Tekst Chapmana mi się spodobał głownie z uwagi na klimat i ogólnie scenografię (z jednej strony pierwsza wojna świiatowa, z drugiej futurystyczna technologia, przyjemny miks, nie wnikam czy oryginalny, czy nie), a mniej ze względu na fabułę i zgodnośc historyczną (opowieśc raczej nie jest zbyt genialna, a w końcówce autor przesadził z rozmachem; historycznie rzecz biorąc to ja nie wiem co tam robi Bakunin, chyba że przeoczyłem jakieś wyjaśnienie albo o nim zapomniałem - nie mam teraz antologii pod ręką, więc nie sprawdzę). Na tle pozostałych opowiadań wyróżniło mi się atmosferą, jest inne. Przerysowane, ale czasami przerysowanie nie jest złe.
_________________ Znalazłem swoją religię, nic ponad książkę nie wydawało mi się ważniejsze. Bibliotekę poczytywałem za świątynię.
J-P.S.
Tekst Chapmana mi się spodobał głownie z uwagi na klimat i ogólnie scenografię
Moim skromnym zdaniem klimat opowiadania nie jest zachęcający, a scenografia zdecydowanie zbyt przebajerowana. Mówiąc inaczej, kompletnie nie poczułem założeń świata przedstawionego. Był dla mnie niewiarygodny, oczywiście w negatywnym znaczeniu tego zwrotu.
historycznie rzecz biorąc to ja nie wiem co tam robi Bakunin,
Wytknąłem to w swojej recenzji. Nawet jeśli założyć że Bakunin w tej alternatywnej historii nie umarłby jeszcze w XIX wieku to wedle Chapamana, grupę spiskowców na pociąg prowadzi prawie 100 letni mężczyzna...
Nawet jeśli założyć że Bakunin w tej alternatywnej historii nie umarłby jeszcze w XIX wieku to wedle Chapamana, grupę spiskowców na pociąg prowadzi prawie 100 letni mężczyzna...
Nawet jeśli założyć że Bakunin w tej alternatywnej historii nie umarłby jeszcze w XIX wieku to wedle Chapamana, grupę spiskowców na pociąg prowadzi prawie 100 letni mężczyzna...
Czytam antologię "Pieśni Umierającej Ziemi". Jestem na razie po 6 opowiadaniach i nie jestem zachwycony. Teksty, jak na mój gust, co najwyżej dobre. Silverberg - słabizna. Najlepszy dotychczas - Walter Jon Williams i Mike Resnick. Ale przede mną jeszcze 16 tekstów i większość to mocne nazwiska. Jednak olśnień się nie spodziewam. Nie wiem, czy pomogłaby mi w odbiorze antologii znajomość cyklu "Umierająca Ziemia".
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Zacząłem, znaczy przeczytałem wstępy (Koontza i Vance'a) i odłożyłem do czasu aż przeczytam Umierającej Ziemi. Oczy nadświata. Niestety, nie wiem kiedy to nastąpi. Początek bardzo mi się spodobał, papier i ramki na stronie nie. Cena do przebolenia, taniej niż fabryczne antologie rozbijane na dwa tomy. Tylko twardej okładki i białego papieru mi brakuje.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Wziąłem się i spiąłem i skonczyłem "Pieśni Umierającej Ziemi". Ocenić mogę na mocną czwórkę - jako całość. Więcej entuzjazmu nie dam rady z siebie wykrzesać, choć może antologia ta zasługuje na więcej. Ale taki typ fantasy już mnie nie kręci (spaczyli mnie Erikson i Martin dokumentnie). Poza tym myślę, że lepszy odbiór całości, jak i poszczególnych tekstów zapewniłaby mi jednak znajomość powieści i opowiadań Vance'a dotyczących świata Umierającej Ziemi. Mam wrażenie, że bez tej znajomości po prostu gubię kontekst.
Ogólnie - jeśli chodzi o ten zbiór nie zawodzą mistrzowie, a najsłabszy tekst wyszedł chyba spod pióra Silverberga. Najsłabszy fabularnie, oczywiście. Taki strasznie nieprzekonujący mi się wydał i naiwny.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
"Kroki w nieznane 2011" już za mną. Zdecydowanie warto kupić. Przede wszystkim dla kilku tekstów:
- "Tegoroczne zdjęcie klasowe" Dana Simmonsa. To opowiadanie nadawałoby się jako genialny epizod jakiegoś serialu o zombie. Po prostu perełka. Samotna nauczycielka walcząca z wiatrakami to nie jest jakiś obce i naszej literaturze pozytywistycznej, jeśli dobrze pamiętam. Tekst bardzo humanistyczny i znakomicie napisany. Żal się z nim rozstać.
- "Prorocze światło" Teda Kosmatki. Nie napiszę o nim niczego nowego ponad to, co napisał M. Obarski więc po prostu odsyłam do niego i warto potem nieco poczytać o poruszanym w nim zagadnieniu. Świetny tekst.
- "Palimpsest" Charlesa Strossa. To chyba najlepszy tekst w tym zbiorze. Najbardziej rozbudowany, ale i enigmatyczny, trudny w odbiorze, tj. trzeba nieco się wysilić, aby zrozumieć fabułę jeśli chodzi o poruszane w niej problemy. Nadaje się do przemyślenia i dyskusji. Kiedy wreszcie pojawi się na naszym rynku jakaś powieść tego autora (byle nic humorystycznego, bo w tym Stross się nie sprawdza)?
- " Stereogram Szarego Fortu w dniach jego chwały" Paula M. Bergera. Krótkie opowiadanko, ale doskonale napisane. Nieco mi przypominało "Czterdzieści trzy dynastie antaryjskie" M. Resnicka, albo jakiś wariant tej opowieści. Finał stanowi jednak zaskoczenie dla czytelnika i jest mocnym uderzeniem tego tekstu. To fantasy, ale inteligentna, uniwersalna jeśli chodzi o poruszany w niej problem.
Teksty, które zaliczam tylko do "dobrych":
- "Błękit i złoto" K.J. Parker. Inteligentna, choć błaha fantasy, zaskakująca czytelnika i napisana lekkim stylem. Zapowiada się konwencjonalnie i w większości konwencjonalna pozostaje, ale ma w sobie to "coś".
- "Przynęta doskonała" Tony Pi. Tak samo, jak powyżej. Dodałbym jeszcze do tego komiksowość. Dynamiczna akcja i świat, który w trakcie czytania powodował, że miałem wrażenie, iż autor w tym (i innych opowiadaniach, o których wspomina M. Obarski) tekście czyni przygotowania do większej fabuły. Może mylnie myślę. Ale nie zdziwiłbym się, gdyby powstała z tego jakaś powieść.
- "Superbohater trzeciej kategorii" Charlesa Yu. Ostatecznie przekonałem się do tego tekstu, ale nadal bez szału.
Pozostałe opowiadania, tj. Rivery, Diaczenków, Ludwigsena i Nesterienki nie podobały mi się. Nie można ich ocenić jako słabych, po prostu nie trafiły w mój gust. Jeśli chodzi o Diaczenków i Nesterienkę - można było się tego spodziewać. Ukraina i Rosja potrafią mnie tylko rozczarowywać i tak było tym razem, czyli można było się tego spodziewać patrząc na nazwiska autorów Jednakże w przypadku Nesterienki moja opinia może być krzywdząca, przyznaję. Jednak i tak był to tekst wybitnie nie w moim guście.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Próbowałem ją czytać, chyba nawet dotrwałem do końca. Ale nie pamiętam. To wystarczy za wszystko.
"Science Fiction" zapewnia bez dwóch zdań mocny start. Na początek Zbierzchowski i od razu bałem się czytać dalej z obawy, że może być gorzej. Potem Kosik. I znowu mocny strzał. I wciąż się boję Miodek.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Amnezjak za mną.
Jestem na nie. To najsłabszy tekst po smutkozachwytach Przybyłka. Nie kupuje mnie w nim nic, no może poza kilkoma zdaniami autorefleksyjnymi Włada.
Nie wszyscy, tylko Łak, toto i ja. Z tym, że mi się nie podobał, to jedno z dwu słabszych opek w Science Fiction. Tyle.
Ale całą antologię polecam gorąco każdemu, kto SF czytać lubi, bo jest się czym sycić. Teksty Zbierzchowskiego, Majki, Cetnarowskiego, Protasiuka, Guetschego, Kosika, Miszczaka (przy zachowaniu Łakowych uwag) a także Jaworowskiego zdecydowanie mogą się podobać.
Amnezjak za mną.
Jestem na nie. To najsłabszy tekst po smutkozachwytach Przybyłka. Nie kupuje mnie w nim nic, no może poza kilkoma zdaniami autorefleksyjnymi Włada.
Oderwanie od tradycji, powtarzanie nic nie znaczących rytuałów, taniec anachronizmów powiązanych z Grodem Kraka. Koncepcja spamu pożerającego wszelkie wartości (coś jak pudelek vs muzeum narodowe) jak bomba logiczna zasoby kompa.
Dlaczego Kraków? Tego nie łapię, może bliższy autorowi? Może kwestia wyrazistych mitów (ten Niemiec wyglądający jak bojowe "behemoty" u Twardocha...).
Jakoś tak
Los SPOJLEROS
Sagi - kibolskie legendy, Wawel to Polska, Ojce - świat wielkiego futbolu, na który powołują się durnie zamknięci w czterech deskach ławek przed blokami siedzący w dupie czarnej i wybijani co tydzień przez zwarte szeregi, Samoloci - pikniki nie wnoszące "serc" w wojny kiboli. Mi ta pseudofutbolowa estetyka nie pasi, ja nie kąsam co to są szmaty nazywane "barwami" przez barany na "żyletach" w naszym kraju.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum