FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Praca domowa i odpytywanie niezgodne z konstytucją RP?
Autor Wiadomość
Jachu 
princeps senatus


Posty: 3207
Skąd: Dom-na-Drzewie
Wysłany: 2007-12-23, 15:49   Praca domowa i odpytywanie niezgodne z konstytucją RP?

Pan Krzysztof Olędzki może być nowym bohaterem uczniów szkół. Według niego zadania domowe są niezgodne z art. 31 Konstytucji Rzeczypospolitej, oraz z art. 31 Karty Praw Dziecka, które to gwarantują nam, czyli uczniom jakby kto nie wiedział, prawo do swobodnego wypoczynku . Prace domowe mają być jedynie dla ochotników, którzy podejmą się trudu mozolnego zbierania informacji. Nauczyciele bronią się, tłumaczą się tym, że zadania domowe utrwalają to co uczeń uczył się w szkole. Czy ta inicjatywa będzie dalej dyskutowana? Czy nie spowoduje to większego lenistwa ze strony uczniów?

Sprawa druga. Wyrywkowe odpytywanie przy tablicy jest upokarzające i powinno być zakazane - grzmi rzecznik. Odbywa się przy całej klasie, wszyscy widzą, jak uczeń się męczy, gdy nie zna odpowiedzi. A to dla dziecka jest poniżające - tłumaczy. I straszy konstytucją: Przeanalizowałem dokładnie prawo. Szkoły ograniczają swobodę młodego człowieka - dodaje.

Co wy na to? Czy odpytywanie uczniów przy tablicy powinno być zakazane? Czy zadawanie prac domowych powinno być zabronione? Co o tym wszystkim sądzicie?
 
 
BG 
Wyżełłak


Posty: 2082
Wysłany: 2007-12-23, 18:46   

Olędzki powiedział, że w szkole uczniowie powinni wypełniać polecenia nauczycieli, a w domach słuchać rodziców. I z tym się zgadzam. Ale zgadzam się również z tym, że wielu rzeczy nie da się nauczyć na sprawdzian nie powtarzajac ich w domu - np. wiersza na pamięć. Również trzeba w domach powtarzać wiele rzeczy zwiazanych np. z matematyką czy historią (chociaż akurat z tym drugim to ja często miałem tak łatwo, że na ogół nie musiałem powtarzać jej w domu ;) ). Oczywiście nie przeczę, że dobrzy rodzice powinni pilnować, by dzieci się przygotowywały, ale są też niestety tacy, którzy zbytnio rozpieszczają swoje dzieci. Więc nie widzę nic złego w zadawaniu uczniom prac mających na celu utrwalenie wiedzy u uczniów. Chociaż z drugiej strony uważam, że powinna być większa wyrozumiałość w stosunku do uczniów, którzy nie odrobili zadania z powodu niezrozumienia zagadnienia (ja tak często miałem z matematyki). Niby jest coś takiego, jak korepetycje, i coś takiego, jak pomoc rówieśników, ale w praktyce bywa różnie z możliwością zdobywania wiedzy na takie sposoby.
jachu napisał/a:
Czy nie spowoduje to większego lenistwa ze strony uczniów?

Niezadawaie prac na pewno by to spowodowało, nie oszukujmy się.
jachu napisał/a:
Sprawa druga. Wyrywkowe odpytywanie przy tablicy jest upokarzające i powinno być zakazane - grzmi rzecznik. Odbywa się przy całej klasie, wszyscy widzą, jak uczeń się męczy, gdy nie zna odpowiedzi. A to dla dziecka jest poniżające

Trochę racji w tym jest.
_________________
Załaduj Wszechświat do działa. Wyceluj w mózg. Strzelaj.
 
 
Arlzermo 
Dorsz Marienburski


Posty: 402
Skąd: Chrzanów/Wrocław
Wysłany: 2007-12-23, 18:49   

A ja myślę, że te wszystkie szaleństwa pana Olędzkiego to tylko burza w szklance wody. Pokrzyczy trochę, popłacze, ale szczerze wątpię by to się przyjęło. I bardzo dobrze. Szkoła to nie plac zabaw, a odrobina stresu może wpływać bardzo pozytywnie i motywująco.
P.S. Na miejscu przełożonych Krzysia, już dawno bym go wywalił na zbity pysk. Takie oszołomy to jest ostatnia rzecz jakiej potrzebuje polska oświata.
_________________
"Wycinamy pędy i drzewa rąbiemy,
Depczemy korzenie, nasiona palimy,
Nadchodzi ulewa i gleba odpływa,
Pozostaje kamień oraz ciężka glina.
W zielonych łańcuchach nasze ciała gniją.
Ciała wciąż ruchome, chociaż już nie żyją."
 
 
Jander 
Nonholik


Posty: 6189
Skąd: Kolabo. miasto Tichy
Wysłany: 2007-12-23, 19:50   

Pomysł niespecjalnie inteligentny, ale może przynajmniej sprowokuje dyskusje nt. ilości zadań domowych.
Nie oszukujmy się - nauczyciele obecnie zadają stanowczo zbyt dużo zadań(ślęczenie po kilka godzin po szkole nad zadaniami, a potem jeszcze na nauce kiepsko wpływa na jakiekolwiek umiejętności). Niektóre z nich są naprawdę głupie i nieprzydatne - jak nauka na pamięć wiersza. Rozumiem, że np. taką matematykę uczy się wyłącznie przez robienie kolejnych przykładów - ale po setce zadań uczeń nie ma już siły na kolejne przedmioty.
Jeśli chodzi o odpytywanie - część nauczycieli nie ma szacunku dla ucznia i wykorzystuje to przy tablicy, komentując poczynania ofiary przy całej klasie(klasa ma kupę śmiechu, delikwent ma kupę niepotrzebnego stresu).
Inna sprawa - książki. Zwykły dzień ucznia - j.polski - trzy książki i zeszyt; geografia - książka, ćwiczenia, zeszyt, atlas; chemia - książka, zbiór zadań, ćwiczenia i zeszyt; biologia - książka, ćwiczenia i zeszyt; wf - strój i buty; matematyka - gruba książka, zeszyt; fizyka - książka, zbiór zadań, zeszyt. Taki ciężar dla dziecka to nie jest normalne. Nawet dorośli nie chcieliby tego nosić, a w szkole robi się to pięć dni w tygodniu przez co najmniej 9 lat.
pozdrawiam
 
 
Jachu 
princeps senatus


Posty: 3207
Skąd: Dom-na-Drzewie
Wysłany: 2007-12-23, 22:27   

Arlzermo napisał/a:
A ja myślę, że te wszystkie szaleństwa pana Olędzkiego to tylko burza w szklance wody. Pokrzyczy trochę, popłacze, ale szczerze wątpię by to się przyjęło. I bardzo dobrze. Szkoła to nie plac zabaw, a odrobina stresu może wpływać bardzo pozytywnie i motywująco.
P.S. Na miejscu przełożonych Krzysia, już dawno bym go wywalił na zbity pysk. Takie oszołomy to jest ostatnia rzecz jakiej potrzebuje polska oświata.
O przepraszam Arlzermo, ty mówisz jak rodzic - człowiek dorosły, a to rzecznik praw ucznia i powinien dla niego chcieć jak najlepiej, dlatego krytyka z góry tego pana nie jest dobra. Ponadto podejrzewam, że wiele osób się zgodziło ze stwierdzeniem, że odpowiedź ustna bywa niesprawiedliwa, więc coś w tym jest.
 
 
Prev 
Wina Korwina


Posty: 751
Skąd: Z Twojego ekranu
Wysłany: 2007-12-23, 22:46   

Moim zdaniem:
a) Nie ma dyskusji z prawem - prawo to prawo i należy go przestrzegać. Jeśli zapis o nielegalności prac domowych został odnaleziony to prace domowe nielegalne. Koniec i kropka.
b) Ten zapis bardzo trudno zweryfikować. Cały problem tkwi w interpretacji prawa. Jeśli nauczyciel mówi "Zróbcie w domu zad. [...]" to jest to łamaniem prawo, ale jeśli mówi "Nauczcie się tego wiersza na poniedziałek" może równie dobrze go nie łamać, wychodząc z założenia że uczeń wcale nie musi się go uczyć w czasie wolnym.
c) Ilość prac domowych to definitywne przegięcie. Mam siostrę w podstawówce i widzę ile ona czasu spędza po szkole nad zadaniami. Powiem w skrócie - za dużo. Może niech nauczyciele powiedzą wprost: "Odbieramy dzieciom dzieciństwo w imię edukacji tych młodych ludzi", o ile jaśniejsza stałaby się sprawa.
d) Naturalnym jest że przed sprawdzianami, czy testami trzeba się uczyć w domu, nie da się tego wyeliminować, no chyba że ktoś umie nauczyć się na przerwach.
e) Ciekawe że ów punkt praw ucznia odkryto tak nagle teraz, nikt wcześniej nie pomyślał, ani nie zastanowił się co oznacza "Prawo do swobodnego wypoczynku". Ale widać nikomu nie zależało, brawa dla ministerstwa oświaty, tylko tak dalej, a zrobicie ze szkół pośmiewisko.
_________________
Zapraszam na bloga - http://wirtokracja.blogspot.com/
I zawsze tak wypadnie, że ten, kto ci nie jest przyjacielem, żądać będzie od ciebie neutralności, a ten kto ci jest przyjacielem, żądać będzie otwartego wystąpienia z bronią. - N. Machiavelli
 
 
Tanit 
Czarnoskrzydła


Posty: 1459
Wysłany: 2007-12-23, 23:07   

Zadania - to jedno
Sposób wychowania - to drugie...

Jander napisał/a:
Jeśli chodzi o odpytywanie - część nauczycieli nie ma szacunku dla ucznia i wykorzystuje to przy tablicy, komentując poczynania ofiary przy całej klasie(klasa ma kupę śmiechu, delikwent ma kupę niepotrzebnego stresu).

Wina? nauczyciel, a nie system. odpytywania powinny być formą dyskusji na lekcji, poza tym jest to pewna forma sprawdzenia wiadomości. Odpytywanie może się odbywać przy biórku nauczyciela, podczas gdy reszta klasy rozwiązuje jakieś zadania.
Nauczyciel powinien zapowiedzieć, np w stylu: na następne zajęcia powtórzcie to i to - wniosek - może pytać, to będzie na sprawdzianie/kartkówce/zaliczeniu więc i tak trzeba to znać.

Nadmiar zadawanych prac domowych to inna sprawa :-? Sa osoby którym łatwiej się uczyć a innym nauka wchodzi trudniej i zadawanie po 10 zadań z przedniotu z dnia na dzieć to znęcanie się... ale poświęcenie po 20-30 min na przedmiot to nie tak dużo, a nawet tyle nie trzeba.
Praca domowa tak! - ale w rozsądnych ilościach ;)

To na razie tyle...

Au revoir!
_________________
***Nic nie jest prawdą, wszystko jest dozwolone***
Kiedy człowiek umiera, dusza jego przez trzy dni siedzi u wezgłowia śmiertelnego łoża i stara się zwracać plecami do ognia.
Po trzech dniach pojawiają się aniołowie i prowadzą duszę nad most Czinwat...

TanBlog
 
 
andy
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-24, 13:06   

Taa, gratuluję wszystkim poczucia humoru znajomości Konstytucji prawa i jego poszanowania. Życzę Wam co by Wasze dzieci posiadły wiedzę nie będąc odpytywane sprawdzane z kompetencji, wiedzy itp. Przecie idąc dalej egzaminy (jakiekolwiek) też pewnie są niekonstytucyjne. Zaorać. Rozomy kwalifikacyjne? Zaorać. Chodzenie do roboty - wywalić itp. itd. Będziesobie leżeć przed ekranem kompa tv itd, a piniążki i inne dobra same z nieba spadać będą.
Z komunistycznym posdrowieniem w tym naszym przyszłym raju na tym łez padole (ale już niedługo)
andy
 
 
Toudisław 
Ropuszek

Posty: 6077
Skąd: Z chińskiej bajki
Wysłany: 2007-12-24, 14:57   

jachu napisał/a:
Według niego zadania domowe są niezgodne z art. 31 Konstytucji Rzeczypospolitej, oraz z art. 31 Karty Praw Dziecka, które to gwarantują nam, czyli uczniom jakby kto nie wiedział, prawo do swobodnego wypoczynku

Tylko czy sama szkoła nie jest wiec nielegalna ? To już zakrawa na absurd. Określenie " swobodny wypoczynek" jest dość nie jasne. Bo na tej samej zasadzie można by uważać że sprawdzian czy kartkówka też to prawo granicz zmuszając nas byś my się uczyli w domu. Praco domowe powinny być uzupełnienie i utrwalać zdobytą wiedzę. Szkoła zawsze zajmuje czas ale w zamian daje nam wiedzę. Jeżeli rzecznik che żeby po wyjściu, że szkoły można było o niej zapomnieć to jest nie poważny. Wiedzę zdobytą na lekcji się uzupełnia, utrwala i powtarza. Nauczyciel nie zrobi wszystkiego za ucznia. Chodzi o to by szkoła nie byłą sensem i treścią życia ucznia. By prace domowe nie zajmowały mu całego wolnego czasu. U nas panowała zasad, że prac domowych nie zadaje się na święta i weekendy. ;)
Ciekawe jak pan rzecznik. Zapatruje się na lektury obowiązkowe. Przecież można uznać to za formę pracy domowej ograniczającej swobodny wypoczynek. Ważny jest rozsądek i umiar. Szkoła wymaga pracy poza szkołom
jachu napisał/a:
Wyrywkowe odpytywanie przy tablicy jest upokarzające i powinno być zakazane - grzmi rzecznik. Odbywa się przy całej klasie, wszyscy widzą, jak uczeń się męczy, gdy nie zna odpowiedzi. A to dla dziecka jest poniżające

Człowiek w życiu jeszcze nie raz będzie w niezręcznej sytuacji. Chronienie go przed konsekwencjami własnego lenistwa niw pomoże. Pytanie na lekcjach jest normalnym sposobem wystawiania ocen. Jest inny od formy pisanej. Wymaga ustnej odpowiedzi. umiejętności zaciekawienia swoją wypowiedzią. Trudno by nauczyciel zapowiadał się z pytaniem. No trochę mija się z celem. Co stresu to towarzyszy nam on zawsze. Jeżeli ktoś nie umie to można założyć że to wina jego lenistwa czy braku umiejętności. upokorzenie jest tu subiektywne i najczęściej wmawiamy je sobie sami. Klasa jest najczęściej obojętna
Bernard Gui napisał/a:
. Oczywiście nie przeczę, że dobrzy rodzice powinni pilnować, by dzieci się przygotowywały, ale są też niestety tacy, którzy zbytnio rozpieszczają swoje dzieci. Więc nie widzę nic złego w zadawaniu uczniom prac mających na celu utrwalenie wiedzy u uczniów

Ale jak rodzić nie chcę to pracy domowej i tak dziecko mieć nie będzie. To trochę dziwne. Uczeń powie że jego rodzice nie karzą mu odrabiać zadań. Nauczyciel wiec nie będzie ich zadawał a rodzić o niczym nie wie.
Bernard Gui napisał/a:
Niezadawaie prac na pewno by to spowodowało, nie oszukujmy się.

Pewnie tak.
Arlzermo napisał/a:
P.S. Na miejscu przełożonych Krzysia, już dawno bym go wywalił na zbity pysk. Takie oszołomy to jest ostatnia rzecz jakiej potrzebuje polska oświata.
jachu napisał/a:
O przepraszam Arlzermo, ty mówisz jak rodzic - człowiek dorosły, a to rzecznik praw ucznia i powinien dla niego chcieć jak najlepiej

Można przyjąć że rodzić tez che dla dziecka jak najlepiej. Rzecznik praw ucznia powinien dbać o interes uczniów nie o ich wygodę. Ten człowiek kosztom uczniów wysuwa zupełnie nie przemyślane opinie tylko po to by zrobić koło swojej osoby szum medialny
Prev napisał/a:
a) Nie ma dyskusji z prawem - prawo to prawo i należy go przestrzegać. Jeśli zapis o nielegalności prac domowych został odnaleziony to prace domowe są nielegalne. Koniec i kropka.

Dura lex sed lex. Zgadzam się, ale jaki jest prawo ? Jego interpretacji nie zawsze jest w 100 % jasna
Jander napisał/a:
- część nauczycieli nie ma szacunku dla ucznia i wykorzystuje to przy tablicy, komentując poczynania ofiary przy całej klasie(klasa ma kupę śmiechu, delikwent ma kupę niepotrzebnego stresu).

Ale to kwestia człowieka. A czasem nadwrażliwości ucznia
andy napisał/a:
Przecie idąc dalej egzaminy (jakiekolwiek) też pewnie są niekonstytucyjne

No właśnie
 
 
Jander 
Nonholik


Posty: 6189
Skąd: Kolabo. miasto Tichy
Wysłany: 2007-12-24, 16:04   

Toudisław napisał/a:
Ale to kwestia człowieka. A czasem nadwrażliwości ucznia

Oczywiście, ale wyżywanie się nad jąkającym się uczniem przy odpytywaniu, czy wyrzucanie zeszytu ucznia do kosza, bo jest niepodpisany, to sytuacje całkowicie patologiczne i wrażliwość ucznia nie ma tu nic do powiedzenia. Nie mam nic przeciwko odpytywaniu, mam za to dużo przeciwko braku poszanowania dla ucznia.
 
 
Arlzermo 
Dorsz Marienburski


Posty: 402
Skąd: Chrzanów/Wrocław
Wysłany: 2007-12-24, 21:45   

Jachu napisał/a:
O przepraszam Arlzermo, ty mówisz jak rodzic - człowiek dorosły, a to rzecznik praw ucznia i powinien dla niego chcieć jak najlepiej, dlatego krytyka z góry tego pana nie jest dobra. Ponadto podejrzewam, że wiele osób się zgodziło ze stwierdzeniem, że odpowiedź ustna bywa niesprawiedliwa, więc coś w tym jest.

Nie trzeba być rodzicem by móc krytykować głupie wypowiedzi. Już mówiłem - odpowiedź ustna wywołuje pewien stres u ucznia, a jego odrobina zawsze działa pozytywnie. Oczywiście pomijam tu pewne skrajności, gdy nauczyciel powoduje zbyt duże zdenerwowanie u ucznia. Ale pewnych patologii niestety nie da się usunąć, już tymbardziej, że nie są one nagminne. A zapis o nielegalności odpytywania przyniósłby więcej szkód, niż pozytywnych efektów. Bo niby jak chcesz inaczej zmusić uczniów by czegokolwiek się uczyli?

Jander napisał/a:
Oczywiście, ale wyżywanie się nad jąkającym się uczniem przy odpytywaniu, czy wyrzucanie zeszytu ucznia do kosza, bo jest niepodpisany, to sytuacje całkowicie patologiczne i wrażliwość ucznia nie ma tu nic do powiedzenia. Nie mam nic przeciwko odpytywaniu, mam za to dużo przeciwko braku poszanowania dla ucznia.

Jasne. ale pamiętajmy też, że uczniowie nie pozostają dłużni nauczycielom - np.: przypadek z wkładaniem kosza na głowę anglisty. Jaki z tego wniosek? Ano taki, że nadużycia z obu stron się zdarzają. na szczęście niezbyt często. Możemy próbować zminimalizować ryzyko ich wystąpienia, natomiast nigdy się ich nie pozbędziemy.


Nastomiast co do zadań domowych - jasne, że powinny one być zadawane w rozsądnych ilościach. No, ale co z tego? Pozbyć się ich nie wolno, jak to sugerują pewne niezbyt rozgarnięte osoby pokroju pana Olędzkiego. Ale z drugiej strony żadnymi państowymi regulacjami tego też nie załatwimy. Bo niby jak - wpisać w ustawie ile zadań z np.: matmy można maksymalnie zadać na dzień?
_________________
"Wycinamy pędy i drzewa rąbiemy,
Depczemy korzenie, nasiona palimy,
Nadchodzi ulewa i gleba odpływa,
Pozostaje kamień oraz ciężka glina.
W zielonych łańcuchach nasze ciała gniją.
Ciała wciąż ruchome, chociaż już nie żyją."
 
 
Toudisław 
Ropuszek

Posty: 6077
Skąd: Z chińskiej bajki
Wysłany: 2007-12-25, 00:56   

Jander napisał/a:
Oczywiście, ale wyżywanie się nad jąkającym się uczniem przy odpytywaniu, czy wyrzucanie zeszytu ucznia do kosza, bo jest niepodpisany, to sytuacje całkowicie patologiczne i wrażliwość ucznia nie ma tu nic do powiedzenia.

Tylko to kwestia człowieka. To margines a takie sytuację powinny być piętnowane. Jednak traktowane jak od dzielne przypadki. Ich rozwiązanie powiano być indywidualne a nie systemowe. Traktowane wszystkich nauczycieli jako potencjalnych sadystów moja się się z celem.
Arlzermo napisał/a:
A zapis o nielegalności odpytywania przyniósłby więcej szkód, niż pozytywnych efektów. Bo niby jak chcesz inaczej zmusić uczniów by czegokolwiek się uczyli?

Uczniów zmuszać nie do końca jest sens. Odpytywanie ma sprawdzić ich wiedzę ale tez im samym pokazać co umieją i jak swoja wiedzę potarfią sprzedać. Zawsze jest oczywiście ryzyko, że nauczyciel nie będzie obiektywny. Jednak takie ryzyko mamy zawsze
Arlzermo napisał/a:
Nastomiast co do zadań domowych - jasne, że powinny one być zadawane w rozsądnych ilościach. No, ale co z tego? Pozbyć się ich nie wolno, jak to sugerują pewne niezbyt rozgarnięte osoby pokroju pana Olędzkiego. Ale z drugiej strony żadnymi państowymi regulacjami tego też nie załatwimy

Zdrowy rozsądek. To on może zapobiegać patologią. Jeżeli zakładamy z góry, że zdrowy rozsądek w szkole nie występuje lub nie zda egzaminu to powiem tylko jedno zaorać !!
Prosta zasada. Nie zadajemy na weekend i święta
 
 
Dhuaine 
Catty


Posty: 662
Skąd: Łódź
Wysłany: 2007-12-27, 21:28   

Toudisław napisał/a:
U nas panowała zasad, że prac domowych nie zadaje się na święta i weekendy.

Tej zasady już nie ma. Przeciwnie, to na ferie zadaje się najwięcej, bo "wtedy macie dużo wolnego czasu na trochę nauki".
Moja chemica w licku regularnie wyrywała do tablicy ludzi po trzytygodniowej chorobie i pytała z tego, co było tylko na zajęciach.

Moja siostra cioteczna spędza po dwie, trzy godziny na odrabianiu prac domowych. Kiedy ja byłam w pierwszej podstawówki, siedziałam może z pół godziny nad jakimiś szlaczkami.
Ilość prac domowych - to jest patologia :/ Winny imho jest system, który rozwodnił programy nauczania tak, że nie można się z nimi wyrobić np. w ciągu dwóch i pół roku liceum. Ponadto nauczyciele też nie trzymają wysokiego poziomu. Albo olewają zajęcia i wszystko przerzucają do prac domowych, albo nie potrafią sobie poradzić z uczniami / wbić im cokolwiek do głów i robią to samo.
Sama idea pracy domowej nie jest zła. To jej rozmiary są przerażające. :/

Patologie przy odpytywaniu przy tablicy to inna sprawa, odpowiednik agresji u uczniów.
_________________
goodreads .
 
 
andy
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-27, 21:36   

Albo rybka albo akwarium.
Chcieliście gmnazjuma, i mniej szkółki średniej, egzaminów wstępnych nie dało się przeżyć to macie co jest. A będzie lepiej? Na pewno Niedorzecznik jeden czy drugi to załatwi. Tylko co dalej? Uczelnie na razie (jeszcze?) samorządne som. A do roboty, jak kto idzie to i tak pytajom o umiejętności a nie o to co na CV napisane, bo papiór cierpliwy jest i dużo wytrzyma
 
 
Arlzermo 
Dorsz Marienburski


Posty: 402
Skąd: Chrzanów/Wrocław
Wysłany: 2007-12-27, 22:05   

Toudi napisał/a:
Uczniów zmuszać nie do końca jest sens.

Zlikwidować szkoły?

Toudi napisał/a:
Odpytywanie ma sprawdzić ich wiedzę ale tez im samym pokazać co umieją i jak swoja wiedzę potarfią sprzedać.

No i tak samo ma się sprawa z wszelakimi sprawdzianami, kartkówkami itp. One też sprawdzają wiedzę i pokazują uczniowi czego jeszcze nie wie, co powinien podszlifować.

Toudi napisał/a:
Zdrowy rozsądek. To on może zapobiegać patologią. Jeżeli zakładamy z góry, że zdrowy rozsądek w szkole nie występuje lub nie zda egzaminu to powiem tylko jedno zaorać !!

Wszystko pięknie, ale jak ten zdrowy rozsądek uwzględnisz w prawie, tak by się pierdoły pokroju Olędzkiego nie przyczepiły?

Toudi napisał/a:
Prosta zasada. Nie zadajemy na weekend i święta

Bzdura kompletna. :P Weekendy, a zwłaszcza te dłuższe(ferie, święta) to wyrwa w kalendarzu. Czasami nawet spora. Dlatego nie dziwmy się, że nauczyciele chcą sobie te straty jakoś "odpłacić" poprzez zadawanie zadań. Oczywiście - tutaj przesada też jest niezdrowa. Zadać trochę, tak by uczniaki nie namęczyły się wiele, ale też żeby potem nie wracały do szkoły z kompletnie "wywietrzałymi" głowami.
Dhuaine napisał/a:
Patologie przy odpytywaniu przy tablicy to inna sprawa, odpowiednik agresji u uczniów.

Wreszcie ktoś to zauważył. :P
_________________
"Wycinamy pędy i drzewa rąbiemy,
Depczemy korzenie, nasiona palimy,
Nadchodzi ulewa i gleba odpływa,
Pozostaje kamień oraz ciężka glina.
W zielonych łańcuchach nasze ciała gniją.
Ciała wciąż ruchome, chociaż już nie żyją."
 
 
Soulforged 


Posty: 340
Skąd: Gdynia
Wysłany: 2007-12-28, 10:40   

A ja jak zawsze się wybiję z inną opinią :mrgreen:

Prace domowe w obecnej formie to jedna wielka paranoja- i tyle.
Nie znaczy to, że popieram zniesienie/zakazanie ich stosowania, lecz raczej zmienił bym ich formę. Tego jednak nie da się załatwić prostym zarządzeniem czy ustawą.
Czystą głupotą jest by uczeń podstawki/gima/średniaka dostawał do zrobienia w domu np. 10 zadań, które wymagają obecności i pomocy nauczyciela (co zdarzało się gdy chodziłem do gimnazjum). Efekt jest taki że wszyscy mają wszystko źle i trzeba robić to jeszcze raz na lekcji.
Podobnie z matematyką- jaki sens ma klepanie w domciu 40 tysięcy razy takich samych przykładów, w których zmieniają się tylko wartości poszczególnych zmiennych?
Efekty jakie przynosi ta "praca w domu"? Zerowe.
Przez całe LO ani razu nie zrobiłem zadania domowego z matmy --_- (wiem wiem, nie ma się czym chwalić)- ale w przeciwieństwie do reszty moich kolegów, nie groziła mi ocena poniżej 3, podczas gdy reszta poświęcając godziny swego czasu non-stop była zagrożona oblaniem.
Wniosek? Za mało pracy pod opieką nauczyciela, za dużo bezmyślnego powtarzania wciaż tego samego wzorca.
Efekty przynoszą zadania domowe polegające na samodzielnym zebraniu i przyswojeniu pewnych informacji.
Przeczytać i zrozumień tekst, dokonać samodzielnej interpretacji wiersza, poszukać informacji o jakiejś historycznej postaci, czy najnowszych odkryciach w danej dziedzinie (chemia, fizyka itd).
Wydaje mi się, że przeczytanie kilku artykułów z "Wiedzy i życia" czy innego czasopisma popularno-naukowego odnoszącego się do danego tematu zajęć, da uczniom więcej niż rozwiązywanie fascynujących zadań w stylu : "Ojciec miał zielone oczy i czarne włosy, matka miała niebieskie oczy i brązowe włosy, przyjmując że ... (blabla) ile procent ich potomstwa będzie miało czarne włosy i niebieskie oczy" :roll:
Czy nie będzie dla dzieciaków korzystniejsze jak poczytają o praktycznych zastosowaniach genetyki?
Przy czym, wydaje mi się że zadanie w stylu "przeczytajcie artykuł z..." jest mniej zajmujące i nie stanowi tak wielkiego ograniczenia czasu wolnego ucznia, jak zlecanie mu durnych poleceń które zniechęcają go do samodzielnego myślenia.

A jeśli chodzi o odpytywanie przy tablicy...
Szczerze mówiąc, nigdy nie wiedziałem co w tym dobrego.
Sytuacja z gimnazjum:
Staje przy tablicy, nauczycielka cały czas na mnie wrzeszczy i wyzywa od idiotów (dosłownie!) bo czegoś tam nie umiem zrobić, a potem z pracy klasowej następnego dnia dostaję 6 a jej pupilek którego chwaliła w czasie odpowiedzi ledwo wyciąga na 2-.
Dodać należy chyba że po tej "konstruktywnej krytyce" bynajmniej nie uzupełniałem moich zaległości, bo po prostu olewałem to co do mnie mówią.
I gdzie tu sens?
Odpowiadać powinni oczywiście chętni.
Czym innym też jest referowanie przed klasą np. pracy w grupach czy wiedzy zdobytej w ramach pracy domowej.
Ale odpytywanie na wyrywki?
Strata czasu i tyle, prościej zrobić 5 minutową kartkówkę.
 
 
Arlzermo 
Dorsz Marienburski


Posty: 402
Skąd: Chrzanów/Wrocław
Wysłany: 2007-12-28, 11:10   

Soul napisał/a:
Strata czasu i tyle, prościej zrobić 5 minutową kartkówkę.

Fajnie. A teraz sobie wyobraź, że taka nauczycielka zrobiła 5-minutówki w 2 klasach 30-osobowych. 60 kartkówek do sprawdzania. Mało? Jeszcze zważając na fakt, że ma masę innych rzeczy do zrobienia, jak choćby przygotowanie się do zajęć czy inne sprawdziany do oceny. Więc nie dziw się, że wolą w te 5 minut odpytać kogoś na wyrywki.

Soul napisał/a:
A jeśli chodzi o odpytywanie przy tablicy...
Szczerze mówiąc, nigdy nie wiedziałem co w tym dobrego.
Sytuacja z gimnazjum:
Staje przy tablicy, nauczycielka cały czas na mnie wrzeszczy i wyzywa od idiotów (doslownie!) bo czegoś tam nie umiem zrobić, a potem z pracy klasowej następnego dnia dostaję 6 a jej pupilek którego chwaliła w czasie odpowiedzi ledwo wyciąga na 2-.
Dodać należy chyba że po tej "konstruktywnej krytyce" bynajmniej nie uzupełniałem moich zaległości, bo po prostu olewałem to co do mnie mówiłą.
I gdzie tu sens?

Argument kompletnie bez sensu. Już pomińmy fakt, że przytoczyłeś tylko jedna taką sytuację. Nauczyciele to tylko ludzie. Zdarzają się fajni, chcący cię czegoś nauczyć, ale są też pantofle z mózgiem mrówki mający ochotę tylko udupiać. Jeśli takim zabierzesz odpowiedź ustną, to z całą pewnością znajdą sobie inne sposoby pognębienia uczniów. I tak na prawdę nic się nie zmieni.

SF napisał/a:
Odpowiadać powinni oczywiście chętni.

To wtedy miały by miejsce 2 sytuacje:
- nikt by nie był odpytywany, bo chętnych byłoby brak
- klasa "zmuszała by"(niekoniecznie w przyjemny sposób) jakiegoś ucznia do tego by się ten zgłosił
Chętni powinni odpowiadać, jak najbardziej. Ale czasami nauczyciel musi kogoś wyrwać z tłumu tych mniej skorych do odpytywania.
_________________
"Wycinamy pędy i drzewa rąbiemy,
Depczemy korzenie, nasiona palimy,
Nadchodzi ulewa i gleba odpływa,
Pozostaje kamień oraz ciężka glina.
W zielonych łańcuchach nasze ciała gniją.
Ciała wciąż ruchome, chociaż już nie żyją."
 
 
Soulforged 


Posty: 340
Skąd: Gdynia
Wysłany: 2007-12-28, 13:06   

Arlzermo napisał/a:
Fajnie. A teraz sobie wyobraź, że taka nauczycielka zrobiła 5-minutówki w 2 klasach 30-osobowych. 60 kartkówek do sprawdzania. Mało?

Wyobrażam sobie...
I widzę kartkówkę z historii w której są dwa pytania np.
"Data bitwy pod Grunwaldem?" i "Kto był pierwszym królem Polski" (taki banał dla przykładu).
Dwie możliwe opcje- dobrze, albo źle. Dwa pytania. Te 30 prac sprawdzi w 5 minut kiedy klasa będzie rozwiazywać jakieś zadanie albo coś czytać :roll: Nie przesadzaj...
Arlzermo napisał/a:
Argument kompletnie bez sensu.

Mi się wydaje sensowny.
Ciężko o dobry wynik, gdy stoisz sobie przed bandą 30 ludzi, nauczyciel stoi nad Tobą i się wydziera a wszyscy tylko czekają aż zrobisz coś źle żeby się pochalić "proszę pani, proszę pani! A on to źle robi!" --_-
I nie mów że życie jest wypełnione stresem, bo to rozmowa kwalifikacyjna o pracę, a to przedstawianie swoich projektów itd. bo to całkowicie inne sytuacje, które nijak mają się do takiego wyrywania do tablicy.
Arlzermo napisał/a:
Już pomińmy fakt, że przytoczyłeś tylko jedna taką sytuację.

No wybacz, ale nie mam ochoty opowiadać o wszystkich moich nauczycielach w ciągu 12 ostatnich lat mojej edukacji. Wybrałem pewien reprezentatywny przykład, by przedstawić o co mi chodzi.
Teraz to Ty gadasz bez sensu, bo takie opowieści może przytoczyć każdy kto przebył szkołę podstawową, gima i szkołę średnią- ja nie muszę tu chyba pisać 20 stron na ten temat?
Arlzermo napisał/a:
Jeśli takim zabierzesz odpowiedź ustną, to z całą pewnością znajdą sobie inne sposoby pognębienia uczniów. I tak na prawdę nic się nie zmieni.

No cóż, coś w tym jest. Niemniej, jedno pole do popisu mniej dla nich.
Arlzermo napisał/a:
To wtedy miały by miejsce 2 sytuacje:
- nikt by nie był odpytywany, bo chętnych byłoby brak
- klasa "zmuszała by"(niekoniecznie w przyjemny sposób) jakiegoś ucznia do tego by się ten zgłosił

A co z opcją numer 3 pt:
- Uczniowie zgłaszali by się chętniej bo wiedzieli by że nic im nie grozi a chcieli by pochwalić się swoją wiedzą? :mrgreen:
Jak był by całkowity brak chętnych, nauczyciel zrobił by małą kartkówkę (patrz początek tego posta) i tyle.
Co do tego zmuszania... podejrzewam że zawsze znajdzie się ktoś chętny by coś powiedzieć.
Gorzej, gdy całą dyskusję z nauczycielem monopolizuje jedna osoba :mrgreen:
Ale dla tego właśnie pisałem że prace domowe powinny polegać właśnie za wskazywaniu uczniom materiału z którym mają się zapoznać na zajęcia.
 
 
grubshy 
Chlod Mego Serca


Posty: 209
Skąd: Ja tutejszy...
Wysłany: 2007-12-28, 20:33   

Ne wiem, moze cos sie zmienilo odkad uczeszczalem do szkoly, ale jedyny przypadek, kiedy zadano mi naprawde duzo pracy domowej jaki pamietam to calki - ale konia z rzedem temu, kto znajdzie inna metode nauczania calek niz 'musisz sam rozwalic ze 200 calek - bedziesz umial'
Moze cos sie pozmienialo, a moze poprotu sie w tylkach zlotej polskiej mlodziezy poprzewracalo... nie bede probowal zgadywac.

Soulforged napisał/a:
Wyobrażam sobie...
I widzę kartkówkę z historii w której są dwa pytania np.
"Data bitwy pod Grunwaldem?" i "Kto był pierwszym królem Polski" (taki banał dla przykładu).
Dwie możliwe opcje- dobrze, albo źle. Dwa pytania. Te 30 prac sprawdzi w 5 minut kiedy klasa będzie rozwiazywać jakieś zadanie albo coś czytać :roll: Nie przesadzaj...

A ja widze kartkowke, ktora niczego nie sprawdza, bo bezproblemowo cala klasa zerznie odpowiedzi od siebie,
_________________
We are the Dwarfs. You will be decapitated. Resistance is futile.
 
 
Soulforged 


Posty: 340
Skąd: Gdynia
Wysłany: 2007-12-28, 20:48   

grubshy napisał/a:
A ja widze kartkowke, ktora niczego nie sprawdza, bo bezproblemowo cala klasa zerznie odpowiedzi od siebie,

No z taką logiką to żadna forma sprawdzania wiedzy, poza chyba taką jaką przybiera matura nie ma sensu.
Jak odpowiadasz przy tablicy to pół klasy Ci może podpowiadać.
Jak pisze się wielki sprawdzian to też można sciągać, tak samo jak przy małej kartkówce.
Paradoksalnie, tam gdzie jest mało pytań i mało czasu żadziej się ściąga, bo po prostu nie ma na to czasu.
Odwacamy karteczki "wiem, nie wiem" o od razu są zabierane.
Przy godzinnej pracy klasowej ludziom dopiero głupie pomysły do głowy przychodzą...
 
 
grubshy 
Chlod Mego Serca


Posty: 209
Skąd: Ja tutejszy...
Wysłany: 2007-12-28, 21:08   

Jesli odpowiedz sprowadza sie do 1 slowa/zdania/daty (a tylko takie mozna sprawdzic w 5min) to duzo latwiej to przekazac innym niz w przypadku jakiegokolwiek bardzej zlozonego pytania/odpowiedzi.
_________________
We are the Dwarfs. You will be decapitated. Resistance is futile.
 
 
Soulforged 


Posty: 340
Skąd: Gdynia
Wysłany: 2007-12-28, 21:13   

No to chyba mój rocznik był strasznie głupi, bo właśnie na takich kartkówkach sypało się najwięcej pał --_-
To tam, gdzie pytania były rozbudowane uskuteczniało się wodolejstwo i zdobywanie od kumpli skrawków informacji które "wplatało się" w pozbawiony treści tekst.
Zazwyczaj po prostu nikt nie miał czasu ściągać... nawet 4 czy 5 pytań o daty wystarczyło, by sprawdzić wiedze.
I co? Pół klasy niedostateczne, reszta piątki a całość ze sprawdzeniem włącznie w ciągu chwilki...
 
 
andy
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-28, 21:37   

Soulforged napisał/a:
Czystą głupotą jest by uczeń podstawki/gima/średniaka dostawał do zrobienia w domu np. 10 zadań, które wymagają obecności i pomocy nauczyciela (co zdarzało się gdy chodziłem do gimnazjum). Efekt jest taki że wszyscy mają wszystko źle i trzeba robić to jeszcze raz na lekcji.
Podobnie z matematyką- jaki sens ma klepanie w domciu 40 tysięcy razy takich samych przykładów, w których zmieniają się tylko wartości poszczególnych zmiennych?


Hmm, widzisz to tak, niektórym wystarcza raz inni muszą to przećwiczyć po raz 50-ty. Ucząc fizy lat kilkanaście nie znalazłem innego sposobu co by te prawa, wzory itp. co nie popularne dzisiaj w jakiś sposób wdusić do mózgu nauczanego.
Teraz już przestałem, inni moi po fachu pewnie też.
Ciekaw jestem tylko takie prostej rzeczy. Inżynierowie lub inni techniczni to za parę lat to będą z Polski czy z innej nacji.
Ja pewnie tego nie zobaczę, ale przecie termin humanizm do czegoś zobowiązuje to i na to to liczę? W sumie w zasadzie po co? Bo moje młode to i tak pewnie wyjadą, tam gdzie wiedzę techniczną się ceni i za to odpowiednio płaci
 
 
Arlzermo 
Dorsz Marienburski


Posty: 402
Skąd: Chrzanów/Wrocław
Wysłany: 2007-12-28, 21:45   

Soul napisał/a:
No wybacz

Ależ oczywiście, że wybaczam. :P

Soul napisał/a:
Wyobrażam sobie...
I widzę kartkówkę z historii w której są dwa pytania np.
"Data bitwy pod Grunwaldem?" i "Kto był pierwszym królem Polski" (taki banał dla przykładu).
Dwie możliwe opcje- dobrze, albo źle. Dwa pytania. Te 30 prac sprawdzi w 5 minut kiedy klasa będzie rozwiazywać jakieś zadanie albo coś czytać :roll: Nie przesadzaj...

No sorry, ale kartkówka na której masz pytań tyle co kot rzygnie, przestaje mieć sens. Jak już to powinna obejmować trochę szerszy zakres materiału niż 3 daty na krzyż.

Soul napisał/a:
I nie mów że życie jest wypełnione stresem, bo to rozmowa kwalifikacyjna o pracę, a to przedstawianie swoich projektów itd. bo to całkowicie inne sytuacje, które nijak mają się do takiego wyrywania do tablicy.

Będę tak mówić bo to jest jeden pies. Dziecko powinno się nauczyć radzić sobie ze stresem zawczasu. Oczywiście, że później będzie on niepomiernie większy, ale jednak zawsze w jakimś stopniu uodporni się na niego. Nie róbmy ze szkoły piaskownicy, gdzie jest tylko zabawa i nikt się nie denerwuje.

Soul napisał/a:
Teraz to Ty gadasz bez sensu, bo takie opowieści może przytoczyć każdy kto przebył szkołę podstawową, gima i szkołę średnią- ja nie muszę tu chyba pisać 20 stron na ten temat?

Ale mogą także przytoczyć przkłady fajnych nauczycieli, a nie tylko tych najgorszysch stręczycieli. Nie przesadzajmy, że każdy kto jest pytany przy tablicy od razu przechodzi piekło.

Soul napisał/a:
- Uczniowie zgłaszali by się chętniej bo wiedzieli by że nic im nie grozi a chcieli by pochwalić się swoją wiedzą?

<lol> Dobre. Ciekawe jaki to byłby odsetek? Jeden promil?

Soul napisał/a:
Ale dla tego właśnie pisałem że prace domowe powinny polegać właśnie za wskazywaniu uczniom materiału z którym mają się zapoznać na zajęcia.

A to tu się zgadzamy. Wprawdzie nie tylko na tym, ale między innymi.

Soul napisał/a:
To tam, gdzie pytania były rozbudowane uskuteczniało się wodolejstwo

Ale to też jest bardzo ważna umiejętność, której warto się nauczyć. ;)
_________________
"Wycinamy pędy i drzewa rąbiemy,
Depczemy korzenie, nasiona palimy,
Nadchodzi ulewa i gleba odpływa,
Pozostaje kamień oraz ciężka glina.
W zielonych łańcuchach nasze ciała gniją.
Ciała wciąż ruchome, chociaż już nie żyją."
 
 
Soulforged 


Posty: 340
Skąd: Gdynia
Wysłany: 2007-12-28, 22:38   

Arlzermo napisał/a:
No sorry, ale kartkówka na której masz pytań tyle co kot rzygnie, przestaje mieć sens. Jak już to powinna obejmować trochę szerszy zakres materiału niż 3 daty na krzyż.

To był przykład z datami.
Ale zobacz- albo uczeń wie, ile zębów ma człowiek, albo nie wie. Albo zna wzór na objętość sześcianu, albo nie zna, zna symbol chemiczny srebra, albo nie.
Co więcej? Jak zna- znaczy przyswoił sobie wiedzę, jak nie zna, to znaczy że olał sprawę.
Może też przykład z mojego życia- teraz na uczelni, na zajęciach z wsp. społeczeństwa polskiego każde ćwiczenia zaczynają się tzw. wejściówką- czyli jedno (1) pytanie. Wiesz, albo nie. Jak wiesz- to masz zaliczone, jak nie wiesz- znaczy że po prostu się nie przygotowałeś.
Po co więcej pytań? Jeśli nie znasz podstawy, to znaczy że reszty też nie wiesz.
Arlzermo napisał/a:
Będę tak mówić bo to jest jeden pies. Dziecko powinno się nauczyć radzić sobie ze stresem zawczasu. Oczywiście, że później będzie on niepomiernie większy, ale jednak zawsze w jakimś stopniu uodporni się na niego. Nie róbmy ze szkoły piaskownicy, gdzie jest tylko zabawa i nikt się nie denerwuje.

Może odwrotnie- nie róbmy ze szkoły sali tortur, gdzie specjalnie tworzy się sytuacje stresowe.
Stres jest naturalną częścią życia człowieka, on po prostu jest. To tak jak z bólem- wcześniej czy później, każdy go dozna, nie trzeba przypalać dziecka papierosami żeby się "uodporniło".
Te dwie sytuacje nie mają ze sobą związku tak na prawdę.
Rozmowa z przełożonym, wykładowcą, księdzem, policjantem etc nie jest dla mnie stresująca, a odpowiedź przy tablicy była.
Mogę rozmawiać z tłumem, ale nie lubię być na jego oczach "odpytywany"- gdzie tu odniesienie :roll:
Arlzermo napisał/a:
Ale mogą także przytoczyć przkłady fajnych nauczycieli, a nie tylko tych najgorszysch stręczycieli. Nie przesadzajmy, że każdy kto jest pytany przy tablicy od razu przechodzi piekło.

Skoro przedstawiam tezę, to nie będe przedstawiał argumentów przeciwko niej.
Musiał bym być skończonym idiotą gdybym wygłaszał jakieś zdanie a potem przedstawiał przykłady na to że się myliłem. Przedstawiam więc historię która moje zdanie potwierdza.
Jak chcesz to zarzuć faktem, kiedy to ruszyłeś z dziarską miną do tablicy i w ogóle miałeś z tego kupę frajdy i był ubaw po pachy 8)
Arlzermo napisał/a:
<lol> Dobre. Ciekawe jaki to byłby odsetek? Jeden promil?

No nie wiem... ja pamiętam że w mojej klasie zawsze była masa chętnych do dyskusji, przedstawienia swojej interpretacji zdarzeń, zadania pytań itd.
Wiedza empiryczna potwierdza, że gdy uczniowi nie grozi kara za pomyłkę i nikt go nie zmusza do wypowiadania się, robi to częściej i chętniej. Mówiąc o empirycznym- czyli w tym przypadku doświadczalnym potwierdzeniu tej opinii, posługuję się przykładem słynnej skądinąd szkoły Summerhill będącej nowoczesnym projektem edukacyjnym A.S Neill`a (pisałem już to nie raz w temacie o edukacji... ale co szkodzi się powtórzyć, skoro ciągle ta sama wątpliwość pozostaje :roll: ).
 
 
Asuryan 
Król Bogów

Posty: 3386
Skąd: Łódź
Wysłany: 2007-12-29, 13:14   

Soulforged napisał/a:
Jak chcesz to zarzuć faktem, kiedy to ruszyłeś z dziarską miną do tablicy i w ogóle miałeś z tego kupę frajdy i był ubaw po pachy 8)

Praktycznie zawsze na matematyce, kiedy miałem rozwiązać jakieś zadanie na tablicy - szczególnie z geometrii. Dodatkowo zaś na historii w technikum, gdy omawiana była starożytność lub średniowiecze - ale rzadko mnie brano do odpowiedzi, gdyż miałem sporo 6 za przygotowanie i prowadzenie lekcji za nauczyciela dotyczących aspektów militarnych (np podbojów Aleksandra Wielkiego). Według mnie pomysł Olędzkiego może tylko spowodować więcej złego niż dobrego, tak jak cały pomysł "bezstresowego wychowania" :/
_________________
"Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
 
 
Retiarius 


Posty: 158
Wysłany: 2007-12-29, 16:39   

Zadania domowe - ograniczyłbym do minimum i położył większy nacisk, na przekazywanie wiedzy w szkołach. Edukacja powinna przypominać tą w Finlandii. Polska szkoła słynie z bezmyślnego zakuwania masy materiału.
Odpytywanie- tutaj już facet przesadził. Nie jest to przyjemne, ale oswaja ze stresem i uczy życia. Jak taki człowiek, potem ma coś zaprezentować na międzynarodowym spotkaniu w firmie?
 
 
Arlzermo 
Dorsz Marienburski


Posty: 402
Skąd: Chrzanów/Wrocław
Wysłany: 2007-12-29, 17:37   

Soul napisał/a:
To był przykład z datami.
Ale zobacz- albo uczeń wie, ile zębów ma człowiek, albo nie wie. Albo zna wzór na objętość sześcianu, albo nie zna, zna symbol chemiczny srebra, albo nie.
Co więcej? Jak zna- znaczy przyswoił sobie wiedzę, jak nie zna, to znaczy że olał sprawę.
Może też przykład z mojego życia- teraz na uczelni, na zajęciach z wsp. społeczeństwa polskiego każde ćwiczenia zaczynają się tzw. wejściówką- czyli jedno (1) pytanie. Wiesz, albo nie. Jak wiesz- to masz zaliczone, jak nie wiesz- znaczy że po prostu się nie przygotowałeś.
Po co więcej pytań? Jeśli nie znasz podstawy, to znaczy że reszty też nie wiesz.

To czemu nie można tego zrobić ustnie? Słuchaj, znam ludzi, którzy bardziej się stresują kartkówką niż odpowiedzią ustną. I między innymi ja do takich należę. Niech nauczyciel sam zdecyduje jaką metodą będzie sprawdzać wiedzę uczniów, a nie żaden bęcwał "z-jakiegoś-tam" ministerstwa. Jeśli zastosuje ją bez nadużyć, nie będzie w tym nic złego. Również w przypadku kartkówek można nieźle namieszać, tak by uczniakom dosrać(np.: zrobić idiotyczną punktację). I już nie wspomnę o publicznym odczytywaniu wyników, co też może być upokarzające dla dużej grupy osób, którym gorzej poszło.

Soul napisał/a:
Może odwrotnie- nie róbmy ze szkoły sali tortur, gdzie specjalnie tworzy się sytuacje stresowe.
Stres jest naturalną częścią życia człowieka, on po prostu jest. To tak jak z bólem- wcześniej czy później, każdy go dozna, nie trzeba przypalać dziecka papierosami żeby się "uodporniło".

Przesadzasz. Podajesz przykłady nieadekwatne. Od przypalania papierosem może się stać coś złego. Od odpowiedzi ustnej? Dobrze, są przypadki gdy pozostaje spaczenie na całe życie. Jednakże zdecydowana większość przeszła przez to bez żadnego szwanku, a nawet z korzyścią dla siebie.

Soul napisał/a:
Rozmowa z przełożonym, wykładowcą, księdzem, policjantem etc nie jest dla mnie stresująca, a odpowiedź przy tablicy była.
Mogę rozmawiać z tłumem, ale nie lubię być na jego oczach "odpytywany"- gdzie tu odniesienie :roll:

Twój błąd. Chociaż mogłeś spróbować powiedzieć nauczycielowi, że się stresujesz i, że możesz miast odpowiedzi napisać kartkówkę. Może by podziałało?

Soul napisał/a:
Jak chcesz to zarzuć faktem, kiedy to ruszyłeś z dziarską miną do tablicy i w ogóle miałeś z tego kupę frajdy i był ubaw po pachy 8)

Ależ oczywiście! 5 lat uczył mnie geografii jeden i ten sam facet. Zawsze gdy mnie pytał, ruszałem do tablicy z "bananem" na twarzy i odchodziłem z równie dobrym humorem. Niezależnie od tego jakiej oceny bym nie dostał.

Asuryan napisał/a:
tak jak cały pomysł "bezstresowego wychowania"

Zależy o jakim "stylu" bezstresowego wychowania mówimy.
_________________
"Wycinamy pędy i drzewa rąbiemy,
Depczemy korzenie, nasiona palimy,
Nadchodzi ulewa i gleba odpływa,
Pozostaje kamień oraz ciężka glina.
W zielonych łańcuchach nasze ciała gniją.
Ciała wciąż ruchome, chociaż już nie żyją."
 
 
Asuryan 
Król Bogów

Posty: 3386
Skąd: Łódź
Wysłany: 2007-12-29, 19:03   

Arlzermo napisał/a:
Zależy o jakim "stylu" bezstresowego wychowania mówimy.

O takim w którym dziecku się na wszystko pozwala - gdzie w skrajnym przypadku matka nie zwróci uwagi synowi siedzącemu naprzeciwko staruszki, który machając nogami ją przy okazji kopie, bo przecież wychowuje go bezstresowo. Także o takim w którym nie można swemu dzieciakowi złoić tyłka pasem, bo przecież narusza się nietykalność cielesną drugiego człowieka. Według mnie traktowanie dzieci, tak jak dorosłych osób, to jedno wielkie nieporozumienie.
_________________
"Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
 
 
Arlzermo 
Dorsz Marienburski


Posty: 402
Skąd: Chrzanów/Wrocław
Wysłany: 2007-12-29, 19:12   

Właśnie. :] Ale to jest ten niewłaściwy model bezstresowego wychowania. Zapewne znasz "Supernianię"? Ona też preferuje bezstresowe wychowanie. Ale w tym modelu dziecku nie wolno wszystkiego - są pewne granice, których mu przekroczyć nie wolno. A za przekroczenie jest kara - nie cielesna, ale niekiedy o wiele gorsza. Bo wybacz, ale czasami dla dziecka czymś straszniejszym jest wzięcie mu zabawki niż kilka klapsów.
Dobra. Koniec OT. :P Asu, jak chcesz to z przyjemnością o tym z tobą pogadam, ale załóż do tego osobny temat, bo nie chcę tu syfu robić. ^^
_________________
"Wycinamy pędy i drzewa rąbiemy,
Depczemy korzenie, nasiona palimy,
Nadchodzi ulewa i gleba odpływa,
Pozostaje kamień oraz ciężka glina.
W zielonych łańcuchach nasze ciała gniją.
Ciała wciąż ruchome, chociaż już nie żyją."
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

gamedecverse


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,32 sekundy. Zapytań do SQL: 13