Szybko się ściemniało, więc chłopcy grający w siatkówkę plażową szybko zmienili rodzaj rozrywki na imprezę przy ognisku. Płomień szybko zaczął trzaskać w górę, a prócz graczy zaczęli zbierać się jacyś znajomi. Przez moment przy ognisku błysnęła Ell znajoma twarz. Gdzieś w oddali błysnęło znowu, ale odgłos grzmotu nie doleciał do nich, więc burza była daleko.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Woda była orzeźwiająca. Dziewczyna zaczęła chodzić dookoła zostawiając odciski stóp na mokrym piasku. Jej rzeczy leżały kawałek od brzegu. Na kąpiel było zdecydowanie za zimno, ale brodzenie po kostki też miało swój urok. -Burza...- mruknęła patrząc na błyskawicę. -Ciekawe czy przyjdzie do nas.- przyglądała się ludziom przy ognisku. W oddali mrugnęła jej znajoma twarz. Zastanawiała się czy nie podejść, stwierdziła jednak, że lepiej będzie przez chwilę poprzyglądać się z daleka.
_________________ Myślisz nie mów...
Mówisz nie pisz...
Piszesz nie podpisuj się...
Zatrzymała się i patrzyła na ocean, a przypływające fale co jakiś czas zakrywały jej stopy po kostki. Odwróciła wzrok, gdy błyskawica przecięła niebo na pół. Uśmiechnęła się do siebie. Lubiła burze i desz, ale tylko wtedy, gdy nie było zimno.
-Burza mogłaby i przyjść, gdyby było cieplej i się nie ściemniało.- westchnęła i weszła trochę głębiej, tak, że woda sięgała jej do połowy łydki. Jednak szybko się cofnęła, ponieważ fala zmoczyła jej spodnie.
Wiatr rozwiewał włosy dziewczyn i powodował, że płomień ogniska co jakiś czas się kładł. Imprezowicze już porozsiadali się dookoła i zaczęli smażyć kiełbaski i słodkie pianki na ogniu. Piwa otworzono, okazało się, że ktoś nawet przytargał lodówkę turystyczną. Ludzie zaczęli się dobrze bawić. Elizabeth była przekonana, że Chilyack ją rozpoznał, ale nie uczynił żadnego zapraszającego gestu, ani nic takiego.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Zrobiło jej się zimno. Spojrzała na zegarek i z przerażeniem odkryła, iż czas uciekł nie wiadomo dokładnie gdzie i kiedy. Miała tylko cichą nadzieję, że Ricky nie zrówna jej z ziemią za to, że nie odpisała.
-To co maleńka, mykamy?- spytała Vann wstając z zimnego piasku. Przez chwilę patrzyła w stronę ogniska szukając wzrokiem Chilyack'a, miała wrażenie, że ich spojrzenia skrzyżowały się na moment. Choć może to tylko wrażenie.
Przeniesienie akcji
_________________ Myślisz nie mów...
Mówisz nie pisz...
Piszesz nie podpisuj się...
Rozłożyła sobie koc na plaży, rzuciła torbę gdzieś na bok, ale wcześniej wyjęła z niej ołówki i szkicownik. Usiadła sobie i przez chwilę przyglądała falom. Zastanawiała się przez kilkanaście minut nad tym, co uwiecznić na rysunku. Potem zaczęła szkicować.
Na uboczu, w miejscu, gdzie akurat było mało ludzi rozchodziło się miarodajne bębnienie. Che tańczył w dziwacznym stroju przypominającym nieco indiański na około Maxa. Dobrze... Uderzaj w bęben miarodajnie, to pozwoli mi odprawić rytuał.
Parker spojrzał na niego jak na wariata, ale nie przerwał bębnienia. Ba, zaczynało mu się to nawet podobać.
Ten taniec pozwoli złym fluidom unieść się do nieba i przepaść. Za parę chwil... tutaj Che wykonał jakąś ewolucję, która powinna być efektowna i skomplikowana, ale wyszła jak śmieszny podryg będziesz wolnym i czystym człowiekiem. A wszelkie kłopoty od Ciebie odejdą. Zjednocz się z naturą! Odnajdź swojego zwierzęcego przewodnika.
Ognisko dymiło, a dorzucony go niego jałowiec dawał pachnący dym.
Chwilę medytacje Maxa trwały, wreszcie jednak z jego ust wyrwało się: Łoś!
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
BMW stygło na parkingu niedaleko a Erica siedziała na piasku blisko linii do której docierały fale i myślała nad mnóstwem spraw, w większości dosyć smętnych. W końcu objęła podkulone kolana ramionami i ułożyła na nich głowę pozwalając włosom opaść na twarz i odgrodzić ją od wszystkiego. Zamknęła oczy i po raz kolejny zapragnęła by wydarzenia ostatnich dwóch dni były tylko koszmarnym snem.
- Wake up... wake up... - dał się słyszeć jej przytłumiony smutny głos spoza zasłony włosów. Nie była jednak w stanie stwierdzić czy ta prośba tak naprawdę dotyczyła jej czy Jego...
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
Aż podskoczyła, kiedy w jej torbie ryknął telefon głosem pantery. Kiedy wygrzebała go wreszcie, była nie mniej zdziwiona czytając treść. "Wpadnij szybko na boisko do kosza w parku. Możesz przegapić coś każdego. R." SMS był z nieznanego numeru, ale coś Erice mówiło, że warto się w tamtym kierunku ruszyć.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
- R? Who the hell... well ok. I tak nie mam nic do roboty. - westchnęła, wstała i ruszyła plażą otrzepując się po drodze z piasku. Kilka minut później jechała już na boisko.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
Objęła się ramionami patrząc na zachodzące słońce z całkowitą pustką w głowie. Ale może to i lepiej. Włosy smagnęły ją po twarzy porwane wiatrem od morza łopocząc razem z końcami szmaragdowo zielonej chustki, która dość luźno otaczała szyję dziewczyny grożąc odlotem w każdej chwili. Ricky było jednakże wszystko jedno.
- Jutro - mruknęła odgarniając kosmyki z twarzy - zobaczymy czy świat się skończy. I ile to wszystko było warte.
W końcu spuściła głowę i w czerwonawym blasku ruszyła dalej wolno twardszym piaskiem stawiając jedną nogę dokładnie przed drugą i ani myśląc o powrocie do domu.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
Wiatr wiał coraz mocniej, szarpał namiętnie apaszką Erici, wreszcie zerwał ją z szyi dziewczyny i poniósł gdzieś w kierunku mola, skąd nadchodziła jedna męska sylwetka. Serce w piersi Erici załomotało mocniej, kiedy Max się zbliżał trzymając złapaną przed chwilą apaszkę. Podszedł i siadł koło Erici. Nic nie mówiąc objął ją zdrowym ramieniem i przyciągnął do siebie. Poradzimy sobie... powiedział ciepło, a potem wpatrywali się w ostatnie promienie słońca.
... Samotność nikomu z nas nie służy, co jednak jeśli...
ciąg dalszy w Fight Clubie
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
- Ok! Let's go!! - wrzasnęła Erica i podrzuciła piłkę na jednej ręce czekając aż zarówno Anna jak i dziewczyny z drużyny przeciwnej się ustawią i przygotują na kolejnego seta. Piłka wylądowała na palcu wskazującym i obróciła się szybko wokół własnej osi. Ricky spojrzała spod czapki na Annę i skinęła jej głową. Laski z drugiej strony już czekały. Na usta dziewczyny wypłynął drapieżny uśmiech.
- Urwę wam głowy, dziewczynki... - mruknęła, zrobiła krok, odbiła się od ziemi i potężnie zaserwowała piłkę w powietrzu. Piłka przeleciała na drugą stronę i gdy Ricky wylądowała ponownie na nogach, dziewczyny z drugiej strony przejęły ją z pewnym trudem. Ale przejęły. Erica lekko zaklęła pod nosem podbiegając nieco do przodu i pochylając się w gotowości do odbioru. Piłka poleciała od jednej przeciwniczki do drugiej, która posłała ją następnie dalekim odbiciem prosto w ramiona Erici, która odebrała ją dołem posyłając z kolei do Anny. Kolejne zgrabne odbicie blondynki uniosło piłkę bliżej siatki prosto do ściny Erici, która wystartowała do niej i trzasnęła w idealnym skosie tuż nad linią siatki... dokładnie w blok dziewczyny z naprzeciwka... która jednak nie dała rady jej zatrzymać. Piłka przeleciała mijając ją o centymetry i trzasnęła w piasek boiska przeciwniczek dziewczyn.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
Vann siedziała gdzieś na piasku. Na początku miała zamiar poczytać, ale doszła do wniosku, że wypadałoby pokibicować, chociaż zwykle tego nie robi. A gdy już zaczęła, nie mogła przestać. Kibicowanie potrafi być wciągające. Tak więc zamiast przyglądać się seksownym facetom, krzyczała i komentowała grę przeciwniczek Ricky i Anny, posługując się niezbyt miłymi słowami.
- YES! - wydała zadowolony okrzyk i przybiła z Ricky piątkę najpierw dołem a potem górą. Kolejny punkt dla nich. Tyle, że te z naprzeciwka były twarde. Póki co obie drużyny szły łeb w łeb i każdy punkt był okupiony punktem przeciwniczek. Trzeba było coś zrobić żeby się odbić od nich. Zdjęła na moment czapeczkę i przetarła czoło frotką. Kochała ten sport ale była już zgrzana i spocona. No i to w dodatku był jeden z pierwszych meczy po długiej przerwie.
Widząc, że laski z drugiej strony szykują się do serwowania, włożyła czapkę na głowę ponownie i zajęła swoje ulubione miejsce mniej więcej w połowie. Kopnęła kilka razy piasek by mieć lepsze oparcie dla nóg, szykując sie do kolejnej serii odbić i zerknęła na podskakującą raźno za nią Ericę. Były dobre i razem stanowiły świetny zespół... dlaczego miałyby więc nie zgnieść tych dwóch z naprzeciwka. Krzywy uśmiech pojawił się na jej twarzy gdy lekko pochyliła się do przodu patrząc jak dziewczyna z przeciwnej drużyny szykuje się do serwu.
- You're goin' down ladies...
Lindsay prychnęła ostentacyjnie podnosząc się z ręcznika. Te wrzaski były zupełnie nie do wytrzymania, kompletnie nie mogła się skupić na relaksie i wchłanianiu promieni słonecznych. Siatkówka plażowa interesowała ją mniej więcej tak, jak pogłębiający się kryzys energetyczny na świecie - Lindsay tak dokładnie nie wiedziała, co to jest ta "ropa naftowa". Wyraźnie manifestując swoje niezaangażowanie w to, co tak fascynowało pozostałe dziewczyny, poprawiła szykowne okulary od Korsa i ruszyła w stronę morza. Stała na brzegu i obserwowała gładką toń, uważając, by czasami się nie zamoczyć. W nagłym przypływie odwagi włożyła do wody koniuszek dużego palca u stopy i momentalnie odskoczyła prychając, niczym wściekła kocica. Woda była skandalicznie zimna.
- What a shot! - zawołał, kiedy Ricky posłała piłkę prosto w piach po stronie przeciwniczek i zaklaskał kilkakrotnie, powoli. Siedział na piachu, opierając się z tyłu na łokciach bez koszulki, a jedynie w bojówkach na nogach. Nie miał nawet butów, czy skarpet. Relaksował się w promieniach słońca oglądając przednie widowisko.
- Bring it on, girls! - zawołał do Anny i Erici z pewnym entuzjazmem nieco przerastającym jego zwyczajowe zachowanie. Zresztą, dość często mu się to zdarzało, gdy chodziło o Annę.
Na plaży obowiązkowo pojawić się musiał również Evan. Miał na sobie jedynie krótkie spodenki - bojówki moro, natomiast buty trzymał w lewej dłoni, w prawej koszulkę, a na prawym barku, ukośnie przez klatkę piersiową wisiał mały chlebak. Evan stał chwilę w pewnej odległości, przyglądając się rozgrywce, po czym podszedł do Dave'a i usiadł koło niego.
- Cześć Dave. Może skusisz się na małe, zimne piwko nim się zagrzeje? - zapytał wyjmując z torby dwie butelki wypełnione złocistym, idealnie schłodzonym napojem. - Jaki wynik? - zapytał przenosząc na chwilę wzrok na boisko.
Na leżaku przy całym majdanie wszystkich zebranych na plaży siedział Max, a właściwie to zażywał kąpieli słonecznej uważnie lustrując sytuację na boisku. Tak naprawdę to już dawno pogubił się z wynikiem i był zajęty raczej uważna lustracją dziewczyn niż samej gry. Leciutko sie bujał. I love this game... westchnął wreszcie i spojrzał przelotnie na Dave'a i Evana.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
- Man, z pewnością wiesz z czym do ludzi przychodzić - uśmiechnął się i podał Evanowi rękę. Gdy ten ją uścisnął wyciągnął papierosy i wsadził jednego do ust. Jeśli o konkrety chodzi, to były to chesterfieldy. Następnie wystawił paczkę w jego kierunku.
- Wanna smoke? - i nie czekając aż się poczęstuje, czy nie, położył ją otwartą na piasku, by w razie czego mógł się częstować. Następnie wyjął benzynową zapalniczkę, zdobioną w jakieś wampiryczne i demoniczne kształty i podpalił papierosa, by zaraz wziąć się za otwieranie butelki zaoferowanej mu przez Evana. Gdy ją otworzył pociągnął bucha z papierosa, wyjął go z ust i pociągnął łyk, by dopiero po jego przełknięciu wypuścić dym nosem. Uwielbiał ten zapach.
- It's eight ot eight for our girls.
Zdmuchnęła kroplę potu z nosa i strzeliła do Anny wesoły uśmiech widząc, że ta się do niej na moment odwróciła. Wyrównały. Teraz jeszcze kilka takich...
Nie skończyła myśli bo piłka znów poszła w ruch. Dziewczyna z naprzeciwka, postawna mulatka serwowała dokładnie tak jak ona. Z podskoku i bardzo mocno. Ricky przygotowała się na daleki lot piłki, tymczasem piłka poleciała słabo i dosyć nisko zniżając lot tuż za siatką z ich strony.
- Bierz ją! - zawołała do Anny podlatując z boku. Koleżanka rzuciła się po piłkę niemal szczupakiem i odebrała ją przepięknie tuż nad piaskiem sama lądując na kolanach. Piłka wystrzeliła w górę wysoko i mocno, tak, że obie z Ericą mogły się przygotować na odbiór.Podczas gdy Anna podnosiła się z piasku Ricky zadarła głowę i ze złożonymi rękami zaczęła sie cofać drobnymi kroczkami by odebrać piłkę.
- Come to mama, baby... - zamruczała wpatrując sie w piłkę, która leciała właśnie z góry.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
- Dawaj... – zawołała do Erici odsuwając się kilka kroków pod siatkę i patrząc czujnie na ustawienie dziewczyn z przeciwnej strony. Obie utknęły na równej linii w połowie boiska... odsłaniając nie bronioną jedną stronę. Anna uśmiechnęła się pod nosem. Idealnie na manewr, który jeśli wyjdzie, zapewni im zwycięstwo.
Po chwili usłyszała odgłos odbieranej piłki – Ricky odbiła łagodnym niemal ruchem wyginając nieco ręce. Piłka poleciała wysokim skosem w stronę Anny i siatki. I dokładnie tego było trzeba. Dziewczyna wyczekała na stosowny moment podsuwając się lekko w bok, a gdy piłka zaczęła opadać niemal nad nią, podskoczyła i uderzyła ją ręką, posyłając dalekim skosem przez siatkę w nie chronioną część boiska dokładnie przed linię kończącą pole przeciwniczek. Piłka wbiła się w piach, jedna z dziewczyn padła na plecy najprawdopodobniej poddając się, druga machnęła ręką, a Anna wrzasnęła z radości słysząc za sobą wiwaty Ricky. Mecz się skończył.
- We won! - zaśmiała się unosząc kciuki do znajomych i przybijając kolejną piątkę z promieniejącą Ericą.
Evan uścisnął dłoń Dave'a, a na jego słowa jego uśmiech tylko się poszerzył. - Nie, dzięki, nie palę. - powiedział, po czym włożył kapsel do ust, a dokładniej pomiędzy zęby i jednym wprawnym ruchem otworzył butelkę. Wypluł kapsel na dłoń, po czym wrzucił go do torby, żeby nikt sobie potem nie zrobił przez to krzywdy. - Papierosów. - dorzucił niemal natychmiast uśmiechając się znacząco. Chłopak uważnie rozejrzał się dookoła i jego wzrok padł na Maxa. Zasępił się nieco, lecz już po chwili wydobył z chlebaka ostatnią butelkę piwa, wstał i podszedł z nią do Maxa. - Cześć Max, skusisz się? - zapytał wyciągając w jego stronę butelkę z zimnym browarem.
Max spojrzał na niego z nad wielkich lustrzanych okularów. Nie dzięki... Fajnie, że przyszedłeś. Rozwalaj się z rzeczami tutaj. wskazał na koce i ręczniki, a nawet parasol, którego teraz nikt nie używał. Potem wrócił do lustracji dziewczyn, które cieszyły się zwycięstwem. Ręka już była sprawna, oczywiście nie w pełni, ale zawsze.
Tym czasem z wody wychynął Nathan, który do tej pory pływał. Podbiegł, wytrząsając z uszu wodę do Linds No co tam skarbie? zapytał i pocałował ją starając się nie za bardzo ją zmoczyć Nie siedzisz z resztą?
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Dave wyszczerzył się widząc tryumf Anny i Ricky. No, trzeba było podnieść tyłek. Więc tak też zrobił, pociągając bucha z papierosa i zapijając go łykiem piwa. Piwo i papierosa zostawił na piachu, butelkę tak wbijając i przykrywając szyjkę piachem, by nic mu się do środka nie nasypało. Następnie podszedł do Anny i uściskał ją z szerokim uśmiechem na twarzy, by zaraz spojrzeć jej w oczy.
- And here's your reward - rzucił obdarzając ją namiętnym pocałunkiem.
- Congrats, Ricky - wyciągnął rękę w stronę dziewczyny, odklejając się od Anny, by ją z lekkim skinięciem głowy na znak respektu uścisnąć.
- Słuchaj... - powiedział trochę nieśmiało, z oporami - Wpadnij dzisiaj wieczorem do mnie. Chciałbym pogadać. No chyba, że wolisz jakąś inną miejscówkę to ok. - powiedział, po czym wziął łyk piwa i podrapał sie pod okiem palcem wskazującym. - A co do piwa, to nie zmuszaj mnie, abym Cię błagał na kolanach żebyś je wypił nim się zagrzeje. - na twarzy Evana pojawił się szeroki, zawadiacki uśmiech - Poza tym Erika zapewne chętnie Ci w tym pomoże. - chłopak odwrócił się i krzyknął w stronę dziewczyn - Prawda Ricky?! - szczerzył się jak to zawsze miał w zwyczaju, gdy zaczynał swoje wygłupy i żarty.
- Get a room, guys - zaburczała patrząc na całusy Anny i Dave'a po czym uśmiechnęła się szeroko ściskając jego rękę mocnym uściskiem w jej stylu. - Thanks. To drugie z rzędu...ale kurde coraz trudniej jest.
Zostawiła na moment parkę i poszła uścisnąć ręce pokonanym dziewczynom. Klepnąwszy obie po plecach po kilku słowach wymienionych z uśmiechem z obu stron odwróciła się słysząc wołanie Evana.
- Co prawda? - odkrzyknęła i ruszyła w stronę Maxa rozciągniętego na leżaku i Evana, który coś od niej chciał. Po drodze zdjęła czapkę i rozpuściła kucyk, jednym mocnym ruchem głowy uwalniając włosy, które spłynęły ciemną kaskadą po plecach i ramionach. Całą swoją postawą wyrażała triumf i zadowolenie, co w połączeniu z kapitalnym wyglądem jej figury w bikini robiło piorunujące wrażenie. - I w czym pomogę? - zatrzymała się przed nimi patrząc ciekawie na Evana a potem przeniosła roziskrzone spojrzenie na Maxa.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
- A nic takiego. Maxowi chce się pić, więc przyniosłem mu piwo, ale z kolei nie chce go wypić sam, więc powiedziałem, że zapewne mu pomożesz. Prawda Ricky? - szeroki uśmiech nie schodził z jego twarzy, zwłaszcza gdy po raz drugi powiedział "Prawda Ricky?" wyciągając przy tym butelkę z piwem w stronę pary. Pociągnął kolejny łyk piwa, po czym odchrząknął cicho i powiedział na tyle głośno, żeby wszyscy go słyszeli - Chodźcie tutaj wszyscy, zrobimy sobie kółko wzajemnej adoracji. - zaśmiał się jeszcze, po czym usiadł na piasku wyraźnie zadowolony.
Zamruczała z zadowolenia odbierając nagrodę od swego chłopaka.
- Warto było sie zapiaszczyć i rzucać za piłką choćby dla takich buziaków - oświadczyła i oddała mu pocałunek nie odrywając się, nawet jak Erica zaczęła marudzić o braniu pokoju. Po prostu oderwała jedną rękę i nic ponadto od Dave'a i pokazała jej pewien obraźliwy gest śmiejąc się bezgłośnie. W końcu gdy czarnulka już sobie poszła uśmiechnęła się do niego zrzucając czapkę i rozwichrzając ręką swoje jasne włosy.
- God I'm thirsty... masz tu coś zimnego do picia? Czy mam iść i się napić oceanu?
Max wydawał się lekko skrępowany zaproszeniem. Okey, but if there is some chicks stuff I will kill you. powiedział z uśmiechem A piwa nie będę pił... powiedział spokojnie po czym chwycił za nadgarstek Erici i przyciągnął ją do siebie tak, że klapnęła mu na kolana. Chodź do mnie, Ty moja sporsmanko. uśmiechnął się skradł jej buziaka, ale nie przesadnego.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum