FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Tomasz Pacyński [']
Autor Wiadomość
Dabliu 


Posty: 834
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2008-01-03, 02:19   Tomasz Pacyński [']



Za Wiki:
Tomasz Pacyński (ur. 4 lutego 1958 w Warszawie, zm. 30 maja 2005 w Broku) - polski pisarz fantastyczny, z zawodu informatyk. Współtwórca i redaktor naczelny czasopisma internetowego "Fahrenheit". Publikował na łamach "Science Fiction", "SFery" i "Fantasy" oraz w internetowych czasopismach "Fahrenheit", "Esensja", "Fantazin" i "Srebrny Glob". Autor felietonów publikowanych w "SFerze" i "Science Fiction". Jego debiutem książkowym była opublikowana w 2001 powieść Sherwood, za którą otrzymał nominację do nagrody im. Janusza A. Zajdla. Opublikował cztery powieści - trylogię fantasy Sherwood (na motywach legendy o Robin Hoodzie) oraz Wrzesień - militarną postapokaliptyczną powieść political fiction, również nominowaną do Zajdla, a także liczne opowiadania. Humorystyczne opowiadania z cyklu o Dziadku Mrozie zostały w 2005 wydane w zbiorze Linia ognia. W Internecie używał często pseudonimu Pacek.

30 maja 2005 został znaleziony martwy w ogródku przez rodzinę. Przyczyną śmierci było prawdopodobnie zapalenie mięśnia sercowego lub zawał. Został pochowany 7 czerwca na cmentarzu powązkowskim.

Bibliografia:

Trylogia Sherwood
* Sherwood - wyd. 3,49, 2001, wyd. RUNA 2003 (wydanie II poprawione)
* Maskarada - wyd. RUNA 2003
* Wrota światów
- Zła piosenka - wyd. RUNA 2004
- Garść popiołu - wyd. RUNA (w przygotowaniu)

Inne książki
* Wrzesień - wyd. RUNA 2002
* Linia ognia - wyd. Fabryka Słów 2005 (opowiadania: Opowieść wigilijna, Straty uboczne. Linia ognia, Łysa Góra, Skarby pustyni, Dobre Mzimu, Ścieżki wiedźm, Bajki dla dorosłych)
* Szatański interes - wyd. Fabryka Słów 2005
* Smokobójca - wyd. Fabryka Słów 2006 (opowiadania o sir Rogerze z Mons Nagroda, Zapłata, Nic osobistego, Diabelska alternatywa oraz związane z cyklem Sherwood Komu wyje pies)

Opowiadania
* Siódmy kot - "Fahrenheit XVI", 2000
* Koral i smok - "Fahrenheit i Fantazin", 2000
* Nagroda - "Science Fiction" nr 3/2001
* Nic osobistego - "Science Fiction" nr 7/2001
* Dziedzictwo - "Science Fiction" nr 12/2002
* Opowieść wigilijna - antologia Strefa mroku, wyd. Bauer 2002 (dodatek do czasopisma "Click! Fantasy"), zbiór Linia ognia, Fabryka Słów, styczeń 2005
* Diabelska alternatywa - "Fahrenheit" XXII, 2002
* Wspomnienie - "Fahrenheit" XXVIII, 2003
* Straty uboczne - "Fantasy", 2003, zbiór Linia ognia, Fabryka Słów, styczeń 2005
* Linia ognia - "SFera" nr 6/2003, zbiór Linia ognia, Fabryka Słów, styczeń 2005
* Łysa Góra - "Science Fiction" nr 2/2004, zbiór Linia ognia, Fabryka Słów, styczeń 2005
* Stokrotka na blaszanym dachu - "Science Fiction" nr 4/2004 (kontynuacja powieści Wrzesień)
* Skarby pustyni - "Science Fiction" nr 7/2004, zbiór Linia ognia, Fabryka Słów, styczeń 2005
* Komu wyje pies - "Science Fiction" nr 12/2004 (prequel trylogii Sherwood)
* Dobre Mzimu - zbiór Linia ognia, Fabryka Słów, styczeń 2005
* Ścieżki wiedźm - zbiór Linia ognia, Fabryka Słów, styczeń 2005
* Bajki dla dorosłych - zbiór Linia ognia, Fabryka Słów, styczeń 2005
* Szatański interes - "Fahrenheit" XLV, 2005

Pomyślałem, że komu jak komu, ale temu autorowi należy się osobny wątek. Straszna szkoda, że odszedł, zanim na dobre zaczęła się Jego pisarska kariera. Tym bardziej, że zmarł strasznie bezsensowną śmiercią, ignorując przeziębienie (lub grypę).
 
 
MadMill 
Bucek


Posty: 5403
Skąd: hcubyw ikleiw
Wysłany: 2008-01-03, 09:36   

Czytałem zbiór opowiadań Smokobójca z pięknym opowiadaniem Wspomnienie. Cały zbiór przyzwoity, a to jedno opowiadanie zapadło mi w pamięć bardzo mocno. Teraz jestem w trakcie czytania Września i jest nieźle, ale więcej powiem po skończeniu książki. Pacyński oprócz tego, że był pisarzem, zrobił wiele poza samym pisarstwem. Np. stworzenie i prowadzenie "Fahrenheita", który przyczynił się do paru debiutów i promowania fantastyki i autorów. W planach mam zapoznanie się z trylogią Sherwood, ale to dalsze moje plany.
_________________

"Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
 
 
Elektra 


Posty: 3693
Skąd: z Gdyni
Wysłany: 2008-01-03, 11:52   

Jak na razie przeczytałam tylko Wrzesień. Bardzo mi się ta książka podobała, chociaż jest taka smutna i pesymistyczna. Co prawda brakowało mi w niej takiej porządnej fabuły, bo większość powieści to wspomnienia i retrospekcje, ale mimo to będę ją długo pamiętać, jako książkę, która wywarła na mnie wielkie wrażenie.

Za Sherwood też się chciałam wziąć, ale bardzo nie lubię niedokończonych historii. A tutaj nie wiadomo, jak to w końcu będzie...
_________________
Nie mów kobiecie, że jest piękna. Powiedz jej, że nie ma takiej drugiej jak ona, a otworzą ci się wszystkie drzwi.
Jules Renard
 
 
Tigana 
Sandman


Posty: 4427
Skąd: Czerwone Zagłębie
Wysłany: 2008-01-03, 14:29   

Z Pacyńskiego czytałem wszystkie dostępne powieści z cyklu "Sherwood", "Smokobójcę", a także kilka opowiadanek o Matyldzie i Dziadku Mrozie.
No to tak po kolei
- "Sherwood"- ciekawe nawiązanie do legendy o Robin Hoodzie, a także do słynnego serialu (tego z Nazirem). Do tego odnośniki do "13 wojownika", ciut "Bravehearta". Najlepszy jest tom pierwszy - poznajemy głównych bohaterów, sporo o dalszych dziejach bandy Robin Hooda. No i szeryf z Nothingam nie jest taką świnią, ale pragmatycznym i inteligentnym człowiekiem, a nie zwykłym okrutnikiem.Drugi tom już gorszy - zabrakło klimatu z "jedynki", dużo (za dużo) dzieje się w jakiejś magicznej krainie. Trzecie - zaczyna się intrygująco - a jak skończy? Tego się już chyba nigdy nie dowiemy.
- "Smokobójca" -fajny zbiorek opwiadań, spoto kpiny z rycerskiego etosu (w tym i powieści Sienkiewicza), ale są i poważniejsze kawałki w tym takie piękne, wzruszające opowiadanie o kocie - dla mnie ekstraklasa.
- Matylda i Dziadek Mróz - do mnie akurat ten cykl nie dociera. Niby jakis "Leon Zawodowiec" w szatach urban fantasy, ale nie dla mnie.
_________________
"Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois

 
 
MadMill 
Bucek


Posty: 5403
Skąd: hcubyw ikleiw
Wysłany: 2008-01-03, 14:43   

Tigana napisał/a:
w tym takie piękne, wzruszające opowiadanie o kocie - dla mnie ekstraklasa.

MadMill napisał/a:
Czytałem zbiór opowiadań Smokobójca z pięknym opowiadaniem Wspomnienie.

To to samo opowiadanie drogi kolego. ;) Można się nim zachwycać bez końca.
Elektra napisał/a:
Za Sherwood też się chciałam wziąć, ale bardzo nie lubię niedokończonych historii. A tutaj nie wiadomo, jak to w końcu będzie...

Tigana napisał/a:
a jak skończy? Tego się już chyba nigdy nie dowiemy.

Z tego co było zapowiadane to ma być jednak wydane zakończenie. Pacyński pozostawił zapiski i chyba jego żona miała czuwać nad tym "projektem". Kiedyś krążyły takie informacje jak jest teraz to nie wiem. Książka ciągle wisi w zapowiedziach Runy.
_________________

"Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
 
 
Bruja 
Bucka


Posty: 471
Wysłany: 2008-01-03, 14:54   

No i zabrali mi chleb --_- To ja miałam się zachwycać Wspomnieniem.
Dla zainteresowanych bądź też chcących również się pozachwycać Wspomnienie.

"Smokobójca" to ogólnie całkiem przyjemny zbiór opowiadań. Wyłączając wspomniane wcześniej opowiadanie, zdecydowanie bardziej podobała mi się pierwsza część. Przewrotna, zaskakująca i ciekawa chociaż klimaty niezbyt mi bliskie ;)
_________________
W moim świecie wszyscy są kucykami, jedzą tęczę i kupkają motylkami.
 
 
Tigana 
Sandman


Posty: 4427
Skąd: Czerwone Zagłębie
Wysłany: 2008-01-03, 16:16   

MadMill napisał/a:
Z tego co było zapowiadane to ma być jednak wydane zakończenie. Pacyński pozostawił zapiski i chyba jego żona miała czuwać nad tym "projektem". Kiedyś krążyły takie informacje jak jest teraz to nie wiem. Książka ciągle wisi w zapowiedziach Runy.

po śmierci Pacyńskiego w SFFiH pokazały się jakieś fragmenty 2 części "Wrót świata" i krótka wzmianka, ze pozostały materiał ma zostać komuś przekazany ii wydany w postaci ostatniego tomu. I od tamtej pory cisza. A że wisi w zapowiedziach - sam świetnie wiesz jak jest z "TOY" Ziemiańskiego na FS. Inna sprawa, ze niespodziewane pojawienie się 'Rycerza kielichów" sugeruje, ze cuda się zdarzają.
_________________
"Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois

 
 
Toudisław 
Ropuszek

Posty: 6077
Skąd: Z chińskiej bajki
Wysłany: 2008-01-06, 17:08   

Na razie podobnie jak Elektra przeczytałem jedynie Wrzesień. Sam początek dziwny móiąc delikatnie. Wszystko pomieszane i człowiek nie wie w jakim czasie ci się dzieję. konwencja totalnie zamotana i trzeba czasu by wszytko połapać. Nie jest to jednak czas stracony. Książka zrobiła an mnie spore wrażenie. Historia alternatywna zawsze mi się podobała z teraz była bardzo udana. połączenie historii polski z tym co zdarzyć się może było bardzo udane. Klimat Polski pod okupacją robił naparwdę duże wrażeni. Zresztą co innego było tu ważne. Postacie. To jakie podejmowały decyzję, jak się zachowywały. Dla mnie to było kluczem do tej książki. Trudno było nie zauważyć odniesień do Wiedźmina. Zrobionych bardzo ciekawie i sugestywnie. Podobna postać inne realia.
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23107
Wysłany: 2008-01-07, 15:18   

Czekam na zakończenie cyklu. Ponoć spadkobiercy mieli przekazać do ukończenia ostatni tom i Runa miała wydać, kiedy to się stanie. Na razie cisza, a szkoda.

Bez zakończenia tego cyklu nie mogę się za niego zabrać. A próbki, które czytałem wydają mi się obiecujące. A Pacyński dobrze pisał (Wrzesień był niezły, naprawdę niezły, choć nie w moim klimacie).

Kotś czytał pierwszy i drugi tom? Warto czekać?
 
 
Subgard
Pan Mróz

Posty: 30
Wysłany: 2008-08-20, 23:07   

Szczerze mówiąc Smokobójca średnio przypadł mi do gustu. Z każdy kolejnym opowiadaniem zbiór wydawał mi się coraz gorszy. Nie znalazłem w nim nic specjalnie wybitnego, choć nawiązania do Sienkiewicza. Całkiem fajny pomysł na przedstawienie smoków, w końcu nie są to całkiem niepokonane bestie. Wydały mi się takie, no własnie takie jakie powinny być. Niemniej czegoś mi zabrakło, a końcówka mnie nudziła. Takie czytadło, ani szczególnie dobre, ani też wybitnie dobre.
_________________
Nie ma nic wspanialszego od lodowca otulonego szczelnie śniegowym płaszczem...
 
 
Toudisław 
Ropuszek

Posty: 6077
Skąd: Z chińskiej bajki
Wysłany: 2008-08-28, 12:02   

Czytam teraz linie ognia. Strasznie mi się ta książka podoba. To zbiorek opowiadań połączonych fabularnie przygodami Dzidka Mroza i "Śmiezynki" Matyldy.Nasz duet wykonuje różne nzadania ale głównie wykańcza baśniowe potwory i nie tylko potwory. ) odszczeliwuja jelonka Bambi ) Mamy tez międzynarodowe afery i awantury na całym globie. Temat opek może i prosty i nie super ambitny ale nie brakuje tutaj odwołań do literatury czy kultury popularniej. Czyta mi się go naprawdę dobrze bo to przyjemna i lekka lektora napisana ciekawym stylem. Szkoda że inni polscy pisarze nie piszą podobnie do Pacyńskiego. Polecam ten zbiorek serdecznie bo można się przy niem setnie uśmiać XD Teraz pewnie sięgnę po "Szatański interes" :mrgreen:
 
 
Tigana 
Sandman


Posty: 4427
Skąd: Czerwone Zagłębie
Wysłany: 2008-08-28, 13:38   

Toudisław napisał/a:
Czytam teraz linie ognia. Strasznie mi się ta książka podoba. To zbiorek opowiadań połączonych fabularnie przygodami Dzidka Mroza i "Śniezynki" Matyldy.

A mnie tak średnio - przeczytałem parę opowiadań, ale żadne nie zrobiło na mnie większego wrażenia. Owszem sam pomysł na eksterminację bajkowych stworzeń nie najgorszy, ale jakoś mnie ta seria nie uwiodła.
_________________
"Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois

 
 
dziki
człowiek

Posty: 168
Skąd: z lasu
Wysłany: 2008-08-29, 10:22   

Czytałem jedynie"Sherwood", lecz wywarło na mnie na tyle dobre wrażenie, że postaram się w najbliższym czasie poznać coś więcej z twórczości tego Pana. Aczkolwiek nie mogę się powstrzymać od wytknięcia pewnej naiwności zachowań, licznych nieprawdopodobieństw, chwilami kreacji bohaterów. I ciągle towarzyszyło mi wrażenie, że czytam wiedźmina, a to za sprawą zarówno bohatera, jaki i sposobu prowadzenia akcji. Widać po tej pozycji, jak wielki wpływ miał (i pewnie ma nadal) Sapek na naszą rodzimą fantasy.
_________________
Na szukanie lepszego świata nie jest jeszcze za późno
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23107
Wysłany: 2008-08-29, 10:40   

Sherwood i kontynuacje również mi się podobają. W zasadzie za to Pacyńskiego lubię, choć nie jest to fantasy pozbawiona wad. Ale świętej pamięci autor nie zepsuł legendy a w szczególności jej serialowego "wcielenia". Czytało mi się miło - o polskiej fantasy nie mogę tego powiedzieć częściej, czego żałuję; bez irytacji. Czekam na zakończenie cyklu i na pewno nabędę.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Dionizos 


Posty: 9
Skąd: Z Olimpu
Wysłany: 2008-12-06, 10:44   

Jak dotąd moja przygoda z tym autorem jest bardzo krótka i niezbyt zachęcająca. Dawno, dawno temu w moje łapki wpadł Smokobójca. Wydawało się dość interesujące, więc wypożyczyłem i zabrałem się za czytanie. Musze przyznać, że nie były to miłe chwile. Może i autor nie miał najgorszego stylu, za to gorzej było z wizją na swoją książkę. Pierwsze opowiadania były znośne, może nawet całkiem dobre, natomiast potem z każdą chwilą następował wyraźny spadek. Gdyby te co raz gorsze opowiadania zaczęły pojawiać się pod koniec książki to jakoś bym to zniósł, niestety o ile pamiętam zaczęło się to bardzo szybko. Od tamtego czasu nie sięgnąłem już po tego autora, Smokobójca dość mocno mnie zniechęcił.
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23107
Wysłany: 2008-12-27, 12:27   

Moje drugie podejście do SHERWOOD wypadło lepiej niż pierwsze. Może to dzięki ładnemu wydaniu Runy i lepszej korekcie. Bo pierwsze wydanie czytało mi się fatalnie. Sama fabuła jest strawna - nawet dla mnie, bo często zżymam się ponad przeciętnie nad polskimi autorami. Cieszy to, że mimo nawiązań do klasycznego brytyjskiego serialu (1 i 2 sezonu) fabuła idzie jednak swoją drogą. Bardzo realistycznie i gorzko dopisując możliwy ciąg dalszy do legendy.

Wkurzała mnie nadal stylizacja "na Sapkowskiego" i powodowała zgrzyty zębów i zniecierpliwienie. Ponadto zbytnie podkręcanie dramatyzmu - jakby zaraz miało stać się coś Strasznego, ale już tak STRASZNEGO, że łolaboga... W MASKARADZIE jest już lepiej, albo się przyzwyczaiłem.

Fakt, sporo tu klisz i zapożyczeń "ze współczesności": "bo to zła kobieta była", "w imię zasad..." i tak dalej. Da się to strawić. Przynajmniej mnie było łatwiej, bo mam sentyment do serialu. Ale zawsze też lubiłem Pacyńskiego, niech mu ziemia lekką będzie. Zobaczymy. Przeczytam pierwszy tom Złej Piosenki i będę miał jasność, czy nadal czekać na finał.

A wiadomo coś w ogóle o finale? Będzie?
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Shadowmage 


Posty: 3205
Skąd: Wawa
Wysłany: 2008-12-27, 12:31   

Mnie "Maskarada" chyba też się bardziej podobała, ale mimo wszystko, nawet z sentymentem do serialu, marnie mi się czytało. Po "Złą piosenkę" nigdy nie sięgnąłem.
Czy będzie kontynuacja? Tego chyba nikt nie wie. Jak się kiedyś pytałem, to była szansa na dokończenie po uregulowaniu spraw spadkowych i chyba znalezieniu kogoś, kto by dokończył. Ale to informacje sprzed dwóch lat mniej więcej.
_________________
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23107
Wysłany: 2008-12-27, 14:04   

SPOILERY W CAŁYM POŚCIE

Po SHERWOOD nie wiedziałem, szczerze mówiąc, po co główni herosi mieliby wracać do swego świata - skoro już się z niego wydostali i nie było tam miło zbytnio. MASKARADA trochę tego powodu dodała, ale nie był on do końca satysfakcjonujący. Mimo to tak naprawdę w 2 tomie polubiłem szeryfa. Mniej też było zdań wygłaszanych przez bohaterów tylko po to, aby się ponapawać ich brzmieniem, ale niekoniecznie aby jakąś treść ze sobą niosły. To plus. Kolejny plus to lady Marion. Mam wrażenie, że to ona byłaby doskonałym materiałem na pierwszoplanową postać (szczególnie w MASKARADZIE - jest najciekawszym bohaterem). Ale to może być wynik mojej słabości do postaci kobiet w literaturze.

Na słabość Złego nie będę narzekał na razie - ale powód, dla którego Match miał wrócić i oddać się w łapska druidów, był trochę - jak wspomniałem - taki sobie. Przynajmniej po SHERWOOD nie miałem wrażenia, że jest to powód, dla którego warto było mu wracać. Zobaczymy, jak to się w MASKARADZIE spieni fabularnie.

Szkoda Pacyńskiego - bo choć na razie przed tym cyklem na twarz nie padam i pewnie nie padnę, to wróżył on naprawdę dobrze na przyszłość, jeśli chodzi o rozwój Autora. Wpływ Sapkowskiego w końcu by się skończył i wtedy być może narodziłby się literacko Pacyński - w opowiadaniach pokazał, że stać go na pełną samodzielność
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Dabliu 


Posty: 834
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2008-12-30, 23:49   

Romulus napisał/a:
A wiadomo coś w ogóle o finale? Będzie?


Dokładnie pół roku temu rozmawiałem o tym z wdową po Tomaszu i wyszło na to, że materiał jest (znaczy konspekt całości i chyba część tekstu), ale ktoś musiałby to napisać w stylu Packa. No i nie pytałem, czy te sprawy spadkowe już się zakończyły czy nie, choć sądzę że kolejną kwestią byłyby tu też prawa wydawnictwa, bo ze względów personalnych materiały "fizycznie" znajdują się, powiedzmy, w rękach konkurencji.
 
 
Wraith 


Posty: 7
Wysłany: 2009-06-27, 19:22   

'Smokobójca' to w sumie lekka lektura, która stanowi miłą rozrywkę. Ostatnie opowiadanie, z kotem, jest nieco poważniejsze i zostaje w głowie na nieco dłużej. Podobało mi się, że śmiał się z Sienkiewicza, należało mu się.


Z kolei 'Wrzesień'... to wywarło na mnie niesamowite wrażenie. Była to książka, którą chciałem przeczytać. Ponura, pesymistyczna, budząca mnóstwo refleksji i posiadająca specyficzny, nieco wisielczy humor. Po przeczytaniu fragmentu o pewnym żołnierzu, który nie zasymilował się do końca dlatego, że był czarny, popłakałem się ze śmiechu.
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2009-07-22, 19:24   

Linia Ognia
Na książkę wpadłem przypadkiem. Byłem w księgarni kupić parę lektur, więc przy okazji spojrzałem na dział fantasy. Okładka, mimo iż nie zaciekawa (grubas z harmonią i apatyczna dziewoja z karabinem wyglądającym jak kule), zwróciła mą uwagę. Od razu przypomniałem sobie jedno z opowiadań („Straty uboczne”) zamieszczonej w jednym z numerów Fantasy... Następnie przez dziesięć minut zastanawiałem się czy warto... Postanowiłem zaryzykować i opłaciło się...
W skład książki wchodzą opowiadania: Opowieść wigilijna, Straty uboczne, Linia ognia, Łysa Góra, Skarby pustyni, Dobre Mzimu, Ścieżki wiedźmy i Bajki dla dorosłych, oraz fragment reklamowy Krzyżackiego pokera.
Przedstawiają one historię Matyldy, zwykłej dziewczyny (przynajmniej taką jest na początku), która na skutek pewnych wydarzeń, spotyka Mroza. Dziadka Mroza. Razem z nim wyrusza na ”krucjatę” przeciw krasnalom, skrzatom, wampirom, księżniczkom, rybkom, czyli ogólnie całą tą hałastrą z bajek.... Przy okazji rozpętają wojnę w Iraku...
Jeżeli po wymienieniu części przeciwności stojących na drodze naszych bohaterów, oczekiwaliście całej masy nieprzerwanego śmiechu, rozczarujecie się...
Nie, nie jest to wesoła książeczka, którą się szybko przeczyta i zapomni. Wszak są jeszcze bajki dla dorosłych...
Zdecydowanie nie jest to książka dla dzieci (ani osób niedojrzałych). Pełno w niej wulgaryzmów, pikantnych scen, całego brudu naszego współczesnego świata...
Właśnie współczesnego. Z całym jego nowoczesnym uzbrojeniem: snajperkami, karabinami, genetyką, śmigłowcami... Nid powiedział, że Urban Fantasy traci klimat. Owszem, nie ma tu miejsca dla mieczy, łuków i kusz. Brak rycerzy walczących o ideały... Ale czy na pewno?
Matylda i Mróz nie są typowymi bohaterami. Nie należą ani do jasnej strony, ani ciemnej. Ba, nawet trudno by ich zakwalifikować do szarej... Można by powiedzieć, że nie są bohaterami, w całkowitym tego słowa znaczeniu, przez co ich losy tak do nas przemawiają....
Nie powiem, żeby nie było też momentów zabawnych. Są, i pomimo, że w większości wykorzystują stare, jak MH-53J Pave Low dowcipy (ale nadal śmieszne). Chociaż też trafiają się teksty wywołujące niekontrolowany opad szczęk.
Opowiadania czyta się łatwo. Nie jest napisane grafomańsko, denerwują niekiedy tylko fachowe nazwy, jakby autor chciał pochwalić się ich znajomością... Ale nie ze mną te numery, encyklopedia broni nowoczesnej z biblioteki, przeczytana od deski do deski :D
Także rysunki Andrzeja Łaski nie przypadły mi do gustu. Są dobre, nie powiem, ale zupełnie (jak dla mnie) niepasujące do mrocznej (z przymrużeniem oka) opowieści jaką ilustruje.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Toudisław 
Ropuszek

Posty: 6077
Skąd: Z chińskiej bajki
Wysłany: 2009-09-24, 10:08   

Ma powstać Antologia poświęcona "Packowi". Ciekawy pomysł. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Czy to ma być kontynuacja jego dzieł czy jakaś forma Hołdo. To znaczy pisania w podobnym stylu ?
 
 
MadMill 
Bucek


Posty: 5403
Skąd: hcubyw ikleiw
Wysłany: 2009-09-24, 10:25   

Ja wolałbym aby ktoś skończył, dokończył lub tez zostały wydane zapiski i to co Pacek napisał o Sherwood...
_________________

"Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2010-04-15, 22:41   

Zabierając się za Wrzesień, w pamięci miałem Linię Ognia - zbiór niby mało poważnych opowiadań (eksterminacja bajkowych stworzeń) w których miejscami wychodziły poważne problemy. Wrzesień odwrotnie - chociaż dotyka poważnych problemów, w wielu miejscach autor puszcza oko do czytelnika, chociaż poprzez liczne odwołania literackie.
Wrzesień, sam tytuł, można odczytać dosłownie jako odniesienie do pierwszej części książki, fragmentu kampanii wrześniowej oglądanej oczami Wagnera - żołnierza rezerwy. Lecz także wrzesień jako jesień - zmierzch, zapowiedź nadchodzącej zimy.
Nie jest to książka miła, o nie. Jeśli miałbym określić jej smak jednym słowem, było by to - gorzka. Zdecydowanie.
O ile część pierwsza pod względem kompozycyjnym jest jeszcze w miarę prosta, tak w drugiej - najrozleglejszej, sytuacja komplikuje się : następują liczne retrospekcje, przeskoki akcji, rozbudowane wyjaśnienia i opisy. Trzeba chwili, by się odnaleźć i przyzwyczaić. Pod tym względem jest to książka wymagająca.
Istotną kwestią jest już wspomniana wcześniej inter... odwołania do innych utworów. Rzucającym się w oczy do Wiedźmina, mniejszymi do Kinga i pozostałych. Duża ich część ma charakter humorystyczny.
Fabuła dla całości odgrywa dosyć marginalne znaczenie.
Chociaż książka liczy sobie 280 (plus niewielki bonus - fragment książki Brzezińskiej) czytało mi się ją dosyć powoli (możliwe, że miała na to wpływ mała czcionka), jednak nie żałuję spędzonego z nią czasu.
7/10
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2019-07-22, 10:18   

Wrzesień - Tomasz Pacyński

Gatunkowo, powieść jest mieszanką post-apo, jednak takiego bardziej pełzającego, i fantastyki militarystycznej ale zrobionej swoiście czyli bez drużyny/plutonu/kompanii twardzieli przemierzających szlaki wszelkich możliwych frontów. Mamy tu samotników, z których każdy na swój sposób próbuje odnaleźć się w dramatycznych okolicznościach i złapać trochę szczęścia, poczuć potrzebnym i wartościowym, ale nie w obronie jakiejś tam ludzkości lecz w mikroskali, bo całą resztę i tak już trafił szlag, a nawet jeśli nie, to trafi lada dzień. I nawet jeśli wbrew całemu cynizmowi świata, wbrew wszelkim racjonalnym przesłankom. Nie w imię jakiegoś głupiego boga czy jeszcze głupszej ojczyzny, lecz dochowania wiary sobie czy, jeszcze lepiej, na pohybel skurwysynom.

Lektura powtórzona po wielu latach, robi jeszcze większe wrażenie. Celność profetyczna Packa zadziwia i przeraża. Niestety, z każdym dniem, jego wizja staje się coraz bardziej aktualna. Diagnoza cywilizacji, nadzwyczaj dorzeczna, ukazuje społeczeństwo tępym motłochem, hołotą z idiotycznymi hasłami w rodzaju boga, honoru i ojczyzny na sztandarach. Te dewizy/frazesy, wymyślone po to by trzymać w ryzach maluczkich, a gdy trzeba, bez trudu szastać ich krwią, na kartach Września objawiają całą swą obłudną naturę.

Dodatkowo autor zabiera głos na temat zmian klimatycznych, ekologii czy powszechnego konsumpcjonizmu. Na potrzeby artystycznego przekazu te zjawiska są odrobinę wyolbrzymione czy przyspieszone, ale jest to zrobione sensownie i kto wie jak to będzie naprawdę.

Słabszą stroną powieści jest aspekt fabularny, to w zasadzie ciąg scenek budujących świat przedstawiony, służących przedstawianiu poglądów. Owszem łączą się w logiczną całość ale nie w sposób typowy dla klasycznie pojmowanej fabuły.

Cechą charakterystyczną powieści są bardzo rzetelnie potraktowane aspekty militarne.

Pióro Packa jest lekkie, zadziorne, niepozbawione humoru, czasem dosadnego, czasem subtelnego. Czyta się to z wielką przyjemnością.
10/10
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2020-05-02, 11:16   

Sherwood - Tomasz Pacyński

Tytuł sugeruje, że na warsztat wzięta jest legenda o Robin Hoodzie. Prawda to i nie, bo Robin pojawia się jako postać trzeciorzędna, od której coś się tam zaczęło, ale która jest całkiem nieistotna i której tak naprawdę w powieści nie ma.

Sherwood Pacyńskiego to powieść podręcznikowo postmodernistyczna. Wszelkie motywy powywracane są na nice. Mamy mnóstwo rozmaitych nawiązań popkulturowych umieszczonych często w stylu niemal montypythonowskim. Autor chce przekazać jakaś ideę, ocenę świata, to jest jego cel. Materia światotwórcza, narracja, to sprawy drugorzędne, narzędzia, które wykorzystuje ale specjalnie nimi się nie przejmuje.

Pacyński najlepszy jest gdy snuje opowieść, jest wtedy zgrabny i powabny, zajmujący i wciągający. Ciężko się oderwać, a strony jakby wicher przewracał. Jednak, gdy zaczyna filozofować, psychologizować, zazwyczaj w postaci wielostronicowych dialogów (gdzie np. wojownik i szuler, zabójca i cwaniak, miziają się i krygują jak dwie pensjonarki), popada w męczące mielizny. Powieść przypomina strumień, który momentami rwie, by po chwili trafić na równinę i kręcić się męcząco w lewo i prawo. Nie znaczy, że to co ma do przekazania jest złe czy głupie, a jedynie, że sposób w jaki to przekazuje jest nie najzgrabniejszy. Wyraźnie brakło tu rozgarniętego redaktora, który zmusiłby autora do wyrzucenia cirka 10 procent całkowicie zbędnej, a nawet szkodliwej, zawartości - głównie dialogów. Oczywiście nie wszystkie dialogi są złe.

Dyskusyjny jest wspomniany wcześniej postmodernistyczny miszmasz. Bo czego tu nie mamy. Stairway to Heaven Led Zeppelin i Mury Kaczmarskiego, Wałęsę i Leppera, Czterech pancernych i Stawkę większa niż życie, Wiedźmina i Szewczyka Dratewkę, ale też pociski naprowadzane laserowo, komentarze społeczne, ekonomiczne, polityczne. Czasem systemowo umiejscowione w powieści a czasem jako pojedyncze zdanie. Czy to źle? Niby nie, ale nagromadzenie tych nawiązań i żartów w tak wielkiej liczbie, powoduje jednak zaburzenia lektury, ciągłe wytrącanie czytelnika z atmosfery. Autor od tego ciągłego puszczania oczka nabawił się chyba nerwowego tiku. Powoduje to też, że nie do końca traktujemy opowieść serio. Odbieramy rzecz jako kabaret. Być może taki był zamiar. Mój prywatny degustibus odbiera jednak taki zabieg jako drobny minus. Nie chodzi o samą metodę, a o zakres procederu.

Do minusów zaliczyłbym też niezbyt udane zakończenie. Samo w sobie nie jest złe, ale autor przez całą powieść zapowiada niespotykany armagedon, ze strony na stronę powiększając jego moc i rozmiar, by na koniec wydać może nie pierdnięcie, ale rzecz zdecydowanie odległą od zapowiedzi. W mniejszej skali też stosuje ten zabieg, przerysowując często reakcje bohaterów w stosunku do wydarzeń czy zjawisk.

Niezaprzeczalną zaletą powieści jest dowcip. Żarty, ironia, aluzje, cyniczne lub ciepłe drwiny, wszystko to podane z wyjątkowym balansem i wyczuciem.

Bohaterowie też niczego sobie. Przestrzennie skonstruowani, wiarygodni (może poza tym pensjonarskim motywem), dają się lubić lub zrozumieć.

No i Pacek nie znał się na jeździectwie i niespecjalnie na fizyce/metalurgii. Ale to drobiazgi.

Podsumowując, dobra powieść, która stała by się bardzo dobrą gdyby miała szczęście do przyzwoitego redaktora.

7,5/10
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2020-12-07, 11:36   

Maskarada - Tomasz Pacyński

Część druga cyklu. Mniej udana niż poprzedniczka. Pozostaje klimat packowego uniwersum, wciąż zgrabny język, dalej mamy inteligentne nawiązania popkulturowe, błyskotliwy a jednocześnie subtelny humor, modernistyczne gry. Niestety nasycenie tymi elementami jest wyraźnie mniejsze. Maskarada jest bardzo uboga fabularnie, momenty gdzie autor opowiada historię są najsmaczniejsze, ale jest tego mniej niż więcej. Reszta to filozofowanie pod postacią rozwlekłych, nudnych, powtarzających się dialogów, czasem wewnętrznych monologów, które z każdą kolejną stroną nużą i irytują coraz bardziej. Dylematy etyczne, walki światopoglądów, niewiarygodne motywacje, nieustające tłumaczenia się, wyjaśnienia copocodlaczego powtarzane, powtarzane, powtarzane..., bez umiaru a czasem bez sensu.

Nie żałuję lektury, jednakże zakończenie przywitałem z ulgą. Ostatnia ćwiartka była dużym wyzwaniem dla mojej siły woli.

6/10
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
KS 
KS


Posty: 2534
Wysłany: 2021-04-17, 15:29   

Pisząc niedawno posta o Chamie z kulą w głowie, próbowałem sobie przypomnieć, kiedy ostatnio czytałem porządną alterreality i wyszło, że bardzo dawno. Był to Lód, bo po bogoojczyźniane wynalazki, jak to piłsudskie pół świata zawojowały nie sięgam. Dukaj do Szczerka jednak nie przystaje. Na szczęście przypomniałem sobie o jeszcze wcześniejszym Wrześniu. Chwyciłem w łapsko, ot tak, żeby przekartkować dla przypomnienia, bo kojarzyłem, że autor solidnie sflekował tam katoprawicę i jej pomysły na Polskę, co dawało jakąś wspólną płaszczyznę ze świeżo przerobionym Szczerkiem. Parę fragmentów na tyle dało mi myślenia, że przysiadłem i ponownie przeczytałem całość. I wnioski z tego wyszły nie tyle o politycznych antypatiach autorów i sposobach na ich artykułowanie, a o tym, co przyniósł tak zwany międzyczas. Jak minione dwie dekady zmieniły mój odbiór tej (i pewnie nie tylko tej) książki.
Choćby ogony wiewiórek doczepione do czapek partyzantów – kiedyś takie detale łykałem bezrefleksyjnie. Dziś myślę, że moje nastoletnie wnuki autora takich pomysłów spuściłyby po brzytwie szybciej niż zdążyłby wymówić słowo scoiatel. Niby wiadomo skąd to jest, zresztą cała powieść to wielki zbiornik cytatów z ikon popkultury. Autor zabawiał się mruganiem do czytelnika i za pierwszym razem bawiło mnie rozpoznawanie, a teraz widzę, że nie wszędzie ma to uzasadnienie. Po iluś stronach zaczyna też razić to, że żołnierze, czy to ruscy czy amerykańscy, są konsekwentnie głupsi i bardziej nieporadni niż „biali” z Gwiezdnych wojen. Z pewnością bardzo to ułatwia autorowi prowadzenie fabuły, tyle że granie na easy levelu to raczej obciach. A jeszcze bardziej, i to jest bodaj największe piętno czasu, zwraca uwagę męskocentryczny rysunek, nielicznych zresztą, postaci kobiecych. Z pierwszego czytania pamiętałem wrażenie, że książka jest taka „sapkowo-pasikowa”, przy czym kobiety to bardziej z tego drugiego, wtedy byłem jednak na niuanse mniej wyczulony. I o ile ten mix Sapka z Pasikiem nadal jest wyraźny, bohaterowie są egzystencjalnie zawektorowani w jednym kierunku, to ze zgrozą zauważam, że pewne dialogi to nie Linda z Kondratem, nawet nie Wiedźmin z Jaskrem. Bo gdy psy wojny przerzucają się filozofującymi wynurzeniami po pół strony bez zająknięcia to śmierdzi Łysiakiem. I wiadomo, że to nie bohater A mówi do bohatera B, tylko Pisarz przemawia do czytelnika. Wykład mu robi. Co nie każdy lubi.
Nadal widzę we Wrześniu mnóstwo plusów. Cała z detalami (smakowitymi dla chłopaków w wieku od 12 do 100) sfera wojenno-militarna, pięknie uchwycony klimat ściany wschodniej i trafnie oddane trendy, zachowania stadne, dynamiki grup – socjologiem był Pacyński o niebo lepszym niż psychologiem. I spora część jego proroctw się sprawdza.
To mimo upływu czasu dobra powieść, ale mogła być jeszcze lepsza. Niestety, nie miała szczęścia do wydawcy. Nawet nie chodzi o szatę, skład i techniczne wykonanie kojarzące się nie z XXI wiekiem, a ze straganowym okresem transformacji ustrojowej. Wyraźnie daje się odczuć brak ręki redaktora, który wskazałby autorowi na nielogiczności i mielizny w tekście, doradził urozmaicenie słownictwa, wyciął chwasty (np. liczne powtórzenia kłują w oczy), poprawił dialogi. Szkoda, że już na to za późno.
_________________
Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13136
Wysłany: 2021-07-08, 08:12   

Wrota światów. Zła piosenka - Tomasz Pacyński

Ostatnia część niedokończonej sagi. Pierwsza część trzeciego tomu. Wszystko tu po packowemu, jeśli komu spasowały dwie pierwsze, to wie mniej więcej czego szukać. Gęsto, psychologicznie, drobiazgowo, postmodernistycznie. Niestety czuć, że to początek większej całości bo cały tom, w zasadzie, jest jedna wielką ekspozycją, zbieraniem drużyny, której nie udało się zebrać. Pierwsze sto stron niemal nic się nie dzieje poza filozoficznymi dysputami, wewnętrznymi monologami, dywagacjami nad spierdoliną świata, etyką, powinnościami i sensem bytu. Trzeba mocno zacisnąć zęby żeby się nie załamać. Dalej jest odrobinę lepiej. Tom przegadany jak mało który. Poza tym zgubiłem się w motywacjach, celach i uzasadnieniach bohaterów. Nie bardzo wiem po co im to wszystko. Pacek naciąga tę gumę bardzo mocno.

Trafiają się autorowi błędy. Płot ze sztachet zbity gwoździami w dwunastowiecznej Anglii? Jakaś nędzna chata z drzwiami obitymi żelazem, na żelaznych zawiasach? Karmin, który pojawił się dopiero po odkryciu Ameryki? Drobiazgi niby, ale mi rzucały się w oczy.

Ciekawostką jest wątek Jasona (ale nie tylko, również niektóre ogólne założenia - np. odseparowanych głównych graczy niezebranej drużyny), który Grzędowicz potem sobie wziął i zrobił z niego Pana Lodowego Ogrodu. Jasne, że nie dokładnie, bo u Packa ma to rozmiar sporego opowiadania, a u Jarka kilka tomów. Jednak są fragmenty, dość obszerne, przepisane niemal jeden do jednego. Czy dalsze części PLO są tak marne, bo Pacek przestał pisać i nie było z kogo zrzynać?

Dla fanów autora rzecz zdecydowanie warta lektury, w przypadku przeciętnego czytacza sprawa jest dyskusyjna. Jest to powieść przemyślana, niestety z pewnymi wadami i, jeszcze większe niestety, niedokończona. Prywatnie żałuję, że nie będzie kontynuacji.
6/10
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Trojan 


Posty: 11269
Skąd: Wroclaw
Wysłany: 2021-07-08, 09:56   

w PLO Grzędwicz zrzynał od wszystkich, Stover, Kay, Feist.... Prawie każda scenka jest skądś zapożyczona. O ile w 1 tomie to było fajne i zabawne o tyle w dalszych częściach stało się zupełnie niestrawne.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

gamedecverse


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,32 sekundy. Zapytań do SQL: 13