A czytał ktoś może "Powroty nad rozlewiskiem"/"Dom nad rozlewiskiem" Małgorzaty Kalicińskiej? Ponoć bestseler bijący na głowę prozę Grocholi (chociaż akurat to ostatnie nie jest aż tak trudne )
_________________ "Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
Moja zona kupiła sobie (bo to w sumie trzy powieści chyba są). Chciałem z ciekawości przeczytać, ale ona póki co nie skacze z wrażenia, więc może w wolnej chwili kiedyś chwycę. Koleżanka w pracy za to jest oczarowana i poleca - choć sama mówiła, że głównie kobietom (ale ona na chłopów patrzy stereotypowo: żaden się na faceta nie nadaje, jeśli nie łoi piwska przed telewizorem oglądając mecz - według jej standardów jestem gejem )
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Czytałam kilka Harlequinów mojej babci . Zostawiło to ciężkie ślady na mojej psychice (co swoją drogą widać ) . Przeczytałam jeszcze Stracone dusze czy coś takiego . Z okładki to był kryminał połączony z romansem . Ale z treści to było takieee nudne i nieciekawe , że dziękuję . Nie zamierzam więcej tego czytać.
_________________ Bo przecież życie piękne jest
wystarczy tylko mieć co jeść
a wtedy smutki prysną byle gdzie .
salamandra [Usunięty]
Wysłany: 2010-07-12, 12:41
Na mnie ostatnio zrobiła wrażenie książka Roberta Goolricka pt. "Żona godna zaufania". To taki romans połączony z kryminałem. Trochę w stylu Jane austin. bardzo głęboki, bardziej w nim chodzi o pokazanie ludzkich słabości, mrocznych stron niż uczucia miedzy bohaterami. o miłości, która targa człowiekiem...bardzo ciekawe i napisane przez mężczyznę!
Za nastoletnich lat silnie wzbraniałam się przed czytaniem romansów, bo to przecież takie babskie - czytać o związkach. Z biegiem lat wyzbyłam się pewnych uprzedzeń i tak na warsztat poszła Jane Austen. Stało się to za sprawą ekranizacji jej powieści, najpierw tych współczesnych, popularnych, potem tych sprzed dziesięcioleci, które mają więcej wspólnego z teatrem niż z hollywoodzkim kinem. Obejrzawszy te filmowe adaptacje, doszłam do wniosku, że te romantyczne historie niosą ze sobą wiele więcej niż związkowe mrzonki o (nie)szczęśliwej miłości. To zachęciło mnie do lektury.
Na pierwszy ogień poszła Duma i uprzedzenie. Ja - wielce dotąd uprzedzona [sic!] - potraktowałam tę książkę pobłażliwie i wzięłam ją ze sobą jako lekką lekturę do pociągu. Zostałam wciągnięta w opowieść tak silnie, że o mało nie przegapiłam stacji.
Solanna napisał/a:
To Mistrzyni, te obserwacje obyczajowe, ta cudowna ironia i sztuka opisu relacji... rewelacja...
Zgadzam się z Solanną. To, co jest mi szczególnie drogie w opowieściach Jane Austen to jej dbałość o detale. W niewymuszony sposób przybliża nam realia współczesnego sobie świata. Realia, które dziś wydają się niemal fantastyczne - zwłaszcza z perspektywy Polaka, któremu nie było dane mieszkanie w kilkusetletnim dworze. To, co dodatkowo ujmuje w książkach Austen to wielopoziomowość relacji pomiędzy bohaterami. Rzadko pojawia się postać, która nie ma fabularnego uzasadnienia swojej w opowieści obecności, a te które nam zaprezentowano - nawet jeśli nie odgrywają kluczowej roli w fabule - są uwikłane w swoje własne sprawy/relacje/dramaty, a zauważanie tego przez autorkę sprawia, że jej opowieść zyskuje na autentyczności.
Romulus napisał/a:
Dobry romans to taki, którego naprawdę w powieści nie widać.
Pod tym się podpisuję (choć u Austen raczej wiadomo, że koniec końców na jakimś związku się skończy).
Po Waszych raczej pozytywnych wypowiedziach kiedyś sięgnę po Danielle Steel.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum