie wkurzyło, zawsze mnie wkurza, gdy jedna ze stron stwierdza, że ma cudowną broń, wobec której przeciwnik może tylko paść i błagać o litość, ale i tak jej nie otrzyma; zaś plany superłotrów doprowadzone są niemal do perfekcji – uwzględniają setki możliwości i prawie zawsze się spełniają; poza kalkulacjami znajdował się jeden biedny bohater i to od niego zależy los niewinnych istnień i tak dalej. I o ile początkowe motywy bardzo mi przypadły do gustu, to ten zdecydowanie nie. Tak bardzo nie, że kosztował całe oczko.
Drugim elementem, który czasami się pojawia i przeszkadza, jest łatwość z jaką Locke radzi sobie z niektórymi problemami. Zwróciłem uwagę na trzy sytuacje – w kantorze, gdy próbował wyłudzić strój (poniekąd, bardzo dobra), w konfrontacji z Pająkiem (to było naprawdę głupie) oraz podczas ostatecznej konfrontacji – w tym wypadku niemożność z poradzeniem sobie z Lamorą czyni z jego przeciwnika totalnego lamera, toć kulminacyjna scena i potraktowana w taki rozczarowujący sposób…
Wyżej wymienione wady doskwierały, ale całość jako taka robi wielce pozytywne wrażenie. Wprawdzie Kłamstwa Locke’a Lamory są czytadłem, ale cholernie dobrym. 8/10
Na szkarłatnych morzach Scott Lynch
Bezpośrednia kontynuacja przygód Lockego rzuca nas do fantastycznej wersji Vegas, gdzie jako cel obrany został skarbiec jednej z jaskiń hazardu, o którym się mówi, że jest nie do zdobycia. Ale równie niemożliwe z założenia jest oszukiwanie podczas tamtejszych gier, co Lamorze przychodzi z łatwością. A jakby tego było mało, informuje o tym właściciela jaskini. A także o planowanym skoku na skarbiec. Robi się gorąco? To aby jeszcze bardziej zbliżyć się do klimatu sauny, dodam, że Niecni Dżentelmeni zostają „zatrudnieni” i wysłani na szkarłatne morza… Oczywiście, aby nie było za łatwo, wśród ich rozległych zdolności, brak jest tych odpowiedzialnych za utrzymanie statku masztem ku górze – bo czy można udawać, że ma się jakieś pojęcie na temat czego jest się zupełnie zielonym?
A jakby i tego było mało, co jakiś czas zdarzają się zamachy na ich życie. I nikt nie wie dlaczego.
Na szkarłatnych morzach ma pełnię zalet i wad poprzedniczki, znowu zawiera przewidywalne (ale nadal emocjonujące) zwroty akcji, jak i te zupełnie zaskakujące. Barwne postacie, rubaszne dialogi i znakomite sytuacje (jak rozmowa z trzymającym ich za jaja zleceniodawcą czy „zdobywanie” okrętu) w których autor znalazł umiar pomiędzy komizmem, powagą i kozaczeniem bohaterów.
Zdecydowanie warto. 8/10
MadMill napisał/a:
A o Lynchu bym popolemizował...
Czekam
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
znowu zawiera przewidywalne (ale nadal emocjonujące) zwroty akcji,
W którym momencie? Finałowa rozgrywka jest przewidywalna? To, że jak wszyscy sądzą koniec, końce nie jest i mamy jeszcze wiele emocji? To, że Lamora po raz kolejny pokazuje, że jest przechujem? Pogrywa sobie ze wszystkimi? No prawie wszystkimi.
Tak samo jak i pytanie czy naprawdę ich życie dalej jest zagrożone czy to jedynie blef?
Jak wcześniej czytałem Twoją wypowiedź wydawało mi się, że krytykujesz znacznie bardziej drugi tom, który to ja uważam za znacznie lepszy. Dla mnie ta książka jest o wiele bardziej dojrzalsza, lepiej napisana, dłuższa co daje więcej frajdy i zabawy. Po prostu to lepszy tom.
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
Jak wcześniej czytałem Twoją wypowiedź wydawało mi się, że krytykujesz znacznie bardziej drugi tom, który to ja uważam za znacznie lepszy.
A gdzie tam Drugi tom utrzymuje poziom pierwszej i dodaje coś od siebie
MadMill napisał/a:
Tixon napisał/a:
znowu zawiera przewidywalne (ale nadal emocjonujące) zwroty akcji,
W którym momencie?
Ukochana Jeana choćby - toć wiadome i strasznie smutne, że zginie.
MadMill napisał/a:
Finałowa rozgrywka jest przewidywalna?
Tak. Użycie szantażysty, aby wykpić właściciela kasyna, a potem trzeciego gracza, aby załatwić drugiego - w sumie, sam bym tak zrobił na jego miejscu Jedyną (pozytywną i wywołującą śmiech) niespodzianką zakończenia, były obrazy Również samo zakończenie i wykpienie Jeana było oczywiste w przypadku takiej persony.
MadMill napisał/a:
Tak samo jak i pytanie czy naprawdę ich życie dalej jest zagrożone czy to jedynie blef?
To jest dobre pytanie. Bardzo trzymające w napięciu
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Obiektywniej rzecz biorąc, druga część jest znacznie słabsza od pierwszej.
Najobiektywniej rzecz biorąc, przytoczę z recenzji :
Piotr Młynek napisał/a:
Po przeczytaniu pierwszego tomu zostawało pytanie: „Czy Lynch utrzyma poziom w kolejnym?”. Nie, nie utrzymał… on po prostu przeszedł samego siebie.
Pff *:)
* w znaczeniu - i co teraz powiesz
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
To może i ja garścią "mondrości" cisnę.
Przypadki Locke'a i spółki czytałam jakiś czas temu, nawet wypowiadałam się chyba w powyższym temacie, ale kwestia jakości poszczególnych tomów jakoś mi przy tym umknęła.
ASX76 napisał/a:
A gruszki rosną na wierzbie. Obiektywniej rzecz biorąc, druga część jest znacznie słabsza od pierwszej.
Nie ma czegoś takiego jak "obiektywnie rzecz biorąc" w przypadku, kiedy się mówi o książce . Równie dobrze mogłabym stwierdzić, że mój obiektywizm różni się od obiektywizmu ASX-a, ponieważ mnie tom drugi czytało się lepiej niż pierwszy . Mam jednak swoją teorię odnośnie podobnych ocen. Mało tego. Ośmielę się nią podzielić ze światem
Sięganiu po pierwszą część cyklu towarzyszy taki świeży zefirek - poznajemy bohaterów, zagłębiamy się w świat przedstawiony, jesteśmy (albo i nie, zależy od poziomu dzieła) zaskakiwani pomysłami, stylem, sposobem prowadzenia narracji itp. Kontynuacje siłą rzeczy przypominają pożycie starego dobrego małżeństwa - druga połowa wprawdzie jest w stanie nieraz nas zadziwić, jednakowoż mniej więcej wiemy, czego się po niej spodziewać. Urok nowości niestety ulotnym jest...
_________________ "Wewnątrz każdego starego człowieka tkwi młody człowiek i dziwi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
Czy może "Republika złodziei" ukaże się w e-booku? Fajnie by było. Pozbyłem się częsci pierwszej i drugiej, toteż papierowa trzecia mi nie jest potrzebna. A chętnie przeczytałbym "Republikę...".
Można już ją zamawiać w Ępiku http://www.empik.com/repu...65153,ksiazka-p
BTW: Sabetho, rządzisz jako kochanka głównego hiroła!
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Sporo zapomniałam z dwóch poprzednich części i raczej nie będę miała czasu, żeby je sobie odświeżyć, ale i tak z przyjemnością rzucę się na "Republikę", jak tylko wyjdzie.
PS Teraz wszyscy, chcąc nie chcąc, będziecie o mnie myśleć podczas lektury
_________________ "Wewnątrz każdego starego człowieka tkwi młody człowiek i dziwi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
Wysłany: 2014-04-12, 21:09 Scott Lynch "Niecni Dżentelmeni"
Słyszał ktoś może o serii "Niecni Dżentelmeni"? Pierwszy tom, debiut Lyncha, nosi tytuł "Kłamstwa Locke'a Lamory". Jestem świeżo po przeczytaniu i wrażenia pozytywne.
W Polsce wydano jeszcze dwa kolejne tomy.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum