- Naleśniki poproszę. Owoce morza jakoś nie specjalnie do mnie przemawiają. - powiedział Evan opierając się wygodniej o oparcie kanapy. Starał się nie dawać po sobie poznać, że nieco go wkurzyło to, w jaki sposób Parker i kelnerka patrzą na siebie.
- So Dave, kiedy wpadnie Anna? - zapytał go chcąc zająć swą uwagę czymś innym.
Dave spojrzał to na Maxa, to na kelnereczkę i skrzywił się nieco, kręcąc głową.
- Skleroza nie boli, co nie, Max? - spojrzał na niego ze śmiertelną powagą, unosząc jedną brew ku górze - Ach, te nałogi - rzucił, nawiązując już do dość przeterminowanej akcji w barze. Następnie wzrok przeniósł na latynoskę.
- Ja - pierwsze słowo wyraźnie podkreślił, chcąc, by dziewczyna spojrzała na niego - również poproszę o naleśniki i Mountain Dew - patrzył się na nią uważnie, nie wyzbywając się powagi ani na moment. W końcu przeniósł wzrok na Evana.
- Nie mam pojęcia, pewnie niedługo - po czym zerknął jeszcze na Maxa i latynoskę. W końcu jednak westchnął i siadł wygodniej.
Dziewczyna kiwnęła głową na znak, że zapamiętała, a potem odwróciła się do Maxa So, cute boy, kończę o 20, zabierzesz mnie potem na drinka? Max uśmiechnął się ciepło
So, cute girl, jestem zajęty. puścił jej oczko i uśmiechnął się rozbrajająco, po czym wrócił do swoich naleśników. A dziewczyna bez żalu do pracy. Panowie wybaczą... Musze ułożyć sobie fryzurę. powiedział wstając i ruszając w kierunku toalety.
Za to w lokalu pojawił się Nathan. Równie zadowolony z siebie jak Max, o ile nie bardziej. Wszedł do środka i rozejrzał się za kompanami. Kiedy ich odnalazł zbliżył się i dostawił sobie krzesło Hey guys... What's up?
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
- Nothin'. Watchin' the game, havin' a bud... - powiedział lekko przymulonym głosem, ale szczerząc się szeroko od ucha do ucha, po czym wyskoczył jak na reklamie - Wassup! - po czym zaniósł się śmiechem i nie powiedział ani słowa więcej.
Dude... That was funny few years ago... Nathan powiedział z jakimś wyrzutem, a potem rozsiadł się wygodniej na krześle Gdzie nasz król urody? I piękniś, który po każdym meczu więcej czasu spędza przed lustrem, jak na świętowaniu?
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Drzwi czarnej BMKi zamknęły się za Ericą, która typowo babskim ruchem poprawiła sukienkę na biodrach rozglądając się nieco, a potem weszła do knajpki. Tam zatrzymała sie na moment przy wejściu i szybko rozejrzała zdmuchując z nosa nieposłuszny kosmyk włosów. W końcu widząc znajome głowy chłopaków ruszyła w kierunku stolika lekkim, zgrabnym krokiem, omijając zawalidrogi i kelnerki z zamówieniami.
- Gentelmen... czy można dołączyć?- rozległ sie nad nimi rozbawiony głos a jego właścicielka nie mogąc za żadne skarby pohamować lekkiego uśmiechu na twarzy zatrzymała się nad nimi opierając rękę na oparciu jednej z kanap.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
Najwyraźniej Erica otworzyła worek z dziewczynami, bo parę minut po tym jak weszła do knajpki wiśniowy Ford panny Stern zaparkował niedaleko jej czarnego potwora i Anna we własnej osobie wysiadła z niego. Na chwilę jeszcze schowała górną część ciała w aucie skąd wyhyneła moment później wyciągając torbę. Auto zostało zamknięte i blondynka energicznym krokiem skierowała się do knajpki gdzie żywo zaczęła się rozglądać za resztą towarzystwa spod kaszkietki włożonej na bakier.
- But of course, Max will be in a minute. Excuse me for a minute - uśmiechnął się to towarzystwa i wstał, po czym skierował się w stronę Anny z miną pozbawioną jakichkolwiek emocji. Przechylił lekko głowę i uniósł brwi, nie uśmiechając się jednak niczym podstarzały lokaj.
- Przepraszam panienką, panienka kogoś tutaj szuka? Może byłbym w stanie pomóc? - zapytał, układając ręce tak, jakby na jednej wisiał jakiś ręcznik, bądź szmatka, a na drugiej miał tacę.
Wejścia w stylu hollywoodzkich gwiazd miała opanowane do perfekcji - w zasadzie Lindsay urodziła się po to, by spacerować po czerwonym dywanie w tę i z powrotem. Kuszące ruchy bioder, zupełnie naturalne i niewymuszone, z gracją stawiane nogi, wyprostowane plecy i uśmiech Mona Lisy. Szara sukienka eksponowała wszystkie atuty jej figury, szpilki podkreślały smukłość nóg, blond włosy delikatnie falowały w rytm jej kroków.
Kiedy doszła do stolika z gracją usiadła na wolnym miejscu, uśmiechając się w iście gwiazdorski sposób.
- Hi guys! - zaczęła słodkim tonem, rzucając spojrzenie spod rzęs na Nathana - Sorry for being late!
- Dzięki, Chillman za info i tak bym siadła - mrugnęła do niego ale widząc, że pognał gdzieś do tyłu, no tak, do Anny, machnęła na niego ręką. Kiwnęła jeszcze głową Nathanowi który wgapiał sie w Linds, więc nie zadała sobie trudu konwersowania bo i tak by pewnie nie słyszał jej.
- Hey, Evan - uśmiechnęła się szeroko i poczochrała kumplowi fryzurę - czemu masz tak marsową minę w obliczu dobrej zabawy niedługo? - zapytała wsuwając się na wolne miejsce na kanapie naprzeciw niego, ustawiła wygodnie zabójczo długie nogi i rozejrzała się za swoją silniejszą połówką - i gdzie wyniosło Maxa?
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
Oczy błysnęły łagodnym blaskiem na widok chłopaka. Ale zaraz wczuła się w rolę i zatrzepotała rzęsami robiąc wielkopańskie miny.
- But of course you do, my good man... - odezwała się, udatnie naśladując angielski akcent - like this... - dała sobie spokój z akcentem przy ostatnich słowach, wzięła jedną i drugą rękę Chillmana, wytrzepała z wyimaginowanych szmatek i tacek, położyła je sobie na talii a sama go objęła za szyję i pocałowała z czułością... dla efektu w charakterystyczny sposób zginając w kolanie nogę i zadzierając nieco do góry.
- A potem możesz mnie zabrać do stolika - oświadczyła na chwilę sie odklejając i mrugnęła mu wesoło.
Odruchowo odwzajemnił pocałunek z całą pasją z jaką był w stanie, po czym, gdy w końcu zakończyli wymianę enzymów (;)), stanął bokiem do niej, pochylił się i ręką wskazał kierunek, w którym stał stolik.
- W takim razie proszę tędy, madame - rzekł z poprzednią już miną i akcentem podstarzałego, flegmatycznego lokaja. Gdy poszła, skierował swe kroki za nią już kończąc wszelkie wygłupy i oparł się o kant otaczającej stolik z trzech stron kanapy.
- Ok, enough, cut the crap, babe - poklepała go po policzku z zabawną miną i mijając go sprzedała mu delikatnego kopa w zadek. Po czym czem prędzej pospieszyła do stolika zanim pomyślał o usadzeniu odpowiedzi w jej kształtne cztery litery.
- Ladies, men - przywitała się ze wszystkimi i wyciągnęła do Erici rękę przybijając żółwika z ulepszeniami, którego opracowała niedawno na potrzeby ich drużyny. Klapnęła następnie z uśmiechem na kanapę i przyjrzała się towarzystwu spod daszka - co tam słychać i gdzie kelnerka bo strasznie chce mi się pić.
- Nie masz za co przepraszać Lindsay, nie spóźniłaś się ani trochę. - powiedział Evan uśmiechając się przyjacielsko, po czym zwrócił swe spojrzenie na Ricky.
- Nah, nothing. Tak się tylko zamyśliłem w oczekiwaniu na sok i naleśniki. - niemal natychmiast jak tylko Erika go poczochrała Evan odruchowo przeczesał włosy palcami i potrząsnął głową na boki przywracając dawną fryzurę. - A co do Maxa, to zaraz wróci. Poszedł do toalety się odpicować. - chłopak uśmiechnął się nieco i oparł brodę na dłoni.
- Aaaa... mogłam się domyślić. Nie tylko dziewczyny lubią robić wrażenie - zaśmiała się pobłażliwie pod nosem i oparła swobodnie o oparcie kanapy zakładając nogę na nogę. - Naleśniki powiadasz? Całkiem smaczny pomysł. Możliwe, że też wezmę o ile panienka się tu pojawi.
W tym momencie komórka Erici zaczęła wydawać odgłosy głodnej pantery. Dziewczyna wyciągnęła telefon z torebki i przeczytała smsa. Kiwnęła głową lekko marszcząc brew i wrzuciła ją z powrotem nie odpisując.
- It's from Vann. - wyjaśniła - She'll be waiting in Bait Shop. Nie zdąży tu przyjść. Czyli generalnie jesteśmy tu już wszyscy.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
Ludzie, nie było mnie cały dzien, ale to jasne, że kelnerka pojawiła się już jakiś czas temu
Wszystkie zamówienia stanęły na stole dokładnie w momencie, kiedy Max wyszedł z toalety chowając żel z woskiem do kieszeni. Podszedł do stolika ze starannie ufryzowanym nieładem na głowie i uśmiechnął się do dziewczyn. Nie było mnie raptem parę minut. powiedział z uśmiechem, po czym wepchnął się na kanapę koło Erici przyciskając ją do Evana. To co? Idziemy do klubu?
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
- Ja mogę choćby zaraz - oświadczyła kokosząc się lekko na miejscu i starając się nie przywierać do nikogo - bo nie zdążyłam nic zamówić. Ale odbiję to sobie w klubie. Czyli teraz wszystko zależy od pożeraczy naleśników - uśmiechnęła sie kącikiem ust.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
Pociągnęła konkretnego łyka soku pomarańczowego opróżniając szklankę do połowy.
- Już niedługo Maxiu. A tak konkretnie czy ktoś wie co dziś jest w Bait Shopie? Koncert jakiś? Czy DJ i stado podskakujących ludzi?
- I jest nasz piękniś - rzekł, usadawiając się obok Anny i naleśników, po czym sięgnął po sztućce i, jak każdy należycie wychowany dzieciak z OC, począł kroić pierwszy kęs, by w końcu nabić go na widelec i... Wycelować nim w kierunku Anny z pytającym wyrazem twarzy.
- Want some?
Popatrzyła na widelec robiąc niechcący zeza podczas oglądania kawałka naleśnika dyndającego na widelcowych kolcach.
- Nie Dave, sam się nakarm. I'm not hungry. Just thirsty - i na potwierdzenie pociągnęła kolejnego łyka z uśmiechem.
Nathan zgarnął Linds na swoje kolana i pomógł jej się wygodnie usadzić, po czym wyciągnął głowę pod jej ramieniem i z uśmiechem odpowiedział na pytanie Anny Z tego co wiem, to dzisiaj jest DJ, koncert był wczoraj, ale grały jakieś... Jem czy coś takiego...
Max przewrócił oczami Zdaje się, że zupełnie nie znasz się na muzyce... zauważył z uśmiechem i zerknął na Ericę. Przez moment chyba chciał jej coś powiedzieć, ale zrezygnował i oparł nonszalancko głowę na dłoni, łokieć zaś na stole. Lewa dłoń zaś pod stołem dyskretnie znalazła kolano dziewczyny.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Spojrzała znad szklanki z zaciekawieniem na Natha.
- Serio, cutie? Czyli można liczyć na coś co będzie muzyką klubową... smokin'...
Na usta Anny powoli zaczął wypływać charakterystyczny uśmiech i zabłysły jej oczy. Ci co znali ją i jej manię tańca (czyli Chillman i być może Parker) mogli się spokojnie spodziewać, że nie ustoi za długo w jednym miejscu jak usłyszy coś fajnego z konsolety DJ'a.
Na ładnej buźce Lindsay pojawiło się coś na kształt zniesmaczenia, kiedy usłyszała o Bait Shopie - że też nie mogli iść do jakiegoś modnego klubu, w którym mogłaby usiąść na stołku barowym i wyeksponować swoje cudownie długie nogi. No ale trudno, tym razem była w zbyt dobrym nastroju by marudzić. Popijała swoją niegazowaną wodę mineralną, przysłuchując się rozmowie.
_________________ "This town is big enough for only one manipulative bitch"
Evan jedynie uśmiechnął się znad talerza i z zapałem zaczął pałaszować jednego naleśnika za drugim. Gdy je zjadł, a w zasadzie wciągnął nim ktokolwiek zdołał się zorientować, chłopak uśmiechnął się szeroko, wypił połowę soku ze szklanki i z zadowoleniem oparł się wygodnie o oparcie kanapy - Ready to go. Niezłe te naleśniki, ale nawet nie poczułem, że je zjadłem. - uśmiech nie schodził mu z twarzy ani na chwilę.
Dobra... Idę uregulować rachunek. Max wreszcie wygraćkał się z kanapy i ruszył w kierunku kasy, wyciągając kartę płatniczą z kieszeni. Stanął przy ladzie i zaczął rozmowę z latynoską, którą chłopaki już znali, ale dziewczęta jeszcze nie.
Nathan jakby wyczuł, że coś jest nie tak, podskoczył kolanami zwracając tym uwagę na siebie i zapytał po cichu Coś jest nie tak kochanie?
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
- Ok, nie ma na co siedzieć tu dalej... zbierajmy się. Impreza czeka.
Uśmiechnęła się lekko i zaczęła wydobywać z przepastnego końca kanapy. W końcu podniosła sie na nogi, poprawiła kieckę i niespiesznie ruszyła w stronę Parkera przy kasie.
- Babe, poczekam na ciebie przy samochodzie. Mam ci coś ciekawego do opowiedzenia... - mruknęła mu cicho do ucha głosem, w którym drżały nutki rozbawienia, otaczając go w pasie ramieniem.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
Siedziała sobie od paru minut przy stoliku przed knajpką i z absolutnym luzem kiwała nogą założoną na nogę, usilnie udając że nie sprawdza niecierpliwie zegarka średnio co parę minut. Ricky zachowywała się generalnie więc tak jakby czekała na faceta. A tym czasem czekała na dziewczynę, której nie widziała jakieś 4 miesiące. Tak więc stwierdzając, że takie sprawdzanie co chwila jest głupie i, że skoro wyczekała 4 miesiące to wytrzyma 15 minut, oparła dłoń na oparciu krzesełka i zaczęła obserwować ludzi pojawiających się w nieco większej ilości na molo.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
Po chwili usłyszała znajomy ryk silnika. Zdała sobie sprawę, że nie słyszała go od wieków. Ell zeskoczyła z motocykla, zdjęła kask i przeczesała dłonią włosy. Przez chwilkę rozglądała się w poszukiwaniu Ricky. Szczery uśmiech, który odmalował się na jej twarzy obwieścił światu, że właśnie ja wypatrzyła.
-OMG! I've missed you so much!- Ell bez zbędnych ceregieli rzuciła się koleżance na szyje. Kiedy jednak spostrzegła iż wzbudzają zbyt duże zainteresowanie postanowiła się ogarnąć. -To dla Ciebie.- wręczyła Ricky tajemnicze pudełko średnich rozmiarów zapakowane w srebrno-biały papier i owinięte szafirową wstążką.
_________________ Myślisz nie mów...
Mówisz nie pisz...
Piszesz nie podpisuj się...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum